Arturon[Miasto] Z Dawnych Czasów Nowego Początki

Arturon to duże i bardzo bogate miasto, powstało wiele wieków temu i od tamtej pory nie zostało dotknięte żadną wojną. Miasto utrzymuje się z handlu dalekomorskiego, można tu znaleźć wszystkie luksusowe towary z całego królestwa.
Moderator Strażnicy
Szayel
Rasa:
Profesje:

Post autor: Szayel »

Szayel siedział w fotelu przed kominkiem, popijając czerwone wino. Wesoło trzeszczące płomienie były jedynym źródłem światła w pomieszczeniu, które pogrążyła wszechogarniająca ciemność mająca źródło w Amulecie Przeklętych. Ciemność pełzała po ścianach, podłodze i suficie, rozpraszając się delikatnie wokół pomarańczowych płomieni trawiących drewno. Pelagius lubił taki nastrój. Pomagał mu się skupić i odprężyć. Wyciszyć, uspokoić emocje…dobić je. Ukoić krzyk dusz, które pochłonął i zespolił w jedność z własną. W chwilach takich jak te zastanawiał się: Kim był? Złoczyńcą – jak mówili na niego wszyscy wokół. Wybrańcem – jak naznaczyli go prorocy w przeszłości. Czy też zbawicielem całego świata – za jakiego samemu się uważał.
Odłożył kieliszek, przyglądając się uważnie swojej prawej dłoni. Nawet jego ciało nie było już naturalne. Nic w nim nie było naturalne. Dusza, świadomość…dążył do perfekcji, ale czy kiedykolwiek uda mu się ją osiągnąć? Czemu nikt nie widział, że stara się ocalić świat? Jego marzenie o staniu się absolutyzmem nie wynikało jedynie z czystego pragnienia mocy. Mając władzę nad całym stworzeniem ochroniłby wszystkich przed zagrożeniem. Czy istniał absolut? Być może. Ale jaki z niego pożytek, skoro nie ingeruje w sprawy świata? Skoro im nie pomaga. Potrzebowali kogoś, kto mając moc absolutu dbałyby o ten świat. On nadawał się do tego najlepiej, gdyż był powołany. Był Wybrańcem. Przeznaczenie go wyznaczyło. Tylko on miał wystarczającą moc, by móc osiągnąć perfekcję.
- Tylko ja – szepnął, zaciskając dłoń w pięść. Nagle ogarnęło go znużenie i zamknął oczy, natychmiast zapadając sen. Ostatkiem woli chciał się temu przeciwstawić, jednak nim wykonał najmniejszy ruch pochłonęła go ciemność.
Awatar użytkownika
Shreya
Szukający drogi
Posty: 34
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Pradawna, Czarodziejka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Shreya »

Shreya objęła przyjaciela jednym ramieniem, a on położył rękę na jej dłoni. Dziewczyna przytulona do pleców bruneta czuła jego bijące serce. Serce, które niedługo zaniesie Szayelowi.
Czarodziejka przymknęła oczy. Tak bardzo chciałaby zniknąć, rozpłynąć się, przestać istnieć. Na chwilę zapomniała o obietnicy złożonej ukochanemu. Na twarzy pojawił się lekki uśmiech. Była spokojna.
Otworzyła oczy. Starała się nie myśleć o niczym. Ścisnęła delikatnie dłoń przyjaciela i stając na palcach wyszeptała mu do ucha:
- Zaboli tylko przez chwilę.
Szybkim ruchem zabrała rękę, którą wcześniej oplotła chłopaka, i szarpnęła Keira za włosy, tak, by odsłonić jego szyję. Drugą dłoń, w której trzymała sztylet, uniosła i przystawiła mu do gardła.
Przepraszam.
Zanim brunet zareagował, ostrze już przecięło mu skórę. Padł na ziemię, a z jego rany trysnęła krew. Wkrótce wszystko wokół pokryło się głębokim szkarłatem.
Dziewczyna cała się trzęsła. Osunęła się na kolana i zakryła twarz dłońmi. Próbowała wziąć się w garść, lecz wszelkie wysiłki spełzły na niczym. Czuła coraz większe roztrzęsienie. W materiał sukni wsiąkała szybko krew - lepka, jeszcze ciepła, wyciekająca z szyi Keira.
Czarodziejka zerwała się na równe nogi i odbiegła kawałek, jej ciałem wstrząsnął dreszcz. Zwymiotowała.
Doczołgała się z powrotem do ciała przyjaciela. Jej spojrzenie co chwilę wracało do rozprutego gardła chłopaka. Poczuła się jak w pułapce. Wszędzie widziała czerwień.
Z nieba spadł deszcz. Ciężkie krople opadały na ziemię, mieszając się z krwią. Shreya uniosła twarz i zamknęła oczy. Wiedziała, że musi znaleźć w sobie siłę, by otworzyć pierś chłopaka i wyjąć z niej serce. Wyciągnęła rękę po nóż, który leżał teraz obok martwego ciała. Zacisnęła palce na rękojeści. Próbowała powstrzymać dłoń przed drżeniem. Zacisnęła zęby i wbiła ostrze w klatkę piersiową Keira. Z gardła wyrwał się okrzyk bólu, jakby to w jej ciele zatopił się sztylet.
Uniosła wolną rękę i zacisnęła szczękę na swoim przedramieniu. Próbowała powstrzymać szloch. Przy każdym ruchu, coraz głębiej zatapiała zęby we własnej skórze. Ból fizyczny był jednak niczym w porównaniu do tego, jak bardzo cierpiała psychicznie.
Zerwała, z już zesztywniałego ramienia chłopaka, torbę i opróżniła ją, wyrzucając wszystko na ziemię. Chwyciła delikatnie serce i schowała je w pustej sakwie.
Pochyliła się nad przyjacielem i przycisnęła usta do jego czoła. Nie czuła się na siłach, żeby odejść, lecz po wielu próbach wreszcie wstała i chwiejnym krokiem, co parę metrów potykając się i przewracając, podążyła w stronę rezydencji.
Nie spotkała nikogo, chociaż nawet się nie ukrywała. Gdzieś wewnątrz chciała zostać zauważona i zabita. Nie mogła wyprzeć z pamięci widoku martwego Keira.
Wycieńczona opadła przed drzwiami z numerem 85. Więcej już nic nie pamiętała.
Szayel
Rasa:
Profesje:

Post autor: Szayel »

Szayel otworzył powoli oczy. Już nie znajdował się w posiadłości Nerrsosa, a w krainie spowitej nieprzeniknioną ciemnością. Mrok otaczał go ze wszystkich stron i zdawał pochłaniać. Unosił się swobodnie w pustej przestrzeni, a jedynymi źródłami światła były podobne do gwiazd, iskrzące, srebrzyste punkciki, widniejące daleko za horyzontem.
Ruszył przed siebie mając za towarzystwo krzyki bólu i agonii spotęgowane echem. Wraz z nim pojawiały się przedziwne, wykrzywione humanoidalne istoty, których twarze pozbawione były rysów i posiadały jedynie rozwarte szeroko usta w akcie przerażenia. Zdawały się krzyczeć, lecz żaden dźwięk nie wydobywał się z ich gardeł. Wyciągały ku niemu swoje wykręcone dłonie, ale nie mogły go dotknąć. W końcu obracały się w proch i na ich miejsce pojawiały się nowe sylwetki. Kroczył dalej, aż wyrosły przed nim schody z ludzkich kości. Zaczął się wspinać w górę, a każdemu krokowi towarzyszył chrzęst łamanych piszczeli. W końcu dotarł do wielkich złotych wrót. Pchnął je. Zalało go złociste światło, ale ledwo go dotknęło, stracił grunt pod nogami i spadł w ciemność, która przemieniła się w płomienie. Żar trawił jego ciało. Piękna, śnieżnobiała skóra schodziła z niego płatami, ujawniając obrzydliwe wnętrze. Wtem rozległ się grzmot i z niebios spadła na niego złocista lanca światła…
Ocknął się ponownie siedząc w fotelu przed dogasającym kominkiem.
- To tylko sen – szepnął, czując przechodzące po plecach dreszcze. Miał jednak dziwne przeczucie, że nie był do końca „tylko” snem.
Drzwi otworzyły się i do środka zajrzał Nerrsos.
- Ta Czarodziejka wróciła… - przerwał na moment – Doznała jednak poważnego szoku. Przeniosłem ją do komnaty na górę, gdzie śpi.
Zerknął w stronę starca.
- Miała przy sobie serce?
Nerrsos zamrugał, ale natychmiast kiwnął twierdząco głową.
- W torbie…prawdziwe, ociekające krwią. Zostawiłem torbę w jej pokoju… no i ten sztylet – starzec wyjął zakrwawioną broń, zerknął na nią z niesmakiem i rzucił ku niemu – Twój, jak mniemam.
Wystawił dłoń i sztylet zatrzymał się przed nim w powietrzu, znikając w rozbłysku czarnego dymu.
- Bardzo dobrze, dziękuję przyjacielu – wstał z fotela i wyszedł, kierując się ku schodom – Pójdę do niej.
- Trzeci pokój na prawo – szepnął Nerrsos i skręcił w przeciwnym kierunku, schodząc z powrotem do swojej pracowni.
Szayel bez trudu znalazł właściwy pokój kierując się aurą magii. Wszedł do środka, a raczej podpłynął niczym cień lewitując, zamykając za sobą cicho drzwi. Shreya spała na szerokim łóżku z baldachimem. Skierował się do toalety znajdującej za sąsiednimi drzwiami i po jakimś czasie wyszedł z niej wykąpany, natarty pachnącymi olejkami i ubrany w czarny szlafrok. Mokre włosy związał i usiadł w kącie na krześle. Nie chciał jej budzić.
Awatar użytkownika
Shreya
Szukający drogi
Posty: 34
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Pradawna, Czarodziejka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Shreya »

Otworzyła oczy. Nic nie czuła. Nie wiedziała gdzie jest i nie była tego nawet ciekawa. Patrzyła przed siebie, ale wzrok miała pusty. Czy cokolwiek widziała? Nie.
Wciąż odtwarzała w pamięci ostatnią rozmowę z Keirem. Przypominała sobie moment, w którym odebrała mu życie. Nie czuła jednak ani bólu, ani smutku. Nie miała również żadnych wyrzutów sumienia. Leżała w tym wielkim łożu pusta. Jak lalka.
Chciała podnieść rękę, lecz nie znajdowała w sobie dość siły, by poruszyć jakimkolwiek mięśniem.
Leży.
A może już nie żyje? Może ktoś się nad nią zlitował i ją zabił? Czy tak wygląda piekło?
Przełknęła ślinę. Miała wysuszone gardło.
Powoli zaczęło wracać do niej czucie. Wzięła głębszy oddech. Zamknęła oczy, lecz sen nie nadchodził. Zaraz zderzy się z brutalną rzeczywistością.
Udało jej się podnieść rękę. Wyciągnęła ją przed siebie. Zauważyła na przedramieniu okropną ranę, która już zaczęła się powoli zasklepiać. Pozostanie jednak blizna.
Przyglądała się przez chwilę swojej dłoni. Oglądała ją z taką ciekawością, jakby pierwszy raz ją widziała. Może rzeczywiście tak było? Teraz jest przecież nową osobą. Nową Shreyą. Shreyą, która zabiła niewinnego człowieka.
Zaśmiała się. Dziwnie było nie czuć niczego. Może tak będzie już zawsze?
Udźwignęła się na łokciach i od razu zobaczyła Szayela. Siedział na krześle w kącie. Miał mokre włosy, z których krople powoli spływały na czarny szlafrok.
Dopiero teraz uderzyły w nią emocje. Oczy zaszły jej łzami.
Keir... Co ja zrobiłam...?
Zaczęła się trząść. Podciągnęła kolana i szarpnęła kołdrę, przyciągając ją do siebie.
Nie odrywała spojrzenia od Szayela. W jej oczach widać było rozpaczliwą prośbę. Chciała, by ją pocieszył albo chociaż zrozumiał jak jej ciężko.
Szayel
Rasa:
Profesje:

Post autor: Szayel »

Szayel zauważył, że kobieta się obudziła. Patrzyła na niego wielkimi oczami, w których zbierały się łzy. Uśmiechnął się lekko pod nosem, odgarniając zagubiony kosmyk wilgotnych włosów, które opadły mu na prawe oko.
- Już dobrze – szepnął uwodzicielskim, lecz jednocześnie jadowitym głosem podobnym do syku węża – Wykonałaś moje polecenie i udowodniłaś swoją wierność wobec mnie.
Zbliżył swoją twarz na niebezpiecznie bliską odległość do twarzy Czarodziejki. Palcem przesunął po jej drżących ustach.
- Zostaniesz moją uczennicą. Moją wysłanniczką. Zamieszkasz ze mną w moim wymiarze.
Wtulił się w Shreyę, zawieszając swoje delikatne ręce na jej szyi. Gdyby spojrzeć na to z boku okazałoby się, że jest równej, a może i nawet drobniejszej postury niż kobieta i o wiele kruchszej.
- Czy nie tego pragnęłaś?
Szepnął na jej ucho i uśmiechnął się triumfalnie w duchu. Uwielbiał manipulować.
Awatar użytkownika
Shreya
Szukający drogi
Posty: 34
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Pradawna, Czarodziejka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Shreya »

Shreya wyciągała dłonie do pleców mężczyzny. Tak, pragnęła tego. Czuła ciepło w podbrzuszu, dreszcz podniecenia. Szayel był tak blisko. Jego dotyk oraz zapach pobudzały jej zmysły. Przymknęła oczy.
Ręce zamarły jej w pół drogi, gdy powróciło do niej wspomnienie pocałunku z Keirem. Przypomniała sobie miękkość warg chłopaka.
Wzięła głęboki wdech i delikatnym, lecz stanowczym gestem odsunęła się od Szayela. Pragnęła go, tak, ale nie w chwili, kiedy czuła jeszcze na ustach pocałunek Keira. Nie, kiedy w głowie wciąż pobrzmiewały jego słowa.
Nie wiedziała jak zachowa się Pelagius. Przecież sama prosiła go o tą noc. Być może odetchnie z ulgą. A może rozgniewa się po takim potraktowaniu? Albo zrezygnuje z niej... Shreya drżała na samą myśl o byciu porzuconą przez mężczyznę. Chciała stać u jego boku. Już na zawsze.
Odwróciła lekko głowę, uciekając spojrzeniem.
- Przepraszam. Możemy zapomnieć o mojej wcześniejszej prośbie?
Szayel
Rasa:
Profesje:

Post autor: Szayel »

Milczał przez dłuższą chwilę, wpatrując się uważnie w twarz kobiety, która uciekała od niego spojrzeniem. Nawet nie był zaskoczony jej reakcją. A wręcz przeciwnie – spodziewał się takowej.
- Naturalnie – odparł swoim chłodnym tonem, wstając i poprawiając osuwający się z ciała szlafrok. Zawiązał pasek, zaciskając go mocno wokół swojej wąskiej tali – Tę noc spędzimy tutaj. Jutro z samego rana opuścimy to miejsce i udasz się ze mną do mojego wymiaru – uśmiechnął się z niebezpiecznym błyskiem w oczach – Czy masz jakieś pytania?
Awatar użytkownika
Shreya
Szukający drogi
Posty: 34
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Pradawna, Czarodziejka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Shreya »

Gdyby nie przygnębienie z pewnością zadałaby sporo pytań. Była taka niepewna. Nie wiedziała czego się spodziewać, jak będzie wyglądało jej życie. Czy będzie stawiana przed podobnymi "próbami"? Czy będzie robiła rzeczy dużo gorsze od zabójstwa przyjaciela?
Na wspomnienie Keira zapiekły ją oczy. Zamrugała szybko, by powstrzymać łzy. Nie chciała, żeby Szayel zobaczył jak bardzo jest słaba.
Zaprzeczyła ruchem głowy i podciągnęła kołdrę pod sam nos. Spojrzenie nadal miała utkwione w pustej ścianie. Starała się nie pokazywać jak trudno jest jej zachować spokój.
Cały czas czuła woń olejków, którymi natarte było ciało Pelagiusa. Ten zapach drażnił jej zmysły. Trudno było mu się oprzeć.
Szayel
Rasa:
Profesje:

Post autor: Szayel »

Zapadła niezręczna cisza, w której rozbrzmiewał tylko dźwięk kropli deszczu uderzających o dach budynku. Gdzieś w oddali rozległ się huk i przez okno wpadł na moment oślepiający blask błyskawicy, która wyłoniła się z czarnych chmur na horyzoncie. Zerknął na Shreyę, lecz tym razem w jego spojrzeniu nie widać było wyniosłości, chłodu i palącej nienawiści. Zamiast tego niebieskie oczy zaiskrzyły smutkiem i niepewnością. Otworzył usta chcąc ją zapytać czy naprawdę jest takim złym, za jakiego go uważają, ale nie znalazł w sobie wystarczająco dużo siły, by to uczynić. Zamknął usta, odwracając wzrok.
- Rozumiem – rzekł głosem bez jakiegokolwiek wyrazu, wręcz pustym – W takim razie nie będę ci przeszkadzał.
To powiedziawszy opuścił komnatę, zamykając za sobą cicho drzwi.
Awatar użytkownika
Shreya
Szukający drogi
Posty: 34
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Pradawna, Czarodziejka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Shreya »

Szayel opuścił komnatę.
Spojrzała na drzwi, które cicho zamknęły się za mężczyzną. Czy to dobrze, że go odtrąciła? Dopiero co wyszedł, a już nie mogła się doczekać ponownego jego ujrzenia.
Opadła na poduszki i zakryła sobie oczy dłońmi. Wciąż jeszcze czuła delikatną woń olejków. Zagryzła wargę i poruszyła się nerwowo. Walczyła ze sobą dłuższą chwilę. Z głośnym sykiem wypuściła powietrze i zerwała z siebie kołdrę. Podbiegła do drzwi i otworzyła je na oścież.
- Szayel! - wyrwało się z jej gardła.
Nie wiedziała co robi. Miała mętlik w głowie. Czuła się rozdarta. Czy Pelagius przeżywał to samo po zabiciu swojej pierwszej ofiary?
Szayel
Rasa:
Profesje:

Post autor: Szayel »

Schodził właśnie po schodach mając zamiar porozmawiać jeszcze z przyjacielem, kiedy nagle w drzwiach, które przed chwilą co zamknął, pojawiła się Shreya, wymawiając jego imię. Zatrzymał się w pół kroku oglądając na nią i unosząc w zapytaniu lewą brew.
- Słucham? – spytał beznamiętnie, jakby mówił o pogodzie za oknem – Podobno nie masz już więcej pytań – Uśmiechnął się skrycie – Czyżbyś zmieniła zdanie?
Awatar użytkownika
Shreya
Szukający drogi
Posty: 34
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Pradawna, Czarodziejka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Shreya »

Przestąpiła z nogi na nogę i niepewnie oparła się o futrynę. Chciała zadać to pytanie, ale nie wiedziała jak je sformuować. Być może mężczyzna nie chciał rozmawiać na ten temat, jednak ciekawość zżerała Czarodziejkę.
- Czy możesz mi powiedzieć... o twoim pierwszym zabójstwie?
Jej głos brzmiał cicho i spokojnie. Wydawała się opanowana, a jednak jej oczy błyszczały niezdrowo i policzki były lekko zaróżowione. Chciała wiedzieć. Być może w ten sposób będzie mogła lepiej poznać Szayela.
Szayel
Rasa:
Profesje:

Post autor: Szayel »

Pytanie kobiety nie wywołało w nim silniejszych uczuć. Za to zainteresowało. Czemu chciała to wiedzieć? Mógł tylko zgadywać, ale podejrzewał, że chciała w ten sposób dowiedzieć się jak radzić sobie z brzemieniem winy, które dręczyło jej duszę.
- Zabójstwie? – prychnął jakby to słowo go obrażało – To takie… - zawiesił głos teatralnie – trywialne określenie – zakończył z uśmieszkiem na ustach – Nie zabijam dla przyjemności. Szczerze powiedziawszy wolałbym w ogóle nie zabijać.
Zbliżył się do Shrey, przejeżdżając delikatnie palcem po jej policzku.
- Kazałem ci zabić twojego przyjaciela, gdyż chciałem przetestować twoją wierność – potarł opuszkami palców jej kosmyk włosów – Ale nie martw się. Magia daje możliwości. Śmierć nie jest końcem…to tylko początek.
Cofnął się.
- A odpowiadając na twoje pytanie. Miałem wtedy chyba szesnaście lat, może siedemnaście – Wzruszył ramionami – W każdym razie uczęszczałem jeszcze do akademii. Odkryłem wówczas, a przynajmniej wpadłem na pomysł tego, jak osiągnąć wieczną młodość – zerknął na Shreyę z błyskiem w oczach – Potrzebowałem żywych obiektów do przeprowadzenia badań, no cóż – Podrapał się po głowie starając sobie przypomnieć szczegóły. W końcu to było ponad dziewięćset lat temu – Pierwszym moim obiektem było jakieś dziecko z ulicy. Miało sześć, a może siedem lat, chyba tak – Machnął ręką – Nie ważne. Było to dziecko, a potem następne i następne, aż w końcu, gdy nieco już podrosłem odkryli moje – zachichotał pod nosem – „zbrodnie”. No więc. Tak to było. A po co ci ta wiedza, moja droga?
Awatar użytkownika
Shreya
Szukający drogi
Posty: 34
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Pradawna, Czarodziejka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Shreya »

Shreya nie zamierzała odpowiadać na pytanie mężczyzny. Zamiast tego drążyła:
- Nie miałeś żadnych skrupułów? Co czułeś? Nie było ci szkoda tego dziecka?
Chciała wiedzieć czy jemu również było ciężko. Czy można udźwignąć taki ciężar? A jeśli tak, to w jaki sposób, by nie zatracić siebie?
- A jak zabiłeś swojego ojca...? Co wtedy czułeś?
Odebranie życia zupełnie obcej osobie jest pewnie dużo łatwiejsze niż zabicie bliskiego. O ile dla Szayela istnieje jeszcze takie określenie jak "ktoś bliski".
Shreya przyglądała się twarzy mężczyzny. Był dla niej jedną wielką zagadką. Cieszyła się, gdy reagował w jakiś sposób na jej słowa. Najdrobniejszy gest, nawet uniesienie brwi, sprawiał jej ogromną satysfakcję. Chciała go poznać, zrozumieć.
Szayel
Rasa:
Profesje:

Post autor: Szayel »

- Szkoda? – powtórzył zaskoczony i właśnie miał odpowiedzieć, że ani o drobinkę, gdy przypomniał sobie tamten moment. Wydarzenie sprzed tylu lat. Ciemne pomieszczenie, stół, zakrwawione ciało. Emocje, krzyk i płacz. Wzrok umierającego dziecka, następnie drżenie rąk, ale zarazem fascynację. Świadomość przekroczenia pewnej bariery. Nim jednak wspomnienia zdążyły wzbudzić w nim jakieś głębsze uczucia powstrzymał się.
Rzucił kobiecie chłodne spojrzenie. Jakim prawem zadawała mu takie pytania? Starała się odkryć jego słaby punkt? Ponownie wywlec na wierzch te słabe, śmiertelne emocje, których tak długo się wyzbywał?
- Wszystko co czynię, czynię w poszukiwaniu perfekcji. Czystej i nieskalanej doskonałości. Śmierć jest drogą, którą muszą przejść wszyscy śmiertelnicy. Ja wyniosłem się ponad nią. Przeżyłem ją wielokroć. Kiedy stanę się bytem absolutnym stworzę świat idealny.
Uśmiechnął się do kobiety.
- Więc nie ma znaczenia, czy kogoś zabiję, czy też nie. Oszczędzam im w ten sposób cierpienia tego świata, zapewniając świetlaną przyszłość w moim nowym, wspaniałym świecie.
Awatar użytkownika
Shreya
Szukający drogi
Posty: 34
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Pradawna, Czarodziejka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Shreya »

Shreya słuchała z uwagą. Chłonęła każde słowo wypowiedziane przez mężczyznę. Wszystko co mówił Szayel przyjmowała bez zastrzeżeń. Już dawno stwierdziła, że będzie mu ufać, wierzyć, że cokolwiek robi, musi mieć ważny ku temu powód.
Nazwał siebie zbawicielem, twórcą nowego, lepszego świata. Skoro tak, to postanowiła mu pomóc. Pewnie nie spotkał się ze zrozumieniem. Dlatego własnie ona będzie go wspierać.
- Rozumiem. - pokiwała głową z namysłem. - Jeżeli mogę ci się do czegokolwiek przydać...
Tylko czy Szayel potrzebuje kogoś takiego jak ona? Czy jest w stanie mu w czymkolwiek pomóc?
Poczuła się nagle bardzo senna, więc potarła dłonią oczy. Już zamierzała się wycofać do pokoju, kiedy przyszło jej coś do głowy. Ponownie przyjrzała się Pelagiusowi. Czy rzeczywiście był taki silny? Czy na pewno pozbył się wszystkich emocji?
- Nie czujesz się czasem... samotny?
Nie wątpiła, że jest inny od wszystkich istot. Wiedziała, że jest specjalny. A jednak miała wrażenie, że zachował jakąś cząstkę człowieczeństwa.
Zablokowany

Wróć do „Arturon”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości