Nowa Aeria[Miasto]A w tej karczmie były smoki...

Podczas Wielkiej Wojny Aeria została zrównana z ziemią, jedyne co po niej pozostało to sterta gruzów. Zanim Wielka Armia dotarła do miasta Król ewakuował ludność w góry, sam zaś zginą broniąc bram miasta. Po wojnie Aerczycy postanowili odbudować miasto, dziś na jego gruzach powstała Nowa Aeria - piękne, przyjazne, nowe miasto, niesplamione jeszcze żadną wojną.
Zablokowany
Awatar użytkownika
Teriel
Kroczący w Snach
Posty: 235
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Wampir Czystej Krwi
Profesje:

[Miasto]A w tej karczmie były smoki...

Post autor: Teriel »

Wielu handlarzy zajmujących się sprzedażą broni i pancerzy musiało być wręcz wniebowzięci, bo jakaś "szalona wampirzyca" wykupywała niebotyczne wręcz ilości oręża, zbroi i tarcz. Całość wystarczyłaby na zaopatrzenie całej armii, co zaczęło wzbudzać podejrzenia, nie tylko kupców z resztą. Nikt jednak nie otrzymał konkretnej odpowiedzi na to pytanie, bo wkrótce i tak zapewne usłyszą o tym, że gdzieś na tych bezpańskich ziemiach dojdzie do sporej potyczki, w końcu taki był plan. Zarówno srebrnowłosa jak i osoby jej towarzyszące wylewne nie były, z resztą nikt nie odważył pytać się nieumarłych o takie rzeczy.
Same władze miasta też nie był zachwycone jak nieopodal jej bram zatrzymała się kolumna truposzy, jednak złota reguła "nasz klient nasz pan" odegrała w "negocjacjach" najważniejszą rolę i poza wzmocnionym na czas ich obecności garnizonem w tym rejonie sprawę po prostu olali. W końcu kto byłby tak głupim by atakować miasto... bez jakiejkolwiek przewagi? Z resztą nikt nie widział wojny na tych terenach od wielu lat, wątpliwym jest by byli na to przygotowani w prawdziwym tego słowa znaczeniu. Wampirzyca pamiętała jak jako najemniczka oblegała pewne miasto, gdzieś na południu Alaranii... drugiego dnia nie mieli czym w nich miotać... swoją drogą ciekawą koncepcję mieli przeciwko szkieletom, naszpikować ich strzałami...

- To chyba wszystko... - powiedziała, gdy skompletowali już całe "zamówienie"... i parę dodatkowych rzeczy... w końcu dobre wino zawsze mile widziane jest, a do lokalnej krasnoludzkiej wódy raczej nie przywyknie, zdecydowanie za mocne, nawet jeśli robione przez ludzi. - Więc... powinniśmy raczej stąd znikać... - Jakoś nie pasowała do tego miejsca, w końcu miała na sobie skórzaną zbroję wzmocnioną o żelazne elementy w bardziej wrażliwych miejscach, trzy miecze, z czego dwa na plecach i Krwawca przy pasie oraz nienoszonej przez tydzień maski... Iście miejski ubiór...
Awatar użytkownika
Agares
Senna Zjawa
Posty: 262
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Smok
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Agares »

Całkiem możliwe było, że Agares mógł nawet nie wybierać się razem z Teriel do Nowej Aerii, gdyby nie miał planu, który uwzględnia zaciągnięcie wampirzycy w pewne miejsce, gdzie mogą zjeść przy specjalnym stoliku przygotowanym dla dwóch osób, a także w sali, w której stoją tylko takie stoliki. Swoją drogą, pradawny robił się głodny, więc przy okazji będzie mógł coś zjeść.

        - Nie... Zanim opuścimy miasto, to musimy udać się jeszcze w jedno miejsce - powiedział do Teriel.
        - Jeżeli nieumarli trafią do miejsca, z którego wyruszyliśmy, to możesz ich tam odesłać, bo nie będą nam potrzebni - dodał po chwili.
Następnie pradawny poczekał na to, aż wampirzyca udzieli mu jakiejkolwiek odpowiedzi na to, co powiedział. Po chwili wziął ją pod rękę i poprowadził razem ze sobą.

Po kilku minutach spaceru doszli do budynku, który, co prawda, przypomniał karczmę, jednak było widać, że przebywają w niej osoby, które są nieco bogatsze od zwykłych mieszczan. Budynek był dwupiętrowy i łatwo można było domyślić się tego, że na piętrze znajdują się pokoje, które mogą posłużyć, między innymi, za miejsce noclegu dla podróżnego, który nie chce spędzać nocy w zwykłej karczmie.
        - Zjemy kolację, we dwoje. Jeszcze nie mieliśmy okazji zjeść takiej kolacji, o ile pamięć mnie nie zawodzi - poinformował kobietę. Właściwie, to wyjawił jej swoje zamiary, chociaż... pewnie po zobaczeniu budynku, i tak pewnie miała już jakieś podejrzenia.
Dobrze, że nie było trzeba robić żadnych rezerwacji czy czegoś w tym guście.
Po chwili, Agares otworzył drzwi i przepuścił w nich Teriel, a następnie sam przez nie przeszedł i zamknął za sobą. Od razu podszedł do nich młody chłopak i zapytał o to, czy ma ich zaprowadzić do sali ze stolikami dla dwojga, na co Agares odpowiedział twierdząco. Po chwili oboje zostali zaprowadzeni do sali obok, a żeby do niej dotrzeć, trzeba było przejść przez kolejne drzwi.

Gdy już znaleźli się w sali, to zarówno smok, jak i wampirzyca mogli zauważyć, że jest ona mniejsza od sali głównej, jednak znajdują się w niej tylko stoliki dla dwóch osób. Stolików było kilka, a trzy były już zajmowane przez pary, które cieszyły się swoim towarzystwem. Nie słyszeli też dźwięków, które mogłyby dobiegać z sali obok, z tej głównej.
        - Za chwilę przyniosę państwu kartę dań, w tym czasie proszę wybrać sobie któryś z wolnych stolików i zająć go - powiedział chłopak i poszedł po kartę z daniami.
Agares poprowadził wampirzycę ze sobą. Szli w stronę jednego z wolnych stolików, który stał dość blisko drzwi, jednak nie za blisko. Gdy podeszli do stolika, pradawny odsunął jedno z krzeseł i poczekał, aż Teriel usiądzie na nim, dopiero po tym zajął miejsce naprzeciw niej.
        - Chyba nie masz mi za złe tego, że nie powiedziałem ci o tym od razu? - zapytał po chwili.
Awatar użytkownika
Teriel
Kroczący w Snach
Posty: 235
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Wampir Czystej Krwi
Profesje:

Post autor: Teriel »

- Czyżbyś miał jakiś interes do ubicia? - spytała nieco zdziwiona, bardziej retorycznie, bo inaczej w ogóle nie podejmowałby tego "tematu." Po chwili Teriel odwołała swoich nieumarłych, a raczej wydała rozkaz do wymarszu bez nich. Wbrew pozorom nie są aż tak tępi by nie móc wykonać tego polecenia, drogę w końcu znają, taktykę i umiejętności walki posiadają, no i są dość liczni... przeciętni rabusie zostaliby wyrżnięci do nogi, i to w najłagodniejszym wariancie. Zapewne skończyłoby się na poćwiartowaniu w regularnej walce, bo siła w przypadku dobrze ożywionego szkieletu jest znaczna i może on chociażby przebić tarczę i ramię napastnika, może nawet i dojść jednym cięciem z góry do serducha, kwestia uzbrojenia i ogółu sytuacji. "Tylko dlaczego mam co do tego złe przeczucia...?"

- To chyba nie jest dobry pomysł... - powiedziała, gdy znaleźli się w do niedawna tajemniczym dla niej miejscu... jakaś lepsza karczma... elegantsza... bogatsza... jak zwał tak zwał, lokal dla ubranych niczym pawie a nie zbrojnych... Teriel wyróżniała się chyba najbardziej, a gdyby zestawić ją z jakimkolwiek najemnikiem z tawerny o takich klimatach, wtopiłaby się w tłum nawet bardziej niż idealnie, odrobina blachy i kilka ostrzy to jest to, a nie jakieś suknie i inne pantofelki... aż ciarki przechodzą po plecach, jeśli jakimś cudem musiałaby to na siebie włożyć.

Ach i te spojrzenia części towarzystwa mającego więcej w sakwie niż rozumku, a przynajmniej w niektórych wypadkach to pewne, doprawdy milutki widok. Niestety żaden nie protestował... pewnie dlatego, że przewaga w uzbrojeniu leżała po stronie wampirzycy i jedyne co mogli robić to rzucać tymi swoimi oczydłami, które może i jakieś dziecko by przeraziły, ale nie kogoś zaprawionego w bojach, wzbudzały więcej śmiechu no i może odrobinkę pogardy.
- Więc to jest to miejsce do którego mieliśmy się udać... - powiedziała, gdy siedziała już na wcześniej wypatrzonym przez Smoka miejscu, a jej maska oraz rękawice spoczywały już na stole, a broń... leżała pod ręką, jakoś lepiej jej było ze świadomością, że może jej użyć błyskawicznie. - Szczerze mówiąc to nie przywykłam do przesiadywania w takich miejscach... za sztywno tutaj... - Można wręcz rzec, że wampirzyca czuła się tutaj nieco zagubiona, nieswojo... "dziwnie"...
Awatar użytkownika
Pani Losu
Splatający Przeznaczenie
Posty: 637
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Pani Losu »

Szef kuchni i restauracji wyszedł do gości. Zacisnął fartuch, poprawił spodnie po czym mocnym głosem poprosił o chwilę uwagi.
-Przepraszam Państwa. Z powodów technicznych musimy prosić o opuszczenie naszej restauracji. Aczkolwiek aby wynagrodzić tą niedogodność pragnę zaoferować wyjątkową noc w dniu jutrzejszym. Gwarantujemy pełne zadowolenie i zabawę, a także wszelakie życzenia z chęcią spełnimy aby móc wynagrodzić Państwu tę sytuację.
I tak też wszyscy zostali wyproszeni. Owa para, smok i wampirzyca, mieli się spotkać dnia kolejnego. Ale kolejnego dnia stała tylko srebrnowłosa kobieta. Stała pod zamkniętą restauracją. Całkowicie sama. W deszczu, w burzy i przeszywającym, niezapowiedzianym zimnie.
Jedynie wóz handlowy przejeżdżał obok. Kołatał się niepewnie. Na głównym stanowisku siedział tęgi krasnolud, który mamrotał przekleństwa pod nosem. Z głębi powozu, pod niedbałą płachtą, słychać było kobiecy głos, a potem i kilka męskich. Każdy z nich był melodyjny i charakterystyczny. Pasował do elfów.
Elfka wychyliła głowę, krzyknęła coś do krasnoluda. Chwilę się sprzeczali, aż wreszcie wóz stanął.
-Niech Panna tak nie smuta! Przeco jak szczury pałaszują i przez dziury się przedzierają to trud nie zamknąć takiej luksusowej rudery! Na pociechę trochę wina? Prosto wyjęte spod kunsztu elfickiego, z Menaos! A każdy wie, że kto medykamenty ma silne to i wino znieczulające haha!
-Ach Ty! Głupia jedna, tylko byś towar rozdawała! Zaraz Ci strzaskam...
-Dajże spokój! -wtrąciła kobieta. Krasnolud już miał pociągnąć wodze, ale rudowłosa piękność wyłoniła się całkowicie spod płachty. Wyciągnęła dłoń w stronę srebrnowłosej.
-No dalej...zapraszamy! Łyk nie zaszkodzi!
Ale na łyku się nie skończyło. Ani na krótkiej przejażdżce. Była długa i dawno przekroczyła już ziemie Nowej Aerii.
Zablokowany

Wróć do „Nowa Aeria”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości