Nowa Aeria[W mieście] Co dalej?

Podczas Wielkiej Wojny Aeria została zrównana z ziemią, jedyne co po niej pozostało to sterta gruzów. Zanim Wielka Armia dotarła do miasta Król ewakuował ludność w góry, sam zaś zginą broniąc bram miasta. Po wojnie Aerczycy postanowili odbudować miasto, dziś na jego gruzach powstała Nowa Aeria - piękne, przyjazne, nowe miasto, niesplamione jeszcze żadną wojną.
Awatar użytkownika
Falkon
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 145
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Złodziej , Pirat
Kontakt:

[W mieście] Co dalej?

Post autor: Falkon »

Falkon, Alestar i Teus przybywają z: [Gospoda Pod Złotym Gryfem] Kultura ponad wszystko

        Falkon podążał zatłoczoną ulicą w stronę stajni. Zdążył już ochłonąć po bójce, chociaż nadal huczało mu w uszach od tych wszystkich wrzasków. Szedł raźnym krokiem, co moment wycierając krwawiącą wargę rękawem spoconej koszuli. Niektórzy przechodnie rozmawiali o rozróbie w gospodzie i aresztowaniu wielu jej uczestników. "Miałem szczęście" — pomyślał. "Ciekawe co z resztą."
        Gdy dotarł do stajni, zastał w niej jedynie chłopca stajennego, który na jego widok otworzył lekko usta i już miał zamiar gdzieś wybiec, gdy Falkon złapał go stanowczo za ramię.
        — Czekaj, młody — powiedział spokojnie. — Nie widziałeś tu wysokiego bruneta z siwym pasemkiem?
        — Ee... niestety nie, panie — odparł dzieciak, nieco wystraszony.
        — Zajmujesz się końmi, tak? — Falkon zadał kolejne pytanie, spoglądając uważnie na wierzchowce. Swojego "uparciucha" nie dostrzegł. — Może widziałeś zatem zadbanego, gniadego ogiera, który stał jakiś czas temu pod gospodą?
        — Yyy... nie, panie — Chłopiec popatrzył szeroko otwartymi oczyma na rozczarowanego Falkona, po czym popędził gdzieś na ulicę, gdy ten wreszcie go puścił.
        "Cholerny osioł... Nie ma sensu go szukać. Ale co z Alestarem? Pozostaje mi tylko czekać... mam nadzieję, że się w nic nie wpakował... No i Teus. Trzeba go będzie znaleźć..." Myśli kłębiły się w głowie Falkona, nie pozwalając mu na podjęcie żadnej konkretnej decyzji. Podszedł do koryta z wodą i obmył sobie twarz, następnie usiadł na twardej ziemi i oparł głowę o stóg siana. Nie zamierzał opuszczać stajni, dopóki nie dołączy do niego przyjaciel, chociaż z drugiej strony nie był pewny, czy Alestar w ogóle usłyszał, że mają się tutaj spotkać. Mimo wszystko postanowił jednak zaczekać parę chwil, zanim podejmie jakiekolwiek działanie.
Awatar użytkownika
Teus
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 141
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Wojownik
Kontakt:

Post autor: Teus »

        Teus zwinnie wylądował na nogach po swoim skoku. Osiągnął zamierzony cel - co najmniej połowa strażników, czyli około siedem osób, wypadło z karczmy, goniąc za nim. "Oby Falkon i Alestar dobrze to wykorzystali". Zaczął biec przed siebie, lecz nie tak szybko jak zazwyczaj. Nie chciał od razu zniechęcać goniących do pościgu. Przebiegł przez główną ulicę, przy której stała karczma i wbiegł do jednej z mniejszych uliczek. Było w niej dość tłoczno i choć uciekinier nie chciał od razu zgubić strażników, to i zdecydowanie nie chciał być przez nich złapany. Z rozpędu wskoczył na beczkę i odbił się chwytając jednego z balkonów kamienic. Szybko się na niego wdrapał, po czym przeskoczył na leżący niżej parapet i przeskoczył na ziemię, omijając większe zbiorowisko ludzi. Udał, że łapię równowagę dłużej niż mu na to potrzeba i upewnił się, że stróże prawa przebiją się przez tłum. Znowu zaczął biec spowolnionym tempem. "No żebym jeszcze musiał dawać fory panom władzom, no nie do pomyślenia!"
        Razem z grupą pościgową wpadł na jedno z mniejszych targowisk. Biegł już przez jakieś 10 minut, więc w tym czasie albo jego towarzyszom udało się ewakuować, albo są już prowadzeni do koszar straży. Nie mógł im już bardziej pomóc w aktualnym momencie. Uznał więc, że "starczy tego dobrego" i wręcz wystrzelił jak z procy. Przeszedł w swój sprint i wskoczył na jeden ze stołów straganów. Odbił się, strącając przy tym parę owoców i wylądował w równoległej uliczce targu. Gładko wykonał przewrót, aby móc nie zwalniać biegu po skoku i wbiegł w kolejną ulicę. Zadowolony z siebie, że udało mu się zgubić ruszył już wolniejszym krokiem. Wtedy jednak usłyszał niedaleko podniesione głosy strażników.
        - Szybko! Tam wbiegł! - Co gorsza odgłosy dobiegały z obu stron uliczki.
        Zaczął się już powoli godzić z faktem złapania, gdy nagle los się do niego uśmiechnął. Jedne z drzwi kamienicy uchyliły się a zza nich drobna postać machnęła dłonią w stronę Teusa. Ten bez zastanowienia postanowił skorzystać z okazji i wbiegł do wskazywanego domu.
Awatar użytkownika
Alestar
Szukający Snów
Posty: 173
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Łowca
Kontakt:

Post autor: Alestar »

        Alestar wydostał się spokojnie na ulicy, ale pozostawało pytanie co dalej. Teus wyraźnie uciekał przez drzwi, a Falkona trzydziestolatek od czasu obiadu w ogóle nie widział. Należało podjąć jakieś kroki i nie zwracać na siebie uwagi, tak przynajmniej twierdził łowca. „Najlepszy byłby jakiś punkt zbiorczy, ale gdzie… Zaraz, zaraz co robi koń na środku ulicy, przecież to… chyba to ,, tak to koń uparciuch Falkona. Właśnie koń, stajnia, każdy z nas przybył na koniu i każdy po niego wróci.” Zenemar ruszył powolnym krokiem do rumaka, złapał go za lejce i zaczął powoli prowadzić w kierunku stajni, niestety i przy Alestarze ogier dalej był uparty jak osioł, jak sam określał swego wierzchowca towarzysz. Powolnym krokiem jednak syn Komonasa dotarł do stajni, gdzie zauważył byłego pirata.
        - Chyba coś zgubiłeś, mam tu tego twojego osła. Musimy tylko znaleźć Teusa – powiedział trzydziestolatek do Falkona, czekając na jego odpowiedź przywiązał lejce konia do palika w stajni.
Awatar użytkownika
Teus
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 141
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Wojownik
Kontakt:

Post autor: Teus »

        Tousend najszybciej jak mógł wpadł do mieszkania. Postać szybko zamknęła za nim drzwi. Teraz mógł się jej lepiej przyjrzeć. Jak z zadowoleniem stwierdził, była to kelnerka przez niego "uratowana" z rąk awanturników. Przyglądając się jej z bliska ujrzał piękną rudowłosą dziewczynę o szmaragdowych oczach. Widok ten tak przykuł jego spojrzenie, że aż znieruchomiał.
        - Hej, wszystko w porządku? - słyszał już ten głos teraz jednak w połączeniu z oszałamiającym widokiem uderzył z podwójną siłą. Teus mógłby się rozmarzyć na temat przymiotów jakimi można opisać tą barwę głosu, jak i całą resztę pięknej nieznajomej, jednak ocknął się i zrozumiał, że sytuacja raczej wymaga odpowiedzi.
        - Eee.. tak, oczywiście - odparł lekko oszołomiony. - Ten szok mogę zawdzięczać twojej urodzie - uśmiechnął się szeroko do dziewczyny.
Również odwdzięczyła się powalającym uśmiechem i wyjrzała ukradkiem przez okno. Ścigany zorientował się, że nadal jest zasłonięty po same oczy, więc ściągnął chustę i kaptur razem z płaszczem.
        - Zdaje się, że będziesz musiał tu chwilę posiedzieć.
        - W takim razie mogę tylko podziękować strażnikom. - Nie mógł uwierzyć w swoje szczęście. - A tak poza tematem jestem Tousend. Teus Tousend.
        - Miło poznać. Ja jestem Juliet - podała dłoń podróżnikowi, a ten pocałował w zewnętrzną jej stronę.
        - Przypominam sobie, że wcześniej mówiłaś coś na temat lampki wina. - Nagle przypomniał sobie o chwyconej w ostatniej chwili butelce wina i wyjął ja z torby.
        - Spokojnie, uczciwie zakupiona - uśmiechnięty położył ją na pobliskim stole. Teraz mógł zwrócić uwagę na mieszkanie Juliet, choć ciężko było odwrócić uwagę od jej właścicielki . W każdym razie, wyglądało na to, że składa się z dwóch pomieszczeń, dość obszernego pokoju wejściowego i prawdopodobnie sypialni.
        - Tak w ogóle to jak mnie rozpoznałaś?
        - Po płaszczu - kiwnęła głową w stronę teraz już zwiniętego odziewku. - Trudno zapomnieć jak wygląda - uśmiechnęła się ciepło i otworzyła szafkę w poszukiwaniu kieliszków.
        - Hej, mam nadzieje, że mi poświęciłaś taką samą uwagę. A jak to się stało, że znalazłaś się już w domu? - Tousend był trochę zdziwiony tym faktem, lecz absolutnie był mu na rękę.
        - Po podobnym wydarzeniu spędziłam za dużo czasu w koszarach, więc wolałam tego uniknąć, a poza tym pewnie zrobiliście tam bajzel na całego - rozpromieniła się na samą myśl o aktualnym stanie karczmy. - Uznałam więc, że dobrze będzie przeczekać w domu.
        - Nie dziwię się, że strażnicy chcieli na dłużej zostawić Ciebie przy sobie. A co do bajzlu jeżeli tylko poprosisz pomogę posprzątać. - Dziewczyna znalazła poszukiwane przedmioty i ustawiła kieliszki na stole. Teus nalał do naczyń małą ilość wina.
        - Karczmarz pewnie teraz sam zajmie się sprzątaniem, a oprócz tego, że mnie wyratowałeś mój "bohaterze" - oboje wymienili uśmiechy - to do tego prawdopodobnie dostałam trochę wolnego czasu, zanim straż miejska zrobi co w jej powinności.
        - No tak tak się również składa, że i ja dzięki pewnym miłym panom mam na razie wolne. - Zaśmiali się oboje, zadowoleni, że mogą spędzić razem trochę czasu.
        Rozmawiali tak przez ładne dwie godziny. Strażnicy na pewno przestali już szukać Teusa lecz ten nie zwrócił na to wcale uwagi. Opowiadał, trochę podkolorowując, o swoich podróżach ku uciesze dziewczyny, a ona przybliżyła mu wiele ciekawostek na temat miasta, w którym właśnie się znajdowali. W końcu opróżnili butelkę przedniego, jak się okazało, wina. Tousend wtedy zorientował się, że w ogóle nie wie co dzieje się z jego kompanami. Uznał, że warto byłoby to sprawdzić.
        - Oj, trochę się zasiedzieliśmy. Powinnam już udać się do gospody. - Juliet stwiedziła niechętnie. - Mam nadzieje, że zechcesz mi potowarzyszyć?
        - Oczywiście! - Podróżnik podniósł się i chwycił pod pachę zwinięty płaszcz.
Wyszli więc z kamieniczki i udali się w stronę karczmy. Tym razem szli krótszą od trasy ucieczki drogą. Przechodzili przez wielki targ. Teus nie omieszkał skorzystać z okazji i wypytał Juliet o szczegóły targu dotyczące. Szczególnie chodziło mu o handlarzy niewolników. Było ich tu nie wielu i raczej nie obnosili się otwarcie ze swoim towarem. W końcu dotarli na główny trakt, a z niego było już widać karczmę.
        - Po ostatnich lekkich spięciach wolałbym się tam nie pokazywać - skrzywił się na samą myśl tego jak karczmarz może go przywitać.
        - Jasne, nie byłoby za wesoło jakbym musiała znów - na ostanie słowo położyła szczególny nacisk - ratować Ci skórę - uśmiechnęła się do niego szeroko.
        - Pewnie, co ja bym bez ciebie zrobił!
        - Jeszcze raz dziękuje Ci za ratunek. - Tym razem odpowiedziała już poważniej i cmoknęła Tousenda w policzek. - Mam nadzieje, że mnie jeszcze odwiedzisz - rzuciła już oddalając się w stronę gospody.
        - Oczywiście, z przyjemnością! - pomachał jej na pożegnani. "Na pewno skorzystam z zaprosin" - uśmiechnął się sam do siebie.
        Teraz bez płaszcza i chusty nikt nie powinien go rozpoznać. Ruszył więc, pogwizdując zadowolony w stronę targu. W końcu to bijące serce miasta, nie licząc licznych gospód. Uznał, że to będzie dobry miejsce na rozpoczęcie poszukiwań kompanów.
Awatar użytkownika
Falkon
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 145
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Złodziej , Pirat
Kontakt:

Post autor: Falkon »

        — No i znalazły się zguby! — powiedział Falkon, wstając z uśmiechem. Poczuł sporą radość i ulgę, widząc Alestara, jednak nie chciał dać tego po sobie poznać. — Nie spieszyłeś się... — bąknął.
        Chłopak podszedł do swojego rumaka i poklepał go po karku, przyglądając mu się uważnie. Zastanawiał się, czy nie zostawić go tutaj, gdyż nie miał zamiaru znosić jego kaprysów.
        — No i co ja mam z tobą zrobić, uparciuchu? — westchnął, poprawiając siodło. — Może ty po prostu boisz się miasta, co? — Falkon zamyślił się, gdy przypomniał sobie, że koń nie sprawiał żadnych większych problemów podczas podróży do Nowej Aerii. Mimo wszystko postanowił jednak dać mu jeszcze jedną szansę.
        Chłopak przypomniał sobie o klaczy Teusa. "Trzeba będzie się nią zająć", pomyślał i podszedł do zwierzęcia. Dostrzegł przyczepiony do siodła łuk. Postanowił przyjrzeć mu się dokładnie. "Ciekawa rzecz... rzadko widuje się tego typu łuki. Z porządną strzałą byłby pewnie w stanie przebić kamienną ścianę... " Już miał chwycić za łęczysko, gdy jego uwagę przyciągnęło coś innego. Zatrzymał rękę w powietrzu i spojrzał na Alestara, upewniając się, że przyjaciel nic nie zauważy, po czym sięgnął do jednej z toreb, wiszących przy siodle. Miał nadzieję, że znajdzie tajemnicze płócienko lub cokolwiek innego, jakąś wskazówkę, podpowiedź, coś mogącego przybliżyć mu zamiary Teusa lub pomóc rozgryźć jego sekrety. Torby jednak okazały się zupełnie puste, co zaintrygowało chłopaka jeszcze bardziej. Czyżby jego towarzysz usilnie próbował coś ukryć?
        Falkon rzucił okiem na Alestara, tamten jednak był zajęty swoimi sprawami i nie zwracał uwagi na chłopaka, szperającego przy siodle. Po chwili namysłu Falkon postanowił zrzucić na niego odpowiedzialność za wierzchowca.
        — Zajmiesz się nią? — zapytał przekonującym głosem, głaskając klacz. — Nie wiadomo czy tu wrócimy, a Teus by się chyba wściekł, gdybyśmy ją tu zostawili. Rozumiesz, ja mam wystarczający kłopot z moim uparciuchem... — dodał szybko. — Daj znać jak będziesz gotów.
        Zanim Alestar zdążył cokolwiek odpowiedzieć, chłopak wdrapał się na swojego rumaka i delikatnie ścisnął go łydkami, chcąc sprawdzić, czy tym razem nie będzie stawiał oporu. Koń jednak wydawał się być w pełni posłuszny, więc Falkon postanowił trochę go rozruszać, przy okazji czekając na Alestara. Zaczął ganiać wokół stajni, prezentując swoje umiejętności jeździeckie. "No! I to rozumiem!"
Awatar użytkownika
Alestar
Szukający Snów
Posty: 173
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Łowca
Kontakt:

Post autor: Alestar »

        Alestar gdy oddał konia Falkonowi, uśmiechnął się na słowo towarzysza. „No, rzeczywiście teraz w mieście ten koń dziwnie reaguje, tak to było dobrze. Naprawdę dziwny koń.” Łowca podszedł do swojego Zefira i nie patrząc na pirata zaczął prowadzić, tak jak zwykle monolog z koniem:
        - Mam nadzieje, że ty nie będziesz sprawiał takich problemów. Chociaż w sumie nigdy mnie nie zawiodłeś. Gdy Zenemar usłyszał prośbę towarzysza, bez wahania podszedł do klaczy Teusa i zaczął ja głaskać.

        - Zajmę się nią, ale ja tu zostaje, jak się rozdzielimy by szukać Teusa, to się zgubimy, a tak będzie tu punkt zbiorczy. Zdecydowanie będzie tak lepiej, oczywiście jeśli ci to pasuję.
Gdy trzydziestolatek zaczął zajmować się wierzchowcem Tousenda, Zefir od razu zaczął charakterystycznie parskać. Alestar zrozumiał, że koń jest zazdrosny, ale co miał poradzić, tak należało zrobić. Myśląc o Teusie, łowca usiadł na kamieniu czekając, aż zjawi się właściciel klaczy.
Awatar użytkownika
Falkon
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 145
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Złodziej , Pirat
Kontakt:

Post autor: Falkon »

        — Jak uważasz... — powiedział Falkon, spoglądając badawczo na Alestara w nadziei, że zmieni zdanie. Nie był pewny, czy dobrym pomysłem będzie samotne poszukiwanie Teusa, którego mogą nadal ścigać strażnicy. Wolałby ruszyć razem z łowcą. "A może jednak ma rację?" — pomyślał chłopak, po czym zawrócił w stronę ulicy, którą tutaj przybył, i stuknął piętami swojego wierzchowca. "Żeby się tylko nie zgubił w tej stajni..."
        Po przejechaniu kilkudziesięciu kroków koń postanowił znów rozzłościć Falkona. Zatrzymał się i zaczął w miejscu kręcić kółka, tupiąc kopytami i rżąc cicho.
        — Co ci jest?! — krzyknął chłopak, zwracając na siebie uwagę kilku przechodniów, którzy zaczęli się śmiać. — Doprawdy bardzo zabawne!
        Miał już dosyć, zaczynał żałować, że nie zostawił zwierzęcia w stajni. Zeskoczył z siodła i odsunął się nieco, żeby zobaczyć co zrobi uparty rumak. Ten zaczął parskać i kręcić łbem, a po chwili wystrzelił w stronę stajni, prawie wywracając kilku przyglądających się mu przechodniów.
        — Biegnij sobie! Nie potrzebuję cię! — krzyknął Falkon do konia, po czym odwrócił się na pięcie i ruszył dalej. "Już widzę minę Alestara" — pomyślał.

        Chłopak minął jakieś 5 przecznic, gdy zorientował się, że nie ma pojęcia gdzie idzie. Przeklinał w myślach kapryśnego wierzchowca, zamiast skupić się na poszukiwaniu przyjaciela. "Myśl, Falkonie, myśl..." powtarzał, próbując wpaść na pomysł, gdzie zacząć szukać Teusa. Chciał odwiedzić koszary, jednak wydało mu się trochę nieprawdopodobne, by mężczyzna tak łatwo dał się złapać, postanowił więc traktować szukanie go tam jako ostateczność. Hmm... "Targ!" Ten jakże oczywisty pomysł wpadł Falkonowi do głowy tak nagle, że chłopak aż się zatrzymał. "Targowisko... chyba nie ma lepszego miejsca, by wtopić się w tłum i zgubić pościg!"
        Falkon skręcił w jedną z bocznych uliczek i przyspieszył kroku. Nie miał jeszcze pojęcia w jaki sposób znajdzie przyjaciela, ale miał nadzieję, że dopisze mu szczęście. Wiedział gdzie zacząć poszukiwania, to już coś! Z uśmiechem na twarzy wybiegł na jedną z głównych ulic, z której widać już było duże, wielobarwne stragany i tłumy osobników najróżniejszych ras. Panował tam charakterystyczny dla tego typu miejsc chaos - śmiechy, krzyki rozczarowania, targujący się roztrzepańcy, handlarze zachęcający do kupna swoich towarów.
        "Od czego tu zacząć?" Falkon próbował wsłuchać się w swoje myśli, jednak gwar targowiska skutecznie mu to utrudniał. Nie miał zamiaru krzyczeć na cały głos imienia przyjaciela, nie miałoby to najmniejszego sensu w takim hałasie. Wypatrywać go w tłumie? Mógł się przecież przebrać, a zaczepianie wszystkich tu obecnych ludzi mijałoby się z celem.
        Uwagę Falkona przyciągnęła nagle rozmowa dwóch mężczyzn, opartych o skrzynie z warzywami. Przysunął się nieco bliżej, udając, że jest zainteresowany kupnem przegniłych marchwi. Mężczyźni mówili dosyć głośno, chcąc zrozumieć się w panującym tu gwarze, więc chłopak bez trudu usłyszał każde ich słowo.
        — Razem sześcioro. Jak obiecałem. Dwie kobiety i czterech mężczyzn, dojrzałych i silnych — powiedział jeden z nich. Wyglądał na jakieś czterdzieści lat, był lekko szpakowaty, miał gęste wąsy. Odziany był w całkiem przyzwoity skórzany płaszcz, czystą koszulę i spodnie w bordowo-czarne pasy. Falkon wiedział, o czym mówi dziwny typ. "Niewolnicy..."
        Drugi rozmówca był nieco niższy, miał średniej długości kręcone, rude włosy i niedogolony zarost. Zdawał się być nieco wystraszony, pewnie bał się rozmawiać w takim miejscu.
        — Pięćdziesiąt... — powiedział, rozejrzawszy się uprzednio dookoła.
        — Hahah! Kpisz sobie? Osiemdziesiąt i ani gryfa mniej — odparł wąsaty i zrobił groźną minę.
        — Do...do...dobrze — wyjąkał przestraszony rudzielec, nerwowo ruszając głową. — Fo...formalności załatwimy o za...zachodzie, ta...tam, gdzie zawsze.
        Mężczyźni rozeszli się, ginąc gdzieś w tłumie. Falkon pokręcił głową. Był przyzwyczajony do handlu niewolnikami, miał z tym do czynienia podczas służby na statku pirackim, jednak nigdy tego nie popierał. Zdecydowanie wolał czerpać zyski ze sprzedaży czegoś, co nie przypominało jego samego... No trudno, nie każdy postrzega świat w ten sposób.
        Falkon odsunął się od marchwi, nie zwracając uwagi na handlarza, który zaczął zachęcać go do kupna nie pierwszej świeżości warzyw. Chłopak zaczął błąkać się od straganu do straganu, oglądając ciekawe i mniej ciekawe towary, od czasu do czasu zamieniając kilka słów z kupcami. Miał nadzieję, że spotka gdzieś w tłumie Teusa.
Ostatnio edytowane przez Falkon 10 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
Awatar użytkownika
Teus
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 141
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Wojownik
Kontakt:

Post autor: Teus »

        Teus raźnym krokiem ruszył przed siebie, wzdłuż uliczek targu. Teraz dopiero miał okazji doświadczyć prawdziwego bogactwa tego miasta. Na jego targowisku można było znaleźć chyba wszystko! Wystawne ubrania, broń, narzędzia, części do rzeczy o których Tousend nie miał pojęcia i warzywa oraz owoce, których nie widział jeszcze na oczy. Tak samo jak towar, tak i osób go kupujących było mnóstwo. Tutaj żadnym problemem było wtopienie się w tłum i zniknięcie z oczu. Wędrowiec naprawdę zaczął podziwiać tutejszych strażników pracujących w takich warunkach. "Mogliby jednak jeszcze poćwiczyć nad kondycją" - uśmiechnął się na myśl pościgu.
Na jednym ze straganów zauważył coś co przykuło jego uwagę.
        - O, już dawno zamierzałem sobie taką sprawić - chwycił w dłonie ciężka saksę. - Ile za to cacko? - zwrócił się do sprzedającego.
        - Sześćset ruenów panie - ten mu odparł.
        - Aaa, w takim razie muszę przełożyć zakupy. - Niechętnie odłożył broń na jej miejsce. "Może zaciągnę drobną pożyczkę? W końcu to zakup z pożytkiem dla całej drużyny. Właśnie, gdzie też podziewa się moja kompania?" - W porę przypomniał sobie co w ogóle tu robi.
        Miał już ruszyć w dalszą drogę, gdy usłyszał podejrzaną rozmowę. Aby lepiej zrozumieć wymawiane przez delikwentów słowa zbliżył się do najbliższego względem ich straganu i udał, że niezmiernie zainteresowały go... damskie suknie? "No to mi się trafiło. Ale nie ważne, przy odrobinie szczęścia nawet nie zwrócą na mnie uwagę" - pocieszył się w duchu. "Tak, na pewno. Uzbrojony delikwent przeglądający kobiece kiecki. Coś zupełnie normalnego. Przecież każdy od czasu do czasu chętnie pochodzi sobie w spódnicy". Szybko zganił się w duchu za to, że nie zwraca uwagę na rozmowę. "Chociaż może kupiłbym jedną? Dla Juliet w ramach podziękowania za skrócenie pobytu w więzieniu. Jeżeli jej nie przyjmie to mogę sam w niej chodzić!".
        - ...son jest zadowolony z dobrego zakupu. Pańscy niewolnicy doskonale się sprawują na jego galerach. Powiedział mi, że mam panu przekazać, iż prawdopodobnie szybko zdecyduje się na kolejny zakup - stwierdził typ wyglądem przypominający Teusowi człowieka, który dopiero wrócił z jakiejś długiej podróży. "Można przyjąć, iż jest on posłańcem".
        - Niezmiernie cieszę się, że pan Waltson jest zadowolony z mojego towaru. - "Jak można mówić o ludziach jak o towarze!?" - oburzyły go słowa kupca. Zorientował się, że swoją złość wyładowuje na jednej z sukien. Sprzedawczyni spojrzała na niego krzywym wzrokiem, uznał więc, ze dobry czas na opuszczenie aktualnej "kryjówki". Ruszył więc za tłumem.
        - Mam nadzieje, że kolejnej transakcji dokonamy jak najszybciej - zdążył jeszcze usłyszeć przed odejściem.
        Postarał się zapamiętać miejsce pobytu handlarza, gdyż uznał, że jeszcze złoży mu wizytę. Nagle zauważył znaną mu postać przedzierającą się przez tutejsze tłumy.
Zbliżył się do przemierzającego targ Falkona.
        - Stać! Jesteś aresztowany! - Ze śmiechem patrzył jak jego towarzysz podskoczył wystraszony. - Hahaha! Wybacz nie mogłem się powstrzymać! - Okoliczni kupujący przyjrzeli im się ze zdziwieniem.
        - A gdzie to podziewa się nasz olbrzymi łowca?
Awatar użytkownika
Falkon
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 145
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Złodziej , Pirat
Kontakt:

Post autor: Falkon »

        Falkon spacerował dłuższy czas po targowisku, oglądając wszelakie towary. Szczególnie interesowała go broń, którą od czasu do czasu widywał na straganach. "Zdałoby się sprawić sobie jakiś porządny jednoręczniak" — pomyślał, spoglądając na swój zużyty już sztylet. Co prawda był solidny, dobrze naostrzony i służył mu od dawna, jednak nieraz okazywał się zbyt mały, by cokolwiek nim zdziałać. Pomysł o zakupie porządnego miecza był więc jak najbardziej uzasadniony. Jedynym problemem okazały się, jak to zwykle bywa, pieniądze. Sakiewka skradziona kupcowi w gospodzie była już prawie pusta. Falkon wydał prawie wszystko na olbrzymią porcję sarniny, której, swoją drogą, nie skończył, a nie miał teraz zamiaru okradać nikogo na targowisku. "Może innym razem..." — pomyślał z rozczarowaniem, przeszukawszy wszystkie zakamarki spodni, kieszenie, torebeczki i sakiewki.
        Zrobiło się już trochę późno, słońce powoli chowało się za górami. Gwar na targowisku był wciąż ogromny, chociaż kilku sprzedawców zwinęło już swoje towary i udało się na odpoczynek. Tymczasem po Teusie ani śladu. "Może jednak złapali go stra..." Rozmyślania Falkona przerwały nagle słowa, skierowane zapewne w jego kierunku. Chłopak aż podskoczył, słysząc o aresztowaniu, jednak gdy się odwrócił dostrzegł Teusa, śmiejącego się z żartu.
        — Zgłupiałeś?! — krzyknął poirytowany i dopiero po chwili dotarło do niego, że wreszcie znalazł kompana, a raczej kompan znalazł jego. — Teus, przyjacielu! Gdzieżeś ty się podziewał przez tyle czasu? Już miałem gnać do straży i poprosić — z naciskiem wypowiedział ostatnie słowo — żeby cię wypuścili!
        Chłopak ucieszył się na widok towarzysza, jednak cały czas przyglądał mu się badawczo, jakby z jego wyglądu chciał wyczytać, co się z nim działo.
        — A, tak... Alestar. Został w stajni, tam mamy się wszyscy spotkać — powiedział powoli, gdy przypomniał sobie o pytaniu Teusa. — Spokojnie, nic się nie stanie twojej klaczy... chyba... — dodał z nieco złośliwym uśmiechem.
        "Klaczy..." — powtórzył w myśli swoje słowa. Przypomniał sobie, jak przeszukiwał torby przy wierzchowcu towarzysza. Spojrzał na zwinięty płaszcz, który Teus niósł teraz pod pachą. "Płócienko... zeszłej nocy schował je do kieszeni , powinno dalej tam być..." — pomyślał.
        — Wracajmy już, Alestar pewnie się niecierpliwi — zwrócił się do przyjaciela i wskazał mu ręką, by szedł przodem.
        Po drodze przez targowisko zatrzymywali się jeszcze kilka razy, spoglądając na ciekawsze towary. Gdy Teus przystanął przy straganie z różnymi sztyletami, kozikami, tasakami i nożami myśliwskimi, Falkon postanowił wykorzystać okazję. Podszedł bliżej i zaczął, jak gdyby nigdy nic, przyglądać się broni, próbując nie zwrócić na siebie uwagi towarzysza. Ten był na tyle zajęty oglądaniem towaru, że nie zauważył momentu, w którym chłopak zręcznie wsunął dłoń do będącej na wierzchu kieszeni płaszcza i wyciągnął z niej zrolowane płócienko. Odskoczył szybko na bok, odwracając się plecami do Teusa, po czym rozwinął ostrożnie rulonik, który okazał się być portretem pięknej, długowłosej dziewczyny o czarującym uśmiechu i przecudownych, dużych oczach. "O w mordę..." Falkon przestał nawet myśleć, kim może być owa piękność, wpatrywał się z uniesionymi brwiami w niezwykle dokładnie wykonany rysunek.
Ostatnio edytowane przez Falkon 10 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
Awatar użytkownika
Teus
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 141
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Wojownik
Kontakt:

Post autor: Teus »

        Tousend nic sobie nie zrobił z oburzenia Falkona. Więcej, jeszcze bardziej go to rozśmieszyło. Zastanowił się mimowolnie jak zareagowałby Alestar na miejscu chłopaka.
        - Spokojnie, podczas tej gonitwy musiałem im jeszcze postoje robić - odparł rozweselony na wzmiankę o straży.
Pokiwał uśmiechnięty gdy usłyszał o swoim wierzchowcu.
        - Będziesz pierwszym, który będzie musiał mi ją odkupić.
        Gdy Falkon powiedział mu gdzie przebywa ich kompan, uznał, że aktualnie najlepiej byłoby się do niego udać. "Może jeszcze wpadnę do karczmarza i Juliet?" - zorientował się, że do tej pory nie może przestać myśleć o dziewczynie. Uśmiechnął się pod nosem.
        Ruszając w stronę karczmy dalej przyglądał się stoiskom z tutejszymi towarami. Nie można był przejść obok nich obojętnie. Teus spostrzegł również, że słońce zaczyna zachodzić. Jasny punkt na niebie powoli zaczął chować się za górami. Sytuacja ta od razu przypomniała mu rodzinny dom i identyczne zjawisko. Z miejsca tutejszy targ zaczął mu przypominać ten rodzinny, mimo tego, że tamten był o wiele mniej kolorowy i wystawny, jednak i tak krył w sobie piękno. Wędrowiec zaczął zastanawiać się, kiedy ostatnio był w rodzinnym domu. Czy będzie mu dane do niego wrócić? "Jedynie wtedy, gdy wrócę z pewną osobą" - odpowiedział sam sobie.
        Przystanął przy jednym z kolejnych, mijanych stoisk z bronią. "Zdecydowanie lepsze to niż suknie" - sama myśl o jego poprzedniej "operacji wywiadowczej" wywołała u niego szeroki uśmiech na twarzy.
        - Za ile ten nóż ? - rzucił do handlarza.
        - Jedyne 500 ruenów. - Sklepikarz już miał zacząć zachwalać swój towar, jednak zauważył, że prawie nowy właściciel broni skrzywiony odkłada ją na miejsce.
        - A ty Falkonie co o nim ... - Nie skończył, gdyż właśnie zobaczył jak kompan wpatruje się w jego płócienny obraz.
Zdecydowanym ruchem wyrwał mu płótno z rąk i pchnął go lewą ręką, tak że ten prawie wpadł na sąsiedni stragan.
        - Teraz już wiem jak takie chuchro przetrwało z ledwie kawałkiem żelaza - rzucił wściekły. - Chyba jednak miałem rację na samym początku naszej znajomości. Wiedziałem, że za dobrze nie trafiłem.
        Szybko jednak ochłonął zrozumiawszy, że przecież niezbyt umiejętnie krył się ze swoim "skarbem". Sam byłby na miejscu złodzieja śmiertelnie ciekawy, co też takiego kryje się na tym kawałku materiału.
        - Ah, dobrze - odparł za nim jeszcze Falkon zdążył coś powiedzieć. Ściszył głos, nie chciał ściągać uwagi.
        - Ten obiad w karczmie też pewnie nie był postawiony przez Alestara czyż nie? Zresztą mniejsza z tym te twoje zdolności mogą mi się przydać. - Ostatnie zdanie wypowiedział już bardziej do siebie, jednak już bardziej serdecznym tonem.
        - Ale jeżeli zamierzasz to powtórzyć na mojej osobie, to obiecuję, że odetnę Ci dłonie i wsadzę głęboko w.. -przerwał widząc przechodząca damę z dzieckiem. - Sam wiesz gdzie. - Wręcz uśmiechnął się do Falkona.
Awatar użytkownika
Falkon
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 145
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Złodziej , Pirat
Kontakt:

Post autor: Falkon »

        — Następnym razem chowaj swoje ruchomości w bardziej bezpieczne miejsce — Falkon uśmiechnął się do Teusa, mimo jego gwałtownej i niezbyt przyjaznej reakcji.
        Konsekwencje na szczęście go ominęły, skończyło się jedynie na krzykach towarzysza, które bardziej go rozbawiły niż przestraszyły. Chłopak postanowił jednak wziąć sobie do serca "prośbę" kompana. Nie chciał mieć w nim wroga.
        — Zgadza się, obiadek zafundował mi pewien nieostrożny bogacz — powiedział, uśmiechając się znacząco. — Ale spokojnie, przyjacielu, twoich rzeczy nie będę już dotykał, masz moje słowo.
        Falkon podszedł do jednego ze straganów i przejrzał pobieżnie oferowany towar, po czym wskazał palcem na jedną z poustawianych niezbyt równo flaszek.
        — Dwie butelki proszę — powiedział, po czym wysypał z sakiewki kilka ruenów, które mu jeszcze zostały i uśmiechnął się szeroko, zadowolony, że udało mu się znaleźć tak tanie wino. — Trzymaj, przyjacielu, na zgodę — zwrócił się do Teusa i podał mu jedną z butelek. Drugą zaś odkorkował zębami i pociągnął z niej kilka olbrzymich łyków. — Może nie jest tak wspaniałe jak tamto w gospodzie, ale da się wypić.
        Mężczyźni opuścili targ i ruszyli niezbyt szybkim krokiem w stronę stajni. Z początku prawie się do siebie nie odzywali. Falkon, popijając co moment wino, starał się nie spuszczać towarzysza z oczu. Co chwilę uśmiechał się do niego lekko, przypominając sobie jego nagły wybuch przy straganie z nożami. Chłopak cały czas miał przed oczyma dziewczynę z tajemniczego płócienka. Kim ona może być?
        — Nie jestem złodziejem — powiedział tak nagle, że aż sam się zdziwił. — Nie wchodzę ludziom do domów i ich nie okradam, nie włamuję się do skarbców czy czegoś innego. Ja po prostu... — Sam do końca nie wiedział, co chce powiedzieć, żałował, że w ogóle się odezwał. Tłumaczenie zawsze brzmi głupio, czasem lepiej milczeć.
        — Moja piracka przeszłość... to tylko przeszłość — kontynuował po chwili spokojnym, miękkim głosem, który zdawał się tłumaczyć wszystkie jego winy. — Jedynie od czasu do czasu muszę sobie w jakiś sposób pomóc. Na przykład gdy chcę coś zjeść...
        Szli dalej dziwną, opustoszałą uliczką, słysząc jeszcze cichnące okrzyki, które dobiegały z targowiska. Powoli robiło się ciemno i chłodno, zdałoby się już wrócić do stajni, do Alestara i przeczekać gdzieś wspólnie noc. Może rano uda się znaleźć jakąś robotę... Falkon znów się zamyślił. Starał się zapomnieć o dziewczynie z portretu, przez którą nie mógł się teraz na niczym skupić. "Chwila... co on... zdolności mogą mi się przydać..." Przywołał w pamięci słowa Teusa. "O co mu chodziło?"
        — Co miałeś na myśli mówiąc, że mogę ci się do czegoś przydać? — zapytał, próbując ukryć lekko podekscytowany i ciekawski uśmiech. — Mam nadzieję, że nie masz w planach sprzedać mnie jako niewolnika, tak jak tamten typ — roześmiał się i wskazał palcem na szpakowatego mężczyznę, którego widział wcześniej na targu. — Rzekłbym, że każdy sposób na zarobek jest dobry, ale bez przesady. No ale co racja, to racja - za sprzedaż owoców tyle nie dostaniesz...
        Handlarz rozejrzał się dookoła, trzymając za poły płaszcza, jakby ukrywał pod nimi coś bardzo ważnego. Rozejrzał się dookoła i najwyraźniej nie dostrzegł Teusa i Falkona, gdyż z ulgą wyjął spod nakrycia jakąś stertę papierów, po czym podszedł do jednego z domów i ostrożnie włożył klucz do zamka. Wykrzywił się, przekręcając go z całej siły, a gdy wreszcie udało mu się otworzyć drzwi, wszedł powoli do środka, spoglądając raz jeszcze na ulicę, jakby bał się, że ktoś może go śledzić.
Awatar użytkownika
Teus
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 141
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Wojownik
Kontakt:

Post autor: Teus »

        Trudno było nie zauważyć starań Falkona, chcącego załagodzić sytuację. Teus przyjął darowaną butelkę wina, choć już przestał się wściekać. Nie potrafił długo chować urazy, jednak gdyby jeszcze raz się to powtórzyła to zdecydowanie nie byłoby tak sympatycznie. Odkorkował butelkę i pociągnął z niej łyka.
        - Dobra, na winach się nie znasz, ale możesz uznać, że Ci wybaczam - uśmiechnął się do towarzysza. - A raczej wybaczę w pełni jak coś jeszcze dla mnie zrobisz.
        Ruszyli powoli w stronę karczmy. "Alestar musi się tam zanudzać na śmierć! Ja bym tyle nie wytrzymał nic nie robiąc." Tousned począł zastanawiać się jak też ma kontynuować swoje poszukiwania. Znalazł pewien ślad, który może mu trochę przybliżyć cel podróży. Nie był jednak pewien czy to wystarczy. "Zawsze możemy posiedzieć trochę dłużej w tym mieście. Pytanie czy tylko spodoba się to reszcie".
        Z zamyślenia wyrwały go tłumaczenia Falkona na temat swych "zdolności".
        - Nie mam nic do piratów. - Był rozbawiony nagłą skruchą. - Ludzi poszukujący i walczący dla uczucia wolności. Mam z nimi więcej wspólnego niż myślisz, tylko mi statku brakuje - uśmiechnął się do kompana. - A jeżeli chodzi o "potrzebujących złodziei", to znałem wielu takich. W sumie to tylko takich - uśmiechnął się szeroko i pociągnął kolejnego łyka. - Ale mniejsza z tym. Rób co chcesz, bylebyś tylko nie okradał towarzyszy i jakiś biedaków. Ci tutaj nawet nie zauważą jak zginie im "tylko" z kilkaset ruenów, a widziałem ludzi którzy harowali całymi dniami dla kilkudziesięciu. A jeżeli mi pomożesz, to obiecuję, że dowiesz się, kto znajduje się na tym kawałku płótna.
        Podczas rozmowy minęli jakiegoś delikwenta, który nerwowo próbował dostać się chyba do własnego domu. Nagle dotarły do niego słowa Falkona na temat handlarza niewolnikami. Natychmiast odwrócił się w stronę podejrzanego, a ten zdążył już dostać się do własnej posiadłości.
        - No to masz okazję się odwdzięczyć. Bardzo chętnie dowiem się, co też takiego kryje w tych swoich papierach.
Zakradł się pod okno mieszkania i zauważył nerwowo krzątającego się mężczyznę. Rzucił płaszcz za pobliski wóz, aby ten nie krępował jego ruchów.
        - Poczekamy aż wyjdzie - szepnął do towarzysza. - Wtedy będziesz mógł pokazać te swoje magiczne sztuczki.
Awatar użytkownika
Falkon
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 145
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Złodziej , Pirat
Kontakt:

Post autor: Falkon »

        — A coś ty taki ciekawski? — Falkon niezbyt rozumiał, po co jego towarzysz chce zdobyć te dokumenty.
        Podszedł do okna razem z Teusem i ostrożnie uniósł głowę, by zobaczyć co dzieje się wewnątrz. Wąsaty mężczyzna zrzucił swój płaszcz i powiesił go na wieszaku, po czym przegrzebał papiery, które położył na stole, znajdującym się na samym środku pomieszczenia. Wydawał się być poddenerwowany i zniecierpliwiony. Odchrząknął, starannie ułożył dokumenty i zaczął spacerować szybkim krokiem po pokoju, co chwilę spoglądając w stronę drzwi. Najwyraźniej na kogoś czekał. "Chwila..." — Falkon przypomniał sobie nagle coś bardzo ważnego.
        — Cholera — szepnął do Teusa — za mną!
        Nie czekając na żadną reakcję towarzysza, złapał go za ramię i pociągnął za sobą. Skoczyli za wóz, na którym były poukładane jakieś skrzynie i beczki.
        — Bądź cicho! — nakazał przyjacielowi i postanowił mu szybko wyjaśnić o co chodzi. — Podsłuchałem tego typa na targu. Handluje niewolnikami, miał się spotkać z jakimś klientem, który pewnie zaraz tu przyjdzie.
        Ledwo skończył zdanie, gdy usłyszał kaszlnięcie, dochodzące gdzieś z dalszej części ulicy. Wychylił się nieco ponad wóz i dostrzegł niezbyt wysokiego mężczyznę z kręconymi rudymi włosami, który rozglądał się niepewnie, co chwilę nerwowo pokasłując. Chłopak spojrzał znacząco na Teusa, jakby chciał powiedzieć "a nie mówiłem?" i z lekkim uśmiechem zaczął obserwować, jak mężczyzna podchodzi do domu handlarza. Gdy tylko drzwi się za nim zamknęły, Falkon wyskoczył zza wozu i znów podbiegł do okna, nie zwracając uwagi na towarzysza. Przycisnął się do ściany, chcąc podsłuchać rozmowę.
        — Mam nadzieję, że suma się zgadza — usłyszał głos szpakowatego mężczyzny.
        — T...tak, co do ru...ruena — wyjąkał rudy.
        — Wspaniale. Proszę — Falkon dojrzał przez okno, jak typ podaje jakiś papier klientowi, jednocześnie wyrywając mu słusznej wielkości sakiewkę z ręki. — Interesy z panem to czysta przyjemność. — Handlarz zaśmiał się cicho.
        Gdy tylko Falkon zobaczył, jak mężczyźni podają sobie ręce, czmychnął znów za wóz, gdzie czekał już na niego Teus. Zerknął jeszcze raz na drzwi domu, które otworzyły się raptownie. Obaj panowie wyszli ostrożnie, rozejrzeli się dookoła i każdy z nich udał się w swoją stronę.
        — Tyle pieniędzy — powiedział chłopak szeptem. — Już rozumiem, czemu tak ci na tym zależy...
Awatar użytkownika
Teus
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 141
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Wojownik
Kontakt:

Post autor: Teus »

        Teus posłuchał rady Falkona i jak najszybciej wskoczył za wóz. Najwyraźniej ktoś, oprócz nich, zamierzał również złożyć wizytę handlarzowi. Wychylił się zaraz za towarzyszem i zauważył kolejnego podejrzanego delikwenta. "Wszyscy dzisiaj musza być tacy nerwowi?" - trudno było nie zauważyć zdenerwowania malującego się na twarzy mężczyzny. Cały czas spoglądał za siebie i pokasływał co chwilę.
        - Po takim zachowaniu absolutnie nie zwróciłbym na niego uwagi, widać wie, jak nie ściągać na siebie uwagi - szepnął z uśmiechem na twarzy do kompana.
        Podejrzany gość wszedł do domu kupca. Teus nawet nie zdążył zauważyć jak Falkon zakrada się pod okno. Podsłuchanie rozmowy pozostawił złodziejaszkowi jednak sam też wytężył słuch i starał się coś wychwycić ze słów padających wewnątrz mieszkania. Nie udało mu się za wiele usłyszeć ale rozmowa najwyraźniej dotyczyła jakieś umowy, a Tousend pomyślał, że bardzo dobrze byłoby wiedzieć o co chodzi. Po ubiciu targu dwaj mężczyźni opuścili lokum, a Falkon wrócił na miejsce ich kryjówki.
        - "Już rozumiem, czemu tak ci na tym zależy..." - usłyszał od towarzysza.
        - Wierz mi, wcale nie rozumiesz - uśmiechnął się i poklepał rozmówce po barku. - Mamy dobra okazję, żeby dobrać się do dokumentów, więc wielką stratą byłoby nie skorzystać. Bierz się za otwieranie zamku w drzwiach, bo pewnie natura i tą zdolnością Cię obdarowała - uśmiechnął się paskudnie to Falkona. - Ja postaram się sprawdzić, czy nikt nie ma zamiaru w pobliżu urządzić sobie spaceru.
        Rozłożył i założył na siebie swój płaszcz, nałożył chustę po sam nos i z rozpędu odbił się od wozu, chwycił wystającej cegiełki i po chwili znalazł się na dachu mieszkania.
        - Powiedz mi od razu jak uda Ci się otworzyć drzwi - rzucił jeszcze do kompana.
        "Zastanawiające. Handlarze niewolników denerwują mnie nawet jeżeli jeszcze nie wiem czym się parają. Chyba dorobiłem się jakiegoś nowego zmysłu" - pomyślał i uśmiechnął się pod nosem. Począł bacznie obserwować okolice w poszukiwaniu kogoś, kto mógłby przeszkodzić włamywaczom w ich aktualnym zajęciu.
Awatar użytkownika
Falkon
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 145
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Złodziej , Pirat
Kontakt:

Post autor: Falkon »

        "Wreszcie jakieś zajęcie na poziomie" — pomyślał Falkon. uśmiechając się pod nosem. Dawno nie miał okazji wykorzystać swoich umiejętności w jakiś ciekawy, ryzykowny, a może nawet pożyteczny sposób. Zastanawiał się tylko nad jednym... "Po cholerę mu te dokumenty? Co może w nich być takiego ciekawego, skoro nie chodzi o pieniądze?" Chłopakowi w tym przypadku zależało głównie na ruenach, które miał nadzieję znaleźć w domu handlarza niewolników. Wiedział, że sumienie nie będzie go gryzło, gdy okradnie typa, zarabiającego na, jego zdaniem, najgorszym świństwie, jakiego można się w handlu dopuścić.
        — Będziesz ze mnie dumny — rzucił do towarzysza z wesołym uśmiechem.
        Zbliżył się do domu i spojrzał uważnie na boki, upewniając się, że nikogo nie ma w pobliżu. Przez moment miał ochotę wyważyć drzwi kopniakiem, jednak powstrzymał się. Sięgnął do jednej z malutkich torebeczek przy pasie i wygrzebał z niej dwa niewielkie kawałki żelaza - wytrychy. Przykucnął i przyjrzał się uważnie zamkowi.
        — Stary, zniszczony, wygląda jakby miał się rozsypać — mruknął pod nosem do samego siebie.
        Ostrożnie wsunął swoje narzędzia do zamka i zaczął w nim powoli dłubać. Wyprostował się lekko i zamknął oczy, uśmiechając się z zadowoleniem. Po kilku chwilach coś cicho kliknęło i drzwi były otwarte. Chłopak pchnął je delikatnie, a te rozwarły się z cichym skrzypnięciem.
        — Tak się to robi — szepnął z uśmiechem do Teusa, spoglądającego z dachu. — Zaczekaj tam i obserwuj ulicę, w razie czego daj znać.
        Falkon wszedł do domu i rozejrzał się uważnie. Przypomniał sobie swoje słowa, wypowiedziane do Teusa chwilę przed tym, jak tu trafili. "Haha! Jeszcze przed momentem mówiłem, że nie włamuję się do domów i ich nie okradam..."
        W pomieszczeniu było chłodno i dosyć ciasno. Przypominało to bardziej jakiś gabinet, niż miejsce zamieszkania. Przy ścianach stały regały, w większości puste, jedynie gdzieniegdzie poukładane było kilka książek, a na jednej z półek stały dwie niewielkie szkatułki, które od razu przyciągnęły uwagę chłopaka. Otworzył je i z rozczarowaniem stwierdził, że nie ma w nich nic ciekawego. Zaczął więc szperać po wszystkich szafkach, szufladkach i zakamarkach w poszukiwaniu jakichś wartościowych przedmiotów. Miał nadzieję, że znajdzie gdzieś sakiewkę, którą handlarz otrzymał przed kilkoma chwilami. To by było coś! Nie miał nawet pojęcia, co zrobiłby z tak olbrzymią sumą... "Może własny statek? Hmm... Ile może kosztować statek? Choćby najmniejszy! Na pewno by starczyło..."
        Skończyło się niestety na marzeniach - po przetrząśnięciu całego pomieszczenia Falkon znalazł tylko jednego ruena i jakiś ozdobny nożyk, który nie nadawał się do niczego, pewnie był używany do otwierania listów. Zdenerwowany Falkon kopnął w nogę od stołu i już miał wychodzić, gdy o czymś sobie przypomniał. "Dokumenty..." Chwycił plik papierów, prawie rozsypując je na podłogę. Wyszedł szybko z pomieszczenia i kłapnął drzwiami, po czym spojrzał na siedzącego na dachu Teusa, próbując ukryć rozczarowanie.
        — Proszę — powiedział, machając dokumentami. — Nie wiem, co masz zamiar tu znaleźć, jednak najlepiej byłoby się stąd zwijać i przejrzeć to w jakimś bezpiecznym miejscu. — Spojrzał jeszcze raz na towarzysza. — Nic wartościowego nie znalazłem! — dodał, doszedłszy do wniosku, że wręcz bije od niego rozczarowaniem, którego ukryć się nie da.
Awatar użytkownika
Teus
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 141
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Wojownik
Kontakt:

Post autor: Teus »

        Podczas gdy Falkon zajmował się zamkiem, Teus bacznie obserwował okolicę. Nie zauważył nic niezwykłego, a do tego dom nie należał do najwyższych więc nie miał też za dobrego miejsca na obserwację okolicy. Cieszył się, że przynajmniej dzięki płaszczowi może stać się prawie nie widoczny, o ile w ogóle ktoś zauważył by go w tych zapadających ciemnościach. Zdążył jeszcze zauważyć handlarza, który przed chwilą ubił targ i właśnie udawał się w stronę rynku. "Chyba jeszcze się spotkamy" - przeszło mu przez myśl. Nie był w stanie przetrawić łowców niewolników i nie zamierzał odpuścić żadnemu z nich.
        Zaczeło już powoli robić mu się zimno, gdy nagle usłyszał trzask zamka i skrzypienie drzwi.
        - " Zaczekaj tam i obserwuj ulicę, w razie czego daj znać" - usłyszał z dołu.
        - Jasne, przecież mogę sobie jeszcze pomarznąć - odrzekł ciszej. Jeżeli ktoś jakimś cudem nie zauważył okolicznych gór, to teraz na pewno mógł je poczuć. Tousend po raz kolejny ucieszył się w duchu, że ma przy sobie swój płaszcz.
        Po dłuższej chwili oczekiwania, Falkon skończył przeczesywać mieszkanie, trzasnął drzwiami i pomachał do zakapturzonego plikiem dokumentów. Ten więc chwycił się krawędzi dachu i zeskoczył z niego zaraz przed towarzyszem. Ściągnął kaptur z głowy i chustę z twarzy, po czym chwycił za zebrane przez kompana papiery. Z zadowoleniem pokiwał głową i schował je do torby.
        - No tak, daj mi chwilę poczytam sobie przed drzwiami - uśmiechnął się do Falkona. Kiwnął na niego głową, aby udali się w stronę karczmy. Schował dokumenty do torby i i ruszył do miejsca pobytu Alestara.
        - O, czyżbyś właśnie poczuł, że musisz sobie pomóc - wyszczerzył się do Falkona, gdy usłyszał jego pełne rozczarowania słowa. - I do tego musiałeś się włamać do domu. Mam nadzieje, że przeze mnie nie złamałeś swoich zasad - uśmiechnął się po raz kolejny.
        - Zastanawiałem się w takim razie, po Ci umiejętność otwierania zamków? Niektórzy mają aż tak zabezpieczone kieszenie, skoro nie pałasz się włamaniami? - Wędrowiec uznał, że dawno się z nikim nie droczył, więc żal byłoby stracić okazję.
Zablokowany

Wróć do „Nowa Aeria”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 4 gości