Nowa Aeria[W mieście] Co dalej?

Podczas Wielkiej Wojny Aeria została zrównana z ziemią, jedyne co po niej pozostało to sterta gruzów. Zanim Wielka Armia dotarła do miasta Król ewakuował ludność w góry, sam zaś zginą broniąc bram miasta. Po wojnie Aerczycy postanowili odbudować miasto, dziś na jego gruzach powstała Nowa Aeria - piękne, przyjazne, nowe miasto, niesplamione jeszcze żadną wojną.
Awatar użytkownika
Teus
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 141
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Wojownik
Kontakt:

Post autor: Teus »

        Podczas gdy Falkon zajmował się zamkiem, Teus bacznie obserwował okolicę. Nie zauważył nic niezwykłego, a do tego dom nie należał do najwyższych więc nie miał też za dobrego miejsca na obserwację okolicy. Cieszył się, że przynajmniej dzięki płaszczowi może stać się prawie nie widoczny, o ile w ogóle ktoś zauważył by go w tych zapadających ciemnościach. Zdążył jeszcze zauważyć handlarza, który przed chwilą ubił targ i właśnie udawał się w stronę rynku. "Chyba jeszcze się spotkamy" - przeszło mu przez myśl. Nie był w stanie przetrawić łowców niewolników i nie zamierzał odpuścić żadnemu z nich.
        Zaczeło już powoli robić mu się zimno, gdy nagle usłyszał trzask zamka i skrzypienie drzwi.
        - " Zaczekaj tam i obserwuj ulicę, w razie czego daj znać" - usłyszał z dołu.
        - Jasne, przecież mogę sobie jeszcze pomarznąć - odrzekł ciszej. Jeżeli ktoś jakimś cudem nie zauważył okolicznych gór, to teraz na pewno mógł je poczuć. Tousend po raz kolejny ucieszył się w duchu, że ma przy sobie swój płaszcz.
        Po dłuższej chwili oczekiwania, Falkon skończył przeczesywać mieszkanie, trzasnął drzwiami i pomachał do zakapturzonego plikiem dokumentów. Ten więc chwycił się krawędzi dachu i zeskoczył z niego zaraz przed towarzyszem. Ściągnął kaptur z głowy i chustę z twarzy, po czym chwycił za zebrane przez kompana papiery. Z zadowoleniem pokiwał głową i schował je do torby.
        - No tak, daj mi chwilę poczytam sobie przed drzwiami - uśmiechnął się do Falkona. Kiwnął na niego głową, aby udali się w stronę karczmy. Schował dokumenty do torby i i ruszył do miejsca pobytu Alestara.
        - O, czyżbyś właśnie poczuł, że musisz sobie pomóc - wyszczerzył się do Falkona, gdy usłyszał jego pełne rozczarowania słowa. - I do tego musiałeś się włamać do domu. Mam nadzieje, że przeze mnie nie złamałeś swoich zasad - uśmiechnął się po raz kolejny.
        - Zastanawiałem się w takim razie, po Ci umiejętność otwierania zamków? Niektórzy mają aż tak zabezpieczone kieszenie, skoro nie pałasz się włamaniami? - Wędrowiec uznał, że dawno się z nikim nie droczył, więc żal byłoby stracić okazję.
Awatar użytkownika
Falkon
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 145
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Złodziej , Pirat
Kontakt:

Post autor: Falkon »

        — Myśl sobie co chcesz. I tak byś nie zrozumiał. — Chłopak uśmiechnął się do towarzysza, nie próbując nawet odpowiadać na jego ironię. Najwidoczniej Teus postanowił drwinami odegrać się za kradzież portretu. Falkon zwykł jednak ignorować tego typu zaczepki, szczególnie, gdy widział, że nie ma sensu drążyć tematu i tłumaczyć niczego towarzyszowi. Przez moment poczuł się na prawdę sobą.
        Ruszyli ciemną uliczką, zmierzając w stronę stajni, znajdującej się niedaleko karczmy. "Mam nadzieję, że Alestar nigdzie nie zniknął" — pomyślał Falkon i uśmiechnął się pod nosem. Zaczęło mu się wydawać nieco podejrzane, że jego towarzysz postanowił zostać, gdy chłopak udał się na poszukiwania Teusa. "Ciekawe, czy nasz kusznik również coś kombinuje..." Co prawda nie wydawało mu się, że łowca mógłby zaskoczyć ich czymś niezbyt przyjemnym, jednak cały czas miał wrażenie, że w stajni czeka na nich jakaś niekoniecznie miła niespodzianka.
        Nie zdążyli przejść dwudziestu kroków, gdy nagle Falkon zatrzymał się i spojrzał na kompana z dziwną miną.
        — Cholera! — prawie krzyknął. — Zapomniałem wina.
        Chłopak zawrócił i pobiegł szybko do wozu, za którym się wcześniej chowali. Stały przy nim ich butelki. Bez namysłu chwycił obydwie i szybko dołączył do Teusa, podając mu jego flaszkę.
        — O suchym pysku byśmy chodzili, przez to całe zamieszanie — uśmiechnął się szeroko i pociągnął potężnego łyka, po czym ruszył dalej.

        Byli już parę kroków od stajni, gdy Falkon znów sobie o czymś przypomniał. "Dziewczyna..." Już miał zacząć zasypywać Teusa lawiną pytań, ale spostrzegł siedzącego na ziemi Alestara, który wyglądał nie tylko na znudzonego, ale i na zmartwionego, co chłopakowi od razu wydało się dziwne. "Coś czuję, że tylko ja tu niczego nie ukrywam." Nie miał jednak zamiaru prosić towarzysza, by mu się zwierzał, wolał poczekać w nadziei, że z czasem wszystkiego się dowie.
        — Ahoj, przyjacielu! Wróciliśmy, cali i zdrowi. Mam nadzieję, że się cieszysz — powitał łowcę, po czym usiadł obok niego, podając mu butelkę, w której zostało jeszcze całkiem sporo wina. — Wyglądasz na strapionego. Masz, napij się. Opowiemy ci zaraz, co ciekawego nam się przydarzyło...
Awatar użytkownika
Alestar
Szukający Snów
Posty: 173
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Łowca
Kontakt:

Post autor: Alestar »

        Alestara nie zdziwiły słowa Falkona, było widać, że nie chciał iść sam, w końcu Zenemar robiłby za dwumetrowego towarzysza, zdolnego do doskonałej walki, choć sam wzrost mógł już wzbudzać strach. Po kilku chwilach towarzysz na swoim „Uparciuchu”, jak sam go nazwał w myślach łowca, znikł gdzieś między ludźmi. Nie minęło jednak kilka minut, a trzydziestolatek zobaczył pędzącego rumaka, ale bez jeźdźca. „Aż to uparty koń, Falkon ma z nim przechlapane. Ale zaraz, właśnie nasz biły pirat, gdzie on jest?” Podenerwowany przemyśleniami mężczyzna poszedł kilka kroków od stajni w stronę tłumów ludzi pytając o coś ciekawego, na szczęście o żadnych pościgach i martwych nikt nic nie słyszał. Syn Komonasa już wracał do trójki rumaków, gdy usłyszał przypadkiem kawałek rozmowy:
        - Mówię ci, jedzie sobie gość, a tu nagle bum koń staje i się kręci w kółko, jakby mu co się stało. Mężczyzna zeskoczył z konia, a ten hyc pędem do stajni, a ile ludzi powywracał! Starą Marię, tą no… jubi… jabi… no… handlarkę świecidełkami potrącił, takie rzeczy.
Gdy łowca to usłyszał, zaśmiał się cicho pod nosem i skierował się z powrotem do stajni. „Oj z tym konikiem to będzie nam naprawdę ciekawie, ale to złodziejaszek ma przygody, ho, ho.”

        Oczekiwanie na towarzyszy bardzo się dłużyło Alestarowi: krążył po stajni, głaskał konie, przeglądał się swojemu odbiciu w wodzie, jednak widząc, że do najczystszych nie należy, wolał zobaczyć siebie w odbiciu miecza. Przy okazji Zenemar mógł wyczyści broń z krwi, a odbicie niewiele się zmieniło od ostatniej „toalety”: golenie nie było potrzebne, szram nie było, zwykły standardowy spracowany człowiek. „Eh… czekam i czekam, a tu słońce będzie zachodzić, chłodno się robi, a ich nie ma. Ciekawe co się z nim dzieje, czy w ogóle Falkon znalazł już Teusa i czy w ogóle obaj żyją… Oj, nie lepiej skończę tak myśleć, żyją i zaraz przyjdą tu z garncem złota i trzema dziewkami dla milszej chwili” – trzydziestolatek zaczął się już powoli martwić o towarzyszy, jednak zawsze starał się być optymistą, dlatego skarcił się, gdy zaczął widzieć jak umierają jego… przyjaciele, bo chyba tak ich powinien nazywać. Do takiego zdania dochodził przynajmniej syn Komonasa.

        Mijały kolejne minuty, a może godziny – znudzonemu Alestarowi czas dłużył się niemiłosiernie, na wyczekiwaniu towarzyszy. W końcu jednak nastąpił przełom Zenemar zauważył wracających, wyraźnie zdenerwowanych strażników, którzy chyba mocno przeklinali coś. Nadzieja szybko zapukała do serca łowcy: „A udało się, uciekł Teus i żyje, pewnie znalazł Falkona, a teraz tylko szukają dziewczyn do towarzystwa. Znając Tousenda nie dziwiłbym się jakbym zobaczył taki ich powrót.” Trzydziestolatek przestał się kręcić po stajni, usiadł spokojnie wziął patyk i zaczął rysować po ziemi, starając się wyciszyć myśli czekając na przyjaciół. Jednak właśnie teraz, gdy mężczyzna oczekiwał spokoju, duch mu tego nie zapewniał: rysunek na piasku przypominał głowę wilka przedstawioną z profilu trzymającą literę „W” – znak bandyty znanego jako „ Czarny Wilk”, mordercy rodziny Zenemarów, w oryginale głowa była czarna, a „W-u” było krwisto czerwono, tak jak zwłoki rodziny. Przed oczami mężczyzny stanął ten obraz, znów żywi jak kiedyś, ponownie przynosząc ten sam ból.

        - Ale to się skończyło, Wilk zginął dawno na stryczku! To było!!!! – wykrzyknął nagle człowiek, przy okazji płacząc. Przechodzący niedaleko ludzie szybko się odsunęli, a kątem oka Alestar zobaczył jak chłopiec stajenny chowa się za jednym z koni.
        - Nie bój się mały, przepraszam za to, przypomniało mi się coś strasznego, choć nie bój się, może znajdę jakieś jabłko dla ciebie.
Dziecko nieśmiało podeszło do mężczyzny, miało około dziesięciu lat i swoim piskliwym głosem zapytało:
        - Gdzie pan widział ten znak? Moi rodzice zginęli, a na kartce był ten wilk.
        - Na wielkiego Prasmoka, biedne dziecko. Ja straciłem rodzinę podobnie, ale nie płacz – Zenemar przytulił roztrzęsionego chłopaka do siebie i wręczył mu do garści kilka ruenów.
Szybko myśląc jak może pocieszyć chłopca, pokazał mu swój bestiariusz, omijając straszniejsze rysunki. Dziecko się uśmiechało widząc kolorowe obrazki, a w trzydziestolatku odzywało się jakieś dziwne uczucie, niektórzy pewnie nazwali by to instynktem ojcowskim, jednak dla łowcy to była jakaś nowość. Po pewnym czasie, uśmiechnięty już chłopak uciekł z kolan Alestara, a on sam czuł jakąś pustkę, którą mogli chwilowo zapełnić tylko towarzysze.

        W końcu mężczyzna zobaczył swoich towarzyszy, wyraźnie uradowanych. Doczekał się wreszcie powrotu, tak długo wyczekiwanego powrotu, a na widok butelki uśmiechnął się i rzekł do Falkona:
        - Mam w torbie jeszcze elfickie wino, nawet nie pamiętam skąd. Strapiony trochę, bo ileż można szukać Teusa w tym mieście, a po drugie… przychodzić z takim winem i bez dziewki?! No, ale cóż opowiadajcie, Teus ty pierwszy, bo jego historyjek się już nasłuchałem – w głowie trzydziestolatka makabryczne obrazy nadal były silne, ale ten mały chłopczyk wniósł trochę radości, więc Zenemar kosztując wina od towarzyszy dał im taką odpowiedź. „Eh, a gdybyście wy wiedzieli co tu się działo” – syn Komonasa się zamyślił i czekał na opowiadanie przyjaciół.
Awatar użytkownika
Teus
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 141
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Wojownik
Kontakt:

Post autor: Teus »

        Teus zadowolony z udanej "operacji" i zdobycia dodatkowych informacji ruszył wesoły przed siebie. Trochę posmutniał po tym jak jego towarzysz zbył go jednym zdaniem, nie odpowiadając na zaczepki. "No nic, ciężki mój los" - uśmiechnął się pod nosem. Zdążył już rzucić w nie pamięć kradzież płótna, a zresztą Falkon zdecydowanie wynagrodził mu to poprzez zdobycie dokumentów. Zaczął nawet gwizdać pod nosem i miał już wyjąć swoją fajkę gdy...
        - Szlag! - Z całej siły pacnął się w czoło. - Pół dnia spędziłem na targowisku, a i tak nie uzupełniłem zapasów. Pozostaje mi chyba palić korę drzewną. - Nieco zdenerwowany schował fajkę do torby. Nagle usłyszał słowa kompana.
        - "Cholera! - prawie krzyknął. - Zapomniałem wina."
Rozbawiony widział jak złodziejaszek pędem wrócił po cenną rzecz.
        - Huu! - Teatralnie ściągną pot z czoła. - O krok od śmierci z trzeźwości! - uśmiechnął się szeroko do towarzysza, który właśnie wrócił.
        Podziękował za butelkę i pociągnął z niej łyk. Przechodzili właśnie obok domu, który posiadał własny i dość pokaźny ogródek. Zauważył w nim piękne fiołki i od razu przywołały mu na myśl pewną osobę.
        - Może jeszcze załapię się na nocleg - rzucił do Falkona i przeskoczył mały płotek. - Może nikt mnie nie zauważy. To by dopiero było, robić dzisiaj takie rzeczy i być złapany za parę kwiatków - zdał sobie właśnie sprawę, że swoimi krzykami może uczynić tą wizje jeszcze realniejszą.
        Wyjął swoją wierną brzytwę i odciął cztery kwiaty. Uznał jednak, że nie można tak pięknych roślin po prostu ukraść, więc wyjął z sakwy dziesięć ruenów i położył je obok rosnących roślin.
        Spokojnie przebyli dalszą część drogi. Na jej końcu ujrzeli wreszcie Alestara. Był on jednak zasmucony jakimś faktem, co mocno zaciekawiło Teusa.
        - "Mam w torbie jeszcze elfickie wino, nawet nie pamiętam skąd. Strapiony trochę, bo ileż można szukać Teusa w tym mieście, a po drugie… przychodzić z takim winem i bez dziewki?! No, ale cóż opowiadajcie, Teus ty pierwszy, bo jego historyjek się już nasłuchałem" - usłyszeli zaraz po przyjściu.
        - Twe pierwsze słowa zabrzmiały prawie jak zaproszenie, z którego nie omieszkam nie skorzystać - Tousned ukłonił się dworsko. Jednak cały dworski efekt zepsuł kolejnym zdaniem. - Co do panien, to zawsze możemy przebrać Falkona. Jest nawet całkiem podobny! Oczywiście żartuje przyjacielu - stwierdził, że jednak woli skończyć dzisiejszy dzień ze wszystkimi swoimi częściami.
        Usiadł obok towarzyszy i pociągnął kolejnego łyka z prawie już pustej butelki.
        - Co do dzisiejszych wydarzeń, to zdecydowanie jest co opowiadać. Jeżeli o mnie chodzi to udało mi się między innymi wyprowadzić w pole strażników - o tym, że prawie go złapali nie chciał wspominać - zapoznałem się bliżej z oszałamiającą pięknością, prawie pozabijaliśmy się z naszym kompanem - tu uśmiechnięty wskazał na Falkona - oraz uszczupliłem razem z nim zasób lektur pewnego handlarza - zademonstrował zdobyte dokumenty.
        - A ty kolego czemuś znów tak posmutniał? Mamy mały zapas wina do tego piękną pogodę, a co się tyczy kobiet, to zawsze można odwiedzić karczmę! - Teus starał się wyleczyć kompana z tego paskudnego stanu.
Awatar użytkownika
Falkon
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 145
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Złodziej , Pirat
Kontakt:

Post autor: Falkon »

        Falkon postanowił udać, że w ogólne nie słyszał gadki o przebierankach. Spojrzał na siadającego Teusa i zaczął słuchać tego, co ma do powiedzenia, wiedząc już, że nie wspomni o tym, co najciekawsze. "Dokumenty i dokumenty... zastanawia mnie, co takiego interesującego ma zamiar w nich znaleźć..."
        — Ehh, Teusie. Widzę, że to ja muszę poinformować Alestara o tym, czego z pewnością chciałby się dowiedzieć. — Chłopak uśmiechnął się z zadowoleniem i zwrócił się do łowcy. — Na targowisku podsłuchałem rozmowę handlarza niewolników z jakimś jego klientem. Od razu mówię, nie popieram takiego czegoś — dodał szybko, gdyż uświadomił sobie, że jego towarzysz może w jakiś sposób skojarzyć handel niewolnikami z jego piracką przeszłością. — No i dowiedziałem się, że typ właśnie sprzedał grupkę osób — Falkon skrzywił się lekko — za osiemdziesiąt Złotych Gryfów! Wyobrażasz sobie? Osiemdziesiąt! To będzie... — zastanowił się przez moment — czterdzieści tysięcy ruenów... — Chłopak zrobił taką minę, jakby już był w posiadaniu owej sumy. Wyobraził sobie własny statek, szczęśliwą załogę i to uczucie... Po chwili otrząsnął się i zaczął mówić dalej:
        — Natknęliśmy się na niego w drodze powrotnej, no i zwinąłem te dokumenty. Mam nadzieję, że dzięki nim uda nam się znaleźć te pieniądze... może nawet więcej. Z tego co wiem, handlarze niewolników to całkiem nieźle zorganizowana grupa. Wszystko dobrze planują. No i mają w garści wielu bandytów i najemników... — przerwał nagle, gdyż zorientował się, że chwalenie się swoją dogłębną wiedzą na ten temat również może doprowadzić do niezbyt przyjemnej reakcji Alestara. — Więc... chyba właśnie znaleźliśmy sobie jakieś zajęcie.
        Po momencie przerwy Falkon znowu zaczął gadać, zanim ktokolwiek zdążył zareagować na jego słowa. Tym razem zwrócił się do Teusa, przypominając sobie o kilku ważnych rzeczach.
        — A ty, Teusie, powiedz mi wreszcie, po co ci te dokumenty? Z tego, co zrozumiałem, nie szukasz pieniędzy, albo przynajmniej nie jest to twoim głównym celem. Nie zamierzamy — puścił oko do Alestara — się z tobą rozstawać więc może nas wtajemniczysz? Poza tym, o jakiej oszałamiającej piękności wspomniałeś? To dlatego ta cała... ucieczka zajęła ci tyle czasu? I po to te kwiatki? — wskazał na bukiet, trzymany przez Teusa. — A ten portret? Kto na nim jest?
        Chłopak skończył mówić i wziął kilka głębszych oddechów. Zaczął wpatrywać się w towarzysza z charakterystycznym tajemniczym uśmieszkiem, oczekując odpowiedzi.
Awatar użytkownika
Teus
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 141
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Wojownik
Kontakt:

Post autor: Teus »

        - Zadajesz strasznie dużo pytań przyjacielu. - Teus uśmiechnął się do Falkona. - Co do dokumentów, to jeszcze za wcześnie, żeby rozgadywać się na ich temat. Nawet nie wiem, co dokładnie się w nich znajduje, ale mam nadziej, że doprowadzą mnie do pewnej poszukiwanej przeze mnie osoby. Jeżeli chodzi o ten portret, to jest to powiedzmy, pamiątka rodzinna.
        Tousend spojrzał na niebo, które powoli okrywało się gwiazdami. "Pewnie nie długo zamykają karczmę". Bacznie obserwował drzwi prowadzące do gospody.
        - Proponuje stąd zniknąć zanim karczmarz opuści przybytek. Lepiej będzie, gdy nas tu nie zobaczy. A co do tej damy, to owszem to trochę przedłużyło czas mojej nieobecności o godzinkę, może dwie - uśmiechnął się pod nosem. - A kwiaty mogą mi się przydać do zorganizowania sobie noclegu - wyszczerzył się do kompanów. - Mam nadzieje, że też wam się uda i nie będziecie spać po rowach. Trochę ujęłoby mi to prestiżu podróżując z taką kompanią - zaśmiał się do towarzyszy.
        Wstał i odszukał wzrokiem swojego wierzchowca. Klacz nadal stała na swoim miejscu. Teus podszedł do niej i czule ją pogłaskał. Nie wyglądała, ani nie zachowywała się jak na głodną przystało, więc uznał, że chłopiec stajenny spełnił swoje zadanie. Łuk razem z kołczanem nadal był przypięty tam, gdzie wcześniej go zostawił. Zastanawiał się przez chwilę, czy nie wziąć go ze sobą ale uznał, że samo noszenie miecza musi mu wystarczyć, jeżeli chodzi o wędrówki po mieście. Inni mogli by być bardziej podejrzliwi wobec niego, gdyby miał podróżować z pełnym arsenałem po ulicach mieściny.
        - Będziesz musiała jeszcze trochę tutaj poczekać - powiedział do konia. Sam nie wiedział jeszcze ile zajmie mu pobyt w mieście.
        Gdy zajmował się koniem, zauważył, że gospodę opuściła jego znajoma. Dziewczyna widocznie nie zauważyła kompani przebywającej w stajni.
        - No i co się tyczy tej wspomnianej damy panowie, to na mnie już czas - rzekł radośnie do towarzyszy. - Widzimy się jutro. Proponuje tutaj, w tym samym miejscu - kiwnął kompanom na pożegnanie i ruszył w stronę Juliet.
        Podkradł się do niej, a gdy ta zatrzymała się na chwilę, podsunął jej skromny bukiet fiołków.
        - Piękne kwiaty dla pięknej pani - uśmiechnął się serdecznie.
        - O! Dziękuje. - Początkowo zaskoczona, odwzajemniła uśmiech. - Mam nadzieje, że tym razem przed nikim nie musisz uciekać?
        - Ależ skąd ja nigdy nie uciekam. Tamta akcja była zaplanowana - uśmiechnął się szeroko. - Aktualnie podziwiam gwiazdy na niebie. Mam nadzieję, że mogę potowarzyszyć?
        - Oczywiście, zawsze raźniej spacerować z kimś po zmroku - odparła, widocznie zadowolona z nagłych odwiedzin. - Wiesz już gdzie się zatrzymasz?
        - Na pewno jedną z opcji mogę wykreślić - odwrócił się w stronę karczmy, udając zakłopotanego, co poskutkowało śmiechem towarzyszki.
        - Może poszukam innej karczmy, bo macie tu chyba więcej niż jedną? Zawsze mogę zadowolić się odrobiną siana.
        - Nie przystoi mi reklamować konkurencję - uśmiechnęła się. Zdawało się, że mocno się nad czymś zastanawiała. - A może znajdę Ci coś więcej niż siano. W takim razie proponuję nocleg u mnie, co Ty na to? - pytająco spojrzała na Teusa.
        - Będę wręcz zaszczycony. - Tosuend dygnął lekko i podziękował serdecznym uśmiechem. - Postaram się nie sprawiać już więcej problemów ze strażą - oboje roześmiali się na wspomnienie dzisiejszego pościgu.
        Po krótkiej podróży stanęli u progu domostwa dziewczyny. Otworzyła drzwi i zaprosiła podróżnika do środka. Oboje jeszcze zdążyli chwilę porozmawiać przed pójściem na spoczynek.
        - Wiesz tak się składa, że nie musiałabym mieszkać tutaj i pracować w tamtej gospodzie - rzuciła w trakcie rozmowy. - Mogłabym właśnie siedzieć w ozdobionej sypialni i obijać się przez cały dzień.
        - Bardzo ciekawa wizja! Czemu więc z niej nie skorzystasz?
        - Ponieważ stwierdziłam, że sama wolę o siebie zadbać i nie chce korzystać z majątku ojca - uśmiechnęła się już smutniej.
        - W takim razie naprawdę należy Ci się podziw. Nie wiele znam osób, które chciałby w ten sposób żyć, nie zwracając uwagi na dobra rodzinne.
        - Dzięki - uśmiechnęła się ciepło. - Też myślę, że dobrze zrobiła. No nic, późna już godzina niestety. Proponuję udać się spać. - stwierdziła niechętnie. - Dobranoc Teusie.
        - Do jutra, dobrodziejko. - Oboje pożegnali się uśmiechami i udali się na przygotowane miejsca do spania.
        Teusowi trafiło się posłanie sporządzone w pokoju gościnnym. W czasie gdy Juliet przygotowywała się do snu i w końcu udała się na spoczynek, on sprawdzał zdobyte dokumenty. Oprócz tych całkowicie mu zbędnych, zauważył parę interesujących. Znalazł informacje dotyczące umów handlarza oraz parę rzeczy tyczących się innych kupców, być może jego wspólników lub innych członków grupy łowców niewolników. W jednym z dokumentów była zawarta informacja na temat transakcji innego kupca, w której to napisano o paru nowych "nabytkach" delikwenta. Jedna z tych osób opisem przypominała mu poszukiwaną przez niego dziewczynę. Teus od razu ucieszył się ze znalezionego zapisu. Do tego było również podane imię i nazwisko danego handlarza. Uznał więc, że będzie to dobry trop do zbadania następnego dnia. Schował papiery do torby i postanowił skorzystać już z okazji i porządnie odpocząć po dzisiejszych atrakcjach.
Awatar użytkownika
Alestar
Szukający Snów
Posty: 173
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Łowca
Kontakt:

Post autor: Alestar »

Na słowa Teusa, Alestar się szeroko uśmiechnął, ale postanowił w spokoju wysłuchać historii Tousenda, a raczej kilku zdań. Mężczyzna na pytanie akrobaty odpowiedział:
        - Tutaj się nic nie działo, ale coś sobie przypomniałem, dawne, smutne dzieje. A co do wina to oczywiście już otwieram butelkę. Jesteś pewien, że chciałbyś zobaczyć Falkona jako kobietę, zdecydowanie wolę skorzystać z karczmy – Zenemar zakończył odpowiedź szerokim uśmiechem.

        Nie minęła nawet minuta, a łowca już słyszał opowieść drugiego z towarzyszy „A jednak nie potrafi się powstrzymać od historyjek, ale cóż posłucham… Niewolnictwo też nie popieram, ale, po co się tłumaczyć. Ile? Osiemdziesiąt gryfów nie pomyliło mu się nic, przecież za tyle pieniędzy można kupić… nawet nie wiem co, hmm… zamek, kilka wsi, kilkadziesiąt wiwern na łańcuchu. Nie to nie możliwe, to ile tych niewolników musiało, by być, ile straży… No i po co teraz mówi o zatrzymywanych bandytach, pieniądz to się wszędzie zawsze liczyło. Zajęcie, pewnie tak już widzę naszą trójkę: Falkon na nowym statku, Teus mógłby mieć własne Fargoth, a ja święty spokój, choć nie wiem, co bym z nim zrobił… Zaraz jaki portret, czyżby złodziejaszek dostał się do płóciennego zawiniątka, ale to z niego krętacz” – w głowie trzydziestolatka po opowieści „bajarza” krążyło wiele myśli, ale jeszcze z większa ciekawością Alestar czekał na odpowiedź Teusa.

Niestety, odpowiedź Tousenda, nic nie wyjaśniała, najwięcej uwagi poświęcił on nieznanej Zenemarowi piękności. Teraz i łowca chciał ponownie zabrać głos:
        - No, ciekawe, bardzo interesujące, szczególnie to osiemdziesiąt złotych gryfów i oczywiście chętnie wzbogacę się trzecią częścią tej niemałej sumki. A co do noclegu to pójdziemy szukać innej karczmy, miejsce spotkania mi odpowiada.

Człowiek ledwo skończył, a brodacz już uciekł do swojej piękności i tu towarzysz nie kłamał: było na co popatrzeć. Syn Komonasa poszedł odszukać chłopca stajennego zapłacił za przypilnowanie koni przez noc i rzekł do Falkona:
        - Skoro znasz wszystkie krainy, to może i wiesz, gdzie jest jakaś inna najbliższa karczma, bo jakoś mi się nie chce spać w rowie, skoro mogę w łożu.
Teraz Alestarowi pozostało czekać na odpowiedź towarzysza, udanie się do karczmy, na zasłużony sen.
Awatar użytkownika
Falkon
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 145
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Złodziej , Pirat
Kontakt:

Post autor: Falkon »

        Falkon westchnął z rozczarowaniem, słysząc odpowiedź Teusa, chociaż od początku miał przeczucie, że zbyt wiele z niego nie wyciągnie. Nie chciał się więcej dopytywać, to nie miałoby sensu. I tak się już trochę dowiedział, miał o czym myśleć. "Pamiątka rodzinna..." Chłopak był dotąd przekonany, że na płótnie znajduje się portret ukochanej jego towarzysza. Nawet teraz nie był pewny, czy mężczyzna mówi prawdę, jednak już po chwili zobaczył coś, co zdawało się rozwiewać jego wątpliwości. Teus podszedł do dziewczyny, która wyszła przed chwilą z gospody. "Chwila... Ja ją skądś znam..." Falkon przyjrzał się uważnie znajomej przyjaciela. "To jedna z tych kelnerek! Widać nasz kompan nie próżnował." Ledwo para zniknęła mu z oczu, a znów przypomniał sobie o portrecie. Pamiętał go dokładnie, chociaż nie było mu dane napatrzeć się na niego zbyt długo. Próbował teraz znaleźć jakiś związek między tajemniczą dziewczyną z płótna i dokumentami handlarza niewolników.

        Zamyślony chłopak niezbyt zwracał uwagę na słowa Alestara, które dopiero po kilku chwilach do niego dotarły.
        — Aaa, osiemdziesiąt... Tak... Może coś znajdziemy — mruknął bez entuzjazmu, co mogłoby wydawać się dziwne, w końcu chodziło o pieniądze...
        — Trzecią częścią? — otrzeźwiał nagle, słysząc o zamiarach towarzysza. — Jaką trze... to znaczy... jeśli w ogóle coś znajdziemy, to... — Niezbyt chciał dzielić swój przyszły łup między ich trójkę. — Myślę, że najlepiej będzie zainwestować w coś wspólnego. Statek jakiś, na przykład. Wiesz... Pożyjemy, zobaczymy. — Udał, że jest bardzo zajęty grzebaniem w swoich kieszeniach, w nadziei, że Alestar nie będzie już mówił nic na ten temat. Na szczęście jego kompan odpuścił i udał się gdzieś wgłąb stajni.

        Falkon obserwował łowcę, gdy ten płacił chłopcu stajennemu. Zachowanie dzieciaka wydało mu się trochę dziwne, miał wrażenie, że Alestar zakolegował się z młodzieńcem podczas ich nieobecności. Uśmiechnął się lekko na tę myśl.
        Widząc zmierzającego w jego stronę towarzysza, spojrzał na niego wesoło, po czym uniósł lekko butelkę i wypił resztkę wina.
        — Przyznam ci się, że byłem przygotowany na spędzenie nocy tutaj. Całkiem przytulne miejsce — powiedział radośnie, po czym rozciągnął się wygodnie na sianie i spojrzał z zadowoleniem na Alestara. — Z pustą sakiewką śpi się tu całkiem wygodnie — puścił oko do towarzysza.
        Owszem, chłopak przywykł do trudnych warunków, spania na gołej ziemi, bycia bez grosza przy duszy. Teraz jednak miał nadzieję na odrobinę luksusu, w końcu jego nowi przyjaciele biedakami nie są, mogliby przecież, od czasu do czasu, nieco go wspomóc. Nie musiałby okradać gburowatych bogaczy, na których widok robiło mu się niedobrze...
        Falkon spojrzał uprzejmym wzrokiem na Alestara i uśmiechnął się do niego.
        — Ale skoro chcesz wygodne łóżko, idź do karczmy "Pod Złotym Kielichem". Prosto tamtą ulicą, aż do końca, powinieneś ją bez trudu dostrzec. Tanio i wygodnie. Może nawet dostałbyś zniżkę za wynajęcie dwóch pokoi... — powiedział z nadzieją w głosie. "Może tym razem uda mi się wyprosić jakąś... pożyczkę."
Awatar użytkownika
Alestar
Szukający Snów
Posty: 173
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Łowca
Kontakt:

Post autor: Alestar »

        Alestar ze słów Falkona wywnioskował kilka rzeczy: towarzysz nie miał pieniędzy ani miejsca na sen i przyjaciel liczył na kawałek dobroci łowcy. „Eh wydał wszystko na niedokończone jedzenie, nic nie pomyślał o noclegu. Tylko jakby tu mu dać pieniędzy, a nie wyjść na wielkiego dobrotliwego… chyba wiem.” Zenemar po zakończeniu wypowiedzi pirata rzekł:
        - Teus mówił byśmy nie spali po rowach, a stajnia to też nie najlepsze miejsce, więc wysłuchując jego prośby nocleg masz załatwiony. Tylko błagam, nie zrób ty jakiejś awantury, jedzenie nie skończyłem, ale jak ktoś przerwie mi sen, skończy marnie. No, ale prowadź towarzyszu.

Trzydziestolatek ruszył w kierunku wskazanej karczmy, droga nie była długa więc trafili bez problemów. Wnętrze prezentowało się zwyczajnie: mocno wstawieni ludzie, kręcące się tu i tam kelnerki, grubawy karczmarz, zwykła miastowa karczma. W tym wypadku miało to jednak swoją zaletę – nocleg najprawdopodobniej należał do jednych z tańszych.
        - Dobry panie karczmarzu. Prosiłbym o dwa osobne pokoje, dla mnie i dla znajomego – tu dłonią wskazał Falkona. - I jeżeli można to balię z wodą do mojego pokoju.
        - Dobrze, czterdzieści ruenów to będzie kosztowało. Za pomoc w kąpieli – tu uśmiechnięty kiwnął na jedną z kobiet będących na zapleczu – dodatkowa opłata – odpowiedział karczmarz
        - Dzisiaj obędę się bez pomocy, choć jestem nieco zmęczony – dodał na koniec Alestar
Zenemar otrzymał klucze do pokojów, z czego jeden przekazał towarzyszowi ze słowami:
        - Tylko na Prasmoka, daj mi się wyspać.
Nie czekając zbytnio na odpowiedź pirata, łowca udał się na górę do swojego pokoju. Ściągnął zbroję, rozebrał się i wszedł do ciepłej wody. I tu spotkało mężczyznę zaskoczenie, rzadko kiedy w ogóle można było pomarzyć o cieple, a co dopiero za taką cenę. Trzydziestolatek porządnie się wyszorował, poczym ubrał się do spania. Po tak ciekawym dniu, długo nie musiał czekać na sen: zielone pastwiska szybko przywitały syna Komonasa w krainie spokoju i odpoczynku.
Awatar użytkownika
Falkon
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 145
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Złodziej , Pirat
Kontakt:

Post autor: Falkon »

        Falkon ucieszył się, słysząc słowa Alestara. Udał się razem z nim do karczmy, którą sam zaproponował. Była to niewielka, najprzeciętniejsza i najzwyczajniejsza gospoda, panował tu przyjemny gwar, słychać było śmiechy klienteli i śpiewy bardów, przygrywających na różnych instrumentach. Powtykane w zabrudzone lichtarze ogarki rozjaśniały pomieszczenie ciepłym, chybotliwym światłem. W powietrzu unosił się zapach piwa, przez co Falkon od razu zapragnął zamówić pełen kufel. Już miał poprosić Alestara o kolejną "pożyczkę", niestety jego towarzysz zbył go i udał się na odpoczynek, wręczając mu jedynie klucz do drugiego pokoju.
        — A...ale... do picia coś może... — rzucił za nim, chociaż wiedział, że kompan już go nie słyszy. — Ehh... co tu robić? — mruknął sam do siebie i począł rozglądać się po pomieszczeniu.
        Chłopak dostrzegł dwóch wesołych, starszych mężczyzn, popijających piwo z kufli i grających w kości na jednym ze stolików w rogu. Wydawali się sympatyczni, więc Falkon bez obaw podszedł do nich i oparł się rękami o blat, obserwując grę.
        — Raz, dwa... Pięć... I Sześć! Haha! Znowu wygrałem, przyjacielu! — zaśmiał się serdecznie jeden z graczy, licząc wyrzucone oczka. Był to podchodzący pod pięćdziesiątkę, siwiejący mężczyzna. Miał twarz pooraną zmarszczkami, lekko zakrzywiony nos i bystre, czarne oczy. Z początku nie zwrócił uwagi na chłopaka, teraz jednak spojrzał na niego uprzejmie, jakby cieszył się, że kogoś zaciekawiła jego zabawa.
        — Witam panów — Falkon ukłonił się lekko. — Wspaniała gra, pogratulować szczęścia! — powiedział, uśmiechając się życzliwie do siwowłosego. — Oh, gdzież moje maniery. Jestem Falkon.
        — Dziękuję za miłe słowa. Mów mi Sentos — odparł radośnie mężczyzna i uścisnął dłoń chłopaka, podnosząc się lekko z krzesła.
        — A ja jestem Arnar — powiedział drugi, również podając rękę Falkonowi. Był nieco młodszy, miał kruczoczarne włosy i bujny zarost. — Widzę, że zainteresowała cię nasza rozgrywka. Jeśli chcesz to siadaj, zagrasz z nami! Zasady mamy proste: pięć kostek, dwa rzuty. W pierwszym rzucasz wszystkie kostki, w kolejnym wybierasz te, które chcesz powtórnie wyrzucić... ale po co ja ci tłumaczę? Z daleka widać, że wiesz o co chodzi!
        Obaj mężczyźni zaśmiali się serdecznie i poczekali aż chłopak zajmie miejsce przy stoliku. Siwowłosy, który przedstawił się jako Sentos, sięgnął do kieszeni i skrzywił się lekko. Spojrzał na swojego przyjaciela, Arnara, po czym zwrócił się do Falkona:
        — Niestety mamy tylko dziesięć kości, więc...
        — Nie szkodzi — przerwał mu chłopak i wyjął z torebeczki przy pasie komplet zżółkniętych kostek. — Tak się składa, że jestem przygotowany!
        Znowu zaśmiali się życzliwie, trzęsąc całym stołem. Falkon chwycił jeden z pustych kubeczków i wsypał do niego kości, czekając aż mężczyźni zrobią to samo. Gdy wszyscy byli już gotowi, potrząsnęli kubeczkami i w jednym momencie uderzyli nimi o blat, stawiając je, wraz z zawartością, denkami do góry. Wymienili wesołe uśmiechy i podnieśli naczynka.
        — Na Prasmoka! Pięć szóstek! — Sentos aż wstał z wrażenia, patrząc ze zdumieniem na wynik Falkona. Uśmiechnął się z podziwem. — Jak ty to zrobiłeś, chłopcze?
        — Wiem! Jesteś czarodziejem! — krzyknął Arnar i z gromkim śmiechem uderzył pięścią w stół. — Parasz się magią, czyż nie?
        Chłopak oparł się wygodnie i zsunął kości z powrotem do kubka, spoglądając wesoło na zdumionych mężczyzn.
        — Żadna magia, panowie. Zwykła sztuczka! — powiedział, uśmiechając się tajemniczo.
        — Hohohoh! A mnie szczęścia gratulował, spryciarz jeden! — huknął radośnie Sentos. — Pokaż nam coś jeszcze! — dodał nieco ciszej, a jego przyjaciel pokiwał głową, wyrażając swą aprobatę.
        Falkon odsunął się odrobinę od stolika, poprawił rękawy koszuli i chwycił kubek. Wysypał kości na dłoń i ku uciesze mężczyzn zaczął nimi przez kilka chwil żonglować, po czym złapał je zwinnie jedną ręką i zacisnął pięść. Gdy ją rozluźnił, kości nie było, na co obaj panowie zrobili zdziwione miny, by po chwili znów wybuchnąć życzliwym śmiechem. Chłopak przechylił kubek, pokazując, że nic w nim nie ma, a następnie zakrył go dłonią i delikatnie potrząsnął. Ku zdumieniu mężczyzn kości głośno zagrzechotały. Falkon postawił naczynie dnem do góry i przyciskając do blatu zatoczył nim kółko. Gdy je podniósł, kości stały ułożone w zgrabną wieżyczkę. Sentos i Arnar, obserwujący z co raz większym z podziwem sztuczki chłopaka, roześmiali się radośnie, bijąc brawo. Klaskać zaczęło także kilku klientów z sąsiednich stolików, którzy od kilku chwil również przyglądali się Falkonowi z zaskoczonymi i rozbawionymi minami. Chłopak wyszczerzył się do nich i ukłonił się lekko.
        Gdy całe podniecenie nieco zelżało, Sentos spojrzał na chłopaka z życzliwym uśmiechem, który zdawał się bez przerwy gościć na jego twarzy.
        — Wyglądasz mi trochę na podróżnika... Powiedz nam, kuglarzu, co cię tutaj sprowadza? — zapytał. — Moim zdaniem to ty powinieneś założyć jakiś cyrk i bawić publiczność! Widać od razu, że znasz się na tym jak mało kto!
        Falkon odpowiedział na pochlebstwa skromnym uśmieszkiem.
        — Widzisz, drogi Sentosie — zwrócił się do mężczyzny — podróżuję tu i tam, próbując znaleźć sobie zajęcie. Do miasta przybyłem w poszukiwaniu jakiegoś zlecenia, gdyż i mordowaniem różnych bestii się zajmuję. Liczę na jakiś łatwy i godny zarobek, bo ostatnio nawet na kufel najtańszego piwa mnie nie stać...
        Słysząc te słowa, Sentos spojrzał z ciepłym, pełnym serdecznego współczucia uśmiechem i wstał z krzesła, odwracając się w stronę lady.
        — Mości gospodarzu! — ryknął potężnym głosem, zwracając na siebie uwagę niemalże całej klienteli. — Proszę tu pełny kufel dobrego piwa, dla naszego przyjaciela, kuglarza!
        Kilka osób uśmiechnęło się lekko, patrząc uprzejmie na Falkona. "Haha! Pełna kultura i życzliwość! Nie to co w tamtej gospodzie dla dumnych bogaczy!"
        Już po paru chwilach duży, błyszczący kufel, pełen pachnącego, świeżego piwa wylądował na stole. Falkon uprzejmie podziękował, zarówno kelnerowi jak i obu mężczyznom, siedzącym obok niego. Przełknął kilka potężnych łyków wspaniałego napoju i zaczął opowiadać swoje barwne historie, jak to zwykle robił w karczmach. Czasami wstawał i żywo gestykulował, by lepiej przedstawić opisywane przez siebie sytuacje. Przyglądało mu się wtedy sporo osób, słuchając jego słów i śmiejąc się co moment.
        Po kilku kolejnych kuflach Falkon zauważył, że tłum, obecny do niedawna w gospodzie, nieco się przerzedził. Widocznie było już późno, jednak chłopak nie miał zamiaru spać, wolał siedzieć tutaj z nowymi znajomymi i wprowadzać się w stan nietrzeźwości za ich pieniądze, opowiadając przy tym coraz to żywsze i ciekawsze historie. W pewnym momencie, gdy chłopak wspomniał coś o mieście, zaczęła się ożywiona dyskusja - trójka pijanych już mężczyzn zaczęła przedstawiać sobie wszelkie znane ciekawostki o Nowej Aerii i wymieniać się poglądami na temat miasta. Arnar zaczął nagle mówić o czymś, co mimo dość znacznej już nietrzeźwości przykuło uwagę Falkona.
        — No i ten... Hiik! Ci cali niewolnicy... Hiik! — Mężczyzna z trudem mógł się wysłowić, czkając co moment. — Odkąd ten parszywy kapi... Hiik! Kapitan tu przylazł, to teraz ciągle jakieś... Hiik! Jakieś interesy czarne robią i ten...
        — Handlarze niewolników — poprawił go, ledwo już siedzący Sentos.
        — Co? — Arnar z trudem obrócił się i spojrzał na swojego przyjaciela.
        — No handlarze — stwierdził siwowłosy. — Miałeś na myśli handlarzy...
        — Ale o co się... rozchodzi... — wydusił z siebie Falkon, podnosząc kufel i próbując trafić nim do ust.
        — No więc on... Hiik! Kapitan statku jakiś, zasrany, przylazł i mu sprzedają tych... Hiik! Niewolników. Nigdy tu takiego popytu na nich nie było. Hiik! — skończył wreszcie Arnar.
        Falkon skojarzył, że taka informacja może się przydać i postanowił ją zapamiętać, a później przekazać Teusowi. Próbował dowiedzieć się czegoś więcej od swoich, już ledwo przytomnych, rozmówców, jednak niczego wartościowego nie usłyszał. Albo był na tyle pijany, że niczego więcej nie zrozumiał...
        Chłopak z niemałym trudem przełknął ostatni łyk piwa i spostrzegł, że Sentos i Arnar leżą już schlani na stole, chrapiąc głośno. Nie miał nawet siły ich budzić, a tym bardziej wstawać, by pójść do wynajętego przez Alestara pokoju. Opuścił bezwładnie głowę, uderzając nią lekko w stół i zasnął, nie zwracając nawet uwagi na to, że na zewnątrz zaczyna się już robić jasno.
Awatar użytkownika
Teus
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 141
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Wojownik
Kontakt:

Post autor: Teus »

        Już gdzieś to widział. Upolowana zwierzyna legła w całej swej krasie u jego stóp. Zadowolony chwycił więc za nóż i zabrał się za oskórowanie zwierza. Nagle dźwięk odbijanych w galopie kopyt zmieszał się z przeraźliwym krzykiem. W jednej chwili odwrócił głowę. Znał ten krzyk. Nie zważając na zdobycz i nóż tkwiący w jej tułowi, zaczął biec w stronę, z której dobiegały piekielne wrzaski. Przedzierał się przez zarośla, które zdawały się nie mieć końca. Kolejne krzaki i gałęzie zaczepiał się o jego kaftan, tak jakby były w zmowie z napastnikami. Wiedział kim byli, zanim zdążył ich dostrzec. Zauważył już jednego, gdy nagle drzewo znikąd wyrosło przed nim. Prawie na nie wpadł, jednak w ostatniej chwili zdążył odskoczyć w bok i kontynuował bezsensowny pościg. "Pięćdziesiąt ruenów" - usłyszał znikąd. "Zawiodłeś nas" - dźwięki się ponowiły. Wtedy wybiegł na połać terenu pokrytą jedynie piaskiem. Po lesie za jego plecami nie został żaden ślad. Ze wszystkich stron otaczało go morze piasku. Wędrowiec, tak jakby dla niego pustynie wyrastające z niczego były normalnością, ruszył przed siebie zakrywając się płaszczem. W jednej chwili znalazł się w małym obozie. Zdecydowanie wyróżniał się od innych podobnych konstrukcji. Cały był zalany krwią, która w przesadnych ilościach zaczęła zakrywać okoliczne piaski. W okół walały się ciała mieszkańców pustyni, a na drugim końcu obozowiska stała zakapturzona postać z zakrwawionym mieczem trzymanym oburącz.
        Teus obudził się cały spocony. Za oknem zaczęło już świtać. Podniósł się ze swojego "legowiska" i cały czas starał się zapomnieć o swoim śnie. "Pani gospodarz pewnie też nie długo wstanie. Pasowałoby zrobić coś do jedzenia" - przemknęło mu przez myśl. Począł przeszukiwać okoliczne półki w poszukiwaniu jakiś potencjalnych składników. Po krótkim czasie znalazł kilka jajek, kostkę masła, cebulę, trochę sera żółtego i kilka plasterków szynki. Udało mu się także znaleźć nóż, miskę, drewniana tacę i patelnię. "Hymm, tak, dobrze było by rozpalić w piecyku" - zabrał się więc od razu do pracy. Rozpalił wystarczające jak na jego potrzeby ognisko. Pokroił cebulę i szynkę, wrzucił masło na patelnię postawioną nad ogniskiem oraz przysmażył pokrojone wcześniej składniki. Wbił jajka do miski, wymieszał je i wrzucił na patelnię. Dodał ser żółty i poczekał aż jajka się zetną. Zadowolony ze zrobionej przez siebie jajecznicy przy swoich dość skromnych zdolnościach kulinarnych, znalazł jeszcze dwa talerze i rozdzielił na nich dwie porcję.
        Zauważył, że ze snu wybudziła się również Juliet.
        - Podane do stołu. - Uśmiechem zaprosił ją na posiłek.
        Dziewczyna widocznie jeszcze zaspana i uśmiechając się błogo zasiadła do obok Teusa i wzięła się za pałaszowanie przygotowanego dania. Tousend wypuścił z ulgą powietrze, gdy zauważył, że jajecznica przypadła do gustu dziewczyny. Postanowił, że jak najszybciej ruszy na dalsze poszukiwania, gdyż zdobyte informacje nie mogły mu dać spokoju.
        - Wybacz, ale muszę już iść - powiedział to przyjaciółki.
        - Mam nadzieje, że mnie jeszcze odwiedzisz - odrzekła z nadzieją.
        - Oo, nawet szybciej niż się tego spodziewasz - uśmiechnął się szeroko.
        Chwycił za swój płaszcz leżący na łóżku i zarzucił go na siebie.
        - Do zobaczenie - rzucił uśmiechnięty do Juliet i wyszedł na ulicę.
        Ruszył w stronę targu. Uznał, że chwilę się tam jeszcze rozejrzy, zanim pójdzie na spotkanie z towarzyszami. Przez swój sen nie był w stanie zachowywać się tak jak miał to w zwyczaju. Wolał na razie unikać towarzystwa.
        Po kilkunastu minutach spaceru dojrzał handlarza, którego widział dnia poprzedniego. Teraz trudniej było się podkraść, gdyż tylko niektórzy kupcy dopiero rozkładali się na targowisku, a ludzie dopiero się na nim gromadzili.
        Przy sprzedawcy znajdował się człowiek, być może ten sam, którego również wczoraj widział. Zawzięcie o czymś rozmawiali. Teus przekradł się do nich, starając wtopić się w nieliczny jak na razie tłum. Niestety dotarł w ich pobliże już pod koniec ich rozmowy. Zauważył jednak coś co od razu go zainteresowało. Posłaniec wyjął z kieszeni i położył na straganie list. Handlarz najwyraźniej tego nie zauważył ponieważ właśnie schylał się po coś. Tousend skorzystał z okazji, gdyż tajemniczy człowiek właśnie odszedł. Szybkim krokiem podszedł pod stoisko, chwycił i schował tajemniczy dokument. Postanowił, że teraz może udać się na umówiony punkt zbiórki.
        Po drodze rozpieczętował list i sprawdził jego zawartość. Umieszczona na nim była nieznana mu pieczęć, świadcząca o tym, ze list został wysłany przez kogoś z wyższych warstw. W jego treści był zawarte podziękowania za udaną transakcję oraz prośba o spotkanie się w jednej z uliczek miasta, przy ulicy, której nazwy Teus nie rozpoznawał. "Warto byłoby odwiedzić to miejsce" - przeszło mu przez myśl.
        Nie zauważył nawet kiedy znalazł się na umówionym miejscu, przy stajni. Zajrzał do Płotki i z zadowoleniem stwierdził, że niczego jej tu nie brakuje. Rozsiadł się wygodnie i zezłoszczony sam na siebie, że znowu nie uzupełnił zapasu zioła do fajki, czekał na swoich towarzyszy.
Ostatnio edytowane przez Teus 10 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
Awatar użytkownika
Alestar
Szukający Snów
Posty: 173
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Łowca
Kontakt:

Post autor: Alestar »

        Do pokoju wpadło blade światło dnia, które muskało policzki Alestara. Potężny mężczyzna przeciągnął się i wyjrzał przez okno. Dzień zapowiadał się pogodny, na niebie gdzieniegdzie pojawiały się lekkie chmurki, a słońce miło ogrzewało to, co pod nim. Na ulicach można było dostrzec pierwszych ludzi, snujących się powoli w tylko sobie znanych kierunkach. Zenemar powoli ubrał się, po czym machnął kilka razy głową, by włosy ułożyły się w naturalny dla niego nieład. Po wszystkim załatwił swoje intymne potrzeby i zaczął schodzić na dół. Na parterze karczmy dostrzegł tylko stolik okupowany przez trójkę pijanych ludzi.

        Jak na złość Zenemar nie widział nigdzie Falkona. „No, gdzie on jest, ile się będzie grzebał z tym wstawaniem. On nie zna pojęcia poranek, u tych piratów to spało się do południa… wątpię. Ci, za to mają dobrze – darmowy nocleg, po pijackiej nocy, dziwne, że karczmarz pozwolił na takie zachowanie, choć w sumie nie przeszkadzają… Ale zaraz, znam chyba jednego… niech mnie biała dama zeżre jeśli to nie Falkon. Więc tak to się korzysta z czyjejś dobroci, to zaraz zobaczymy, jak będziesz śpiewał.”

        - Karczmarzu wiadro lodowatej wody i to szybko, wszelkie koszty poniosę.
Właściciel dobytku był trochę zdziwiony, lecz po chwili niósł zamówione przez łowcę wiadro. Trzydziestolatek delikatnym ruchem ułożył pozostałych dwóch mężczyzn na podłodze, a swojemu towarzyszowi kazał przywitać się z wodą z wiaderka wylaną prosto na jego twarz, po czym założył mu owe wiadro na głowę. Dla swojego bezpieczeństwa Alestar odsunął się na kraniec karczmy, wolał uniknąć nieznanej reakcji Falkona. Zenemar wiedział tylko jedno: na pewno wszystko będzie wyglądało śmiesznie.
Awatar użytkownika
Falkon
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 145
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Złodziej , Pirat
Kontakt:

Post autor: Falkon »

        — Człowiek za burtą! — ryknął Falkon, zrywając się na równe nogi.
        Zachwiał się, czując jeszcze skutki minionej nocy, po czym odbił się od stołu i grzmotnął w ziemię, przy okazji rozbijając założone na głowę wiadro, którego nie zdążył nawet zauważyć. Skrzywił się i nieco zdezorientowany usiadł na ziemi, rozglądając się wokół. Dopiero po kilku chwilach zrozumiał, co się właśnie stało - zasnął na stole i najwidoczniej jego towarzysz postanowił zrobić mu okropną pobudkę. Na szczęście chłopak był przyzwyczajony do tego typu kąpieli, więc nie był ani zdziwiony, ani zdenerwowany, wręcz cieszył się, że Alestar obudził go w porę. Mógł przecież pójść sobie, a jego zostawić w karczmie...
        — Ahoj, załogo — mruknął Falkon, widząc leżących obok mężczyzn, z którymi rozmawiał i pił w nocy. Otarł sobie mokrą twarz rękawem i zbliżył się do jednego z nich. "Jak on się nazy..."
        — Sentosie — przypomniał sobie imię siwowłosego. Zaczął nim potrząsać, próbując go obudzić. — Wstawaj...
        Widząc, że nie ma to najmniejszego sensu, odsunął się od mężczyzny i spróbował ocucić Arnara. Niestety on również nie był wstanie się podnieść, nie otworzył nawet oczu, jedynie wybełkotał coś przez sen.
        Falkon poklepał nieprzytomnego towarzysza po ramieniu i zaczął się cicho śmiać. Nie spodziewał się takiego zakończenia nocnych "rozmów". Podniósł się z podłogi i przeciągnął kilka razy.
        — Piękny mamy dziś dzień, nie sądzisz? — zwrócił się do Alestara, którego właśnie dostrzegł w dalszej części pomieszczenia.
        Wkładając rękę do kieszeni, chłopak wymacał w niej jakiś mały, metalowy przedmiot. "Ehh... klucz." Przypomniał sobie, że przyjaciel wynajął dla niego jeden z pokoi...
        — Wspaniale się spało, dziękuję — zwrócił się do karczmarza i oddał mu kluczyk.
        "Pora iść do stajni, pewnie Teus już tam czeka. Albo... jest dalej ze swoją kelnereczką." Falkon zaśmiał się pod nosem na tę myśl. Odwrócił się na pięcie i podszedł do Alestara, chwiejąc się lekko. Spojrzał na niego, jeszcze nieco zmęczonym wzrokiem i uśmiechnął się szeroko.
        — Gotów? Chodźmy do Teusa — powiedział wesoło.
Awatar użytkownika
Alestar
Szukający Snów
Posty: 173
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Łowca
Kontakt:

Post autor: Alestar »

        Alestar się nie zawiódł: było zabawnie, a słowa „człowiek za burtą”, łowca na pewno zapamięta na dłużej. Wywroty Falkona wyglądały przekomicznie, a jednocześnie Zenemarowi się przypomniało, że przecież jego towarzysz jako pirat był często budzony wodą, więc plan nie spełnił się całkowicie. Trzydziestolatek czekał i patrzył jak przyjaciel próbuje ocucić jego towarzyszy w piciu, wyraźnie jednak nie byli oni zdatni do normalnej pracy. „To w sumie dobrze, że od razu wstał, nie chciało by mi się go budzić paręnaście minut, teraz tylko zostaje dostać się do Teusa.”
- To prawda: ładny, słoneczny, tylko ty z tą swoją fryzura psujesz cały efekt – Alestar odpowiedział Falkonowi, jednocześnie zwracając uwagę na jego mokre włosy.

        Łowca wyszedł z karczmy, a tuż za nim był nieco jeszcze zaspany pirat, droga nie była daleka, więc trzydziestolatek nie spodziewał się trudności. Teraz już na ulicach można było zauważyć więcej ludzi, a gdzieniegdzie, dostrzegało się tłumy - miasto już w pełni przywitało kolejny dzień. „Harmider, hałas i wszechobecny tłok, chyba nie mógłbym żyć stale w mieście. Na wsi jest spokojnie, sielsko, choć żyje się ciężko, a czasem… Ale najlepiej żyć raz tu, potem tam, podróżować od karczmy do karczmy, od wioski do wioski, przy okazji odwiedzając większe miasta. Ahh… to jest życie” – Zenemar zaczął rozmyślać o życiu tu, w Nowej Aeri, na szczęście nie miał na to dużo czasu, ponieważ już było widać Teusa stojącego przy swojej klaczy.

        - Dobry, zgłaszam się rześki i gotowy, Falkon na pewno rześki, czysty i przy okazji na kacu. Pewnie robimy coś z tymi handlarzami niewolników, tylko co? Chętnie poznam jakieś konkrety – syn Komonasa od razu przeszedł do głównego problemu najbliższych godziny, nie było potrzeby się ociągać, jeszcze nie mieli czego analizować więc grupka przyjaciół powinna działać. Przy okazji trzydziestolatek przyglądał się Zefirowi, a ten popatrzył na właściciela pytając wzrokiem: „Jeszcze tu zostaję?”, Alestar kiwnął potakująco głową, nawet nie zastanawiając się czy rozumie co chce przekazać mu swój rumak, czy po prostu on sam zwariował na stare lata.
Awatar użytkownika
Teus
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 141
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Wojownik
Kontakt:

Post autor: Teus »

        Teus zauważył na horyzoncie swoich kompanów. "No w końcu" - uśmiechnął się na ich widok. Schował list do torby, oparł się o jeden z drewnianych filarów stajni i czekał, aż towarzysze się do niego zbliżą.
        - A witam, witam. Owszem drogi Alestarze, jeżeli jeszcze was to nie znudziło, to mam zamiar jeszcze trochę poszperać na ich temat. Chodźmy więc na targ, bo wydaje mi się, że wiem co możemy jeszcze zrobić - uśmiechnął się podstępnie do swoich nowych przyjaciół.
        - A poza tym Falkonie ładnie pachniesz - zaśmiał się do kompana - nie ma to jak świeża woda i kac o poranku.
        Ruszył razem z resztą drużyny w stronę targowiska. Do tej pory było to chyba miejsce najczęściej przez niego odwiedzane, a o dziwo tylko raz zrobił na nim zakupy. Tym razem przypomniał sobie czemu wściekał się na siebie tyle razy i za wczasu zakupił woreczek fajkowego zioła za jedyne trzydzieści ruenów. Przejrzał kieszenie i zorientował, ze do tej pory wydał już prawie równowartość czerech srebrnych orłów. Wzruszył ramionami. Nie przywiązywał wielkiej uwagi do majątku.
        W tym czasie na ich szczęście targ zdążył już wypełnić się po same brzegi przybyłymi sprzedawcami i kupującymi. Łatwo było się więc wtopić w tłum, co też Teus postanowił wykorzystać.
        - Dla ciebie Falkonie będę miał kolejne zadanie, o ile zechcesz mi pomóc - uśmiechnął się ukradkiem do towarzysza, po tym jak dotarli w pobliże podejrzanego kupca. - W poprzednio zdobytych dokumentach pada imię tego delikwenta i chętnie sprawdziłbym, czy nie ma on nic wspólnego z moją sprawą. A więc, przechodząc do sedna, ja mogę go chwilę zagadać, a ty mógłbyś postarać się "pożyczyć" od niego pewną księgę. Widziałem jak zapisuje w niej wszystkie swoje transakcje. Co ty na to? - Tousned spojrzał pytająco na Falkona
Awatar użytkownika
Falkon
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 145
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Złodziej , Pirat
Kontakt:

Post autor: Falkon »

        Falkon zdążył już dojść do siebie, więc gdy znaleźli się na targowisku, zaczął ze zwykłym sobie zainteresowaniem dokładnie przyglądać się wszystkim towarom, które zdołały przyciągnąć jego uwagę. Od czasu do czasu podchodził do sprzedawców, chcąc zapytać o cenę jakiegoś przedmiotu, na który i tak nie byłoby go stać. Właśnie oglądał długie, skórzane płaszcze, gdy usłyszał słowa Teusa.
        — To da się zrobić. — Chłopak uśmiechnął się lekko, ciągle stojąc przy straganie i przeglądając towary kupca.
        Zerknął ukradkiem na wskazanego mężczyznę, próbując na szybko obmyślić plan. Typ trzymał pod pachą jakieś zwinięte nakrycie i księgę, o której wspomniał Teus. "Mam mu to niepostrzeżenie... wyrwać? Spod pachy? Cóż, trzeba będzie improwizować." Odłożył oglądany przed momentem płaszcz na swoje miejsce, jeszcze raz spoglądając na niego chciwie.
        — Pan się zdecydował? Jedynie tysiąc ruenów za to cudeńko! Dla pana... powiedzmy... dziewięćset! — sprzedawca uśmiechnął się do Falkona z nadzieją.
        — Nie, nie. Może innym razem — bąknął chłopak, obserwując uważnie swój cel.

        Teus zbliżył się do podejrzanego handlarza i przywitał go, po czym zaczął jakąś rozmowę. Jej treści Falkon nie słyszał, jednak nie miało to dla niego znaczenia. Kupiec był bardzo roztrzepany, sprawiał wrażenie nieostrożnego, a podczas mówienia poruszał szybko ustami i zdawał się jąkać. Na słowa Teusa pokręcił głową ze zdziwieniem, a po chwili uśmiechnął się nieznacznie i zaczął coś opowiadać, żywo gestykulując. Odłożył zawiniątko wraz z księgą na straganik, by mieć wolne ręce. Była to idealna okazja dla Falkona, który już po kilku chwilach przecisnął się przez tłum i próbując nie zwracać na siebie uwagi podszedł do handlarza. Zbliżył się do niego, powtarzając w myśli: "Oby się nie odwrócił... oby się nie odwrócił...". Kupiec był jednak zajęty rozmową z Teusem, który co moment zerkał na poczynania Falkona. Chłopak wstrzymał oddech i schylił się lekko, wyciągając rękę w stronę leżącej na straganie książki. Wymacał ją i chwycił, próbując jak najostrożniej cofnąć rękę. Na szczęście wszystko poszło gładko, mężczyzna niczego nie zauważył. Falkon odsunął się na bezpieczną odległość i wsunął książkę za pasek, zakrywając ją koszulą. Spojrzał na Teusa, który najwidoczniej chciał w odpowiedni sposób zakończyć rozmowę, by nie wzbudzić podejrzeń. Chłopak podszedł więc do stojącego niedaleko Alestara.
        — Wracamy — powiedział, pokazując towarzyszowi wystający zza pasa fragment książki. — Ciekawe, co on chce tu znaleźć.
        Udali się szybkim krokiem do stajni. Falkon miał nadzieję, że Teus zaraz się zjawi i nie wpakuje się po drodze w żadne kłopoty. "A co jeśli handlarz zdążył już zauważyć, że książka zniknęła? Ehh... Lepiej tak nie myśleć."
        — Może tu zamieszkamy? — Chłopak zaśmiał się ironicznie do Alestara, gdy dotarli na miejsce. Zaczęło mu się już wydawać dziwne, że ciągle przesiadują w stajni. — Chyba wiem, gdzie możemy znaleźć pewne opuszczone domostwo. Co prawda wewnątrz nie ma nawet normalnego łóżka, ale w razie czego mielibyśmy gdzie się ukryć. A teraz zobaczmy co takiego znajdziemy tutaj — powiedział, wyjmując książkę.
        Pożółknięte stronice zawierały jedynie długie listy nazwisk z licznymi dopiskami. Falkon przejrzał pobieżnie całą zawartość, nie mając żadnego zamiaru zagłębiać się w dokładną treść linijek, opisujących osoby, o których nigdy nie słyszał. "On na prawdę ma zamiar kogoś tu znaleźć? Przecież to zajmie kupę czasu..."
Zablokowany

Wróć do „Nowa Aeria”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość