Nowa Aeria ⇒ Ochrona osobista
- Lendo
- Mieszkaniec Sennej Krainy
- Posty: 111
- Rejestracja: 12 lat temu
- Rasa: Zmiennokształtni - Smokołaki
- Profesje:
- Kontakt:
Lendo mocno ją do siebie przytulił jedną ręką, spojrzał na nią i drugą ręką wskazywał jej jego twarzy by spojrzała.Oczywiście nie zmuszał jej do tego, okrył ją też swoim płaszczem i zdjął kaptur.Patrzył na drogę i na Cień czasami oczywiście wiedział że nie może się rozmarzyć czy co więc jeżeli Feo teraz zrezygnuje ze spojrzenia zostawi ją do końca zadania potem ją o coś spyta oczywiście czekał.Teraz co mu pozostało to czekanie na dojazd do kryjówki i też jakąś akcje, patrzył dokoła siebie więc nie tracił czujności oczywiście kątem oka patrzył na Feo by ją pocieszyć.
Feo ujrzała jego dłoń, podniosła więc głowę by na niego spojrzeć. Obawiała się że zobaczy coś co ją zasmuci jednak ujrzała coś przeciwnego. Samowolnie uśmiechnęła się i podniosła swoją dłoń, którą położyła mu na policzku. Uspokoiła się co pozwoliło jej oprzeć głowę o ramię Lena i przymknąć oczy. Jednak nie zbyt długo pozwoliła sobie "odpocząć" otworzyła oczy i rozglądała się czy aby wszystko nie jest snem. Gdy tylko znów spojrzała na Lena jej serce pierwszy raz zaczęło bić szybciej na widok innej osoby, Feo nie rozumiała co to za uczucie. Jednak zawsze słuchała instynktu, ale teraz pierwszy raz się zawahała, pomyślała jednak by spróbować i zbliżyła swoją twarz do twarzy Lena. Gdy odczuła jego oddech na swojej skórze przeszły ją ciarki, impulsowo zbliżyła się jeszcze bardziej i.. Pocałowała go.
- Lendo
- Mieszkaniec Sennej Krainy
- Posty: 111
- Rejestracja: 12 lat temu
- Rasa: Zmiennokształtni - Smokołaki
- Profesje:
- Kontakt:
Lendo uśmiechnął się widząc że Feo na niego spojrzała, jednak gdy położyła głowę na jego ramieniu był już bardzo zdziwiony.Jedną rzeczą której by się nie spodziewał że strony Feo jest pocałunek , cóż odwzajemnił go jak najlepiej umiał, jednak nie mógł długo tego robić nie było na to miejsca i pory i tak, los nagrodził Lena.On teraz chciał zrobić coś więcej dla Feo , jednak pozwolił jej teraz zasnąć było późno a droga była długa do przebycia więc okrył ją swoim płaszczem.
- Pani Losu
- Splatający Przeznaczenie
- Posty: 637
- Rejestracja: 14 lat temu
- Rasa:
- Profesje:
- Kontakt:
Siedzący obok najemników Kadan obejrzał się przez ramię na pozostawione w tyle istot.
- To ona je przysłała? Ta morderczyni? – odwrócił się z powrotem do kierunku jazdy. – Najpierw wykończyła tamtego obrońcę a teraz wróciła po mnie. - zacisnął rękę na lejcach tak mocno, że aż zbielały mu kostki palców.
Cień zaczęła się zastanawiać, czy napastniczka rzeczywiście zmieniła sposób działania i nie uczestniczy już w zamachach osobiście? Gdzie się w takim razie ukryła? Jeżeli kierowała atakiem na chatę to nie mogła być daleko. Te stworzenia nie wyglądały na zbyt rozumne i najprawdopodobniej wymagały sterowania z zewnątrz. Wytężyła wszystkie zmysły starając się wyczuć w otoczeniu kogoś innego poza swoimi towarzyszami oraz ziemistymi istotami. I znalazła. Gdzieś między mijanymi drzewami, pośród liśćmi, wampirzyca zauważyła zarys postać. Mimo iż dzieliła je duża odległość a powóz poruszał się ze sporą prędkością, dzięki jej nadnaturalnemu wzrokowi mogła określić, że sylwetką różni się od tamtych ziemistych stworzeń. Była mniej toporna i bardziej…ludzka?
Sekundę później postać znikła, zostając gdzieś w tyle. Cień zamrugała, zastanawiając się czy to było tylko przewidzenie.
***
Opatrzność była dla najemników łaskawa, bo rozpędzający się z każdym przebytym metrem dyliżans jeszcze nie wypadł z trasy i nie rozbił się na najbliższym drzewie. Koła niebezpiecznie podskakiwały na wyjątkowo nierównym, leśnym trakcie. Trzymającemu lejce chłopakowi wydawało się to jednak nie przeszkadzać.
- Ona tu jest. Wiecie o tym. – Kadan niemiłosiernie chlastał batem wierzchowce, zmuszając je do coraz szybszego galopu. – Cokolwiek się stanie nie możecie pozwolić, żeby się do mnie zbliżyła na odległość ramienia, rozumiecie? Ona musi zginąć.
Przez chwile głos chłopaka wydawał się wyjątkowo lodowaty i wyprany z emocji. Zdawał się zupełnie nie pasować do jego flegmatycznej, bezbronnej powierzchowności. Stres? Cień nie miała czasu, by się nad tym zastanawiać bo musiała mocno trzymać się kozła, by nie wypaść na zakrętach.
Gnali przez las, zostawiając za sobą stworzonych z leśnej ziemi napastników. Z każdą sekundą powóz zwiększał swoją prędkość i chybotał się coraz mocniej. Świat wokół wampirzycy zdawał się zlewać w jednolitą masę. Tylko dzięki swoim wyostrzonym zmysłom była w miarę dokładnie stanie śledzić trasę przejazdu.
Nagle na drodze, jakieś sto metrów przed nimi, zauważyła ludzką postać. To Kennet! Starszy obrońca trzymał się za zwisające bezwładnie ramię, szedł z trudem powłócząc nogami i patrzył w przeciwnym kierunku. Chyba nie widział, że nadjeżdżacie.
***
Tuż przed zderzeniem niewidzialna siła wypchnęła człowieka spod kopyt przerażonych zwierząt i posłała na porastające krzakami pobocze. Wydarzyło się to jednak zbyt szybko, by ktokolwiek mógł to dojrzeć. Spłoszone konie szarpnęły się gwałtownie. Dorożka nie zdołała odzyskać równowagi a powóz poniosło w ostry zakręt. Buda przechyliła się na jedno koło i w pełnym rozpędzie uderzyła bokiem w pień drzewa, wyrzucając siedzące na koźle osoby we wszystkie strony.
W końcu ucichły hałasy pękającego drewna i giętego metalu, opadł kurz a uwolnione z uprzęży konie znikły w głąb lasu.
Odziana w czerń kobieta zeskoczyła na ziemię i błyskawicznie przemieściła między leżącymi na ziemi resztkami dyliżansu, prosto do zbierającego się na nogi Kadana. Złapała go za gardło, przycisnęła do pnia drzewa i podciągnęła do góry. Drugą ręką ściągnęła z głowy głęboki kaptur. Para białych oczu wpatrywała się w twarz chłopaka z niezmąconym spokojem. Kobieta oddychała płytko i szybko, jakby właśnie przebiegła spory kawałek i prawdopodobnie właśnie tak było. Jednak gdy przemówiła jej głos był stanowczy i wyrazisty.
- Już nie uciekniesz. – kąciki jej ust rozszerzyły się w uśmiechu zadowolenia, czy raczej ulgi. – To się skończy tej nocy.
Zacisnęła palce na szyi trzymanego a drugą rękę podniosła na wysokość twarzy. Po okolicy rozszedł się odgłos grzmotów i trzask wyładowań elektrycznych, kiedy nieznajoma zaczęła generować w dłoni silne zaklęcie energii. Oczy Kadana powiększyły się z przerażenia. Zaczął się szarpać w uścisku ale napastniczka trzymała go mocno i pewnie.
- N-Nie… Nie możesz! Pomóżcie mi!
- Stójcie! – niewidoma zwróciła się do najemników, nie spuszczając wzroku z trzymanego. – Nie mieszajcie się w to! Nie wiecie z czym macie do czynienia…
- Ona chce mnie zabić!!! – zawył chłopak, przerywając jej w pół zdania. Zaczął się coraz chaotyczniej wyrywać. - Zabierzcie ją ode mnie!!!
- Nie. Dzisiaj zginiesz. Tego jednego możesz być pewien, potworze! – tym razem kobiecie zaczęły puszczać nerwy. Zacisnęła dłoń na gardle Kadana tak mocno, że ten nie mógł złapać oddechu, ani tym bardziej mówić. Z której strony by nie spojrzeć nie był on dla wojowniczki równym przeciwnikiem. – Nigdy więcej, słyszysz? Nikogo więcej nie dostaniesz! W tamtą noc nie zdążyłam na czas, żeby cię powstrzymać, ale teraz...
Niewidoma krzyknęła z zaskoczenia. Niespodziewanie chude palce chłopaka wbiły się miedzy jej dłoń a jego szyję i z niespotykaną wcześniej siłą zaczęły uwalniać go z imadłowego chwytu.
- Nie wiem o czym mówisz, szalona kobieto… - wychrypiał Kadan, z trudem łapiąc oddech. - ale zamierzam żyć jeszcze bardzo, bardzo długo… za to ciebie moja ochrona osobista zaraz rozniesie na kawałki… – Jego oczy przepełniała wściekłość.
– Zabijcie ją.
Co zrobić? Zaatakować napastniczkę i uwolnić chłopaka? A może przeciwnie, pomóc jej dokończyć zaklęcie? Oczywiście można też nie robić nic, pozostawiając rozwiązanie sytuacji losowi. Jakakolwiek nie zapadłaby decyzja czas na rozmowy już minął.
- To ona je przysłała? Ta morderczyni? – odwrócił się z powrotem do kierunku jazdy. – Najpierw wykończyła tamtego obrońcę a teraz wróciła po mnie. - zacisnął rękę na lejcach tak mocno, że aż zbielały mu kostki palców.
Cień zaczęła się zastanawiać, czy napastniczka rzeczywiście zmieniła sposób działania i nie uczestniczy już w zamachach osobiście? Gdzie się w takim razie ukryła? Jeżeli kierowała atakiem na chatę to nie mogła być daleko. Te stworzenia nie wyglądały na zbyt rozumne i najprawdopodobniej wymagały sterowania z zewnątrz. Wytężyła wszystkie zmysły starając się wyczuć w otoczeniu kogoś innego poza swoimi towarzyszami oraz ziemistymi istotami. I znalazła. Gdzieś między mijanymi drzewami, pośród liśćmi, wampirzyca zauważyła zarys postać. Mimo iż dzieliła je duża odległość a powóz poruszał się ze sporą prędkością, dzięki jej nadnaturalnemu wzrokowi mogła określić, że sylwetką różni się od tamtych ziemistych stworzeń. Była mniej toporna i bardziej…ludzka?
Sekundę później postać znikła, zostając gdzieś w tyle. Cień zamrugała, zastanawiając się czy to było tylko przewidzenie.
***
Opatrzność była dla najemników łaskawa, bo rozpędzający się z każdym przebytym metrem dyliżans jeszcze nie wypadł z trasy i nie rozbił się na najbliższym drzewie. Koła niebezpiecznie podskakiwały na wyjątkowo nierównym, leśnym trakcie. Trzymającemu lejce chłopakowi wydawało się to jednak nie przeszkadzać.
- Ona tu jest. Wiecie o tym. – Kadan niemiłosiernie chlastał batem wierzchowce, zmuszając je do coraz szybszego galopu. – Cokolwiek się stanie nie możecie pozwolić, żeby się do mnie zbliżyła na odległość ramienia, rozumiecie? Ona musi zginąć.
Przez chwile głos chłopaka wydawał się wyjątkowo lodowaty i wyprany z emocji. Zdawał się zupełnie nie pasować do jego flegmatycznej, bezbronnej powierzchowności. Stres? Cień nie miała czasu, by się nad tym zastanawiać bo musiała mocno trzymać się kozła, by nie wypaść na zakrętach.
Gnali przez las, zostawiając za sobą stworzonych z leśnej ziemi napastników. Z każdą sekundą powóz zwiększał swoją prędkość i chybotał się coraz mocniej. Świat wokół wampirzycy zdawał się zlewać w jednolitą masę. Tylko dzięki swoim wyostrzonym zmysłom była w miarę dokładnie stanie śledzić trasę przejazdu.
Nagle na drodze, jakieś sto metrów przed nimi, zauważyła ludzką postać. To Kennet! Starszy obrońca trzymał się za zwisające bezwładnie ramię, szedł z trudem powłócząc nogami i patrzył w przeciwnym kierunku. Chyba nie widział, że nadjeżdżacie.
***
Tuż przed zderzeniem niewidzialna siła wypchnęła człowieka spod kopyt przerażonych zwierząt i posłała na porastające krzakami pobocze. Wydarzyło się to jednak zbyt szybko, by ktokolwiek mógł to dojrzeć. Spłoszone konie szarpnęły się gwałtownie. Dorożka nie zdołała odzyskać równowagi a powóz poniosło w ostry zakręt. Buda przechyliła się na jedno koło i w pełnym rozpędzie uderzyła bokiem w pień drzewa, wyrzucając siedzące na koźle osoby we wszystkie strony.
W końcu ucichły hałasy pękającego drewna i giętego metalu, opadł kurz a uwolnione z uprzęży konie znikły w głąb lasu.
Odziana w czerń kobieta zeskoczyła na ziemię i błyskawicznie przemieściła między leżącymi na ziemi resztkami dyliżansu, prosto do zbierającego się na nogi Kadana. Złapała go za gardło, przycisnęła do pnia drzewa i podciągnęła do góry. Drugą ręką ściągnęła z głowy głęboki kaptur. Para białych oczu wpatrywała się w twarz chłopaka z niezmąconym spokojem. Kobieta oddychała płytko i szybko, jakby właśnie przebiegła spory kawałek i prawdopodobnie właśnie tak było. Jednak gdy przemówiła jej głos był stanowczy i wyrazisty.
- Już nie uciekniesz. – kąciki jej ust rozszerzyły się w uśmiechu zadowolenia, czy raczej ulgi. – To się skończy tej nocy.
Zacisnęła palce na szyi trzymanego a drugą rękę podniosła na wysokość twarzy. Po okolicy rozszedł się odgłos grzmotów i trzask wyładowań elektrycznych, kiedy nieznajoma zaczęła generować w dłoni silne zaklęcie energii. Oczy Kadana powiększyły się z przerażenia. Zaczął się szarpać w uścisku ale napastniczka trzymała go mocno i pewnie.
- N-Nie… Nie możesz! Pomóżcie mi!
- Stójcie! – niewidoma zwróciła się do najemników, nie spuszczając wzroku z trzymanego. – Nie mieszajcie się w to! Nie wiecie z czym macie do czynienia…
- Ona chce mnie zabić!!! – zawył chłopak, przerywając jej w pół zdania. Zaczął się coraz chaotyczniej wyrywać. - Zabierzcie ją ode mnie!!!
- Nie. Dzisiaj zginiesz. Tego jednego możesz być pewien, potworze! – tym razem kobiecie zaczęły puszczać nerwy. Zacisnęła dłoń na gardle Kadana tak mocno, że ten nie mógł złapać oddechu, ani tym bardziej mówić. Z której strony by nie spojrzeć nie był on dla wojowniczki równym przeciwnikiem. – Nigdy więcej, słyszysz? Nikogo więcej nie dostaniesz! W tamtą noc nie zdążyłam na czas, żeby cię powstrzymać, ale teraz...
Niewidoma krzyknęła z zaskoczenia. Niespodziewanie chude palce chłopaka wbiły się miedzy jej dłoń a jego szyję i z niespotykaną wcześniej siłą zaczęły uwalniać go z imadłowego chwytu.
- Nie wiem o czym mówisz, szalona kobieto… - wychrypiał Kadan, z trudem łapiąc oddech. - ale zamierzam żyć jeszcze bardzo, bardzo długo… za to ciebie moja ochrona osobista zaraz rozniesie na kawałki… – Jego oczy przepełniała wściekłość.
– Zabijcie ją.
Co zrobić? Zaatakować napastniczkę i uwolnić chłopaka? A może przeciwnie, pomóc jej dokończyć zaklęcie? Oczywiście można też nie robić nic, pozostawiając rozwiązanie sytuacji losowi. Jakakolwiek nie zapadłaby decyzja czas na rozmowy już minął.
- Cień
- Szukający drogi
- Posty: 33
- Rejestracja: 12 lat temu
- Rasa: Pół wampir
- Profesje:
- Kontakt:
Początkowo nie wiedziała co robić, dla niej jednak sprawa była prosta. Chciała dostać kobietę, chłopak obchodził ją nie więcej, niż zeszłoroczny śnieg. Jasne, miło się z nim gadało, ale bynajmniej nie zamierzała ryzykować dla niego swojego półżycia. Ukradkiem, nieskończenie powolnym ruchem, wyjęła dmuchawkę ze środkiem paraliżującym i cofnęła się parę kroków, przytykając ją do ust. Uwaga wszystkich była teraz skupiona na kobiecie. Niestety, Cień nie mogła strzelić - Kadan zasłaniał jej cel, a ona nie zamierzała ryzykować. Wiedziała, że ma tylko jedną szansę i nie wolno jej było ją zmarnować. Musiała poczekać, aż kobieta skończy z chłopakiem. W przypadku, kiedy sprawy potoczą się inaczej, będzie z kolei musiała ją obronić - przed resztą drużyny czy przed chłopakiem - to bez znaczenia.
- Lendo
- Mieszkaniec Sennej Krainy
- Posty: 111
- Rejestracja: 12 lat temu
- Rasa: Zmiennokształtni - Smokołaki
- Profesje:
- Kontakt:
Lendo leżał na ziemi, ledwo co widział. Krew spływała z jego głowy czym prawie uniemożliwiała patrzenie na lewe oko. On wstał, szukał Feo. Spojrzał na niewidomą jak trzymała chłopca i celowała w niego zaklęciem. Słyszał cały dialog i spojrzał na Cień, która celowała w nią dmuchawką, co oznaczało, że ją zabije bądź uśpi. Len nie miał zamiaru wybierać, stał w miejscu w niedużej odległości za Cień, oczekiwał odpowiedniego momentu. Nie był mistrzem w czuciu, jednak czuł żeby lepiej Cień w nią nie celowała. Patrzył na całe zdarzenie i powiedział:
- Żegnaj, chłopcze - powiedział za Cień i nadal patrzył. Nie mieszał się w tą sprawę, a tak naprawdę obchodziła go tylko Feo w tym momencie i szukał jej, nie zważał na sytuację jaka była, po prostu nie był najemnikiem nigdy i nie pisał się na żadną ochronę, pojechał z powodu przygody i jakiegoś zajęcia.
- Żegnaj, chłopcze - powiedział za Cień i nadal patrzył. Nie mieszał się w tą sprawę, a tak naprawdę obchodziła go tylko Feo w tym momencie i szukał jej, nie zważał na sytuację jaka była, po prostu nie był najemnikiem nigdy i nie pisał się na żadną ochronę, pojechał z powodu przygody i jakiegoś zajęcia.
Leżała nieprzytomna nieopodal powozu. Z jej ust małym strumyczkiem sączyła się krew. Otwierała spokojnie oczy, rozejrzała się dookoła i postanowiła podnieść się do siadu. Gdy usiadła poczuła straszny ból głowy, przyłożyła sobie dłoń do czoła i podkuliła nogi. Jednym ruchem dłoni wytarła krew z ust i brody. Trzęsła się ze strachu i nerwowo rozglądała za towarzyszami. Uspokoiła się gdy usłyszała głos Lena i Kadana, jako jedynej nie słyszała Cień niestety usłyszała kogoś innego. Przerażona próbowała się podnieść by zobaczyć całą sytuację którą zasłaniał jej powóz. Pech chciał by nie mogła ustać na swoich nogach które aktualnie były jak z waty.
- Pani Losu
- Splatający Przeznaczenie
- Posty: 637
- Rejestracja: 14 lat temu
- Rasa:
- Profesje:
- Kontakt:
Najemnicy postanowili nie ingerować w walkę i nie wspierać żadnej ze stron starcia. Kadan, czy raczej sprawca potrójnego zabójstwa w Nowej Aerii, widząc iż nie otrzyma z ich strony wsparcia, wpadł w jeszcze większa wściekłość. Wypowiedział sekwencję trudnych do rozszyfrowania słów a zaraz potem oczy chłopaka roziskrzyły się dziwnym, żółtawym blaskiem. Wszędzie dookoła ziemia zaczęła dygotać, falować i układać się w humanoidalne kształty istot, podobne do tych, które zaatakowały chatę.
- O nie, nic z tego. - krzyknęła kobieta w czerni, po czym opuściła rękę, w której gromadziła zaklęcie, prosto na czoło Kadana. Pod wpływem silnych wyładowań elektrycznych przez ciało chłopaka przeszła fala mocnych, gwałtownych drgawek. Nagle nad czubkiem jego głowy zaczęła zbierać się jakaś dziwna żółta mgła. Niewidoma wojowniczka również dostrzegła ją a jej następny czar energii skierowane zostało właśnie na to dziwne, niematerialne stworzenie. Błyskawicznie zamknęła obłok w zbudowanej z czystej energii sferze, którą następnie złapała w obie dłonie. Zwolniony z chwytu Kadan osunął się bezwładnie na trawę.
- Nareszcie. - nieznajoma, oddychając ciężko, odstąpiła od niego, skupiając całą uwagę na zamkniętej w sferze istocie. - Dziękuję, że mi nie przeszkodziliście. Teraz dusze zmarłych mogą zaznać spokoju. - odwróciła się przodem do najemników.- Pewnie należy się wam wyjaśnienie. To, co tu widzicie to zmora, jedna z prymitywniejszych odmian upiora, oprócz opętania żywi się również energią witalną swoich ofiar, doprowadzając swoich nosicieli do śmierci. To to stworzenie stało za zabójstwem handlarki, medyka i strażniczki. W tamtą noc po wielu nieudanych próbach wreszcie udało mi się wpaść na jego trop. Ścigałam go przez cale miasto, docierając na kolejne miejsca zbrodni. Zawsze wyprzedzał mnie o krok. Niestety, ze względu na ingerencję rodziców chłopaka, nie zdołałam przeszkodzić w jego opętaniu. Teraz znów jest wolny. - zaklęcie wiążące zmorę rozbłysło krótko, jakby w odpowiedzi na słowa magiczki. - Zabiorę bestie ze sobą w miejsce, gdzie nie wyrządzi już nikomu krzywdy. Byłabym wdzięczna gdybyście odprowadzili Kadana do jego miejscowości. Jestem pewna, że jego rodzina umiera ze zmartwienia.
Ukłoniła się. Za jej plecami rozłożyła się para imponujących skrzydeł, na których wojowniczka wzleciała w górę, wzniosła się ponad korony drzew, by po chwili zupełnie zniknąć najemnikom z oczu.
Siedzący pod drzewem Kadan oglądał to wszystko z szeroko otwartymi oczami i ustami. Z jego lewej strony, powolnym ale pewnym krokiem, zbliżał się średnio pokiereszowany Kennet.
- Hej! - krzyknął na powitanie. - Dużo przegapiłem?
- O nie, nic z tego. - krzyknęła kobieta w czerni, po czym opuściła rękę, w której gromadziła zaklęcie, prosto na czoło Kadana. Pod wpływem silnych wyładowań elektrycznych przez ciało chłopaka przeszła fala mocnych, gwałtownych drgawek. Nagle nad czubkiem jego głowy zaczęła zbierać się jakaś dziwna żółta mgła. Niewidoma wojowniczka również dostrzegła ją a jej następny czar energii skierowane zostało właśnie na to dziwne, niematerialne stworzenie. Błyskawicznie zamknęła obłok w zbudowanej z czystej energii sferze, którą następnie złapała w obie dłonie. Zwolniony z chwytu Kadan osunął się bezwładnie na trawę.
- Nareszcie. - nieznajoma, oddychając ciężko, odstąpiła od niego, skupiając całą uwagę na zamkniętej w sferze istocie. - Dziękuję, że mi nie przeszkodziliście. Teraz dusze zmarłych mogą zaznać spokoju. - odwróciła się przodem do najemników.- Pewnie należy się wam wyjaśnienie. To, co tu widzicie to zmora, jedna z prymitywniejszych odmian upiora, oprócz opętania żywi się również energią witalną swoich ofiar, doprowadzając swoich nosicieli do śmierci. To to stworzenie stało za zabójstwem handlarki, medyka i strażniczki. W tamtą noc po wielu nieudanych próbach wreszcie udało mi się wpaść na jego trop. Ścigałam go przez cale miasto, docierając na kolejne miejsca zbrodni. Zawsze wyprzedzał mnie o krok. Niestety, ze względu na ingerencję rodziców chłopaka, nie zdołałam przeszkodzić w jego opętaniu. Teraz znów jest wolny. - zaklęcie wiążące zmorę rozbłysło krótko, jakby w odpowiedzi na słowa magiczki. - Zabiorę bestie ze sobą w miejsce, gdzie nie wyrządzi już nikomu krzywdy. Byłabym wdzięczna gdybyście odprowadzili Kadana do jego miejscowości. Jestem pewna, że jego rodzina umiera ze zmartwienia.
Ukłoniła się. Za jej plecami rozłożyła się para imponujących skrzydeł, na których wojowniczka wzleciała w górę, wzniosła się ponad korony drzew, by po chwili zupełnie zniknąć najemnikom z oczu.
Siedzący pod drzewem Kadan oglądał to wszystko z szeroko otwartymi oczami i ustami. Z jego lewej strony, powolnym ale pewnym krokiem, zbliżał się średnio pokiereszowany Kennet.
- Hej! - krzyknął na powitanie. - Dużo przegapiłem?
- Cień
- Szukający drogi
- Posty: 33
- Rejestracja: 12 lat temu
- Rasa: Pół wampir
- Profesje:
- Kontakt:
Cień spojrzała w górę, po czym z niesmakiem opuściła dmuchawkę. Czyżby tym razem zawiodła? Westchnęła ciężko, chowając broń. Nie podobała jej się myśla o tym, że będzie się musiała tłumaczyć z niepowodzenia. Wyjęła rysunek z poszukiwaną, jaki otrzymała przed wyruszeniem na misję. I zamarła w zdumieniu. Coś się nie zgadzało. Nieznajoma z rysunku wyglądała prawie że identycznie jak ta, która przed chwilą odleciała, miała jednak ostrzejsze rysy. Vivie przyjrzała się jej bliżej i zaklęła. Na twarz poszukiwanej spadła kropelka białego wosku - dokładnie tam, gdzie powinna być tęczówka. Cień zdrapała go szybko, odkrywając zdrowe, brązowe oko. Czyli poświęciła tyle czasu i trudu w pogoni za złą kobietą! I wszystko przez kropelkę wosku, zmięła list z wściekłością i wsadziła z powrotem do kieszeniu.
- Nie wiem jak wy - zwróciła się do pozostałych - ale ja się stąd zmywam. Mam jeszcze robotę do wykonania. - Ostatecznie, strata niespełnia tygodnia nie była aż taką tragedią, a właściwą kobietę na pewno zdaży jeszcze złapać.
Ciąg dalszy: Cień
- Nie wiem jak wy - zwróciła się do pozostałych - ale ja się stąd zmywam. Mam jeszcze robotę do wykonania. - Ostatecznie, strata niespełnia tygodnia nie była aż taką tragedią, a właściwą kobietę na pewno zdaży jeszcze złapać.
Ciąg dalszy: Cień
Ostatnio edytowane przez Cień 12 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
- Lendo
- Mieszkaniec Sennej Krainy
- Posty: 111
- Rejestracja: 12 lat temu
- Rasa: Zmiennokształtni - Smokołaki
- Profesje:
- Kontakt:
Lendo , spojrzał że Cień odłożyła broń, zauważył że chłopiec był opętany i został uwolniony więc, zadanie chyba nie trzeba dalej wykonywać chłopiec sam dotrze do domu.Lendo po chwili spojrzenia na sytuacje wrócił do szukania Feo, aż ją znalazł , była dość rana i wziął ją na ręce, widział że nie mogła chodzić więc trzymał ją i uśmiechał się przy tym - Feo nic ci nie jest - zapytał z wrażliwością w głosie po czym spojrzał na chłopca, jednak nie miał zamiaru go odprowadzać i czekał tylko na odpowiedź Feo by opuścić to miejsce razem z nią.
Uśmiechnęła się zszokowana przybyciem Lena. - Wszystko w porządku. Przynajmniej tak mi się zdaje. - Zaśmiała się po czym dodała:
- Już po wszystkim? - Spojrzała już trochę poważniej na Lena. Żałośnie szybko przecierała sobie oczęta, które zamykały się jej do odpoczynku. Ze zmęczenia oparła głowę o klatkę piersiową Lena zamknęła oczy czekając w skupieniu na jego odpowiedź. - Możemy już stąd iść? - Powiedziała tak cicho, że można było to nazwać szeptem. Mimo "uczucia" do Lena, wciąż dziwnie się czuła, podczas gdy Len nosił ją na rękach.
- Już po wszystkim? - Spojrzała już trochę poważniej na Lena. Żałośnie szybko przecierała sobie oczęta, które zamykały się jej do odpoczynku. Ze zmęczenia oparła głowę o klatkę piersiową Lena zamknęła oczy czekając w skupieniu na jego odpowiedź. - Możemy już stąd iść? - Powiedziała tak cicho, że można było to nazwać szeptem. Mimo "uczucia" do Lena, wciąż dziwnie się czuła, podczas gdy Len nosił ją na rękach.
- Lendo
- Mieszkaniec Sennej Krainy
- Posty: 111
- Rejestracja: 12 lat temu
- Rasa: Zmiennokształtni - Smokołaki
- Profesje:
- Kontakt:
Len patrzył na Feo - zdrzemnij się, jak się obudzisz, to będzie po wszystkim i tak to koniec tego zadania - powiedział z wrażliwie,po czym ruszył w stronę jakiegoś miasta rozmyślał nad tym gdzie znaleźć jakieś miejsce do odpoczynku.Idzie z Feo przez las myślał czy iść w lewo czy w prawo jednak jakoś da radę na pewno dojdzie do miasta i wszystko dobrze się skończy o ile uda mu się w ogóle dotrzeć do drogi lub gdzie indziej.
Ciąg dalszy : Lendo i Feo
Ciąg dalszy : Lendo i Feo
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 5 gości