Nowa Aeria ⇒ Ochrona osobista
- Lendo
- Mieszkaniec Sennej Krainy
- Posty: 111
- Rejestracja: 12 lat temu
- Rasa: Zmiennokształtni - Smokołaki
- Profesje:
- Kontakt:
On dalej prowadził spojrzał na kły Cienia czyli wampirzyca ,i super wampirzyca i smokołak równa się niezła destrukcja o ile dojdzie do jakiejś walki podczas podróży.Lendo wysłuchał co powiedziała Feo - Ładnie imię masz Feo jeżeli chcesz jakoś się odwdzięczyć pomóż nam w pewnym zadaniu eskortujemy jedną osobę do jednej z leśnych chat, ochraniamy go przed pewną zabójczynią która chcę się go pozbyć, nie oceniona przyda się pomoc każdego - zaproponował jej taką sugestie oczywiście przewiduje że jej odpowiedź zabrzmi inaczej niż sobie myśli, jednak dobrze by było jak by się zgodziła.Lendo dalej prowadzi rozmyśla nad tym czy będzie walka przy chacie czy gdzie indziej czy też nie, jednak zaciekawiło go to że Feo ma królika.Jedno z najbardziej dziwnych rzeczy Lendo prowadził z uśmiechem bo siedział po środku obu ładnych kobiet, nie to że był zboczuchem ale rzadko kiedy miał szczęście nawiązać rozmowę z jakąś płcią piękną.
- Słucham? Chodzi o tę małą chatkę w środku lasu? - Spojrzała na niego zszokowana. Zdziwiona że jeszcze Brutus się nigdzie nie pokazał, spojrzała na chłopaka i zauważyła jak patrzył na królika. Pogłaskała jego białą sierść i uśmiechnęła się.
- Schyliłam się by go zabrać z drogi, nie chciałam by coś mu się stało. A czy przypadkiem nie widziałeś nigdzie małego rudawego gronostaja? Szukałam go w lesie, a teraz kierowałam się do tej chatki właśnie by go tam poszukać... - Spojrzała na niego pytająco z wielką nadzieją że, coś jej powie o Brutusie. Niestety chyba niczego się nie dowie.
- Schyliłam się by go zabrać z drogi, nie chciałam by coś mu się stało. A czy przypadkiem nie widziałeś nigdzie małego rudawego gronostaja? Szukałam go w lesie, a teraz kierowałam się do tej chatki właśnie by go tam poszukać... - Spojrzała na niego pytająco z wielką nadzieją że, coś jej powie o Brutusie. Niestety chyba niczego się nie dowie.
- Pani Losu
- Splatający Przeznaczenie
- Posty: 637
- Rejestracja: 14 lat temu
- Rasa:
- Profesje:
- Kontakt:
- No, tylko spokojnie. - trzeci z najemników siedzących na przedzie dyliżansu lekko dotknął ramienia Cień. Miał nadzieję, że odbierze ten gest jako pokojową prośbę o stonowanie emocji. - Zachowaj swój bojowy temperament przeciwko tej, z powodu której się tu wszyscy zebraliśmy.
Następnie zwrócił się do driady z przyjaznym uśmiechem. Nie wyczuwał z jej aury żadnych złych wibracji więc raczej na pewno nie miała ona żadnego związku z poszukiwaną morderczynią. Dobrze byłoby zatrzymać dziewczynę z nimi. Wsparcie ze strony leśnego ludu z pewnością by im teraz nie zaszkodziło.
- Witaj leśna pani, moje imię to Kennet. Przepraszam za to wtargnięcie do twojego królestwa. Jak wspomniał mój kolega wysłano nas z misją ochrony pewnego młodego dżentelmena, który siedzi w środku tej karocy. - ruchem głowy wskazał na budę za swoimi plecami. - Wszyscy jesteśmy trochę podminowani, stad ten pośpiech i trochę chłodne powitanie. Ten krzepki wojownik, który nas wiezie to Lendo. A ta urocza, acz wybuchowa wampirzyca to Cień. Jeśli się zgodzisz, Feo, zapraszam cię, po dotarciu do chaty, na filiżankę herbaty. Paniczowi, którego przewozimy, z pewnością też przyda się towarzystwo kogoś innego niż uzbrojeni po zęby najemnicy.
Następnie zwrócił się do driady z przyjaznym uśmiechem. Nie wyczuwał z jej aury żadnych złych wibracji więc raczej na pewno nie miała ona żadnego związku z poszukiwaną morderczynią. Dobrze byłoby zatrzymać dziewczynę z nimi. Wsparcie ze strony leśnego ludu z pewnością by im teraz nie zaszkodziło.
- Witaj leśna pani, moje imię to Kennet. Przepraszam za to wtargnięcie do twojego królestwa. Jak wspomniał mój kolega wysłano nas z misją ochrony pewnego młodego dżentelmena, który siedzi w środku tej karocy. - ruchem głowy wskazał na budę za swoimi plecami. - Wszyscy jesteśmy trochę podminowani, stad ten pośpiech i trochę chłodne powitanie. Ten krzepki wojownik, który nas wiezie to Lendo. A ta urocza, acz wybuchowa wampirzyca to Cień. Jeśli się zgodzisz, Feo, zapraszam cię, po dotarciu do chaty, na filiżankę herbaty. Paniczowi, którego przewozimy, z pewnością też przyda się towarzystwo kogoś innego niż uzbrojeni po zęby najemnicy.
Uśmiechnęła się łagodnie, nie reagując że wszyscy uważają że jest bezbronna, szczerze jej to nie przeszkadzało.
- Miło mi, jeżeli to nie będzie kłopot to chętnie się napiję. Jeszcze bym zapomniała że opuszczona chatka jest na terenie wielu pułapek i radziłabym być wam ostrożnych by nie wpaść przypadkiem w którąś z nich. - Znów się uśmiechnęła i zaczęła głaskać królika, rozglądając się po lesie.
- Czyli wy wszyscy jesteście najemnikami? Przyznaję że jeszcze nigdy nie widziałam tylu osób. - Patrzyła na całą trójkę ze skupieniem. Jej oczy zabłysły zielonym błyskiem. - Lendo to też ładne imię, Pana też oczywiście - Uśmiechnęła się, po czym lekko skuliła.
- Miło mi, jeżeli to nie będzie kłopot to chętnie się napiję. Jeszcze bym zapomniała że opuszczona chatka jest na terenie wielu pułapek i radziłabym być wam ostrożnych by nie wpaść przypadkiem w którąś z nich. - Znów się uśmiechnęła i zaczęła głaskać królika, rozglądając się po lesie.
- Czyli wy wszyscy jesteście najemnikami? Przyznaję że jeszcze nigdy nie widziałam tylu osób. - Patrzyła na całą trójkę ze skupieniem. Jej oczy zabłysły zielonym błyskiem. - Lendo to też ładne imię, Pana też oczywiście - Uśmiechnęła się, po czym lekko skuliła.
- Lendo
- Mieszkaniec Sennej Krainy
- Posty: 111
- Rejestracja: 12 lat temu
- Rasa: Zmiennokształtni - Smokołaki
- Profesje:
- Kontakt:
Lendo słuchał słów najemnika teraz zamilkł na chwilę i prowadził słuchał całej ich rozmowy uważnie aż skończą.Gdy nadszedł koniec wreszcie wtrącił swoje zdanie - Spoko, ej mnie nie licz jako najemnika ja tu jestem w celach takich że ta cała zabójczyni zabiła mojego kumpla - powiedział dość przerażająco, jednak nie był przerażający bardziej wyglądał na poważnego i śmiesznego od czasu do czasu.Dalej prowadzi i wrócił do tego co powiedziała Feo - Nie widziałem ale możemy go spotkać przy tamtej chatce i dzięki za informacje o pułapkach teraz wiem że będzie więcej zabawy - koniec zdania powiedział z wyraźnym smoczym uśmieszkiem.
Prowadzi dalej minęło kilka minut i wróciła mu wielka smutna ,i znudzona mina, smutna dlatego że nie było jeszcze walki a znudzona że nie ma walki ani jeszcze nie dojechali do końca po za tym że ma po obu stronach dwie fajne dziewczyny pocieszało to go, jednak nie mogło zapewnić pustki walk która go tak trapi.
Prowadzi dalej minęło kilka minut i wróciła mu wielka smutna ,i znudzona mina, smutna dlatego że nie było jeszcze walki a znudzona że nie ma walki ani jeszcze nie dojechali do końca po za tym że ma po obu stronach dwie fajne dziewczyny pocieszało to go, jednak nie mogło zapewnić pustki walk która go tak trapi.
Gwałtownie posmutniała, bowiem już od dłuższego czasu szukała małego gronostaja. Podniosła głowę i zobaczyła smutek u chłopaka.
- Coś się stało Lendo? - Powiedziała pochylając się ku niemu, i wręcz wgapiając w jego oczy. Uśmiechnęła się myśląc że to mu pomoże.
- Nie ma za co, cieszę się że mogłam was ostrzec. Jak myślisz czy Brutusowi nic nie jest? - Znów na niego spojrzała. Chciała jak najszybciej znaleźć Brutusa i wrócić pod Dąb którym się opiekuję. Wyprostowała się i zaczęła gapić przed siebie, jakby w jednej chwili uszło zniej wszystko co kiedyś żyło. Ruszała jedynie źrenicami, co dawało znak że wciąż żyła.
- Coś się stało Lendo? - Powiedziała pochylając się ku niemu, i wręcz wgapiając w jego oczy. Uśmiechnęła się myśląc że to mu pomoże.
- Nie ma za co, cieszę się że mogłam was ostrzec. Jak myślisz czy Brutusowi nic nie jest? - Znów na niego spojrzała. Chciała jak najszybciej znaleźć Brutusa i wrócić pod Dąb którym się opiekuję. Wyprostowała się i zaczęła gapić przed siebie, jakby w jednej chwili uszło zniej wszystko co kiedyś żyło. Ruszała jedynie źrenicami, co dawało znak że wciąż żyła.
- Lendo
- Mieszkaniec Sennej Krainy
- Posty: 111
- Rejestracja: 12 lat temu
- Rasa: Zmiennokształtni - Smokołaki
- Profesje:
- Kontakt:
On odpowiedział Feo uśmiechem i miłą odpowiedzią - Myślę że mu nic nie jest i na pewno go znajdziesz w pełni zdrowego, po za tym mów mi Len.A i nic mi nie jest po prostu nudzę się tą jazdą na razie nie mam co robić , więc wyglądam na smutnego z tego powodu, jeżeli chcesz jak go nie znajdziesz tego Butusa to ci pomogę po tym zadaniu - powiedział z uśmiechem, czuł że może być to dobra przyjaźń po mimo tego dziewczyna lekko go zaskoczyła ze zwróciła na niego uwagę.
Mija jedna godzina , Lendo wygląda praktycznie teraz jak ledwo żywe stworzenie kiepsko znosił chyba pojazdy nawet takie, więc co poradzić chyba zmiennokształtny ma swoją słabość, transport publiczny.
Mija jedna godzina , Lendo wygląda praktycznie teraz jak ledwo żywe stworzenie kiepsko znosił chyba pojazdy nawet takie, więc co poradzić chyba zmiennokształtny ma swoją słabość, transport publiczny.
Rozradowana uśmiechnęła się.
- Naprawdę mógłbyś? Dzięki. - Czuła że gdyby Len nie prowadził dyliżansu z wielką chęcią przytuliłaby go za to co powiedział. Zdziwiona że tak łatwo się z nim rozmawia przestała się go tak obawiać. Podczas drogi obserwowała las lub spoglądała na swoich nowych towarzyszy. Podniosła głowę do góry i patrzyła w niebo przez długi czas myśląc o wszystkim i o niczym jednocześnie. Po chwili obudziła się ze swoich myśli i odezwała się spokojnie do Lena.
- Wiesz? Jesteś bardzo miły jak na chłopaka. - Powiedziała skubiąc końcówki jej zielonych włosów. Nie wiedząc czemu zaczęła się denerwować.
- Naprawdę mógłbyś? Dzięki. - Czuła że gdyby Len nie prowadził dyliżansu z wielką chęcią przytuliłaby go za to co powiedział. Zdziwiona że tak łatwo się z nim rozmawia przestała się go tak obawiać. Podczas drogi obserwowała las lub spoglądała na swoich nowych towarzyszy. Podniosła głowę do góry i patrzyła w niebo przez długi czas myśląc o wszystkim i o niczym jednocześnie. Po chwili obudziła się ze swoich myśli i odezwała się spokojnie do Lena.
- Wiesz? Jesteś bardzo miły jak na chłopaka. - Powiedziała skubiąc końcówki jej zielonych włosów. Nie wiedząc czemu zaczęła się denerwować.
- Lendo
- Mieszkaniec Sennej Krainy
- Posty: 111
- Rejestracja: 12 lat temu
- Rasa: Zmiennokształtni - Smokołaki
- Profesje:
- Kontakt:
Len teraz odpowiedział uśmiechem czuł że chyba już dojadą tam jednak dalej prowadził - Ja zawsze służę pomocą każdej osobie, po za tym dzięki mało osób to zauważa w tych czasach - powiedział przyjaźnie i można to ująć dość ciepłym tonem.Prowadził dalej zauważył że Feo się denerwuje nie wiedział dlaczego, jednak myślał że denerwuje się jakąś inną sprawą dlatego nie wtrącił więcej słów.Droga prosta robi się cicho Len znudzony prowadzi nie było widać po nim smutku tym razem był szczęśliwy że po tym zadaniu pomoże Feo.
Dalej mija jakiś tam czas Len prowadzi i panuje cisza chyba, co zapowiadało się albo czymś wyjątkowym jakiś wybuchowym wydarzeniem albo prostą misją w której nic a nic się nie wydarzy, nie miał pojęcia co się stanie przed chatą, jednak był chyba na krańcu cierpliwości chciał już dojechać albo sam tam poleci na własnych skrzydła co było by szybsze.Jednak rozważył to i nie poleci, wiedział że zrobił by błąd robiąc coś takiego nie znał siły zabójczyni ani reszty grup chciał poznać ich siłę i dalej prowadził ze znudzoną miną podróżnika.
Dalej mija jakiś tam czas Len prowadzi i panuje cisza chyba, co zapowiadało się albo czymś wyjątkowym jakiś wybuchowym wydarzeniem albo prostą misją w której nic a nic się nie wydarzy, nie miał pojęcia co się stanie przed chatą, jednak był chyba na krańcu cierpliwości chciał już dojechać albo sam tam poleci na własnych skrzydła co było by szybsze.Jednak rozważył to i nie poleci, wiedział że zrobił by błąd robiąc coś takiego nie znał siły zabójczyni ani reszty grup chciał poznać ich siłę i dalej prowadził ze znudzoną miną podróżnika.
- Cień
- Szukający drogi
- Posty: 33
- Rejestracja: 12 lat temu
- Rasa: Pół wampir
- Profesje:
- Kontakt:
Z dość cierpką miną przyglądała się parze gołąbeczków. Westchnęła, ale nic nie powiedziała, tylko zapatrzyła się w drogę, choć nieświadomie zaczęła wysyłać magiczne sygnały budzące niepokój. Jak na razie nic się nie działo i to się jej nie podobało. Była tu tylko i wyłącznie dla owej tejmniczej kobiety. Jeśli ta teraz nie zaatakuje, to będzie musiała wymyślić coś innego, by ją znaleźć. Irytowało ją trochę to, że po raz pierwszy od ponad dwustu lat spotkała się z kimś, kto potrafił jej umknąć. Nie na długo, obiecała sobie, opierając się o ścianę dyliżansu.
Tymczasem słońce zaszło. Cień spojrzałą w górę. Ogromna, ciemnoszara chmura przysłoniła niebo. Może nie dość ciemna, by zwiastować burzę, ale kto to tam wie... Mimo to Vivie z ulgą powitała cień. Zdjęła kaptur, choć właściwie przyzwyczaiła się już do niego. Miło jednak było poczuć wiatr we włosach, nawet jeśli jej były takie krótkie. Wciąz nic się nie działo. Cień wyjęła więc swój ulubiony sztylet. Wcześniej pokryła ostrze Miecza substancją paraliżującą, działającą na ludzi. Pomyślała tęsknie o tym, że pewien zielarz wynalazł recepturę na substancję, która czasowo blokuje moc magów - a dokładniej uniemożliwia im sięgnięcie do niej. Przydałoby się jej dzisiaj coś takiego, niestety, jak na razie nie miała czasu ani okazji, by zdobyć recepturę. Postanowiła, że to bdzie pierwsze, co zrobi po wykonaniu zadania.
Tymczasem uznała, że może warto by nasmarować również ostrze sztyletu substancją paraliżującą. Może być zmuszona do użycia tej broni, a wtedy dobrze by było mieć dodatkowy atut. Zabrała się więc do pracy. Dyliżans trząsł się, więc zadanie było utrudnione i trucizna nie pokryła ostrza tak nieskazitelnie dokładnie, jak zazwyczaj, ale wystarczy. Zadowolona schowała sztylet do pochwy. Substancja na pewno zdołała się już "przykleić", a zresztą jeśli nawet nie dokońca, to twardy materiał wytrze bardzo niewielką jej warstwę.
Tymczasem słońce zaszło. Cień spojrzałą w górę. Ogromna, ciemnoszara chmura przysłoniła niebo. Może nie dość ciemna, by zwiastować burzę, ale kto to tam wie... Mimo to Vivie z ulgą powitała cień. Zdjęła kaptur, choć właściwie przyzwyczaiła się już do niego. Miło jednak było poczuć wiatr we włosach, nawet jeśli jej były takie krótkie. Wciąz nic się nie działo. Cień wyjęła więc swój ulubiony sztylet. Wcześniej pokryła ostrze Miecza substancją paraliżującą, działającą na ludzi. Pomyślała tęsknie o tym, że pewien zielarz wynalazł recepturę na substancję, która czasowo blokuje moc magów - a dokładniej uniemożliwia im sięgnięcie do niej. Przydałoby się jej dzisiaj coś takiego, niestety, jak na razie nie miała czasu ani okazji, by zdobyć recepturę. Postanowiła, że to bdzie pierwsze, co zrobi po wykonaniu zadania.
Tymczasem uznała, że może warto by nasmarować również ostrze sztyletu substancją paraliżującą. Może być zmuszona do użycia tej broni, a wtedy dobrze by było mieć dodatkowy atut. Zabrała się więc do pracy. Dyliżans trząsł się, więc zadanie było utrudnione i trucizna nie pokryła ostrza tak nieskazitelnie dokładnie, jak zazwyczaj, ale wystarczy. Zadowolona schowała sztylet do pochwy. Substancja na pewno zdołała się już "przykleić", a zresztą jeśli nawet nie dokońca, to twardy materiał wytrze bardzo niewielką jej warstwę.
- Pani Losu
- Splatający Przeznaczenie
- Posty: 637
- Rejestracja: 14 lat temu
- Rasa:
- Profesje:
- Kontakt:
Na miejsce dotarli w godzinach południowych. Kryjówką okazał się być mały, drewniany domek w samym środku lasu. Otaczały go wysokie, liściaste drzewa. Wąska droga, którą do niego przyjechali, pokryta była żwirem. Sam budynek wykonany był ze zbitych drewnianych pali oraz połączonych zaprawą kamieni. Niewielkie schody prowadziły na werandę, gdzie ułożone były krzesła i stoliki. Z zewnątrz całość wyglądała jak typowa, turystyczna chata.
- Koniec trasy, panienki. – starszy obrońca Kennet, wyraźnie ucieszony końcem jazdy, szybko zeskoczył na ziemię i otworzył drzwi budy na oścież. – Wyjmujcie bagaże. Ja muszę się odlać.
Nie minęła minuta, kiedy najemnik szybkim krokiem wszedł między drzewa i wkrótce zniknął im z oczu. Wyraźnie zmęczone konie pociągowe zwiesiły luźno łby. Kiedy z dyliżansu wysiadł Kadan, eskortowany cel, niespodziewanie wydały z siebie głośne rżenie. Chłopak jakby tego nie zauważył, wydawał się pogrążony we własnym świecie. A może po prostu bardzo się bał? Jego ruchy nadal były sztywne i nerwowe.
Każdy z pasażerów wziął swój bagaż, po czym wspólnie ruszyli w stronę schodów prowadzących na werandę.
Minęła godzina.
Grupa najemników oraz towarzysząca im driada zdążyli rozpakować swoje rzeczy i zjeść ciepły posiłek.
- Niedługo się ściemni. Dobrze byłoby zbadać teren dookoła chaty zanim widoczność spadnie do zera.- Kennet odsłonił firanę i wyjrzał przez okno. W zamyśleniu przeciągnął ręką po krótko ostrzyżonych włosach – Wyjdę na pierwszy patrol. - odwrócił się do Lendo i Cienia – Wy zostańcie tutaj i przypilnujcie celu.
Co robić? Wyperswadować najemnikowi wychodzenie na zewnątrz, bo rozdzielanie się jest zbyt niebezpieczne? A może któryś z pozostałych najemników powinien pójść na patrol zamiast Kenneta? Albo wysłać na niego eskortowany cel, niech się przewietrzy przed snem? Ostatecznie można również zgodzić się na prośbę Kenneta.
- Koniec trasy, panienki. – starszy obrońca Kennet, wyraźnie ucieszony końcem jazdy, szybko zeskoczył na ziemię i otworzył drzwi budy na oścież. – Wyjmujcie bagaże. Ja muszę się odlać.
Nie minęła minuta, kiedy najemnik szybkim krokiem wszedł między drzewa i wkrótce zniknął im z oczu. Wyraźnie zmęczone konie pociągowe zwiesiły luźno łby. Kiedy z dyliżansu wysiadł Kadan, eskortowany cel, niespodziewanie wydały z siebie głośne rżenie. Chłopak jakby tego nie zauważył, wydawał się pogrążony we własnym świecie. A może po prostu bardzo się bał? Jego ruchy nadal były sztywne i nerwowe.
Każdy z pasażerów wziął swój bagaż, po czym wspólnie ruszyli w stronę schodów prowadzących na werandę.
Minęła godzina.
Grupa najemników oraz towarzysząca im driada zdążyli rozpakować swoje rzeczy i zjeść ciepły posiłek.
- Niedługo się ściemni. Dobrze byłoby zbadać teren dookoła chaty zanim widoczność spadnie do zera.- Kennet odsłonił firanę i wyjrzał przez okno. W zamyśleniu przeciągnął ręką po krótko ostrzyżonych włosach – Wyjdę na pierwszy patrol. - odwrócił się do Lendo i Cienia – Wy zostańcie tutaj i przypilnujcie celu.
Co robić? Wyperswadować najemnikowi wychodzenie na zewnątrz, bo rozdzielanie się jest zbyt niebezpieczne? A może któryś z pozostałych najemników powinien pójść na patrol zamiast Kenneta? Albo wysłać na niego eskortowany cel, niech się przewietrzy przed snem? Ostatecznie można również zgodzić się na prośbę Kenneta.
- Lendo
- Mieszkaniec Sennej Krainy
- Posty: 111
- Rejestracja: 12 lat temu
- Rasa: Zmiennokształtni - Smokołaki
- Profesje:
- Kontakt:
Lendo gdy dojechał wyprostował wreszcie kości powóz gdzieś tam usadowił blisko chaty.Gdy to zrobił z resztą siedział w chacie gdy jednak Kennet zaproponował - Według mnie możesz iść, jednak powiem że to może być ryzyko bo Feo mówiła o tutejszych pułapkach na dodatek sądzę że ta cała zabójczyni wykorzysta to, jednak jak chcesz iść to idź krzyknij jak byś coś znalazł - Lendo żałował że zostawił Lily w swojej chacie ona by się przydała na patrol jednak cóż nie było jej więc siedział po tym cicho.
W chacie wyjął ze swojego bagażu świeczkę gdy by się ściemniało zapali ją w innym wypadku po ciemku dość trudno widzieć.Po za tym postanowił podczas nudnego siedzenia naostrzyć miecz o swoje łuski były wyjątkowo dziś twarde więc w sam raz się do tego nadały normalnie zaczął by jakąś rozmowę, jednak wolała zachować ciszę i spokój w razie czego jako pierwszy ruszy do walki jeżeli coś zacznie się dziać a teraz, ostrzy i patrzy na gościa którego eskortowali nie wydawał się jakiś wątły mógł by sam po długim treningu dać radę temu problemowi.W jego głowie właśnie przeszła myśli na ile dostaną kasy za coś takiego.
W chacie wyjął ze swojego bagażu świeczkę gdy by się ściemniało zapali ją w innym wypadku po ciemku dość trudno widzieć.Po za tym postanowił podczas nudnego siedzenia naostrzyć miecz o swoje łuski były wyjątkowo dziś twarde więc w sam raz się do tego nadały normalnie zaczął by jakąś rozmowę, jednak wolała zachować ciszę i spokój w razie czego jako pierwszy ruszy do walki jeżeli coś zacznie się dziać a teraz, ostrzy i patrzy na gościa którego eskortowali nie wydawał się jakiś wątły mógł by sam po długim treningu dać radę temu problemowi.W jego głowie właśnie przeszła myśli na ile dostaną kasy za coś takiego.
Przez jakiś czas siedziała cicho w kącie chatki. Gdy już się przyzwyczaiła wstała i wyszła na dwór by zanieść królika w bezpieczne miejsce. Chciała by nikt nie zauważył że wychodzi, zostawiła królika między gęsto osadzonymi drzewami. Potem zaczęła krążyć wokół chatki i szukać Brutusa. Zaczęło się ściemniać nie przeszkadzało jej to, nawet się nie zlękła bowiem najważniejsze było by znaleźć Brutusa całego i zdrowego. - Brutus! Choć do mnie! Brutus! - Krzyczała co niestety efektu nie dawało. Załamana już chciała się poddać, ale usłyszała jakiś hałas w krzakach powolutku się do nich zbliżała.
- Pani Losu
- Splatający Przeznaczenie
- Posty: 637
- Rejestracja: 14 lat temu
- Rasa:
- Profesje:
- Kontakt:
Masywny, ciemnoskóry mężczyzna bez zbędnych słów kiwnął głową. Zapiął kurtkę i założył kaptur na głowę. Zdjął z ramienia swoją lekką kuszę, odbezpieczył ją, po czym ostrożnie wyjrzał przez okno.
- Pamiętaj młody, gdyby cokolwiek się działo masz bezwzględnie słuchać tych ludzi. To może pożyjesz trochę dłużej. – zwrócił się do Kadana. Przy okazji starszy obrońca omiótł wzrokiem wnętrze chaty. Nie było bogate ale schludne i przejrzyste. Na lewo od wejścia znajdowały się schody na piętro. Zaraz pod schodami były drzwi prowadzące do piwnicy. W głębi pomieszczenia widać było niewielki salon z kanapą, szafą, dwoma fotelami i drewnianym stołem. Zauważyć można również wyłożony czarnymi kamieniami kominek.
Następnie Kennet otworzył zamek w grubych, dębowych drzwiach i skierował się na ganek. Po drodze spojrzał pod stopy, między którymi przebiegł niewielki gryzoń. Zwierzak zniknął za drzwiami chaty.
***
Powoli, centymetr po centymetrze, zza krawędzi okna wyłonił się najpierw czubek głowy a za nimi para szeroko otwartych oczy. Kadan, ubrany w płócienne spodnie i skórzaną bluzę, oparł czoło o szybę i zawiesił wzrok na schodzącym z werandy najemniku. Przez ułamek sekundy, krótszy niż mrugniecie okiem, na jego twarzy pojawiła się mina, będąca mieszaniną zadowolenia i gniewu. Zaraz jednak wrócił do swojego zwyczajowego, wystraszonego stanu. Skulił ramiona, niemrawo kiwnął głową i wrócił do gapienia się na kominek.
***
Minęło kilka godzin, podczas których gościom chaty udało ci się wrzucić coś na żołądek. Kadan nie próbował w dalszym ciąga nawiązać z ochroniarzami żadnego kontaktu, ani opowiadać o tym, co go spotkało. Reagował na nich jak na trędowatych. Uparcie milczał i robił wszystko, żeby nie przebywać w ich towarzystwie.
Na dworze zapadł zmrok. W całej chacie zapalono świeczniki oraz kominek. Od czasu wyjścia Kenneta słuch po nim zaginął. A miał przecież tylko sprawdzić najbliższą okolicę i wrócić. Cień wyszła na ganek i rozejrzała się. Ze wszystkich stron otaczały ją wysokie drzewa, skrzypiące złowieszczo przy każdym mocniejszym podmuchu wiatru. Wąski sierp księżyca oświetlał okolicę ubogim promieniem światła.
– Co zamierzasz zrobić, najemniczko? - głos zza pleców zupełnie ją zaskoczył. Po raz pierwszy usłyszała głos Kadana. To dziwne ale pod jego wpływem zjeżyły się wampirzycy włosy na karku.
- Pamiętaj młody, gdyby cokolwiek się działo masz bezwzględnie słuchać tych ludzi. To może pożyjesz trochę dłużej. – zwrócił się do Kadana. Przy okazji starszy obrońca omiótł wzrokiem wnętrze chaty. Nie było bogate ale schludne i przejrzyste. Na lewo od wejścia znajdowały się schody na piętro. Zaraz pod schodami były drzwi prowadzące do piwnicy. W głębi pomieszczenia widać było niewielki salon z kanapą, szafą, dwoma fotelami i drewnianym stołem. Zauważyć można również wyłożony czarnymi kamieniami kominek.
Następnie Kennet otworzył zamek w grubych, dębowych drzwiach i skierował się na ganek. Po drodze spojrzał pod stopy, między którymi przebiegł niewielki gryzoń. Zwierzak zniknął za drzwiami chaty.
***
Powoli, centymetr po centymetrze, zza krawędzi okna wyłonił się najpierw czubek głowy a za nimi para szeroko otwartych oczy. Kadan, ubrany w płócienne spodnie i skórzaną bluzę, oparł czoło o szybę i zawiesił wzrok na schodzącym z werandy najemniku. Przez ułamek sekundy, krótszy niż mrugniecie okiem, na jego twarzy pojawiła się mina, będąca mieszaniną zadowolenia i gniewu. Zaraz jednak wrócił do swojego zwyczajowego, wystraszonego stanu. Skulił ramiona, niemrawo kiwnął głową i wrócił do gapienia się na kominek.
***
Minęło kilka godzin, podczas których gościom chaty udało ci się wrzucić coś na żołądek. Kadan nie próbował w dalszym ciąga nawiązać z ochroniarzami żadnego kontaktu, ani opowiadać o tym, co go spotkało. Reagował na nich jak na trędowatych. Uparcie milczał i robił wszystko, żeby nie przebywać w ich towarzystwie.
Na dworze zapadł zmrok. W całej chacie zapalono świeczniki oraz kominek. Od czasu wyjścia Kenneta słuch po nim zaginął. A miał przecież tylko sprawdzić najbliższą okolicę i wrócić. Cień wyszła na ganek i rozejrzała się. Ze wszystkich stron otaczały ją wysokie drzewa, skrzypiące złowieszczo przy każdym mocniejszym podmuchu wiatru. Wąski sierp księżyca oświetlał okolicę ubogim promieniem światła.
– Co zamierzasz zrobić, najemniczko? - głos zza pleców zupełnie ją zaskoczył. Po raz pierwszy usłyszała głos Kadana. To dziwne ale pod jego wpływem zjeżyły się wampirzycy włosy na karku.
- Lendo
- Mieszkaniec Sennej Krainy
- Posty: 111
- Rejestracja: 12 lat temu
- Rasa: Zmiennokształtni - Smokołaki
- Profesje:
- Kontakt:
On siedzi sobie przed kominkiem i pali swoim ognistym ziewem drewno, które gdzieś tam znalazł, robiło się tu dość pusto gdzieś wszystkich wywiało co prowadziło do dość trudnej sytuacji.Z czasem jego myślenie zrobiło się logiczne, przecież jak wszyscy byli w innych miejscach trzeba zachować czujność bo inaczej będzie źle.Lendo trzymał miecz na kolanach krótkie ostrze przypięte po prawej stronie myślał o najemników który wyszedł i nie wrócił myślał czy po niego nie pójść jednak zostawienie celu z samą wampirzycą mogło być złym pomysłem, nie zwrócił uwagi na okno jednak czekał aż Kennet wróci.Myślał czy nie pójść na werandę do cień i tamtego gościa jednak nie pójdzie za to siedział na schodach ,i położył świeczkę nie daleko siebie patrzył na większość pomieszczenia zastanawiało go dlaczego wszyscy poznikali ,może nie znali zasad że w takim momencie rozdzielenie się jest złe a może po prostu tak los chciał jednak to był pech.
Lendo siedzi znudzony na schodach miecz obok niego, nic się nie dzieje jego wzrok przykuło okno i myśl kiedy skończy się to zadanie by wreszcie wrócić do normy, nie przepadał za takimi misjami.Jego wzrok oczywiście nie znika z okna a raczej bardziej się zamyśla przy tym lekko przymykając prawe oko.
Lendo siedzi znudzony na schodach miecz obok niego, nic się nie dzieje jego wzrok przykuło okno i myśl kiedy skończy się to zadanie by wreszcie wrócić do normy, nie przepadał za takimi misjami.Jego wzrok oczywiście nie znika z okna a raczej bardziej się zamyśla przy tym lekko przymykając prawe oko.
Spojrzała na światło wypadające z chatki przez okno, akurat ujrzała Lena siedzącego na schodach. Uśmiechnęła się spokojnie i schyliła się do krzaka. Zajrzała do niego, pusto nic nie ma. Niestety, wyprostowała się i ruszyła w stronę chatki. Szła spokojnie i bezszelestnie, los chciał by ustała na zwilżoną glebę i poślizgnęła się. Z hukiem walnęła tylną częścią ciała w ziemię.
- Ajajajć. - Zaczęła masować sobie tyłek. W tym samym momencie na nogi wskoczył jej gronostaj, to był Brutus.
- Brutus, znalazłeś się! - Uśmiechnęła się mimo bólu.
- Ajajajć. - Zaczęła masować sobie tyłek. W tym samym momencie na nogi wskoczył jej gronostaj, to był Brutus.
- Brutus, znalazłeś się! - Uśmiechnęła się mimo bólu.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 4 gości