Opuszczone KrólestwoHistorie bagiennych kniei.

Na równinie rozciągającej się od Mglistych Bagien aż po Pustynie Nanher znajduje się Opuszczone Królestwo, które kiedyś przeżyło Wielką Wojnę. Niestety niewiele zostało z ogromnych zamków i posiadłości tam położonych. Wojna pochłonęła większość ośrodków ludzkich. Dziś znajduje się tam tylko kilka ludzkich siedzib, odciętych od innych miast.
Awatar użytkownika
Kvaser
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 65
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Czarodziej
Profesje: Kapłan , Mędrzec , Włóczęga
Kontakt:

Post autor: Kvaser »

Wkroczyli wolno między wysokie trawy i ciemne pnie, które z bliska nie wyglądały tak odrażająca. Przypominały raczej zastygłe figurki o wykręconych w cierpieniu twarzach, chociaż nie posiadały ani oczu czy brwi. Już na samym wejściu do lasu mogli spodziewać się braku naturalnego oświetlenia, które nie zdołało się przedostać przez gęste korony i liany o różnorodnej grubości. Spływający śluz lepił się do butów koloryzując materiał na jasny zielony. Mag z początku starał się dotykać jak najmniej flory, ale rosnący gąszcz mu na to nie pozwalał. Sceneria zmieniła się, gdy tylko przekroczyli pierwszą ścianę przeszkód. Trawa w centrum lasu była o wiele krótsza, a w wielu miejscach zastąpiona mchem. W powietrzu unosiła się ciężka wilgoć, a ciszę przerywał irytujące dźwięk kapiącej wody.
-Witamy w domu…-mruknął pod nosem mężczyzna by następnie rozejrzeć się po okolicy – Nic Ci nie jest?-zwrócił twarz w stronę dziewczyny.
Kvaser czuł się tu paskudnie, ale przecież nie mógł liczyć na luksus podczas misji. Dotknął jednego z większych liści wyrastających u korzeni jednego z drzew. Zakołysał się posłusznie. Był gładki, ciemny… Mężczyzna mógłby przysiąść, że w jasnym świetle z pewnością byłby niebieski, granatowy.
-Powiedzmy… że jest tu przyjemnie. Hm… Ciekawe czy któreś z tych gadzinek zdałaby się na lekarstwa… Może skoro las truje to jest tu źródło leczące? –otarł zarost w zamyśleniu, ale nie przerywał powolnego kroku.
Gwałtowne zerwanie rozległo się po okolicy. Czarodziej momentalnie wyjął miecz, nie wiedział skąd może przybyć stwór.
–Szybki… - szepnął nie przerywając swojego skupienia. Las, po tym jednym geście, jakby ożył. Szeleścił, mówił, dźwigał… Kapłan dojrzał nawet kilka jaśniejących kropek. Jedną z nich próbował chwycić, ale momentalnie gasły bezpowrotnie. Mała para oczu ujawniła się na kamieniu. Lśniły jasno niebieskim blaskiem z pręgowanymi wzdłuż źrenicami. To coś posiadało za to ogromniaste uszy, malutkie nóżki i wiewiórczy ogon. Było jednak za ciemno by określić z jaką paletą barw zabawia się stworzenie na swoim grzbiecie czy brzuszku. Przez myśl Kavsera przeszło określenie „słodki”, ale już dawno nauczył się ograniczonego zaufania do takich niewielkich futrzaków. Póki ich nie atakował mógł iść dalej.
-Albo nas sprawdzają te istoty albo chcą uśpić nasze zmysły…
Yoraa
Szukający drogi
Posty: 35
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Pokusa
Profesje:
Uwagi administracji: Konto Raena, jest prezentem urodzinowym dla użytkowniczki od administracji (z dnia 3.10.2013) i liczy się jako dodatkowy slot na postać. Raena (konto) jest postacią dodatkową, z czego wynika, że użytkowniczka może posiadać 7+1+1postaci na normalnych zasadach + 1 dodatkowych slotów, jeden jako prezent. Zatem użytkowniczka ma prawo posiadać razem 10 kont.
Kontakt:

Post autor: Yoraa »

Yoraa weszła razem z Kvaserem, w ten tajemniczy las. Musiała przyznać, że wiało grozą od samego początku. Cały wygląd tych wszystkich drzew mógł przerazić niejedną osobą, ale czy Pokusa była przestraszona? Nie, przywykła do wielu dziwnych rzeczy, taki las nie był czymś wyjątkowym w jej życiu. Mimo to, dało się wyczuć tę dziwną atmosferę, która z jednej strony przyciągała, a z drugiej sprawiała, że przez ciało istoty zwiedzającej ten las, mógł przejść niejeden, nieprzyjemny dreszcz. Przez cały czas, kobieta nieco udawała, że się boi, że jest przejęta. Ostrożnie stawiała każdy, kolejny krok, uważnie rozglądając się dokoła.
- Witamy w domu? – zerknęła na niego zaskoczona.
- Musisz nieźle mieszkać. – burknęła pod nosem, choć na jej ustach pojawił się uśmiech rozbawienia, który wyglądał dosyć dziwnie na tym tle, może nawet nieco upiornie?
- O mnie się nie martw. – spojrzała na niego, tak bardzo troszczył się o nią, a nie wiedział kogo ze sobą wiedzie.
- Wszystko w porządku, tylko ten las.. Jest taki dziwny, że ta dziwność jest wręcz namacalna. – rozejrzała się nieco, po czym oboje ruszyli dalej.
- Myślisz o takich rzeczach w tym momencie? No proszę, a myślałam ,ze jesteś na śmierć przerażony. – ale prawda byłą taka, że to co go przerazi najbardziej, jest tuż obok niego.
- Możliwe, że coś z tego można wziąć, może jakieś próbki i na ich podstawie zrobić jakieś alchemiczne cuda?- szczerze mówiąc, nawet nie miała ochoty dotykać tego paskudztwa, które było wokół niej, zdecydowanie bardziej wolałaby dotykać czegoś innego… Oj tak. Yoraa spojrzała na Kvasera, a w jej oczach przez moment pojawił się błysk.
Wtem usłyszała, że coś ruszyło się gwałtownie, od razu spojrzała w kierunku, z którego dobiegł dźwięk. Kapłan od razu stał się czujniejszy, ona nieco mniej, nawet nie miała żadnej broni. Wzrok Pokusy skupił się na stworzonku, które wlepiało w nich swoje spojrzenie.
- Tak? Nie wydaje mi się byś był osobą, która miałaby stracić zdrowy rozsądek. – zerknęła na niego, ale i tak czuła tę dziwną energię płynącą z lasu. Pokusa zrobiła kilka kroków w stronę, gdzie siedziało stworzonko, nawet zaciekawiony Furfur wyjrzał z kieszeni jej płaszcza.
- To co? Szczujemy go moim gryzoniem? – zerknęła zaczepnie na Kapłana, była ciekawa co się stanie, ale z drugiej strony nie miała zamiaru Pozowic, by jakieś gówno zeżarło jej przyjaciela.
- Chodźmy lepiej dalej, im prędzej zrobimy swoje tym szybciej stąd wyjdziemy, mam nadzieje, że w jednym kawałku. – Yoraa korzystając z okazji znalazła się bardzo blisko Kvasera, w końcu mężczyźni lubią chronić niewinne kobiety.
- Co zrobimy, jak coś nas zaatakuje? Co zrobimy gdy cokolwiek znajdziemy? Chociaż… Tutaj cały ten las zdaje się żyć i patrzyć na nas… - powiedziała cicho.
- Lepiej zostawmy to stworzenie. – dodała po chwili.
Awatar użytkownika
Kvaser
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 65
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Czarodziej
Profesje: Kapłan , Mędrzec , Włóczęga
Kontakt:

Post autor: Kvaser »

Kvaser zaśmiał się krótko słysząc pierwsze słowa Yorry. Nie wiedział co rzeczywiście było gorsze. Las obrośnięty glutami czy może życie wśród zadufanych kapłanów. W drugim przypadku zawsze miał darmowe, wysokiej jakości z resztą, jedzenie podawane przez służki. Musiał się głębiej zastanowić czy aby nie zawitać do jakiejś świątyni po nawrócenie lub odnalezienie zagubionej drogi. Zjadłby sobie z wielką chęcią takiego kraba albo indora ze śliwkami. Trochę już mu się przeżarły ziemniaki i inne swojskie, tanie jadła. Nawet nie zauważył upiorności w czarnowłosej, zaślepiony jej zwyczajnością.
-Och… Uwielbiam takie rzeczy –przyznał wręcz z paskudną szczerością, co wyraził jego intrygujący uśmiech – Nawet nie zdajesz sobie sprawy ile takie paskudztwa mogą przynieść dobra…albo sławy, gdy nic dobrego z tego nie wynika.- zażartował. – Na śmierć przerażony to bywam tylko kłócąc się z kobietami-ciągnął dalej nieco dogryzając swojej towarzyszce. Nie lubił napiętej atmosfery.
Gdy tak przyglądał się Yorze i stworkowi zauważył, że barwy ich oczu są do siebie zbliżone. Może sama była takim stworkiem? Kto wie, co takie podróżniczki w sobie kryją. Dopiero teraz uświadomił sobie, jak bardzo nie zna czarnowłosej, a przecież zaufanie to podstawa wspólnego działania. Kvaser już , co prawda, zapomniał czym jest zaufanie, ale może ona go potrzebowała? Jakiejś podstawy? Czy w ogóle warto o tym myśleć?
-Nikt nie jest nieomylny –stwierdził, nieco sucho i z grymasem na twarzy – Nigdy nie wątp w umiejętności przeciwnika…albo jego chaotyczności. Szczególnie chaotyczności…
Stworzenie zetknęło się noskiem z Furfurem, zapiszczało i uciekło w mrok zaczesując pień swoim bujnym ogonem. Aż samemu pupilowi dziewczyny mogło zachcieć się kichnąć od objętości najeżonego ze strachu ogonka.
-Chyba już go poszczuł–stwierdził jakoś zyskując powoli humor. W tedy poczuł bliskość kobiety. Trudno mu było skupić myśli nawet na samym lesie lub na tym co mówi kobieta, gdy ich ramiona spotkały się na swej drodze. Niby niewielkie tknięcie, a jednak wywołujące niemalże dreszcze na całym ciele. Sam nie docenił walorów kobiecości swojej towarzyszki. Gorsze jednak były te uczucia z nią związane, bo… Właśnie. Wywoływała w nim jakiekolwiek uczucia, do których tak brnął. Miał tylko nadzieję, że nie jest świadoma jego słabości. Choć kobiety dużo wiedzą i nieczęsto pokazują…albo to płeć brzydsza nie ma smykałki to wychwycenia tych nielicznych gestów prawdy. Teraz zaś widział, jak oczekuje jego opieki.
-Em… Co zrobimy? Oby coś mądrego. Póki nic się nie dzieję to nic się nie stanie –rzucił luzem -Możesz być spokojna, a jak coś się zacznie… to nie dam Cię ani pożreć, ani rozdzielić na kawałki. Podsumowując, nadal możesz być spokojna. W końcu… Uwielbiasz podróże i sposobności z nią związane… -dodał na koniec zniżając swój głos i spoglądając na dziewczynę. – Czy nie o to chodzi? O ten dreszcz emocji? Swoją drogą… Czym się bronisz w noce spędzone w lesie? Chyba, że dopiero teraz rozpoczęłaś swoje podróże. To nawet nie jestem świadom, że z nowicjuszką jest mi wolno być u boku. – Kvaser postanowił przejąć inicjatywę w poznawaniu swojej towarzyszki, ale nie przerywał wolnego kroku. - Lepiej po prostu porozmawiajmy zamiast siać panikę, w końcu jeśli to stworzenia leśne… To zapewne tego oczekują –zachęcał do dialogu. – Spokoju…opanowania…
Yoraa
Szukający drogi
Posty: 35
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Pokusa
Profesje:
Uwagi administracji: Konto Raena, jest prezentem urodzinowym dla użytkowniczki od administracji (z dnia 3.10.2013) i liczy się jako dodatkowy slot na postać. Raena (konto) jest postacią dodatkową, z czego wynika, że użytkowniczka może posiadać 7+1+1postaci na normalnych zasadach + 1 dodatkowych slotów, jeden jako prezent. Zatem użytkowniczka ma prawo posiadać razem 10 kont.
Kontakt:

Post autor: Yoraa »

Yoraa uśmiechnęła się na wzmiankę, że nie zdaje sobie sprawy z tego ile dobra można wyciągnąć z tego leśnego paskudztwa. Owszem, zdawała sobie sprawę, wiele razy widziała podskakujących szamanów, którzy do swoich rytuałów używali na pozór trujących roślin, z wielu też tworzono lekarstwa, odtrutki czy inne ohydztwa. Istoty naziemne nauczyły się wykorzystywać to co oferuje im natura, nawet jeśli była to jakaś dziwna maź.
- Niby co takiego przerażającego ma w sobie kobieta, z którą się kłócisz? – zerknęła na niego nieco rozbawiona komentarzem.
- Może przestań się z nimi kłócić, a będziesz mieć więcej towarzyszek podróży? – spojrzała na niego z tajemniczym błyskiem w oku, a zaraz potem jej wzrok powędrował do Furfura.
- Nawet nie wiesz ile bywa prawdy w tych słowach. – odezwała się po chwili, komentując tym samym słowa Kapłana. W tym momencie była przekonana o tym, że to Kvaser jest w największym niebezpieczeństwie jeżeli cała sytuacja tutaj spowodowana jest przez siły nieczyste.
- O proszę, jakiego mam niebezpiecznego zwierzaka! Jesteśmy ratowani. – roześmiała się, gdy dziwne stworzonko uciekło przerażone. Furfur prychnął za nim, najwyraźniej dumny z tego co zrobił, a zaraz potem pobiegł do Pokusy, wspiął się po jej nodze raz dwa znalazł się na jej ramieniu, nieco plącząc się w jej włosach.
- To zły, jak my, ale słaby. Jest ich tu więcej, może wrócić, ale nie sądzę. – stała nieco skupiona, słuchając małego gryzonia, który porozumiewał się z nią za pomocą swoich myśli.
Yoraa spojrzała na Kapłana, który był teraz bardzo blisko niej, uśmiechnęła się spokojnie i postanowiła, że jeżeli coś będzie chciało dorwać go właśnie tutaj, ona na to nie pozwoli, w końcu sama go zdobyła i nie miała zamiaru dzielić się nim z kimkolwiek. A może nawet ten mężczyzna inaczej odczytał wyraz jej twarzy? Może wydawało mu się, że widzi odrobinę ciepła, podziw? Wiedziała, że o niej myśli, wiedziała też, jakie uczucia w nim wywołuje, ale póki co zostawiła go w tym małym chaosie, z którego wyciągnie go w odpowiednim momencie.
- To dobrze, nie chciałabym zostać pożartą przez jakiegoś zielonego gluta z drzewa. – odparła z nieco zabawnym uśmieszkiem na twarzy, patrząc prosto w oczy Kvasera. Musiała przyznać, że zyskał plusa w jej oczach dlatego, że nie jest jednym z tych szarych ponuraków, co to nawet nie wiedzą jak dobrze wykorzystać relację damsko męską.
- W takim razie, skoro to Ty dbasz o moje bezpieczeństwo, jestem przekonana, że nic mi nie grozi. – spojrzała w jego tęczówki i uśmiechnęła się milutko, zaraz potem przerwała tę wiążącą chwilę i rozejrzała się, niby upewniając, że nic nie czai się w pobliżu.
- Czym się bronię? Przecież widziałeś jakiego mam obrońcę. Jeden Furfur i tyle. – zaśmiała się, zaskoczona nieco jego pytaniem. Nie miała zamiaru otwarcie przyznawać, że dysponuje magią, która jest naprawdę przydatna, jeśli ktoś potrafi wykorzystać ją w odpowiedni sposób.
- Tak naprawdę unikam miejsc, w których łatwo o problemy, a przede wszystkim unikam samych problemów, wszelkich walk. Uwierz, to się sprawdza kiedy dbasz o swoje bezpieczeństwo i nie narażasz się na niepotrzebne nieprzyjemności. Gdybym była nowicjuszką, nie miałabym właśnie takiego doświadczenia. – powiedziała spokojnie, a jej głos brzmiał pewnie.
- A ty zapewne lubisz pakować się w sam środek walki, hm? – zerknęła na niego z lekkim uśmiechem i powoli ruszyła przed siebie, wcale nie spiesząc się do odkrycia tajemnicy lasu.
- Ratujesz kobiety z opresji i zdobywasz ich wdzięczność? – zażartowała sobie z niego, przyglądając się jego reakcji, gdy szła tuż obok niego, póki pozwalała na to ścieżka.
- Swoją droga, myślałam, że w tym lesie będziemy słyszeć jazgot dzikich zwierząt i krzyki porwanych ludzi, a tutaj jest całkiem… Spokojnie jak na taki wygląd. – powiedziała ot tak, zerkając na boki.
- Dobrze, ze nie jestem tutaj sama tylko z kimś takim jak ty. – kolejny raz zbliżyła się słownie do niego, zaczepiając kolejną niteczkę, która miała go do niej przywiązać.
Awatar użytkownika
Kvaser
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 65
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Czarodziej
Profesje: Kapłan , Mędrzec , Włóczęga
Kontakt:

Post autor: Kvaser »

-Chaos. Macie w sobie chaos –odpowiedział nie zważając na to czy jego słowa spodobają się dziewczynie czy też nie- Powiem to tak – znalazłem rozwiązanie idealnie. Nie szukam towarzyszek i ich nie mam więc się z kobietami nie kłócę. Tak, masz prawo poczuć się wyjątkowa –dodał nieco zgryźliwie, ale chyba rzeczywiście tak było. – To ja raczej jestem towarzyszem, osobą stojącą u boku i najczęściej w grupie. Wygodnie, bo grupy mają powozy. I bimber albo wino własnej roboty –dodał nie kryjąc się ani trochę. Miło czasem powspominać pijackie noce – Ale i tak zazwyczaj wędruję sam. Ty mnie jakoś…przekonałaś po prostu sobą. Nie potrzebowałaś do tego powozu, ani bimbru.
Przyglądał się z zaciekawieniem, gdy futrzak tak po prostu sobie rozmawiał ze swoją Panią. To nieco zaintrygowało Kvasera. Rozumieją się ze sobą aż do takiego stopnia, to było godne podziwu. Czyżby płynęła w niej krew jakiś leśnych istot? Tajemnicza kobieta.
Skarcił się znowu swoim przesadnym zaciekawieniem. Nie chce jej za bardzo poznać, nie może. Nie do aż tak dużego stopnia. Musi pozostać na odpowiednim poziomie dystansu. Ale trudno się przy niej opanować…
Teraz czuł te rozpoczynającą się walkę między nimi. Z każdą chwilą jego zaciekawienie wzrastało. Z jednej strony nieśmiała, z drugiej zdawała się być w jakiś sposób wyzywająca. Istna mieszanka.
-Hahaha- zaśmiał się całkowicie pozytywnie – Myślę, że przy takim strażniku to nie zdołam sięgnąć po miecz, a przeciwnik już będzie dogorywał. Nawet zielonego smary tej mazi Cię nie sięgną –ciągnął temat przełamując i łamiąc wszelkie normy wygórowanej etykiety. Chyba oboje czuli się przy sobie swobodnie, chociaż tak zbliżeni fizycznością.
-Unikasz niebezpieczeństw…-zamyślił się nieco – Dlatego też zabrałaś się ze mną do nieznajomego lasu? –posłał Yorze łagodny uśmiech- Bez broni…-dodał półszeptem, ale wypowiedź Kapłana była czysto retoryczna. Nie oczekiwał komentarza, ani wytłumaczenia ze strony towarzyszki.
- Od razu pakować w sam środek…-zmienił w miarę płynnie temat – Jakoś tak same do mnie przychodzą takie sytuacje…-dodał niby to niewinnie – Jestem Kapłanem więc wojaczka winna mi być obca. Miecza dobywam, gdy trzeba, ale wolę zabawiać się magią –dopiero po wypowiedzeniu słów zdał sobie sprawę z niewielkiej ich dwuznaczności. Wątpił by Yoraa się obraziła, skoro już rozmawiali o glutach to chyba tego typu stwierdzenia nie będą dla niej bardziej krępujące.
Kolejne słowa czarnowłosej odebrał jak perfidne wyzwanie, ale… Spodobało mu się to. Czyżby nie tylko las go sprawdzał, ale i ona? Nie powinien mieszać się w jej grę. Oj, nie powinien.
-Ratuję kobiety z opresji…i się z nimi kłócę –wzruszył ramionami obracając sytuację w żart.
Chciał ją rozgryźć. Nie wiedział jeszcze tylko jak. Kvaser spokojnie mógł się cieszyć zajęciem na te, mam nadzieję, kilka dni. Trochę poczuje emocji i trochę pogłówkuje nad zagadką. Stan idealny.
-Taaaak…Wygląda aż nazbyt spokojnie. –mówił a wokół nich po raz kolejny ujawniły się żółte punkciki i przygasły. Były coraz dalej, ale za to coraz bardziej wyraźne. Pojawiały się pojedynczo i znikały, częściej, ale rzadziej. –Cieszę się, że możesz poczuć się bezpiecznie… -powiedział szczerze, już odrobinę poważniej, ale nie spoglądał na nią. To byłby zły ruch, chyba zniewalający duszę.
Yoraa
Szukający drogi
Posty: 35
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Pokusa
Profesje:
Uwagi administracji: Konto Raena, jest prezentem urodzinowym dla użytkowniczki od administracji (z dnia 3.10.2013) i liczy się jako dodatkowy slot na postać. Raena (konto) jest postacią dodatkową, z czego wynika, że użytkowniczka może posiadać 7+1+1postaci na normalnych zasadach + 1 dodatkowych slotów, jeden jako prezent. Zatem użytkowniczka ma prawo posiadać razem 10 kont.
Kontakt:

Post autor: Yoraa »

Pokusa roześmiała się cicho, bo słowa Kvasera dotyczące kobiet okazały się bardzo trafne, nawet jeśli mogły godzić w kobiece ego. Tak już po prostu było, kobiety za dużo myślą i komplikują najprostsze sprawy.
- Ten chaos może być pociągający, sam przyznaj, bez nas świat straciłby kolory. – zaśmiała się, bo nawet nie zdawał sobie sprawy jak bardzo może odmienić jego życie jednym, malutkim gestem.
- W takim razie czuję się wyjątkowa. – posłała mu śliczny uśmiech, spoglądając na niego nieco zalotnie, lecz była to tylko chwila, która miała zasiać kolejne ziarenko w jego umyśle i duszy, która miała zamiar skraść.
- Czyli obeszło się bez łapówki, plus dla mnie. – zachichotała raz jeszcze i zerknęła na niego z ciekawością.
- Co lubisz pić? – zapytała, bo może i na tej płaszczyźnie będą mogli się dogadać, a może i będzie w stanie upić go pewnego razu o ile ten dożyje do tego momentu.
Kolejny kawałek drogi, który pokonali był całkiem ciekawy, nie chodziło tutaj o otoczenie, które nie zmieniało się ani trochę, a o samą rozmowę, która toczyła się między nimi. Kvaser zaczepiał ją, podłapał jej humor i o dziwo całkiem dobrze rozmawiało się im ze sobą, co było przyjemną odmianą, bo ile to razy miała okazję spotkać kogoś, kto był jej ofiara, a okazywał się skończonym kretynem, którego humor obracał się na poziomie pchły. Teraz miała do czynienia z kimś, kto używał mózgu, plus dla Kapłana.
- Widzisz? Taki jest niebezpieczny. – zaśmiała się z małego Furfura, który faktycznie mógł narobić sporych problemów, nawet jeśli był taki malutki. Jak na zawołanie, myszoskoczek ześlizgnął się po płaszczu dziewczyny i schował w kieszeni, gdzie było mu całkiem wygodnie.
Yoraa spojrzała na Kvasera nieco tajemniczo, gdy skomentował brak broi przy jej boku, mógł jedynie domyślać się dlaczego jest taka „bezbronna”, może nawet myśl, że oddała swoje bezpieczeństwo w jego ręce, połechcze jego ego.
- W takim razie jesteś typem ściągającym na siebie kłopoty, nawet nie będąc ich świadomym, hm? - zapytała, choć doskonale znała odpowiedź, przecież sama była jednym z tych kłopotów, ale dobrą stroną tego był fakt, że mogła być już ostatnim kłopotem jaki go dopadł.
- Zabawiasz się magią… - podłapała dwuznaczność, a ta wypełzła na jej twarz w postaci uśmieszku.
- Zapewne masz całkiem zwinne palce. – zerknęła na niego kątem oka, a ten charakterystyczny grymas na jej ustach, nadal nie znikał.
- I na co mi broń, skoro jesteś ty? – odezwała się na jego ostatnie słowa, tym razem przyglądając się mu. Przez to nie zauważyła (czy też może zrobiła to celowo?) korzenia oblepionego klejącym się glutem, a ten spowodował, że przepadła i o mały włos, a upadłaby na ziemię, gdyby nie to, że złapała się ramienia Kvasera na tyle mocno, by nie wyrżnąć sobą w tak cudownych okolicznościach przyrody.
- No i widzisz… Na co mi broń.. – burknęła pod nosem, nie uwalniając mężczyzny ze swojego uścisku, jedynie wyprostowała się, stanęła pewniej na nogach i spojrzała na Kapłana z lekkim uśmiechem na ustach, który był całkiem niewinny.
Awatar użytkownika
Kvaser
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 65
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Czarodziej
Profesje: Kapłan , Mędrzec , Włóczęga
Kontakt:

Post autor: Kvaser »

-Fakt, świat nie byłby tak kolorowy i różnorodny –posłał dziewczynie uśmiech, chociaż ten chaos wprowadził diametralne zmiany w życiu Kvasera. Na tyle drastyczna, że tak naprawdę nie był w stanie powiedzieć czy go to cieszy czy też smuci. Nawet te słowa były dla jego serca nijakie, bo kolorowość i różnorodność odbiera się między innymi emocjonalnie.
-Lubię…po prostu pić ha ha!-zaśmiał się –Chociaż, szczerze mówiąc, kiedyś próbowałem win z Thenderion. Mają tam… bardzo… inne spojrzenie na smaki. Dużo ziół, a to oznacza dużo smaków. Niektóre bardzo nietypowe, ale za to gustowne –wspominał nonszalancko.
-Moja dusza chyba spowita jest z kłopotów. Może w poprzednim życiu też tak je na siebie ściągałem? –zastanawiał się na głos kapłan. Lubił czasem sobie tak pogdybować. Gdybowanie wcale nie było takie złe, gdy nie myślało się o nim… źle.
-Ta…zwinne palce, magia, miecz…a jeśli coś by mi się stało? –rzucił intrygujące spojrzenie Yorze, która również igrała z nim swoim wzrokiem.
Nie spodziewał się tak nagłego i bliskiego kontaktu z dziewczyną. Jej chwyt był niczym pułapka. Ścisk w sercu, skurcz krtani. Przez chwilę nie śmiał się odezwać, ani nawet ruszyć krok do przodu. Cisza zagościła w głowie mężczyzny.
-Ehm…-odpowiedział niepewnie. Rozum mówił mu jedno, ale ten rzut niecierpliwości w atmosferze naglił go do ekstremalnego podjęcia decyzji. Brwi mężczyzny wygięły się w zakłopotaniu i zmartwieniu, ale dosyć szybko odzyskał równowagę ducha. Uwolnił rękę od miecza, który wbił w ziemię. Dłonią pogłaskał ją po głowie zahaczając kosmyk czarnych włosów za ucho dziewczyny. Uśmiechnął się tak jak zawsze. Chciał ruszyć dalej, ale w tedy zobaczył rozszalałe zwierzę w nietypowych barwach.
Niedźwiedź zbudowany z mroku, czerni i granatu, wyłonił się nagle spomiędzy drzew oraz ogromnych liści. Ryknął rozwierając paszczę, a jego pazury niemalże sięgnęły dwójkę. Kvaser jednak zdążył odskoczyć pociągając za sobą Yorę. Spojrzał w stronę stwora. Mógł go tak śmiało nazywać, bo misiek był wyjątkowo przerośnięty. Teraz ujawniły się na nim złote, ozdobne pasma. Powoli stawał się coraz wyraźniejszy, jego kontury tworzyły spójną całość. Z każdą sekundą wściekłość zwierzęcia narastała budząc dookoła las. Świecące kropki gęstniały w szalonym tańcu delikatnego wiatru. Kapłan spojrzał na wbitą broń, ale nie zdążył sięgnąć. Niedźwiedź był szybszy niż początkowo przypuszczał mężczyzna, ale i tym razem nie dał się zaskoczyć. Prawie.
Zrobiłby to co zawsze. Wystarczy czar i skóra uratowana. Tym razem jednak stało się inaczej. Gwałtownie zwrócił się w stronę napastnika, za palcami Kvasera pociągnął się niebieski pył. Dałby sobie rękę uciąć, że pyłek przybrał standardowy kształt miecza energetycznego, którym tak lubował walczyć, ale… dojrzał też niestabilność. Łapa zwierzęcia z impetem uderzyła w rozrastający się przedmiot i rozproszyła na cząsteczki traktując czar, jak szkło. To zdecydowanie osłabiło zamach niedźwiadka, ale nie pozwoliło na dobry unik czarodzieja. Poczuł pazury na swoich plecach, wylewające się ciepło. Zdołał dobyć miecza i wykonał półobrót. Misiek także nie zdołał się uchronić przed niewielkim cięciem, a to rozwścieczyło go jeszcze bardziej. Las zaszumiał niebezpiecznie. Kvaser miał tylko nadzieję, że Yorze nic się nie stanie, że żadne „coś” nagle na nią nie wyskoczyć. Na czarnowłosej skupiły się oczy małych, wiewiórkowatych stworków…
Yoraa
Szukający drogi
Posty: 35
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Pokusa
Profesje:
Uwagi administracji: Konto Raena, jest prezentem urodzinowym dla użytkowniczki od administracji (z dnia 3.10.2013) i liczy się jako dodatkowy slot na postać. Raena (konto) jest postacią dodatkową, z czego wynika, że użytkowniczka może posiadać 7+1+1postaci na normalnych zasadach + 1 dodatkowych slotów, jeden jako prezent. Zatem użytkowniczka ma prawo posiadać razem 10 kont.
Kontakt:

Post autor: Yoraa »

Kvaser ani trochę nie był podobny do tych wszystkich świątobliwych kapłanów, z którymi miała styczność. Z tym tutaj osobnikiem mogłaby usiąść i zwyczajnie napić się, a przez nawet krótką chwilę nie dałby jej odczuć, że jest kapłanem. Cóż, to było plusem dla niego, ale czy kiedykolwiek będzie miał okazję na spędzenie z nią czasu w taki sposób? Któż to wie.
- Och tak, przyciągasz kłopoty nawet jak ich nie chcesz. Same cię znajdują. – niby to był żart, ale tak naprawdę to ona sama była dla niego kłopotem, o czym miał się dopiero przekonać.
- Zadbamy o te twoje palce, mogą się przydać w wielu sytuacjach. – puściła mu oczko, tym razem jasno rzucając dwuznaczne zdanie, ciekawa była jego reakcji, lecz najpierw przyszło jej obserwować jego zachowanie, gdy znalazła się tak blisko niego.
Yoraa nie widziała w jego umyśle czegokolwiek związanego z nią, w jego myślach panowała cisza, jedynie organizm dawał znać jak bardzo jej dotyk zadziałał na Kapłana. Przyspieszony puls, nieco zaczerwienione wargi i ten wzrok wlepiony w nią. Lekki ruch dłoni, którą dotknął jej głowy i pogładził nieco po włosach, zakładając kosmyk włosów za ucho. Pokusa uśmiechnęła się nieznacznie i na chwilę spuściła wzrok, jak nieśmiała, niewinna kobieta, którą taki gest zwyczajnie zawstydził.
Piekielna z przyjemnością pociągnęłaby ten spektakl w odpowiednią stronę, czerpiąc z tego nieziemską radość, lecz ktoś, a raczej coś skutecznie pokrzyżowało jej plany.
Yoraa w ostatniej chwili została odciągnięta przez Kvasera, gdy spośród drzew wyłoniła się bestia, która idealnie pasowała do tego mrocznego miejsca. Rozszalały niedźwiedź, który wcale nie wyglądał jak naturalny twór przyrody, zaryczał groźnie, nie mając ochoty na byle jaką zabawę. Wszystko wokół rozbudziło się, cisza i spokój, które panowały w lesie zostały zakłócone, szybko okazało się, że dwójka wędrowców od samego początku nie była sama. Kolejne akcje działy się tak szybko, że Yoraa nie reagowała tak jak powinna. Była wściekła, niesamowicie wściekła, że ktoś ważył się przerwać jej własną akcję, która z walką miała niewiele wspólnego. Pokusa nie posiadała broni, chciała pomóc Kvaserowi, lecz bardziej dla swojej korzyści, ale nie mogła ot tak wykorzystać wszystkich sztuczek jakie znała. Tymczasem Kapłan wcale nie miał zamiaru uciekać, chciał walczyć by chronić i ją, i siebie. Mężczyzna postanowił wykorzystać magię, którą dysponował, lecz niedźwiedź pozostawał nieugięty i niwelował każdy plan Kapłana. Yoraa szykowała się do ataku, nie mogła pozwolić na to by coś tak głupiego jak przerośnięte bestie i jakieś gówniane stworzonka przerwały jej plan, plan Piekielnej we własnej osobie.
- Dosyć tego! – krzyknęła wściekła, gdy Kapłan oberwał od misia z przerostem ciała. Jej spojrzenie stało się dzikie, nie bała się, w ogólnie nie odczuwała tego, co powinna odczuwać w tym momencie każda myśląca istota.
Piekielna stanęła pomiędzy niedźwiedziem, a Kvaserem skupiając na sobie uwagę nie tylko małych stworków, ale i tego olbrzyma. Yoraa patrzyła na rozszalałe zwierzę tymi swoimi, niebieskimi oczami, choć w końcu pojawił się w nich ten piekielny błysk.
- Wynoś się, ale już, jeśli nie chcesz odczuć czegoś gorszego niż ten las. – warknęła do niego, choć może było to tylko dziwne zwierze, nie mogło nie wyczuć tego co w sobie kryje ta przedstawicielka Piekieł. Dziewczyna poruszała ustami, wydając nieme plecenia, postanowiła wykorzystać odrobinę magii emocji, by wpłynąć na niedźwiedzia, nie mogła przybrać prawdziwej formy, nie teraz. Póki miała możliwość powstrzymywania agresywnego stworzenia, robiła to, lecz jeśli przyjdzie mu do głowy atakować kogoś takiego jak ona, wtedy nie będzie miała wyjścia… Wykorzysta wszystko to, czym została obdarzona.
Awatar użytkownika
Pani Losu
Splatający Przeznaczenie
Posty: 637
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Pani Losu »

        Niedźwiedź niespecjalnie przejął się zaklęciami Yory i nadal był wściekły, Pokusa musiała więc pogodzić się z tym, że przyjdzie jej się zdemaskować. Nagle jednak tuż obok potwora otworzył się portal do Piekieł i wypadła z niego jakaś postać. Yoraa w pierwszej chwili jej nie poznała, później jednak dotarło do niej, że to jedna z Pokus, które również służyły jej Panu. Piekielna złapała Avris i razem z nią wskoczyła w kolejny portal, który otworzyła, nie zauważyła jednak, że na drodze stanął im Kvaser.
        - Pan cię wzywa... - zaczęła, gdy cała trójka była już po drugiej stronie. Wtedy dopiero dojrzała zabłąkanego kapłana. - A ty co tu robisz? Sio!
        Pokusa bez specjalnego namysłu otworzyła kolejny portal, prowadzący byle gdzie, i pchnęła w niego zaskoczonego Kvasera, po czym trajkocząc jakby nigdy nic odeszła gdzieś z Yorą.
Zablokowany

Wróć do „Opuszczone Królestwo”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 5 gości