Strona 1 z 3

Re: [Południowe Pustkowia] Witaj w domu

: Sob Sty 17, 2015 10:20 am
autor: Teriel
Wampirzyca "przestawiła" nieco swoje wojska bardziej ku centrum, co by szarżujący kawalerzyści nie przerobili ich na mączkę kostną lub też niewiele wartą kupkę żelastwa. Początkowo i tak było ich niewielu, a teraz pozostało ich na placu boju niespełna pięćset. Z przeciwnikiem w sumie podobnie, aczkolwiek proporcjonalnie. Zaczarowane zbroje będące po stronie kobiety oraz jazda były najbardziej efektywne, jeśli brać pod uwagę tylko przeciętne jednostki.
Nieumarły dowodzący stroną przeciwną naprawdę tracił nerwy. Kumulacja irytującej, wyrośniętej jaszczurki, niechcących za bardzo zginąć, przewyższających swą jakością nieumarłych, niespodziewana szarża, na dodatek pod przywództwem ZWYKŁEGO człowieka, wielka i pałająca gniewem i nienawiścią, blaszana puszka oraz Teriel, która dołączyła się do walki z nim samym... Wiedział już, że porażka to kwestia minut.
- Jeśli nie mogę wygrać to chociaż was pozabijam - rzucił gniewnie, ciskając bliżej nieznanym dla wampirzycy zaklęciem w Ravosa. Nieumarłego odrzuciło na jakieś dwadzieścia metrów, a każda dostępna jednostka w okolica ruszyła w jego kierunku z zamiarem rozszarpania go an strzępy, póki istniała ku temu jakakolwiek okazja. - A co do ciebie... - Po chwili przyciągnął Teriel mocno do siebie za pomocą magii, przebijając ją swoim ostrzem w okolicy lewego boku. Sam miecz okazał się być zaczarowany, przez co wzmagał znacząco ból, jakiego doznawała w tej chwili.
- Gdy skończę z wami, zabiorę się za tę cholerną wronę - mruknął pod nosem, po czym powoli zaczął obracać broń zagłębioną w wampirzycy.
Teriel zaśmiała się tylko pod nosem, gdyż miała doskonałe pole widzenia na to, co czarownik miał za sobą... a to nie wróżyło mu za dobrze... Mężczyzna chyba zaczął rozumieć, o co jej chodziło, a solidny kawał żelastwa przechodzący przez jego klatkę piersiową stanowił doskonałe potwierdzenie tego.
- Tym razem nie pozbędziesz się mnie tak łatwo, pierdolony skurwysynu! - Chyba przeliczył się z siłą zaklęcia i możliwościami swoich żołnierzy...
Wykorzystując sytuację, kobieta sięgnęła po pewną drobną rzecz, a mianowicie zwój który pozwalał jej przywołać broń w nim zaklętą... konkretnie to był całkiem solidny topór. Jedno cięcie i kawałek ręki wampira został oddzielony od reszty ciała. Musiał on mieć naprawdę silną wolę, bo niemalże nie wydał z siebie przy tym żadnego odgłosu.
- To... jeszcze... nie... koniec - wymamrotał po czym odepchnął Teriel oraz Ravosa na sporą odległość i zniknął... Podobnie jak jego szanse na zwycięstwo, które i tak były mierne.
Teraz tylko wyciągnąć to żelastwo z siebie, bo boli niemiłosiernie, a to wcale nie pomagało w jakiejkolwiek czynności...

Re: [Południowe Pustkowia] Witaj w domu

: Pon Sty 19, 2015 11:36 pm
autor: Agares
Pradawny uważał, aby przez przypadek nie zabić żadnej jednostki z sojuszniczej armii, co było dość trudne, patrząc na jego gabaryty, jednak w jakiś sposób mu się to udawało. Armię wroga atakował przy pomocy różnych sposobów, jednak nigdy nie lądował na ziemi i to głównie dlatego nie uśmiercił praktycznie żadnego nieumarłego z armii wampirzycy i osobników z drugiej armii, która szarżowała i niewątpliwie była po ich stronie. Do wrogiego dowódcy również się nie zbliżał, mimo że miał na to dużą ochotę, jednak wiedział, że Ravos chce go wykończyć, a w dodatku Teriel jest jego "wsparciem", także powinni sobie poradzić.
W pewnym momencie nekromanta dowodzący wrogimi siłami magicznie odepchnął od siebie każdego, kto stał blisko niego i zniknął. Agares podleciał bliżej, aby sprawdzić, czy wampirzycy i jej, zakutemu w zbroję, zastępcy nic się nie stało. Zauważył, że Teriel ma ostrze wbite w bok, podejrzewał, że to nie jest zwykły kawał żelastwa. Postanowił, że zmieni się w człowieka kilka metrów nad ziemią i wyląduje na jakimś truchle, co powinno złagodzić upadek, który i tak nie jest niebezpieczny. Jak postanowił, tak też zrobił. Po chwili obok wampirzycy stał smok, jednak już w humanoidalnej postaci.
        - Pozwól, że ci pomogę... - odparł. Nie musiał nic wspominać o tym, że zaboli, bo nieumarła, najpewniej, doskonale zdawała sobie z tego sprawę. Po chwili pradawny złapał za rękojeść miecza i pociągnął w swoją stronę szybkim i silnym ruchem, tak że za jednym razem całość wyszła z boku Teriel.
        - Lepiej? - zapytał po chwili i odrzucił ostrze gdzieś na bok.

Re: [Południowe Pustkowia] Witaj w domu

: Czw Sty 22, 2015 8:52 pm
autor: Marcus
Odgłosy walki z gniecioną blachą na czele z pewnością niosły się po najbliższej okolicy. Próżno jednak szukać w nich błagalnych skamleń o miłosierdzie, krzyków i agonii lub też czegokolwiek podobnego, dającego znać ewentualnym, okolicznym podróżnym o wydarzeniach odbywających się nieopodal ich szlaku. Starcia pomiędzy wojskami nieumarłych od zawsze charakteryzowały się tym, iż w porównaniu do oddziałów z żywym mięsem, były po prostu cichsze. Wynikało to z banalnie prostej rzeczy, martwi i pozbawieni własnej woli nie odczuwali bólu, dlatego nie skarżyli się na brak urwanej kończyny czy też toporu zagłębionego w okolicach żeber. Żadnych krzyków tylko sam odgłos żelastwa. Upraszczali też wiele innych aspektów, ale to dysputa przy kieliszku wina w doborowym gronie dowódców nie mających za wiele przeciwko nekromancji. Niektórzy od zawsze krzywo na to patrzyli, wina złego wychowania.
Rozniesienie na drobne kosteczki zdezorganizowanych oddziałów przeciwnika stanowiło kwestię kilkunastu minut. Nieumarłe rycerstwo po wykonaniu niszczycielskiej szarży wzięło się za unieszkodliwianie niedobitków przy pomocy broni obuchowej. Solidny młot czy buzdygan doskonale radził sobie przeciwko szkieletom.
Warto wspomnieć o obu armiach swoiście złączonych, walczących z siłami dowodzonymi przez nekromantę z Nemerii. Ze względu na dość jednolite umundurowanie obu stron, nie wchodzili sobie w drogę. Początkowo przyjęta zasada "wróg mojego wroga jest moim przyjacielem" sprawdzała się tutaj idealnie. Najprawdopodobniej działo się tak ze względu na odgórny rozkaz kogoś z oddziałów mających po swojej stronie ogromną, latającą i przede wszystkim żywą gadzinę. Wniosek ten wymagał potwierdzenia, lecz nic innego nie przychodziło Reinardowi do głowy. Znał się na wojaczce a nie działaniach angażujących magię lub inne tajemne sztuki.
Rycerz zeskoczył z grzbietu nieumarłego wierzchowca, po ruszył w kierunku dwójki osób: smoka w postaci humanoidalnej oraz kobiety znacząco wyróżniającej się z tłumu. "Bo jaszczura to teraz nie widać." - prychnął ironicznie, po czym zdjął hełm. Trzymał się w pewnej odległości, wszakże się nijak nie znali.
- Reinard van Kleind – przedstawił się pokrótce, wykonując drobny, dworski ukłon. - Potrzebujecie pomocy medycznej? - Spytał, spoglądając na ranę wojowniczki, która widocznie miała swój gorszy dzień.
- I jeśli można, jakim cudem wplątaliście się w tę wojnę? - Mężczyzna wyraźnie nie mógł się powstrzymać od zadania owego pytania.

Re: [Południowe Pustkowia] Witaj w domu

: Sob Sty 31, 2015 9:19 pm
autor: Teriel
Wampirzyca nieznacznie skorygowała swoją pozycję, nim smok przeszedł do "wyswobodzenia" jej z ostrza, które przebiło jej bok na wylot. Gdyby nie fakt, że podpierała się prawą ręką, to można by uznać, że leżała. No cóż, posiadanie w sobie kawałku zaczarowanego żelastwa nie należało do najprzyjemniejszych rzeczy... Bolało to mało powiedziane. Co prawda Teriel już nieraz bywała ranna, lecz magia zawarta w tym mieczu bardzo dobrze wzmagała doznania ofiary, a co dopiero, gdy zaczęło się przy tym choćby i delikatnie majstrować...
- Po prostu zrób to... - mruknęła, gdy tylko Agares wysunął rękę, by chwycić za rękojeść. Zacisnęła mocno zęby. "No to teraz będzie wesoło..." Zawsze to jakieś słowa otuchy... Ale lepsze to niż tkwienie z orężem w sobie.

Wydała z siebie jedynie stłumiony jęk, o ile to dało się to do tej kategorii w ogóle zaliczyć. Wiedziała, że zaboli. Nikt nawet nie musiał jej tego powtarzać. I ten wyraz twarzy, który naprawdę mógłby pokazać, jaka to przyjemność... Dobrze, że miała na twarzy maskę... Złapała się lewą ręką za krwawiące miejsce, próbując i tak nieudolnie nieco je powstrzymać. Wykrwawienie się groziło nawet wampirom.
- O wiele... - odpowiedziała smokowi, zerkając w jego stronę. Nadal jednak piekło jak jasna cholera.

Chwilę później jej uwaga skupiła się na mężczyźnie, który zdawał się dowodzić nieumarłą kawalerią. Swoją drogą nieco to dziwne, żywy jako dowódca nieumarłych... Nie mógł działać na własną rękę, zapewne miał kogoś "nad sobą", lub też otrzymał ich w prezencie za coś. Ciężko powiedzieć.
- Poproszę... - odparła na jego pytanie, a raczej propozycję. W obecnej sytuacji nie miała zamiaru wybrzydzać, a wątpiła w to, że Agares miał przy sobie cokolwiek do opatrzenia. W sumie to ona miał nieco bandaży i innych tego typu rzeczy przy swoim wierzchowcu, który był... zapewne gdzieś z tyłu. Jednak nim ktoś by go tu podprowadził, to trochę krwi by w tym czasie zmarnowała. - Jaką wojnę...? - Pytania nie dała rady doprecyzować.

Re: [Południowe Pustkowia] Witaj w domu

: Śro Lut 04, 2015 12:06 am
autor: Agares
Podszedł do wampirzycy i pozwolił jej na to, aby oparła się o jego ramię, gdyby nagle poczuła, że traci równowagę, czy coś. Dopiero teraz spojrzał na mężczyznę, który do nich podszedł. Nieco dziwnym widokiem było to, że żywy człowiek przewodzi kawalerią nieumarłych, najwidoczniej jego dowódca zwerbował go z jakiegoś konkretnego powodu.
        - Agares, bez żadnego nazwiska rodowego - przedstawił się pradawny.
Postanowił, że odpowie na pytanie, które zadał Reinard, bo Teriel jakoś nie specjalnie kwapiła się z tym, żeby udzielić na nie odpowiedzi.
        - Masz na myśli tę potyczkę z armią nekromanty, który przed chwilą uciekł z pola bitwy? Jeden z głównych dowódców wampirzycy stojącej obok miał zatargi właśnie z tym nekromantą, wytropił go i poprosił nas o pomoc, więc pomogliśmy mu. I oto jesteśmy - odpowiedział na pytanie, które wcześniej zadał van Kleind.
        - A teraz proponuję, abyś zrealizował propozycję udzielenia pomocy medycznej dla wampirzycy - zaproponował po chwili. Agaresowi nic nie było, bo przez prawie całą bitwę latał nad nieumarłymi i walczył w swojej smoczej postaci. Teriel miała paskudną ranę w boku, która dodatkowo zadana była, prawdopodobnie, magicznym orężem, więc przyda jej się pomoc.

Re: [Południowe Pustkowia] Witaj w domu

: Czw Lut 05, 2015 11:54 am
autor: Marcus
Młody dowódca spojrzał w kierunku Agaresa, po czym zamyślił się przez krótką chwilę. "Zemsta, ciekawe." - Rycerzowi nie brakowało empatii i zrozumienia motywu przypadkowego wmieszania się w wojenkę pomiędzy Nemerią a ichniejszą stroną. Gdyby dano mu szansę zmazania rodowej hańby, zapewne czyniłby tak samo. Snuł domysły odnośnie osoby chcącej wyrównać stare porachunki. W rejonie pobojowiska wyróżniało się zaledwie kilku nieumarłych żołnierzy, z czego raptem jeden zdawał się mieć wolną wolę. Młodzieńcowi nie w głowie wtrącanie się w jego osobiste sprawy, obecny poziom wiedzy go zadowalał. Mawiają, im mniej wiesz tym lepiej śpisz. Sądząc po klindze jego miecza, zastosowanie się do tej zasady stanowiło rozsądne wyjście.
- Rozumiem. - Krótka i rzeczowa odpowiedź. Nic dodać, nic ująć. Ostatniego zdania wypowiedzianego przez smoka nijak nie skomentował. Krew hojnie uciekająca z rany wampirzycy stanowiła odpowiedź.
- Ignea, bierz swoje manele i do roboty! - Krzyknął w kierunku dziewczyny pełniącej w oddziale rolę medyczki. W teorii zdawała się być bezużyteczna pośród nieżywych, jednak życie zaskakiwało, tak jak teraz. Bojaźliwa istotka, toteż winna hartować się, a to najlepiej wychodziło poprzez czynny udział w batalii. Takie zdanie na ten temat miał Marcus, które Reinard również podzielał. Ona niekoniecznie.
Młodociana elfka szybko podbiegła w ich kierunku, mając na wyposażeniu torbę z najrozmaitszymi medykamentami. Krótkie spojrzenie na ogólny stan srebrnowłosej dał jej wskazówki odnośnie tego, jak miała dalej postępować.
- Wpierw muszę cię usadzić na ziemię - rzekła, po czym mimowolnie spojrzała w kierunku Agaresa, a następnie nieumarłych stojących w szyku kilka metrów za nim. Obawiała się, iż mogli oni uznać działalność czarnowłosej za szkodliwą i zaatakować. Zerknęła jeszcze w kierunku swojego dowódcy, szukając jakby potwierdzenia tego, iż ten obroni ją przed ewentualnym zagrożeniem. Ten jedynie przekręcił delikatnie rękojeść miecza tak, że ostrze pokryło się z jego przedramieniem, po czym delikatnie skinął głową. Prosta rzecz mająca dodać kobiecie otuchy.
- Oceńcie liczebność przeciwnika i sprawdźcie, czy da się ich ponownie wykorzystać. - Teraz przyszła pora na pracę nekromantów. Prostego ozdobnika okolicy wszakże stanowić nie mieli.

- Dobrze, teraz muszę zdjąć twoją zbroję. - Powiedziała elfka, zaraz po usadzeniu wampirzycy w bardziej optymalnej do dalszych działań pozie. Jako tako znała budowę standardowego pancerza, więc nie sprawiło jej ot nadto wielkiego problemu. Srebrnowłosa współpracowała, więc trwało to bardzo krótko. - Możesz przytrzymać jej ubranie na tej wysokości? - Spytała Agaresa, podwijając ubiór kobiety pod sam stanik.
Medyczka sięgnęła do swojej torby, po czym wzięła z niej dość sporą garść liści, które zaczęła przeżuwać. Jej słodka twarzyczka mocno się przy tym krzywiła. Widać walory smakowe roślinki stały na wysokim poziomie. Wygrzebała jeszcze kilka innych przyborów potrzebnych do zajęcia się raną, po czym rzekła:
- Zaciśnij mocno zęby, to z pewnością zaboli.
To co przed chwilą przeżuwała znalazło się po obu stronach miejsca, skąd obficie ciekła krew. Srebrnowłosa powinna w tej chili odczuwać bardzo nieprzyjemne pieczenie porównywalne z wypalaniem tego miejsca ogniem. Taka była cena za powstrzymanie krwotoku dzięki liściom o tak cudownych właściwościach.
Męczarnia trwała tylko dwadzieścia sekund, co powiedziane głośno zabrzmiałoby niczym ironia, zwłaszcza dla wampirzycy. Następnie zabrała tą zieloną papkę, po czym kontynuowała opatrywanie.
- Gotowe. Istnieje jednak szansa, że rana może się otworzyć. - Powiedziała, gdy tylko skończyła zabieg. - Kira... nasza najlepsza medyczka... Powinna być w stanie zająć się tym lepiej niźli ja. - Mówiąc to, kobieta spuściła nieco wzrok.
- Może powinniście udać się do naszego zamczyska, ona... jest wampirem. Nie może więc wyściubić nosa poza tamten teren. - Elfka chciała pomóc srebrnowłosej, ale nie miała praktycznie żadnej władzy. Zdawała sobie sprawę z tego, iż to co zrobiła może nie wystarczyć. Nie wiedziała już, co ma dalej powiedzieć ani jak zareagować. Chyba dopadł ją swego rodzaju paraliż spowodowany nadmiarem stresu.

Re: [Południowe Pustkowia] Witaj w domu

: Czw Lut 05, 2015 9:52 pm
autor: Teriel
Wampirzyca miała wrażenie, że na chwilę wręcz "odleciała." Zakręciło jej się w głowie i przez moment straciła kontakt z rzeczywistością. Utrata krwi chyba dała nieco już o sobie znać... Oby tylko nie było jeszcze gorzej. Z tego stanu wyrwały ją dopiero słowa elfki oraz jej dotyk. Dała jej skorygować swoją pozycję tak, by ta mogła zabrać się za opatrunek. Nie stawiała również oporu, gdy ta zaczęła zdejmować z niej zbroję, a wręcz przeciwnie, pomogła jej... Co było chyba zrozumiałe...
Zacisnęła zęby, zgodnie z tym co powiedziała uszata, skoro jej zabieg miał zaboleć... Mało powiedziane... paliło jeszcze gorzej niż samo ostrze. Krwiopijczyni nie zdołała nawet stłumić jęku, jaki wydała za sprawą tych całych liści, a z oczu aż pociekło jej kilka łez. Oczywiście spod maski nie było ich widać. "Na całe szczęście..." Jeszcze tego brakowało, by wyszła na słabszą niż jest w tej chwili... Odetchnęła więc z ulgą, gdy tylko te "parzydełka" zostały przez czarnowłosą zdjęte... Przynajmniej reszta jej czynności nie była już taka bolesna... Ale przynajmniej Teriel dzięki temu "oprzytomniała."
Trochę dziwiło ją to, że dziewczyna zaczęła się... denerwować? Co prawda nie każdy musiał być nieustraszony w okolicznościach bitewnych, ale teraz... Czyżby elfka pierwszy raz w ogóle zajmowała się ranną w miejscu, gdzie jeszcze przed kilkoma minutami walczono?
- Hej... - powiedziała, po czym położyła na jej ramieniu swoją lewą rękę, tym samym chcąc zwrócić na siebie jej uwagę. - Spokojnie... dobrze ci idzie... - No cóż, w tych w kestiach najlepsza nie była. "Cholera..."

Re: [Południowe Pustkowia] Witaj w domu

: Sob Lut 07, 2015 4:37 pm
autor: Agares
        - Nic ci nie zrobimy, zarówno ja, jak i nieumarli stojący za mną. W końcu chcesz pomóc Teriel, więc dlaczego mieliby się w jakikolwiek sposób krzywdzić? - odparł. Zakończył pytaniem retorycznym i zapewnił, że medyczce nic się nie stanie. Mogła też domyślić się, że w razie czego sam Agares może ją obronić.
Pomógł wampirzycy usiąść i pomógł elfce, gdy go o to poprosiła. Jedną ręką przytrzymał ubiór srebrnowłosej na wysokości, którą wskazałam mu medyczka, a drugą złapał dłoń wampirzycy i ścisnął ją lekko. To wszystko nie trwało zbyt długo, jednak elfka powiedziała, że istnieje możliwość otwarcia się rany i, że najlepiej będzie, jeżeli udadzą się do medyczki, która przebywa w zamczysku, o którym wspomniała długoucha.
        - Myślę, że dobrym pomysłem będzie udanie się do tego zamczyska i odszukanie Kiry - odparł pradawny.
        - A ty spisałaś się bardzo dobrze. Opatrzyłaś ranę, jak najlepiej mogłaś i zmniejszyłaś ryzyko tego, że się otworzy do minimum, a za to jesteśmy ci wdzięczni oboje - powiedział do elfki, aby jakoś podnieść ją na duchu. Teriel też próbowała to zrobić, jednak chyba, nie za bardzo jej to wychodziło, a smok miał wrażenie, że kobieta ogólnie nie jest dobra w podnoszeniu na duchu innych.
        - Poniosę wampirzycę do waszego zamczyska, aby jeszcze bardziej zmniejszyć otwarcie się rany. Co wy na to? - zapytał. Pytanie było skierowane do Teriel, bo chciał wiedzieć, czy kobieta zgodzi się na to, a także było skierowane do elfki, bo chciał wiedzieć, czy nie widzi ona żadnych przeciwwskazań lub, czy ma lepszy pomysł.

Re: [Południowe Pustkowia] Witaj w domu

: Sob Lut 07, 2015 6:52 pm
autor: Marcus
Młodociana medyczka uspokoiła się nieco pod wpływem słów srebrnowłosej i pradawnego, ze zdecydowanym wskazaniem na tę drugą osobistość. Z dwojga złego smok bardziej nadawał się na dyplomatę, o ile oboje mieli gadanę w tej dziedzinie poziomie, który zaprezentowali. Do ideału droga daleka, aczkolwiek po drobnym treningu, może warto się nad tym zastanowić? Z drugiej strony zawsze pozostawała wampirza, hipnotyzująca retoryka. Ciężki orzech do zgryzienia, zwłaszcza dla kogoś z taktycznym myśleniem. Talos, najwybitniejszy adept zacnej sztuki nekromantycznej, zawsze uważany był za tego typu osobistość. Szukać zasobów wszędzie gdzie tylko się dało. Chwalebne, o ile nie realizowane z przesadą. Przeplatając to z ambicjami otrzymujemy mieszankę wybuchową. Na szczęście odpowiedni ludzie są w stanie utemperować maga, nim ten podejmie kroki niestosowne do okoliczności. Kultury osobistej czasami jednak braknie, zaś uszy mimowolnie zaczną przysłuchiwać się rozmowie. Niefortunnie dla niego, obijanie się w pracy zostało przyuważone przez Reinarda, a tego młody rycerz nie lubił. Wysłuchiwać kolejnego kazania wojownika nie chciał, więc postanowił wyjść z tej sytuacji z twarzą.
- Zejdzie ci na tym kilka godzin, dlatego sugerowałbym inne, dużo prostsze i przede wszystkim szybsze rozwiązanie. - W trakcie przemowy zbliżył się nieco w kierunku tego przedziwnego duetu. Dwudniowy zarost oraz głowa zgolona na łyso w połączeniu ze słuszną posturą ciała i szarymi szatami z bordowymi akcentami nie sprawiała, iż mężczyznę dało się postrzegać jako miłego i przyjaznego. Ziarno prawdy w tym tkwiło. - Weźcie któreś z naszych wierzchowców. Pełnym galopem do celu, nieumarli się nie zmęczą. - Dokończył swą myśl, mierząc się przez chwilę wzrokiem z dowódcą. Najwidoczniej obaj za sobą nie przepadali.
- Ignea, pojedziesz z nimi. Przydzielimy wam czterdziestu jeźdźców w ramach eskorty, choć nie przewiduję, że napotkacie po drodze na jakieś problemy. Jednak sytuacja jest jaka jest, dlatego nie zaryzykuję. - W tej chwili każdy powinien chwytać za kufel i wznieść toast za jednomyślność dwóch panów. Słowo honoru. - Ufam, iż nie pozabijamy się w tym czasie z waszym adiutantem? - Zwrócił się do wampirzycy i pradawnego, oczywiście retorycznie.

Re: [Południowe Pustkowia] Witaj w domu

: Sob Lut 07, 2015 11:28 pm
autor: Teriel
- Dzięki - powiedziała do smoka, oczywiście za pomocą telepatii. - Sama nie znam się na uspokajaniu... pocieszaniu... wiesz o czym mówię. - Ot taka drobna uwaga, której na głos mówić nie chciała, z resztą nawet nie powinna. Wampirzyca dobra była w ranieniu innych... tylko i wyłącznie w sensie fizycznym. Groźby bardziej wyrafinowane od tych z cyklu "zabiję cię" słabo jej wychodziły.
- Dziękuję - to słowo, które z jej usta padało... bardzo rzadko, skierowała oczywiście do elfki. Co jak co ale własnie zapobiegła wykrwawieniu się jej osóbki... Zapewne i tak jej smoczuś lub też któryś z nieumarłych "połatał", ale nieco później, a każda kropelka krwi była cenna. "Aż będę musiała jakoś ten deficyt uzupełnić..."
Miała nawet zamiar skomentować jakoś uwagę odnośnie poniesienia jej do tego ich zamku, odrobinkę zgryźliwie zapewne, bo to by wyglądało nieco marnie, przynajmniej dla niej... znowu! Raz już Agares "musiał" nieść ją do domu... "Długa historia" oraz wypadek przy "pracy"... kto by to chciał wspominać...
- Tak długo jak nie zobaczę właściciela tej ręki - rzucił Ravos, mimo wszystko choć odrobinkę zadowolony z tego, że jego "życiowy" oponent znalazł się teraz w bardzo niezręcznej sytuacji. - Bo gdyby postanowił po nią wrócić, to nie ręczę za siebie. - Odpowiedź na "pytanie" Reinarda padła dość szybko.
Chwilę później całą grupą byli już w drodze do zamku.
- Nie zajmujecie przypadkiem starej warowni Kher-Andar? - Spytała elfkę z ciekawości. Jazda na nieumarłym rumaku nie była dla niej pierwszyzną, chociaż mając za plecami smoka... chyba już nie... Jakoś nie pamięta ich pierwszej przejażdżki sprzed tygodnia.

Re: [Południowe Pustkowia] Witaj w domu

: Nie Lut 08, 2015 6:19 pm
autor: Agares
Kiwnął tylko głową w stronę wampirzycy, gdy ta podziękowała mu w jego myślach. Dobrze, że się odezwał, bo, tak jak przypuszczał, Teriel nie była dobra w uspokajaniu i podnoszeniu na duchu innych osób.
Powoli podniósł wampirzycę i wziął ją w swoje ramiona, a następnie zaniósł na jednego z nieumarłych wierzchowców. Pomógł jej na niego wsiąść i sam również wsiadł na tego samego. Będzie pilnował, aby rana srebrnowłosej nie otworzyła się, aby nie straciła ona równowagi i tak dalej, nie wiadomo co może się wydarzyć w trakcie drogi do zamczyska, o którym wspomniała elfka. Mógłby też powiedzieć, że przemieni się w smoka i pokona tę odległość przy pomocy swoich skrzydeł i zajęłoby mu to zaledwie kilka minut, jednak wydawało mu się, że wtedy byłoby większe ryzyko na to, iż rana na ciele Teriel się otworzy. Nie wiedział też, po co eskortuje ich, aż czterdziestu jeźdźców, jednak nie wypytywał o to, nie miał najmniejszego zamiaru o to wypytywać.
Po chwili ruszyli w stronę zamczyska. Podróż, jak na razie, przebiegała w ciszy, jednak została ona przerwana przez Teriel, która zapytała o coś elfią medyczkę. Agares odwrócił głowę w jej stronę, bo sam również ciekaw był odpowiedzi.

Re: [Południowe Pustkowia] Witaj w domu

: Pon Lut 09, 2015 6:59 pm
autor: Marcus
- Kher-Andar? - odparła Ignea, jednak bardziej do samej siebie. Krótką chwilkę zajęło młodej elfce odszyfrowanie znaczenia tych słów. Uśmiechnęła się lekko, po czym wolną ręką złapała za czoło. Dopiero teraz załapała, iż srebrnowłosa mówiła o jej obecnym domu.
- Zgadza się, ten zamek jest centrum naszego... - tutaj zawiesiła się na chwilę. Brakło jej słów na określenie obecnej sytuacji w tym rejonie. - ... czegoś na kształt małego państewka, drobnej prowincji, majątku szlacheckiego. - Próbowała nakierować ich na swój tor rozumowania poprzez podanie konkretnych przykładów. Żaden w pełni nie pasował, lecz dawał nieco więcej światła na obecną sytuację.
- Ogólnie to od jakiś trzech tygodni te rejony miejscami przypominają front. Kilkanaście potyczek już miało miejsce odkąd jakiś szalony nekromanta z Nemerii postanowił poszerzyć swoją armię o nowych rekrutów, przymusowo. - Wątpiła w wiedzę wampirzycy oraz smoka odnośnie tego, co dokładnie działo się na tych ziemiach. Dlatego też postanowiła wyjaśnić to i owo, gdyż mogli ją o to spytać. - Zapewne z powodzeniem przeprowadziliby swoje żniwa, gdyby nie wtrącenie się innego czarnoksiężnika. Sprał go niemiłosiernie nieopodal jedynego w tej okolicy miasta, a raczej tego co z niego zostało. Od tamtej pory dochodzi do coraz to większych potyczek. - Wersja wydarzeń skrócona, i to bardzo mocno, ale jak na zarys sytuacji powinna się nadać.
- Jak na razie dajemy sobie radę... - Ignea uważała przy tym, by nie nie powiedzieć o parę słów za dużo. Ostatecznie nie miała żadnej pewności odnośnie tego, iż mógł to być sprytny plan maga odnośnie stłumienia rebelii. - O szczegóły powinniście spytać Marcusa, to on sprawuje tutaj władzę. - Chyba najrozsądniejsza opcja. Poza tym nie dostanie po głowie za zbyt długi jęzor.

W miarę zbliżania się do celu podróży, jeźdźcy mijali kilka nielicznych gospodarstw, wyraźnie nadgryzionych przez wojenkę. O ile same pola nie zostały jakoś mocno zdewastowane, to z zabudową było nieco gorzej. Spora część płotów praktycznie nie istniała, a same budynki nosił wyraźne ślady podniszczenia. W jednej z mijanych stodół brakowało dachu, który nijak mógł oprzeć się kamieniu z katapulty. Gdzie indziej w ścianie nadal tkwił pocisk z balisty. Parę spalonych szop również się przytrafiło. Ogółem widoki niespecjalnie cieszące oko, lecz do miana tragedii brakowało sporo. Zwiększona obecność grup nieumarłych stanowiła dodatkową ozdobę okolicy, której nie sposób przegapić. Niektórych zapewne dziwił fakt, iż lokalna ludność nijak nie okazywała przerażenia z tego powodu. Najbardziej groteskową scenę stanowiły jednak zbiory na jednym z pól, a ich wykonawcy to ludzie, zarówno żywi jak i martwi. Zupełnie inny świat.

Re: [Południowe Pustkowia] Witaj w domu

: Wto Lut 10, 2015 2:52 pm
autor: Teriel
W czasie gdy elfka "sklejała" wątki odnośnie pytania wampirzycy, ta nieco bardziej oparła się na smoczku, ot takie małe "oparcie", oczywiście z niewielkim naciskiem na nie wywieranym. Gabarytami ją przewyższał, a delikatne wtulenie się szkodliwe raczej nie było... prawda?
To co usłyszała zupełnie zdziwiło Teriel... czarnoksiężnik od tak skaczący do gardła jakiemuś nekromancie? Owszem, ci często prali się po pyskach, nie wspominając już o walkach między sobą, ale żeby tak szybko? "Dziwne..." Zazwyczaj potrzeba było czegoś więcej niż samej "rekrutacji" do armii, którą ci mroczniejsi magowie ignorowali, bo co to za powód do wojny?
- Przyznam szczerze, niewielu mogło oprzeć się tym z Nemerii, argumentami nie grzeszą, ale nieco trupów po swojej stronie mają. - Oj krwiopijczyni dobrze znała to na swoim przykładzie. Przez jakiś czas nie dawali jej spokoju, ot wścibskie nosy jakiś amatorów... niestety ci trafili na coś groźniejszego niż ekscentryczna szlachcianka, chcąca mieć włości na odludziu...

Kobietę jeszcze mocniej zdziwił widok współpracy żywych i nieumarłych... tak, współpracy! W swoim życiu widziała już wiele, ale nie coś takiego... Jeszcze to na stopniu wojskowym jakoś by zrozumiała, ale cywile zazwyczaj bali się stworów zza grobu, najczęściej panikując, gdy tylko takowi podeszli nieco bliżej. Nie licząc Maurii oczywiście... No i Nemerii, ale to inna para kaloszy... ci w ogóle byli nieco "dziwni." Samo otoczenie niespecjalnie ją ruszało, w końcu jak powiedziała elfka, mieli tutaj tę swoją "rebelię." Aż brakło jej słów...

Re: [Południowe Pustkowia] Witaj w domu

: Śro Lut 11, 2015 7:24 pm
autor: Agares
Rola Agaresa ograniczała się tylko do tego, aby pilnować wampirzycy i przy okazji słuchać tego, o czym rozmawia ona z elfią medyczką. Pradawny nie wtrącał się do rozmowy, gdyż nie za bardzo znał tereny, o których mówią kobiety. Nie przeszkadzało mu to, że Teriel, po chwili, wtuliła się w niego bardziej. Podejrzewał, że sprawiło jej to przyjemność, więc tym bardziej nie robił żadnych problemów z tego powodu.
Przy okazji rozglądał się po okolicy, podziwiał widoki, o ile było co podziwiać, a także wypatrywał ewentualnego niebezpieczeństwa, które mogłoby nadejść ze strony stada dzikich zwierząt lub jakiejś zasadzki zastawionej przez leśnych bandytów czy coś. Miał dziwne wrażenie, że Zapomniany postanowił się zdrzemnąć, bo od dłuższego czasu w ogóle nie odzywał się w umyśle Agaresa, nawet nie udzielał swoich specyficznych komentarzy. Smok postanowił, że nie będzie mu przeszkadzał.
W pewnym momencie zauważył jak nieumarli i ludzie współpracują ze sobą, co było dość dziwne i wywołało zaskoczenie na twarzy pradawnego. Zaskoczenie znikło z jego twarzy dość szybko, jednak zauważył, że nie tylko jego zdziwił ten widok. To wszystko nie zmieniało faktu, że smok w dalszym ciągu się nie odzywał, gdyż dalej nie miał żadnego tematu do rozmowy, a wcześniejsza rozmowa, która przebiegła między Teriel, a Igneą dotyczyła terenów, o których wiedział on bardzo mało. Wydawało mu się, że niedługo dotrą do celu.

Re: [Południowe Pustkowia] Witaj w domu

: Pon Lut 16, 2015 4:21 pm
autor: Marcus
Medyczka uważnie przyglądała się twarzom towarzyszy podróży, gdy tylko ci dostrzegli ten nietypowy spektakl z obsadą zarówno żywych jak i martwych. Nie zawiodła się, zdziwienie błyskawicznie zagościło na ich obliczach. Mając ku temu sposobność, zapewne wyjęłaby przyrządy rysunkowe i przeniosła to na kartkę papieru.
- Początkowo mieszkańcy obawiali się nieumarłych bardziej niż samego diabła. - Zaczęła wyjaśniać, gdyż tę sprawę warto im nieco rozjaśnić. - Prędko jednak przestali, gdy tylko drugie natarcie Nemerii zostało wręcz zmiażdżone, a część regularnej armii zaczęła pomagać przy odbudowie i innych czynnościach, gdzie brakowało robotników. - Żniwa na i tak nielicznych polach, wycinka drzew, praca w jedynej póki co kopalni rudy, całość ruszyła z kopyta niemalże od razu. Szczegóły jednak pozostaną póki co ukryte. Ignea nie widziała powodów, dla których powinna je wyjawiać. Co widać to widać, a ona tu jednie zajmuje się opatrywaniem rannych wampirzyc.

W oddali dało się dostrzec dość spore mury obronne, których lata świetności zdawały się przemijać. Narośl w postaci mchów oraz innych elementów świata przyrody, których przyjezdny i tak nie znał, nadawała temu miejscu specyficznego charakteru. Łyżkę dziekciu w beczce miodu stanowiły liczne wyłomy po zachodniej stronie jednego z nielicznych miast w całym Opuszczonym Królestwie. Nosiły one wyraźne ślady walki sprzed jakiś dwóch tygodni. Frontowa brama zdawała się zostać naprawioną dosyć niedawno temu, o czym świadczyły różnice w kolorystyce kamienia. Tylko nieliczne budynki wybijały się ponad poziom muru. Ponad połowa domostw została opuszczona wieki temu, przez co z czasem uległa zniszczeniu. Statystycznie tylko co trzeci posiadał jakiegokolwiek mieszkańca, a ci osiedlali się po wschodniej stronie. Powód skomplikowany nie jest, bezpieczeństwo. Uciec się dało, a wrogie siły musiały wpierw przebyć kilkanaście ulic, nim dotarłyby do żywych istot.
O majestacie tego miejsca nie świadczyło jednak to i tak imponujące siedlisko, lecz potężna warownia stojąca tuż za nim. Imponujących rozmiarów konstrukcja mogąca uchodzić za fortecę nie do zdobycia, jeśli obsadzić ją odpowiednio licznym garnizonem. Ulokowana na wzniesieniu i otoczona fosą stanowiła dobry zalążek dla szaleńczego umysłu, chcącego dokonać niemożliwego – powołania do życia nowego państwa. Czarny humor?

W miarę przejazdu przez miasto i dojechaniu do jednej z dwóch bram wjazdowych, czar pryskał. Zdemontowane kraty mające stawiać opór agresorowi oraz brak jej głównej kondygnacji wesoło nie wróżył. Na szczęście straż prezentowała się znacznie lepiej. Dwójka jegomości odziana w kolczugi, a do obrony posiadająca po halabardzie, mieczu i tarczy. Posiadali dodatkowe wsparcie w postaci kuszników, również dwóch, ulokowanych na ruinie powyżej. Zwykła straż miejska. Dopiero po drugiej stronie mostu całość nabierała kolorów. Zamczysko Kher-Andar odbudowano w trymiga, zaś gwardię stanowili nieumarli, bardzo dobrze uzbrojeni i zdyscyplinowani. Osobnicy chcący to sprawdzić długo nie pożyli. Słowo czysto krwistego wąpierza.
Wnętrze przypominało bardziej koszary. Tu i ówdzie leżała posegregowana broń, mająca wkrótce trafić do zbrojowni. Niestety te nadal były w remoncie, gdyż przywrócić tak sporą budowlę do stanu używalności na poziomie perfekcyjnym nie należało do najłatwiejszych zadań. W gruncie rzeczy dość ograniczone zasoby wcale tego nie ułatwiały.
- Widziałeś gdzieś Kirę? - spytała elfka pierwszego napotkanego mężczyznę, oczywiście z tych żywych.
- Siedzi w swojej pracowni - odparł, przyglądając się towarzyszom medyczki. Rzadko miewali gości. - O ile nie wysadziła jej w powietrze. - Dodał, po czym ruszył przed siebie. Lepiej ogarnąć ten burdel wcześniej niż później.
Gdy cała grupka zbliżyła się do wcześniej wspomnianego miejsca, jak na ironię, coś tam wybuchło. W chwili otwarcia drzwi buchnęła stamtąd masa dymu, a po chwili dołączyła do tego alchemiczka. Jej niegdyś śnieżno biała szata teraz prezentowała się jako zwykła szmatka, cała przyszarzała na skutek licznych eksperymentów. Masa plam jedynie to potwierdzała. Kruczo czarne włosy znajdowały się w pełnym nieładzie, zaś kły jasno zdradzały, iż kobieta jest wampirzycą. Światło słoneczne w tym miejscu nie miało nic do powiedzenia, więc nijak zaszkodzić jej nie mogło.
- Chyba za bardzo przesadziłam z siarką... A może powinnam dodać więcej prochu! I tak mam go niewiele, ale powinno wystarczyć. Cztery gramy? Tak! Chociaż nie, to za mało... Może jednak? Tak! - Dopiero po chwili zorientowała się, iż nie jest tutaj sama. - Witajcie! - Niemalże krzyknęła, machając rękoma na przywitanie, groteskowo.

Re: [Południowe Pustkowia] Witaj w domu

: Śro Lut 18, 2015 9:46 pm
autor: Teriel
Słowa elfki nieco rozjaśniły całą sytuację, a przynajmniej dla wampirzycy, choć nadal wszystko to wydawało się co najmniej dziwne. W końcu nieumarli zdawali się gromić ich, i to mocno, a teraz nijak się ich nie bali, a przynajmniej tego nie okazywali... "Bardzo dziwne..." W dodatku nijak nie słyszała o ich wojnie, a że ta nieco już trwała, jakieś pogłoski powinny tu i ówdzie krążyć, nawet wśród istotek niespecjalnie zainteresowanych "wieściami z szerokiego świata." Swoją drogą ciekawiło ją zdanko odnośnie robotników. "Co oni tu planują?" To całe Kher-Andar przecież nadto wielkie nie było... chyba, bo dawno jej tu nie było. W każdym razie pamięta je jako ruinę z jakimś podrzędnym miasteczkiem, to tyle. Kto wie, może coś tam odbudowali? W końcu skoro brakuje im odpowiedniej kadry, coś tam się musi dziać...

Tak jak się spodziewała, jedna z nielicznych, żywych osad aż tak bardzo się nie zmieniła. Mur dziurawy niczym pewien gatunek sera jak był tak jest... chociaż może mniej? Przyglądając się bliżej bramie, przez którą przejeżdżali, ktoś ewidentnie musiał przy niej majstrować. Z resztą większa część murów została porośnięta jakimiś roślinami, a część wyłomów została załatana, materiały do tego użyte były jaśniejsze aniżeli reszta.
Samo miasto jakoś nie wyróżniało się na tle innych, ot jeden z nielicznych bastionów życia na tym pustkowiu. Mieszkania, zakłady pracy z naciskiem na cieśli i kowali, tawerna czy też dwie... normalka. Cechę charakterystyczną z pewnością stanowiła sam rodzaj zabudowy, nieco wymarły klimat... Chyba nawet lepszy niż w Maurii. Mniej "trupiego przepychu" i dominujące poczucie pustki po zachodniej stronie, zapewne z powodu miernych umocnień.
Dopiero sam zamek zrobił na Teriel nie lada wrażenie. "Postarali się..." Walory obronne na najwyższym poziomie, a straż, w porównaniu do typowo ludzkiej, potężniejsza. Aura mówiła jedno, nieumarli! Setki... i to niekoniecznie jakiś miernot z którymi mierzyli się niedawno. Stali co najmniej na poziomie ożywionych zbroi Ravosa... a może nawet i jej jeźdźców?
Prawdziwe zdziwienie dopadło ją jednak w chwili dotarcia do laboratorium Kiry. Krwiopijczyni spodziewała się jakiejś elfki zajmującej się medycyną lub też miłej i ułożonej alchemiczki... ale nie szalonego naukowca, i to wampirzycy! Chyba wolała nie wiedzieć, skąd z jej pracowni wzięło się tyle dymu... Samo słowo "proch" mówiło nadto wiele.
- Cześć... - odparła, nie wiedząc do końca, jak zareagować. na to się nie przygotowała... bo jak!?! Tego nie opisywali nawet w książkach.
- Czy tylko ja mam wrażenie, że to miejsce jest jakieś dziwne? - spytała smoka w myślach. - Nieumarli współpracujący z ludźmi, którzy wcześniej byli przez podobnych gromieni, wampirzyce jako szalone alchemiczki, człowiek na czele trupiej jazdy... - Aż korciło ją poznać na to odpowiedzi... Od kogokolwiek.