Opuszczone Królestwo[Pustkowia] Nietypowy duet

Na równinie rozciągającej się od Mglistych Bagien aż po Pustynie Nanher znajduje się Opuszczone Królestwo, które kiedyś przeżyło Wielką Wojnę. Niestety niewiele zostało z ogromnych zamków i posiadłości tam położonych. Wojna pochłonęła większość ośrodków ludzkich. Dziś znajduje się tam tylko kilka ludzkich siedzib, odciętych od innych miast.
Zablokowany
Awatar użytkownika
Dérigéntirh
Senna Zjawa
Posty: 260
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Smok
Profesje: Mag , Mędrzec , Wędrowiec
Kontakt:

[Pustkowia] Nietypowy duet

Post autor: Dérigéntirh »

Dérigéntirh wyszedł z karczmy na zewnątrz. Już nie padało, ale niebo dalej było zachmurzone. Głęboko wciągnął haust powietrza i wypuścił go ustami. Rozejrzał się za wampirem. Pewnie poszedł do stajni. Mówił coś o koniu.

Stajnia okazała się niewielkim budynkiem, o nie lepszej budowie niż zajazd. Nad drzwiami widniał napis "stajnia", a nad nim, gdyby ktoś nie umiał czytać, znajdowała się tabliczka z namalowanym koniem. Dérigéntirh otworzył ostrożnie niezbyt dobrze wiszące na zawiasach drzwi i zajrzał do środka.

Dostrzegł Lamira, nakładającego siodło na karego konia, który wyglądał na zupełne przeciwieństwo chabet, które znajdowały się w stajni.
- Piękny koń -odezwał się Dérigéntirh do Lamira.
Lamir
Szukający drogi
Posty: 38
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Lamir »

Lamir popatrzył się na konia. Naprawdę w porównaniu z innymi wierzchowcami znajdującymi się w stajni, ten był dość niezwykły.
- Tak wiem. Mam go od urodzenia... - westchnął po wypowiedzeniu tych słów i odgarnął niesforną grzywkę opadającą mu już prawie na oczy. "Muszę ją przystrzyc... "
- Zamienisz się w jaszczurkę i będziesz lecieć nad moją głową? Hm? - Zapytał i nie czekając na odpowiedź, zaproponował coś, dość niezwykłego.
- Może... hm. Zostawię tu konia. On trafi do domu, a ty mnie... no wiesz. Poniesiesz na grzbiecie. Będzie o wiele szybciej. Chyba że to cię obraża... to wtedy mogę jechać na koniu. - mówił zakładając siodło na konia. Tak naprawdę to stworzyliby dziwny duet. Smok i wampir. Czegóż jeszcze?
Ostatnio edytowane przez Tilia 9 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
Powód: uwaga: "(...) zaś przemyślenia (zamieszczamy) - kursywą, dodatkowo oznaczoną cudzysłowami"
Awatar użytkownika
Dérigéntirh
Senna Zjawa
Posty: 260
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Smok
Profesje: Mag , Mędrzec , Wędrowiec
Kontakt:

Post autor: Dérigéntirh »

Dérigéntirh zastanowił się. Dość dużo osób już latało na jego grzbiecie, ale nigdy wampir. Rzeczywiście lot byłby znacznie szybszy, niż jazda konna. Mogliby przelecieć nad Smoczą Przełęczą i wylądować w lasach nieopodal Valladonu. Na pewno znajdowała się tam jakaś polana, na której można by wylądować. Trzeba tylko uważać na balisty, bo z tego, co słyszałem, to podobno mają ich sporo. Zbyt dawno tam nie byłem. Świat się zmienia, a ja tego nie zauważam.
- Nie obraża mnie to - powiedział. - Tylko musimy wymyślić coś, co nie pozwoli ci spaść podczas lotu. Byłaby to wielce niefortunna sytuacja.
Lamir
Szukający drogi
Posty: 38
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Lamir »

Wampir zamyślił się. Oparł się o ścianę stajni i zaczął rytmicznie stukać laską. Chyba lepiej dla ludzkości żebym spadł... myśl. Jak? Hm. A może?
- A może siodło konia się zmieści na twój grzbiet. Przecież w okolicach swojej szyi nie możesz być tak gruby, jak koń. - odparł wampir trochę niepewnie. Pierwszy raz w życiu nie wiedział co począć. Zawsze miał określony cel, wiedział co, gdzie i jak. A teraz? Zwykłe siodło? O,nie nie.
- Może w tych pokracznych zamkach na wzgórzu mają coś... może mają siodło dla smoka? Nie wiem, nie byłem tam od wieków. - uśmiechnął się ironicznie.
- Może już coś wymyślili.
Awatar użytkownika
Dérigéntirh
Senna Zjawa
Posty: 260
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Smok
Profesje: Mag , Mędrzec , Wędrowiec
Kontakt:

Post autor: Dérigéntirh »

Na wzmiankę o Ostatnim Bastionie, Dérigéntirh zmarkotniał.
- Raczej wątpię - powiedział bezbarwnym głosem. - Widziałem kiedyś w Leonii smocze siodło, ale wątpię, aby było zbyt... funkcjonalne. To była taka ozdóbka dla bogatych szlachciców, aby mogli się nią chwalić. A w Ostatnim Bastionie raczej nie znajdzie się takich za dużo. Miasto nie przeżywa swoich najlepszych czasów.
Na wzmiankę o Ostatnim Bastionie, smok zawsze przypominał sobie jego próby odbudowy miasta. To, że Ostatni Bastion prezentuje się w ten sposób, było dla niego przypomnieniem jego porażki, co jeszcze bardziej bolało.

Otrząsł się ze wspomnień i spojrzał na konia. Siodło było mniej więcej grubości jego szyi. Ochroniłoby jeźdźca przed otarciami i potwornie niewygodnym siedziskiem, ale nie przed upadkiem. Do tego przydałoby się kilka linek lub pasów, którymi można by przywiązać wampira do siodła. Tylko skąd je wziąć?
- Nie wiesz może, gdzie moglibyśmy znaleźć kilka lin, lub coś w tym stylu? - zapytał wampira. - Chyba mam pomysł.
Lamir
Szukający drogi
Posty: 38
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Lamir »

- Czy wyglądam na gościa, który nosi liny w kieszeni? Jaszczurko, pomyśl. Może ktoś z gości w karczmie ma? Może barman ma ją gdzieś schowaną - zaczął wymieniać wampir, lecz nagle! Coś go olśniło...
- Przecież ten prosiak z siekierą, lub jeden z jego kompanii musi mieć linę. Cóż to za zbój bez liny? - "Jeśli nie da, sam zrobię sobie linę. Z jego organów... dla mnie może być. "
- Przecież w stajni nie ma tyle boksów, niektóre konie są przywiązywane. Pewnie brak jednej liny nikogo nie pozbawi życia - wypowiedziawszy te słowa, przypomniała mu się dość zabawna historia. Otóż pewnie wieśniak, przywiązywał codziennie na noc swojego burka do drzewa. Był to zwyczajny, dość duży kundelek. A więc, co noc, dzień w dzień piesek pod wieczór był przywiązywany do owego drzewka przy domku. Pewnej nocy, rok od pierwszego przywiązania - mały chłopczyk, myślał że krzywdzą w ten sposób i chciał go uwolnić. Czekał cały dzień koło owego drzewa, a kiedy przywiązali psa - szybko podbiegł i rozciął liny. Chłopczyk uradowany, myślał że zrobił dobrze i nawet mama go pochwali!
Następnego dnia, sąsiadów którzy co noc przywiązywali psa, widać nie było. Więc, zaniepokojony strażnik miejski, zaalarmowany sąsiadami wkroczył do domu. Podobno to co zobaczył, siadło mu na psychice do teraz. Rodzinka była cała porozrywana na strzępy, a psa ni widu ni słychu.

- Jak będzie mieć problemy, to powiedz że kupię od niego tę linę. - Przypomniał sobie Lamir. Spojrzał bez emocji na smoka i postukał laską.
- No? Na co czekasz? Całego dnia nie mamy, uwierz mi.
Awatar użytkownika
Dérigéntirh
Senna Zjawa
Posty: 260
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Smok
Profesje: Mag , Mędrzec , Wędrowiec
Kontakt:

Post autor: Dérigéntirh »

No to będzie ciekawie wyglądać. Dwóch podróżników. Jeden kładzie na podłogę bandytę wzrokiem, drugi innego paraliżuje. Po chwili jeden z nich zagląda do karczmy i pyta: macie może linę?
- Bandyci nawiali, ale rzeczywiście karczmarz może mieć linę. Tylko nie jestem pewien, czy nam ją da. Ludzie mają brzydki zwyczaj niedoceniania pomocy. Nazwie nasz pewnie potworami, bo posiadamy umiejętności znacznie przekraczające ich rasę. Ewentualnie może nam dać linę, abyśmy jak najszybciej się wynieśli. Dobrze, idę do niego. Ty zdejmij to siodło. Przyda się.

Dérigéntirh wyszedł ze stajni i skierował się do zajazdu.
Lamir
Szukający drogi
Posty: 38
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Lamir »

Kiedy smok poszedł znaleźć potrzebną nam,a szczególnie mu linę, krwiopijca ściągnął uprząż i siodło z konia. Następnie wyciągnął szczotkę, która była w czarnych jukach i zaczął czesać swojego ulubieńca.

Po kilkunastu minutach, sierść czarnego konia lśniła. Pewnie za sprawą tego że wampir był tak dokładne, i wiedział co robi. Zostawił wierzchowca w jednym z boksów i ruszył w stronę wejścia do karczmy. " Nie będę czekać aż łaskawie barman da nam linę. Jak nie będzie chciał, to zobaczymy dalej..." - pomyślał ze złowieszczym uśmieszkiem. Laskę swoją zostawił przy koniu. Czuł że teraz nie będzie mu potrzebna, po tym co pokazał - już nie.

Wchodząc do karczmy, Lamir poczuł jak wszystkie wzroki są skierowane w jego stronę. Nie przejął się tym, i bez wyrazu na twarzy ruszył w stronę barku. Słyszał że jego towarzysz - Pradawny, pyta o linę. Kiedy właściciel karczmy miał odpowiedzieć, Lamir włączył się do konwersacji.
- Proponuje, żeby pan zastanowił się nad odpowiedzią. Drugiej szansy nie będzie. - powiedział patrząc się w przerażone oczy karczmarza.
Ostatnio edytowane przez Tilia 9 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
Powód: uwaga: "wypowiedzi zamieszczamy zwykłą czcionką od myślnika, zaś przemyślenia - kursywą, dodatkowo oznaczoną cudzysłowami"
Awatar użytkownika
Dérigéntirh
Senna Zjawa
Posty: 260
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Smok
Profesje: Mag , Mędrzec , Wędrowiec
Kontakt:

Post autor: Dérigéntirh »

        Dérigéntirh otworzył drzwi i zajrzał do środka. Wyglądało na to, że ludzie już otrząsnęli się z szoku wywołanego wampirzym pokazem umiejętności i teraz rozmawiają ze sobą ściszonymi głosami. Dzięki swemu smoczemu słuchowi Dérigéntirh usłyszał, że tematem prawie wszystkich dialogów jest ich dwójka. Tylko dwóch wieśniaków w kącie kłóciło się o idealny smak piwa.

        Kiedy wszedł do zajazdu, część głów obróciła się w jego stronę, ale nie wszystkie. Widząc, że nie ma przy nim jego towarzysza, większość osób wracała do rozmowy, rzucając mu co jakiś czas ukradkowe spojrzenia. Smok przyzwyczaił się już do tego. Kiedy podróżował pod swoją prawdziwą postacią, ludzie ciągle wytrzeszczali na niego swe oczy i wskazywali go palcami. Najczęściej budził powszechną panikę, za wyjątkiem Szepczącego Lasu. Zawsze lubił elfy, a ich dom był bardzo przyjaznym i sielankowym miejscem.

        Zbliżył się do lady. W oczach karczmarza stopniowo pojawiała się coraz większa panika, równolegle do zmniejszania się odległości pomiędzy nim, a smokiem. Cóż, to także nic nowego. I nic zadziwiającego. Stanął przed ladą i spytał karczmarza jak najbardziej łagodnym głosem:
- Sprzedalibyście mi może kilka lin?

        Karczmarz już otwierał usta do odpowiedzi, gdy nagle rozbrzmiał znajomy głos. Oberżysta wzdrygnął się, a w jego oczach pojawiło się przerażenie, zmieszane z odrobiną strachu i paniki. Ale jednak w głównej mierze było to jednak przerażenie. Nie strach pchający do działania, czy panika zwiększająca poziom strachu, ale paraliżujące przerażenie. Dérigéntirh obrócił się w stronę Lamira i spojrzał na niego znacząco.
- C-cóż - powiedział powoli oberżysta, drżącym głosem, choć nie tylko on mu drżał. - S-sądzę, że znajdę kilka l-l-lin w magazynie.
- Miło byłoby, gdybyś je przyniósł - powiedział smok, starając się mówić jak najbardziej przyjacielskim głosem.

        Karczmarz pośpiesznie oddalił się.
- Zawsze musisz się wtrącić? - spytał Dérigéntirh wampira. - Nie mogłeś mi po prostu zaufać?
Lamir
Szukający drogi
Posty: 38
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Lamir »

Popatrzył na smoka jak na rodzaj inteligentnego trolla, który myślał że pozjadał wszystkie rozumy i jest najlepszy
- Trudno zaufać jaszczurowi, który lata, zieje ogniem a na dodatek poznałem go dziś - uśmiechnął się ironicznie. Popatrzył na resztę karczmy, zmierzył wszystkich wzrokiem. Większość która poczuła ciężar jego spojrzenia, odwracała głowy ale były też takie smaczki które były lub udawały odważne pożywienia. "Zupełnie tak jakby kurczak lub krowa uśmiechała się do człowieka... "

Kiedy karczmarz przyniósł trzy, grube, stare ale za to dobre line Lamir zostawił mu na ladzie 2 srebrne orły i wyszedł powolnym krokiem z karczmy. Przed samym wyjściem uśmiechnął się jeszcze raz do owego, elfickiego śmiałka który nie odwrócił wzroku. Kiedy wampir pokazał mu zęby, ten zbladł tak bardzo, że można go było porównywać do dobrego rodu krwiopijcy.
Awatar użytkownika
Dérigéntirh
Senna Zjawa
Posty: 260
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Smok
Profesje: Mag , Mędrzec , Wędrowiec
Kontakt:

Post autor: Dérigéntirh »

        Westchnął. Jakbym widział Oilkhasira. Nie mógł mi zaufać chociażby w kwestii zdobycia tych lin, a przecież to taka błaha sprawa. Jak więc mi zaufa podczas lotu, kiedy jego życie będzie zależeć ode mnie? Czuł, że pomiędzy nim, a wampirem nie ma niezbędnego zaufania. Może wspólna podróż nie jest wcale takim dobrym pomysłem? Zawahał się, a nie czynił tego często. Po tylu latach życia zazwyczaj miał jasno określone cele. Odezwał się w końcu do wampira:
- Wiesz, myślę, że wspólna podróż może nie być takim dobrym pomysłem. Przykro mi to mówić, ale sądzę, że powinniśmy się rozdzielić. Życzę ci powodzenia.

        Następnie odwrócił się i ruszył dalej drogą ku Smoczej Przełęczy.
Zablokowany

Wróć do „Opuszczone Królestwo”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość