Strona 4 z 5

Re: [Pustkowia] Powrót do domu

: Nie Lip 20, 2014 8:01 pm
autor: Teriel
- Rzeczywiście, byłeś niemalże dzieckiem. Setka na karku to przecież żaden wyczyn... Opowiedz to jakiemuś człowiekowi w podobnym wieku, to się dopiero zdenerwuje - powiedziała z lekkim, aczkolwiek złośliwym uśmieszkiem na twarzy. Nie słyszała o żadnym osobniku tej rasy, który wyglądałby podobnie jak Agares mając tyle lat na karku. Nie tyczyło się to oczywiście różnych rytuałów ani profitów wynikających z krwi, o ile ta osoba była mieszańcem. Sama nie zmierzała jednak narzekać za bardzo na swój wiek, wyglądała młodo, a teoretycznie egzystować mogła naprawdę długo... Ot uroki bycia wampirzycą.
- Coś pechowi ci bandyci. Trafiają im się ciekawsze kąski aniżeli mi ludzie do pojedynku. Nie rozumiem tylko jednego, jak można postrzelić swojego, i to w głowę? Znaczy się wiem, że łucznictwo wymaga wprawy, ale to już lekka przesada. - Prawie zrobiło jej się szkoda tamtej grupki. Pomijając fakt własnej głupoty oraz niewiedzy, to wyskoczyć na jednego "człowieka" i przegrać... Brak słów.
- W moim przypadku pierwsze zabójstwo, a raczej zabójstwa ledwie mogły kwalifikować się pod to miano. Miało to miejsce dwieście lat temu, parę dni po moim przebudzeniu się jako wampirzyca. Eksperymentowałam z przywołaniem podstawowych nieumarłych, bo za życia musiałam to umieć, więc przypomnienie sobie tamtej wiedzy szło wyjątkowo gładko. Znajdowałam się wtedy w podniszczonym i bardzo starym dworze, dość mocno podobnym pod względem rozkładu pomieszczeń jak moja obecna siedziba. Usłyszałam kroki, więc poszłam to sprawdzić. Na miejscu zastałam grupę łowców wampirów, bo byli o tyle mili by się przedstawić, zarówno słownie jak i przy pomocy srebra. Próbowałam uciec, bo byłam, w porównaniu do dzisiejszej siebie, beznadziejnie słaba... ale nie wyszło. Zanim jednak postanowili mnie zabić... cóż... powiedzmy, że mieli dla mnie jeszcze jedno zastosowanie... i wtedy wpadłam w amok. Nie była to rozpaczliwa próba uratowania siebie, a raczej początek rzezi. Z samego tego starcia nie pamiętam nic, lecz gdy wróciła mi świadomość, klęczałam w kałuży krwi, zaś to co z oponentów zostało, leżało porozrzucane po całym korytarzu. Swoją drogą on również był mocno umazany krwią. - Na tym skończyła swą opowieść.
- To tyle, jeśli chodzi o pierwsze splamienie krwią swych rąk jako nieumarła, bo nie wiem, czy za życia kogoś zabiłam - powiedziała, kończąc wino znajdujące się w jej kieliszku i dolewając kolejną porcyjkę. - Może teraz ty narzucisz jakiś temat? - zaproponowała.

Re: [Pustkowia] Powrót do domu

: Pon Lip 21, 2014 11:39 am
autor: Agares
- Dla smoka to nie jest żaden wyczyn - odparł, lekko poprawiając wampirzycę. - Zwłaszcza, że wiesz ile mniej więcej potrafią dożyć smoki - dodał. Mimo, że miał już dobre 1000 lat na karku to i tak nie wyglądał staro, więc nie miał na co narzekać.
- Ja tłumaczę to sobie tym, że byli słabo wyszkoleni, nawet jak na bandytów - odparł. Też do końca nie rozumiał jak można było trafić swojego, i to w dodatku w głowę, jednak tak jak powiedział przed chwilą- tłumaczył to sobie tym, że byli słabo wyszkoleni. Następnie napił się wina z kieliszka, a że wypił już resztę to wziął butelkę i dolał sobie trunku. Wysłuchał opowieści Teriel, która również dotyczyła jej pierwszego zabójstwa, a raczej splamienia rąk krwią. Nie miał żadnych pytań, czy uwag do opowieści wampirzycy, więc przez chwilę zastanowił się nad nowym tematem, bo Teriel zaproponowała, żeby to on teraz jakiś zaproponował.
- Może opowiesz mi o tym jak weszłaś w posiadanie swojej rezydencji? - zaproponował.
- Ewentualnie możesz opowiedzieć więcej o amoku, w który zdarza ci się wpadać. Albo jeżeli chcesz to najpierw o rezydencji, a później o amoku, z chęcią wysłuchałbym obydwu opowieści, jeżeli są - dodał po chwili.

Re: [Pustkowia] Powrót do domu

: Pon Lip 21, 2014 7:47 pm
autor: Teriel
- Powstanie rezydencji, co? - zamyśliła się na chwilę. Nie spodziewała się tego pytania, podobnie z resztą jak tego o amoku, lecz w przypadku tego pierwszego musiała wysilić swą pamięć, bo nie była to nadto spektakularna rzecz. - W zasadzie nie ma tu za wiele do opowiadania. Ściągnięcie materiałów za pomocą teleportacji, masa trupów robiących za budowniczych oraz wiecznie niezdecydowani nadzorcy. Nie chodziło o rzeczy typu, czy sypialnia będzie za mała, a walory obronne. Wysokość murów, ilość wież... wilcze doły, a nawet fosa z... lepiej nie pytaj, i tak byś nie uwierzył. Ogółem było sporo zabawy przy wznoszeniu całej konstrukcji oraz obyło się bez żadnych większych incydentów. Ot parę razy grupka strudzonych wędrowców uznała te "ruiny" za dobre miejsce na nocleg... Żebyś mógł widzieć ich miny, gdy obudzili się okrążeni przez nieumarłych. W większości wypadków uciekali aż się kurzyło. Zdarzało się, iż próbowali walczyć... wtedy dostawali dosłownego kopa w dupę. Napatoczyła się również gromada bandytów... i chyba wiesz, jak marnie skończyli. To tyle w tym temacie. - Na tym zakończyła krótką i niezbyt spektakularną opowieść o powstaniu jej domu.
- Co do amoku, nie jest to nazbyt skomplikowana sprawa. Nie wiem czym to jest spowodowane, lecz miałam problemy z samokontrolą. Jak już weszłam do walki, to w najlepszym razie ledwie panowałam nad sobą. Przy okazji raniłam wszystkich jak leciało, zarówno swoich jak i przeciwnika. Po to właśnie mam te ograniczniki. Jest z tym związana pewna zależność, bo im mniej mocy posiadam, tym bardziej panuję nad sobą. A jeśli nie zdejmę żadnego, to jestem w stu procentach sobą. - Starała się opisać to jak najprościej. Ostatecznie wyszło na to, iż była to opowiastka jeszcze krótsza aniżeli powstanie jej siedziby.
- A więc teraz moja kolej na pytanie... - tu zastanowiła się chwilkę. - Czego najbardziej się boisz?

Re: [Pustkowia] Powrót do domu

: Wto Lip 22, 2014 4:30 pm
autor: Agares
- Nie będę pytał skąd wzięłaś pieniądze na zakup wszystkich materiałów na budowę rezydencji i murów wokół niej - powiedział po tym jak Teriel skończyła opowiadać o powstaniu jej rezydencji, uśmiechnął się lekko przy tych słowach i następnie napił się wina z kieliszka. Wysłuchał krótkiej opowieści o amoku, w który wpada wampirzyca. Co prawda spodziewał się trochę dłuższej, a ta była krótsza niż opowieść o powstaniu posiadłości kobiety. Ale opisała to tak, że bez problemu dało się zrozumieć na jakiej zasadzie działa ten cały amok, do tego też nie miał żadnych pytań, właśnie dlatego, że Teriel w miarę dobrze to wytłumaczyła. Chwilę zastanowił się nad pytaniem, przy okazji wypijając trochę wina z kieliszka, przy następnym razie pewnie wypije już resztę wina z naczynia i będzie musiał je dolać.
- Hmm... Powiem ci, że nie wiem czego boję się najbardziej, ale mogę wymienić ci czego boję się ogólnie - odparł i po chwili przeszedł do tego, o co pytała wampirzyca.
- Obawiam się śmierci, ale tego to obawia się większość osób, bez różnicy jakiej są rasy i płci - odparł, ale jeszcze nie skończył. Domyślał się, że nawet nieumarli mogą bać się tego, że zginął ponownie.
- Boję się też tego, że stracę osobę, na której życiu mi zależy, ale ten "strach" pojawia się dopiero, gdy mam pewność, że na danej osobie naprawdę mi zależy... - zrobił na chwile pauzę. - Aktualnie boję się, że stracę ciebie - dodał i wypił resztę wina z kieliszka.
- Obawiam się też utraty sztyletu, a co za tym idzie Zapomnianego, bo mimo, że jest denerwujący to jest moją bronią, która lubi walkę, a poza tym jest moim przodkiem. Co prawda umiem walczyć bez broni, ale nie chcę stracić sztyletu, który możliwe, że będzie towarzyszył mi już do końca mojego żywota. I na koniec: Boję się bezsilności, a dokładniej sytuacji, w którym mógłbym być bezsilny i nie mógłbym pomóc lub uratować osobę, na której mi zależy... - znowu zrobił pauzę, jednak w kieliszku nie było już wina. - Nawet, jeżeli wiem, że ta osoba potrafi o siebie zadbać - dodał. Skończył mówić, więc sięgnął po butelkę z winem i nalał sobie alkoholu do kieliszka.
- A ty? Czego się boisz? - zapytał. Jeżeli Teriel powie, że niczego to jej nie uwierzy, będzie uważał, że kobieta po prostu ukrywa przed innymi to czego się boi i nie chce tego wyjawić.

Re: [Pustkowia] Powrót do domu

: Wto Lip 22, 2014 6:43 pm
autor: Teriel
- To proste, w dworze gdzie się przebudziłam nadal było parę wartościowych rzeczy... oraz skrytka z niemałą sumką. Poza tym uciekający z tych terenów, przestraszeni wędrowcy potrafili zostawić za sobą sporo cennych "pamiątek", po które nigdy się nie zgłosili... - mimo, iż smok wolał nie pytać, to wolała i tak uchylić rąbka "tajemnicy." Ot żeby nie było, iż zrobiła najazd na paręnaście posiadłości czy coś w tym rodzaju.
Wpierw cierpliwie wysłuchała, czegoż to dokładnie bał się jej smok. Nie znalazła tam nic, czego by się nie spodziewała, chyba że przyjrzeć się temu, co było mówione po śmierci.
- Czyżby aż tak ci na mnie zależało, że boisz się mojej straty? - Niemalże powtórzyła w pytaniu to, co przed chwilą usłyszała. Z wrażenia aż wzięła większy łyk wina. Ona sama miała jedną obawę, którą wcale nie była śmierć. Owszem, może nieco się jej obawiała, jak każdy z resztą, lecz nie na tyle, by paść na ziemię i płakać, gdyby miała nadejść.
- Najbardziej boję się, że... że... - westchnęła ciężko, po czym dokończyła jednym tchem. - Że cię stracę... Obudzę się, a ciebie już nie będzie, lub też zginiesz w walce... - wyrzuciła z siebie. Nie chciała go stracić, kochała go nad życie czy tam egzystencję, cokolwiek.
- Twoje pytanie - dodała na koniec.

Re: [Pustkowia] Powrót do domu

: Śro Lip 23, 2014 12:57 am
autor: Agares
Mimo, że o to nie poprosił to Teriel powiedziała mu skąd wzięła pieniądze na budowę rezydencji. Nie myślał, że zrobiła kilka najazdów na dwory i zamki w pobliżu, chociaż przemknęło mu to przez myśl, ale bardziej wydawało mu się, że właśnie po prostu znalazła te pieniądze i kosztowności, tak jak powiedziała.
- Tak, aż tak mi na tobie zależy, że boję się tego, że cię stracę - potwierdził słowa wampirzycy. Pytając o to chciała mieć chyba pewność, że Agares mówi prawdę. Mówił prawdę, na co wskazywał przede wszystkim jego szczery ton głosu.
- Nie pozbędziesz się mnie tak łatwo ze swojego życia, czy tam egzystencji - powiedział z uśmiechem na ustach, po tym jak wampirzyca powiedziała mu o tym, czego obawia się najbardziej. Póki co nie zamierzał opuszczać jej czy ginąć w jakiejś walce, a że ją kochał, to nie zamierzał jej opuszczać. Przysunął się bliżej niej, następnie objął i przytulił do siebie, jakby na potwierdzenie swoich słów.
- Zadam pytanie poza tematem: Masz tu jakiś skarbiec czy coś? Bo siedzę w twojej rezydencji jakby to był mój dom, a mógłbym tu zostać na stałe, o ile nie masz nic przeciwko, ale musiałbym jakoś przenieść swój skarb z jaskini... - odparł. Teriel widziała ile tam tego jest, a smok podejrzewał, że wampirzyca nie ma, aż tak dużego skarbca, o ile w ogóle go ma, żeby pomieścić to wszystko, chociaż nie wszystko tam było złotem, czy biżuterią, przecież było tam też kilka mebli, w tym jeszcze te wygodne fotele, na których siedzieli u niego w jaskini.
- Teraz drugie pytanie, już bardziej związane z tematami, o których rozmawiamy: Wiem, że znasz magię lepiej ode mnie. Uczyłaś się jej w trakcie tego jak byłaś wampirzycą, czy znałaś ją po tym jak obudziłaś się jako krwiopijczyni? - zapytał. Dobrze wiedział, że skaczą po tematach i co chwilę zmieniają bieżący temat, ale mieli dowiedzieć się więcej na swój temat, i właśnie to robią.

Re: [Pustkowia] Powrót do domu

: Śro Lip 23, 2014 9:44 pm
autor: Teriel
Wampirzyca wtuliła się w niego mocniej. Nie miała pojęcia, co też mogła mu odpowiedzieć lub też zachować się jakoś racjonalniej... W żadnym wypadku nie uśmiechała jej się utrata ukochanego, tym bardziej sama nie miała zamiaru się go w żaden sposób pozbywać. "Dobra, dosyć, opanuj się dziewczyno." - Zawsze to jakaś motywacja. Poza tym, po co miała się dręczyć na zapas? Z zamyślenia wyrwały ją dopiero kolejne pytania.
- Zacznijmy od magii. Znałam się na niej jako tako po przebudzeniu jako wampirzyca. Byłam wtedy gdzieś na poziomie, a bo ja wiem, studentki? Może troszkę wyżej. Jako, iż żadnych szerszych perspektyw czy czegoś podobnego nie miałam, poświęciłam masę czasu na rozwinięcie tego co już umiałam. Najlepiej szło mi z magią śmierci właśnie. Sporo książek, eksperymentowanie metodą prób i błędów... Nawet nie wiesz, ileż to porażek pod tym względem zaliczyłam po drodze. Najgorsza była utrata kontroli nad dwoma tysiącami siepaczy... to dopiero była zabawa. Ogarnięcie tamtego bałaganu zajęło mi tydzień. - Tak, zdecydowanie były to dobre wspomnienia, choć wtedy wcale do śmiechu jej nie było. Ganiać się po całej okolicy za zbuntowanym wojskiem... bardzo ciekawy sposób na spędzenie dnia. - Jak na naukę bez żadnych nauczycieli, uważam, że poszło mi całkiem nieźle... nie żebym się przechwalała czy coś - dokończyła, po czym opróżniła zawartość kieliszka.
- Skarbca żadnego nie mam, ale coś może i znalazłoby się na część skarbów, a zostać na stałe jak najbardziej możesz - powiedziałam po czym musnęła swoimi ustami jego. Przy okazji miałaby go na oku, oraz mieliby do siebie zdecydowanie bliżej, gdyby zachciało im się spędzić ze sobą parę upojnych chwil. - Zapowiada się krótka wycieczka - rzekła, po czym wstała i pociągnęła go za rękę, rozpoczynając "drobne zwiedzanie."
Udali się wpierw do zbrojowni, do której wejście znajdowało się przy schodach prowadzących na piętro. W samym tym pomieszczeniu znajdowała się naprawdę masa broni, zarówno białej jak i drzewcowej. Nieumarłych ją dzierżących również było trochę, bo dwie setki. Jako opancerzenie, nosili oni kolczugi z elementami zbroi płytowej oraz dość spore tarcze. Stanowili oni pierwszą część głównych sił interwencyjnych w razie nieupoważnionego wtargnięcia do jej siedziby. Teriel podeszła do końca pomieszczenia by pociągnąć za ukrytą pod stertą uzbrojenia dźwignię. Gdy to zrobiła, w ścianie otwarło się ukryte przejście, prowadzące do podziemi.
- Zwiedzanie zastrzeżonych rejonów czas zacząć - powiedziała z uśmiechem. W zasadzie to całe to miejsce było niezbyt dostępne dla osób trzecich, bo znajomych w praktycznie nie miała. - Oświetl - rzuciła, gdy tylko dotarli na sam dół. Chwilę później, wyglądający trochę jak mag, o czym świadczyły jego szaty, nieumarły rzucił drobne zaklęcie, które rozświetliło mroki panujące w tym miejscu. Długość i szerokość pomieszczenia była identyczna jak cała jej rezydencja, lecz wysokość wynosiła niemalże pięć metrów. Od razu w oczy rzucała się jej ukochana i zarazem elitarna gwardia. Grupa trupów, z których każdy wyglądał zupełnie inaczej. Niepokojący był fakt, iż oprócz aury z części ich przedmiotów, oni sami nie emanowali niczym, jak gdyby byli naprawdę martwi. Drobnym szczegółem była jeszcze większa ilość regularnych trepów, ale ci byli "towarem" ruchomym. Półtora tysiąca żołdaków mogła "upchnąć" gdzieś indziej, miejsca miała sporo, a w razie czego zawsze mogła rozbudować cały kompleks.
- Nie jest to co prawda tak wielkie jak twoja jaskinia, ale co nieco zawsze mógłbyś tu wcisnąć.

Re: [Pustkowia] Powrót do domu

: Czw Lip 24, 2014 1:45 pm
autor: Agares
Uśmiechnął się gdy wampirzyca mocniej wtuliła się w niego i sam nieco mocniej ją objął, w sumie to można by było nawet powiedzieć, że nie spodziewał się takiej reakcji z jej strony. Następnie Teriel zaczęła opowiadać o swojej mocy magicznej, w trakcie tej opowieści Agares dalej ją obejmował i nie miał zamiaru tego zaprzestać.
- Musiało być... ciekawie - odparł, gdy wampirzyca opowiedziała o tym, że kiedyś utraciła kontrolę nad sporą liczbą siepaczy. - Ja, z tego co wiesz to potrafię posługiwać się jedną dziedziną magii, a dokładniej to dziedziną ognia. Podejrzewam, że nauczyła mnie tego moja matka, jednak nie mam co do tego pewności - dodał. Skoro byli przy temacie magii to zawsze mógł wspomnieć o tym jaką magią on się posługuje i skąd ją zna, czy tam kto go jej nauczył.
- Zaprowadź mnie tam, a ja ocenię ile skarbów z mojej jaskini będziemy w stanie tam przechować - odparł i wypił resztę zawartości kieliszka i pozwolił na to, żeby Teriel pociągnęła go za sobą, przy okazji zwiedzi trochę swój przyszły dom.
Najpierw weszli do zbrojowni. Agares rozglądał się po niej, a było co oglądać, bo w pomieszczeniu tym była masa broni białej i drzewcowej, a także było tam dwie setki nieumarłych, którzy jak się później okazała stanowili siłę zbrojną wampirzycy- chociaż tego łatwo było można się domyślić. Następnie ze zbrojowni przeszli do ukrytego pomieszczenia, które rozświetlone, rozmiarami przypominało całą rezydencję, a wysokie było na jakieś pięć metrów. W oczy rzucała się też elitarna gwardia, która była tu "przechowywana", bez wątpienia wyposażeni byli w magiczne przedmioty. Pradawny jeszcze raz rozejrzał się po pomieszczeniu.
- Większość skarbów powinna się tu zmieścić, a że nie wszystko jest tam złotem to będzie można pochować to gdzie indziej - powiedział do wampirzycy.
- Wiesz, że jest tam nawet kilka broni? Będziesz mogła je przechować w zbrojowni, o ile znalazłabyś miejsce. Jest tam też kilka mebli, w tym kilka tych wygodnych foteli, na których mieliśmy okazję siedzieć u mnie w jaskini, więc je moglibyśmy postawić gdzieś u ciebie w rezydencji - zaproponował. Były to tylko propozycje, a czy wampirzycy zgodzi się na nie, czy nie to zależało w głównej mierze od niej samej.

Re: [Pustkowia] Powrót do domu

: Czw Lip 24, 2014 5:26 pm
autor: Teriel
- No cóż, zawsze będziesz mógł część złotawego złomu upchnąć do którejś z szaf czy też postawić na stół - odparła wampirzyca. A więc przyjdzie jej eksmitować większa część wojska.. ale to nie powinno być nadto problematyczne. Podwojenie ilości nieumarłych w wieżach i na murach, paru więcej na zewnątrz, reszta do pomieszczeń. Opcjonalnie jakaś dobudówka... czasochłonne, ale niezbyt kosztowne. Materiały nie są problemem, a ziemia darmowa. - W najgorszym razie zawsze można poszerzyć mury i wybudować jakiś magazyn czy coś w tym rodzaju. - Postanowiła podzielić się swoim przemyśleniem.
- Na dodatkową broń zawsze znajdę miejsce, choćby w sypialni. - Oręża nigdy za mało, a lepiej mieć więcej i nie użyć, aniżeli płakać z powodu braku. - Dla foteli miejsce się zawsze znajdzie - dodała po chwili. Te wygodne siedzonko ostatecznie powinno się znaleźć w najbardziej strategicznych miejscach... czyli tam, gdzie leniuchowano najczęściej. - To kiedy rozpoczynamy przeprowadzkę - spytała. Mogli zabrać się za to choćby i zaraz, jeśli ktoś pytałby ją o zdanie.

Re: [Pustkowia] Powrót do domu

: Czw Lip 24, 2014 11:43 pm
autor: Agares
- Dokładnie - odparł do wampirzycy. Po chwili wpadł na pewien pomysł, który przedstawił Teriel: - Wiesz, że wśród moich skarbów znalazły by się dwie czy trzy szafy w dobrym stanie? Można by było wnieść je tutaj i schować w nich te kosztowności- zawsze to trochę zaoszczędzonego miejsca na worki ze złotem i biżuterią - dodał. Według niego nie był to zły pomysł, chciał wiedzieć co na ten temat sądzi wampirzyca, może zgodzi się z nim, a może nie lub zaproponuje rozwinięcie tego pomysłu.
- Gdyby ten najgorszy raz miał nadejść to pokryłbym koszty związane z budową tego magazynu i poszerzeniem murów - powiedział do niej. W końcu to tak jakby z jego winy Teriel musiałaby wprowadzać te "poprawki", więc czuł się zobowiązany żeby pokryć ich koszt.
Zastanowił się chwilę nad odpowiedzią na ostatnie pytanie nekromantki, w sumie to i tak nie mieli nic wielkiego do roboty, więc mogliby zacząć nawet od zaraz.
- Chyba możemy zacząć nawet teraz. Mam nadzieję, że ty i twoi nieumarli pomożecie mi z przeniesieniem tego co tu się zmieści, tak żeby przenieść to za pierwszym razem, bo niestety sam nie dam rady- za dużo tam tego jest - odparł. Znowu zaproponował pewne rozwiązanie, na które w większej mierze zgodzić musi się sama Teriel, bo to w końcu jej nieumarli. - Masz jakieś wozy czy coś, które twoi nieumarli mogliby pociągnąć, a na które władowalibyśmy worki i skrzynie ze złotem i resztą kosztowności? Sam mogę przenieść kilka w swoich łapach, w smoczej formie, ale musiałbym zrobić kilka przelotów... Jeżeli nie masz tych wozów to najwyżej zrobię kilka przelotów, a twoi nieumarli pownosiliby to wszystko w miejsce, w którym teraz jesteśmy - dodał po chwili. Decyzja jak rozwiążą tę sprawę należała teraz do niej.

Re: [Pustkowia] Powrót do domu

: Pią Lip 25, 2014 1:43 pm
autor: Teriel
- To nawet lepiej, wstawi się je do któregoś pokoju na piętrze co by nie przeszkadzały nadto. Swoją drogą, z paru pomieszczeń można by zrobić prowizoryczne magazyny, i tak są nieużywane - dopowiedziała swoją sugestię. Miała kilka pokoi, które nie robiły nic poza generowaniem kurzu, a tak przynajmniej na coś by się przydały. - Może nawet udałoby się upchnąć tam to, co nie wejdzie do podziemi i problem z głowy. - Zawsze to zaoszczędzone złoto, choć w tym wypadku raczej koszta by nie bolały, w końcu smok raczej na pusta sakwę skarżyć się nie mógł.
- Jasne, że pomogę, tylko z typowymi wozami może być mały problem, nie mam takowych - powiedziała. - Jednak zawsze można zrobić coś na ich podobieństwo, co będzie niesione przez nieumarłych. Czego jak czego, ale ich mi nie zabraknie. - Wydawało jej się to pomysłem mogącym się sprawdzić. Trup się nie zmęczy, przez co może targać ciężary przez cały czas, tempem szybszym aniżeli marsz. Oczywiście jeden do takowej konstrukcji to za mało, ale nie bez powodu była niezłą nekromantką.
Przy okazji, wspomniane już wcześniej, przemiłe truposze już zaczęły zbierać się przed jej siedzibą. Jakkolwiek by nie postanowili rozwiązać sprawy z transportem, ci z pewnością się przydadzą, a szkoda by było tracić te parę minut na ich mobilizację.
- I jeszcze coś, ich usługi kosztują - odparła, po czym wymownie "popukała" w swój prawy policzek, uśmiechając się przy tym słodko. Motywacja do pracy przede wszystkim, bo nigdy nie wiadomo, czy bez tego nie zapomni, jak to kierować swoimi oddziałami.

Re: [Pustkowia] Powrót do domu

: Sob Lip 26, 2014 11:41 am
autor: Agares
- To nie jest zły pomysł, jeżeli rzeczywiście masz pokoje, których nie używasz - odparł. Zresztą, jeżeli potrzebne byłoby trochę złota na jakieś wydatki to nie byłoby trzeba specjalnie schodzić do skarbca. Śmiało można stwierdzić, że sugestia wampirzycy spodobała mu się.
- To też jest dobry pomysł, jeśli nie posiadasz wozów - powiedział po tym jak Teriel zasugerowała nieco inne użycie jej nieumarłych, bo nie miała typowych wozów. Zrealizowanie tego pomysłu pozostawił pomysłodawczyni, czego łatwo było można się domyślić.
Gdy Teriel wspomniała, że usługi kosztują to Agares domyślił się jaką zapłatę wampirzyca ma na myśli, dodatkowo utwierdził go w tym gest jaki wykonała po tym gdy powiedziała, że takie usługi mają swój koszt.
Pradawny niespodziewanie złapał ją za rękę i przyciągnął do siebie, tak że ich ciała niemalże stykały się ze sobą i objął. Najpierw pocałował ją w policzek, tak jak chciała. Następny pocałunek był już w usta, był oczywiście długi, namiętny i miał w sobie nutkę brutalności.
- Teleportujesz nas wszystkich do mojego leża, czy jak? - zapytał po tym jak ich usta rozłączyły się. Chciał wiedzieć jak wampirzyca zamierza to wszystko zrobić. Zawsze mógł przewieść ich wszystkich na swoim smoczym grzbiecie, jednak nie wiedział czy dałby radę zrobić to wszystko za jednym przelotem.

Re: [Pustkowia] Powrót do domu

: Sob Lip 26, 2014 8:11 pm
autor: Teriel
- Opłata przyjęta... przynajmniej na razie - odparła po tym, jak zakończyli drobną "transakcję." Musiała przyznać, dodatkowa zapłata w niej zawarta była jak najbardziej akceptowalna i mile widziana. O jej dalszą część upomni się wkrótce, ale najpierw praca.
- Wykluczone. Nie dam rady przenieść nas wszystkich pod twoją jaskinię. - Może i mogła teleportować się na naprawdę spore odległości, ale zrobienie tego z tak licznymi pasażerami było poza zasięgiem jej możliwości. - Mogę przerzucić jedynie małą grupkę, reszta musiałaby iść na piechotę... albo przelecieć się na twoim grzbiecie. - Nieco szalona idea, ale mogąca się sprawdzić, choć musiała brzmieć nieco komicznie.
- Ewentualnie mogłabym spróbować przywołać coś na miejscu, ale wątpię, by ilość nieumarłych była tak... spektakularna? Nie sadzę, by było tam aż tak wiele materiału na przywołanie czegokolwiek, a ożywione jaszczury raczej nie będą nadto pomocne. - Oczywiście szczątki paru niedoszłych łowców skarbów się zawsze znajdą, ale po co ryzykować, skoro tu miała gotowe truposze? Decyzja, jak jej twory miały tam dojść należała do Agaresa, w końcu to jego grzbiet.

Re: [Pustkowia] Powrót do domu

: Sob Lip 26, 2014 10:20 pm
autor: Agares
- Czyli to nie jest cała "suma"? - zapytał i uśmiechnął się nieco szelmowsko. Domyślał się co wampirzyca będzie chciała jako dalszą część zapłaty, a pewnie zażąda jeszcze "zapłaty", żeby przetransportować smocze kosztowności na teren swojej rezydencji. Mimo, że domyślał się o co będzie jej chodzić to ciekaw był tego co Teriel wymyśli.
- Przeniesiesz siebie i tą jedną grupkę pod moją jaskinię, a ja resztę twoich nieumarłych przetransportuję na grzbiecie i ewentualnie w łapach, jeżeli wszyscy nie zmieszczą się na moim grzbiecie - odparł. Z racji tego, że latał bardzo szybko to pokonanie tej odległości nie zajmie mu wiele czasu, jednak wiadomo, że Teriel i jej grupka będą tam pierwsi.
- Wiem, że będziecie pierwsi pod moim leżem, więc możecie już zacząć wynosić już zapełnione skrzynie i pakować kosztowności do pustych skrzyń i worków - dodał po chwili.
- W drodze powrotnej też przeniosę kilka worków ze złotem w swoich łapach. Mógłbym przenieść wszystkie, jednak nie dałbym rady, bo będzie ich za dużo - powiedział. Co prawda mówił jej już o tym wcześniej, ale wolał wspomnieć jeszcze raz.
- Wykorzystamy twoje "gotowe truposze". Chyba, że będzie ich za mało, w co szczerze wątpię, wtedy będziesz mogła wskrzesić kilku poszukiwaczy przygód, których zabiłem tam, przy leżu i w środku - kolejna sugestia, której wampirzyca raczej nie będzie musiała wykorzystać, jednak będzie tego pewien gdy zobaczy ilu nieumarłych wezwała lub wezwie Teriel.
- To co? Idziemy na plac przed rezydencją? - zapytał w końcu.

Re: [Pustkowia] Powrót do domu

: Nie Lip 27, 2014 2:02 pm
autor: Teriel
- Nie - mówiąc to pokiwała wymownie głową. - Całość będziesz spłacał przez naprawdę długi czas. Możliwe, iż nie zmrużysz przez to oka - dodała z uśmiechem. Zadziwiające, jak wieloma słowami można było określić mniej dosadnie spanie ze sobą, bo to akurat jest jak najbardziej warte powtórzenia. W końcu, co było złego w zaznawaniu odrobiny przyjemności, zwłaszcza, jeśli to zajęcie odpowiadało obu stronom?
- Tylko nie spóźnij się za bardzo, bo jeszcze roztrwonię cały skarb. - "Tylko na co?" Zawsze to jednak jakaś motywacja, marna, bo groźba bez pokrycia... - Zapowiada się pracowite popołudnie.
Powiedziała jeszcze kilka słów w mowie umarłych, a setka nieumarłych z tego pomieszczenia ruszyła marszem na zewnątrz. Tragarzy nigdy za mało.
- Idziemy... bo tutaj przemiana w smoka mogłaby być problematyczna - odparła, po czym oboje ruszyli na zewnątrz. Przechodząc przez zbrojownię zgarnęła jeszcze swoją ulubioną szablę, a raczej jeden ze znajdujących się tam egzemplarzy.
Przed bramą stali już "pracownicy" w liczbie dwustu pięćdziesięciu.
- Tylu powinno wystarczyć i to ze sporym zapasem - powiedziała wampirzyca, z lekkim uśmiechem na ustach. Chwilę później grupka trzydziestu z nich wystąpiła przed szereg. - Tylu dam rade zabrać ze sobą. Reszta należy do ciebie. - Ilu załaduje na swój grzbiet czy gdzie tam będzie chciał, tylu będzie ładować skarby.

Re: [Pustkowia] Powrót do domu

: Nie Lip 27, 2014 2:38 pm
autor: Agares
- Domyślam się... ale zapłata będzie warta nie zmrużenia oka - odparł. Teraz miał pewność o jaki sposób zapłaty chodzi wampirzycy. Ale sposób w jaki zapłaci to nie zawsze musi odbywać się w łóżku, bo szczerze mówiąc to Agares z chęcią wypróbowałby jeden z wygodnych foteli pod tym względem, a niedługo będzie ich tu kilka.
- Nie roztrwonisz... Chociaż po tym jak się od ciebie przeprowadzę to moglibyśmy uznać, że mój skarb jest też twoją własnością - powiedział po chwili. Miał wiele kosztowności, których pewnie nie wydałby do końca życia, więc gdyby podzielił się nimi z wampirzycą to chyba nie byłoby to złe, a ona sama zapewne by się ucieszyła. Kiwnął tylko głową twierdząco, gdy Teriel wspomniała o tym, że w pomieszczeniu, w którym się znajdują to przemiana w smoka byłaby problematyczna... chociaż tutaj to ucierpiałaby bardziej jej twierdza i wojsko, a nie Agares.
Wyszli na zewnątrz, a smok przyjrzał się ilu nieumarłych zgromadziła Teriel.
- Tak, tylu powinno wystarczyć... Chociaż... Możesz odesłać jakiś pięćdziesięciu, bo jest ich za dużo, tak szczerze mówiąc - powiedział do niej. Później z szeregu wystąpiło trzydziestu nieumarłych, których zabierze ze sobą wampirzycy. - Powinienem dać radę przenieść większość na grzebiecie, a resztę w swoich łapach. Będę leciał trochę wolniej, bo nie chcę żeby żaden z nich spadł mi gdzieś po drodze czy coś... - odparł. Następnie staną na środku placu, za szeregiem nieumarłych i przemienił się w smoka. Złożone skrzydła dodatkowo wzniósł nieco w górę, więc zajmowały jeszcze mniej miejsca.
- Na moim grzbiecie powinno zmieścić się jakieś sto... resztę wezmę w łapy. Rozkaż im, żeby setka wsiadła na mój grzbiet, a reszcie powiedz, że wezmę ich w swoje łapy - powiedział do wampirzycy. Teraz pozostało mu czekać na to, aż ta grupa, licząca stu nieumarłych wdrapie się na jego grzbiet.