Ekradon[Karczma] Bo uczyć można się wszędzie...

Warowne miasto położone u podnóża gór, otoczone grubymi murami i basztami, jego bramy zdobią dwa ogromne posagi gryfów. Miasto słynie z handlu, pięknych karczm i ogromnej armi. Armi niezwykłej, bo składającej się z wojowników i gryfów. Od setek lat ekradończycy udomawiają gryfy, które później służą w ich armi, stacjonującej w górach poza miastem.
Awatar użytkownika
Ronin
Błądzący na granicy światów
Posty: 20
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

[Karczma] Bo uczyć można się wszędzie...

Post autor: Ronin »

Dwadzieścia lat to dużo, w każdym razie dla człowieka. Dla elfa, czy też czarodzieja ów dwie dekady to nie więcej, niż jedynie uderzenie motylich skrzydeł, jedynie kilka ziarenek w wielkiej klepsydrze wszechświata, a jednak... Jednak w chwili śmierci, każda istota ma zasadniczo tak samo mało czasu na pogodzenie się ze swym losem. Taka oto równowaga...
Niebieskooki szermierz spędził w Alarani na tyle dużo czasu, że zasadniczo mógł to miejsce nazywać domem, a przecież początki nie były łatwe, z resztą, jak zawsze. Długie dwadzieścia lat, w czasie których zobaczył więcej, niż niejednemu mędrcowi z jego ojczyzny mogło się śnić przez całe życie. Z początkowo zagubiony, pozbawiony wszystkiego, Ronin zebrał to co miał i czego nie mógł mu nikt odebrać by nie tylko przetrwać w tym miejscu, ale i móc się w nim rozwijać.
Powiadają, że uczyć można się od każdego i zawsze. To zawsze powtarzał mu ojciec, zawsze szukaj możliwości doskonalenia, staraj się zrozumieć swoje otoczenie, zadawaj pytania, wyciągaj wnioski. Lata temu jedynie przytakiwał na te słowa mądrości i chociaż próbował żyć zgodnie z ich przykazaniami, to jednak nie rozumiejąc ich znaczenia nie potrafił znaleźć równowagi. Dzisiaj, u progu królestwa Ekrdonu, po długich dwóch dekadach nie był pewien, czy był odrobinę bliżej poznania odpowiedzi...
Ronin niespiesznie zgramolił się z łóżka, a w zasadzie z podłogi. Chociaż spędził tu już tyle lat, to jednak nadal wolał spać jak w swej ojczyźnie, na kocu rozciągniętym na twardych deskach, koniecznie z mieczem w zasięgu ręki. Pierwotnie stanowiło to swoisty łącznik ze światem, który dzisiaj mienił mu się być równie realny jak sen, a przecież istniał, gdzieś tam.
Niebieskooki przemywszy twarz w wodzie spojrzał na niewielkie ustawione w pokoju lustro. Jego włosy jak zawsze wyglądały nadzwyczajnie zdrowo, ale i tak postanowił poświęcić im przynajmniej kilka minut, to wyrabiało dobre odruchy. Następnie korzystając z brzytwy skrócił kilkudniowy zarost to poziomu akceptowalnego przez społeczeństwo, po czym ubrał się i zszedł po schodach na dół. Było tuż przed świtem, tak więc w głównej sali nie było wielu gości, w zasadzie, był jedynie on i córka karczmarza. Niebrzydka dziewczyna, troszkę zbyt prosta, ale ostatecznie sympatyczna.
- Dzień dobry panienko. - niebieskooki zwrócił się do nastoletniej pociechy właściciela tego przybytku, na co dziewczę odpowiedziało mu pogodnym uśmiechem.
- Dzień dobry panie. Polecam jajecznicę - zachęciła Jaina, tak jak uczył ją tatulek, zawsze należy podsunąć gościom coś na ząb z rana, bo raz najedzony klient to mniej problematyczny klient (bo zadowolony), a poza tym można od nich wyciągnąć więcej grosza za dodatkową usługę.
- Wdzięczny będę herbaty poproszę. - odpowiedział Ronin po czym odprowadził dziewczynę wzrokiem do drzwi i westchnął. Jego dłoń powędrowała do sakwy i zaczęła poszukiwać wśród niej odpowiedniej kwoty, jaką przyjdzie mu zapłacić za dobre śniadanie.
Ciekawe, co dziś przyniesie dzień? Może pozwolą mu w końcu wejść na teren koszar sławnych Ekradiońskich wojowników? Już od kilku dni starał się o ten honor, niestety bezskutecznie. Nie zrażał się jednak, wszak nikt na niego nie czekał, a i on się nigdzie nie spieszył...
Infinis
Szukający drogi
Posty: 39
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Czarodziejka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Infinis »

Po ostatnich wydarzeniach i spotkaniu dosyć dziwnego Elfa, Infinis wyruszyła w dalszą drogę. Nie należała do osób, które odpoczywają od swoich obowiązków, poza tym zawsze znalazł się ktoś, kto potrzebował jej pomocy, choć to co robiła spotykało się z pogardą od strony innych istot. Może i nie każdy wiedział jak wygląda Czarne Skrzydło, ale Infinis obiecała sobie, że kiedyś tanie sięna tyle potężna, że raz na zawsze odmieni swój los, a i wtedy skończą się zabobonne myślenia innych oraz ta opinia… Dlaczego nikt nie pomyślał, że coś wcale nie jest do końca złe, że przecież jej misja to niesienie nieszczęścia i śmierci.
Infinis zdecydowała się przemienić w kruka, wkrótce czarne skrzydła swobodnie uderzały w powietrzu, a czarny ptak frunął przed siebie, tuż obok swojego przyjaciela.
- Zairun, musimy udać się do Ekradonu. Nie wiem dlaczego, ale po prostu musimy. Nie słyszę żadnych wołań, ale wiem, że tam czeka mnie zadanie do wykonania. – kruk wydał siebie nieco skrzekliwy dźwięk, lecz jej słowa rozbrzmiewały w głowie jej towarzysza.
- Dziwna sprawa. Będę wypatrywać czegoś co może pomóc ci w odnalezieniu odpowiedzi. – tyle jedynie odparł na jej słowa, rozmyślając o tym co powiedziała. Zdecydowanie częściej miała określony plan, zazwyczaj wiedziała gdzie i po co się udaje. Może tym razem było inaczej, ale na pewno wizyta w Ekradonie zakończy się tak jak wizyty w innych miejscach.
- Możliwe, że wydarzy się tam coś złego i będziesz potrzebna. – Zairun odezwał się w myślach Infinis, na co ta przyspieszyła lot.
- Mam nadzieję, że nie. – odparła na jego słowa.

W bezpiecznej odległości od bram miasta, Infinis przybrała ludzką formę. Włosy miała upięte w charakterystyczny dla siebie sposób, na sobie miała płaszcz w kolorze borodowym, który jednak nie porażał intensywnością, ciemne spodnie wpuściła w wysokie buty, a do tego wszystkiego przez ramię przewiesiła skórzaną torbę, w której trzymała biżuterię.
- Leć, rozejrzyj się. – rzuciła do Zairuna, który pognał przed siebie.

Jak mogła się spodziewać, o tej porze w mieście nie było wielkich tłumów, dlatego jej pojawienie się nie zostało okraszone dziwnymi spojrzeniami, westchnięciami, a i jej kruczy towarzysz nie wywołał paniki w oczach tych bardziej zabobonnych.
- Czysto. – usłyszała jego głos w swoich myślach. Na jej ustach pojawił się delikatny uśmiech. Czyżby to byłą cisza przed burzą? Zapewne niedługo w jej serce i umysł wedrze się wołanie o pomoc.
- Znajdź karczmę albo miejsce, w którym mogłabym zatrzymać się na jakiś czas. – odezwała się do swojego towarzysza, którego miała na oku, po chwili rozejrzała się uważnie, ale te kilka osób wędrujących uliczkami miasta, nawet nie zarejestrowało jej przybycia.
- Za rogiem tamtej uliczki przed tobą znajdziesz karczmę, póki co jest pusta, ale wygląda na całkiem przytulną. – od razu skierowała się w stronę wskazaną przez Zairuna, skinęła do niego głową dziękując za pomoc. Zawsze był przydatny w takich sprawach, przywykła do jego obecności, właściwie był jej jedynym przyjacielem .

W karczmie rzeczywiście było całkiem pusto, pierwszy raz od dłuższego czasu jej pojawienie się w takim przybytku nie rozpętało burzy szeptów. A to całkiem dziwne uczucie. Niewiele zewlekając podeszłą do szynku, za którym stała całkiem młoda dziewczyna. Infinis przywitała się ni to uprzejmie, ni jakoś wrogo. Od razu przeszłą do rzeczy i wykupiła nocleg, tak jak miała to w planach. Dziewczyna z taką ochotą zaproponowała Infinis jajecznice, że ta postanowiła nie odmawiać, ba, nawet zapłaciła więcej niż powinna.
Gdy szła do wolnego stolika – a tego było tutaj całkiem sporo- przez chwilę jej wzrok zatrzymał się na jedynym gości tego przybytku. Nie byłą pewna czy jest tutejszy, czy też nie, ale nie skupiała się zbytnio na tym fakcie.
- Miej oko na okolicę. – posłała myśl do Zairuna, który siedział na parapecie jednego z okien.

- Na Pana, to kruk... - usłyszała głos młodej dziewczyny, która niosła jajecznicę do stolika Infinis.
- To zły omen, bardzo zły. - mówiła do siebie, ale na tyle głośno, że jej głos rozbrzmiewał w pomieszczeniu.
- Że też potrafisz tak przykuwać uwagę. - rzuciła do Zairuna, który jakby oburzony odfrunął z parapetu.
- To zły znak. - do Infinis dotarły kolejne słowa dziewczyny, która położyła jajecznicę na stoliku.
- To tylko ptak jakich wiele na tej ziemi. - Infinis odpowiedziała spokojnie, posyłając dziewczynie lekki uśmiech. Nie miała zamiaru po raz kolejny tłumaczyć tego wszystkiego, po co. Z resztą, coś w tym było, tylko, że wszyscy widzieli kruka jako coś złego, a wydarzenia, które zapowiadał za jeszcze gorsze. A tak przecież nie było.
Awatar użytkownika
Ronin
Błądzący na granicy światów
Posty: 20
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Ronin »

Podstawą każdego biznesu jest profesjonalne podejście do klienta. Klient musi być zadowolony, ale to nie taka prosta sprawa. Należy sprawić, by poczuł się wyjątkowo, że jest potrzebny, że ktoś poświęca swój czas tylko jemu, a jakość oferowanych usług stoi na najwyższym poziomie właśnie po to, by sprawić mu radość. W zasadzie... Jaina się starała. Jajeczniczka jaką przyniosła staremu szermierzowi była nie tylko ciepła, ale i smaczna. Prawdopodobnie, gdyby Ronin miał kilka lat mniej, a dziewczyna nieco więcej pewności siebie, dodatkowo zostałby "uraczony" widokiem kołyszących się bioder, ale cóż, nie można mieć wszystkiego, z resztą, z pewnym wieku...
Niebieskooki wojownik lekkim ukłonem podziękował za śniadanie i zapłacił za nie odpowiednią kwotę, po czym zabrał się za jedzenie. Zdecydowanie lubił poranki, miały one w sobie tę magię spokoju. Jeszcze wiele osób spało, tylko nielicznie udawali się do pracy (albo z niej wracali po nocnej służbie, chociażby w piekarni), czy też w innych mniej lub bardziej podejrzanych kierunkach, tak więc zasadniczo panował błogi spokój.
W chwili, gdy drzwi karczmy otworzyły się, niebieskooki posłał w ich kierunku spojrzenie. Zapowiadało się bowiem na to, że nie tylko on lubi wstawać ze słońcem. Więcej nawet, strój kobiety sugerował, że ma oto do czynienia z jakąś znaczniejszą osobą, nie każdego stać na porządne i czyste ubranie. Dodatkowo dodając do jej wizerunku kruka (aktualnie siedzącego na parapecie, a pojawiającego się razem z nią), aż trudno oprzeć się wrażeniu, że oto ma się przed sobą do czynienia z czarodziejką. W zasadzie, podpowiadało o tym troszkę więcej, niż jedynie egzotyczny towarzysz i dobre ubranie - kobieta przechadzała się samotnie. Szlachetnie urodzonej damie nie przystawałoby wędrować bez partnera, lub chociaż towarzyszki, a to już zdradzało niejako niezwykłość jej osoby. Dodatkowo, jakiś szósty zmysł podpowiadał Ronin'owi niewielkie zawirowania w tzw. magii jakie otaczały kobietę.
Stary mistrz nie wpatrywał się w nią jednak jakoś specjalnie nachalnie, wszak miał dużo ciekawszy obiekt przed sobą pod postacią stale malejącej pod wpływem ruchów łyżki porcji jajecznicy. Jak zauważył, Jaina zdawała się mieć dzisiaj dobre otwarcie, udało się jej wcisnąć kolejną jajecznice, a to na pewno ojciec policzy jej na plus. Może dzięki temu znów się upije i będzie mogła czmychnąć tylnym wejściem? Tak, tak, Ronin wiedział o jej nocnych wycieczkach, w zasadzie tylko dlatego, że niektóre noce spędzał na dachu wpatrując się w gwiazdy, a skoro o stworzeniach nieba mowa...
- Lecz jeden z niewielu, który ściąga do zwłok. - włączył się w rozmową Ronin, biorąc łyk zaparzonej herbaty, która nawiasem mówiąc równać się nie mogła z tą, którą pamiętał ze swej ojczyzny. - Pamiętajmy jednak, że podobnie czynią wrony, ale i orły. - kontynuował niebieskooki, przenosząc spojrzenie na ptaka siedzącego na parapecie. Skupił na nim swoje poszerzone zmysły i już wiedział, że ma do czynienia z czymś więcej, niż jedynie krukiem. Ptak ten nie tylko odznaczał się w polu magii, ale i posiadał własne emocje, znacznie bardziej złożone niż te, jakich powinno się spodziewać po nawet tak inteligentnym stworzeniu.
- Dziwny nie jest fakt, że się pojawił, lecz fakt, że jest sam. - dodał niebieskooki, po czym przeniósł spojrzenie na Infinis kontynuując - Chyba, że nie jest. Jak pani uważa?
Infinis
Szukający drogi
Posty: 39
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Czarodziejka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Infinis »

Pradawna siedziała niewzruszona słowami dziewczyny, która tak bardzo przeżywała widok czarnego ptaka. Infinis zdecydowanie przywykła do takich zachowań, ludzie i inne istoty reagowali na Zairuna w taki sposób, jakby zobaczyli ducha czy inny twór, który istnieje tylko po to by straszyć żywych.
Już chciała skupić się na posiłku, gdy do jej uszu dobiegł męski głos. Czarne Skrzydło powoli podniosła wzrok i skierowała go w stronę mężczyzny, jedynego gościa tego przybytku, gdyby nie liczyć jej samej.
Przez dłuższą chwilę milczała, przyglądając się mu uważnie, nie wydawał się być kimś, kto mógłby jej w jakiś sposób zagrozić, dlatego odezwała się całkiem spokojnym głosem.
- Ale to nie czyni go złym. Zwłok tutaj nie widzę, więc to tylko zbyteczny zabobon, który funkcjonuje w społeczeństwie od dawien dawna. – po tych słowach ponownie spojrzała na jajecznicę, która wcale nie wyglądała tak źle. Tymczasem dziewczyna, która przyniosła jej posiłek, spuściła głowę i wyszeptała słowa jakiejś modlitwy, która miała uchronić ja przed czającym się złem, czy coś takiego. Infinis już nie zwracała uwagi na takie gesty, bo doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że są one tak samo nietrafione jak wierzenie we wszelkiego rodzaju przesądy. Przynajmniej w większości przypadków.
Gdy po raz kolejny chciała zabrać się za jedzenie, mężczyzna ponownie odezwał się do niej, tym razem ewidentnie łącząc kruka z jej pojawieniem się. Infinis przez moment nie podnosiła spojrzenia, dopiero po chwili jej wzrok powędrował do miejsca, w którym siedział nieznajomy. Czyżby był to kolejny mężczyzna liczący na chwilę rozrywki, szukający jakiejś tajemniczej zagadki do rozwiązania, czy może chciał dowiedzieć się czegoś o Czarnym Skrzydle, o którym tak dużo mówiono, ale nikt nie wiedział jak wygląda?
- Dziwne jest raczej to, że ludzie tak szybko wrzucają innych do jednego worka. Czy nie jest tak, że w każdym stadzie, grupie, społeczeństwie znajdzie się ktoś, kto chce być inny? - powiedziała spokojnie, intensywnie wpatrując się w mężczyznę.
- A pan uważa, że on jest z kimś? Że ten właśnie kruk jest zwiastunem nieszczęścia? – nikły uśmiech pojawił się na jej ustach, lecz był to tylko ułamek sekundy, by można było go wyłapać.
- Jedno zwierzę, a tyle zainteresowania. – powiedziała do siebie, zastanawiając się przez moment, czy w tym mieście naprawdę nie dzieje się nic godnego uwagi, żeby zwracać ją na ptaka. Dobrze, może nie jest on taki zwyczajny, ale też nie każdy o tym wie.
- Niewielu zdaje sobie sprawę z tego, że przez mocne wierzenie w takie zabobony, może ściągnąć kłopoty, które sami wywołamy taką ślepą wiarą. – zwróciła się do dziewczyny, która nie chcąc uczestniczyć w rozmowie, postanowiła wrócić do swoich obowiązków.
Awatar użytkownika
Ronin
Błądzący na granicy światów
Posty: 20
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Ronin »

Czyżby niebieskooki trafił w jakiś czuły punkt? Kobieta ewidentnie chciała wziąć w obronę "niesławne" zwierzę, co nie należało do zachowań codziennych, więcej nawet, między słowami mówiła zdecydowanie więcej, niż chciała, a może tylko jemu tak się wydawało? Starszy mistrz spojrzał na kobietę pogodnym, chociaż nieco zmęczonym wzrokiem. W sytuacjach takich jak ta, postępował właśnie w ten sposób - niczym woda przybierał odpowiednie naczynie. Nie zmieniał swojego "składu", lecz "kształt" przystosowywał do sytuacji.
- Zwiastun nieszczęścia, to czarny dym nad domostwem, bijący dzwon świątyni, albo... Człowiek noszący miecz. - odpowiedział spokojnie wstając od swojego stołu, niejako wskazując ostatnimi słowami na siebie. Jakby bowiem nie było, fascynujący i dla niego zdawał się być fakt, że kruk wzbudza zainteresowanie, a uzbrojony po zęby wojownik (których nawiasem mówiąc całkiem sporo w tej okolicy), gotowy gwałcić, palić i zabijać już niekoniecznie.
- Wszystko zależy od punktu widzenia, z resztą, wiele prawd tylko od tego zależy. Spójrzmy na noszącego broń, czyż miecz nie służy do zabijania? Czy nie czyni go to zatem narzędziem zła? Jednakże, czy znaczy to, że miasto pełne zbrojnych, jest złe? - pociągnął niebieskooki, kierując się pierwotnie w stronę lady, za którą skryła się Jaina i pozostawiwszy tam swój talerz, skierował się z herbatą w stronę nieznajomej kobiety.
- Czy można? - zapytał o zgodę by zasiąść przy naprzeciw niej, po czym albo usiądzie, albo dalej stać będzie.
- Powiadają, że wiara czyni cuda. Moim skromnym zdaniem, całkiem sporo magów i co ważniejsze kapłanów, by się z tym zgodziło. A skoro istnieje in, to jang za nią podążą więc i nieszczęście ściągnąć można. Czy czekają nas nieszczęścia? - zakończył pytaniem, po czym jakby reflektując się dodał.
- Nazywam się Ronin. Poszukuję odpowiedzi. - przedstawił swą osobę mistrz z lekkim ukłonem, po czym spojrzał na Infinis spokojnym, ciepłym spojrzeniem niebieskich oczu. Może ten poranek będzie jednak ciekawszy niż się tego pierwotnie spodziewał? Wiele zależy od tego, które z jego słów zaciekawią nieznajomą. Miał całkiem spore podstawy podejrzewać, że podobnie jak on i ona nie jest tutejsza, chociaż raczej nie przybywa z tak daleka jak on, co do tego miał akurat pewność.
Infinis
Szukający drogi
Posty: 39
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Czarodziejka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Infinis »

Infinis była przekonana, że rozmowa pomiędzy nią a nieznajomym właśnie dobiegła końca. Skupiona na swoim jedzeniu, smakowała jajecznicy, pogrążona we własnych myślach. Cisza została przerwana przez kolejne słowa, które wypowiedział mężczyzna. Infinis podniosła spojrzenie, przyjrzała się uważnie jego postaci i nieco przekrzywiła głowę, lecz nie odpowiedziała na jego pierwszy komentarz.
- Broń sama w sobie nie jest niebezpieczna, wszystko zależy od tego kto ją dzierży. – powiedziała spokojnym tonem głosu, a na jej twarzy nie pojawiła się żadna emocja, zupełnie nic nie można było wyczytać z jej wyrazu.
Gdy mężczyzna podszedł do lady, Infinis uznała, że zaraz wyjdzie z karczmy i będzie mogła skupić się na swoich obowiązkach, które w tym momencie nie były do końca określone. Całkiem szybko okazało się, że nieznajomy ma zupełnie inne plany niż przypuszczała. Wolnym krokiem skierował się w stronę jej stolika, najwyraźniej nie mając zamiaru odpuścić sobie dalszej pogawędki. Po niedługiej chwili mogła usłyszeć pytanie, czy mógłby zasiąść przy jej stoliku, wyglądało na to, że nie miała innego wyjścia, więc skinęła głową, zezwalając mu na zajęcie miejsca. Czarodziejka uznała, że jeśli porozmawia z nim trochę, mężczyzna szybko odpuści sobie jej towarzystwo i odejdzie, pozostawiając ją w spokoju, gdyby natomiast odmówiła, zapewne wzbudziłaby jeszcze większe zainteresowanie, a może nawet jakieś podejrzenia.
- Wiara to nie jedyna siła, która pomaga przetrwać. – powiedziała spokojnym głosem, spoglądając na mężczyznę.
- Nieszczęścia mają to do siebie, że nie zawsze można je przewidzieć. Grunt to odpowiednio poradzić sobie z nimi. – dodała po chwili i dokończyła swój posiłek, bo wszystko wskazywało na to, że spokoju już nie zazna.
Czarodziejka podniosła wzrok, gdy mężczyzna zdradził jej swoje imię, przez chwilę milczała, patrząc na niego, jakby próbowała wybadać kim jest. Ostrożnie studiowała jego aurę próbując zdobyć kilka cennych informacji. W końcu przemówiła do niego.
- Jestem Infinis. – powiedziała krótko.
- Poszukujesz odpowiedzi, jestem kimś kto może je znać? – zapytała, zastanawiając się czemu zwrócił na nią uwagę.
- Może powinieneś udać się jakiejś wieszczki, a może szamana. – dodała po chwili, lekko wzruszając ramionami.
Awatar użytkownika
Ronin
Błądzący na granicy światów
Posty: 20
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Ronin »

- Można i w ten sposób. - odpowiedział niebieskooki, czując, że w końcu ma do czynienia z kimś, z kim można porozmawiać na jakiś poziomie. Prawda była taka, że jego biegłość w sztuce intelektualnych pojedynków i filozoficznych dysput była stale narażona na tendencje spadkowe, pod wpływem braku odpowiedniego "sparring partnera", tak więc każdą okazję do "sprawdzenia się" należało wykorzystać i być za nią wdzięcznym.
- Nie takich odpowiedzi. - rzekł szermierz, rozpogadzając się. Fakt, przedstawił się na swój sposób dosyć tajemniczo, ale była to również zarzucona przynęta. Ronin był ciekawy, kogóż to los, czy też inne fatum (np. przypadek), postawił dzisiaj na jego drodze, a jako, że Infinis nie tylko "drażniła" jego dodatkowe zmysły, ale również posiadała w swej głowie dość ciekawe myśli (nie mylić z czytaniem w myślach! Chodzi jedynie o sposób wypowiadania się), należało zarzucić "wędkę" i zobaczyć, co z haczykiem zrobi "ryba".
"Ryba" natomiast wykazywała brak zainteresowania "przynętą", ba! Wszystko wskazywało na to, że najchętniej pozbyłaby się natręta, jakim aktualnie był niebieskooki i zasadniczo, trudno się było temu dziwić, wszak już od samego rana nie dał się jej najeść całkiem dobrą jajecznicą i jedynie zawraca głowę sprawami mało ze sobą związanymi.
- Robi się tłoczno. - stwierdził nagle niebieskooki, wzrok swój kierując na zajmowany przez kruk'a parapet. Istotnie, już kilka osób spoglądało na siedzącego czarnego ptaka, z zainteresowaniem mieszającym się z niepokojem. Niebieskooki uśmiechnął się i zrezygnowany pokręcił głową, tak jak mówiła Infinis, jeden ptaszor, a tyle zamieszania. Z drugiej strony, co innego mogło być ciekawego o poranku, gdzieś na ulicach Ekradonu? Niebieskookiemu przebiegło również przez myśl, że pewnie kwestią czasu będzie, aż jakaś młodzież wpadnie na pomysł przepłoszenia ptaka, wszak każdy lubi jak przestraszone zwierzątko ucieka, prawda? Pytanie tylko, czy przy okazji okno nie zostanie stłuczone, to by była spora strata.
- Może herbaty? - zaproponował niebieskooki, jakby zupełnie zmieniając kierunek tego nietypowego spotkania, ale czyż miał inne wyjście? Wszak jakoś należało się "zrewanżować" czarodziejce za zabieranie jej cennego czasu, spokoju, miejsca i bóg wie jeden jeszcze czego, zakłóconego obecnością szermierza...
Infinis
Szukający drogi
Posty: 39
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Czarodziejka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Infinis »

Na ustach Infinis pojawił się nieznaczny uśmiech, który widniał na nich przez krótką chwilę, jej badawcze spojrzenie skierowane było na Ronina. Czarodziejka odczytywała jego aurę, już teraz mogła jasno wywnioskować, że mężczyzna nie korzysta z magii, choć potrafi w jakiś sposób dotknąć świata niematerialnego. Przede wszystkim jest wojownikiem, całkiem dobrym wojownikiem… I przy tym nie jest głupi. Kluczowym pytaniem w tej chwili było to, czy postanowił nawiązać z nią jakiś kontakt tylko po to, by po chwili wbić miecz w jej ciało i pozbyć się kogoś, kto wcale nie ma dobrej opinii. A może nie wiedział z kim rozmawia? Z resztą, wiele istot nie zdawało sobie z tego sprawy.
- A jakich odpowiedzi? – zapytała po chwili zaskoczona, że podzielił sobie je na pewne kategorie.
- Dobierasz rozmówców w zależności od tego jakich odpowiedzi poszukujesz? – uśmiechnęła się nieco, ale ten pozornie przyjemny grymas szybko znikł z jej ust.
Tłok, o którym wspomniał nie tyczył się tego pomieszczenia, wzrok Infinis powędrował w stronę parapetu, gdzie siedział Zairun, a jego obecność przyciągnęła co bardziej zabobonnych. Czarodziejka pokręciła głową i westchnęła cicho.
- Odnoszę wrażenie, że w tym momencie Ekradon nie ma większych zmartwień. Jeden kruk i tyle zamieszania. – powiedziała cicho, przyglądając się ptaszynie.
- Lepiej zajmij się jakimś polowaniem na robaki. Za chwilę staniesz się główną atrakcją. – posłała myśl do Zairuna, który nerwowo rozejrzał się wokół siebie i zaskrzeczał.
- Polatam nad miastem, potem zaszyję się gdzieś. Będę miał oko na wszystko. – powiedział i podreptał trochę po parapecie, po czym odfrunął.
- Widzisz? Chyba znudził się jako pierwszy. – powiedziała spokojnie, ponownie kierując swoje spojrzenie na Ronina.
Mężczyzna zaproponował jej herbatę co oznaczało, że wcale nie ma zamiaru zająć się swoimi sprawami. Infinis milczała przez chwilę, zastanawiając się, czy nie lepiej będzie po prostu odejść, ale jeśli zrobi to, jego ciekawość zostanie rozbudzona, a i mogą pojawić się jakieś nowe podejrzenia co do jej osoby. W końcu skinęła głową zgadzając się na herbatę.
- Nie jesteś tutejszy. – bardziej stwierdziła niż zapytała. Od razu dało się wyczuć w nim coś, co nie pasowało do tego miasta. Skoro przybył aż tutaj to albo miał jakąś ważną misję, albo po prostu podróżował „w poszukiwaniu odpowiedzi”, bo na zwyczajnego wędrowca nie wygląda.
Awatar użytkownika
Ronin
Błądzący na granicy światów
Posty: 20
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Ronin »

- Ależ oczywiście. Na ten przykład, w sprawach herbaty wybrałbym Jaine... Jaino, herbatkę dla pani poproszę, na mój koszt. - odpowiedział pogodnie wojownik, po czym przeniósł spojrzenie na kruka, który istotnie stawał się coraz większą atrakcją.
Podobnie jak Infinis sprawdziła jego, tak i on stale "obserwował" ją "dodatkowym okiem". Czuł jej strach, nawet jeśli nie chciała tego okazywać, zdawał sobie sprawę z tego, że kobieta z jakiegoś powodu się go boi. Cóż, każdy miał swoje tajemnice, a wśród nich takie, czy inne grzeszki, ściągające na niego mniejsze, lub większe problemy. Instytucja egzekwowania prawa różniła się w zależności od państwa, w jakim się aktualnie przebywało, ale jedna metoda "wymierzania sprawiedliwości" była jednakowa dla wszystkich krain tego kontynentu - instytucja skrytobójstwa. Czyżby Infinis myślała, że oto właśnie siedział przed nią ktoś mający za cel pozbycie się jej osoby? Lepiej będzie dla niego, jeśli zostanie z ów błędu wyprowadzona, nie miał zamiaru sprawdzać, do czego może się posunąć nieznajoma, jeśli poczuje się bardzo zagrożona.
- Oby Ekradon miał tylko takie problemy. - rzekł szermierz, wznosząc swój kubek herbaty na znak toastu, dość popularny w tej krainie i zazwyczaj pozwalający nawiązać z kimś dobre relacje. Oczywiście, zazwyczaj miast kubka był wysoki kufel, a miejsce herbaty zajmowało piwo, czy też inny alkohol, ale jak się nie ma, co się lubi... Poza tym, Infinis była damą, a w każdym razie tak wyglądała więc i proponowanie jej alkoholu o tak wczesnej porze nie tylko było nieodpowiednie, ale zwyczajnie głupie.
W między czasie kruk zdecydował się przestać być główną atrakcją ulicy i chwilę po tym jak odleciał, ludzie zaczęli wracać do swoich zajęć, a Infinis zadała swoje, dość dobre pytanie, a w zasadzie stwierdziła fakt.
- Istotnie, nie jestem. Jednakowoż... - zastanowił się, jaka odpowiedź będzie tutaj odpowiednią do opisania jego obecnego stanu. Po prawdzie, nie pochodził z Ekradonu, nawet nie z tego kontynentu, ale spędził w tej krainie tyle czasu, że zasadniczo mógł nazywać to miejsce domem. - Trudno mi w tej chwili określić, skąd tak naprawdę jestem. - zakończył sam nie do końca będąc pewnym poprawności tej odpowiedzi. Gdy sobie to uświadomił, uśmiechnął się nagle i dodał.
- I to jest właśnie jedna z odpowiedzi, których szukam. "Kim jesteś", to bardzo dobre pytanie, nie sądzisz? - zwrócił się tym razem do czarodziejki i wcale nie było jasne, czy pyta ją kim jest, czy może raczej podkreśla wagę jednego z najbardziej egzystencjalnych i podstawowych pytań. Całkiem możliwe było, że obie odpowiedzi były poprawne, tak razem jak i każda z osobna...
Infinis
Szukający drogi
Posty: 39
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Czarodziejka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Infinis »

Kolejny raz trafiła na kogoś, kto był wyjątkowo zainteresowany jej osobą. Przecież nie robiła niczego niezwykłego by zwrócić na siebie uwagę, a i tak często znajdował się ktoś, kto zwyczajnie nie odpuszczał.
Wkrótce dziewczyna obsługująca gości tego przybytku, przyniosła herbatę i postawiła ją na stoliku. Dziwne, że unikała akurat spojrzenia Infinis, skoro przy stoliku siedział również mężczyzna i to raczej on powinien działać na nią w ten sposób.
- Miałby, ale ludzie potrafią tworzyć problemy z niczego, które urastają do rangi czegoś śmiertelnie poważnego. – postanowiła, że też podniesie swój kubek i w ramach małego toastu wypiła nieco herbaty. Faktycznie, Ronin pod tym względem miał rację, herbata okazała się całkiem smaczna, co było wyraźnym plusem obecnej sytuacji.
Ronin potwierdził jej przypuszczenia, nie był tutejszy, ale to co powiedział później sprawiło, że Infinis spojrzała na niego z odrobiną zaciekawienia, choć to mogło być tylko mylne wrażenie.
- Nie wiesz skąd jesteś? Wyczuwam tutaj coś głębszego niż zwykłą utratę pamięci. – powiedziała przekonana o tym, że to nie są zwyczajne słowa, które powiedziałby ktoś, kto nawet nie wie jak się nazywa, ale wyczuła w tym jakby nieco większe znaczenie. Zaraz potem padły kolejne słowa z ust Ronina, które utwierdziły ją w jej rozmyślaniach.
- Zapewne z takim pytaniem rodzi się każdy z nas, a jak nie, to i tak przez sporą część życia poszukuje odpowiedzi na to właśnie pytanie. – powiedziała spokojnie i upiła łyk herbaty.
- Dobrych pytań jest wiele, ale odpowiedzi niekoniecznie, a czasem najlepszą jest milczenie. – powiedziała z lekkim uśmiechem. Często bywa tak, że lepiej nie wiedzieć, niż wiedzieć.. Świadomość czegoś może przynieść cierpienie, a niekiedy niepotrzebne kłopoty.
- Masz już jakieś wskazówki? Wiesz już choć trochę z tego, co wiedzieć chcesz? – spojrzała na niego, wszystko wskazywało na to, że trafiła na typ filozofa. Wojownik i filozof, to dopiero połączenie.
Awatar użytkownika
Ronin
Błądzący na granicy światów
Posty: 20
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Ronin »

- Niezwykła zdolność, czyż nie? - skomentował jej wypowiedź Ronin, istotnie również zauważając, że niejednokrotnie ludzie robią z igły widły, chociaż to chyba nie jest jedynie ich domena, ale wszystkich istot myślących. Inną kwestią było to, że istotnie, z rzeczy błahych potrafią się nagle zrobić poważne problemy, tylko, dlaczego te błahostki stają się istotnie groźne?
Odpowiedź Infinis odnośnie jego pytania spodobała mu się, w końcu udało się osiągnąć jakiś postęp, niewielki, ale w niebieskich oczach szermierza już jakiś. Ronin pociągnął kolejny łyk herbaty, która była całkiem dobra - taki fragment domu w "nowym domu". Co prawda, napar w jego ojczyźnie smakował nieco inaczej, ale nie ma co wybrzydzać.
- Sugerujesz, że lepiej czasem nie wiedzieć? - podjął niebieskooki, odstawiając swój kubek na stolik, po czym wziął wdech i kontynuował - A nie jest to czasem kwestia tego, że nie umie się czegoś prawidłowo przyjąć? To, że rozpoznajemy w czymś zło, wcale nie przybliża nas do powstrzymania go...- zakończył przechylając lekko głowę, po czym zmrużył oczy, by po chwili otworzyć je i spojrzeć przed siebie, gdzieś w dal. Jego wzrok był nieobecny, a umysł sugerował, że ewidentnie nad czymś myśli, rozważa jakąś kwestię. W pewnym momencie niebieskooki sięgnął po stojące mleko i dodał je do swojej herbaty, a następnie zamieszał. Jasna plama, na tle ciemnej zaczęła zajmować coraz większy obszar, by ostatecznie pod wpływem mieszania zlać się w jedno.
- Czasem należy ów zło zrozumieć. - zakończył poprzednie zdanie, spoglądając na swoją nową herbatę. Następnie uniósł ją do wysokości ust i spróbował, chociaż wydawało się, że doskonale zdaje sobie sprawę ze smaku, jakiego nabrał wywar. Ronin pociągnął jeden, niepewny łyk i lekko się skrzywił, jasne było, że nie lubi herbaty z mlekiem, ale nie zawsze dostajemy to, co chcemy. Więcej nawet, czy nie było to nawiązanie do poprzednich słów czarodziejki, o ściąganiu sobie błahych problemów na głowę, a następnie czynieniu z nich problemów rangi śmiertelnej? Wszak on tylko dodał mleka do herbaty, niektórzy tak lubią. Ronin uśmiechnął się lekko.
- Staram się stale czegoś uczyć. Stale zadaje sobie to pytanie "Kim jestem". - podjął ponownie, przenosząc spojrzenie znów na czarodziejkę, po czym dodał - Przykładowo, wiem, że dzisiaj jestem kimś, kto zajmuje pani cenny czas - zakończył pogodnym, ciepłym spojrzeniem. Już w tym momencie Ronin mógł uznać, że ten dzień na pewno zapamięta dobrze.
- Pani też nie jest stąd. - podobnie jak ona przed chwilą, teraz on bardziej stwierdził niż zapytał - Czy mogę poznać pani cel wizyty?
Infinis
Szukający drogi
Posty: 39
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Czarodziejka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Infinis »

Czarne Skrzydło skinęła głową zgadzając się co do niezwykłej zdolności ludzi i tworzenia problemów na siłę. Może działał tak fakt pewnego rodzaju monotonii w życiu? Tak czy siak, wiele razy spotkała się z problemami, które swoją ranga naprawdę potrafiły zaskoczyć.
Infinis spojrzała na Ronina, który po raz kolejny odbierał jej słowa jakby mówiła o czymś złym, nieprzyjemnym, ale nie przerwała mu, pozwoliła natomiast na dokończenie myśli i odczekanie chwili, by zająć swoje stanowisko.
- Odnoszę wrażenie, że myślisz zbyt wiele nad pewnymi kwestiami, a to popycha cię do rozumienia wielu słów w tylko jeden sposób. – powiedziała Poli, a ton jej głosu był całkiem spokojny. Ronin wyraźnie nad czymś rozmyślał, a słowa, które padły z jego ust, musiały mieć pewne podłoże, którym nie podzielił się ze swoją rozmówczynią.
- Niekoniecznie miałam na myśli zło, bo nie wszystko to, o czym nie chcemy wiedzieć, jest po prostu złe. Nie uważasz? – dodała po chwili, a jej spojrzenie powędrowało do jego kubka z herbata, do którego postanowił wlać odrobinę mleka. Odruchowo skrzywiła się na ten widok, bo jakoś nie przekonywał jej smak herbaty, wymieszany z mlekiem. Z tego co zdążyła zauważyć, Ronin również nie był sympatykiem takiego napoju, bo gdy tylko upił jego mały łyk, skrzywił się lekko czując zapewne całkiem nieprzyjemny smak.
- Potrafisz zrozumieć zło? – zapytała ot tak, zastanawiając się co o tym myśli. Nie każdy potrafi pogodzić się, czy też zrozumieć to co się stało. Może byłą to jakaś metoda, ale czasem zło jest nie do zrozumienia i tak to wygląda.
- Czasem coś co wygląda na złe, złym nie jest. – dodała od siebie, bo akurat o tym coś wiedziała z własnego doświadczenia.
Po chwili rozmowa zeszła bardziej w kierunku Czarnego Skrzydła, pojawiła się ciekawość celu jej wizyty w tym mieście, a nawet wkradła się trafna uwaga, choć o cenności czasu można by jeszcze sporo rozmawiać.
- Owszem, nie jestem stąd, pochodzę z Nowej Aerii, tam spędziłam wiele lat mojego życia. – powiedziała spokojnie, przez moment wróciła wspomnieniami do swojej rodziny, tego jak zaczęła się jej wędrówka jako Czarne Skrzydło, ale szybko pozbyła się myśli, by skupić się na rozmowie.
- Czasem podróżuję po różnych miastach i sprzedają biżuterię zrobioną przeze mnie. – pół prawdy, to przecież zawsze coś. Nie mogła wprost powiedzieć, że tak naprawdę jej cel jest zupełnie inny, choć póki co go nie znała.
- Często są to indywidualne zamówienia, a niekiedy pojawiam się na targach. – dodała po chwili i dopiła swoją herbatę.
Awatar użytkownika
Ronin
Błądzący na granicy światów
Posty: 20
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Ronin »

- Będę to miał na uwadze, dziękuję - odpowiedział szczerze niebieskooki, wyrażając ukłonem wdzięczność za opinię Infinis. Tak jak bowiem stwierdził o poranku, uczyć można się od każdego. Takie uwagi były cenne i przydatne, należało tylko umieć odpowiednie je przyjmować, czyli z pokorą i wymaganą dozą rozwagi. Wojownik obiecał sobie przyjrzeć się sobie uważnie, bowiem słowa czarodziejki dotyczyły bardzo ważnych kwestii, jego mistrzowie niejednokrotnie zwracali mu uwagę, że nadmierne myślenie nad czymś sprawia, że umysł zostaje spętany oczekiwaniami i traci na sprawności...
- Czasem mi się udaje. W zasadzie, zło bierze się z niezrozumienia. - wyjaśnił biorąc kolejny łyk herbaty, który okazał się być ostatnim. Szermierz z lekkim zawodem przyjrzał się uważnie dnu kubka, jakby miało to pomóc w problemie braku naparu. Niestety, Ronin nie był cudotwórcą, ani chociażby czarodziejem i nie potrafił sobie wyczarować herbaty od tak na zawołanie.
- Musisz być odważna. - zagadał niebieskooki, w odpowiedzi na działalność czarodziejki. Nie oszukujmy się, wędrująca samotnia kobieta, zajmująca się wyrobem biżuterii to niecodzienny widok i zasadniczo dość łakomy kąsek dla złodziei i wszelakich zbirów. Co prawda, dodatkowe zmysły podpowiadały Ronin'owi, że jego rozmówczyni nie jest osobą, którą łatwo byłoby brzydko mówiąc "skroić", ba! Sam bardzo nie chciałby sprawdzać słuszności swoich przewidywań, miał zdecydowanie lepsze pomysły na ten poranek.
- Mógłbym może zobaczyć jakieś twoje dzieło? - spytał mężczyzna, istotnie zaciekawiony kunsztem rozmówczyni. Miał tylko nadzieję, że nie będzie się w tym doszukiwała jakiejś złodziejskiej zagrywki. Co prawda, Ronin był niemal pewien, że jego ręka byłaby szybsza niż jej oko, ale po co się popisywać i cudować sztuczki z palcami?
Infinis
Szukający drogi
Posty: 39
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Czarodziejka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Infinis »

Czarodziejka co jakiś czas przyglądała się Roninowi, doszła do wniosku, że nie powinien być jednym z tych ciekawskich mężczyzn, którzy zasypują ją niepotrzebnymi pytaniami, by później raczyć ją przeróżnymi banałami dotyczącymi życia. Z resztą, wszystko wskazywało na to, że gdy rozmowa dobiegnie końca, będzie mogła spokojnie skupić się na poszukaniu czegoś, co przyciągnęło ją do tego miasta i ponownie wszystko wróci do normy.
Z tej krótkiej chwili zamyślenia wyrwało ją stwierdzenie Ronina, który oznajmił, że Infinis musi być bardzo odważną kobieta. Czarne Skrzydło spojrzała na niego oczekując wyjaśnień tego stwierdzenia, lecz zamiast tego, mężczyzna oznajmił, że ma ochotę zobaczyć coś, co stworzyła.
Infinis sięgnęła do swojej torby, w której trzymała trochę biżuterii, którą zrobiła. Postanowiła wyjąć z niej delikatny, srebrny naszyjnik, z niewielkim medalikiem wykonanym z rubinu, który otoczony był srebrną obwódką. Akurat ten przedmiot nie miał w sobie ani grama magii.
Kobieta położyła go ostrożnie na stoliku i podniosła spojrzenie na Ronina.
- Wykonałam go kilka dni temu, nie jest skomplikowany, ale zdobyłby serce niejednej kobiety, która ceni sobie delikatność i piękno. – wyjaśniła spokojnie.
- Prostota, ale jakże piękna. – dodała po chwili, nie spuszczając wzroku z mężczyzny.
- Czasem robię coś na zamówienie, ale wtedy najczęściej zajmuje to więcej czasu, bo wymagania bywają różne. - przesunęła łańcuszek w jego stronę, gdyby próbował go ukraść, wtedy mógłby przeliczyć się ze swoimi umiejętnościami.
- Ten jest na sprzedaż. Jeśli chcesz sprawić przyjemność jakiejś kobiecie, to będzie dobry wybór. – uśmiechnęła się delikatnie.
Po chwili na parapecie usiadł Zairun, choć tym razem nie zwrócił aż tak ogromnej uwagi, Infinis poczuła jego obecność, lecz nie spojrzała w kierunku okna.
- Cisza, spokój. Nie dzieje się nic podejrzanego, przynajmniej teraz. – oznajmił spokojnie.
- Dobrze. Miej oko na miasto. Ja zostanę tutaj trochę, żeby nie wzbudzać większych podejrzeń. - posłała myśli w kierunku Zairuna.
- Bądź ostrożna. - odpowiedział jej i odleciał jakby nigdy nic.
- I co sądzisz? – zapytała Ronina, a ton jej głos u nadal był niewzruszony.
Awatar użytkownika
Ronin
Błądzący na granicy światów
Posty: 20
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Ronin »

Niebieskooki uważnie przyjrzał się kamieniowi. Był to rubin, co samo w sobie świadczyło o jego wielkiej wartości. Szlif kamienia również był niczego sobie, kobieta musiała mieć fach w rękach, a przy tym najpewniej podróżowała z całym swoich jubilerskim ekwipunkiem. Co prawda, Ronin nigdy nie zajmował się problematyką drogich kamieni i ich obrabiania, ale co nieco wiedział o kuciu mieczy (po prawdzie mówiąc, tylko oglądał mistrzów przy pracy) i wiedział, że doprowadzenie ostrza do lustrzanego blasku wymaga całej masy coraz mniejszych kamieni polerskich i zajmuje całe tygodnie. Efekt jest tego oczywiście wart, wszak katana poza byciem bronią jest również dziełem sztuki.
- Prostota jest zawsze podstawą - odpowiedział wojownik z uznaniem w głosie, kiwając przy tym głową. Bym pod wrażeniem czystości kamienia, nie by kiedykolwiek intrygowały go błyskotki, po prostu umiał docenić kawałek dobre wykonanej pracy. Każdy miał swoją droga, była droga chłopa, droga wojownika i również droga jubilera. Dawno temu, nasz bohater czytał nawet traktat pewnego mistrza miecza, który porównywał generała wojsk do architekta, w sumie całkiem skuteczne porównanie to było.
- A z ciekawości zapytam, ileż ów kamień kosztuje? Bo przyznam szczerze, podejrzewam, że w kwestiach uszczęśliwiania istot płci pięknej mogę się jedynie zdać na urok osobisty i wdzięk - zażartował szermierz, poniekąd prawdę mówiąc. Może lata temu byłby wstanie zakupić nawet kilkanaście takich kamieni, chociaż najpewniej najłatwiejszym wyjściem byłoby je wyjąć z rodzinnego skarbca. Dzisiaj, będąc wędrownym mistrzem sztuk walki, zazwyczaj muszącym zastanowić się, co do garnka włożyć miał dość ograniczone siły nabywcze...
- Cóż, myślę że... - zaczął niebieskooki, ale przerwał, gdy jego dodatkowy zmysł podpowiedział mu, że coś jest nie tak. Aura magii uległa nagłemu załamaniu, coś na kształt paznokci szlifujących starą tablicę, tylko nie przeciągle lecz tylko sekundę może dwie. Wzrok niebieskooki'ego błyskawicznie stał się "nieobecny", a wbity został gdzieś na ścianę, jakby miał ją przebić na wylot. Ronin nie wiedział co się właśnie stało, ale był pewien, że nic dobrego. Tego typu "zakłócenia mocy" zawsze oznaczały kłopoty, coś się musiało stać, tylko co?
Odpowiedź przyszła szybko. Pierw do uszu biesiadników dobiegły krzyki przerażonych ludzi, a chwilę później za oknem rozpętała się totalna panika. Mieszkańcy miasta biegali w różnych kierunkach, a do chóru ich głosów szybko doszedł miarowy, złowieszczy dzwon alarmowy.
-...myślę, że mamy kłopoty. - rzekł niebieskooki zaciskając dłoń na rękojeści swojego miecza, a oczy kierując w stronę drzwi, a raczej tego, gdzie przed chwilą były, bowiem oto wpadło przez nie dziwaczne stworzenie, a raczej dwa. Pierwszym był bogu winien mężczyzna w średnim wieku, z przerażeniem na twarzy, a drugim uskrzydlony "diabeł". Istota jaka siedziała okrakiem na mężczyźnie i wbijała w jego ciało kły była humanoidalnych kształtów, miała ceglastą skórę, ogon i błoniaste skrzydła w miejscach ramion. Zabiwszy swą ofiarę, stwór podniósł pokryty kolcami łeb i wielkimi oczami (których powieki ustawione były pionowo), spojrzał na Ronin'a i czarodziejkę. Jaina, która właśnie wybiegła z kuchni zobaczyć co się stało wypuściła naczynia z dłoni, które stłukły się z łoskotem uderzając o ziemię, a dziewczyna krzyknęła z przerażenia. Stwor błyskawicznie przeniósł spojrzenie na nią, rozłożył szeroko skrzydła i ryknął, z zamiarem skoku w jej stronę, ale Ronin był szybszy. Niczym młodzieniec wybił się w stronę stwora i zadał szybki cios swoim mieczem...
Bestia odwróciła jego stronę głowę, po czym z wyrazem zdziwienia na przeklętej mordzie rozpadła się na trzy części - jasne nagle się stało, że nie jedno, a dwa cięcia wyprowadził szermierz.
- Chyba miałaś rację z tą siłą sprawczą przesądów. - mruknął w stronę Infinis, podchodząc ostrożnie do "drzwi", za którymi działy się straszne sceny. Cała masa skrzydlatych stworów latała i chwytała ludzi. Potwory działały totalnie bez ładu i składu, zupełnie jakby ktoś wypuścił z klatki wygłodniałe szarańcze.
- Jaina, zabarykaduj się w kuchni. Nie wychodź! - rzucił w stronę kobiety, po czym zakręcił młyńca swym mieczem i zrobił krok przed siebie, wchodząc w środek zamieszania. Chwilę później, kolejne dwa stwory leżały już martwe, a miecz Ronin'a błyskał wokół jego ciała niczym metalowa błyskawica...
Infinis
Szukający drogi
Posty: 39
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Czarodziejka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Infinis »

Ronin obserwował błyskotkę, którą pokazała mu Infinis, może nie należał do wielkich znawców, ale na pewno był kimś, kto mógł sprawić takie małe cudo komuś, na kim mu zależy. Czarodziejka nie przerywała mu chwili, w której obracał naszyjnik, przyglądając się kamieniowi. Jej spojrzenie powędrowało do jego twarzy, gdy zapytał o cenę. Co prawda, mogłaby ona zwalić z nóg, ale takie rzeczy kosztują, dlatego pytanie to zbyła lekkim uśmiechem, odpowiedź pozostawiając na później.
Rozmowa zapewne toczyłaby się dalej, gdyby nie dziwne zachowanie Ronina. W jednej chwili zdała sobie sprawę o czym mówi, odruchowo spojrzała na okno, ale nie było tam Zairuna.
- Co się dzieje. – posłała myśl, a potem jej spojrzenie powróciło do Ronina.
- Nie jest dobrze. – powiedziała spokojnym tonem głosu, jakby zupełnie nie przejęła się tymi dziwnym wibracjami w powietrzu, choć tak naprawdę jej twarz zdradzała napięcie. Coś niedobrego działo się na zewnątrz i zaraz mieli przekonać się co to takiego.
Infinis zerwała się od stolika, gdy do wnętrza karczmy wparował człowiek, lecz to nie on zwrócił jej uwagę. Istota, która zjawiła się tuż za nim, była ucieleśnieniem najgorszych koszmarów. Czarodziejka nie zdążyła zareagować. Bestia szybko rozprawiła się ze swoją ofiarą i może odeszłaby do reszty swojej bandy, która grasowała teraz po mieście, wśród krzyków strachu i bólu, gdyby nie dziewczyna, która obsługiwała ich wcześniej. Kobieta z przerażenia upuściła naczynia, których huk zwrócił uwagę stworzenia.
- To był bardzo zły pomysł. – odpowiedziała Roninowi, który próbował ratować Jainę. Infinis nie zwlekała, podbiegła do dziewczyny i na siłę wepchnęła ją do kuchni.
- Rób co powiedział! – rzuciła do niej i zamknęła za sobą drzwi.
Infinis zwróciła się w stronę drzwi, Ronin radził sobie całkiem nieźle, posyłając do piekła kolejne stwory.
- Zairun! – krzyknęła w myślach, stawiając kolejne korki w stronę wyjścia.
- Nie jest dobrze. Szykuje się niezła rzeźnia. – kruk nagle przefrunął nad jej głową i usiadł na jednej z belek stropowych.
Czarodziejka wybiegła na zewnątrz, a tam zastała kompletny chaos. Ludzie uciekali, krzyczeli, wielu z nich było pokaleczonych. Przerażenie, chaos… A pośrodku tego ona, Ronin i latające stwory.
Infinis schyliła się, gdy jeden z nich próbował dorwać ja w swoje szpony. Czarodziejka odszukała wzrokiem Ronina, który dzielnie radził sobie z kolejnymi stworami, choć wyglądało na to, że nie są aż tak łatwymi przeciwnikami, jak mogłoby się wydawać.
- Musimy ich odciągnąć, tu jest zbyt wielu ludzi. – tym razem ta myśl nie była skierowana do Zairuna, posłała ją wprost do umysłu Ronina.
Dla Ronina musiało być to ogromne zaskoczenie, zapewne nie często miał sposobność do odczucia ingerencji w umysł. Infinis wyciągnęła dłoń w stronę stwora, który miał zamiar zaatakować go od tyłu. Wykonała lekki gest dłonią, jej usta poruszyły się, wypuszczając niezrozumiałe słowa. Stwór zareagował od razu, upadł na ziemię i próbując złapać oddech, wił się nie potrafiąc wstać. Czarodziejka wyciągnęła jeden ze swoich sztyletów i bez wahania podbiegła do bestii i wbiła go prosto w szyję stwora.
- To nie będzie łatwe… - rzuciła do Ronina i próbowała opanować kolejne stwory, posługując się magią śmierci. Jak tylko mogła, spowalniała ich procesy życiowe, próbowała oddziaływać na ich serce, płuca, na cokolwiek, co mogło je osłabić.
- Nie dam rady ze wszystkimi, jest ich zbyt wiele. – rzuciła do Ronina, gdy znalazła się tuż obok niego.
Kątem oka dostrzegła strażników, którzy przybyli w okolica karczmy, by po swojemu rozprawić się z bestiami. Infinis uznała, że w tym momencie to może być dobry pomysł, choć nie wróżyła im długiego życia.
- Musimy znaleźć miejsce dla mieszkańców, pomogę rannym… Muszą sie gdzieś schronić. – spojrzała na strażników, a potem na Ronina.
- Oni się przydadzą. – zanim wyjaśniła Roninowi, odezwała się w myślach strażników, rozkazując im zgromadzenie ludzi jak najdalej od tego piekła. Nie miała zamiaru bawić się teraz w uprzejme proszenie, a strażnicy, nie mając wcześniej do czynienia z takim czymś, nie mieli czasu na siedzenie i zastanawianie się co się dzieje…
Zablokowany

Wróć do „Ekradon”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 12 gości