Ekradon[las w pobliżu miasta] Moje gardło to nie bufet

Warowne miasto położone u podnóża gór, otoczone grubymi murami i basztami, jego bramy zdobią dwa ogromne posagi gryfów. Miasto słynie z handlu, pięknych karczm i ogromnej armi. Armi niezwykłej, bo składającej się z wojowników i gryfów. Od setek lat ekradończycy udomawiają gryfy, które później służą w ich armi, stacjonującej w górach poza miastem.
Awatar użytkownika
Anat
Szukający Snów
Posty: 186
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Anat »

Muzyka była piękna. Palce Maeglina bez trudu tańczyły po strunach. Po chwili zapytał o to skąd się tu wzięły w tym mieście, nie przestając grać. Wiedźma dość szybko odpowiedziała. Opowiedziała jak to się spotkały, Anat prychnęła, gdy ta mówiła o ich "małej" sprzeczce. Powiedziała też, że chciała się wybrać w góry.
- Oj tam, mogłabym się założyć, że i ty się czegoś boisz, choćby wampirów - odcięła się Regoli za nazwanie jej tchórzem, uśmiechając się złośliwie. Zwróciła się do elfa - Co fakt, to fakt znamy się może godzinę lub dwie dłużej, niż znamy ciebie. a jeśli chodzi o pomysły, to nie mam żadnych. Większość życia spędziłam w lesie kawałek drogi stad, nawet nie wiedząc, że istnieje takie miasto jak Ekradon.- wzruszyła ramionami.
Maeglin
Szukający drogi
Posty: 32
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Leśny Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Maeglin »

Maeglin w milczeniu wygrywał swoją melodię przysłuchując się z uwagą odpowiedziom towarzyszących mu kobiet. Przez chwilę wydawało mu się nawet, że gwar panujący w sali zmalał nieco, głośny tłum wyciszył się, pozwalając by muzyka dotarła do jak największej ilości uszu.
Uśmiechnął się lekko, gdy czarodziejka streściła mu przebieg swojego pierwszego spotkania z wampirzycą. Szkoda, że go tam wtedy nie było, mogło być co najmniej zabawnie.
Słowa Anat zdziwiły nieco elfa, nie spodziewał się, że żyjąc w tak niewielkiej odległości od dużego ośrodka miejskiego nie wiedziała o jego istnieniu. Nie przypominał sobie też, aby las w czasie podróży wyszeptał mu coś o obecności wampira. Najwyraźniej nawet przed nim natura miała swoje tajemnice i z jakiegoś powodu nie chciała zdradzać mu informacji o obecności Anat. Szkoda...
Maeglin był zadowolony, że kobiety z taką otwartością mówiły o sobie, zwłaszcza, że tak naprawdę byli sobie obcy. Wyglądało na to, że będzie musiał im się odwdzięczyć tym samym.
-Cóż... - nie był pewien jak zacząć – Jak już mówiłem na imię mi Maeglin... Maglin Telperien. - rzucił krótkie spojrzenie w stronę Regoli, ciekawy, czy nazwisko jego rodu jest znajome osobie, która sporo czasu spędziła w Kryształowym Królestwie – Można powiedzieć, że z niejednego pieca chleb jadłem. Kształciłem... kształcili mnie na kapłana, byłem żołnierzem, omal nie zostałem mężem... Obecnie jestem włóczęgą, ale z wyboru. Idę w stronę, w którą wieje wiatr i szukam miejsc, w których dzieje się coś ciekawego, coś czego jeszcze nie widziałem, więc jeśli znacie takie miejsce to może mi być z wami po drodze.
Awatar użytkownika
Regola
Szukający Snów
Posty: 184
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: czarodziejka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Regola »

Regola była pewna, że słyszała kiedyś nazwisko "Telperien" jednak przypomnieć sobie jaką dokładnie pozycję posiadał ten ród okazało się ponad jej siły. Tak czy owak, potwierdziła się teoria iż nowy znajomy był wysoko urodzony co nie wywołało większego zdziwienia. Już samym sposobem mówienia jednoznacznie dawał to do zrozumienia.
- Nie nadawałbyś się na kapłana - powiedziała wiedźma ni z tego ni z owego.
Ten pogląd był o tyle dziwny, że właściwie bezpodstawny. Bo dlaczego nie? Przecież los człowieka nie jest określony z góry, zawsze istnieje jakiś wybór, ale ona po prostu wiedziała. Tak samo jak wiedziała, że jej brat nie zginął wtedy w górach mimo wszelkich dowodów, jak wiedziała, że nie powinna przyjmować zaręczyn i odejść z Kryształowego Miasta, jak wiedziała, że wampirzyca jest dobrą osobą i nie udaje bezbronnej by potem rzucić im się do gardeł. Jeśli idzie o Anat to czarodziejka nawet jej współczuła. Nie wiedziała wiele o sobie samej ani o otaczającym ją świecie. Nie rozumiała prostych pytań i jedynym jej źródłem wiedzy był najwyraźniej ten cały Aleksiej. "Źródło wiedzy...". Płomienie lamp tańczyły po pomieszczeniu i twarzach biesiadników, przygrywała im elfia lutnia. Za oknem przewijały się kolejne twarze, wszystkie obce, każda inna. Roześmiane miny dzieci i zdenerwowanie malujące się na obliczach matek, które je zgubiły. Zakapturzeni złodzieje, bogaci magowie, żołnierze, przyszli żołnierze, handlarze, karczmiarze, prosty lud, duchy. "Gdybym tylko nie była taką ofermą i umiała czytać z ognia jak mama", myślała Regola patrząc na chłopaczka z niebieskimi oczami, podobnymi do jej oczu, ale stanowczo za młodymi.
- Znam miejsce, w którym można dowiedzieć się wielu rzeczy - powiedziała wyrywając się ze swojej głowy do rzeczywistości - nie tylko o wampirach ale o wszystkim. Bylibyście zainteresowani? Na pewno każde z nas ma jakieś pytania, na które chciałoby poznać odpowiedzi. Tylko muszę się jeszcze czegoś dowiedzieć w mieście przed wyjazdem. Spotkajmy się jutro po południu pod tą wielką pochodnią.

Kiedy wyszła z karczmy i usłyszała wesoły tłum, zrezygnowała z pomysłu szukania noclegu w mieście. Święto miało trwać do jutrzejszego wieczora, a wątpliwe by mieszkańcy tracili ten wyjątkowy czas na sen. Odwiązała Interpido i prowadząc go za uzdę (by nie narazić się stróżom prawa po raz kolejny) ruszyła w kierunku bramy. Po drodze kupiła sobie niebieski kamyk w kształcie gryfiego szponu do rzemyka, tak na poprwienie humoru. Las nie zachęcał do noclegu, było w nim ciemno i tak cicho, że każdy szmer gałązki wydawał się podejrzany. Pohukiwanie sowy roznosiło się jak echo pod zielonym dachem zasłaniającym gwiazdy. Przynajmniej dym lecący z miasta ogrzewał nocne powietrze.
Awatar użytkownika
Anat
Szukający Snów
Posty: 186
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Anat »

Regola zaproponowała, żeby gdzieś pójść, ale nie powiedziała gdzie dokładnie.
Gdy wyszli z karczmy, pożegnali się i poszli w różne strony. Mieli się spotkać następnego dnia w południe. Podeszła do kupca, który wyglądał na tutejszego stał przy straganie, sprzedawał rozmaite zioła i eliksiry. Widząc ją, od razu zaproponował jej kupno eliksiru miłosnego jednocześnie zachwalając swoje herbatki ziołowe na cerę. Podziękowała i zapytała go, którędy wydostać się z miasta. Wskazał jej ręką, jak dojść do najbliższej bramy i już zaczął wychwalać swoje produkty innemu potencjalnemu klientowi. Poszła więc tą drogą i po chwili znalazła się już poza murami miasta. Wbiegła do lasu. Miała zamiar zapolować. Nawet jeśli już się tego dnia pożywiła, to przebywanie w takim tłumie zaostrzyło pragnienie, do tego, zapowiadało się, że trzeba będzie podróżować w pełnym słońcu, co niestety wymagało obfitszych "posiłków". Co prawda, w teorii mogłaby zapolować w mieście, ale od razu odrzuciła ten pomysł, biorąc pod uwagę wszechobecne tłumy.
Trochę czasu zajęło jej zdanie sobie sprawy, że okolicach miasta nie żyją żadne sarny, jelenie czy nawet lisy.
"Chyba nic większego nie uda mi się znaleźć w pobliżu." - pomyślała wzdychając ciężko.
Spróbowała jeszcze raz tym razem szukając drobnej zwierzyny. Po chwili udało jej się znaleźć i pozbawić życia rodzinę zajęcy.
Potem znalazła sobie jakąś miała polankę, jakiś sznur od gościńca i tam spędziła resztę nocy. O brzasku w polu widzenia pojawiła się Ksara. Kotka wdrapała się, używając pazurów, na ramię Anat, po czym zasnęła. Obudziła się dopiero gdy wampirzyca wstała, żeby wrócić do miasta , ale i tak wtedy jedynie spojrzała na nią z dezaprobatą i ponownie zasnęła.
Po krótkim spacerze znalazła sie znowu w mieście, a po chwili również tam gdzie była pochodnia. Tym razem plac był opustoszały. "Najwidoczniej wszyscy bawili sie nocą, a teraz to odsypiają." Była pierwsza, elfa i czarodziejki jeszcze nie było widać. Zresztą nie było w tym nic dziwnego, do wybycia południa było jeszcze ze dwie godziny.
Maeglin
Szukający drogi
Posty: 32
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Leśny Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Maeglin »

Regola miała absolutną rację stwierdzając, że Maeglin nie nadaje się na kapłana. Sam elf wiedział o tym doskonale, dlatego porzucił naukę i zajął się czymś, co w znacznie większym stopniu sprawiało mu przyjemność.
Powoli zakończył swój występ, wygrywając kilka ostatnich dźwięków. Odłożył instrument i wysłuchał tego, co ma do powiedzenia czarodziejka. Uśmiech nie znikał z jego twarzy gdy składała im propozycję, której osoba taka jak on nie mogła się oprzeć. Mimo że nie przywiązywał wagi do nauk kładzionych mu do głowy przez starszych rodu, wiedza na temat świata, którego nie chciano przed nim otworzyć była dla niego bezcenna.
Skinął głową na znak, że się zgadza. Gdyby była taka możliwość z chęcią wyruszyłby od razu.
W końcu opuścili karczmę, zgodnie z ustaleniami mieli spotkać się w mieście następnego dnia. Maeglin dopiero teraz poczuł jak bardzo jest zmęczony. Nie chciał zostawać na noc w mieście, mimo że był go bardzo ciekaw. Opuścił jego mury i udał się w kierunku lasu.
Na szczęście nie doskwierał mu głód, posiłek, którym uraczono o w mieście był dla niego wystarczająco syty. Gdy skrył się pomiędzy drzewami stanął w miejscu, słuchając przez chwilę ich szeptu zapewniających, że w pobliżu nie znajduje się nikt i nic, co mogłoby stanowić dla niego zagrożenie. Ułożył się wygodnie, opierając o pień jednego z drzew i zamknął oczy. Nie potrzeba było wiele czasu aby zapadł w sen.

Obudziły go pierwsze promienie słońca, przedzierające się przez nieliczne szczeliny pomiędzy rozłożystymi konarami drzew. Miał jeszcze sporo czasu więc przegryzł coś z niewielkich zapasów, jakie miał przy sobie. Nie miał ochoty na polowanie, przynajmniej jeszcze nie teraz. Powoli ruszył w kierunku miasta, ciesząc się niezłą pogoda i kontaktem z naturą.
Anat była już na miejscu, oczekując zapewne na ich przybycie, czarodziejki nie mógł jeszcze nigdzie dostrzec.
-No i jestem, witam. - odezwał się podchodząc do wampirzycy.
Awatar użytkownika
Regola
Szukający Snów
Posty: 184
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: czarodziejka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Regola »

Obudziła się stanowczo za wcześnie. Słońce jeszcze nie wzeszło, ale mrok nocy zastępowała powoli szarość. Do życia budziły się leśne stworzonka, ptaki zaczynały poranne śpiewy, a trawę zdobiły lodowato zimne kropelki rosy. Regola rozpaliła ognisko i zaparzyła wspomagające odporność zioła ze swojej torby. Nie miała ochoty szukać niczego w lesie. Parząc język gorącym płynem, przeklinała w duchu swoją wieloletnią głupotę. Wczoraj w karczmie olśnienie, którego doznała niemal zwaliło ją z nóg. Kiedy zastanawiała się nad brakami wiedzy u Anat, przyszło jej do głowy iż dziewczyna powinna udać się do biblioteki. Najlepiej do Klasztoru Mrocznych Sekretów gdzie ponoć dowiedzieć się można wszystkiego. "Jeśli to prawda, może znajdę jakiekolwiek informacje o Hudewinie", pomyślała wyjmując swój szkicownik. Lubiła czasem popatrzeć na tę twarz, przywoływała najcudowniejsze wspomnienia z jej życia i jednocześnie zdawała się pochodzić z innej rzeczywistości. Minęło ponad sto lat, chłopak mógł zmienić się całkowicie, albo nie zmienić się wcale jak jego siostra. Oby zakonnicy to wiedzieli. Pozostawał tylko jeden problem do rozwiązania. Mapa mówiła o tym, że aby przekroczyć progi magicznej iluzji musi zostać spełniony warunek. Wydawał jej się on jednak podejrzany. Musiała dowiedzieć się prawdy z bardziej przekonującego źródła.

Spotkanie z nadwornym uczonym stosunkowo łatwo było załatwić o ile dysponowało się mocą magiczną lub pękatą sakwą. Owocność tegoż spotkania zależała jednak indywidualnie od osoby. Dlatego też Reg denerwowała się siedząc w eleganckiej sali przypałacowego dworku. Podłogę z dębowego polerowanego drewna przykryto puszystym dywanem, "niemożliwe żeby pochodził z Alaranii". Tapety miały kolor ochry ze szmaragdowymi zawijasami dobranymi pod kolor atłasowych kotar. Bogactwo czuło się we wszystkim, w miękkości wytwornego fotelu, w delikatności wyzłacanej porcelany, w zapachu importowanej herbaty i w zamkniętych za gablotami księgach. Regola siedziała właśnie na jednym z foteli w swojej jedynej eleganckiej sukni. Była koloru intensywnie czerwonego, idealnie podkreślała sylwetkę będąc jednocześnie na tyle rozkloszowaną by nie zostało to odebrane wulgarnie. Powinna nosić do niej gorset, ale jako że go nie posiadała musiała poradzić sobie pasem materiału by piersi prezentowały się idealnie w głębokim dekolcie i co ważniejsze, by z niego nie wypadły. Zdjęła prawie całą biżuterię, pozostawiając jedynie kamienie szlachetne, spięła świeżo umyte i pachnące olejkiem włosy w wysoki kok, wyczyściła trzewiki z Leonii mimo że przez długość suknii nawet nie było ich widać. Sądząc po zaskoczeniu mężczyzny, trud się opłacił.
- Witam pana, doktorze. Nie ma pan pojęcia jaka jestem szczęśliwa, że znalazł pan dla mnie chwilę - przywitała się posyłając mu czarujący uśmiech. Skłonił się lekko i gestem wskazał by usiedli. Był to starszy mężczyzna z ogromnymi wąsami, które na jego dość drobnej sylwetce prezentowały się karykaturalnie. Czarodziejka starała się na nie nie patrzeć gdyż parsknięcie śmiechem oznaczałoby raczej koniec wizyty.
- Mój czas przeznaczony jest właśnie dla znamienicie obdarzonych gości. Proszę mi zdradzić, w czym się pani specjalizuje?
"Szybko przechodzisz do rzeczy, wąsaty".
- Jestem elementalistą. Pracuję na zlecenie w różnych dziedzinach.
Zabrzmiało to na tyle dwuznacznie, że doktor zarumienił się i pociągnął spory łyk herbaty.
- Więc czego oczekuje pani ode mnie, przychodząc w gości.
"Gra dla dwojga? Nie u mnie". Jej twarz spoważniała, westchnęła ciężko, ze zmęczeniem.
- Informacji i może... rady? Potrzebuję wiedzy, którą mogę znaleźć tylko w Klasztorze Mrocznych Sekretów. Nie chciałabym zostać źle odebrana przez zakonników, nigdy nie byłam w tamtych stronach, nie znam ich procedur. Mógłyby mi doktor coś opowiedzieć?
Gdy mówiła nachyliła się do stołu po filiżankę ukazując swoje przekonujące atuty, konkretnie dwa. Wąsacz przyglądał się jej jakby starając się ocenić. Widocznie oględziny wykazały, że nieznajoma kobieta nie jest szalonym mordercą bo zaczął mówić.
- Do bibliotek może wejść tylko osoba o czystch zamiarach. To warunek absolutny, nie można go złamać ani w żaden sposób obejść. Nie mam niestety pojęcia w jaki sposób sprawdzane są intencje przybyszów, to tajemnica zakonu. Przy wejściu proszę powiedzieć, że szuka pani wiedzy. Nic więcej! Nie "informacji", "kogoś", "tajemnic" czy, co tam jeszcze, "sekretów". Wiedzy. To słowo klucz, nic by się nie stało gdyby użyć jednego z tamtych, ale słowo "wiedza" sprawi iż będą tam na panią patrzyli łagodniej. Gdy znajdzie się pani w bibliotekach proszę pod żadnym pozorem nie szukać niczego na własną rękę. To nie ma sensu, proszę wejść w głąb do centralnej części i przwitać się z kimś, porozmawiać, powiedzieć już wtedy konkretnie czego pani szuka. Jeśli będzie pani w stosunku do zakonników uprzejma i delikatna, zaproponują nocleg. Proszę wtedy nie odmawiać i nie siedzieć w biblotece w nocy. To wszystko co mogę pani opowiedzieć, więcej nie zdołałem wynieść z moich wizyt. Czy pomogłem choć trochę?
- Bardzo - powiedziała uradowana.

Na spotkanie pod pochodnią poszła prosto z dworku. Anat i Maeglin już na nią czekali. Powtórzyła im wszystko, co powiedział doktor.
- To jak? Macie ochotę jechać do Klasztoru? Proponuję wyruszyć zaraz po obiedzie.
Awatar użytkownika
Anat
Szukający Snów
Posty: 186
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Anat »

Jakiś czas po przyjściu elfa pojawiła się Regola. Wyglądała kobieco, acz lekko wyzywająco. Było nieco zaskakujące, po jej wczorajszym stroju i, szczerze mówiąc, Anat nie poznała jej w pierwszej chwili. Było nie było, długo się nie znały.
Opowiedziała o swojej porannej wizycie u jakiegoś królewskiego urzędnika, co wyjaśniało elegancki strój. Chciała pójść do jakiejś tajemniczej biblioteki. W sumie Anat było obojętnie, gdzie pójdą, byle nie w góry. Zaskoczyło ja jedynie, że czarodziejka pragnie zaprowadzić wampirzycę do klasztoru, chociaż ta nie mówiła wczoraj, że ani miejsca sakralne, ani takowe przedmioty jej nie szkodzą. A jak się dziewczynie wydawało, Regola nie wiedziała o wampirach nic więcej, jak to o czym głosiły porzekadła.
W odpowiedzi na pytanie magini wzruszyła ramionami, co musiało interesująco wyglądać, gdyż obudziło to Ksarę, która łypnęła na nią spode łba, prychnęła i już z powrotem spała, gdy Anat się odezwała.
- Możemy pójść, mnie to tam w w sumie ganz-egal.
Maeglin
Szukający drogi
Posty: 32
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Leśny Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Maeglin »

Maeglin oczekiwał na przybycie czarodziejki w milczeniu. Normalnie zasypał by Anat pytaniami dotyczącymi jej osoby, jednak w pobliżu było chyba zbyt wiele zwykłych śmiertelników, aby w spokoju podejmować temat wampiryzmu dziewczyny.
Gdy pojawiła się Regola, trudno było mu ukryć zmieszanie. Kobieta wyglądała niesamowicie urodziwie i zaczął się zastanawiać, jak to możliwe, że nie dostrzegł jej urody poprzedniego wieczora. Zganił się za nieuwagę, choć z drugiej strony w mroku nocy i nikłym świetle karczmy ciężko było przypatrzeć się szczegółom.
Elf uniósł lekko brwi na wzmiankę o klasztorze. Zważywszy na jego nieudaną przygodę ze stanem kapłańskim odwiedzenie takiego miejsca mogło być nieco niestosowne. Anat zdawała się być nastawiona nieco obojętnie do całego pomysłu.
-Ciekawe, czy miejscowi kapłani potrafią rozpoznać wampira? – pomyślał – Żeby nie było z tego jakichś kłopotów.
Jego wzrok spoczął na czarodziejce. Równie ciekawym był powód dla którego rzeczony klasztor chciała odwiedzić.
-Czemu nie. Nie zawadzi pozwiedzać okoliczne włości.
Awatar użytkownika
Regola
Szukający Snów
Posty: 184
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: czarodziejka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Regola »

Regola wróciła do stolika, przy którym siedzieli przebrana na podróż w swoje ukochane spodnie. W karczmie było dość pusto ponieważ wszyscy stali bywalcy zlecieli się do lokalu na sąsiedniej uliczce na darmowe urodzinowe piwo właściciela. Nastrój był dzięki temu bardziej kameralny i pozwalał na odsunięcie krzeszła o więcej niż milimetr. Dziewczynie poprawiało to trochę humor przed ponurą wizją ich wycieczki. Jedynym wyjściem było przekroczenie Smoczej Przełęczy, a wszystko co miało w nazwie smoka nie mogło wzbudzać w niej entuzjazmu. Próbowała myśleć o malowniczej Rapsodii i jej słynnych wodospadach, która też czeka ich po drodze, ale jedna myśl przedzierała się wciąż i wciąż jak wredna mucha. "Jeśli nie zginiecie". Na samą myśli o spotkaniu oko w oko z tym łuskowatym straszydłem ogarniała ją panika. Powstrzymywała drżenie rąk i uśmiechała się wesoło do towarzyszy, zastanawiając się jednocześnie czy nie jest to uśmiech zbyt nerwowy. "Przestań się bać, durna babo. Nie jedziesz sama, masz nieśmiertelnego wampira, masz odważnego faceta, będzie dobrze... o ile przestanę gadać sama do siebie, racja? Racja."
- Muszę was o coś zapytać - oznajmiła wiedźma. - Ponieważ spędziłam ostatnio trochę czasu w towarzystwie złodzieji, mój honor obywatelski stracił na ważności, ale wy... krótko mówiąc, kto poszedłby ukraść konia? Myślałam o żołnierskim bo one to właściwie niczyje, stoją w tej stajni takie samotne bo przecież tamci ich w góry nie zabierają. Kradzież to w zasadzie złe słowo, to byłoby raczej wyzwolenie spod gryfskiej dyskryminacji.
Spojrzała niepewnie po ich twarzach.
- Nie doniesiecie na mnie stóżom chyba?
Awatar użytkownika
Anat
Szukający Snów
Posty: 186
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Anat »

Po posiłku, który zjedli jej towarzysze, Regola zostawiła samych elfa i wampirzycę. Potem wróciła mając znowu na sobie męskie odzienie. Jeżeli Anat mogła ocenić wyglądała na nieco spiętą. Siadając, wyjaśniła że nie przejmuje się prawem i zapytała się ich kto by ukradła żołnierskiego konia. Anat dopiero po chwili zrozumiała skąd u Regoli się wzięło przekonanie że potrzebują jeszcze co najmniej jednego konia.
"No tak! Ona ma konia i nie chce go cały czas prowadzić, poza tym w ten sposób pewnie będzie szybciej niż na piechotę a jej koń jest za krótki żeby zmieścić naszą trojkę, o ile dałby mi się dosiąść, nie mówiąc o ciężarze, w sumie nawet gdybym się przemieniła to i tak pewnie i z dwójką ludzi na grzbiecie miałby kłopot"
- Ja odpadam, nawet gdybym chciała to widziałaś jak twój koń na mnie reaguje. Gdybym weszła do stajni wzbudziłoby to w większości zwierząt panikę, czyli zrobiłby się straszny rumor - ergo kradzież niemożliwa. Poza tym podejrzewam że Maeglin jako szlachcic pewnie uzna to za nie do pomyślenia. Prawda? - Zwróciła się do elfa.
Ostatnio edytowane przez Anat 11 lat temu, edytowano łącznie 2 razy.
Maeglin
Szukający drogi
Posty: 32
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Leśny Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Maeglin »

Maeglin z niecierpliwością wyczekiwał powrotu czarodziejki. Chciał jak najszybciej wyruszyć w drogę. Perspektywa odwiedzin w nowym, nieznanym miejscu wprowadzała go w zauważalną ekscytację. Gdy w końcu Regola powróciła do nich okazało się, że stoi przed nimi niewielki problem logistyczny.
Wysłuchawszy co ma do powiedzenia kobieta zaczął się zastanawiać co począć w zaistniałej sytuacji. Do tej pory nigdy nie stanął przed koniecznością pozbawienia kogoś jego własności w drodze nie mającej wiele wspólnego z prawnie uregulowanym stosunkiem kupna i sprzedaży.
Anat odmówiła, ze względów oczywistych i dla elfa absolutnie zrozumiałych. W konsekwencji oznaczało to, że to właśnie on będzie musiał zorganizować sobie wierzchowca.
-To zależy. - odpowiedział wampirzycy – Zasadniczo zerwałem więzy ze swoim rodem, co pewnie oznacza, że zostałem wyklęty i pozbawiony godności należnych mi z tytułu urodzenia. W sumie, to nie widzę przeszkód...

Maeglin stał w odległości kilku kroków od stajni, z przymkniętymi oczami nasłuchiwał odgłosów płynących z jej wnętrza. W miejskim zgiełku ciężko było odróżnić konkretne dźwięki, miał jednak wrażenie, że poza kilkoma wierzchowcami w budynku znajduje się jeden człowiek. Naturalnie nie zamierzał robić nikomu krzywdy... pozostało mu więc tylko jedno...

Elf wkroczył do stajni dumnym krokiem, który cechowała jednak typowa dla przedstawicieli jego rasy gracja i lekkość. Jego twarz zachowywała wyraz wyższości połączonej z niezwykłą pewnością siebie. Obrzucił krzątającego się między boksami stajennego lodowatym spojrzeniem.
-Najlepszego konia, natychmiast. - jego głos był władczy i oschły.
Stajenny, nastoletni chłopak nie wyglądający na obdarzonego nadmiarem inteligencji, wybałuszył oczy.
-A ty kto? - zapytał zdziwiony.
-Kto?! - oczy Maeglina zapłonęły gniewem – Oczu nie masz gówniarzu?! Czy w tym mieście nikt nie ma już szacunku dla posłów sąsiednich królestw?!
-A... Ale...
-Zawrzyj dziób... - warknął Maeglin – Już wystarczająco znieważyli mnie w tym mieście durnie, nie znający najprostszych zasad dyplomacji. A teraz słuchaj, bo powtórzę ci słowo w słowo, co kazał przekazać kapitan straży, taki wąsaty grubas co drze ryja na każdym kroku, jakby był nie wiadomo kim, rozumiesz?
Chłopak przerażony skinął głową.
-Zatem cytując: „Najlepszego konia Panu z Kryształowego Królestwa, psia twoja mać, a daj jakąś chabetę to ci tak do rzyci nakopię, że przez tydzień nie usiądziesz.”
Bogu ducha winny stajenny zerwał się jak poparzony i czym prędzej zaczął sposobić najlepszego konia, jaki obecnie był na stanie. Czarny wierzchowiec posłusznie opuścił swój boks i posłusznie pozwolił się osiodłać. Gnąc się w ukłonach chłopak podał uzdę elfowi.
-No, masz szczęście. - powiedział Maeglin już łagodniej – Teraz wracaj do pracy, a jakby kto pytał, to powiedz, że koń wydany zgodnie z kapitańskim rozkazem.
Stajenny, ciągle zgięty wpół wycofał się w głąb pomieszczenia.

Czarny wierzchowiec parsknął głośno, gdy znalazł się w pobliżu wampirzycy.
-Ludzie są głupsi niż myślałem. - powiedział elf przytrzymując konia – Jednakowoż sugeruję, abyśmy ruszali...
Zablokowany

Wróć do „Ekradon”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości