Ekradon[Obrzeża miasta] Interesy

Warowne miasto położone u podnóża gór, otoczone grubymi murami i basztami, jego bramy zdobią dwa ogromne posagi gryfów. Miasto słynie z handlu, pięknych karczm i ogromnej armi. Armi niezwykłej, bo składającej się z wojowników i gryfów. Od setek lat ekradończycy udomawiają gryfy, które później służą w ich armi, stacjonującej w górach poza miastem.
Zablokowany
Awatar użytkownika
Gerathor
Błądzący na granicy światów
Posty: 16
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

[Obrzeża miasta] Interesy

Post autor: Gerathor »

Padało.
Gerathor przez chwilę ważył mieszek w dłoni.
- Jest tyle, na ile się umówiliśmy - powiedział niziołek i odwrócił się na pięcie, jednak Gerathor chwycił go za ramię.
- Chwilę, panie Sharden. Poznałem wielu, takich jak wy. Nawet własną matkę byście oddali za trzy rueny - wysyczał, po czym otworzył sakiewkę. Zajrzał do środka, pogrzebał w niej, po czym odezwał się znów, patrząc przestraszonemu niziołkowi w oczy:
- Mój drogi... Miałem nie interesować się, cóż takiego wy tam wieziecie czy tak? - Sharden przytaknął bezdźwięcznie - Właśnie. Nie wiem do tej pory i powiem wam, że guzik mnie to obchodzi. Miałem dowodzić eskortą karawany, tak czy nie? No i dowodziłem, choć do dyspozycji daliście mi nielichych patałachów. Miałem doprowadzić was do Ekradonu, mam rację? I oto jesteśmy! A wy teraz próbujecie wychędożyć mnie jak byle sukę?! - Zadając ostatnie pytanie, Gerathor niemal podniósł niziołka za poły jego płaszcza i wykrzyczał mu to w twarz. Po krótkiej chwili milczenia puścił go.
- A-ale podróż minęła spokojnie... - powiedział Sharden niepewnie.
- Posłuchaj mnie - odparł Gerathor, tym razem bardzo spokojnie - Nie wiem, jaka jest twoja skala, ale jeden atak bandytów i jeden atak trolla to nie jest spokojna podróż. Mimo to dotarliście cali i zdrowi. Wynajęliście mnie bo się baliście. Nie wiem czego. Może spodziewaliście się tych zbirów, tylko oni nie spodziewali się mnie? Może naraziłem się komuś i będę żałował tego do końca życia? Nie wiem i póki co mało mnie to obchodzi. Obchodzi mnie przede wszystkim żeby zapłata się zgadzała. Ach i pamiętajcie mości Sharden, że to wasze dupsko uratowałem przed pożarciem przez trolla.
- Ależ mości panie, dobrze wiesz, że ja jestem tylko pośrednikiem i to nie ja kazałem cię wynająć do... - niziołek zobaczył nieprzejednane spojrzenie w oczach Gerathora i postanowił zmienić front - Zaczekajcie chwilę, panie - powiedział i udał się do jednego z moknących na deszczu wozów swojej karawany kupieckiej. Po chwili wrócił z przewieszoną przez ramię torbą. Najpierw wręczył Gerathorowi kolejny mieszek z monetami, mniejszy od poprzedniego.
- Więcej nie mam - powiedział. Gdy Gerathor otwierał go, Sharden znów sięgną do torby. Wyjął z niej małą tubę na zwoje, a zniej mały kawałek pergaminu.
- Panie, to nie ja płacę. Ale jeśli chcesz wyrównać rachunki, udaj się do gospody "Pod Złocistym gryfem" i pytaj o tego człowieka. Błagam tylko: nie mów, że to ja cię przysłałem.
Gerathor przyjrzał się pergaminowi przez chwilę, po czym schował go za pazuchę by nie zmókł na deszczu. Spojrzał jeszcze na niziołka, odwrócił się, chwycił swojego wierzchowca za uzdę i odszedł bez słowa.
Było już dobrze po południu, kiedy szedł po tonącym w strugach deszczu bruku. Myślał o gospodzie "Pod Złocistym Gryfem". Stwierdził, że dobrze się składa, iż musi tam zajść, gdyż przy okazji chętnie zażyje trunku, jadła i snu.
Nie zdążył dojść do gęstszej zabudowy miasta, a z zamyślenia wyrwały go głosy tłumu. Zauważył sporą grupę ludzi, którzy mimo pogody tłoczyli się pod drzewem. Najpierw pomyślał, że to może występ barda, ale kto grałby w taką pogodę pod drzewem, a tym bardziej kto by tego słuchał? Gerathor z zaciekawieniem podszedł bliżej.
Awatar użytkownika
Finua
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 132
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Artysta , Złodziej , Włóczęga
Kontakt:

Post autor: Finua »

- Przysięgam! Nie mam z tym nic wspólnego! - Z samego środka ludzkiej grupki dobiegł krzyk niosący w sobie czyste przerażenie i desperację. Pod drzewem, otoczeni przez gapiów, stali kupiec, mężczyzna wyglądający na ochroniarza oraz skulona młoda dziewczyna w czarno-czerwonym stroju, która musiała być autorką krzyku. Ten drugi trzymał dziewczę żelaznym chwytem za rękę, przykładając ostrze tasaka do nadgarstka. Najwidoczniej złapana była złodziejką i miała stracić dłoń.
- Nie ukradłam tej sakiewki! Miałabym ją przy sobie, gdyby tak było! Jestem tylko kuglarką! - Finua z przerażeniem rozglądała się po otaczających ją ludziach w poszukiwaniu jakiegoś ratunku. Tym razem rzeczywiście nie miała nic wspólnego ze znikającymi przedmiotami. Szła uliczką, pogrążona całkowicie w rozmyślaniach nad planami na najbliższy czas. O dziwo, były to głównie plany w pełni legalne. Na swoje nieszczęście była na tyle zamyślona, że gdy usłyszała wrzask "łapać złodzieja". Zanim sobie uświadomiła, że przecież nic nie ukradła, już była w trakcie ucieczki. A wtedy nie było już odwrotu. Niestety mężczyzna, który rzucił się za nią w pogoń, okazał się szybszy. I na dodatek dostatecznie silny, by nie mogła wyrwać ręki z jego uścisku. Zapewne był też w stanie przeciąć jej nadgarstek jednym uderzeniem, ale tego Iskra nie chciała sprawdzać.
- Jak nie ukradłaś, to czemu niby uciekałaś? - Wycedził kupiec, przybierając, w jego mniemaniu, chytrą minę. Zdaniem kuglarki wyglądał raczej jakby zjadł coś nieświeżego.
- Wystraszyłam się... Nic więcej! Przeszukaliście już moje rzeczy, nie mam tych pieniędzy! - Rzeczywiście pod drzewem walało się mnóstwo drobiazgów wysypanych z przepastnej torby, a wśród nich leżały raptem dwa, może trzy miedziaki. Kupcowi nie opłacałoby się wszczynać afery z tak błahego powodu.
- Tacy jak ona zawsze kradną! Tnij! - Jeden z bardziej podpitych gapiów wybełkotał, najwidoczniej licząc na nieco więcej rozrywki. Finua skuliła się jeszcze bardziej, wyrzucając z siebie w zastraszającym tempie mieszankę błagań, przyrzeczeń, przekleństw i zapewnień. Wyglądała jak siedem nieszczęść, na dodatek zaczęła się trząść i posiniała z zimna na deszczu. Cała swoją postawą wyrażała taką niewinność i pokrzywdzenie, że niemal można było uwierzyć w jej zapewnienia.
Awatar użytkownika
Gerathor
Błądzący na granicy światów
Posty: 16
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Gerathor »

Podszedł powoli do grupy tłoczących się ludzi.
- Co się dzieje? - rzucił do pierwszej lepszej osoby.
- Mości panie, patrz pan, złodziejkę złapali za rękę. Mogliby dać ją mnie, ja bym wiedział, co z taką zrobić - odpowiedział chuderlawy mieszczanin. Gerathor podniósł z ziemi niewielki kamyk. Obracając go w dłoni przeciskał się przez ludzi by zobaczyć co się dzieje. W końcu dostrzegł dwóch mężczyzn. Jeden awanturował się głośno; drugi trzymał w ręce tasak, a drugą trzymał nadgarstek filigranowego dziewczęcia. Miał pójść w swoją stronę, ale bardzo spodobała mu się uroda domniemanej złodziejki. Pomyślał, że słabość do kobiet kiedyś w końcu go zgubi i westchnął głośno.
- Tacy, jak ona zawsze kradną! Tnij! - krzyknął ktoś z gapiów. Człowiek z tasakiem wziął zamach, ale przed uderzenie powstrzymał go kamyk lądujący z głuchym dźwiękiem na jego skroni. Mężczyzna opadł bezwładnie na ziemię. Wszyscy wydali z siebie zszokowane okrzyki, ale ucichli, gdy Gerathor wyszedł przed tłum i patrząc w oczy drugiemu mężczyźnie zapytał go cicho:
- Sprawiała panu jakiś kłopot? - gdy ten nie odpowiadał, tylko gapił się zdezorientowany, Gerathor odwrócił się do dziewczyny:
- Pozbieraj rzeczy, idziemy.
Awatar użytkownika
Finua
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 132
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Artysta , Złodziej , Włóczęga
Kontakt:

Post autor: Finua »

Finua jednak była dzieckiem szczęścia. Już miała stracić rękę, co wiązałoby się z powolną śmiercią od zakażenia albo z głodu. Gdy tylko usłyszała polecenie wypowiedziane tak spokojnym tonem, rzuciła się do swoich rzeczy i zaczęła wrzucać je do leżącej obok torby. Na szczęście zawartość znała tak dobrze, że nie musiała się nawet rozglądać, by wiedzieć, że skończyła. Drobiazgi służyły głównie do pokazów z ogniem, pozostałe miały zaspokoić podstawowe potrzeby. No i, oczywiście, spirytus. Dla kuglarki był to jeden z istotniejszych elementów jej wyposażenia. Podejrzenia mógł wzbudzać tylko smoliście czarny komplet i kilka drobnych drucików. Gdy tylko skończyła, skinęła mężczyźnie głową i ruszyła równolegle z nim. Wolała nie przeciskać się przez tłum sama, jeszcze ktoś zechciałby tak dla pewności wbić jej nóż w nerki. Ludzka ciżba niechętnie, ale jednak odsuwała się przed wybawicielem kuglarki. Dopiero po oddaleniu się na w miarę bezpieczną odległość od kupca i rozchodzących się powoli ludzi, zawiedzionych brakiem przedstawienia, dziewczyna jakby nieco się rozluźniła.
- Dziękuję. Ja naprawdę nie mam nic wspólnego ze zniknięciem pieniędzy tego durnia. Jestem Finua. Ale wołają też na mnie Iskra. Nie wiem dlaczego mi pomogliście, ale jestem bardzo wdzięczna. Jeśli narobicie sobie kłopotów ze strażnikami z Ekradonu, powiedzcie tylko jakiemuś dzieciakowi z ulicy, że ma szukać Iskry, a z pewnością spłacę dług. A tymczasem może to chociaż troszkę wyrazi moją wdzięczność. - Kuglarka nieco nazbyt dyskretnie wyciągała do mężczyzny niedużą, pospolitą sakiewkę. Po prawdzie dziewczyna nie miała czasu sprawdzić zawartości odkąd zdobyła ją podczas przebijania się przez krąg gapiów, ale zdołała wyczuć przynajmniej jednego Srebrnego Gryfa. Normalnie nigdy nie oddałaby komuś takich pieniędzy, ale teraz czuła się jakby zdobyła drugie życie. I jakoś nie była w stanie się przejąć tym, że przed chwilą była oskarżona o kradzież, a człowiekowi który ją uratował próbowała wcisnąć kradzione pieniądze.
Awatar użytkownika
Gerathor
Błądzący na granicy światów
Posty: 16
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Gerathor »

Bez słowa spojrzał na sakiewkę. Nie wiedział dlaczego to zrobił, czemu pomógł dziewczynie. A ściślej rzecz biorąc, wiedział, ale nie przyznawał się sam przed sobą, że chodziło tylko o jej urodę. Podobała mu się zwłaszcza teraz, cała przemoczona od siąpiącego deszczu. Ale już wiele razy pakował się w kłopoty przez swoją słabość do kobiet. Było mu głupio tym bardziej, że to niewątpliwie urodziwe dziewczę wydawało mu się bardzo młode. Zrobił, co zrobił. Wiele nie ryzykował, wiedział, że żaden z obecnych tam pod drzewem mężczyzn nie będzie chciał otwartej konfrontacji. A nawet jeśli, był pewien, że poradziłby sobie z zawiązanymi oczami. Ale teraz chciał się uwolnić od nowo spotkanej i zająć się swoimi sprawami.
- Nie trzeba - burknął pod nosem. Szli tak przez chwilę w milczeniu. Gerathor był już myślami w gospodzie "Pod Złocistym Gryfem".
- Możesz mi jednak odwdzięczyć się inaczej - sięgnął do sakwy przy siodle swojego wierzchowca. Wyciągnął zwój, który rozwinął na wysokości jej twarzy. Jej oczom ukazał się niezbyt dokładny portret jegomościa. W zasadzie po tym wizerunku można było stwierdzić tylko, że osobnik ten ma łysą czaszkę i bujny zarost na twarzy. Pod spodem widniały słowa:

Poszukiwany Radagast z Eriss
za rozboje, kradzieże i próbę zamachu stanu
Kto doprowadzi go przed oblicze wymiaru sprawiedliwości Nandan - Ther, może liczyć na nagrodę w złocie

- Znasz osobnika? I może przy okazji wiesz, jak dostać się najszybciej do gospody "Pod Złocistym Gryfem"?
Awatar użytkownika
Finua
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 132
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Artysta , Złodziej , Włóczęga
Kontakt:

Post autor: Finua »

Finua co rusz potrząsała gwałtownie klapami kurtki, próbując pozbyć się wody. W pierwszej chwili czuła taką ulgę z powodu uratowania dłoni, że nie zauważyła jak bardzo przemarzła. Usta oraz palce miała dość mocno zsiniałe, a momentami wręcz szczękała zębami. Gdy mężczyzna odrzucił zaproponowaną sakiewkę, wzruszyła ramionami i upchnęła ją w jednej z kieszeni. Do konia nie podeszła, zaczekała kilka kroków od zwierzęcia. Nauczyła się, że wierzchowce potrafiły niezbyt korzystnie reagować gdy była zbyt blisko. Musiało to mieć coś wspólnego z ogniem. Gdy ujrzała portret na zwoju, najpierw wyszczerzyła się szeroko, rozpoznając osobę, którą kiedyś z całą pewnością wyciągała z jakiegoś aresztu. Miała całkiem dobrą pamięć, a kolegów po fachu dobrze było rozpoznawać z daleka, nawet na najgorszych podobiznach. Tak na wypadek, aby nie wchodzić sobie w drogę i nie wpadać niepotrzebnie w kłopoty. Zaraz potem zdała sobie sprawę, że miała przed oczami list gończy i natychmiast spoważniała. Po prawdzie nie umiała czytać, ale takie cudeńka widywała aż nazbyt często.
- Ra... aczej nigdy go nie spotkałam. - Oznajmiła z kamienną twarzą, powstrzymując się od radosnego zdrabniania imienia złodzieja. Swoją szansę zauważyła w zmianie tematu. - Gryf? Bo ja wiem, czy to gryf... Dla mnie bardziej przypomina kurczaka, niż orła, ale jest żółty, a więcej takich w okolicy nie widziałam. Pewnie, że wiem! To tędy!
Kuglarka wyrzucała z siebie słowa z jak największą prędkością, po czym obróciła się na pięcie i ruszyła żwawym krokiem. Miała nadzieję, że mężczyzna zmuszony ją dogonić nie będzie miał czasu na skojarzenie faktów i wypytywanie o marny portret. Dziewczyna bez zawahania kierowała się do wąskiej uliczki, którą zdążyła poznać jako skrót. Właściwie gospoda była dobrym pomysłem. Koniecznie musiała się ogrzać i zjeść coś ciepłego. W końcu przed chwilą zdobyła gotówkę na najbliższy dzień. Nie było sensu odkładać ich na później skoro każdego dnia ktoś mógł wysłać takich zabijaków z jej podobizną.
Awatar użytkownika
Gerathor
Błądzący na granicy światów
Posty: 16
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Gerathor »

Gerathor z miejsca zauważył zawahanie u Iskry na widok listu gończego, ale nie dał po sobie tego poznać. Szybko skojarzył fakty. Jeszcze chwilę temu nie widział wśród jej rozrzuconych rzeczy sakiewki, którą mu oferowała, a która zjawiła się w dłoniach dziewczyny dopiero po ich przejściu przez grupkę gapiów. Widział tam za to sprzęty do otwierania zamków. Mimo, że tam, pod drzewem była być może i niesłusznie, jak mniemał, oskarżona, to jednak nietrudno było mu zgadnąć, czym para się ta dziewczyna. Gerathor widział w życiu zbyt wiele, żeby się nie zorientować. Nie, żeby ją za to potępiał - miał w już w życiu do czynienia z najgorszymi szumowinami, a sam też nie uważał się za uosobienie dobroci. Wahanie w jej głosie dało mu jednak do myślenia. Istniało prawdopodobieństwo, że zna ona Radagasta. W końcu Gerathor machał jej przed oczami listem gończym, otrzymanym tego dnia od niziołka; na pewno musiała wziąć go za łowcę głów! A on chciał przecież odzyskać należne mu pieniądze. Zawsze był zdania, że o swoje należy upominać się samemu.

Nie było jednak teraz czasu na wyjaśnienia. Gdy Finua zniknęła za rogiem, stał przez chwilę w milczeniu. Sam mógłby błąkać się po mieście w nieskończoność, a ona w ten dziwny sposób właśnie prowadziła go do miejsca którego szuka. Tak przynajmniej tłumaczył sobie nagłą potrzebę podążania za nią. Westchnął ciężko, kierując wzrok w pochmurne niebo. Dosiadł Baldura i pogonił go do kłusu. Jego kopyta miarowo stukały o bruk, wzbijając w górę krople wody z kałuż. Gdy zwierzę zrównało się z Iskrą, Gerathor bez słowa, jedną ręką chwycił ją pod ramiona i wciągnął na siodło. Była wystarczająco drobna, by zrobił to bez nadmiernego wysiłku i zbyt słaba fizycznie żeby się temu oprzeć. Gdy tylko jednak to zrobił, koń stanął dęba i sprawiał wrażenie poddenerwowanego.
- Baldur, spokój - wysyczał Gerathor przez zaciśnięte zęby i szybko poskromił zwierzę przy pomocy ostróg i lejców.
- Tak będzie szybciej. A teraz prowadź - powiedział gdzieś w przemoknięte włosy Iskry.
Awatar użytkownika
Finua
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 132
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Artysta , Złodziej , Włóczęga
Kontakt:

Post autor: Finua »

W pierwszym odruchu Finua miała ochotę uderzyć łokciem za siebie gdy została wciągnięta na konia. Nie miała najlepszych skojarzeń z tego typu procedurami, ale zazwyczaj lądowała wtedy przewieszona przez siodło, albo była po prostu przewracana. Dlatego też szybko powiązała spotkanego niedawno mężczyznę z sytuacją i powstrzymała swoje zapędy obronne.
- Konie nie przepadają za mną. Przynajmniej z początku. - Rzuciła jakby na usprawiedliwienie wierzchowca, usiłując stłumić wrażenie, że za chwilę skończy pod kopytami. - W prawo!
Iskra nie czuła się zbyt pewnie na grzbiecie zwierzęcia, więc bezczelnie przywarła do jeźdźca, przytrzymując się jedną ręką jego nogi, starając się nie dać wytrząść z siebie żadnych istotnych organów. Ani drobiazgów z kieszeni. Co jakiś czas rzucała uwagi odnośnie kierunku, prowadząc przez wąskie uliczki między domami. Gdy po paru minutach wydostali się na szerszą drogę, nie była już pewna, czy bardziej trzęsła się z powodu zimna czy jazdy.
- To tu! Tamten szyld. - Wskazała dłonią całkiem porządnie wyglądającą karczmę. Nad wejściem kołysał się wymalowany dość starannie gryf. Wizja artysty sprawiła jednak, że ptasia część mogła pochodzić od przynajmniej trzech różnych zwierząt. W tym zapewne i orła. Światło sączące się z okien zachęcało do ogrzania się i wypicia kufla grzanego piwa. Ewentualnie ośmiu.
- Teraz mam jedno pytanie... jak z tego zejść i przeżyć? Bez obrazy za "to"! Erm... Baldur? Nie zagryziesz mnie, prawda? - Dziewczyna wyraźnie nie miała zbyt dużej styczności z wierzchowcami jakiegokolwiek rodzaju. Konie były w porządku, gdy szły zaprzęgnięte do wozu, a ona znajdowała się na przeciwległym końcu dyszli. Dodatkowo widziała w życiu aż zbyt wiele nazbyt rozumnych zwierząt, które potrafiły się wręcz obrazić. - Wódki... potrzebuję wódki...
Awatar użytkownika
Gerathor
Błądzący na granicy światów
Posty: 16
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Gerathor »

Gdy Gerathor ściągnął dziewczynę z konia, a zwierzę oddał do stajni, mogli wreszcie wejść do karczmy. Przed wejściem powiedział:
- Nazywają mnie Gerathor - i weszli. W środku panował dość przyjemny półmrok. Pomieszczenie było duże i obfite w ciemniejsze zakamarki. Przepełnione było osobnikami z którymi przeciętny człowiek chciałby mieć jak najmniej do czynienia. W rogu sali ogień wesoło trzaskał w kominku. Tuż obok podpity bard raczył gości pieśnią o bohaterze, który wiedziony miłością pokonał dwanaście morderczych bestii po to tylko, aby uwolnić swoją ukochaną i wziąć z nią ślub. Gerathor uśmiechnął się pod nosem. Nikt nie zwrócił uwagi na mężczyznę i dziewczynę, zmierzających krok w krok przez środek pomieszczenia w stronę szynkwasu.

Gospoda "Pod Złocistym Gryfem" miała taką legendę, że można było dziwić się, iż jeszcze stoi w posadach. Ze wszystkich stron ciągnęły tu typy spod ciemnej gwiazdy żeby załatwiać swoje szemrany sprawy. Miejsce słynęło z tego, że w jego ciemnych kątach ubito już wiele równie ciemnych interesów, ale także wielu interesantów.

- Radagast. Radagast z Eriss. Podobno łatwo go tu spotkać. Znasz takiego? - powiedział Gerathor chłodno do chudego, ale spoconego jak prosię szynkarza. Ten jedynie pokręcił głową na znak zaprzeczenia.
- W takim razie - popatrzył na przemoczoną Finuę - dzban gorzały i dwa kubki.

Usiedli do stołu. Gerathor rozglądał się w milczeniu. Przy jednym stole siedziały kurtyzany, porównując wrażenie z ostatniej, pracowitej nocy. Gdzieś indziej ktoś spał pod stołem. Jedzono i - przede wszystkim - pito na potęgę. Gerathor podniósł głowę, gdy usłyszał skrzypienie drzwi. Do środka weszło dwóch zbrojnych, po nich jeszcze dwóch i jeszcze dwóch. W sześciu ustawili się przy wejściu. Wreszcie w drzwiach pojawił się rosły, grubszy osobnik o łyso ogolonej czaszce i bujnej brodzie. Idealnie pasował do portretu na liście gończym. I była to pierwsza osoba, na której obecność wszyscy zwrócili jakąkolwiek uwagę.
Awatar użytkownika
Finua
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 132
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Artysta , Złodziej , Włóczęga
Kontakt:

Post autor: Finua »

Gdy tylko Finua znalazła się na ziemi, zarówno ona, jak i wierzchowiec, odczuli wyraźną ulgę. Dziewczyna nigdy nie wiedziała czemu niektóre zwierzęta reagowały na nią tak źle, a inne całkiem spokojnie. Nie była to też reguła obowiązująca w obrębie gatunku. Musiało mieć to coś wspólnego z ogniem. W każdym razie po tym, jak kuglarka i koń wreszcie zniknęli sobie nawzajem z oczu, można było wstąpić do karczmy. I, w przypadku niektórych, nareszcie się przedstawić.
Po wejściu do środka dziewczyna nie skuliła się, w próbie nie rzucania się w oczy, jak zapewne zrobiłoby wiele porządnych panien na widok tylu zakazanych mord. Nawet się uśmiechnęła, choć i tak nikt nie zwrócił uwagi na nowych gości. W pierwszym odruchu miała ochotę pobiec do kominka i ogrzać się przy ogniu. Usłyszała jednak jak jej towarzysz znów wypytuje o człowieka z listu gończego, stanęła więc za nim, by karczmarz mógł ją wyraźnie widzieć i powoli pokręciła głową w geście zaprzeczenia, przesuwając jednocześnie palcem po gardle, jakby próbowała je sobie poderżnąć. Chociaż i tak domyślała się, że właściciel przybytku nie puści pary z gęby bez dodatkowych opłat. Na dźwięk słów "dzban gorzały" od razu wyszczerzyła się radośnie, niemal podskakując.
Po zajęciu miejsc od razu szczodrze polała sobie trunku do kubka i upiła solidny łyk, po którym tylko lekko się uśmiechnęła, czując jak napitek ją rozgrzewa.
- Na rozgrzewkę... I na ciężkie przeżycia. - Mruknęła jakby w ramach wyjaśnienia, po czym pociągnęła kolejny łyk gorzałki, tym razem ciut większy. Fakt, że tak młoda dziewczyna piła wódkę niemal jak wodę, nie krzywiąc się nawet zbytnio mógł nieco przerażać. Ale chlebem powszednim był smak spirytusu, którego używała do pokazów, więc nic dziwnego, że każdy słabszy trunek nie był dla niej niczym niezwykłym. Pić zdecydowanie umiała. Ale za to nie powinna, gdyż miała wybitnie słabą głowę.
Na dźwięk otwieranych drzwi, obróciła się gwałtownie i jak na komendę skuliła się na krześle, obciągając kurtkę, by zasłaniała jak najwięcej miedzianych płytek na całym ubraniu. Nie lubiła zbrojnych. Bez względu na to, komu służyli. Dlatego starała się nie rzucać w oczy. Dyskretnie potargała mokre włosy i przesunęła bliżej swoją torbę, gotowa w każdej chwili do ucieczki. Gdy za sześcioma ludźmi wszedł ostatni mężczyzna, Iskra zbladła nieco, rzucając niepewne spojrzenia to na Gerathora, to na przybysza.
- Rad... No to po tajemnicy... - Szepnęła, jeszcze bardziej kuląc się na krześle. Najwidoczniej spodziewała się, że zaraz będzie miała osobiste kłopoty, albo znajdzie się w samym środku jatki. Ale ruszyć się z miejsca jeszcze nie odważyła. Bez względu na wynik ewentualnego starcia miała pewne kłopoty. Radagast z pewnością nie darowałby jej przyprowadzenia łowcy głów, a najnowszy towarzysz od wódki z pewnością nie byłby zachwycony wiedząc, że Finua go okłamała.
Awatar użytkownika
Pani Losu
Splatający Przeznaczenie
Posty: 637
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Pani Losu »

Nagle Finua poczuła, że jej oczy przesłania coś jakby ciemnobrązowa opaska. Cała karczma znikła w oparach brunatnej mgły, spowijających dziewczynę. Miała wrażenie, że coś śliskiego dotyka jej skóry. Wzdrygnęła się, machając na oślep rękami, mocno już denerwowana. Przynajmniej sekret się nie wyda, przemknęło jej przez głowę. Zamknęła oczy, nie chcąc widzieć tego paskudztwa.
Po dłuższej chwili poczuła na twarzy znajome ciepło. Słońce. Otworzyła oczy. Znajdowała się na jakiejś polanie, właściwie to siedziała na trawie, obok konia, patrzącego na nią ze spokojem.
Jak to się stało? Gdzie ja jestem?, pomyślała, głaszcząc łeb zwierzęcia. Była wolna... i znajdowała się zapewne bardzo daleko od tamtej gospody.

[Ciąg dalszy: Finua]
Zablokowany

Wróć do „Ekradon”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości