Ekradon[Karczma Pod Srebrnym Gryfem]

Warowne miasto położone u podnóża gór, otoczone grubymi murami i basztami, jego bramy zdobią dwa ogromne posagi gryfów. Miasto słynie z handlu, pięknych karczm i ogromnej armi. Armi niezwykłej, bo składającej się z wojowników i gryfów. Od setek lat ekradończycy udomawiają gryfy, które później służą w ich armi, stacjonującej w górach poza miastem.
Zablokowany
Awatar użytkownika
Dolhard
Kroczący w Snach
Posty: 243
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Smok
Profesje:
Kontakt:

[Karczma Pod Srebrnym Gryfem]

Post autor: Dolhard »

Dolhard po długim locie był znużony, rozciągające się niebo powoli przybierało już pomarańczową barwę, skłaniając do szukania miejsca odpowiedniego do przeczekania nocy. I ku jego zadowoleniu na horyzoncie zaraz przy masywie gór Dasso leżało miasto, i o ile pamięć go nie zawodziła, był to Ekradon. Miał szczęście, gdyż ta metropolia słynęła z pięknych karczm, a że jego sakwa obecnie nie narzekała na brak monet oraz klejnotów, nie widział przeszkód, aby w jednej nie zatrzymać się na piwie lub dwóch. Niewątpliwie ten trunek po niedawnej przygodzie z jego przodkami wyjdzie mu na dobre. Przy okazji nie będzie musiał się martwić o rabusiów i bandytów. Nie, nie martwił się o siebie, tylko o życia tych, którzy zdecydują się na niepokojenie jego i jego sakiewki.

Wylądował w bezpiecznej odległości od miasta, gdy jeszcze straże nie mogły przypatrzeć się dokładnie jego sylwetce. Nie miał ochoty na zabawę z żołnierzykami i gryfami, a to byłoby konieczne, gdyby wielki smok wylądował zaraz przy bramie miasta. Smoki nigdy nie należały do najbardziej przyjemnych istot.

Po chwili na drodze stał ludzki mężczyzna o ponad dwumetrowym wzroście i budowie żołnierza, który wie co znaczy wykańczający trening.
- Najwyższy czas napić się czegoś - powiedział do siebie i szybkim krokiem ruszył w kierunku miasta. Jego biały płaszcz powiewał na słabych podmuchach wiatru, a złociste włosy grzywki co chwila przesłaniały widok jego prawego oka.
Po niecałych dwóch kwadransach marszu jego oczom ukazały się wrota zdobione dwoma gryfami.
O ile strażnicy szykowali się do zagrodzenia mu drogi, gdy tylko jego czerwone oczy spojrzały na nich z góry, porzucili ten głupi pomysł. Co mogło się stać, gdy przepuszczą jednego człowieka za mury miasta? Obecnie nic, gdyż on miał tylko ochotę na gorycz piwa.
Już pierwszy rząd budynków mieścił w sobie karczmę. "Może być" - pomyślał, patrząc na odnowione białe ściany karczmy, bez pęknięć czy szkód wyrządzonych przez zjawiska pogodowe. Tym bardziej, że szyld bardzo przypadł mu do gustu, gdyż przedstawiał sobą sylwetkę srebrnego gryfa, a on zdążył się przekonać o sile tych stworzeń.
Jeszcze zanim otworzył drzwi, jego nozdrza uderzył smakowity zapach potraw. Jego żołądek czując to samo, ciesząc się oddał radosny odgłos. "Mięsem też nie pogardzę" - zgodził się ze swoim ciałem.
Po otworzeniu drzwi karczma tylko zyskiwała. O ile z zewnątrz budynek prezentował się całkiem dobrze jak na standardy miasta, tak wnętrze tylko potwierdzało teorię o pozycji karczm w tym mieście. Podłogi czy ścian nie ozdabiały pęknięcia czy rysy, a drewniane wyposażenie było czyste i nie widniały na nim pamiątki po burdach. A zapach podłego piwa jakiego się spodziewał w ogóle nie dotarł do jego nosa. Powietrze było wypełnione zapachem dobrego jedzenia i piwa z wyższej półki. Także klienci nie prowadzili gwarnych rozmów i nie prezentowali sobą postawy gotowej wszczynać bójki.
Choć jego przybycie, wysokie ciało z widocznymi rysami mięśni pod dopasowanym śnieżnobiałym płaszczem i osobowość wodza przyciągały uwagę, obecni przy stolikach ludzie szybko wrócili do swoich rozmów.
Zajął miejsce przy jedynym wolnym stoliku siadając przy ścianie, ot takie przyzwyczajenie z minionych stuleci. Już po chwili przy jego stoliku stało niewysokie dziewczę z burzą kasztanowych włosów, Dolhard mógł jej dać nie więcej niż 22 lata i nie mniej niż 17. Nigdy nie był dobry w zgadywaniu wieku.

- Trzy krwiste steki i kufel najlepszego piwa jakie serwujecie - powiedział, gdy jego spojrzenie próbowało uchwycić płochliwy wzrok dziewczyny. Ta po zapisaniu zamówienia szybko się oddaliła. A on zaśmiał się w duchu, jego wybór coraz bardziej mu się podobał.
Niedługo musiał czekać na zamówienie. Miał wielką ochotę porzucić sztućce i gołymi rękami wepchnąć mięso do ust, ale przypomniał sobie o manierach i po chwili pierwszy kawałek steku cieszył jego podniebienie popijany piwem.
"Nie uwierzysz, jak głęboko oszustwo, podłość i skurwysyństwo zakorzenione są w naturze ludzkiej."
"Z rogacza kpić wesoło było, skończyło się wesele, gdy się samemu rogaczem zostało."
Vinya
Rasa:
Profesje:

Post autor: Vinya »

Pod bramy miasta przywitała kolejna postać. Mała i szczupła kobieta śmiałym krokiem podążała do dwóch strażników. Uśmiechnęła się i zdjęła z pleców małą sarenkę, mówiąc:
- Skupują tu gdzieś mięso? Może w jakiejś karczmie? - to drugie powiedziała z wyraźną nadzieją w głosie... Mało pieniędzy miała, a taki łowiecki łup mógł zafundować jej noc w gospodzie. Wartownicy wymienili głupkowate uśmieszki, jednak nic nie powiedzieli i wpuścili drobną dziewczynę do miasta. Uważnie rozglądała się po budynkach, poszukując jakiejkolwiek karczmy. Od razu spostrzegła miły dla oka szyld karczmy "Pod Srebrnym Gryfem". Nie zastanawiając się długo weszła do środka.
Skupiła swój wzrok na oberżyście, żwawym krokiem podeszła do lady i spytała z miłym uśmiechem na ustach:
- Chciałbyś może sarenkę kupić, szanowny gospodarzu? - zagadnęła, jednocześnie ściągając zwierzynę z pleców. Karczmarz uważnie przyglądał się sarence... Młoda, lecz duża, z tylko jedną raną, wyśmienita na kolację! Nie owijając w bawełnę spytał:
- Ile za nią?
- Pokój i wyżywienie na dwa dni - odparła równie bezpośrednio. Gospodarz zmierzył ją wzrokiem, po czym pokiwał przytakująco głową, zabrał owieczkę do kuchni i rzucił przez ramię do dziewczyny:
- Za chwilę kolacja, znajdź se stolik! - Nie czekając dłużej rozejrzała się po sali. Tylko jedno miejsce było wolne, obok jasnowłosego mężczyzny, co wygląda na takiego co potrafi dać wycisk. Nie czując się nieswojo, po prostu usiadła na przeciw owej osoby, wyciągnęła doń rękę i rzekła:
- Cześć, jestem Vinya, a ty?- spytała, wpatrując się w krwistą czerwień jego oczu.
Awatar użytkownika
Dolhard
Kroczący w Snach
Posty: 243
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Smok
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Dolhard »

Jego czułe zmysły zarejestrowały przybycie kolejnej osoby jeszcze zanim ta zdążyła choćby dotknąć drzwi. Nie wyczuwał żadnego zagrożenia, więc nie zaszczycił przybysza nawet przelotnym spojrzeniem. Choć zapach krwi nieprzerwanie przyciągał jego uwagę, tylko raz popatrzył na martwe zwierzę, gdy to przechodziło z rąk do rąk. Rozumiał istotę handlu, jednak on sam wolałby sarnę zjeść, ale cóż smok mógł wiedzieć o prawach obecnego handlu.

Niestety musiał poświęcić zakapturzonej postaci więcej uwagi, ponieważ ta z racji braku wolnych miejsc usiadła naprzeciwko niego, nawet nie pytając się czy może się dosiąść. W porę nie zdążył powstrzymać warknięcia i z jego gardła wydobył się ostrzegawczy warkot. Jego oczy skierowały się na wyciągniętą rękę, a następnie znalazły oczy skrywane pod kapturem, otoczone nieco dziecięcymi rysami dziewczyny.

- Witam, nazywam się Dolhard - powiedział, po czym mocno uścisnął dłoń. Zdziwił się, że taka krucha osoba trudni się polowaniem, ale ten świat był pełen niezrozumiałych sytuacji. Jednak bardziej od zapewne zawiłej historii dziewczyny, bardziej interesowało go mięso na talerzu i gorzkawy trunek w kuflu, więc znowu chwycił za sztućce i powrócił do jedzenia. Długo mu to nie zabrało, po chwili na talerzu zostały tylko soki wypuszczone przez steki. A w kuflu jedynie piana ściekała po ściankach.

- Nienawidzę tych ludzkich krowich zębów - powiedział do siebie, gdyż znowu kawałek mięsa wszedł mu między zęby. Całe szczęście za pomocą języka udało mu się uwolnić swoje zęby od irytującego uczucia. Wprawdzie mógł zmienić swoje zęby w mniejsze odpowiedniki smoczych, ale mogłyby one wywołać niechciane poruszenie wśród ludzi, gdyż jaki człowiek posiada trójkątne ostre zęby? Były takie czasy, kiedy używał tylko częściowej przemiany i oprócz zębów miał też ogon, czy łuski na niektórych częściach ciała, a jego paznokcie przypominały szpony smoka, ale teraz nie uczestniczył w żadnej wojnie. Takie udogodnienia były więc zbędne.

- Nie jesteś zbyt wstydliwa, nieprawdaż? - spytał, a raczej stwierdził, a jego oczy znowu znalazły jej spojrzenie.
- Choć chyba w obecnych czasach pojawia się coraz więcej takich dziewczyn - powiedział jakby do siebie. Od dosyć dawna powoli zaczynał nie nadążać za coraz szybszymi zmianami zachodzącymi na tym świecie. Jednak nie ma o co winić, relikt minionych tysiącleci.
"Nie uwierzysz, jak głęboko oszustwo, podłość i skurwysyństwo zakorzenione są w naturze ludzkiej."
"Z rogacza kpić wesoło było, skończyło się wesele, gdy się samemu rogaczem zostało."
Zablokowany

Wróć do „Ekradon”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 5 gości