Góry DassoNiekrótka podróż.

Rozciągające się od Równin Andurii aż po Równinę Maurat góry z wierzchołkami pokrytymi wiecznym śniegiem, przeplatane zielonymi dolinami i niebezpiecznymi przełęczami, zamieszkałe przez dzikie zwierzęta i legendarne potwory. Góry otaczają i chronią przed niebezpieczeństwami Szepczący Las, dając mu w ten sposób spokój.
Zablokowany
Awatar użytkownika
Viktor
Błądzący na granicy światów
Posty: 15
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa:
Profesje:

Niekrótka podróż.

Post autor: Viktor »

        Pogoda nie zmieniła się ani trochę od tygodnia, za dnia słońce świeciło wysoko na bezchmurnym niebie a po zmroku, gwiazdy rozświetlały noc. ''Idealny czas na podróż'' - pomyślałem, przechodząc przez bramę miasta. Karawana, miała ruszyć niebawem, wystarczyło tylko zdążyć na czas i rozgościć się w prywatnym powozie. Lord Sarethias opłacił mój przejazd i dał trochę złota na lepsze.
Trzeba było przyznać, że potrafił się zatroszczyć o własne interesy.

Byłem ubrany jak na co dzień, kiedy nie przebywałem w swojej pracowni. Można było powiedzieć, że nawet elegancko w porównaniu do osób, przechodzących obok mnie. Miasto dopiero co postawione, jeszcze posiadało parę miejsc gdzie budowlańcy umieszczali dodatkowe ornamenty na murach. Pracowali w pocie czoła, by skończyć przed porą obiadową, a ta się zbliżała. Szczęście, że jadłem przed wyjściem.

Ścieżka, wykonana z pięciokątnych płyt, ustawionych obok siebie była nienaruszona. Ani jednego pęknięcia czy zarysowania. A od miesięcy jeżdżą po niej karety i stukają po niej kopyta wierzchowców przejezdnych. Gdy ścieżka zaczynała się kończyć, skręciłem w lewo, do stajni, znajdującej się za miastem. Obok niej czekała cała karawana, uzupełniająca zapasy wody dla koni. Bez problemu odnalazłem swoje miejsce, przyszło mi podróżować w brązowo niebieskiej karecie. Była dosyć sporo, idealna by się rozsiąść, położyć, a nawet spożywać posiłek. Myślałem, że zaraz ruszymy, jednak drzwi z karety otwarły się. Mimo, iż spodziewałem się, że kareta jest w zupełności moja, wyszło na to, że będę musiał ją z kimś dzielić…
Awatar użytkownika
Kelyn
Błądzący na granicy światów
Posty: 19
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje:

Post autor: Kelyn »

        "Trochę jestem zmęczona po wczorajszym przyjęciu. Mój pracodawca nawet nieźle mi zapłacił za ciężko uzyskane informacje. Pół roku pracowałam nad ich zdobyciem, ale w końcu udało się.
- Dobrze spisałaś się, maleńka - jeszcze słyszę jego słowa pełne zadowolenia, a przecież wiem, jak bardzo jest wymagający."
Korzystając z sytuacji, że są sami na tarasie, wręczył jej dziesięć złotych gryfów, które starannie umieściła w woreczku i włożyła do magicznej torebki. Przez dłuższą chwilę szeptał jej do ucha, a ona przytakiwała głową z nieco zdziwioną miną.
- To jest zlecenie twojego życia, rozumiesz... O tym wiemy tylko my i nikt więcej. Będziemy w kontakcie przez mojego zaufanego kuriera, który będzie dostarczał ci pieniądze na twoje potrzeby i wydatki. Jak będziesz miała jakieś problemy, powiedz mu o tym. W razie niebezpieczeństwa, wiesz co robić. Nie zawiedź mnie, mała - na koniec puścił do niej "oczko" i niepostrzeżenie wyszedł z przyjęcia.

        Wiedziała tylko tyle, że nazajutrz ma wsiąść do niebiesko-brązowej karety i udać się w podróż. Kurier przekaże jej w ostatniej chwili najważniejsze dane. Pracodawca zawsze tak robił, dawkował informacje stopniowo. Zastanawiało ją, czy była to kwestia przyzwyczajenia z jego strony, a może chciał w ten sposób zachować najwyższą ostrożność. Niemniej śmieszyła ją czasami ta przesadna czujność. No, ale takie były zasady pracy z nim i ona je szanowała.

W dniu wyjazdu miała wspaniałą pogodę. Ubrała się w lekką, pastelową sukienkę z dekoltem, którą tak bardzo lubiła. Nie nosiła bagażu ze sobą tylko swoją torebkę. Najważniejsze dla niej były pieniądze, a tych ich na szczęście nie brakowało. Po obfitym śniadaniu udała się na koniec miasta, gdzie znajdowały się stajnie.
Jak tylko skręciła w lewo, zbliżył się człowiek w kapturze, który wyszeptał hasło, na tyle głośno, żeby je usłyszała i zgrabnym ruchem przekazał jej niewielką, zapisaną kartkę. Wszystko wyglądało bardzo zwyczajnie i nie zwracało niczyjej uwagi. Po chwili Kelyn zwolniła kroku i z uwagą przeczytała informację. Starała się zapamiętać każde zapisane słowo. Następnie niezauważenie zrobiła z kartki kuleczkę, którą włożyła do ust, połykając ją. Rozejrzała się wokół. Poszukała wzrokiem karety i poszła w jej stronę. Weszła na zewnętrzny stopień, otwierając drzwi.
- Dzień dobry, czy znajdzie się jedno wolne miejsce dla mnie? - zapytała, widząc eleganckiego mężczyznę ubranego w niebieski płaszcz.
Awatar użytkownika
Viktor
Błądzący na granicy światów
Posty: 15
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa:
Profesje:

Post autor: Viktor »

        Kareta lekko zadygotała kiedy kobieta wsiadła do środka i spytała się o wolne miejsce. Miała przyjemny głos, ale to nie zmieniało faktu, że musiała być tam gdzie jej być nie powinno. Przynajmniej tak sądził sam Viktor.

- Proszę Pani, musiała Pani pomylić karety, ta została zarezerwowana wyłącznie dla mnie przez samego Lorda. Wydaję mi się, że kareta przeznaczona powinna przybyć niebawem - Viktor nie widział, żadnej innej karety, oprócz głównych powozów karawany, więc kobieta o nie przeciętnej urodzie, z pewnością musiała wsiąść nie do tej co trzeba. Gdy tylko skończył mówić, karawana ruszyła.

        Viktor nie czekał, aż kobieta mu odpowie, uchylił materiał odsłaniając okienko w drzwiach i wychylił się przez nie. Słońce uderzyło mu po oczach, zakrył się dłonią i gdy wypatrzył karawaniarza krzyknął do niego:

- Przepraszam! Ale mamy pasażera na gapę! Nie powiedziano mi, że będę dzielił karetę z kimś jeszcze.

        Karawaniarz odwrócił się, spojrzał na Viktora, wychylającego się z karety jak wiewiórka z dziupli. Splunął na bok i chropowatym głosem spytał się krzycząc:

- Blondyna z dużymi cycami?!

- No... hm... Tak?

- Zapłaciła za przewóz, kareta nie była rezerwowana na jedną osobę. Mogę wziąć tylu ludzi ilu zapłaci. Nie podoba się towarzystwo, to idź z buta za końmi - karawaniarz jeszcze raz splunął i wyraźnie gryzł wargę. Miał zły dzień.

        Viktor wrócił do karety i skrzyżował ręce na piersi. Spoglądnął na swoją ''współlokatorkę'' w milczeniu. Analizował słowa Lorda, kiedy mówił, że wynajął mu karetę na drogę i wszelkie opłaty zostały uiszczone. Zapewne mówiąc: ''Będziesz miał czas dla siebie, ile tylko zechcesz'' nie miał na myśli samotnej podróży.

        Po krótkiej chwili rozluźnił ręce, poprawił swoją pozycję i przemówił do kobiety, siedzącej naprzeciw niego:

- Przepraszam za moje zachowanie. Byłem pewien, że przyjdzie mi jechać samemu. Jednakże, chciałbym prosić o ciszę, kiedy przyjdzie mi pracować - wskazał dłonią na stolik na środku i jego torbę z wystającymi z niej przyrządami. - Niech nasza podróż będzie przyjemna i z cichą nadzieją udana - dodał po chwili rozstawiając przyrządy na małym stoliku po środku.
Awatar użytkownika
Kelyn
Błądzący na granicy światów
Posty: 19
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje:

Post autor: Kelyn »

        Gdy tylko zajęła miejsce w karecie wyjęła przybory, aby poprawić swoją urodę. Doskonale słyszała całą rozmowę, jaką prowadził zniecierpliwiony podróżny z karawaniarzem. "Blondyna z dużymi cycami" - zaśmiała się w duchu, przypominając sobie słowa mężczyzny. Odrzuciła do tyłu włosy, które czesała grubym grzebieniem. Lubiła to robić, gdy w pobliżu znajdował się atrakcyjny mężczyzna. Coraz bardziej podobał jej się. Im ktoś był bardziej obojętny na jej wdzięki, tym bardziej zwracał na siebie uwagę.

Poprawiła dekolt sukienki, która ledwo mieściła zbyt obfity biust. Uwielbiała swoje ciało.To najpiękniejszy prezent od losu. Kątem oka obserwowała sąsiada. Wyjęła z torebki buteleczkę z perfumami. Kilka kropel olejku umieściła na wewnętrznej stronie łokcia, wdychając ostentacyjnie zapach.
- Mmmm... tak lubię - powiedziała cicho, niby to do siebie.
"A więc tym razem los złączył mnie z jakimś nudnym molem książkowym... wynalazcą" - pomyślała z pogardą.
Ukradkiem przyglądała mu się, starając się nie przeoczyć żadnego szczegółu. Lubiła nowe wyzwania. Mężczyzna sprawiał wrażenie opanowanego i nudnego.
"Ciekawa jestem, czy zdolny jest do miłości? Na pewno ma jakieś uczucia... albo i nie. Nie zależy mu na mnie, nawet nie przedstawił się, tylko od razu rozłożył te swoje graty na stole" - pomyślała z niesmakiem.
Gdy stwierdziła, że jest już gotowa, zebrała się w sobie na odwagę, zarzuciła nogę na nogę.

- Proszę Pana, źle się czuję w towarzystwie nieznanych mi mężczyzn, odbywając z nimi podróż. Toteż chciałabym poznać, z kim mam przyjemność. Czy mógłby Pan być tak uprzejmy i zdradzić mi kilka słów o sobie, jak ma na imię i dokąd się udaje? Wiem, że jest to Panu nie na rękę, ale widać tak nam jest pisane...

Tym razem nie uśmiechnęła się, chociaż robiła to prawie zawsze. Czekała na jego odpowiedź. Miała nadzieję, że oderwie się na moment od swoich zajęć i odpowie na jej pytania. Z drugiej strony mógł być tak zajęty swoją pracą, że mógłby nie usłyszeć, co do niego powiedziała.
Toteż kończąc swoją wypowiedź głośno chrząknęła. Odruchowo poprawiła dekolt sukienki, który w jej kontaktach z mężczyznami stanowił największy atut. Siedziała wyprostowana, patrząc na niego.
Awatar użytkownika
Viktor
Błądzący na granicy światów
Posty: 15
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa:
Profesje:

Post autor: Viktor »

        Kareta zadygotała lekko, musiała najechać na pojedynczy kamień. Akurat droga z miasta na główny szlak była zadowalająca równa. Mężczyzna w niebieskiej marynarce spojrzał na kobietę, zajadającą mu pytania. Zmarszczył czoło i uniósł jedną brew na krótką chwilę. Zauważył, że blond włosa kobieta poprawiła dekolt i przyjęła kokieteryjną pozę, ale nie wiedział po co. Płacić jej za usługi nie będzie, a nawet nie ma myśli by z takich korzystać, zaś z drugiej strony przy takich okolicznościach nietypowe czynności mogą być... krępujące. Nielogiczne i dziecinne, uznał w myślach. Jednak miała rację odnośnie poznania się, przynajmniej do granic przyzwoitości.

- Nazywam się Krantz, Viktor Krantz - zaczął, wyjmując przy tym dodatkowe narzędzia z torby. - Jestem głównym projektantem nowych patentów na usługach Lorda Sarethiasa. Zmierzam do Leonii na spotkanie odnośnie mojej pracy, długa podróż, ale co poradzić.

        Cztery małe, jednak dokładnie wyszlifowane kamyki, znalazły się na stole karety. Ułożone równo, by przytrzymać szarawy papier pod nimi i zapobiec sturlaniu się ze stołu pałeczek grafitowych. Na papierze widniały skomplikowane wzory. Viktor, podwinął swoje rękawy by się nie pobrudzić od grafitu i powoli zabierał się do kreślenia pojedynczych linii na papierze. Na stole obok jego ręki stał przyrząd, przypominający sekstant z wygiętym szkiełkiem. Viktor ponownie uniósł wzrok na kobietę. Jakoś mało go to interesowało, ale cisza ze strony kobiety była zagadkowa, więc spytał:

- A Pani godność?
Awatar użytkownika
Kelyn
Błądzący na granicy światów
Posty: 19
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje:

Post autor: Kelyn »

        "Nazywam się Krantz, Viktor Krantz... już na większego nudziarza nie mogłam trafić... No, ale cóż, jakoś muszę wytrzymać." Przez dłuższą chwilę z uwagą przyglądała mu się. Żaden, nawet najdrobniejszy szczegół nie mógł ujść jej uwadze.
"No więc dobrze, panie... jak ci tam... Krantz, zaczynamy."
Starała się nie okazywać znudzenia.
"Taki mól książkowy na pewno zwraca uwagę na wszelkie konwenanse, więc muszę trzymać klasę."
Miała ochotę na wybuch niekontrolowanego śmiechu, tak poprawnie drętwy wydał jej się ten typ naukowca, zajętego głównie swoją pracą i to w czasie podróży. Dopiero, kiedy podniósł na nią wzrok, przedstawiła się.
- Kelyn Karoline Braun - wypowiedziała jednym tchem.
Postanowiła tym razem nie uśmiechać się.
- Jestem zgorszona faktem, że moja osoba naraża pana na tak wielki dyskomfort w czasie podróży. Proszę przyjąć moje najszczersze wyrazy współczucia... Postaram się, aby tak wybitny naukowiec jak pan... miał zagwarantowaną ciszę podczas swoich naukowych zmagań - rzekła niezmiernie poważnym tonem.
- Jestem skłonna nawet pomóc panu, jeżeli tylko zajdzie taka potrzeba - jej ton głosu dalej był poważny, ale nieco swobodniejszy.
- Mój ojciec też jest naukowcem i doskonale rozumiem, jak to jest, nie mając zapewnionych komfortowych warunków podczas pracy - powiedziała niezwykle przekonywująco.
Raptem zamilkła, wzdychając cicho i spojrzała w stronę okienka w drzwiach karety. Jechali po nierównym terenie i pojazd co rusz przechylał się raz w jedną raz w drugą stronę. Kelyn sprawiała wrażenie zamyślonej...
Zablokowany

Wróć do „Góry Dasso”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 10 gości