Góry Dasso[Miasteczko Karvim] Atak Smoków.

Rozciągające się od Równin Andurii aż po Równinę Maurat góry z wierzchołkami pokrytymi wiecznym śniegiem, przeplatane zielonymi dolinami i niebezpiecznymi przełęczami, zamieszkałe przez dzikie zwierzęta i legendarne potwory. Góry otaczają i chronią przed niebezpieczeństwami Szepczący Las, dając mu w ten sposób spokój.
Awatar użytkownika
Lumiroth
Szukający drogi
Posty: 40
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Smok
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Lumiroth »

Lumiroth przeprosił za swoje zachowanie i wytłumaczył elfowi całe zajście, że czasem nie panuje nad swoją smocza formą.
- A historię o tym, jak do tego dochodzi opowiem ci później - powiedział smok w swojej ludzkiej postaci. Po chwili jacyś osobnicy zaatakowali Lumirotha, co go bardzo zdenerwowało.
- Kurwa... Nigdy nie zrozumiecie? - Smok spojrzał złowieszczo w stronę osobników, po czym magia pustki, którą się wspomagał, pozwaliła mu na stworzeniu iluzji wyrywania im serc, w tym odczuwania realnego bólu. Pojękując z bólu położyli się na ziemię. Po chwili dwa czerwone serca wyleciały z ich klatek piersiowych na jakieś pięć metrów do góry. Niestety krew ochlapała czarodziejkę.
- Przepraszam... Nie chciałem, żeby tak wyszło - powiedział z uśmiechem na twarzy smok.
- Ruszajmy za elfem więc - Chwycił czarodziejkę za rękę, gdyż widział jej stan i podbiegli do Saretha.
Awatar użytkownika
Lenobia
Szukający drogi
Posty: 39
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Lenobia »

Czarodziejka nie odczuwała już skutków zaklęcia tak dokuczliwie, jak jeszcze niedawno...
Muszę trochę poćwiczyć posługiwanie się magią... aby następnym razem bardziej bolało kogoś niż mnie...
Oprzytomniała zupełnie, gdy została opryskana szkarłatną krwią ludzi, którzy dopiero co stracili życie... Spojrzała jeszcze raz na swoich towarzyszy... Gdy elf zaproponował ruszenie w dalszą drogę zawahała się...
W końcu ich nie znała... Prawie wcale...
Lód, który pokrywał teraz dachy, ściany, drogi, prawie każdą rzecz w mieście dawał nieprzyjemny chłód...
Spojrzała za siebie i rozejrzała się dookoła...
Zanim tu przybyli wszystko wyglądało zupełnie inaczej... Miasto tętniło wręcz życiem... Można było usłyszeć rozmowy, śmiechy, kłótnie... Teraz słychać było głównie szlochy, dochodzące z kątów... Ludzie krzątali się dookoła rannych, jednak nikt nie chciał podejść po ciała przed chwilą zabitych saginierów... Ich mordercy stali za blisko, a nikt nie chciał być kolejną ofiarą...
Czy nie mogło być inaczej? Nie było innego sposobu? Tyle ludzi zginęło...Słońce jeszcze nie zaszło a na naszym sumieniu mamy wioskę i karawanę...i dziesiątki ludzi, którzy praktycznie nic nie zawinili...
Oczywiście nie wszyscy, którzy ucierpieli byli całkowicie niewinni, niektórym wymierzono słuszną karę... Jednak poniosło to ze sobą wiele ofiar... O wiele więcej niż być musiało...
W głowie czarodziejki zakiełkowały teraz nie przyjemne myśli, które rosły stanowczo za szybko... I gdyby się ich nie wypleniło mogłyby nieść za sobą nieprzyjemne skutki...
Ile jeszcze takich miast zostawimy za sobą...Smok ewidentnie nie panuje nad sobą... a może ma nad ty kontrolę a w ludzkiej postaci zakłada maskę pogodnej, miłej i sympatycznej istoty? Może tylko czeka na odpowiedni moment...Jednak nie zabił Saretha gdy miał ku temu doskonałą okazję...
Czarodziejka sama święta nie była, miała tego świadomość...Nie żal jej było karawany, ani krasnoluda... Wyrzuty sumienia odezwały się dopiero gdy spojrzała na wioskę, ale ona też była temu winna...

Odwróciła się z powrotem do elfa i smoka, który chwycił ją za rękę... Chcąc nie chcąc też była odpowiedzialna za to co się stało więc będzie musiała podróżować z nimi przynajmniej przez jakiś czas...

Pogrążona w tych rozmyślaniach wsiadła na konia, puszczając bez większego żalu rękę Lumirotha i opuściła tę wioskę... A właściwie jej ruiny, podążając za towarzyszami.
Awatar użytkownika
Sarethias
Szukający drogi
Posty: 39
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Mroczny Elf
Profesje:

Post autor: Sarethias »

...
Ostatnio edytowane przez Sarethias 9 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
Awatar użytkownika
Lumiroth
Szukający drogi
Posty: 40
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Smok
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Lumiroth »

Lumiroth odjechał razem z Lenobią podąrzając za Sarethem. Smok postanowił też, że utnie sobie krótką pogawędkę w czasie tej podróży.
- Jak się czujesz po całym zajściu? - spytał smok czarodziejkę.
- Bardzo dobrze władasz magią. - Pochwalił. Po krótkiej rozmowie i dotarciu do kolejnego miasta wraz z Lenobią i Sarethiasem, Lumiroth przybrał swoją smoczą formę i ruszył w stronę Karvim, by sprawdzić patrol, oraz co zostało po wiosce. No cóż niczego nie można było się spodziewać prócz lodowych posągów, oraz licznej straży. Po tym, gdy już Lumiroth przeleciał nad Karvim weszli do Atake. Podczas, gdy burmistrz wygłaszał własną przemowę Lumiroth wraz z czarodziejką i mrocznym elfem stanęli obok ludu zgromadzonego.
- Znam go! Był w Karvim! Ten tam w czerwonym! - Odezwał się jakiś rudy dzieciak. " Lepiej by było, gdyby mnie nie zobaczył po przemianie. " Po chwili zebrał się mały tłum wokół Saretha i zaczął go wypytywać o walkę ze smokiem.
Awatar użytkownika
Lenobia
Szukający drogi
Posty: 39
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Lenobia »

Źle, tragicznie, słabo, zimno, źle i jeszcze raz źle Te myśli szybko przemknęły przez głowę czarodziejki, gdy usłyszała pytanie smoka. Bo jak ma się czuć inaczej osoba, która była winna zamiany wioski pełnej ludzi, elfów, krasnali i wielu innych istot w jedną wielką, martwą lodową rzeźbę, zignorowała więc pytanie wzruszając tylko ramionami.
Następna uwagę smoka potraktowała bardziej jako sarkazm niżeli pochwałę. Dobrze... Temu brakuje lat ćwiczeń aby osiągnąć chociaż "przeciętny" poziom... No cóż jak widać z zewnątrz nie można dostrzec, że nie wszystko potoczyło się tak jak miało...
-Dobrze? Jeśli to, co zrobiłam było dobre, sztuczkę polegającą na wyciąganiu królika z kapelusza można uznać za wysoce zaawansowaną magię... - odpowiedziała. Dawno zapomniała jak poprawnie rzucało się to zaklęcie, toteż skutki były zupełnie inne niżby tego chciała.
Zaraz po wyjechaniu z miasta narzuciła na swoją głowę kaptur ukrywając w cieniu swoją twarz i w pewnym sensie wyrzuty sumienia.
Po drodze mijała uciekinierów z miasta a mimo że nie widzieli jej twarzy doskonale wiedzieli, że też brała udział w tych wydarzeniach.

Jej wierzchowiec miał sklejoną od potu sierść która była zmieszana z krwią... z ludzką krwią... Nawet ślepy zorientowałby się, że nie wracają z wycieczki krajobrazowej... Widok cudem ocalałych ludzi, gdzieniegdzie dostrzegła małą sylwetkę krasnoluda, tu i tam rzucił się jej w oczy elf... Miejmy nadzieję, że nie spotkamy potężniejszych istot od nich... Wtedy zapewne nie wyszlibyśmy z tego bez szwanku.../i] Ten dzień można chyba bez wahania zaliczyć do jednego z gorszych w jej życiu. Wydawało się, że tylko ją z całej trójki w jakiś sposób martwił widok rannych matek z dziećmi, wycieńczonych z głodu, chłodu i wysiłku... A mimo wyrzutów sumienia nie zatrzymała się. Nie wyciągnęła do nikogo ręki, nie zrobiła nic aby pomóc komukolwiek z tych ludzi. Po prostu jechała dalej, schowana w cieniu kaptura...

Następne dni podróży były o tyle lepsze, że z każdym przebytym odcinkiem drogi, spotykali coraz mniej mieszkańców miasta, co za tym idzie łatwiej było jej skupić myśli na czym innym. Jednak pierwsze co dawało się odczuć to chłód. Palce już dawno zesztywniały jej z zimna, a trzymanie wodzy wcale jej nie pomagało... Drugim - głód. Powoli zaczynały kończyć im się zapasy, a z racji pogody o upolowanie czegoś ciężko. Jednak do tego czarodziejka była przyzwyczajona. Trzecie co najmocniej dawało jej się we znaki to obawy o tym, że zostaną złapani. Mało odpoczywali, mało mówili, natomiast szybko się przemieszczali jednak nie uspokajało to Lenobii.

Gdy wreszcie z oddali zobaczyła kontury miasta nie cieszyła się. Wręcz przeciwnie - chciała zawrócić konia i jak najszybciej pognać z powrotem. Jednak nie zrobiła tego, tak jak i wielu innych rzeczy...
Atmosfera w mieście była inna niż w poprzedniej osadzie. W powietrzu dało się wyczuć nerwowe szepty, a łatwo było wyłapać strzępki rozmów. Rozmawiali tu praktycznie tylko o jednym - o smoku.
Żołądek podskoczył jej do gardła, a serce zabiło szybciej. Miała dziwne wrażenie, że wszyscy doskonale wiedzą kim są nowi przybysze, że każdy obraca się, aby na nich spojrzeć. Gdy dotarli na plac główny, gdzie odbywała się rada miasta, nie wierzyła w to co usłyszała.
Odetchnęła z ulgą. Póki co będziemy mieli spokój, przynajmniej na jakiś czas...
Ale nie chciała teraz myśleć o tym co będzie...
Awatar użytkownika
Sarethias
Szukający drogi
Posty: 39
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Mroczny Elf
Profesje:

Post autor: Sarethias »

...
Ostatnio edytowane przez Sarethias 9 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
Awatar użytkownika
Lumiroth
Szukający drogi
Posty: 40
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Smok
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Lumiroth »

" Cholerny dzieciak... Tylko zwabił tu tłum." Smok po krótkich przemyśleniach spytał Lenobi oraz Saretha o nocleg w karczmie tegoż miasta. Bez chwili zastanowienia ruszyli do " Wiczego Ogona" . Byli w niej przedstawiciele różnych ras. Od krasnoludów aż po elfy. Smokowi niespodobał się pewien elf, ale nie miał zamiaru go zaczepiać. Smok wraz z Lenobią i Sarethiasem przysiedli przy pewnym stoliku. Lumiroth wezwał karczmarza i poprosił aby ten przyniósł im po kuflu piwa. Karczmarz wrócił z pełnymi kuflami, po czym odszedł, a Lumiroth mógł przejść do rozmowy.
- Narobiliśmy trochę bałaganu ostatnimi czasy. Przydałoby się to naprawić. - Powiedział smok szeptem. Po odpowiedzi towarzyszy miał do nich jeszcze wiele innych pytań, lecz tego nie mógł znać już nikt. Lumiroth podszedł do karczmarza, który stał za ladą i poprosił o pokój dla trojga osób.
- Tam na górze. Korytarzem prosto do końca i pokój po prawej jest wasz. - Z uśmiechem na twarzy rzekł karczmarz.
- Dziękuję. - Spokojnym tonem powiedział smok. Lumiroth wyszedł na górne piętro wraz z przyjaciółmi, po czym weszli do pokoju.
-Usiądźcie sobie, tu omówimy wszystkie nasze sprawy. Zaczniemy od pierwszej najważniejszej rzeczy. Narobiliśmy ostrego syfu w tym miasteczku, ale sprzątać tego nie będziemy by nie wzbudzać podejrzeń. Łowcy smoków... Ta odpowiedz mi się podobała podczas wywiadu. No, ale cóż to jest możliwe, jaki plan z tym związany Sarethiasie? - Mówił smok szeptem, by być pewnym, że nikt go nie usłyszy.
Awatar użytkownika
Lenobia
Szukający drogi
Posty: 39
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Lenobia »

Gdy tylko znaleźli się w karczmie Lenobię uderzyła miła fala ciepła, co było pozytywną odmianą po kilku dniach wędrówki... W powietrzu dało się czuć przyjemny, słodkawy zapach... miodu pitnego? Lub innego równie smacznego i rozgrzewającego napoju. Zewsząd dobiegały podniecone gwary rozmów, przecież każdy musiał rozmawiać o tym, że do miasta przybyła grupa łowców smoków... Mimo, że czarodziejka nigdy nie lubiła przebywać w karczmach, czy w innych miejscach gdzie był hałas, zgiełk i tłok, gdzie do nozdrzy uderzał zapach alkoholu - teraz z ulgą weszła do budynku.
Mogła już bez obaw zdjąć kaptur, w sumie to i lepiej aby teraz była rozpoznawana... Genialne kłamstwo zmieniło całą sytuację... Nagle z morderców stali się bohaterami... Lecz nie zagłuszyło to sumienia czarodziejki...
Teraz nas chwalą, cieszą się z naszej obecności, chcą abyśmy zostali dłużej... ale ile czasu będziemy mogli tak udawać... Zwłaszcza, że zapewne żaden z nas nigdy nie zabił smoka...
Zawsze można było się jeszcze niepostrzeżenie wycofać, pojechać gdzieś daleko, gdzie nikt nie przejmował się losem mieszkańców Gór Dasso... Jednak niosło to za sobą duże ryzyko, a wątpiła by towarzysze zaryzykowali...

Gdy skierowali się do swoich pokoi, aby omówić dalszy plan, czarodziejka postanowiła nie wyrażać swoich obaw na głos... Mimo wszystko, chciała uświadomić Saretha i Lumirotha o tym, co może pójść nie tak...
- Mam nadzieję, że w górach Dasso nie żyją jakieś inne smoki... Bo z iloma w życiu walczyliście? - zadała to pytanie podniesionym szeptem... Z natury była pesymistką, wolała przygotować się na najgorsze, niż być wesołym optymistą, którego spotykają przykre niespodzianki...
- No i mielibyśmy duży problem, w razie gdyby pojawili się prawdziwi łowcy smoków... w końcu wieści o wyczynach Lumirotha dotrą do uszu ludzi, którzy nie jeden raz pobrudzili się smocza krwią i może wtedy zrobić się nieciekawie... Zwłaszcza, że im dalej rozchodzą się wieści, tym ludzie inaczej wyobrażają sobie tego smoka... Zapewne już teraz gdzieś w karczmach u podnóża gór ludzie opowiadają sobie o wielkim jak góra, trzygłowym, ametystowym smoku... Sama spotkałam się z wieloma plotkami na ten temat, w przypadku których zgadzała się tylko jedna rzecz - kolor, a to tez nie zawsze... Takie bajeczki przyciągają wielu ciekawskich mniej lub bardziej doświadczonych czarodziei, rycerzy i kto wie kogo jeszcze... a wtedy wszyscy będziemy mieli problemy i znajdziemy się w sytuacji bez wyjścia... - powiedziała to bardzo szybko, jednak miała pewność że towarzysze wszystko zrozumieli. Pytanie tylko na ile są tego świadomi...
- Oczywiście są to dość czarne scenariusze, jednak nie możemy ich wykluczyć, prawda?
I tak spodziewała się zaprzeczeń ze strony smoka i elfa, wiedząc w duchu, że prędzej oni staną się prawdziwymi łowcami, niż ona przekona ich do swoich racji... Nie lubiła ryzykować w takich sytuacjach zwłaszcza, że nie była najlepszą czarodziejką... Poziomem swoich zaklęć z pewnością odstawała od reszty...
Wystarczyłoby kilka dni ćwiczeń... i mogłabym cos zdziałać sowimi zaklęciami...
Tylko że magia śmierci to nie jest coś czego nauka daje przyjemność...
Awatar użytkownika
Sarethias
Szukający drogi
Posty: 39
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Mroczny Elf
Profesje:

Post autor: Sarethias »

...
Ostatnio edytowane przez Sarethias 9 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
Awatar użytkownika
Gwen
Błądzący na granicy światów
Posty: 10
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Mroczna Elfka.
Profesje:

Post autor: Gwen »

"Mam nadzieję, że tu się zatrzymali." Gwen w końcu przybyła do miasteczka Atake. Upewniła się, że jej ulubieni "łowcy smoków" również zawitali do miasta. Miała tam swojego oddanego przyjaciela, któremu pomogła w wielu różnych sytuacjach. Prowadził niewielki sklepik jubilerski. Znali się jak łyse konie i mogli zawsze na siebie liczyć. Oczywiście, zajęcie to było przykrywką dla jego ciemnych interesów, które prowadził w mieście. Tak naprawdę był zabójcą... miał swoich ludzi w okolicy, gotowych na wszystko. Jakby nie patrzeć, znali się niezbyt długo, ale na tyle dobrze, że ufali sobie nawzajem. Rozmawiała z nim przez dłuższą chwilę...

Następnie udała się do karczmy. Porozmawiała z gospodarzem i wyszła na zewnątrz. Odszukała okno pokoju, które wzbudziło jej szczególne zainteresowanie. Akurat przy budynku rosło dość wysokie drzewo, na które wdrapała się bez trudu. Delikatnie wskoczyła na drewniany gzyms budynku, który okazał się wystarczająco mocny i przeszła skulona, trzymając się ściany w kierunku okna. Na szczęście, było nieco uchylone, toteż całkiem wyraźnie słyszała rozmowę... Przez moment ukradkiem zajrzała do środka. Zobaczyła tych, których śledziła już od miasteczka Karvim.
"A więc tu jesteście, szelmutki, moje kochane..." - zachichotała pod nosem. "Ten mroczny elf ma łeb nie od parady" - przeanalizowała sytuację. Następnie z powrotem zeszła po drzewie, udając się ponownie do karczmy. Weszła na górę. Zapukała do drzwi. Po chwili w drzwiach ukazał się mroczny elf.

- Mam z wami do pomówienia... - odezwała się Gwen i nie czekając na zaproszenie, cicho wsunęła się do środka.
Wszyscy byli zdziwieni i patrzyli na nią w napięciu.
- Zamknij drzwi i siadaj! - rozkazała mrocznemu elfowi.
Ten... jakby się czegoś domyślając... sięgnął po broń, ale elfka była szybsza, przykładając mu sztylet do gardła.
- Ani się waż... łowco! - krzyknęła z sarkazmem i nakazała mu wzrokiem, aby zajął miejsce.
- Nie macie wyjścia... Wiem o was wszystko - kontynuowała.
- Od tej chwili o interesach rozmawiacie zawsze w mojej obecności.
Słowo "zawsze" wypowiedziała ze szczególnym naciskiem. Nikt nawet nie pisnął, siedzieli jak trusie, czekając w napięciu, co dalej powie.
- Nie myślcie, że tak łatwo dam się zabić. Wchodzę w wasz interes, bo jest mi potrzebne złoto i to w dużych ilościach. Pomysł jest niezły i widzę, że się sprawdza. Podział jest jasny: po równo. Ostrzegam... - i tu spojrzała wymownie na mrocznego elfa.
- Zabezpieczyłam się wystarczająco dobrze... Powiem tylko jedno słowo i wszyscy poznają prawdę o waszych zbrodniach i oszustwach. A stryczek niechybnie was czeka...
- A teraz czas na krótką prezentację... Nazywam się Gwenewra Margaid z Shannon. Możecie mówić do mnie po prostu Gwen...
Przez chwilę zaległa grobowa cisza... "Łowcy smoków" spojrzeli po sobie, nie wiedząc co powiedzieć...
Awatar użytkownika
Lumiroth
Szukający drogi
Posty: 40
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Smok
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Lumiroth »

Nagle ktoś przerwał smokowi... Była to mroczna elfka. " Ona? czego tu chce? " Kobieta zaczęła grozić trójce. Smok niz sobie z tego nie robił tylko uśmiechał się pod nosem, bo wiedział że ona nie jest w stanie mu zagrozić. To prawda Lumirot siedział cicho aż do chwili...
- Słuchaj no dziewuszko. Nie wtrącaj się w nasze sprawy. Rozumiesz? - powiedział poważnym tonem smok, który nadal się uśmiechał.
- Coraz więcej tych "zabójców" Zabawne... Albo wyjdziesz po dobroci, albo po złości.
- Mogę wyrwać ci serce jednym machnięciem ręki. Zastanów się do kogo mówisz dobrze? Zacznijmy od tego, ze jeżeli chcesz dołączyć musisz wpłacić nam delikatną zaliczkę. - Mówił smok z szerokim uśmiechem na twarzy. Smok magią przestrzeni i magią pustki omamił osoby w pokoju po czym stworzył swoją iluzję, która nadal siedziała na fotelu, a sam wyszedł za drzwi niewidzialny. " Sposób na to gdyby chciała mnie zaatakować. " Lumiroth upewniał się, że jest bezpieczny. Oczywiście kontrolował on całą rozmowę. Elfka odpowiedzaiała najego pytanie. Po krótkiej rozmowie odrzekł swoim lustrzanym odbiciem :
- Przechodząc dalej to spraw, proszę aby wasza dwójka opuściła pokój i zeszła na dół. Wskazywał palcem na Sarethiasa i elfkę. Gdy już smok został sam z Lenobią zaczął rozmowę :
- Mam zamiar przekazać ci wiedzę na temat magii pustki. Nikt nie mówi, że to prosta magia, a nauczyć cię jej muszę. Zgadzasz się na to? Po odpowiedzi Lenobi Lumiroth powiedział ponownie :
- Nikt ma się o tym nie dowiedzieć rozumiesz? To nasza tajemnica. Mam zamiar nauczyć cię głównie tworzenia iluzji, gdyż zauważyłem, że wyrywanie serc cię nie bawi, a poza tym do tego służy połączenie magii pustki z magią przestrzeni. Gdy Lenobia odpowiedziała zszedł swoim odbiciem na dół i zawołał 2 Mroczne Elfy na górę. Smok zamknął pokój i rzekł :
- Idziesz na taki układ? - rzekł do elfki.
- Mam plan. Każemy ludzią się przygotować do napadu miasta przez smoka. Oni porobią fortyfikację i tym podobne. Ja natomiast zajmę się iluzją smoka, albo też sam się w niego zmienię. Podoba się? - Powiedział poważnym tonem smok.
Awatar użytkownika
Lenobia
Szukający drogi
Posty: 39
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Lenobia »

Plan Saretha niezbyt przekonał Lenobię, zwłaszcza moment zabicia smoka...
Bo z pewnością nikt nie uzna za dziwne faktu iż nagle zniknęło ciało kilkumetrowego gada, a zadowolą się jedną łuską... zabicie smoka to wielki wyczyn, a jego krew, kości, łuski... Wszystko to ma duże zastosowanie w alchemii i innych dziedzinach. Taak więc z pewnością nikt nie będzie miał nam za złe, gdy nagle całe ciało "zniknie", a my pokażemy im kilka błyszczących łusek...
A może przesadzam? na siłę szukam luk w doskonałym planie... Przecież to zwykli śmiertelnicy... Nie maja pewnie pojęcia o wartości ciała smoka...
Jednak szybko odrzuciła te myśli...
Zignorowanie przeciwnika to największy błąd jaki można popełnić... Zwłaszcza, że nie wiemy czy może do miasta akurat nie przybędzie jakiś czarodziej... A nie damy rady ciągnąć kłamstwa w nieskończoność...

Już miała wyrazić swoje obawy na głos, gdy przeszkodziło jej w tym wejście do pokoju nieznanej kobiety. Z pewnością była jednym z elfów - ta rasa wyróżnia się z tłumu, więc bez trudu można rozpoznać jej przedstawicieli. Wyglądała ona na pewną siebie...
Gdy podetknęła Sarethowi sztylet pod gardło, zastanawiała się czy rzeczywiście wie z kim rozmawia...
Jak na osobę, która wie kim jesteśmy jest zbyt pewna siebie. Bo z pewnością wiedziała, że wcale nie są łowcami smoków, lecz czy miała pojęcie, że prawdziwy wielki gad tez przebywa w tym pokoju... I czy miała pojęcie, że Sareth włada magią?
Tak jak przypuszczała jej pogróżki bardziej rozbawiły niż wystraszyły smoka, który wcale nie wyglądał na przejętego jej wkroczeniem do pokoju.

Po tym gdy uciął sobie krótka pogawędkę z... Gwen? Czy jakoś tak... w każdym razie czarodziejka postanowiła zignorować fakt iż nie pamięta imienia elfki, Lumiroth poprosił elfów o wyjście z pomieszczenia.
Lenobie bardzo to zaskoczyło, jak sięgała pamięcią nigdy nie wyprosił Saretha z pomieszczenia...
Więc co to za sprawa, że nawet twój przyjaciel nie może o niej wiedzieć...
-... wiedzy nigdy nie za mało, a dodatkowe zaklęcia zawsze się przydadzą, zwłaszcza iż obecnie moje czary wyglądają jak wyglądają... - odrzekła czarodziejka zaskoczona ta propozycja...
- A więc milczę jak grób...- powiedziała, zastanawiając się, czemu Sareth nie mógł o tym wiedzieć...

Hmm a więc wreszcie znalazłam jakiegoś nauczyciela, który poprawi poziom moich czarów... Magia pustki jest bardzo interesująca i tajemnicza dziedziną, jednak nie tak złożona jak magia śmierci... Więc może nauka nie będzie taka trudna...
Po chwili elfy znowu weszły do pokoju, a Lumiroth przedstawił swój plan działania...
Nie...
Pomyślała Lenobia, ale nie wypowiedziała tego na głos...
Awatar użytkownika
Sarethias
Szukający drogi
Posty: 39
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Mroczny Elf
Profesje:

Post autor: Sarethias »

...
Ostatnio edytowane przez Sarethias 9 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
Awatar użytkownika
Gwen
Błądzący na granicy światów
Posty: 10
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Mroczna Elfka.
Profesje:

Post autor: Gwen »

Po wyjściu mrocznego elfa... nikt się nie odzywał. Gwen pozostała jeszcze przez chwilę z czarodziejką i ze smokiem. Spojrzała na nich swoim przenikliwym wzrokiem. Patrzyli na nią w wyczekiwaniu... Byli wyraźnie zaskoczeni zwrotem akcji. Może nawet tego nie planowali, ale miała to w nosie.
- Macie rozsądnego przywódcę - powiedziała obojętnym tonem. Możecie zwracać się do mnie... po prostu Gwen... - nieco przymrużyła oczy, siląc się na uśmiech.
- Do jutra, dobranoc - lekko skłoniła głowę i wyszła, zamykając dokładnie drzwi za sobą.
Jakoś nie miała ochoty na dalszą konwersację. Zeszła po schodach na dół i usiadła przy stoliku. Karczmarz natychmiast podszedł.
- Przekaż, że wszystko poszło dobrze... trochę ten smok jakiś... narwany, ale młody "nieopierzony " jeszcze jest... Jak będzie za bardzo fikać... to dostanie "wycisk" - zakomunikowała nieco ściszając głos.
Karczmarz uśmiechnął się od ucha do ucha.
- Już ja bym tam nie chciał być w jego skórze... - zaśmiał się serdecznie, wycierając szmatką stolik.
- Czego się napijesz, pani? - zagadnął uprzejmie karczmarz, dotykając jej platynowych kosmyków włosów.
- Piękne są... - wyszeptał.
- Zostaw... wiesz, że nigdy nie będą twoje... - oznajmiła.
- Ale i tak... nie tracę nadziei...
- A co masz tym razem dobrego dla mnie? - zapytała, posyłając mu filuterne spojrzenie.
Nie chciała go urazić. Był zawsze dla niej czuły i dobry. Chociaż był przystojny i miał krucze, lekko przyprószone siwizną włosy, to kobieta wolała być sama i z nikim się nie wiązać, chyba że było to konieczne. Wielokrotnie mu wspominała, aby sobie kogoś poszukał. Wiedziała, że podobał się kobietom. Ale on śmiał się tylko, patrząc na nią swoimi niebieskimi oczami. Naprawdę były piękne. Ale mroczna elfka wolała być sama i zawsze polegać na sobie. Na swojej drodze jeszcze nie spotkała nikogo, kto wywarłby na niej jakieś więcej niż przeciętne wrażenie. Z płcią przeciwną łączyły ja tylko interesy... nigdy nie pozwoliła sobie na nic więcej. "Miłość... istnieje chyba tylko w bajkach dla grzecznych, łatwowiernych dziewczynek." Póki co, nie wierzyła w jej istnienie...

- Dla ciebie... mam specjalną nalewkę domowej roboty... jeszcze takiej nie próbowałaś, pani - odrzekł tajemniczo.
- To poproszę - odrzekła z kurtuazją, lekko skłaniając głowę.

Tak na dobrą sprawę nie była do końca pewna, jak dalej potoczą się wydarzenia. "Czy mogę na tyle zaufać... temu Sarethiasowi. W interesach jest tak, że nikomu się nie ufa..." - rozmyślała, popijając zachwalaną nalewkę przez karczmarza. "Smaczna... ale chyba za bardzo uderza do głowy."
- Może jeszcze się napijesz - zapytał służalczo karczmarz.
- Już nie, starczy... - idę się położyć... dobranoc.
Wzięła przygotowany dla niej klucz i poszła na górę. Pokój miała w samym końcu korytarza, z widokiem na miasto, które tej nocy było otulone przezroczystą mgłą...
Awatar użytkownika
Lumiroth
Szukający drogi
Posty: 40
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Smok
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Lumiroth »

Po krótkiej rozmowie z elfką Lumiorth znów pozostał sam w pokoju z Lenobią.
- Ta elfka jest jakaś dziwna... Musimy to zbadać, ale to jutro. Teraz przynajmniejz przez trochę czasu będziemy omawiać naukę magii. Musimy zacząć od podstaw... Chyba, że wiesz co nieco o tej magii? - spytał smok łagodnym tonem, bo udzieleniu odpowiedzi przez Lenobię kontynuował.
- Muszę jeszcze wiedzieć kilka rzeczy o tobie. Między innymi w jaki sposób rzucasz czary bo jest to ważne. Bo krótkiej rozmowie z czarodziejką Lumiroth zszedł na dół, akurat zauważył Gwen, która coś piła jednocześnie rozmawiając z karczmarzem. Nie przejął się tym zbytnio i wrócił na góre do Lenobi.
- Proponuję się położyć i się wyspać. Jutro przed nami ciężki dzień. - Rzekł z uśmiechem na twarzy smok. Gdy Lenobia zasnęła Lumiroth zaczął rozmyślać " Plan większy mam, na razie zobaczę jak zadziałają jego przygotowania. Muszę zgrywać głupiego przy tej zabójczyni, by jak na razie niczego się nie domyślała. "
Awatar użytkownika
Lenobia
Szukający drogi
Posty: 39
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Lenobia »

Odpowiedziała cichym mruknięciem, który nie oznaczał ni potwierdzał, ni zaprzeczał opinię smoka o elfce. Swoja droga była ciekawa w jaki to sposób smok chce wybadać elfkę... Najrozsądniejszym sposobem wydawało się tu użycie magii umysłu, którą niestety Lenobia, ani jak przypuszczała nikt z pozostałej trójki nie władał. Ona przeważnie przyjmowała taktykę "Siedzieć cicho, nic nie mówić i obserwować". Nie lubiła stwarzać złudnych pozorów swojej osoby, udawanie zarówno mądrzejszej jak i głupszej niż w rzeczywistości miewa różne skutki, niekiedy miłe, lub niekoniecznie...
Przy obcych lepiej zamknąć usta - wtedy niczego się o tobie nie dowiedzą. Umysł, oczy i uszy zaś należy mieć szeroko otwarte, bo nie wszyscy potrafią siedzieć cicho, a wtedy można dowiedzieć się zaskakujących informacji...
Nie lubiła też wysuwać pochopnych wniosków o kimś przed dokładnym jego poznaniem, wiedziała jak często odbiegają one od rzeczywistości i jak złudne potrafią być...
-Są to tak szczątkowe informacje, że można uznać,iż nie mam o tym żadnego pojęcia, oprócz jej wykorzystania w połączeniu z magią śmierci, o którym dużo w swoim czasie się dowiedziałam - powiedziała do smoka - Najefektowniej wychodzi mi magia w formie rytuałów, z uwzględnieniem fazy księżyca i wielu innych czynników, jednak stopniowo staram się uczyć wykorzystywania inkantacji, bo jest to o wiele bardziej przydatne. - po tych słowach w stała i wyszła z pokoju, rzucając smokowi jedynie krótkie "do jutra" na pożegnanie. Swoją droga ciekawa była jak mogą wyglądać lekcje u Lumirotha i czy coś z tego wyjdzie.
Udała się do swojego pokoju, który położony był trochę dalej, a jego okna wychodziły na centralną cześć placu przed karczmą, na której teraz nie było żywej duszy.
Pomieszczenie było w zaskakująco dobrym stanie, jak na pokój w karczmie, w dodatku za taką cenę. To miasto musi być o wiele bogatsze, a skoro tak wygląda karczma, ciekawe co zastanę w bibliotece

Położyła się na łóżku, którego deski cicho zaskrzypiały, gdy kładła się na nim i przez długi czas wpatrywała się w sufit rozmyślając o ostatnich wydarzeniach.
Z deszczu pad rynnę... Teraz wszystko wydaje się takie wspaniałe, jednak ciekawe ile czasu potrzebuje to kłamstwo aby wyjść na wierzch... Ile jeszcze damy radę grać swoje role, aż do czasu potknięcia się pierwszego z nas... A jeśli pojawią się prawdziwi łowcy? I kim jest ta elfka... Stwarza pozory osoby pewnej siebie, aż zbytnio pewnej siebie i głowę daję, że nie włada zaawansowaną magia... a więc czy nie jest zbyt pewna w tym co robi? I jakiez to może mieć na nas haki,,, Trzeba było się wcześniej od nich odłączyć.. Teraz niestety jedziemy na jednym wózku, a nikt nie wydaje sie kontrolować prędkości z jaką on się stacza...

Świeca stojąca na komodzie obok łóżka świeciła wesoło, przy tym malejąc z każdą chwilą, gdyż radosny to żółty, to czerwony, to pomarańczowy płomyk rzucający nikłe światło w pokoju topił wosk, który powoli kapał na drewno niemal natychmiast zastygając. Przy monotonnym akompaniamencie woskowych kropli czarodziejka zasnęła, na chwilę uwalniając się od ponurych myśli nękających ją od dłuższego czasu.
Zablokowany

Wróć do „Góry Dasso”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 7 gości