Góry Dasso[Miasteczko Karvim] Atak Smoków.

Rozciągające się od Równin Andurii aż po Równinę Maurat góry z wierzchołkami pokrytymi wiecznym śniegiem, przeplatane zielonymi dolinami i niebezpiecznymi przełęczami, zamieszkałe przez dzikie zwierzęta i legendarne potwory. Góry otaczają i chronią przed niebezpieczeństwami Szepczący Las, dając mu w ten sposób spokój.
Awatar użytkownika
Lumiroth
Szukający drogi
Posty: 40
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Smok
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Lumiroth »

Poranek był ciepły, przynajmniej tak tylko wydawało się smokowi. Z chęcią poznania odpowiedzi, jak potoczy się dzisiejszy dzień, szybko zerwał się z łóżka i zszedł na dół, gdzie zobaczył Saretha wraz z Gwen. " Hmmm... Ciekawe, o czym rozmawiają. " Po cichu wszedł do pokoju Lenobii i delikatnie nią trzasnął, żeby się obudziła. Lumiroth był ciekaw, jak Lenobia zareaguje na widok smoka o poranku.
- Wstawaj. Musimy się uczyć powoli, ale wpierw coś zjemy - powiedział przyjaźnie Lumiroth.
- Nie podoba mi się to, że Sarethias dobrze dogaduje się z elfką, a ty co o tym myślisz? - Zapytał smok. Po chwili Lumiorth zszedł z Lenobią na dół i przyjaźnie przywitał karczmarza oraz pozostałych towarzyszy.
- Proszę jakieś jedzenie, ale do syta. Chcę się najeść - z szerokim uśmiechem na twarzy zagadnął karczmarza. Lumiroth po chwili zapytał się dwójki mrocznych:
- A więc co planujemy? Mamy jakieś plany na dziś? Czy może na razie wstrzymujemy się z przygotowaniami?
Awatar użytkownika
Lenobia
Szukający drogi
Posty: 39
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Lenobia »

Pierwsze promienie słoneczne przedzierały się przez szczeliny w okiennicach, rzucając trochę światła na pokój. Można było usłyszeć już pierwsze rozmowy handlarzy, którzy zgromadzili się na rynku wcześniej, a z dołu dochodził gwar rozmów. Jednak nie zbudziło to czarodziejki, która po ostatniej nocy spałaby jeszcze dłużej, gdyby nie Lumiroth. Drzwi cicho skrzypnęły, gdy smok je otwierał, jednak wystarczyło to aby obudzić czarodziejkę, zaskoczoną widokiem smoka, niemniej jednak zirytował ją fakt, że została obudzona o tak wczesnej porze. Miłą odmiana było przespać się na wygodnym łóżku, w ciepłym pomieszczeniu, nie bojąc się pościgu.
Pierwsza spokojna noc od dłuższego czasu...

Na korytarzu wpadł na nich jakiś wieśniak, który wyglądał jakby nie wiedział gdzie się znalazł. Patrzył się głupkowato na czarodziejkę i smoka, najprawdopodobniej chcąc coś powiedzieć, jednak Lenobia zignorowała go zupełnie, podobnie jak Lumiroth. Na dole czekali na nich już Sareth i Gwen, zajętych rozmową.
-Gadanie nie jest złe, o ile nie gada się za dużo - odpowiedziała Lumirothowi, chociaż jej samej obecność nowej towarzyszki nie dawała spokoju.
Nie była ona głodna, wręcz przeciwnie. Zamówiła skromne śniadanie, siadając przy stole z elfami. Posiłek sam w sobie nie był zły, można by powiedzieć, że wręcz wysokiej jakości w porównaniu z tym czym musieli się żywić przez ostatnie dni, jednak czarodziejka była w tak podłym nastroju, że smak jej nie robił różnicy. Szybko zjadła swoją porcję i wstała od stołu.
-Jakby ktoś mnie szukał, będę w bibliotece i raczej nieprędko wrócę - powiedziała, udając się do drzwi.
Pełna była wątpliwości i chyba jako jedyna nie była przekonana do całego planu. Każdy kto chociaż trochę zna się na smokach zapewne od razu poznałby się na tym kłamstwie, a każdy kolejny szczegół mógł ich zdradzić. I jeszcze ta elfka... Szczerze wątpiła, by istniał jakiś realny sposób na zdematerializowanie smoczego ciała po śmierci. W końcu zabicie smoka to wielkie wydarzenie, wieść o tym pewnie rozejdzie się w parę chwil, a każdy ma pojęcie o tym jak wielka wartość ma niemal każda część jego ciała, toteż raczej nie uwierzą w bajkę, że smok zniknie "ot tak".

Z trudem przecisnęła się przez tłum przed karczma, a każdy zasypywał ją gradem pytań, na które zwyczajnie nie miała ochoty odpowiadać.
-czarodziej nie może wyjawiać wszystkich tajemnic - powiedziała, spławiając przy tym bardziej natrętnych mieszkańców, którzy zdecydowali się pójść za nią.
Awatar użytkownika
Sarethias
Szukający drogi
Posty: 39
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Mroczny Elf
Profesje:

Post autor: Sarethias »

...
Ostatnio edytowane przez Sarethias 9 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
Awatar użytkownika
Gwen
Błądzący na granicy światów
Posty: 10
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Mroczna Elfka.
Profesje:

Post autor: Gwen »

        Karczmarz był szczerze zadowolony z porannych gości w karczmie, a szczególnie z Gwen... Co rusz ukradkiem spoglądał na nią. Był tak szczęśliwy jak nigdy dotąd. Najlepiej byłoby, jakby została tutaj, przy tym stoliku... nawet ze swoimi nowymi "przyjaciółmi" na zawsze... Ale wiedział, że i tak nic z tego. Takie kobiety są tylko od tego, aby je kochać i podziwiać. Nieraz wyobrażał sobie, jak... Nagle głos jednego z gości wyrwał go pogrążonego w marzeniach o elfce...
- Gospodarzu, cztery piwa, poproszę! - krzyknął jeden z gości, kierując wzrok w jego kierunku.
- Tak, robi się - odrzekł natychmiast, przynosząc na stolik trunki.
Wsłuchiwał się dalej w głośną rozmowę, jaką prowadził pan Sarethias. Zdążył zapamiętać jak się nazywa. Starał się, aby nic nie uszło jego uwadze. Tak naprawdę to ufał tylko Gwen. Czyżby miłość była ślepa?

        Gwen tymczasem pożegnała skinieniem głowy czarodziejkę, która udała się do biblioteki, aby uzyskać konkretne informacje związane z dematerializacją smoka po śmierci. Niepokoił ją jednak tłum, który powiększał się ciagle przy drzwiach karczmy. Spojrzała na Sarethiasa potem na smoka, którzy nic sobie z tego nie robili. "Czerwony" głośno opowiadał o swojej chęci współpracy z miejscowym sołtysem, odgrażając się w razie odmowy atakiem smoka. Zauważyła, że robił to celowo, bacznie zwracając uwagę, czy inni goście go słuchają. I tu się nie pomylił, bo każdy... niby zajęty był rozmową toczacą się przy stoliku, a tak naprawdę "drugim" uchem słuchał elfa.

        Po chwili gruby jegomość zszedł na dół i prosto zmierzał w stronę ich stolika. Rzeczywiście poruszał się jak kaczka, na boki, głośno dysząc.
- Ja protestuję! - wykrzyknął patrząc na każdego z osobna. Nawet jak się nie uzbiera żądanej sumy pieniędzy, to i tak musicie nas bronić! To jest waszym moralnym obowiązkiem! To jest imperatyw moralny!
Wszyscy patrzyli na niego z zainteresowaniem. Jego twarz robiła się coraz bardziej wzburzona, z czerwonymi plamami na twarzy. Wyglądał okropnie, do tego pocił się niemiłosiernie. Na szczęście karczmarz szybko zareagował, wyprowadzając go z budynku.
- To nie jest miejsce na urządzanie pikiety - dorzucił na odchodnym w kierunku "pana kaczki". Zamknął drzwi i podszedł trochę zażenowany do stolika, przy którym siedziała Gwen.
- Wybaczcie, ale czasami tak jest. Ludzie zapominają, gdzie się znajdują i w ogóle nie liczą się z innymi. Czy czegoś wam jeszcze potrzeba? - zapytał, spoglądając ciągle na elfkę.
- Nie, dziękujemy - odpowiedziała z uśmiechem dziewczyna, patrząc na prawie puste półmiski i talerze na stole. Może jedynie jeszcze coś do picia.
Karczmarz poszedł do kuchni. W tym samym czasie ktoś wszedł do karczmy. Gwen nie zdążyła się dobrze przyjrzeć, kto to był. Zwróciła tylko uwagę, że postać była zakapturzona, ubrana na czarno i dosłownie zwinnie przemknęła się w stronę kuchni, znikając za drzwiami...
Awatar użytkownika
Lumiroth
Szukający drogi
Posty: 40
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Smok
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Lumiroth »

Po zjedzeniu posiłku, smok był niemalże pełny. Postacie, które podchodziły do Gwen niespecjalnie go interesowały, głównie był skupiony na tym, jak nauczyć czarodziejkę czegoś nowego. Chwilę później zauważył Lenobię, która o dziwo żywym ruchem szła do biblioteki, a więc ciekawość smoka sprawiła, że Lumiorth zaczął ją śledzić. Po wejściu do biblioteki po prostu rozpłynął się w powietrzu. " Więc Lenobia szuka sposobu na zdematerializowanie ciała smoka. Przydatne. " Lumiroth zamknął wielkie drewniane drzwi od biblioteki bezszelestnie wrócił do widzialnej postaci i zaczął wypytywać Lenobię :
- Nie wiem czy to jest potrzebne... Można przecież zrobić iluzję dematerializacji ciało smoka. Nieprawdaż? - zagadnął z uśmiechem na twarzy. - Nie martw się poradzimy sobie.
Po tych słowach Lumiroth wyszedł z biblioteki, na zewnątrz tłum już na niego czekał, by dowiedzieć się informacji.
- Jeśli chcecie się czegoś dowiedzieć, to pytajcie się mojego przyjaciela, Saretha.
Smok przedzierając się przez tłum wieśniaków poszedł do sklepu z miksturami, by tam zakupić jakiś eliksir, który wspomoże jego siły witalne.
- Przepraszam, jest coś, co mogło by mnie wspomóc w walce? - spytał Lumiroth alchemika.
- Ależ oczywiście, ale takie rzeczy nie są najtańsze. - Szeroki uśmiech na twarzy sklepikarza wywołał delikatny gniew na oczach smoka.
- Cena nie wchodzi w grę. - Po udanym zakupie Lumiroth powrócił do karczmy.
Awatar użytkownika
Lenobia
Szukający drogi
Posty: 39
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Lenobia »

Na szczęście Lenobii znajdowała się tu niemała. Mieściła się ona w jednym z większych budynków w zachodniej części miasta. Była to jedna z niewielu rzeczy, które uszczęśliwiły czarodziejkę od początku jej podróży z elfem i smokiem. Niedawno malowany biała farbą budynek z ciemnobrązowymi okiennicami i drzwiami skrywał w sobie zapewne wiele wiedzy zapisanej na kartach papieru. Przyśpieszyła kroku widząc, że grupka ludzie skręca w tę samą uliczkę co ona. Na dzień dzisiejszy miała dość pytań, mimo, że dopiero był poranek.
Chwyciła za mosiężna, zdobioną gałkę i weszła do środka, czemu towarzyszyło głośne skrzypnięcie potężnych drzwi.
W środku panował półmrok, nieliczne tylko promienie słońca wpadały przez nieszczelne okiennice oświetlając wirujące w powietrzu płatki kurzu. Całe pomieszczenie wypełniał przyjemny zapach starego pergaminu, charakterystyczny dla książek, które liczyły sobie całkiem sporo lat. Wprawiło to czarodziejkę w jeszcze lepszy nastrój.
-To ty jesteś tą dziewczyną od łowców smoków? - usłyszała skrzekliwy głos za sobą. Odwróciła się zaskoczona, że nie zwróciła wcześniej uwagi na mężczyznę siedzącego w kącie. Odziany był on w czarny płaszcz, a jego twarz ukryta była pod kapturem, spod którego dostrzec można było dziwny błysk wydobywający się z jego oczu.
-Możliwe- odpowiedziała krótko. Określenie "dziewczyna od łowców smoków" nie przypadło jej do gustu. Mężczyzna uważnie się jej przyglądał do czasu aż zniknęła za regałem.
Dobry nastrój czarodziejki szybko zniknął, gdy tylko zaczęła przeglądać pierwsze księgi. Faktem było iż nie brakowało ich tutaj, jednak ich bardzo małą część dotyczyła dematerializacji przedmiotów i istot żywych, a zwłaszcza smoków. Gdy otworzyła pierwsza książkę z jej stron uniosły się obłoki dymu. Lenobia zakaszlała. Widać było, że dawno nikt do nich nie zaglądał...

Gdy przeglądała którąś z kolei księgę, a jej powieki powoli zaczęły opadać ze znużenia, nagle pojawił się smok. Czarodziejka siłą woli powstrzymała się aby nie krzyknąć, gdyż było on najmniej spodziewaną przez nią w tym momencie osobą, która w pierwszej chwili wzięła za mężczyznę, siedzącego przy drzwiach biblioteki.
-Ciszej... Prawda, prawda... tylko trzeba mieć na to logiczne wyjaśnienie, bo ciało smoka to prawdziwa kopalnia złota... Wieść o jego "zabiciu" szybko rozejdzie się po okolicy a nie wiadomo kogo ściągnie...A nie uwierzyli by raczej, że przez przepadek odesłaliśmy jego ciało, czyli kilka o ile nie kilkadziesiąt sztabek złota do innego wymiaru... - to mówiąc wróciła do czytania "Sztuki Znikania".
O ile w ogóle dobrniemy do tej części planu... pomyślała na wspomnienie Lumirotha w wiosce.. z każdym dnie coraz mniej wierzyła w to, że plan się im powiedzie...

Słonce było już w zenicie, gdy Lenobia przejrzała kilkanaście książek. zabrała się za czytanie książek o smokach, chociaż wątpiła na znalezienie w nich czegoś przydatnego...
"Smoki to istoty groźne i niebezpieczne... coś tam... trudno je zabić.. to nieważne... trzeba do tego wysokich umiejętności... to wszyscy wiedzą... Parę razy w historii jednak zanotowano przypadki gdy zabito smoki... to można pominąć... krąży o tym wiele ciekawych historii... to tez nieważne i to, i to , i to tez... ciało smoka spłonęło doszczętnie od jego własnego ognia... zawsze coś... tylko, że Lumiroth zieje lodem, a przy obecnej temperaturze ciężko byłoby rozpalić ogień... chociaż...
Awatar użytkownika
Gwen
Błądzący na granicy światów
Posty: 10
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Mroczna Elfka.
Profesje:

Post autor: Gwen »

"Co tu robi ten zakapturzony jegomość..." Zanim zdążyła dobrze pomyśleć nadszedł karczmarz i spojrzał na nią porozumiewawczym wzrokiem. Gwen przeprosiła obecnych przy stoliku i udała się za nim do kuchni.
- Jak sprawy? - zapytał nieznajomy zakapturzony.
- Co mam przekazać szefowi? - czekał na odpowiedź elfki.
- Chyba wszystko w porządku. - odpowiedziała.
- Zgodzili się. Podział kasy po równo. Ale teraz jest mały powiedzmy, że problem natury naukowej, dotyczący smoka i próbują go rozwiązać.
- Jak długo to potrwa, nie możemy długo czekać - odrzekł zakapturzony.
- A niby skąd mam wiedzieć, czy ja jestem jasnowidzem - odparła zniecierpliwiona Gwen.
- Robię wszystko, co w mojej mocy. Przekaż szefowi, że trochę się wszystko opóźnia, ale niech się nie martwi.
- Bo jak są trudności... to wiesz, co masz robić - przypomniał mężczyzna w kapturze.
- Jak będą kłopoty... to dam znać przez... no wiesz przez kogo... - tutaj nie chciała chyba albo nie pamiętała w tym momencie imienia osoby, ale rozmówca pokiwał głową, dając do zrozumienia, że wie o kogo chodzi.
- Musimy czekać, nie ma innego wyjścia. Coś jeszcze? - zapytała cicho.
Zakapturzony dał znak głową, że nie i wyszedł.
Karczmarz zapytał, czy zostaną na obiad.
- Oczywiście, że tak... póki co, nie mamy nic lepszego do roboty.
Wróciła z powrotem do stolika. Sarethias uważnie obserwował jej twarz, jakby chciał z niej coś szczególnego wyczytać. Ale Gwen zapewniła go, że wszystko jest w porządku.
Awatar użytkownika
Sarethias
Szukający drogi
Posty: 39
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Mroczny Elf
Profesje:

Post autor: Sarethias »

...
Ostatnio edytowane przez Sarethias 9 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
Awatar użytkownika
Lumiroth
Szukający drogi
Posty: 40
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Smok
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Lumiroth »

Lumiroth po krótkiej przechadce postanowił wrócić do karczmy gdzie spotkał się ze swoimi towarzyszami. Smok postanowił poprosić swoich kompanów o pójście za nim na góre.
- Chodźcie za mną musimy omówić co udało nam się zebrać dzisiaj. - Rzekł Lumiroth z grymasem na twarzy. Jak powiedział tak oni się zgodzili i poszli za nim. Na górze czekała przyszykowana mapa miasta, wraz z imionami i nazwiskami strażników, którzy byli do dyspozycji smoka.
- Czyja to robota? - Zapytał Sareth z zainteresowaniem.
- No cóż... To po prostu moja siła perswazji. - Odpowiedział Lumiroth podkreślając słowo perswazja.
- Usiądźcie, mamy pare spraw do omówienia. Może Gwen niech zacznie. Co udało ci się dzisiaj zdziałać? - Spytał smok łagodnym głosem gestykulując rękoma. Po odpowiedzi Gwen przeszedł do zadawania kolejnych pytań.
- A wam co się udało zdziałać? - Zagadnął czarodziejkę i Saretha smok, patrząc na nich z zaciekawieniem.
- Ja się chyba tłumaczyć nie muszę, w końcu sami widzicie ile zdziałałem. Po odpowiedzi reszty towarzyszy smok udał się do wyjścia gdy usłyszał słowa wypowiedziane przez Sarethiasa :
- Musimy przyśpieszyć nasz plan...
Awatar użytkownika
Lenobia
Szukający drogi
Posty: 39
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Lenobia »

Lenobia spędziła jeszcze trochę czasu w bibliotece, chociaż nie nalazła tam już żadnych ważniejszych informacji. Odetchnęła z ulgą, odkładając ostatnią książkę, wzniecając przy tym obłoki kurzu, który w ciągu lat zdążył osadzić się na półkach, na które nikt nie zaglądał. Nie mogła przejść obojętnie obok licznych regałów nie spoglądając na grzbiety książek i nie biorąc niektórych do ręki. Muszę jeszcze kiedyś tu wrócić. Towarzystwo książek ceniła sobie najbardziej, więc bez problemu mogłaby posiedzieć tutaj jeszcze parę ładnych godzin. Uznała jednak, że im szybciej podzieli się z towarzyszami zdobytymi informacjami tym lepiej... w każdym razie tym szybciej skończy się jej rola w tym wszystkim. Opuszczając budynek, usłyszała znowu ten sam głos:
-Czegoż to łowczyni Smoków szuka w naszej małym i skromny księgozbiorze- Lenobia niemal podskoczyła na dźwięk tego głosu, jednak nieokazałą po sobie zaskoczenia.
-Duży to on z pewnością nie jest, ale nawet i najmniejsze książki mogą dostarczyć pożytecznych informacji -odrzekła, wychodząc z biblioteki. Usłyszała jeszcze tylko krótki komentarz - Zaiste, zaiste...- A resztę zagłuszyło skrzypnięcie drzwi, które zamknęły się za czarodziejką.

Wychodząc z biblioteki wpadła na grupę mieszkańców, którzy zarzucali ją setką bezsensownych pytań, na które nie odpowiadała. Ignorowanie jednak z czasem rosnącej grupki, do której z każdą chwilą przyłączali następni przechodnie, z następnymi pytaniami wystawiało cierpliwość czarodziejki na olbrzymią próbę. Im bliżej było do karczmy, tym intensywniej myślała jak się ich pozbyć. Chciała jak najszybciej omówić dalszą cześć planu, a kilkanaście wrzeszczących osób bynajmniej by w tym nie pomogło.
-Wszelkich odpowiedzi udzielimy w swoim czasie, póki co uzbrójcie się w cierpliwość - odpowiedziała słysząc po raz kolejny zadane pytanie "jak zamierzacie pokonać smoka". Wprawdzie mówiąc, sama była tego ciekawa...
Awatar użytkownika
Sarethias
Szukający drogi
Posty: 39
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Mroczny Elf
Profesje:

Post autor: Sarethias »

...
Ostatnio edytowane przez Sarethias 9 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
Awatar użytkownika
Gwen
Błądzący na granicy światów
Posty: 10
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Mroczna Elfka.
Profesje:

Post autor: Gwen »

        No tak... co za dużo, to niezdrowo. Uważnie przysłuchiwała się tej całej rozmowie i miała mieszane uczucia. Skąd nagle wzięły się problemy ze smokiem. Przecież wszystko do tej pory układało się bardzo dobrze. A jednak Lenobia wydawała jej się jakby mało... rozgarnięta. Albo robiła wszystko, by nie znaleźć informacji ważnych dla nich wszystkich.
Gwen nie mogła zrozumieć, jak można chodzić do biblioteki, siedzieć tam całymi dniami, szukać konkretnych informacji i nic nie znaleźć. Wyczuwała wyraźnie grę na zwłokę.
Z kolei Smok nic nowego nie wnosił do sprawy, bo w końcu to chyba najłatwiejsze zadanie, aby wprawnym okiem podpatrzyć rozmieszczenie strażników i zmianę warty. I co z tego... co dalej...
Przynajmniej Sarethias zdał sobie sprawę z powagi sytuacji i zaczął mówić w końcu na temat. Po wysłuchaniu jego wywodów do końca, nasuwał jej się tylko jeden wniosek.
- Nie wiem jak wy, ale chyba czas się stąd zwijać. Za duże ryzyko... Z łowcami smoków nie ma co nawet próbować, bo to są profesjonaliści - rzekła pewnym głosem.
- Wydaje mi się, że powinniśmy poszukać szczęścia w innym miejscu, ale nie od razu. Niech "smocza sprawa" nieco przycichnie... Jeżeli odkryją, że to oszustwo, grozi nam niechybnie stryczek.
Wszyscy patrzyli na nią wyczekująco, ale ona powiedziała już, co miała do powiedzenia. Nie mogła ryzykować, miała zbyt dużo do stracenia.
- No co tak patrzycie na mnie... skończyłam. Niech każdy z was zabierze głos i się wypowie w tej sprawie, czy dalej kontynuujemy narażając się na niebezpieczeństwo czy zmieniamy miejsce.
Cała trójka spuściła oczy, jakby zastanawiając się, co powiedzieć. Czas naglił. Sołtys był niebezpieczny i opcja buntu ludzi przeciwko niemu była zbyt ryzykowna i nie wiadomo, jaki mogło to przybrać ostateczny obrót. Elfka była zbyt przezorna, aby tego nie brać pod uwagę. Czekała na ich wypowiedzi. W końcu zebrali się po to, aby podjąć konkretne decyzje...
Awatar użytkownika
Lumiroth
Szukający drogi
Posty: 40
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Smok
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Lumiroth »

- Profesjonaliści ? Hmph. Smok nie z takimi walczył ale to było kilkaset lat temu. No cóż według mnie trzeba szybko przyśpieszyć, mamy kilka dni na ogarnięcie wszystkiego. Poza tym muszę jeszcze nauczyć Lenobi magii pustki i oczywiście kontroli swojej mocy by tak często nie mdlała. - Rzekł Lumirtoh. Coraz więcej spraw na głowie miała grupa, ale czas ich poganiał. Za trzy dni trzeba będzie przeprowadzić oblężenie bo inaczej może się to nie udać.
- Musimy oczywiście rozplanować jeszcze całe oblężenie, jak będzie to przebiegać. Zwyczajne mrożenie nie wystarczy, musimy mieć kogoś kto zajmie smoka by ostatnia dwójka mogła go atakować z zaskoczenia. Innego pomysłu niestety nie mam, mam mape całego miasta i strażników, którzy są na moje rozkazy więc jeżeli ci inni łowcy smoków przyjadą, strażnicy będą ich mogli na chwilę powstrzymać.
Awatar użytkownika
Lenobia
Szukający drogi
Posty: 39
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Lenobia »

- Owszem i to wcale niemało, jest nawet parę sposobów na szybkie zabicie bestii ale przybycie łowców bardzo komplikuje sprawę. Zabicie smoka nie jest łatwym zadaniem, a jeśli chcielibyśmy to upozorować przed profesjonalistami bardzo łatwo o wpadkę. Według mnie ryzyko jest za duże - dodała, gdy każdy powiedział to co miał powiedzieć. Stało się to, czego się od dawna obawiała... PO raz pierwszy zgodziła się z elfką, która mówiła najrozsądniej z nich wszystkich... Swoją drogą ciekawe czym ona się zajmowała, podczas gdy oni starali się wcielić ich plan w życie.

-Wszystko zależy od tego, jak szybko przybędą ci łowcy i jak szybko sołtys zbierze na to fundusze... W końcu to niełatwa robota, a wątpię aby mieszkańcy dawali hojne składki, skoro mają ich już pod ręką, jednak mimo wszystko najlepiej jest odpuścić. Pośpiech jest złym doradcom, a im szybciej będziemy działali tym więcej błędów popełnimy, na co nie możemy sobie pozwolić. Najprostszym sposobem na zabicie smoka, który zieje lodem jest spalenie go. Przy czym ciężko jest wzniecić taki ogień, który zniszczyłby jego łuski, trzeba być naprawdę potężnym magiem, ale jako iluzję bardzo łatwo jest to przedstawić. Wtedy również płoną kości i cała reszta, a zostaje po prostu sterta popiołu. Jak wiatr będzie nam sprzyjał rozwieje się on zanim pierwsi ludzie dobiegną. Chociaż Gwen ma rację, najbezpieczniej jest się póki co wycofać. Lepiej jest być kojarzonym jako oszuści i naciągacze, niż jako niszczyciele wiosek- powiedziała, na wspomnienie ostatniego incydentu ze smokiem. Swoją drogą zwróciła też uwagę na najsłabszy punkt planu, czyli na rolę Lumirotha.

-Buntowanie ludu też nie zdziała dużo, zwłaszcza jeśli przybędą prawdziwi łowcy zamieszki w mieście mogłyby bardziej nam zaszkodzić, niż pomóc, o ile udało by nam się ich zbuntować. Pierwsi ludzie zaczynają cos podejrzewać, a nasze zachowanie bynajmniej im się nie podoba...
Zablokowany

Wróć do „Góry Dasso”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości