Góry Dasso[Przełęcz w pobliżu Efne] Gonitwa

Rozciągające się od Równin Andurii aż po Równinę Maurat góry z wierzchołkami pokrytymi wiecznym śniegiem, przeplatane zielonymi dolinami i niebezpiecznymi przełęczami, zamieszkałe przez dzikie zwierzęta i legendarne potwory. Góry otaczają i chronią przed niebezpieczeństwami Szepczący Las, dając mu w ten sposób spokój.
Awatar użytkownika
Kath
Błądzący na granicy światów
Posty: 16
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

[Przełęcz w pobliżu Efne] Gonitwa

Post autor: Kath »

        Znów zaczął sypać śnieg: duże, mokre płatki opadały ze słabym, lecz dającym się słyszeć szelestem, znacząc wilgotną ziemię i strzeliste świerki miriadami białych plam. Tu i tam z dywanu igieł sterczały wielkie głazy, kraina stawała się coraz bardziej górzysta i skalista. Te głazy były jedyną nadzieją Katha, który zamierzał oprzeć się o skałę i, zabezpieczywszy się w ten sposób przed atakiem z tyłu, stanąć do ostatniej walki. Niewielką miał nadzieję na wyjście z życiem z opresji - dobrze znał szybkość i siłę stalowych szczęk tych żylastych, stofuntowych ciał, zwanych wilkami. Nadzieja była nikła i krucha, co jednak nie oznaczało, że podda się bez walki. O nie, nie miał zamiaru sprzedać skóry tanio.
        Podczas szaleńczej gonitwy, w której niestety nie przyszło mu być myśliwym, nie miał zbyt dobrych warunków do liczenia, jednak zdołał zapamiętać do dwudziestu wilków, nim zmieniły formację i stracił dotychczas policzone okazy. Nie pocieszyło go to, bo te bestie nawej liczące pół tuzina potrafiły napsuć krwi, a nawet sporo się jej nachłeptać z jeszcze ciepłego ciała ofiary. Myśl ta nie zmroziła go, przeciwnie, dodała mu skrzydeł, więc co sił pomknął przed siebie.
        Dobrnąwszy do końca swej podróży, oparł się bezradnie o wpół zlodowaciałą skałę. Odetchnął kilka razy, po czym obrócił głowę, mierząc wzrokiem swoje ślady. Morderczy myśliwi byli niedaleko, miał jeszcze chwilę czasu. Zdjął łuk i położył go na śniegu, potem wyjął strzały z kołczanu przytwierdzonego do pasa i powbijał je w śnieg, by mieć do nich łatwy dostęp. Podobnie postąpił z mieczem, którego srebrzyste ostrze błysnęło oślepiająco, zagłębiając się w zimny jak cholera lód. Przykleknął, biorąc łuk do ręki. Napiął pierwszą strzałę i czekał.
        Pierwszy cel. Cięciwa zwolniona. Cielsko toczy się po śniegu, zostawiając po sobie krwisty ślad na białym niczym mleko śniegu. Druga strzała. Słychać łapy szurające o śnieg. Kolejne spuszczenie cięciwy. Seria kolejnych strzałów. Ostatnia strzała. Chybienie.
        Kath poczuł przypływ adrenaliny. Ukatrupił zaledwie cztery bestie, a cała reszta mknęła ku niemu. Będąc już pewnym swego losu, przewiesił broń dystansową przez ramię, biorąc do ręki miecz. Złapał go obiema dłońmi, prężąc się do skoku.
        Zamierając w tej pozycji poczuł, iż od jakiegoś czasu pierścień, jakby od niechcenia ale jednak, ciśnie mu się na palcu. Gwizdnął cicho, skupiając się na umieraniu.
        - Jak to przeżyję, złożę ci w darze dziesięć szczerozłotych monet w darze, bogini Sukcesu. No nie kłamię, nie robię sobie jaj. Jeszcze zobaczysz - mruczał pod nosem.
Awatar użytkownika
Isobel
Szukający drogi
Posty: 45
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Isobel »

        Podróżowała już od wielu dni. Wściekła uderzyła pięścią w mapę. Owszem, nigdy nie była za dobra z kartografii, ale to była już przesada. Gwałtownie zmięła papier. "To już cały tydzień" pomyślała ponuro. "Siedem dni. Siedem przeklętych dni."
        Wolność, z początku taka przyjemna, okazała się być ... No właśnie. Taka. Przez cały tydzień podróżowała po tych głupich górach. Chuchnęła w zziębnięte palce. Kupiec, który w Arturonie sprzedał jej tę mapę przysięgał, że dzięki niej się nie zgubi. I rzeczywiście, dotąd sprawowała się bardzo dobrze. Ale obecnie błądziła po górach a zapasy były już na wyczerpaniu. I jeszcze ten śnieg ...
        I jaka była korzyść z jej zdolności ? Zawsze była z nich taka dumna. Teraz jednak przyjdzie jej zmarznąć na śmierć.
- Gdybym była alchemikiem. Albo kartografem. Ale nie, ja musiałam zostać przeklętym wynalazcą! - marudziła. Nikt jej nie odpowiedział. "Cudownie, zaczynam gadać sama do siebie". Była już taka zmęczona. Zimny wiatr z łatwością przenikał jej kurtkę, cieszyła się, że ma chociaż swój szalik. Zapragnęła usiąść i zamarznąć.
        Zamiast tego szła dalej, bijąc się z myślami. Mogłaby użyć magii ognia, odziedziczonej po matce. Sama wizja ogniska sprawiała przyjemność. Mimo to odgoniła ją. Wiedziała, że nie potrafiłaby zrobić niczego w takiej zawierusze. Nigdy nie pracowała nad swoimi magicznymi umiejętnościami, czego teraz żałowała. Żadnych ćwiczeń, tylko tłumienie mocy, by nie przeszkadzała. No i teraz miała za swoje.
        Gdyby chociaż mogłaby wywołać w sobie jakąś emocję, która by spowodowałaby wybuch mocy. Ale wszechobecne zimno udzieliło się także jej. Czuła tylko zniechęcenie.
        Usłyszała nagle wycie wilków. Dygotała już nie tylko z zimna, ale i ze strachu. Drżącymi palcami otworzyła zamek swojej torby, ku jej szczęściu otworzyła go za pierwszym razem. Wyjęła ze środka pakunek owinięty szmatami. Gdy szybko acz delikatnie zaczęła go odwijać światu ukazał się pistolet; chwilowo jedyny jej przyjaciel na tym pustkowiu. Szmaty schowała do torby, a pistolet ujęła mocno w lewej dłoni. Prawą ręką sprawdziła mechanizmy w futerałach na nadgarstkach. Odetchnęła głośno i ruszyła do przodu. Wtedy ujrzała wydarzenia dziejące się przy skałach.
        Znieruchomiała. "On nie ma z nimi szans" pomyślała. "Ty też nie" przyszło jej do głowy. Było już jednak za późno na wycofanie się, nie mogła zostawić nikogo na pastwę watahy. Dziewczyna podbiegła bliżej, by móc trafić wilki. Wycelowała pistolet. Odciągnęła kurek i strzeliła. Zaklnęła cicho. Wprawdzie wilki zwróciły swoją uwagę na nią, ona jednak nie trafiła. Odciągnęła drugi kurek i strzeliła z drugiej lufy. Uśmiechnęła się nerwowo; teraz jej się udało. Zaczęła biec w stronę mężczyzny przy skałach próbując nabić pistolet w ruchu. Było to bardzo trudne.
Awatar użytkownika
Kath
Błądzący na granicy światów
Posty: 16
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Kath »

        Huk wystrzału przedarł się przez nawałnicę śniegu, zwracając uwagę jego oraz wilków na postać na skale. Zmrużył oczy przed sypiącym puchem, dostrzegając jedynie nikłe kontury. Nie było jednak wątpliwości, iż ów postać trzymała w ręce najprawdziwszy w świeciepistolet. Magia ma w końcu inny dźwięk. No i wilki nie rozpryskują się od niej we wszystkie strony.
        Przez głowę przeleciały mu różne myśli. Z jednej strony dobrze, wilki nie rozerwą go tak szybko. Z drugiej, czy ten ktoś ma wszystkie klepki w głowie na właściwych miejscach? Jeśli nie był magiem o pierdyliardowym doświadczeniu ze swoją sztuką, miał marne szanse w walce z watahą. Chociaż, cholera wie tych czarodziei. Z nimi w zasadzie nigdy nic nie wiadomo.
        Niczym jeden z wilków ruszył z gromadą, pędząc w stronę postaci na skale.
        - Zgłupiałaś?! - wrzasnął, dostrzegając coraz więcej szczegółów. - Zeżrą cię jednym kłapnięciem!
        Machnął mieczem bestię za bardzo się do niego tulącą, lecz kroku nie zwolnił. Słyszał żelazne kule świstające mu koło ucha i po prostu nie mógł powstrzymać odruchowego drżenia i lęku przed skomplikowanymi mechanizmami, zasilanymi węglem i parą.
        Zaczął gorączkowo myśleć dopiero, gdy zaczął słyszeć rządne krwi kłapnięcia obok jego tylnej części ciała. Musi się stąd wydostać, i to szybko. Jego myśli skupił się na dziewczynie stojącej wyżej niż on. Nie jest tam całkiem bezpiecznie, lecz na pewno da mu to choć chwilową ochronę. Ściana była zbyt wysoka i śliska, by mógł na nią wskoczyć, lecz z małą pomocą...
        - Lepiej mnie złap ! - krzyknął, odbijając się od wystającego bloku lodu. Machnął na wpół rozpaczliwie rękami.
Awatar użytkownika
Isobel
Szukający drogi
Posty: 45
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Isobel »

        Isobel złapała go mocno za dłoń. Wcześniej musiała odrzucić swój cenny pistolet na bok; jeśli coś mu się stało ktoś będzie musiał zapłacić. Na razie jednak była skupiona na wciągnięciu tego kogoś na górę.
        Cały czas trzymała go mocno lewą ręką, prawą sięgnęła do sakiewki przy pasie. Prędko wyciągnęła stamtąd linę, którą mu podała. Chwycił ją, dzięki czemu szybciej wciągnęła go na górę. Była to zresztą już najwyższa pora; ledwo udało mu się uciec spod paszczy głodnego wilka.
        Wyprostowała się zadowolona i uśmiechnęła się. Mimo, że skałę właśnie oblegała wataha wilków nie straciła swojego wrodzonego optymizmu.
        Właśnie miała coś powiedzieć, gdy któryś z nich złapał ją zębami za kostkę.
        Krzyknęła z bólu, kiedy upadła. Na szczęście nie zsunęła się z głazu, inaczej natychmiast by zginęła. Czepiając się palcami porowatej skały utrzymała się na górze. Z całej siły kopnęła potwora w pysk, później drugi raz. Gdy tylko poluzował chwyt wyszarpnęła nogę i jak najszybciej odsunęła się od krawędzi. Zauważyła, że jej towarzysz przebił wilka mieczem. Rozejrzała się za swoją drogocenną liną. Zobaczyła ją na dole, wśród tych przerośniętych psów.
        - Moja lina ... - jęknęła. Odwróciła się i złapała pistolet. Przez głowę przemknęło jej poczucie ulgi, że nie jest uszkodzony, ale zaraz zniknęło pośród narastającej złości. Gwałtownym ruchem wyciągnęła dwa małe pakunki i nabiła obie lufy pistoletu. Odciągnęła kurek.
        - To była moja ukochana lina! Z wkładem z żelaza! Zrobiłam do zestawu kołowrotek! - wrzasnęła. Celnym strzałem odstrzeliła jednemu wilkowi głowę. Trysnęła krew, a ciało zwaliło dwa inne monstra na dół. Isobel przekręciła panewkę zaworową.
        - Myślicie że to takie proste wykonać coś takiego? To jesteście w błędzie! - Dziewczyna strzeliła po raz kolejny. - Zaraz zapłacicie mi, wy potwory!
        Włożyła rękę do torby. Jej dłoń zacisnęła się na małej buteleczce. Gdy uniosła ją do oczu rozpoznała miksturę alchemiczną. Uśmiechnęła się mściwie. Zamachnęła się i rzuciła ją między zgraję. Nie wiedziała co się stanie, ale sprzedawca zapewniał ją, że efekty będą ciekawe.
Awatar użytkownika
Kath
Błądzący na granicy światów
Posty: 16
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Kath »

        Jakoś go średnio interesowało w tej chwili co ma do wyrzucenia z siebie jego " wybawicielka", gdyż leżał z głową wtuloną w śnieg, oddychając ciut szybciej niż zazwyczaj. Dłonie skulone w pięści przyłożył do czoła, przymknąwszy oczy. Chyba nic nie zgubił po drodze, z czego był niebywale rad. Czuł szczerą wdzięczność do dziewczyny – w końcu mogła gwizdnąć na niego i oglądać, jak wilki rozszarpują jego bezbron... Chociaż nie, miał miecz, mógłby kilka z nich ukatrupić do czasu zgonu. Tak czy siak, żył.
        Uchylił powieki, a nawet postarał się wstać, słysząc z odległości kilku kroków rzucane w tę i wewtę przepełnione na zmianę bólem i wściekłością słowa, jednak gwałtowna eksplozja i chmura wzbitego w powietrze śniegu skutecznie ponownie przykleiły go do ziemi plackiem. Walczył chwilę z bolesnym piszczeniem w uchu, dostrajając się ponownie do ogólnoświatowego poziomu dźwięków, a gdy i to ustąpiło, ponownie wstał, teraz jednak czujnie się wokoło rozglądając.
        - Co to było? - zapytał, zbliżając się do dziewczyny. Ucho wciąż lekko mu krwawiło w przenośni.
Awatar użytkownika
Isobel
Szukający drogi
Posty: 45
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Isobel »

        Leżała na ziemi, przyciskając policzek do zimnego śniegu. Stała o wiele bliżej wybuchu, toteż dudnienie w uszach było dotkliwsze. Usiadła i rozglądnęła się wokół. Nieznajomy, któremu pomogła stał przed nią. Chciał się o coś zapytać, lecz ona ledwie go zrozumiała. Kiedy po chwili powtórzył pytanie, dotarło do niej akurat tyle, by zrozumieć o co mu chodzi.
        - Nie mam pojęcia - powiedziała. - Ale następnym razem kupię tego cały zapas - stwierdziła. Wstała nieporadnie. Nogi miała jak z waty. Wybuch odrzucił ją trochę do tyłu. Pokuśtykała do krawędzi; jej lewa noga nie współpracowała. Kiedy spojrzała na nią jęknęła.
        - Tylko tego brakowało.
        Obwiązała nogę tymi samymi szmatami, co wcześniej chroniły pistolet. A właśnie, pistolet ... Ku jej zadowoleniu nic mu się nie stało, naprawa trwałaby wieki. To wręcz cud, że na pistolecie nie pozostała ani jedna szrama. Delikatnie pogładziła cacko wpatrując się w nie z matczyną miłością. Następnie schowała je do torby.
        Zerknęła poza krawędź. Widok ją nieco zaszokował. Nie widziała już żadnych łap czy co tam akurat mają wilki. Skały pokrywała śliska warstwa krwi. Gdzieniegdzie leżały kawałki parującego mięsa. Zrobiło się jej niedobrze.
        Próbując walczyć z narastającymi mdłościami zjechała po skale na dół. Kuśtykając podeszła do szczątków jej liny. Zawsze przywiązywała się do przedmiotów, czuła więc smutek. Jedyne co zostało to resztki nadtopionego żelaza. Z reszty nie pozostał nawet ślad.
        - Wybuch to dla ciebie już za wiele, co? - westchnęła.
        Wtedy jej uwagę przykuł kawał parującego jeszcze jelita jakiegoś wilka. Nie mogła już powstrzymywać swojego żołądka. Odwróciła się i zwymiotowała.
Awatar użytkownika
Kath
Błądzący na granicy światów
Posty: 16
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Kath »

        - Taak, na pewno - zaśmiał się, ponownie siadając na śniegu. Niezłe cudo z tej bomby, musiał przyznać. "Ciekawe, czy to w ogóle jest legalne?"
        Gdy był już w stanie stać w miarę prosto, podszedł do krawędzi skały. Zniszczenia były kolosalne, jak na coś mieszczącego się w torbie. Postanowił dowiedzieć się, skąd brunetka wytrzasnęła to cudo
        Zeskoczył miękko na dół, spoglądawszy na oddającą się niezbyt przyjemnej czynności dziewczynie. Pociągnął nosem, otrzepał śnieg z włosów, po czym wyciągnął mały, metalowy, owinięty skórą pojemnik z torby. Podszedł do towarzyszki i z grubsza złapał jej włosy, podnosząc je do góry.
        - Jak już skończysz napij się, bo mi tu zaraz wykitujesz z niedoboru minerałów - powiedział. Chciał dla zwrócenia uwagi potrząsnąć lekko buteleczką, lecz w tym samym momencie ów pojemnik trzasnął o śnieg pod jego butami. Zaskoczony odwrócił wzrok. Najpierw jego dłoń, potem ręka aż w końcu ramię rozmyły się. Zdążył tylko cicho zakląć, zanim jego materialne ciało rozmyło się razem ze śnieżną zawieruchą.
Awatar użytkownika
Isobel
Szukający drogi
Posty: 45
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Isobel »

        Isobel nie zauważyła upadku buteleczki. Radę usłyszała i zamierzała podziękować za ofiarowaną pomoc, jak tylko wytrze usta. Splunęła. Smak był okropny.
        Gdy odwróciła się on był zjawą. Lub duchem. Nie miała zielonego pojęcia.
        - Nie pamiętam, żebyś był przeźroczysty - oświadczyła. - Kim ty właściwie jesteś? Raz człowiek, raz ... No właśnie.
        Zmarszczyła nos. Spojrzała w dół. Obok swoich butów zauważyła buteleczkę z oferowaną miksturą, na szczęście nierozbitą. "Coś dzisiaj dużo mam szczęścia" pomyślała. Podniosła pojemnik i oceniła zawartość na oko.
        - Chyba nie zamierzasz mnie otruć, nie? - zapytała i nie czekając na odpowiedź wypiła całą zawartość buteleczki. Lekko wzdrygnęła się, ale poczuła się lepiej.
        Spojrzała na chłopaka z ciekawością.
        - Isobel Steampowers - wyciągnęła rękę. Po chwili zdała sobie sprawę z nietaktu. Ech, te konwenanse ...
Awatar użytkownika
Kath
Błądzący na granicy światów
Posty: 16
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Kath »

        Zamarł, wpatrując się w jej rękę. Zapadła dość długa cisza, przerywana jedynie dudnieniem wiatru. Uśmiechnął się kpiąco, jednak w duchu - co za gra słów - był tym szczerze rozbawiony.
        - Moje imię brzmi Kath. Tak, brzmi jak profesja kata, wiem - powiedział, wyciągając rękę. Chwilę mu zajęło zrozumienie, że popełnia ten sam błąd co Isobel.
         - No dobra, za profesjonalnie to nie wyszło - mruknął, szczerząc się winowajczo.
Awatar użytkownika
Isobel
Szukający drogi
Posty: 45
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Isobel »

        Uniosła brwi.
        - Oczekujesz profesjonalizmu na tym pustkowiu? - spytała przekornie. Roześmiała się. Mimo iż Kath był obecnie duchem (chyba) polubiła go. Inna sprawa, że ogólnie lubiła ludzi i nieludzi, a nawet tych martwych (tych ostatnich musiała jeszcze poznać). Nawiązywanie nowych znajomości było dla niej istna przyjemnością.
        Rozejrzała się. Zimny wiatr wzmagał, szykowała się porządna śnieżyca. Płatki śniegu wirowały w powietrzu. Słońce powoli chowało się za horyzontem. Nagle zdała sobie sprawę, że ten wszechobecny odór krwi może sprowadzić tu jeszcze gorsze monstra. Nie chciała na nie czekać.
        - No, to skoro już się znamy możemy się stąd zmywać - powiedziała do Katha. - Raczej mi nie pomożesz iść, a szkoda, bo potrzebuję pomocy - stwierdziła wskazując na nogę - ale mógłbyś nas zaprowadzić w jakieś bezpieczne miejsce, co?
        Już miał coś powiedzieć, ale Isobel szybko mu przerwała.
        - I pamiętaj że jako twoja wybawicielka zastrzegam sobie prawo do posiłku na twój koszt, noclegu i przysługi - wyrecytowała uśmiechając się promiennie.
Awatar użytkownika
Kath
Błądzący na granicy światów
Posty: 16
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Kath »

        Otworzył i zamknął usta, przeliczając w myślach koszt wyżywienia i zakwaterowania żarłocznej kobiety.
        - To będzie dla mnie...- końcówkę wysyczał z przeuroczym uśmiechem - czysta przyjemność.
        Westchnął, rozglądając się.
        - Chyba masz rację. Pomogę ci za trzydzieś... - zamyślił się. - Nie, wybacz, dwadzieścia dwie sekundy. No i niestety nie ma tu w pobliżu żadnych tawern.
        Spojrzał na górski stok, dostrzegając w jednym z jego zagłębień wyraźny ciemny kształt, mogący oznaczać tylko jedno. z
        - Jaskinia - wyszeptał. - Zaraz wrócę.
        Pomknął błyskawicznie do góry, nieograniczany ziemskim ciałem, stając w wejściu do - jak się okazało - głębokiej jaskini, zdolnej pomieścić spokojnie małą brygadę spoconych wojowników. Nie zagłębiając się dalej, wrócił do Isobel.
         Możemy przeczekać śnieżycę w tamtej jaskini. Już ci zarezerwowałem skalną niszę - mrugnął do dziewczyny. - A o jedzeniu i przysłudze jeszcze pogadamy.
        Spojrzał na swoje ręce, do których zaczął powracać kolor. Nie minęła chwila, a stał pewnie w całej swojej okazałości na ziemi.
        - No dobra, chodź ślicznotko - mruknął biorąc ją na ręce. Zachwiał się lekko.
        - Co ty nosisz w tej torbie, cegły? - sapnął, sunąć przez śnieg ku jaskini.
Awatar użytkownika
Isobel
Szukający drogi
Posty: 45
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Isobel »

        - Specjalnie dla ciebie załadowałam do niej kamienie - odpowiedziała.
        Kiedy postawił ją na nogi rozejrzała się. Jaskinia rzeczywiście była spora. Pokuśtykała kawałek i znalazła odpowiednie miejsce na ognisko - akurat tuż za występem skalnym, który osłonił ją przed wiatrem. Potrzebowali tylko chrustu ...
        - Do licha - mruknęła. Nie miała pojęcia skąd na tym pustkowiu mogliby znaleźć chrust. A więc pozostają koce. Chyba że ...
        - Nie masz może jeszcze jakiejś niesamowitej zdolności ściągania chrustu? Albo wyczarowywania ciepła?
        Po jego minie poznała, że nie.
        - Czeka nas zimna noc - westchnęła.
        Usiadła na ziemi i sprawdziła stan swojej nogi. Skóra była nieźle poharatana, w pewnym miejscu kły bestii sięgnęły do kości. Dotknęła delikatnie rany palcem. Jęknęła z bólu.
        - No dobra, ja się jakoś pozbieram, a ty tu jakoś urządź dobrze? - powiedziała - Do jutra się zagoi ...
        Wyjęła maść z dyptamu z saszetki przy pasie. Rzuciła okiem na swoją torbę. Potrząsnęła nią trochę. Rzeczywiście była dość ciężka, przechowywała w niej masę rzeczy w tym ubrania. Aż dziw, że wszystko się w niej mieściło. Nigdy jednak jej ciężar jej nie przeszkadzał. "Pewnie ma kiepską kondycję" skwitowała w myślach.
Awatar użytkownika
Kath
Błądzący na granicy światów
Posty: 16
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Kath »

        Nic nie odpowiedziawszy, postanowił zajrzeć głębiej w jaskinię.
        Tunel zdawałby się całkowicie wyrzeźbiony przez naturę, gdyby nie niewidoczne na pierwszy rzut oka szczegóły. Na pierwszy zwrócił uwagę wchodząc do jaskini. Środkowa część podłoża zdawała się być gładsza niż przy jej krawędziach - była wychodzona. Ktoś tu musiał często przechodzić, może mieszkać, w każdym bądź razie dreptał tu przez jakiś dłuższy czas.
        Drugą rzeczą była szyna wykuta przy wejściu, teraz będąca przysypana śniegiem. Jego buty miały podeszwy miękksze niż jest to w normie, więc dość wyraźnie wyczuł wszystkie zagłębienia. Może służyły kiedyś do do wtaczania głazu, mającego przymykać wejście do skalnej nory chłodowi i potworom?
        Dało mu to pewien pomysł - skoro ktoś tu mieszkał, w krainie nieustannego śniegu, musiał się przygotować do tej ekstremalnej temperatury. To oznacza, że gdzieś w pobliżu powinien zostawić skład opału, a może i jedzenia.
        Wrócił pospiesznie do początku jaskini, zastając dziewczę smarujące obficie nogę maścią.
        - Pójdę dalej, może coś tam być - rzucił skupione spojrzenie światłu lejącemu się z wejścia.
        - Isobel... - dodał powoli. - Trzymaj wejście na muszce.
        Odwrócił się na pięcie, zagłębiając się w mrok. Skoro ktoś tu mieszkał, to może w każdej chwili wrócić.
Awatar użytkownika
Isobel
Szukający drogi
Posty: 45
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Isobel »

        "Trzymać wejście na muszce, też mi coś" pomyślała. Mimo to wyjęła pistolet z torby i położyła obok siebie. Tak na wszelki wypadek.
        Kiedy skończyła smarować nogę schowała maść do sakiewki. Po chwili namysłu przełożyła ją do torby. Spodziewała się, że dzięki nowemu towarzyszowi prędko ujrzy znów jakieś miasto. Maść z dyptamu to dość drogi medykament. Lepiej jest przechowywać to w torbie.
        Westchnęła.
        Zaczęła przeglądać swoje rzeczy. Lotnia, kilka ubrań na zmianę, mydło, leki ... Resztki jedzenia. Nieco alchemicznych przyborów, też na wyczerpaniu. Wszystko kupiła jeszcze w rodzinnym mieście. Obiecała sobie, że uzupełni braki. Wyciągnęła z głębi sakiewkę. Powinno starczyć.
        To co było najcięższe to liczne żelastwo zgromadzone w środku. Tak naprawdę zajmowało połowę miejsca, a ważyło sporo. To na to musiał narzekać Kath. Było wśród tego kilka użytecznych przyrządów, ale żaden nie mógł zastąpić chrustu. Westchnęła drugi raz i wrzuciła wszystko z powrotem do torby.
        Z sakiewek wyjęła kilka zębatek i przekładni. Postanowiła skrócić sobie oczekiwanie na mężczyznę składając to razem. Już miała zacząć się bawić kiedy usłyszała ciężkie kroki. Delikatnie odłożyła wszystko na ziemi i sięgnęła po pistolet. Odciągnęła kurek...
Awatar użytkownika
Kath
Błądzący na granicy światów
Posty: 16
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Kath »

        Obnażył miecz, słysząc dochodzące z głębi kroki. Coś dużego i ciężkiego kroczyło korytarzem, wlokąc się ociężale. Przed podróżą zorientował się, czego może się tutaj spodziewać. Wśród ludzi krążyła legenda, jakoby wśród ośnieżonych szczytów gór Dasso na przestrzeni wieków rozwinął się pradawny kult boga, którego imię zostało zatarte przez czas. Krążyły plotki o krwawych ofiarach składanych owemu bóstwu, co tłumaczyło by odnotowane w historii częste porwania ludzi z osad opartych o ściany gór. Jedna z legend powiązanych z tymi mrocznymi rytuałami przywiodła go w owe miejsce. A koniec jego historii może skończyć się całkiem niedługo.
        Obrócił się gwałtownie, czując nieprzyjemne opary wionące mu po karku. Dosłownie kilka kroków za nim stał ogromny, szeroki cień z dwójką płonących, żółtopomarańczowych ślepi, wpatrzonych w niego wygłodniale. Włosy zjeżyły mu się na głowie. Żabol zagulgał, a jego grdyka uniosła się nad wyraz wysoko.
        - O żesz kur... - sapnął, skacząc do przodu. Ogromny język uderzył w ziemię za nim, zwijając się równie szybko co wystrzelliwując.
        Z dwojga złego na zewnątrz nie było tak strasznie zimno.
        Większej zachęty nie potrzebował, by puścić się na złamanie karku z powrotem. Przebiegł po krótkich schodach, skrędził w prawo i rzucił się ku wyjściu. Z chwilą, gdy przeszedł przez próg " niezamieszkałej" jaskini, przypomniał sobie, że czegoś zapomniał. Schował miecz i zawrócił, porywając za sobą w powietrze tumany śniegu.
        - Zbieraj rzeczy, szybko!!! - rzucił, dobiegając do Isobel. - Nie ma czasu na wyjaśnienia, chyba, że masz ochotę na randkę z tym - dodał, machnąwszy ręką w stronę powoli lecz stanowczo wyłaniającego się cienia zza rogu.
Awatar użytkownika
Isobel
Szukający drogi
Posty: 45
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Isobel »

        Kiedy Kath przebiegł tuż obok niej zmarszczyła brwi, ale dudniące kroki sprawiły, że natychmiast zrozumiała co się tu dzieje. Wsypała szybko przedmioty do torby i wstała nieporadnie. Jak tylko chłopak zawrócił rzuciła mu torbę.
        - Z nią nie ucieknę - krzyknęła.
        Z pistoletem w dłoni i duszą na ramieniu zaczęła biec w stronę wyjścia. Nie biec; kuśtykać jak najszybciej mogła.
        "Nie patrz w tył, nie patrz w tył". Wiedziała, że jak się odwróci zobaczy coś ... No właśnie coś przerażającego. Ale co? Ciekawość zwyciężyła.
        - Co to jest, na Prasmoka ?!? - wydusiła przerażona.
        Wycelowała pistoletem, nacisnęła spust i ... Pistolet nie wypalił. Jęknęła przerażona.
        - Szybciej! - wydusiła, gdy Kath wziął ją pod ramię. Pociągnął ją aż do wyjścia. Wypadli prosto w sam środek śnieżycy.
Zablokowany

Wróć do „Góry Dasso”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość