Góry Dasso[Od strony Szepczącego Lasu]Spotkanie "pobratymców".

Rozciągające się od Równin Andurii aż po Równinę Maurat góry z wierzchołkami pokrytymi wiecznym śniegiem, przeplatane zielonymi dolinami i niebezpiecznymi przełęczami, zamieszkałe przez dzikie zwierzęta i legendarne potwory. Góry otaczają i chronią przed niebezpieczeństwami Szepczący Las, dając mu w ten sposób spokój.
Awatar użytkownika
Histoffe
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 74
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Upadły Anioł
Profesje:

Post autor: Histoffe »

        Spojrzenie czarnoskrzydłego nie zmieniło poważnej twarzy Histoffe. Oderwała się plecami od drzewa i zrobiła dwa kroki do przodu. Też spojrzała mu w oczy.
- Ksieżniczka Mileena jest nemorianką. Ma swoje srebrne usta i potrafi ciąć rapierem, zna się trochę na magii. Poznałyśmy się w dość… trudnej sytuacji, a to zbliża.
- Cieszę się z twojej decyzji. - dodała po czasie.
        Uśmiechnęła się i wyciągnęła prawą dłoń do uścisku, który miał być ciepły i dostatecznie silny. Powiedziała bez względu czy anioł odwzajemnił uścisk:
- Silny na pewno. Jednak nie to było najważniejsze. Twoja aura świadczy o tym, że genialny z ciebie wojownik. Pewnie długo chodziłeś po ziemi, tak więc masz większe doświadczenie ode mnie. Nie znasz się na magii, ale za to dobra z ciebie istota. Magia jest moim żywiołem i znam się na jej barwach. Wiem, że ze wszystkich twoich tatuaży tylko ten na plecach ma znaczenie.
- „Poczuł się obnażony z tajemnic? Ja już takie coś poczułam. A, on?” – pomyślała Histoffe.
Awatar użytkownika
Marou
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 114
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Upadły Anioł
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Marou »

Tylko jeden krok przerwy dzielił ich od siebie, po tym jak Histoffe odbiła się plecami od drzewa i podeszła do niego.
-To dobrze, że ktoś jeszcze jest w to zaangażowany. Pewnie każda pomoc się przyda.- odparł po tym jak dowiedział się, że upadłej pomaga nemoriańska księżniczka.
Gdy Histoffe wyciągnęła w jego stronę swoją dłoń to Marou bez zastanawiania się uścisnął ją. Zrobił to dostatecznie silnie. Uściskiem tym przypieczętował z Histoffe to, że pomoże jej w misji. Przytrzymał jej rękę trochę dłużej, niż byłoby to wskazane ale potem szybko ją puścił.
-I to wszystko wyczytałaś z mojej aury? Nieźle- odparł z uznaniem.
-Walczę mieczami półtoraręcznymi od niemalże 400 lat, więc tak, myślę, że śmiało można powiedzieć, że genialny ze mnie wojownik. Chociaż bez broni też potrafię walczyć iście mistrzowsko.- powiedział cały czas patrząc jej w oczy.
Nie spodziewał się, że Histoffe odczyta również to, że tatuaż na jego plecach jest magiczny, no ale cóż, stało się. Poczuł się trochę dziwnie, sam, w odpowiednim czasie chciał wyjawić Histoffe to, że tatuaż na jego plecach nie jest zwykły, jednak dziewczyna dowiedziała się o tym sama.
-Tak jak mówiłem wcześniej, należysz do grupy osób, którym szybciej przychodzi to, że mogę im zaufać. Mam nadzieję, ze ty też mi ufasz.- zaczął. Nie spuszczał wzroku z jej oczy w stalowym kolorze. Jego spojrzenie było dość łagodne.
-Jeżeli chcesz to mogę pokazać ci ten tatuaż.- odparł, a w jego głosie dało wyczuć się zachętę.
Awatar użytkownika
Histoffe
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 74
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Upadły Anioł
Profesje:

Post autor: Histoffe »

        Histoffe zaśmiała się i potrzęsła głową by grzywka zasłoniła jej oczy. Zrobiła się rumiana na policzkach. Śmiech miała od zawsze iście głupi. Dodając strój i ręce w rozciągniętych rękawach spadających wzdłuż ciała szarpanego przez wybuch radości, stała jeszcze na boso… Wyglądała jak niesprawna umysłu wystawiona za mury klasztoru; choć egzorcyzmy okazały się skuteczne, jednak już nie jest w stanie normalnie porozumiewać się z innymi. Tak właśnie wyglądała Histoffe. Śmiała się irytująco długo.
- Nie mam zwyczaju przepraszać... Za cokolwiek, nawet za śmiech.
        Nabrała powietrza w płuca i po trzech sekundach je wypuściła. Nadal była rozbawiona, ale się nie śmiała.
- Tak już mam, że łatwo szarpią mną różne emocje. Rozbawiły mnie moje i twoje przechwałki. Dziękuje, że mi ufasz. Będziesz szesnastym aniołem, który obdarował mnie tym cennym uczuciem. Pokaż tatuaż.
Awatar użytkownika
Marou
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 114
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Upadły Anioł
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Marou »

Obserwował śmiejącą się i rumianą Histoffe z dość szerokim uśmiechem na ustach, Nie śmiał się z nią, jednak ta cała sytuacja i tak go rozbawiła. Może i śmiała się dość długo, może nawet trochę irytująco długo, jednak Marou nie miał do niej o to pretensji.
-Tym bardziej, że za uśmiech się z reguły nie przeprasza. Uśmiech to coś, co powinno być miłe dla drugiej osoby, jeżeli chce się ją nim obdarować.- odparł i uśmiechnął się sympatycznie do Histoffe, jakby dla przykładu, żeby potwierdzić to, co powiedział przed chwilą.
Marou niespodziewanie swoją dłonią sięgną do grzywki Histoffe i odgarnął ją z jej oczu. Upadły sam nie spodziewał się, że wykona ten gest i miał nadzieję, że dziewczyna nie zrozumie źle tego gestu.
-Aaa... Chciałaś zobaczyć ten tatuaż.- odparł zabierając dłoń z włosów upadłej.
Znowu zdjął płaszcz i położył go gdzieś obok. Złapał za rękę anielicę i pociągnął za sobą w dół, tak żeby obydwoje usiedli na trawie. Znowu miał nadzieję, że Histoffe nie zrozumie źle tego gestu. Usiał do niej plecami, a dziewczyna mogła zobaczyć tatuaż, który wygląda identycznie jak czarne skrzydła Marou, które niedawno jej sprezentował. Nie to, że był niemalże identyczny, ten tatuaż wyglądał dokładnie tak samo jak skrzydła upadłego.
-Masz jakieś pytanie odnośnie tego tatuażu?- zapytał. Mógł jej nawet pozwolić go dotknąć, gdyby chciała.
Awatar użytkownika
Histoffe
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 74
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Upadły Anioł
Profesje:

Post autor: Histoffe »

        Histoffe nadal była rozbawiona gdy Marou odgarnął jej grzywkę. Poczęstowała go szczerym i szerokim uśmiechem. Nie bała się dotyku. Zaufała. Anielica zaczynała mieć wprawę w poznawaniu nowych osób. Księżniczka w dzień, upadły anioł w godzinę. Uklękła przy jego plecach. Miała znów buchnąć śmiechem, jednak powstrzymała się głośnym chrząknięciem. Po chwili, ciepłymi dłońmi nieśpiesznie przejechała wzdłuż malowidła. Zrobiła to raz jeszcze dla pewności.W końcu spojrzała zmysłem magicznym.
- Tatuaż czarny, przedstawia twoje skrzydła i... wygląda jak żywy. Ktoś się napracował. Pierwszy raz widzę... To jest kreomagia, na pewno. Tatuaż przesiąknął twoją aurą, więc zbyt wiele nie powiem. Możliwości jest kilka. Jesteś potomkiem dwójki aniołów? Pewnie miałeś problem z ukrywaniem skrzydeł. Chociaż... Możliwie, że straciłeś skrzydła, a ktoś na ziemi sprawił tobie nowe.
Ostatnio edytowane przez Tilia 10 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
Powód: "odgarnął" nie "odgarną" - zwróć uwagę, bo ten błąd pojawia się często. I znów czas w jakim pisane są zdania.
Awatar użytkownika
Marou
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 114
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Upadły Anioł
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Marou »

Wzdrygnął się lekko gdy Histoffe dotknęła jego tatuażu, a potem nie śpiesząc się przejechała po nim swoimi dłońmi. Wzdrygnął się, bo pierwszy raz od dawna ktoś dotykał jego tatuażu na plecach. Dziewczyna miała ciepłe dłonie, a jej dotyk był dość przyjemny, na tyle, że upadły uśmiechnął się nieznacznie. Już zdołał zapomnieć tego odczucia, gdy ktoś, a tym bardziej kobieta dotyka jego tatuażów. Głównie nikomu na to nie pozwalał. Jedyną osobą, która znała wszystkie jego tajemnice była Marissa- dziewczyna, dla której zdecydował się zostać upadłym aniołem. Innym może wydawać się, że znają wszystkie tajemnice Marou, jednak to nie jest prawdą.
-Tatuaż to kamuflaż dla moich skrzydeł. Pod jego postacią je ukrywam.- jakby wyjaśnił, jednak Histoffe pewnie i tak to wiedziała, a jak nie to domyśliła się.
-Tak. Jestem potomkiem dwójki aniołów, którzy swoją drogą wyrzekli się mnie gdy dowiedzieli się, że zdecydowałem się na bycie upadłym aniołem... I tak nie byli mi potrzebni do szczęścia.- odparł zgodnie z prawdą.
-A problemu z ukrywaniem skrzydeł nie miałem. Ten tatuaż mam dość długo, miałem go zanim zostałem upadłym. Moja matka zaczarowała go tak, że stał się kamuflażem dla moich skrzydeł, kilka dni przed tym, zanim wyruszyłem z pierwszą misją na ziemię. Wcześniej też za jego pomocą ukrywałem skrzydła, jednak po tym jak stałem się upadłym moje skrzydła zmieniły się i wyglądają jak te z tatuażu. Zachowały tylko swoją wielkość i siłę.- wyjaśnił znowu i przy okazji Histoffe mogła dowiedzieć się co, nieco o jego historii.
Awatar użytkownika
Histoffe
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 74
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Upadły Anioł
Profesje:

Post autor: Histoffe »

        Histoffe nic nie powiedziała, gdy Marou się wzdrygnął.

- Nie mam anielskich rodziców. Byłam tak dobra za ludzkiego życia, że w nagrodę zostałam aniołem. Szkoda, ze nie pamiętam swojego życia na Ziemi. Stwórca obdarzył mnie znacznymi mocami i pozwolił upaść. Dostałam pokutę, a ściga mnie niebian. Nie rozumiem Go. Zastanawiam się czy mój upadek jest częścią Jego planu. Modlę się często, chociaż nie wiem czy mnie słucha. Modlisz się czasem?
        Wstała na równe nogi, następnie rozejrzała się po okolicy. Chłodny i wilgotny wiatr od strony jeziora poruszał koronami drzew. Słońce natomiast grzało w twarz. Za chwilę miało nastać południe. Wszędzie słychać było przyjemny świergot ptaków. Jeden z nich, niebieski, przeleciał nad głowami aniołów i szybko skręcił w bok. Histoffe nie zdążyła obrócić za nim głowy. Po drugiej stronie jeziora rodzina jelonków przyszła się napić. Trawa i liście wydawały się bardziej zielone niż w każdym innym lesie. Cicho i spokojnie, aż w duszy tworzył się błogi stan harmonii i chęci połączenia się z naturą. Korciło nabranie sił dłuższym odpoczynkiem od nieprzyjemnego zgiełku miast i plątaniny problemów.
Ostatnio edytowane przez Tilia 10 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
Powód: zmieniłam ćwierk (ptaków) na świergot - tak chyba jest bardziej poprawnie
Awatar użytkownika
Marou
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 114
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Upadły Anioł
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Marou »

Histoffe zapytała go czy się modli się czasem, nie robił tego. Gdy stał się upadłym aniołem przestał wierzyć w Pana, to też nie było potrzebne mu do funkcjonowanie na ziemi i życia.
-To rzeczywiście musiałaś być bardzo dobrą osobą, jeżeli po śmierci zostałaś aniołem.- znowu skomplementował ją upadły.
-I nie, nie modlę się. Już od bardzo dawna. Wątpię, żeby słuchał mnie po tym jak z własnej woli i wbrew Jego woli opuściłem Plany.- odparł szczerze.
Wstał chwilę po tym jak wstała Histoffe, podniósł przy tym swój płaszcz i nałożył go. Obrócił głowę za niebieskim ptakiem, który przeleciał im nad głowami. Po drugiej stronie jeziora jelenie zaczęły zwalczać pragnienie w ten ciepły dzień.
-Pięknie tu.- odparł po dłuższej chwili ciszy. Zawsze wolał przebywanie na łonie natury od przebywania w miastach. A miejsca takie jak to jeziora nad, którym teraz jest i las, który je otacza jeszcze bardziej potęgowały w nim to, że lubi takie miejsca. No i jeszcze w takich miejscach całkiem niespodziewanie można spotkać kogoś innego, kto też wybrał to miejsce na odpoczynek i nie zawsze ta osoba, czy osoby są nastawione pozytywnie do kogoś, kto wybrał sobie miejsce, w którym odpoczywają na swój postój. Marou o tym, że nie każdy jest pozytywnie nastawiony przekonał się, nawet wiele razy. Możliwe, że szczęście sprzyjało mu przy tym, że akurat nad jeziorem, nad którym odpoczywał postanowiła zatrzymać się ta- nie ukrywał tego przed sobą- piękna upadła anielica.
-To... kiedy wyruszamy?- zapytał znowu przerywając dłuższą chwilę ciszy.
-Bo ja z chęcią zostałbym tu jeszcze jakiś czas.- dodał.
Awatar użytkownika
Histoffe
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 74
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Upadły Anioł
Profesje:

Post autor: Histoffe »

- Musimy się śpieszyć. Nie wiemy nawet do kiedy mamy czas. Każda sekunda jest na korzyść wroga. Zapomniałam. Owimmiel jest… był anielskim twórcą artefaktów, bardzo stary i bardzo potężny. Jego kreomagia jest półboska. Opuścił Plany w poszukiwaniu prastarej magii, widocznie ją znalazł. Szuharan-Baei jest piekielnym możnowładcą, zajmuje się sprzedażą armii. W między czasie pracuje nad „żołnierzem doskonałym”. Potężny i cwany. Wiem tylko tyle, że razem planują coś znacznie większego. Mam tylko przypuszczenia…
        Przyzwała w myślach sytuacje, gdy Diabeł powstrzymał ją przed dobiciem Mileeny. Wtedy właśnie osunęła się bezwładnie na ziemię i obudziła w pałacyku Belequzara.
- Właśnie! Diabeł potrafi usypiać istoty bez względu na rasę i moc. Trzeba uważać na jego dotyk.
Awatar użytkownika
Marou
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 114
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Upadły Anioł
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Marou »

Westchnął, gdy Histoffe powiedziała, że muszą się spieszyć. Chciał tu jeszcze zostać i mógł iść o zakład, że ona też. Uważnie wysłuchał tego co mówi anielica, w końcu mówiła o celach, które chce zabić, a w tym przypadku każda informacja się przyda.
-Diabeł usypia dotykiem... Można uciąć mu ręce.- odparł z niewielkim, ledwo zauważalnym uśmieszkiem na twarzy.
-Dwa szybkie i dostatecznie silne cięcia powinny to załatwić... Ale to tylko spekulacje. Łatwo powiedzieć, a pewnie trudniej będzie to zrobić- dodał. Ponownie zlustrował wzrokiem Histoffe.
-Nie wolałabyś się przebrać w coś... bardziej odpowiedniego i lepszego, niż ta rozciągnięta koszula?- zapytał z ciepłym uśmiechem.
-Nie mówię, że brzydko w tym wyglądasz czy mi się w tym nie podobasz... Znaczy, nie chodzi o to, że mi się podobasz...- język zaczął mu się dziwnie plątać-... Nie mówię też, że mi się nie podobasz, bo skłamałbym mówiąc to...Chodziło mi o to, że... Ehh... Zamknę się już.- odparł i zamilkł na dość długo. Dziwnie się czuł gdy mówił, a język zaczął mu się nagle plątać.
-...Jeżeli nie mamy dużo czasu to może już chodźmy.- odezwał się w końcu ale już spokojnym i opanowanym głosem.
Awatar użytkownika
Histoffe
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 74
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Upadły Anioł
Profesje:

Post autor: Histoffe »

- Powinno się udać. Mileenie widok odrąbanych rąk Diabła na pewno sprawi wielką przyjemność. Ona uwielbia takie pokazy. Mnie zależy tylko na ich śmierci, chociaż mogliby przed unicestwieniem odpowiedzieć na kilka pytań.
        Histoffe obejrzała swój strój, okręcając się dwa razy wokół własnej osi. Koszula zakręciła się jak sukienka, choć zrobiona ze szmaty. Następnie anielica zakryła prawe ramię, odsłaniając lewe.
- Tak, muszę odwiedzić krawca… Na razie ściga mnie anioł, który jest pewnie niedaleko. Nie pozwoli mi wejść cało do miasta. Trzeba go poturbować i zostawić przy życiu. Jeżeli ma honor, to powinien dać mi spokój.
        Gdy, Marou zaczął plątać się w słowach mówiąc o Histoffe, to ona próbowała wychwycić jego intencje. Jej twarz wyrażała skupienie, aż czarnoskrzydły zamilkł na dłuższy czas. Anielica nie wiedziała jak zlepić, a tym bardziej zinterpretować całą wypowiedź Marou. Zdecydowanie starszy anioł jąkający się przed młodszym, to nie pasuje ich rasie. Zjawisko nie do ogarnięcia dla genialnego umysłu właścicielki krwistoczerwonych skrzydeł.
- Chodzi ci o ciało? Mam je od początku swego istnienia, a jakoś opętanie człowieka nie przyszło mi do głowy... Może raz… Umiem się upięknić czy całkowicie zmienić bez opętania kogokolwiek, jednak przyzwyczaiłam się do obecnej formy…
        Spojrzała na Marou i domyśliła się, że nie takie były jego intencje. Nie wydedukowała, o co tak naprawdę chodzi, ale nie chciała pytać. Świtało jej tylko w głowie, że chyba w ten sposób zachowują się czasami ludzie. Przecież sama skakała po emocjach, co nie przystoi jej rasie. Przytaknęła na ostanie zdanie Marou, a po chwili szli razem w kierunku gór. Mogli teraz spacerować i rozmawiać dalej.
Awatar użytkownika
Marou
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 114
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Upadły Anioł
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Marou »

Uśmiechnął się nieznacznie, gdy Histoffe okręciła się dwa razy wokół własnej osi, tym bardziej, że wyglądała przez chwilę jakby miała na sobie białą sukienkę, a nie rozciągniętą koszulę.
-Jeżeli cię ściga, to tym bardziej powinniśmy się pospieszyć.- odparł.
Wiedział, że niedawno, gdy zaczął plątać mu się język to musiał brzmieć jak jakiś idiota, Histoffe pewnie nic z tego nie zrozumiała, a nawet jakby to możliwe, że nie wiedziała jak złożyć to ze sobą do kupy, żeby odczytać jego intencje. Może to i lepiej, że nie prawdopodobnie nie udało jej się odczytać jego intencji. Zachował się tak... ludzko, jak człowiek, którym nie jest. Z resztą przecież od ponad 400 lat przebywa głównie między ludźmi, więc mógł, nawet mimowolnie przyjąć od nich pewne zachowania.
-Między innymi o ciało... Prawdę mówiąc, o twoim charakterze nie mogę wiele powiedzieć, trochę za krótko cię znam.- poczuł się jakby tłumaczył się przed nią.
-Według mnie nie musisz się upiększać... jesteś wystarczająco piękna.- dodał, znowu komplementując ją. Tego, że upadła przyzwyczaiła się do swojego ciała nie komentował, sądził, że to dobrze, że anielica przyzwyczaiła się do swojego ciała. Towarzyszka Marou chyba nie reagowała na jego komplementy albo nie wiedziała jak na nie reagować, a upadłemu komplementy te, same cisnęły się na usta.
Szli w stronę gór, jednak Marou nie wiedział gdzie konkretnie zmierzają.
-Dokąd konkretnie zmierzamy? Bo wiem tylko tyle, że idziemy w stronę gór, a nie wiem gdzie konkretnie.- zapytał.
Awatar użytkownika
Histoffe
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 74
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Upadły Anioł
Profesje:

Post autor: Histoffe »

- Idziemy do czarodzieja Suptima. Uratowałam jego córkę przed śmiercią. Moja pierwsza samodzielna misja. Mimo wszystko zakończona powodzeniem.
        Weszli na pagórkowaty teren, a do gór mieli jeszcze spory dystans. Anioły szły z dala od jakiejkolwiek ścieżki. Histoffe wiedziała gdzie iść. Choć minęło prawie czterdzieści lat od jej ostatniej wizyty, to las się nie zmienił. Po pewnym czasie zrobiło się niepokojąco cicho. Wiatr nie poruszał koronami drzew, a wszelaki odgłos żywej zwierzyny przepadł. Na dodatek, chwilę temu przejrzyste niebo zasłoniły burzowe chmury. Las popadł w mrok jak noc nad Mrocznymi Dolinami. Świat stał się smutny i pozbawiony wszelkich barw, prócz szarości.

- Znalazł mnie! - bardziej stwierdziła fakt, niż się przestraszyła
        Oczy Histoffe zaiskrzyły bielą, która dawała się widzieć w ciemności bardzo dokładnie. Ugięła się lekko na nogach i rozłożyła ręce, jak czarodziej miotający kulami ognia. Jednak ona nie włada ogniem. Przygotowała się do rozpoczęcia walki. Tu percepcja Marou się kończyła: nie spostrzegł aury, która się rozlała jak gęsta mgła. Nie zauważył zaklęcia na dłoniach anielicy i nie wyczuł obecności trzeciej istoty.
Ostatnio edytowane przez Cornoctis 10 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
Powód: Literówki ^^
Awatar użytkownika
Marou
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 114
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Upadły Anioł
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Marou »

Jeszcze kawał drogi dzielił ich od gór. Szli z dala od ścieżki, a Histoffe najwidoczniej pamiętała jeszcze, którędy iść. Po pewnym czasie zrobiło się cicho, tak niepokojąco cicho. Marou rozejrzał się, bo miał dziwne przeczucie, że zaraz będą mieli kłopoty. Niebo zasnuły ciemne, burzowe chmury, w lesie zrobiło się szaro i ciemno.
Jego przeczucia odnośnie kłopotów były trafne, bo niedługo po tym HIstoffe oznajmiła, że ten, który ją ściga znalazł ją. Histoffe stanęła w pozycji... bojowej? Przynajmniej tak to chyba wyglądało. Oczy anielicy zaświeciły bielą, którą dobrze było widać w mroku, w którym spowity był las. Wiedział, że potencjalny przeciwnik gdzieś tu jest, jednak nie wiedział gdzie konkretnie. Dziewczyna pewnie wyczuwała jego aurę, więc chyba wiedziała gdzie on jest.
-Jesteś pewna, że we dwójkę damy radę go pokonać?- zapytał. Nie wiedział czy Histoffe mu odpowie, jednak upadły wolał nie ginąć w walce, w której wiadomo jest, że przegrają. W razie czego przeniósł swoją rękę na rękojeść miecza, która była pokryta runami. Runy zaczęły świecić bladym światłem, jednak przy panującej ciemności było je widać dość dobrze. Jednym, silnym ruchem Marou zdolny będzie wyciągnąć miecz z pochwy. Miecz wygląda jak półtoraręczny, a nie waży tyle co tego typu miecze, waży mniej więcej tyle co porządny miecz jednoręczny ale to wiedział tylko on, twórca miecza i osoby, które były w posiadaniu tej broni.
Awatar użytkownika
Histoffe
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 74
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Upadły Anioł
Profesje:

Post autor: Histoffe »

- Powinniśmy. – Odpowiedziała Histoffe szczerze, choć nie dała dużej nadziei.

- WIDAĆ! WIDAĆ WAS, WIDAĆ!
        Szaleńczy i upiorny głos dobiegał zewsząd i znikąd, z daleka oraz bliska. Zimny dreszcz przeszedł po plecach aniołów. Zrobiło się bardzo zimno.
- GŁUPI, ANIOŁ GŁUPI! Traf mnie no traf! Kiedy to mrok jest mym żywiołem! Ani magia, ani miecz wam nie pomogą!
        Zaśmiał się krótko, jak by miał zaraz przystąpić do swoich czynów, które tylko mu były znane.
- Prawda, że nie chcecie się poddać? Smutno by mi było, gdybym nie mógł się rozerwać, albo gdyby poszło mi zbyt łatwo… z wami. Jak już skończę, to zaciągnę wasze ścierwo do mojego zleceniodawcy.
- Kto cię nasłał? – Spytała głośnio anielica
- Aniołku, dowiesz się na miejscu.
        Powiedział, po czym zaśmiał się plugawie.
Awatar użytkownika
Marou
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 114
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Upadły Anioł
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Marou »

"Czyli walczymy"- pomyślał i jednym ruchem ręki wyciągnął miecz z pochwy. Ostrze z lekkim zgrzytem dosłownie wyskoczyło z pochwy.
Marou nie znał historii tego miecza, nie wiedział kto go stworzył i gdzie broń została stworzona. Nie wiedział też nic o jego poprzednich właścicielach.
Miecz wyglądał dość ciekawie, pierwsze co rzucało się w oczy to ostrze, które zrobione było z czarnego metalu i nie było pokryte runami tak jak rękojeść tejże broni. Przy rękojeści ostrze rozchodzi się jakby na dwa mniejsze, które mają ledwie kilka centymetrów ale ma się wrażenie, że są równie ostre. Ostrze miecza zwęża się lekko przez niecałe 10 centymetrów, potem powiększa się nagle. Po tym powiększeniu ostrze ma już taką samą szerokość, aż to do końca, gdzie zwęża się w czubek. Na ostrzu widać dwie linie, które tworzą na jego powierzchni coś na wzór zmniejszonych odpowiedników tego miecza.
Miecz wylądował w ręku upadłego. Runy zaczęły świecić bardziej zauważalnym blaskiem. Miecz wydawał się niesamowicie lekki jakby nie ważył tyle, ile waży miecz tego typu. Gdy ktoś nie wie, że miecz ten jest zaklęty to myśli, że Marou jest na tyle silny, że włada nim z łatwością.
-Przy okazji dowiesz się, czy rzeczywiście jestem na tyle dobrym wojownikiem, na ile mnie oceniałaś.- odparł do upadłej.
Czekał, aż przeciwnik wyjdzie i będzie walczył albo zdradzi jakoś swoje położenie. Obserwował uważnie otoczenie.
Zablokowany

Wróć do „Góry Dasso”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 8 gości