Góry Dasso[Od strony Szepczącego Lasu]Spotkanie "pobratymców".

Rozciągające się od Równin Andurii aż po Równinę Maurat góry z wierzchołkami pokrytymi wiecznym śniegiem, przeplatane zielonymi dolinami i niebezpiecznymi przełęczami, zamieszkałe przez dzikie zwierzęta i legendarne potwory. Góry otaczają i chronią przed niebezpieczeństwami Szepczący Las, dając mu w ten sposób spokój.
Awatar użytkownika
Marou
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 114
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Upadły Anioł
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Marou »

"Czyli walczymy"- pomyślał i jednym ruchem ręki wyciągnął miecz z pochwy. Ostrze z lekkim zgrzytem dosłownie wyskoczyło z pochwy.
Marou nie znał historii tego miecza, nie wiedział kto go stworzył i gdzie broń została stworzona. Nie wiedział też nic o jego poprzednich właścicielach.
Miecz wyglądał dość ciekawie, pierwsze co rzucało się w oczy to ostrze, które zrobione było z czarnego metalu i nie było pokryte runami tak jak rękojeść tejże broni. Przy rękojeści ostrze rozchodzi się jakby na dwa mniejsze, które mają ledwie kilka centymetrów ale ma się wrażenie, że są równie ostre. Ostrze miecza zwęża się lekko przez niecałe 10 centymetrów, potem powiększa się nagle. Po tym powiększeniu ostrze ma już taką samą szerokość, aż to do końca, gdzie zwęża się w czubek. Na ostrzu widać dwie linie, które tworzą na jego powierzchni coś na wzór zmniejszonych odpowiedników tego miecza.
Miecz wylądował w ręku upadłego. Runy zaczęły świecić bardziej zauważalnym blaskiem. Miecz wydawał się niesamowicie lekki jakby nie ważył tyle, ile waży miecz tego typu. Gdy ktoś nie wie, że miecz ten jest zaklęty to myśli, że Marou jest na tyle silny, że włada nim z łatwością.
-Przy okazji dowiesz się, czy rzeczywiście jestem na tyle dobrym wojownikiem, na ile mnie oceniałaś.- odparł do upadłej.
Czekał, aż przeciwnik wyjdzie i będzie walczył albo zdradzi jakoś swoje położenie. Obserwował uważnie otoczenie.
Awatar użytkownika
Histoffe
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 74
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Upadły Anioł
Profesje:

Post autor: Histoffe »

Cała sytuacja wzbudzała w Histoffe niepewność. Pierwszy raz trafiła na przeciwnika zdolnego zwodzić jej zmysł magiczny. Jak ma walczyć z kimś, kogo nie może ujrzeć. Była pewna, że przeciwnik specjalnie przygotowany jest na walkę z nią.
- Strasznie mnie rozczarowujecie… Zacznę od łatwiejszego.
Nagle, wychudły cień pojawił się za Histoffe z migoczącym sztyletem w ręku. Pchnął ostrze w jej plecy, jednak ledwo ją drasną. Anielica pojawiła się za Marou, szybko dotykając dłonią jego pleców. Histoffe nie jest głupia, przez trzydzieści lat walczyła, tak więc ma zmysł bojowy obok magicznego.
- Teraz będzie łatwej. – powiedziała Histoffe
Gdy, anielica zabrała dłoń z jego pleców, to Marou był w stanie przebić się wzrokiem przez ciemność. Magia Histoffe, czyli mała mutacja oczu. Rywal stał naprzeciw aniołów w odległości dwunastu kroków. Był chudy i wysoki, przywdziany w czarne szaty. Spod kaptura jarzyła się para żółtych ślepi. W jednej dłoni trzymał migoczący sztylet, w drugiej matowy miecz.
- Jedna i druga broń jest zaklęta, by ranić dusze. – Oznajmiła szorstko anielica
- Jestem mile zaskoczony. – rzekł plugawie Cień – Zabawa będzie dłuższa.
Nagle, oba ostrza zapłonęły fioletowym płomieniem. Ruszył w stronę aniołów. Widocznie nie wiedział, że pcha się do walki z mistrzem miecza, bez żadnych szans na udany atak i wyście cało.
Awatar użytkownika
Marou
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 114
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Upadły Anioł
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Marou »

Zauważył jak postać pojawia się za Histoffe, chciał ją ostrzec ale było za późno- przeciwnik sztychem wbił jej sztylet w plecy, jednak na szczęście tylko ją drasną. Upadła pojawiła się za Marou i rzuciła na niego zaklęcie, dzięki któremu widział w ciemności.
-Dzięki. Będzie łatwiej i to o wiele.-powiedział do niej.
Jego broń była gotowa do ataku. Przeciwnik nic o nim nie wiedział, a Marou zdążył się już czegoś dowiedzieć o przeciwniku. Na pewno jest szybko albo używam magii do teleportacji na krótkie odległości. Marou dodatkowo widział go, nawet w ciemności, więc przeciwnikowi trudno będzie go zaskoczyć. Cień dobył matowego miecza. Upadły anioł jedną ręką zrobił okrąg swoim mieczem w powietrzu.
-Żebyś się nie zdziwił, że to skończy się szybko.- rzucił do przeciwnika.
Upadły uniknął pierwszego, skośnego cięcia odskakując lekko do tyłu, chcąc nie chcąc Histoffe również odskoczyła do tyłu, bo anioł zetknął się swoimi plecami z nią i "popchnął" do tyłu. Marou skoczył do przodu, nim Cień zdążył ponownie zaatakować. Błyskawicznie wyprowadził kilka bardzo szybkich cięć, które zdawać się mogły przypadkowe, jednak takie nie były. Ostrze miecza upadłego anioła podczas tych cięć wyglądało jakby było rozmazane. Cięcia, które wyprowadził Marou były dokładnie wycelowane, jednak szybkie na tyle, że wydawały się przypadkowe. Upadły pierwszy cięciem pozbawił przeciwnika ręki, w której ten trzymał sztylet, którym zamierzał się już do ciosu. Drugie cięcie Cień zdołał zablokować, jednak Marou skontrował ten blok i ciął przeciwnika po klatce piersiowej- zdołał zrobić mu dwie dość głębokie rany, resztę cięć przeciwnik zablokował lub sparował. Obydwaj walczący byli chyba tak samo szybcy. Marou odskoczył do tyłu, niemalże wpadając na Histoffe, jednak uniknął przy tym cięcia z dołu do góry.
-Koniec zabawy- rzucił nie wiadomo czy do upadłej stojącej za jego plecami, czy do przeciwnika, który mimo braku ręki walczy zacięcie i znowu szykuje się na cięcie. Marou zablokował to cięcie, jednak ostrze broni Cienia zsunęło się po ostrzu jego miecza i zraniło upadłego w rękę. Poczuł ból, mimo że rana nie była zbytnio głęboka, ani rozległa. Poczuł ból wewnątrz siebie, jakby rana została zadana jego duszy, a nie jemu. Kopnięciem odepchnął od siebie przeciwnika i wytrącił go z równowagi. Szybko zamachnął się od boku i ciął na wysokości szyi Cienia. Ostrze przeszło przez szyję, jakby w ogóle nie było w niej kości, ani mięśni stawiających opór przed ostrzem. Głowa oderwała się od ciała przeciwnika i spadła na trawę. Krew obryzgała twarz Marou, a ciało przeciwnika upadło na trawę barwiąc ją na czerwono w pobliżu miejsca odcięcia głowy. Koniec walki. Marou wziął głęboki wdech i wydech. Odwrócił się do Histoffe, jego twarz dalej pokryta była krwią.
-Nic ci nie jest?- zapytał z ledwo wyczuwalną troską w głosie.
Awatar użytkownika
Histoffe
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 74
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Upadły Anioł
Profesje:

Post autor: Histoffe »

Histoffe patrzyła jak Marou wymachuje mieczem i jak bezproblemowo unika ran. Poharatał przeciwnika z łatwością. Na twarzy anielicy nie jawiła się żadna emocja, nawet podczas widowiskowej dekapitacji Cienia.

- Nie.
Odpowiedziała krótko patrząc na zakrwawioną twarz anioła. Znów przypomniała się jej krucjata i bracia, u boku których walczyła. Bez słowa położyła dłoń na ranie anioła, która szybko znikła bez pozostawienia blizny.
- Ta w duszy zniknie bez żadnych śladów po dniu, to ledwie draśnięcie.
- Pokonałby mnie, ale nie spodziewał się drugiego anioła. Dziękuje. - dodała po czasie.
Zabrzmiała za skromnie jak na taką sytuację. Spojrzała na szczątki Cienia wymawiając inkantację. Po chwili, ścierwo zaczęło płonąć matowym płomieniem powoli znikając. Znów zrobiło się jasno i zielono, zaczął dobiegać spokojny odgłos natury. Słońce zaczęło przygrzewać białe głowy aniołów
- Zniszczyłam jego duszę, dla pewności. Więcej go nie spotkamy.
Spoglądała po ziemi i ciężko westchnęła. Była zmartwiona i to dało się odczuć. Otworzyła usta by coś powiedzieć, ale oprócz cichego zająknięcia kilku samogłosek, to nie powiedziała nic. Wolała przemilczeć, to co leży jej na sumieniu.
Awatar użytkownika
Marou
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 114
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Upadły Anioł
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Marou »

Schował miecz do pochwy. Dobrze było znowu nim trochę pomachać.
-Nie musiałaś. Moje ciało szybko się regeneruje.- odparł po tym jak Histoffe uleczyła jego ranę.
Wygrzebał z torby niewielki kawałek tkaniny i przetarł nim swoją twarz, która jeszcze przed chwilą pokryta była krwią. Teraz po krwi nie było śladu.
-Dobrze walczył ale trafił na kogoś walczącego lepiej.- powiedział i starał się nie brzmieć przy tym jak jakiś filozof.
Po tym jak Histoffe spaliła truchło Cienia w lesie znowu zrobiło się jasno i ciepło, a sam las ponownie nabrał kolorów. Spojrzał na upadłą, chciała coś powiedzieć, jednak ostatecznie cicho zająknęła się i nie powiedział nic.
-Jesteś czymś zmartwiona.- bardziej stwierdził, niż zapytał.- To da się wyczuć, aż za dobrze.
-Co cię trapi? Co leży ci na sumieniu?- zapytał.- Możesz mi powiedzieć.- dodał jakby zachęcająco. Podszedł bliżej do anielicy. Nie pierwszy raz słuchałby zmartwień innej osoby, był dobrym słuchaczem, pocieszyć też potrafił.
Awatar użytkownika
Histoffe
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 74
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Upadły Anioł
Profesje:

Post autor: Histoffe »

Odwróciła się od anioła i odeszła na kilka kroków. Nabrała dużo powietrza w płuca, które po trzech sekundach głośno wypuściła. Spojrzała na swoje dłonie, jasne i lekko drżące. Zacisnęła je w pięść, a zakładając ręce schowała je pod pachami. Trapiło ją dużo spraw, z którymi nie może sobie poradzić.
- Miałam nie wadzić na polu bitwy, czyli trzymać się z tyłu. Nie chciałam, wiec nauczyłam się zabijać i bronić, by bracia nie martwili się cały czas o mnie. Udało się, walczyłam z nimi ramię w ramię. Radziłam sobie dobrze. Kiedy miałam jakieś żale czy smutki, to przychodziłam do dowódcy i z nim rozmawiałam. Wszyscy byliśmy rodziną… Wylizywałam się z każdej rany i uzdrawiałam innych. Czułam się silna i potrzebna... Zabijanie to rutyna, nie o to chodzi… Taidiell wszystko organizował, był znakomitym taktykiem. Nigdy nie widziałam by się bał, wiedział zawsze co trzeba robić. Nie stracił ani jednego anioła przez trzydzieści lat. Ale ja nim nie jestem… Nie potrafię myśleć chłodno, kiedy zależy mi na innych. Zależy mi na tobie.
Przetarła rękawem łzy spływające po policzku. Nie łkała.
- Nie nadaję się na dowódcę. Kiedy ktoś wypełnia cudze rozkazy to ufa dowódcy, wie w czyich rękach jest jego los… A jak zawiodę? Jak wejdziemy do miasta Diabła, to nie będzie odwrotu… Mój zły rozkaz, a wszyscy giną. Za duży ciężar jak dla mnie. Nie dźwignę tego. Wolę wypełniać rozkazy niż je wydawać, mniejsze brzemię. Może ich zabicie zastąpi dziesięć tysięcy żywotów...
Zaczęła łkać.
- Trzeba odwalić brudną robotę za Niebo… Ja mogę poświęcić siebie, ale nie innych. Ty się od razu zgodziłeś, by młodszy anioł tobą dowodził. Powinno być na odwrót. Dopiero teraz zobaczyłam jaki to ciężar… Jestem słaba, młoda i głupia. Zawsze jestem najsłabszym ogniwem…
Histoffe nie wytrzymała. Schowała twarz w dłoniach i zaczęła płakać. Po chwili padła na kolana, a żal szarpał całym ciałem.
- Ja chcę tylko wrócić do Domu.
Awatar użytkownika
Marou
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 114
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Upadły Anioł
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Marou »

Słuchał w milczeniu tego co mówi Histoffe. Stopniowo podchodził do niej coraz bliżej ale nic nie mówił, wystarczyło, że słuchał. Histoffe zaczęła łkać ale mówiła dalej.
-Nie przeszkadza mi to, że dowodzisz ty, a nie ja... W końcu to ja pomagam tobie i ty znasz cele, a nie odwrotnie.- odparł. Musiał coś w końcu powiedzieć.
-Zresztą... nie pierwszy raz dowództwo nade mną ma ktoś młodszy ode mnie.-dodał.
Podszedł jeszcze bliżej Histoffe, gdy ta zaczęła płakać i padła na kolana, chowając wcześniej swoją twarz w dłonie. Stał na przeciw niej, nic nie mówiąc. Przez chwilę Histoffe mogła nawet odnieść wrażenie, że Marou sobie poszedł i zrezygnował z tego, że jej pomoże, jednak on stał i po prostu zastanawiał się co ma uczynić w zaistniałem sytuacji. Miał kilka możliwości, jednak jedną, której i tak by nie wykorzystał od razu usunął, a mianowicie- odejście. Mógł też nie odchodzić od niej całkowicie, a zdecydować się tylko na to, żeby zostawić ją na jakiś czas w spokoju, żeby się wypłakała, jednak tego też nie chciał uczynić.
Kucnął przy niej i nie mówiąc nic przytulił płaczącą Histoffe do siebie. Niech zamiast słów mówią czyny. Przytulając ją do siebie tym samym pozwolił jej na to, żeby wypłakała się w jego ramię, jeżeli będzie chciała. Może ten gest choć odrobinę podniesie Histoffe na duchu. Czasami potrzebna jest pomoc tego typu.
Awatar użytkownika
Histoffe
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 74
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Upadły Anioł
Profesje:

Post autor: Histoffe »

Gdyby Marou odszedł od Histoffe, to ona nie spróbowałaby go zatrzymać. Są przecież wolnymi aniołami, jednak nie każdy jest w stanie poradzić sobie na tej wolności.. Uszanowałaby jego decyzję. Jednak Marou został… Został i uczynił gest, a anielica postanowiła się wyżalić do końca. Nie jest typem osoby, która może być długo sama. Wtuliła się w anioła.
- Boję się, a nie mogę stchórzyć. Chcę uciec, a nie mam dokąd. Muszę podejmować decyzje nim inni podejmą je za mnie. Mam wyjść przyszłości naprzeciw, a … nie wiem co się stanie. Nie mogę być oparciem dla innych, gdy sama tego oparcia szukam. Za dużo błędów popełniam. Nie dokończyłam sprawy i teraz się to mści.
Wybuchła płaczem, jeszcze na chwilę, ponieważ padła w błędne koło spraw gryzących sumienie. Żal było jej samej siebie. Myślała o swoim cierpieniu, a nie o tym co teraz czuje Marou. Po czasie otarła łzy i spojrzała na anioła. Słaby uśmiech przebił się przez smutek na jej twarzy, a łzy na nowo popłynęły po policzkach. Próbowała nie łkać.
- Dziękuję… Zrozumiem jak będziesz chciał pójść swoją drogą. To mój ciężar... Nie musisz nieść go ze mną. Nie miałam prawa cię prosić. Wybacz...
Nie była pewna czy przeprasza za siebie, za swój płacz, czy za swoją prośbę, a może i za wszystko razem. Najchętniej by znikła i pojawiła się nigdzie, ale tak się nie dało.
Awatar użytkownika
Marou
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 114
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Upadły Anioł
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Marou »

Histoffe wtuliła się w niego, domyślił się, że prawdopodobnie wyżali się ze wszystkiego co leży jej na sumieniu.
-Czasami, nawet dowódca potrzebuje oparcia i wsparcia emocjonalnego. Nie ma w tym nic złego.- odparł, chociaż bardziej wyglądało to jakby wyszeptał jej swoje słowa do ucha.
Wydawało mu się, że dobrze zrobił, że został z upadłą i dał jej się wyżalić. Nie mówił dużo, bo miał wysłuchać tego, co leży jej na sumieniu, miał być słuchaczem. Histoffe otarła łzy i nawet uśmiechnęła się na chwilę, jednak łzy znowu spłynęły po policzkach anielicy. Marou znowu ją przytulił. Chciał ją jakoś podnieść na duchu, poprawić jej samopoczucie.
-Nie płacz...-zaczął.-Jeżeli zdecydowałem się na to, że ci pomogę, to zrobię to. Jakby nie było to właśnie pomoc tobie jest moim aktualnym celem... Pomogę ci nieść twój ciężar.- znowu wyglądało to tak, jakby Marou szeptał te słowa do ucha Histoffe.
-Wybaczam ci, chociaż nie wiem dlaczego przepraszasz... To, że zdecydowałem się na pomoc tobie to moja decyzja, równie dobrze mogłem ci odmówić ale nie zrobiłem tego.- dodał. Mówiąc to cały czas tulił anielicę do siebie, a po swoich ostatnich słowach jakby przytulił ją nieco mocniej.
Awatar użytkownika
Histoffe
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 74
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Upadły Anioł
Profesje:

Post autor: Histoffe »

Histoffe zrobiło się lżej na sumieniu, przynajmniej na jakiś czas. Dała upust swoim smutkom po miesiącu samotności. Anielica odwzajemniła mocniejszy uścisk anioła, chciała by chwila trwała dłużej. Uspokoiła się. Przez chwilę czekała aż Marou ją puści, jednak to anielica musiała dać znak, że już jej wystarczy. Spojrzała aniołowi w oczy i powoli ustawali trzymać się w wzajemnych objęciach. Wtedy anielica wstała i przetarła rękawami oczy wraz z policzkami, po czym poprawiła grzywkę. Stali koło siebie bardzo blisko. Szybko schowała dłonie za plecami.
- Powinnyśmy iść. – powiedziała cicho, jeszcze płaczliwym głosem.
- Czarodziej mieszka w jaskini. Nie jest to daleko. Niecała godzina spaceru.
Czuła się niezręcznie.
Awatar użytkownika
Marou
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 114
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Upadły Anioł
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Marou »

Czuł jak Histoffe odwzajemnia jego mocniejszy uścisk. Może jemu samemu też było to również potrzebne, taka chwilowa bliskość z drugą osobą... Na szczęście Histoffe się uspokoiła. W uścisku trwali jeszcze trochę, po tym jak anielica się uspokoiła. Marou może i nawet chciał, żeby ta chwila potrwała dłużej, bo było dość przyjemnie. Koniec, końców Histoffe spojrzała na niego i dała mu znak, że już wystarczy. Rozluźnił uścisk i wstał chwilę po tym gdy uczyniła to upadła.
Marou, żeby patrzeć jej w oczy musiał opuścić swoją głowę w dół albo Histoffe musiała podnieść swoją głowę w górę. Upadły opuścił głowę, tak żeby patrzeć dziewczynie w oczy.
-Też myślę, że powinniśmy iść. Skoro jest niedaleko to jeszcze lepiej. Będę szedł za tobą, prowadź.- odparł do niej. Poprawił swój płaszcz i broń w pochwie na plecach. Z rąk zdjął rękawice, które zakładał tylko do walki i schował je pod płaszcz, do specjalnej kieszeni.
-To co zrobiłem... Podniosło cię na duchu, prawda?- zapytał, żeby się upewnić.
Awatar użytkownika
Histoffe
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 74
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Upadły Anioł
Profesje:

Post autor: Histoffe »

- Tak, podniosło. - powiedziała cicho i uśmiechnęła się szczerze
Po tym wszystkim nie mogła odpowiedzieć inaczej. Pierwsza odwróciła wzrok, spoglądając na oręż Cienia. Wzięła w ręce, mizerykordię i miecz. Po chwili zaczęli razem iść, Histoffe prowadziła. Było spokojnie: Harvor, gdzieś blisko powarkiwał, aż po czasie przypałętał się do anielicy i szedł raz przed nią, raz obok niej. Las pachniał pięknie, co chwilę zmieniał się bukiet zapachów, ale cały czas był on przyjemny i związany z naturą. Świergot ptaków płynnie ulegał zmianie. Nawet jedna sowa, myląc dzień z nocą, zaczęła huczeć obracając głowę za własne plecy, patrząc na dwie dwunożne istoty, które przeskoczyły przez wąski strumyk.
- Przyjemnie się chodzi, bosą nogą po trawie. – Stwierdziła Histoffe.
Anielica zatrzymała się na chwilę, jakby straciła poczucie kierunku. Rozejrzała się dookoła i wszędzie widziała zieleń. Gdy znów nabrała pewności co do drogi, ruszyła wzdłuż strumyka do żródła. Odwróciła się chcąc sprawdzić czy Marou idzie za nią. Poczekała, aż wyrównał do niej, by szli obok siebie.
- Chcesz coś powiedzieć? – spytała z uprzejmością
Awatar użytkownika
Marou
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 114
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Upadły Anioł
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Marou »

Odwzajemnił szczery uśmiech Histoffe, dobrze, że to co zrobił podniosło ją na duchu. Ruszył za anielicą. Spostrzegł jej wilka, który do nich dołączył. Rozglądał się po lesie co jakiś czas widząc ptaki przelatujące z drzewa, na drzewo. Słuchał śpiewu ptaków i czuł zapachy lasu. Co chwila zapachy zmieniały się, jednak cały czas były przyjemne dla nosa. Śpiew ptaków także zmieniał się co jakiś czas ale tak płynnie, że można było odnieść wrażenie, że jest to jedna piosenka. Przeskoczył przez strumyk.
Zatrzymał się w tym samym czasie co Histoffe.
"Czyżby straciła poczucie kierunku?"- pomyślał, jednak jego wątpliwości rozwiały się gdy anielica ruszyła ponownie, tym razem wzdłuż strumyka. Marou i Histoffe wyrównali krok.
-Odnośnie czego?- zapytał. Histoffe mogła domyślić się, że upadły chce, żeby sprecyzowała swoje pytanie.
Awatar użytkownika
Histoffe
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 74
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Upadły Anioł
Profesje:

Post autor: Histoffe »

- Czegoś co tobie chodzi po głowie. Ja się otworzyłam cała ze wszystkim… Może też chciałbyś powiedzieć coś, o czymś co cię gryzie albo leży na sumieniu?
Czuła się pozbawiona wszelkich tajemnic, więc wolała sprytnie unikać wzroku Marou, tak by on tego nie poczuł. Patrząc przed siebie nie spogląda się na rozmówce, co dodawało jej pewności w głosie. Rozmowa podczas spaceru okazała się dobrym rozwiązaniem według anielicy.
Doszli do miejsca, gdzie ktoś nad strumieniem postawił mały mostek z krzywo zbitych desek. Nie przechodzili ponownie przez wodę. Poszli słabo widoczną ścieżką odbiegającą od prowizorycznego mostu, dochodząc do kilku niewysokich obrośniętych samą trawą pagórków. Było widać z daleka, że jeden z pagórków posiadał drzwi, okrągłe okna i wystający komin, a wokół całości znajdował się zadbany ogródek warzywny otoczony pięknym białym płotkiem.
Awatar użytkownika
Marou
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 114
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Upadły Anioł
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Marou »

Owszem, gryzło go coś, a mianowicie to ile śmierci swoich znajomych i przyjaciół już widział, jednak to nie była rozmowa, którą można odbyć podczas spaceru.
-Jest jedna sprawa... może nie, aż tak poważna jak to co leżało tobie na sumieniu... Ale o tym powiem ci jak się gdzieś zatrzymamy. Nie chcę rozmawiać o tym w trakcie marszu.- odparł do Histoffe. Jeżeli będzie jej zależało na tym, żeby Marou jej o tym powiedział to mu to przypomni gdy nadarzą się odpowiednie warunki, on sam również będzie o tym pamiętał.
Dotarli w pobliże strumienia i poszli słabo widoczną ścieżką, która odbiegała od mostu. Doszli w pobliże kilku porośniętych trawą pagórków, z których jeden wyróżniał się tym, że było widać, że ktoś w nim mieszka. O tym, że pagórek jest zamieszkany świadczył komin i okna, a także zadbany ogródek wokół pagórka, który dodatkowo otoczony był białym płotem.
-Wiesz kto tam mieszka?- zapytał mając na myśli pagórek.
Awatar użytkownika
Histoffe
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 74
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Upadły Anioł
Profesje:

Post autor: Histoffe »

Histoffe zgodziła się z Marou. Zamierzała spytać o to jak się gdzieś zatrzymają, a sam anioł będzie chętny do rozmowy.

Anielica podrapała się po białej głowie. Nie mogła trafić do miejsca, które ostatnio odwiedzała czterdzieści lat temu. Wiedziała, że czarodziej na pewno jej pomoże, ale najpierw trzeba go odwiedzić.
- Nie… Nie wiem. Zabłądziliśmy… Ja zabłądziłam. Czarodziej mieszkał w jaskini, a nie w pagórku. Sprawdźmy, kto mieszka w środku. Może dowiemy się gdzie mieszka Suptim.
Harvor wyszedł przed anielicę, wąchając ziemię w poszukiwaniu ciekawego tropu. Po dłużej chwili uniósł pysk do góry, jakby chwytał zapach z powietrza. Spojrzał na pagórek, a następnie na anioły, przekręcając przy tym głowę.
Zablokowany

Wróć do „Góry Dasso”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość