Góry DassoPostój Na Szlaku

Rozciągające się od Równin Andurii aż po Równinę Maurat góry z wierzchołkami pokrytymi wiecznym śniegiem, przeplatane zielonymi dolinami i niebezpiecznymi przełęczami, zamieszkałe przez dzikie zwierzęta i legendarne potwory. Góry otaczają i chronią przed niebezpieczeństwami Szepczący Las, dając mu w ten sposób spokój.
Awatar użytkownika
Garricold
Szukający drogi
Posty: 25
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Postój Na Szlaku

Post autor: Garricold »

        Dwaj jeźdźcy zatrzymują się na polanie przy szlaku wiodącym przełęczą między nieznanymi im górami z łańcucha Dasso. Jadący na karym wałachu długowłosy brunet przerzuca nogę nad grzywą wierzchowca, a drobny szatyn, który od dłuższego czasu narzekał na trudy jazdy, spada z siodła niezgrabnie, choć utrzymuje się na nogach. Następnie trzymając się za tylną część ciała klnie głośno.
- Powtarzałem ci wiele razy: jeśli niewygodnie ci w siodle, to idź piechotą, albo trzeba było zostać w mieście.
        Szatyn nie odpowiedział. Robił to już nie raz w trakcie podróży. Garricold znał stosunek Estrycha, czy raczej Kirukiego, do takich propozycji.
        Garricold odtroczył resztki prowiantu zabranego z Nowej Aerii od swojego konia i wysłał swojego towarzysza po chrust. Przywiązał wodze koni do solidnie wyglądającego konara, a następnie zajął się rozsiodływaniem.
- Dziwnego towarzysza spotkaliśmy Mandziu - mruknął do swego miecza, wykorzystując chwilę samotności. - Niby magus, a trzęsie portkami jak zobaczy dwóch marnych wykidajłów. W sumie, może przez to, że szczeniak jeszcze. Ale to, że z nami lezie cały czas, to dopiero sensacja. Mówi, że go gonią. I chyba mówi prawdę, inaczej zostałby w mieście. Tym gorzej dla nas. Ja trafię do podłużnego pudła i to w najlepszym wypadku, a ty w najgorszym zardzewiejesz gdzieś w lesie. Chyba, że masz to szczęście i czarna stal nie rdzewieje.
        Garricold bał się nawet swojego kompana, ale tego nie powiedział. Wstydził się tego, że czuł chorobliwy lęk na myśl spojrzenia w żółte, kocie oczy młodzieńca. Ohydne i jakby martwe oczy.
- Nie podoba mi się on, ale póki ma chociaż trochę kasy nie mamy wyboru - wznowił pogawędkę z klingą. - Musimy ryzykować. Musimy wybrać mniejsze ryzyko, bo jeśli się od niego odłączę, to kto wie, czy nie przyjdzie do nas, kiedy będę spał i nie popuści mi krwi tą swoją magią, którą się całą drogę chwalił... Nie, żebym się go bał, ale nawet najwięksi ginęli zabici przez szczurków we śnie... Bo spać musi każdy. Poza krasnoludzkimi ostrzami z czarnej stali, ale one bez uzależnionego od snu przyjaciela zdadzą się na niewiele więcej niż lutnia w polu... O, właśnie idzie. Szybko się uwinął, skubany...
Awatar użytkownika
Nalph
Zbłąkana Dusza
Posty: 8
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Lodowy Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Nalph »

Skradając się, z zamiarem upolowania królika lub sarny, słyszy głosy. Przekazuje Nadyyrowi "Trzymaj się blisko, nie znamy zamiarów tych ludzi".
- Spróbuję wejść na to drzewo, powinno się udać.- mruknął sam do siebie.
Po chwili wszedł na drzewo, wytężając wzrok i słuch, zastanawia się gdzie jest nadyyr. Po pięciu minutach zobaczył jakieś dziwne stworzenie, i w tym samym momencie zaczął szukać Nadyyra myślami. Po paru sekundach przekazał mu "Jakieś dziwne stworzenie idzie w naszą stronę. Pilnuj się i nie wychodź ze swojej kryjówki."
Awatar użytkownika
Kiruki
Błądzący na granicy światów
Posty: 17
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Zjawa
Profesje:

Post autor: Kiruki »

        - Eh... Możesz mi wytłumaczyć dlaczego ja wydaję swe pieniądze... a no tak, ratujesz mi skórę. Zastanowiłeś się co byś chciał jeszcze? - Rzucił chrust, obtoczył kamieniami i z patyków ustawił stożek. Po kamieniach posypał jeszcze ziemi po czym wizął patyk do ręki – Oto ja, w swym imieniu zaklinam cię na tą chwilę. Otocz się ogniem! - patyk rzucony w stos samoczynnie się zapalił, po chwili ognisko paliło się w najlepsze, a Estrych przysiadł, od czasu do czasu dorzucając chrustu.

        Nagle zza drzew światło odbiło się od złotego grotu strzały, rażąc po oczach Garricolda. Świst. Estrych wstał i wygiął się w tył, po czym zaczął drzeć w złości bardziej, niż w bólu. Strzała niechybnie wbiła się w zad. Strzelec wypuścił kolejny pocisk, który tym razem przebił lewe płuco, palec odległości od serca. Estrych odwrócił się w kierunku strzelca, którego nie widział, krok przed nim pojawił się żelazny murek. - Za co ci płacę?! Zabij go! - kolejne strzały przecinały powietrze, nie mogąc dosięgnąć celu, zaczęły sięgać najemnika.

        Strzelcem okazał się pijak z karczmy, ten który przysiadł się do Garricolda. Miał krzywy, spity wyraz twarzy i wybałuszone oczy z rozszerzonymi źrenicami jakby widział noc. W ręku dzierżył łuk, a na plecak kołczan ze strzałami. Strzelał, i krył się za drzewa i ponownie oddawał strzał. Jak na kogoś takiego jak on, szło mu nienaturalnie sprawnie, chociaż mało celnie.

        Z niedaleka dało się słychać skrzypce i ich hipnotyzujące, delikatne brzmienie pełne wdzięku przebijające się przez myśl i odgłos marszu buciorów. Było to dziesiątka pijaczków idących jak orzywieńcy przed skrzypaczką, każdy z nich miał inną broń. Rude kręcone włosy spadały do ramion, zamknięte oczy i zmarszczone brwi ukazywały skupienie nad graną melodią. Biała suknia w którą, się przebrała po wyjściu z karczmy, czyniło ją z wyglądu niewinną, drobną ślicznotkę. Jeden z zahipnotyzowanych, dzierżący oszczep z kryształowym grotem, na którego trzonie były wyryte runy..
- Przyszłam po niego. - rzekł chrapliwie wskazując wolną ręką na Estrycha. Grająca, lekko się uśmiechnęła. Pijaczyna kontynuował – Zostawcie go samego a krzywda was nie dotknie.
- To „Czwórka” Salvira, albo Salva! - Wykrzyczał Estrych – Najświeższy towar tych co mnie gonią. Zna się tylko na emocjach i kontroli umysłu. Walczyć nie umie, tak samo jak ja!

        Kolejne strzały przestały padać, strzelec się ujawnił i z wymierzoną strzałą. Czekał aż melodia wyrazi wolę i wykona ją bez sprzeciwu, natychmiast. Reszta omamionych czekała spięta na rozpoczęcie rzezi.
Ostatnio edytowane przez Kiruki 11 lat temu, edytowano łącznie 2 razy.
Awatar użytkownika
Nalph
Zbłąkana Dusza
Posty: 8
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Lodowy Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Nalph »

W pośpiechu rozgląda się patrząc skąd nadlatują strzały. W pewnym momencie, zbyt gwałtownie się obrócił, przez co poślizgnął się łamiąc gałąź i klnąc szpetnie. Mówi do Nadyyra: "Czekaj aż podejdą, zanim się pokażesz". Po czym zaczyna schodzic z drzewa.
- Witam panowie - mówi po jakimś czasie - Nie lubię pijaków, a jeszcze bardziej pijaków z bronią - mówiąc wyjmuje łuk - Czas ubrudzić ręce ich krwią, hmmm? - dodał wystrzeliwując na próbę strzałę, po chwili słychać było krzyk, po czym powiedział Nadyyrowi: "Dobra chodź się pobawić" i poszedł za drzewo, aby nie dostać strzałą. Strzela w trzech ludzi, trafił tylko dwóch, następnie na cel wybrał ową kobietę, już miał wystrzelić, lecz trafił go kamień i strzała poleciała w górę.
- Ruszcie się! - krzyknął - sam nie dam rady - po czym wystrzelił następną strzałę, tym razem celniej. Trzech pijaków nie żyje, zostało jeszcze kilku i ta kobieta. Po chwili Nadyyr wyskoczył zza krzaków przygniatając następnych pijaków i rozszarpując im gardła. Nadlatuje kolejna strzała pijaka, lecz i tym razem chybia.
- Pomożecie, czy mam sobie pójść? - zapytał się po czym usiadł za drzewem.
Awatar użytkownika
Garricold
Szukający drogi
Posty: 25
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Garricold »

        - Zostaw tych ludzi! Zajmij się kobietą! Oni nie wiedzą co robią!
        Krzyk Garricolda został zagłuszony przez odgłosy z polany, która nagle stała się polem bitwy. No cóż, Mandziu, czas działać, pomyślał. Klinga zabłyszczała, odbijając czerwone światło zachodzącego słońca, lecz nie zrobiło to na nikim wrażenia. Poza nim samym. Uwielbiał swój miecz... Ale teraz nie było czasu na podziwianie wspaniałości Czarnej Amandy.
        Biegiem minął przebodzonego strzałami Estrycha przy ognisku. Jeśli zginął, to zabiorę jego spodnie, bez skrupułów powiedział w myślach.
        Pierwszy oprych dostał płazem Amandy w głowę z góry, a gdy podbiegł następny, nadział się na stopę uniesioną na wysokość splotu słonecznego i padł po uderzeniu mieczem w twarz. Również płazem, nie chciał zabijać. Schował się za drzewem, aby zniknąć z oczu szykującemu się do strzału łucznikowi. Kilka sekund został w miejscu uspokajając oddech, wyskoczył tygrysim skokiem w lewo, następnie kilkoma susami dopadł łucznika i uspokoił go używając kolana między oczy. Odsłonił się teraz temu z wielkim oszczepem i nie zdążyłby stanąć w pługu i odeprzeć szarży, lecz oprych nagle zatrzymał się jakby uderzył w ścianę. Garricold po chwili zorientował się, że z ramienia łotra ramienia zaczęła wystawać strzała, wystrzelona przez łucznika, który pojawił się znikąd. Ogłuszył pijaka jeszcze dla pewności, uderzeniem głowicą Amandy. Następnie, widząc, że wieśniacy zaczęli się odrobinę obawiać, wbił miecz w ziemię, wyrwał z dłoni nieprzytomnego oszczep i cisnął nim w stronę skrzypaczki, na twarzy której, oprócz skupienia, rysował się zalążek gniewu.
         Nie zdążyła uskoczyć, ale rzut nie był idealny. Może to i lepiej. Utwór skończył się fałszywym glissandem, po którym skrzypaczka padła na kolana i zaklęła paskudnie, w panice usiłując wyciągnąć oszczep z ładnie wyrzeźbionego uda. Próbowała jeszcze grać, ale Garricold dobiegł i uroczystym kopniakiem wybił jej z rąk instrument, którego gryf złamał się uderzając o ziemię. Wieśniacy nagle przestali maniakalnie krzyczeć, a zaczęli pijackie śpiewy opierając się o drzewa, albo kładąc się wzdłuż poległych kompanów, śmiejąc się z słabości ich głów, czyli wszystko wróciło do względnej normalności.
         - A co zrobimy z nią? - spytał Garricold, kładąc Czarną Amandę na karku, a drugą ręką wskazując na klęczącą kobietę.
Awatar użytkownika
Kiruki
Błądzący na granicy światów
Posty: 17
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Zjawa
Profesje:

Post autor: Kiruki »

        Estrych leżał twarzą do ziemi. Kiruki nie pozwolił by cenne ciało stało się martwym i, w jego mniemaniu, bezwartościowym ścierwem. Strzał nie było, tak samo jak dziur w ubraniu, jednak plamy krwi zostały. Wstał na równe nogi.
- Ty gnoju! Morderco! Oni byli zahipnotyzowani, po cóż strzelał by zabić! - wykrzyczał w stronę elfa - Teraz chodź, mamy przez ciebie niemały problem!
        Estrych podbiegł zobaczyć czwórkę, stajać obok najemnika. Kobieta zbladła, po nieludzkim wdechu, próbowała wyciągnąć broń z uda. Jednak zamarła w pozie, w której aktualnie się znajdowała. Runy na trzonie mignęły światłem, wydając z siebie nienawistny jęk konających ludzi, kryształ pociemniał i zmatowiał. Kobieta zaczerwieniała na policzkach zaczęła krzyczeć z bólu, niczym mała dziewczynka, a strumienie łez spływały jej po policzkach.
- Ta broń, była na mnie. – zaczął snuć mrocznie mag – Miała wyniszczyć mą duszę, nieodwracalnie. Idealna broń na zjawy i upiory. Sądząc po runach, jednorazowego użytku. Mój stwórca wynalazł pewnie coś lepszego ode mnie i teraz próbuje się mnie pozbyć, nie schwytać. Macie szczęście, że nie widzieliście obrazu zniszczenia, który dokonał się pod waszym nosem. Śmierć prawdziwa. Jest mi jej żal. Co teraz z nią zrobimy i pijaczkami? Trzeba się nad tym zastanowić.
        Nachylił się nad młodą kobietą i gdy wyciągał z niej włócznię, odrzucił ją szybko, niczym poparzony sycząc z bólu. Zaraz jednak przystąpił do leczenia, przykładając dłoń do rany i mamrocząc coś pod nosem. Po dłużej chwili, wszedł w bezbronny umysł, nie napotkawszy żadnego oporu. Żywe ciało czwórki wstało, lekko kulejąc i ciężar opierając na ramieniu Estrycha. Płakała nadal, lecz ciszej, przez załzawione oczy nie była wstanie nic ujrzeć. Kirukiemu buło to na rękę, miał ciało na zapas, w dodatku, mógł się przebrać za jednego z dwunastki.
- Weście tą włócznie. Ma jeszcze na tyle mocy, by poharatać jakąś duszę. Ja nawet jej dotknąć nie mogę, bo pali gorzej niż ogień. Groty nie dotykaj! - krzykiem zwrócił uwagę zataczających się. - Nią się zaopiekuję, miałem kiedyś zbliżony przypadek. Skrzypce nie są zaczarowane. To zwykły instrument..
- Twoja myśl. – zwrócił się do najemnika – Po co ci moje spodnie?
Ostatnio edytowane przez Kiruki 11 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
Awatar użytkownika
Nalph
Zbłąkana Dusza
Posty: 8
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Lodowy Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Nalph »

- Krzyk nic nie da, więc nie krzycz - powiedział. Po kilku minutach, gdy odpoczął, zaczął zbierać i wyjmować z ciał strzały. W międzyczasie pogwizdywał. Gdy wyjął wszystkie groty, zawołał Nadyyra: "chodź tylko ich nie wystrasz" po czym parsknął śmiechem słysząc Nadyyra: Mną się nie przejmuj, lepiej pomyśl o kazaniu które zaraz usłyszysz.
- Jestem Nalph - przedstawił się, podchodząc - Pomóc w czymś? - spytał się po chwili - Zapewne widzieliście już mojego kolegę, Nadyyra - dodał siadając.
Awatar użytkownika
Garricold
Szukający drogi
Posty: 25
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Garricold »

        Garricold stał nad pobojowiskiem. A miał to być zwykły obóz. Pozwolił na zabicie kilku niewinnych pijaków, a osobiście rozharatał nogę opętanej przez jakiegoś ducha kobiecie. Chciał ją nawet zabić. Mógł o sobie powiedzieć wiele rzeczy, ale dumny z siebie nie był. I jeszcze ten elf.
        - Serdecznie witam ciebie, Nalphu, oraz twojego czworonożnego przyjaciela... - nawet gdyby Garricold powiedział choćby jedno słowo więcej, to Nalph nie byłby w stanie go usłyszeć.
        Elf zwaliłby się na ziemię, gdyby nie drzewo. Drugi cios w jego gładką twarz Garricold skierował z lewej strony, a trzeci - podobnie jak ten otwierający - z prawej. Wilk obniżył się na łapach, ale zatrzymany został przez błysk wyciąganego miecza z czarnej stali. Nadal jednak trzymał środek ciężkości obniżony, bijąc jak tygrys ogonem po bokach, zapowiadając pełną gotowość bojową.
        Garricold odstąpił kilka kroków od osuwającego się na ziemię elfa, tak, aby nie stać pomiędzy nim a wilkiem.
        - To i tak za mało. - zaczął, stojąc w "postawie wołu", odsłaniając dolną część ciała, zapraszając zwierzę do ataku - Powinienem ci uciąć rękę. Co najmniej. Albo uszy, bo i tak ich nie używasz. Powiedziałem, żebyś nie zabijał?
Awatar użytkownika
Kiruki
Błądzący na granicy światów
Posty: 17
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Zjawa
Profesje:

Post autor: Kiruki »

        W tym momencie dziewczyna zsunęła się bezwładnie po Estrychu, który prawie stracił równowagę, chcąc uchronić ją przed nagłym kontaktem z ziemią. Zasnęła, co bardzo źle wróżyło. We śnie, zależnie od woli, mogła odzyskać świadomość, co utrudniłoby splątanie jej ciała, w dodatku, teraz nadarzyła się szansa na łatwe i nowe ciało. Zjawa nie mogła przegapić takiej okazji. Teraz szatyn z bezcenną zdobyczą zniknął za drzewami. Spojrzał jeszcze raz zza drzewa żmijowym okiem, badając czy najemnik i elf będą dostatecznie długo zajęci sobą.
Awatar użytkownika
Nalph
Zbłąkana Dusza
Posty: 8
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Lodowy Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Nalph »

Po chwili wstał ocierając krew, chwilę później z trudem wspiął się na drzewo, po czym powiedział:
- Wiesz, mam taki zwyczaj, że jak ktoś do mnie strzela, lub biegnie do mnie z mieczem, zwykle go zabijam - powiedział spokojnie - Więc jeśli łaska nie bij mnie - dodał, po czym zwrócił się do Nadyyra "Idź zapolować, jeśli chcesz. Ja tu zostanę i spróbuję porozmawiać z tymi ludźmi, jednak bądź niedaleko", następnie zaczął się przeciągać rozciągać i wykonywać różne ćwiczenia. Po 15 minutach ćwiczeń zszedł niżej i się spytał:
- Masz zamiar coś jeszcze powiedzieć czy mogę iść spać? - zapytał z drwiącym uśmieszkiem.
Awatar użytkownika
Garricold
Szukający drogi
Posty: 25
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Garricold »

        Garricold był po części zaskoczony zuchwałością "młodego" elfa - skąd mógł wiedzieć, że elfy się wolniej starzeją i że w rzeczywistości, pomimo wyglądu, jest od niego piętnaście razy młodszy a dodatkowo bezczelność prawdopodobnie wynika z niechęci do ludzi. Jednak zdenerwowanie było silniejsze niż zdumienie i ono od razu podsunęło mu na język słowa.
        - Teraz, lepiej żebyś zawołał tego swojego wszarza i, jeśli masz zamiar podążać z nami, zaprowadzić tych ludzi do Nowej Aerii, wydać im ciała, żeby mogli je pochować. Jeśli doniosą na ciebie do władz, ani myśl ich zabijać. Jedna kropla krwi zmoczy ziemię przez ciebie - znajdę cię. Jeśli ci się uda i uciekniesz, będziemy czekać na ciebie do jutrzejszego wieczoru. Możesz też uciec w zgoła przeciwną stronę, co ci gorąco polecam. Szczerze jednak, wolałbym, żebyś został w rękach władz. Byłoby lepiej. Lepiej dla mnie i lepiej dla świata. - Garricold wciąż patrzył w obojętne oczy elfa - Tobie - po chwili - by i tak było wszystko jedno.
        Garricold miał wrażenie, że mówi do głazu. Nawet Czarna Amanda była aktywniejszym rozmówcą. Nie wiedział co zrobić, żeby choć jedna głoska dotarła do szpiczastych uszu.
        - Tak, dokładnie tak. - zaczął, jakby odpowiadał na pytanie, starając się aby zabrzmiało to tak dobitnie, jak to tylko możliwe - Właśnie powiedziałem, że chcę abyś zniknął mi z oczu, na możliwie jak najdłuższy czas, nie wykluczając wieczności.
Awatar użytkownika
Nalph
Zbłąkana Dusza
Posty: 8
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Lodowy Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Nalph »

- Po pierwsze mam 412 lat, więc jeśli łaska trochę szacunku. Po drugie zamierzam za wami podążać tak czy siak. Jeśli moja obecność ci nie pasuje, to pójdę zapolować z Nadyyrem - odpowiedział.
- Jakieś zamówienia? Króliki, sarny? Czy wolicie jeść swoje suszone mięso? - dodał po chwili - Jeśli chcesz coś dodać proszę bardzo, czy wolisz mieć na mnie oku i pójść za mną na polowanie. - Zapytał się drwiąco, zakładając kołczan na plecy i biorąc łuk w ręce - To jak, idziesz?
Awatar użytkownika
Garricold
Szukający drogi
Posty: 25
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Garricold »

        - Zamknij się i szykuj do odprowadzania tych pijaków - palec wycelowany błyskawicznym ruchem pomiędzy oczy Nalpha przygwoździł go do drzewa, choć nawet go nie dotknął - Jedno słowo, a pogadasz ze stalą. A ona nie jest takim łagodnym rozmówcą, jak ja. Z nią się nie negocjuje. Więc, jeśli łaska, bądź grzeczny, staruszku.
        Wpienia mnie ten typ, pomyślał Garricold. Wiele razy groziłem, wieloma rzeczami i wielu różnym osobom, ale tak szczery nie byłem nigdy. Najgorsze jest to, że tę groźbę chyba będę zmuszony spełnić...
Awatar użytkownika
Nalph
Zbłąkana Dusza
Posty: 8
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Lodowy Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Nalph »

- Jasne, jasne pójdę, nie mam zamiaru rozstawać się na dłuższą chwilę z Nadyyrem - odpowiedział spokojnie - I mam oczywiście nikogo nie zabijać? - spytał ze smutkiem, po czym wyjął sztylet i osełkę. - Dobrze, no to idę, możecie iść dalej. On was znajdzie -Powiedział patrząc na Nadyyra. - No to idziemy. Ej, wy tam, chodźcie za mną! - krzyknął do pijaków.
Po godzinie zatrzymali się aby zjeść coś i się rozejrzeć. Dał pijakom po kawałku sarny, sam zjadł udo, popijając naparem owocowym. Po 5 minutach wszedł na drzewo, i zobaczył miasto. - No dobra idziemy, już niedaleko - po czym zaczął iść dalej, ignorując pomruki niezadowolenia.
Przy bramie strażnik go zatrzymał, mówiąc:
- Wcześniej cię tu nie widziałem, elfie, a ci ludzie co z tobą robią? - zapytał się podejrzliwie.
- Powiedzmy, że zauważyłem ich po drodze i zdecydowałem iż odprowadzę ich do miasta - powiedział podając strażnikowi parę sztuk złota - To jak? Możemy przejść? - zapytał.
- Jasne, przechodźcie - powiedział strażnik.
Gdy przeszli przez bramę powiedział do pijaków:
- Rozejdźcie się do domów - po czym ruszył w stronę targowiska, gdzie kupił 2 jabłka, które zjadł. Gdy już wychodził z miasta z zamiarem wrócenia do obozowiska, usłyszał krzyk strażników i zaczął uciekać. Po 15 minutach ucieczki, schował się razem z Nadyyrem i czekał aż pogoń ich minie. Po 5 minutach wyszedł i powiedział do Nadyyra Jeśli wyczujesz jakiś dziwny zapach, to mów po czym ruszyli dalej. Po drodze nie działo się nic ciekawego, ptaki śpiewały, a oni biegli. Po godzinie dobiegli do obozowiska gdzie od razu położyli się spać.
O świcie się obudził, rozejrzał się i zauważył że Garricold oraz Estrych śpią, więc zawołał Nadyyra i poszli na polowanie. Po pół godzinie wrócili z dwoma sarnami, rozpalił ognisko, i zaczął przyrządzać śniadanie dla wszystkich i tak przyrządzając śniadanie czekał aż się obudzą...
Ostatnio edytowane przez Ailis 11 lat temu, edytowano łącznie 2 razy.
Powód: Przypominam o regulaminie pisania postów.
Awatar użytkownika
Kiruki
Błądzący na granicy światów
Posty: 17
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Zjawa
Profesje:

Post autor: Kiruki »

        Rudowłosa mozolnie wstała, przeciągnęła się i sennymi oczami obejrzała okolicę, skupiła się na elfie. Estrych gwałtownie wyrwał się ze snu. Stanął na równe nogi.
        - Mam dwa pytania! - wyliczał na palcach - Po co fechmistrzowi moje spodnie? Gdzie rodzą się elfy, które nie trafiają w cel? Gdzie znalazłeś takie posłuszne bydle? Co dalej? Na szczęście mogę odsapnąć, Salva nie prześle informacji że nadal jestem, więc ci co mnie ścigają zgubią trop, mam czas. Co do was... Jaki macie stosunek do śmierci, cudzej i własnej? Ja, mam jeden cel.. - zacisnął zęby i pięści - Osobiście zabić swego stwórcę!
        Dziewczyna podniosła swoje skrzypce, oglądała je ze wszystkich stron. Po chwili przyłożyła do szyi instrument, chwytając smyczek. Westchnęła ciężko. Złożyła instrument obok siebie, zaczesała włosy za uszy. Otworzyła usta, chcąc coś powiedzieć, lecz zachowała milczenie.
Awatar użytkownika
Garricold
Szukający drogi
Posty: 25
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Garricold »

        - Zamknij się - burknął Garricold - z łaski swojej. O jakich spodniach ty w ogóle gadasz?
        Dziwny typ, pomyślał. Ale na gorszego nie trafił. W końcu nie spotka wielu ludzi wychowanych przez krasnoludy.
        - Widocznie nigdy się tego nie dowiem. - Estrych zaśmiał się kręcą głową, jak to w zwyczaju przy dowcipach. – Przejmujesz się tym jak by od tego zależało całe twoje życie. Spokojnie, dopiero zrozumiałem jak ja ciebie lubię.
        Trafił swój na swego. Co do tego nie ma żadnych wątpliwości. Ale ten elf, pomyślał, to już przegięcie. Skoro jest taki stary, to powinien być cholernie mądry, a zachowuje się jak szczeniak. Szczeniak z łukiem. A do tego szczeniak, który nie ma żadnych oporów przed zabijaniem. A to już jest bardzo niebezpieczna kombinacja. Nie mam pojęcia co z nim zrobić. A zrobić coś trzeba i to rychło. Rychlej znaczy lepiej.
        Garricold przestał sobie zaprzątać głowę rozmyślaniem o przyszłości, usiadł natomiast naprzeciw rudej dziewczyny.
        - Jak masz na imię?
        - Lena
        – Ładnie.
        Nie wierzę, pomyślał. Rozkładałem na łopatki gości większych ode mnie cztery razy. A więc osiem razy większych od niej. A kiedy patrzę na nią, miękną mi nogi...
Zablokowany

Wróć do „Góry Dasso”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 6 gości