Góry Dasso[Słabo zalesione górskie zbocze]Wyjście na powierzchnię

Rozciągające się od Równin Andurii aż po Równinę Maurat góry z wierzchołkami pokrytymi wiecznym śniegiem, przeplatane zielonymi dolinami i niebezpiecznymi przełęczami, zamieszkałe przez dzikie zwierzęta i legendarne potwory. Góry otaczają i chronią przed niebezpieczeństwami Szepczący Las, dając mu w ten sposób spokój.
Awatar użytkownika
Dim
Błądzący na granicy światów
Posty: 22
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Dobra dusza
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Dim »

Lew podszedł powoli do Paula i zaczął go obwąchiwać. Mieszanka zapachów wydzielanych przez jego ubranie sprawiała, że nawet eteryczne zwierzę lekko odrzucało. Musiał przebywać ostatnio w jakimś na tyle nieprzyjemnym i odciętym od świeżego powietrza miejscu, że każde towarzystwo powinien się starać zatrzymać. Jednak młodzieniec sam od siebie odrzucał samą myśl towarzystwa. Przynajmniej chwilowo. Dim skończył go więc badać i usiadł z powrotem tuż przed nim.
- Sam nie wierzysz w to co mówisz. Powinieneś poświęcić więcej czasu i zastanowić się dalej czy na pewno wolisz iść po najłatwiejszej linii oporu. - Duch zarzucił grzywą, przeciągnął się i rozejrzał. - Zawędrowałeś tutaj w towarzystwie, jednak skończyłeś sam. Kwestią sporną pozostaje czy naprawdę chcesz być sam. Czy chcesz mieć kogoś, kto się tobą zaopiekuje. Wybacz mi szczerość, ale boli mnie widok tak pokruszonej psychiki w takim młodym ciele. Dlatego chciałbym ci pomóc.
Sztywno wyprostowany ogon zdradzał powagę sytuacji. Razem z obrazem zwierzęcia przejmował trochę jego nawyki. Na szczęście nie wszystkie, gdyż zmuszony byłby, jak to lew, zostawić muzyka jego własnemu losowi i dalej ruszyć samotnie. Jednak uważny obserwator zauważyłby lekkie drgania nierzeczywistych mięśni. Mimo spokojnego tonu Dim też się lekko denerwował oczekując na decyzję młodzieńca.
Awatar użytkownika
Paul
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 53
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Paul »

Chłopak zesztywniał nieco, gdy potężne zwierzę podeszło jeszcze bliżej i zaczęło go obwąchiwać. W końcu, wystarczyłoby jedno uderzenie tych wielkich szczęk... Paul wzdrygnął się, a gdy lew się nieco odsunął - choć niestety na niezbyt dużą odległość - ledwie zauważalnie odetchnął z ulgą.
- Zaopiekuje? - prychnął - Może jestem dzieckiem, że ktoś miałby się mną opiekować?
Był bardzo młody, fakt, ale uważał, że potrafi poradzić sobie zdany sam na siebie. I w praktyce radził sobie całkiem nieźle... Dopóki nie uciekł mu wierzchowiec, zastępujący mu nogi, zbyt słabe, by nieść bulimika na dłuższy dystans, ręce, zbyt wątłe, by udźwignąć choćby konieczny do przeżycia ciężar; wierzchowiec pełniący de facto funkcję jego strażnika - bo gipsoda była stworzeniem naprawdę groźnym. Ale teraz - cóż, zniknęła, i młody muzyk po raz kolejny musiał zmagać się z własną niedoskonałością.
Lwu chodziło zapewne o coś... kogoś innego. Kogoś, kto wyleczyłby Paula z tych wszystkich bezsensownych urojeń, od prześladujących go cieni, po cały ten egocentryczny bałagan kończący się na panicznym strachu przed samym sobą. Jednak... on nie chciał. Nie chciał mieć nikogo blisko siebie. Pielęgnował swój obłęd, izolując go od świata. Zresztą nie wierzył, by mógł kiedykolwiek zdobyć się na opowiedzenie komukolwiek o czymkolwiek. Musiałby wywlec wszystko. Okropność, nie?
- Pomóc, pomóc... Nie trzeba mi pomocy - odezwał się w końcu bardzo spokojnie, kłamiąc z wielką łatwością - Ja muszę tylko znaleźć swojego konia, później już sobie poradzę.
Jednocześnie młodzieniec zastanawiał się, czym u licha, jest ta bestia, skąd się tu wzięła i czy za nim podąża - a jeśli tak, to od jak długiego czasu?
Awatar użytkownika
Dim
Błądzący na granicy światów
Posty: 22
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Dobra dusza
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Dim »

- Chłopcze, sam nie wierzysz w to, co mówisz. - Dim dalej spokojnie siedział patrząc na emocje malujące się na twarzy Paula. Rzadko kiedy trafiał się ktoś, kto pojmował kim naprawdę jest ten duch zwierzęcia. A muzyk nie był jedną z tych osób. Tłumaczenie mu tego wszystkiego? Nie, za dużo zachodu. Może kiedyś... Uśmiechnął się sam do siebie. Ten grymas musiał wyglądać dosć ciekawie na pysku nie przyzwyczajonym do ludzkiej mimiki.
- Popracujemy nad twoim podejściem do samego siebie. Na pewno gdzieś tam w środku rozumiesz o co mi chodzi. Dajmy temu trochę czasu. Tymczasem chyba pomogę ci w poszukiwaniach. Zobaczymy, co twój wierzchowiec będzie miał do powiedzenia na twój temat - po czym cicho zachichotał, co znowu zabrzmiało (niestety) jako gardłowe warknięcie.
Awatar użytkownika
Paul
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 53
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Paul »

Paul patrzył na lwa z nieskrywanym już zdziwieniem. Wszystko, co to zwierzę mówiło, dziwaczne grymasy przewijające się po jego pysku, w niepokojący sposób przypominające jednak ludzką mimikę...
- Moim podejściem do samego siebie...? Co za...? - gdyby widziała to Sunniva, pewnie byłaby serdecznie ubawiona tym odmalowanym na szpetnej twarzy skrzypka osłupieniem.
Głęboko w nim niepokój narastał, a małe trybiki paranoi obracały się gorączkowo. Kim jest? Ile i skąd o mnie wie? Nieskończone pytania materializowały się w głowie chłopaka. Czego chce? Czego może ode mnie chcieć? Nie wypowiedział tego głośno; nie teraz.
- Pójdziemy... - odezwał się po dłuższej chwili - Pójdziemy w tamtą stronę.
Ani myślał o ucieczce, gdyż doskonale zdawał sobie sprawę z jej niemożliwości. Podobnie jak z tego, że samotność chwilowo oznacza dla niego śmierć. Bijąc się z nieprzebranymi rozważaniami, powoli ruszył w obranym przez siebie kierunku.
Awatar użytkownika
Dim
Błądzący na granicy światów
Posty: 22
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Dobra dusza
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Dim »

Deszcz gdzieś padał dalej, uciekając jak najdalej od dwójki dziwnych istot. Świat wydawał się nie zwracać uwagi na to, że dwójka tak niepodobnych sobie osób spotkała się w miejscu jak najbardziej do tego nie pasującym. Niektórzy jednak mogliby odczytywać tę poprawę pogody jako znak. Przesłanie od natury, od woli prasmoka.
Jednakże Dim zbytnio nie zaprzątał sobie głowy tymi problemami. Wciąż mając dobry humor od obserwowania reakcji młodzieńca na swoje pojawienie się ruszył tuż za nim. Dzięki jego niepewności wciąż mógł udawać prawdziwe zwierzę. W końcu ani on nie dotknął go obwąchując, ani tamten, żeby odpędzić od siebie dzikie zwierzę.
Szli wiec tak przed siebie, oddalając się od najbliższych znanych druidowi osad ludzkich. Nie miał jednak pojęcia gdzie idą, oraz czy Paul ruszył w wędrówkę świadom celu swojej podróży. Lew mógł wprawdzie poszybować w przestworza i sprawdzić co jest przed nimi. Jednak bezpowrotnie utraciłby rozrywkę jaką dostarczała mu niepewność chłopaka.
- Na pewno wiesz dokąd idziesz? - odezwał się, kiedy maszerowali już przez dobry kwadrans.
Zablokowany

Wróć do „Góry Dasso”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 7 gości