Mauria[Mauria] Przygotowania

Miasto położone na północny-zachód od Mglistych Bagien, otoczone gęstą puszczą, jedyną droga prowadząca do miasta jest dolina Umarłych lub też nie mniej niebezpieczne bagna. Niewielu tutaj przybywa miasto zaczyna wymierać, gdyż młodzi jego mieszkańcy uciekają stąd jak najdalej od tajemniczej Doliny Umarłych.
Awatar użytkownika
Vanessa
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 61
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Przemieniony
Profesje: Zielarz , Alchemik , Badacz

Post autor: Vanessa »

Vanessa odetchnęła z ulgą, że w końcu ruszyli. Miejsce egzaltacji i fascynacji zajęło zmęczenie połączone ze znudzeniem. Właściwie... to powoli żałowała, że jednak dołączyła "na siłę" do najemników, bardziej z chęci przeżycia przygody czy czegoś całkiem innego niż do tej pory.
Kraina przestała jej się w ogóle podobać, ciągle to samo, brak pięknych krajobrazów, które zawsze ją urzekały. W jednej chwili zatęskniła za zielonymi łąkami, lasem, kwiatuszkami... Obserwowała najemników i miała ich serdecznie dość... Ogłupiałe spojrzenie, tępy wyraz twarzy, ubrani byle jak, niechlujni, a nawet ciągnął się za nimi pewien "smrodek", który stawał się czasami nie do zniesienia.
" Czy ci ludzie w ogóle korzystają z wody i mydła, przecież jak zawieje wiatr w moją stronę, to aż muszę zakrywać twarz szalem, bo tak capi..." Coraz bardziej miała mieszane odczucia i coraz mniejszą ochotę pełnić rolę sanitariuszki.
"Chyba porwałam się z motyką na słońce... co mnie obchodzi jakiś tam artefakt..." Zdała sobie sprawę z tego, że może nie podołać obowiązkom związanym z opatrywaniem rannych.
"Nie zniosę widoku krwi, krzyków rannych, gdzie ja się pcham... w sam środek piekła, chyba postradałam zmysły. "

Zauważyła, że dowódczyni zrównała swojego wierzchowca ze "szpiegiem" o topazowych oczach i ukradkiem przyglądała mu się. Nie wie, czy coś rozmawiali ze sobą. Ta kobieta ją przerażała najbardziej, cały czas była pod wrażeniem tego, jak powaliła osiłka. "Czy to w ogóle jest kobieta?" - zastanawiała się. Sytuacja, w której jest śledzona przez mężczyznę o "topazowych oczach" była dla niej nie do zniesienia i upokarzająca.
"Nadgorliwość rodziców... zawsze muszą mnie kontrolować. Nie po to uciekłam z domu, aby teraz mieć na karku tego najemnika, który udaje, że jest pochłonięty rysowaniem, a jestem przekonana, że ciągle łypie okiem w moją stronę. Będzie mnie tak śledził, aż do końca. Żeby chociaż jeszcze mi się podobał... przy nadarzającej się okazji, uciekam stąd."
Nie mogła tego uczynić od razu, bo zwróciłoby to uwagę innych. Postanowiła stopniowo zostawać w tyle i wykorzystać okazję, kiedy nikt nie będzie jej obserwować, skręcić w bok i cicho oddalić się.

Taka okazja nadeszła niebawem. Zrobiła tak, jak postanowiła. Gdy nikt nie zwracał na nią uwagi, udała się w przeciwną stronę. Nawet nie oglądnęła się za sobą, Pędziła przed siebie, byle dalej od tej ludzkiej zbieraniny. Kiedy spojrzała za siebie, nie widziała nikogo. "A teraz jak najszybciej byleby na wschód, aby wydostać się z tej przeklętej krainy."
Gdy znalazła się w bezpiecznej odległości, nieco zwolniła, dając odpocząć rumakowi i odetchnęła zadowolona.
"Udało się... po co ja tu w ogóle przyjechałam".

Ciąg dalszy: Vanessa
Awatar użytkownika
Ranea
Błądzący na granicy światów
Posty: 19
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Ranea »

- Przemieniony, co? - skomentowała krótko, oczywiście w jego myślach. Reszta tych szumowin zwana najemnikami nie musiała wiedzieć tego, o czym rozmawiali. Gdyby nie okoliczności, to by ich tu nie było. Niestety, paradoksalnie, w martwej krainie ciężko było znaleźć jakiś zdatny materiał na truposzy, więc została zmuszona używać żywych. Poza tym nie mogła od tak ściągnąć "od siebie" więcej niż oddziału nieumarłych, bo taka mini armia wzbudziłaby zbyt wielką sensację... albo i gorzej. Nigdy nie wiadomo, czy jakieś państewko nie uznałoby tego za prowokację lub też najazd, lepiej było nie ryzykować.
Dodatkowo miała już okazję obcować z tego "typu" albo rasy,wszystko jedno, "ludźmi." W większości prezentowali się lepiej niż ich typowe odpowiedniki, więc może i tak było tym razem, ciężko było to stwierdzić. W końcu nie widziała go w akcji.
- To się jeszcze okaże - skwitowała jego wypowiedź. Czy faktycznie umiał walczyć lepiej niż rysować? Zapewne wyjdzie w praniu. Najwyżej będzie o jednego trupa więcej, żadna różnica. - Ranea. - Chciał wiedzieć jak miała na imię, oto i ono.

Najwidoczniej Vanessa rozmyśliła się z całej tej wyprawy. Jej zniknięcie obyło się jednak z "zauważeniem." Może zadziałałoby to na jakiejś prostszej kompanii, ale nie tutaj. Mimo to nie miała zamiaru jej gonić, wartości bojowe kobiety były niewielkie, więc i tak obędą się bez niej. Najwyżej ktoś będzie odwalał prowizorkę przy opatrunkach, o ile te będą w ogóle potrzebne. Poza tym ciężko było podciągnąć to pod dezercję, w końcu nie stanowili regularnej armii. Ba! Nawet umowy pisemnej nie podpisywali...
Chwilę później byli na trakcie prowadzącym wprost do Doliny Umarłych, a z każdym krokiem zbliżali się do ruin cytadeli i celu Ranei...

Ciąg dalszy: Ranea, Samiel
Zablokowany

Wróć do „Mauria”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 5 gości