Mauria[EVENT] Mauria - Poszukiwania czas zacząć (II)

Miasto położone na północny-zachód od Mglistych Bagien, otoczone gęstą puszczą, jedyną droga prowadząca do miasta jest dolina Umarłych lub też nie mniej niebezpieczne bagna. Niewielu tutaj przybywa miasto zaczyna wymierać, gdyż młodzi jego mieszkańcy uciekają stąd jak najdalej od tajemniczej Doliny Umarłych.
Zablokowany
Awatar użytkownika
Pani Losu
Splatający Przeznaczenie
Posty: 637
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

[EVENT] Mauria - Poszukiwania czas zacząć (II)

Post autor: Pani Losu »

Wątek numer II: Aishele, Galanoth, Inultus, Sahela, Xaira

        Wydawało się, że już ma się wypogodzić. Deszcz przestał padać, wiatr odegnał burzowe chmury, a na nocnym niebie ukazały się gwiazdy. Upiorna Dziewica nie wydawała się już taka straszna, a jej psy przepadły gdzieś we mgle. Wszystko wskazywało na to, że po raz pierwszy od wielu dni – tygodni – ukaże się piękny świt.
Jednak natura, jak zwykle, miała inne plany. Po paru spokojnych godzinach gwałtownie się ochłodziło, zerwał się wiatr, a niebo przybrało barwę popiołu. Cienkie nitki błyskawic rozświetliły je pod wieczór, pojawiając się równocześnie z deszczem gdzieniegdzie przechodzącym w grad. Okiennice ponownie pozatrzaskiwały się z hukiem; szeptano, że niepogoda to zemsta bóstwa lub klątwa Upiornej Dziewicy. I bano się jeszcze bardziej.
        Burze jednak nie odstraszały śmiałków przyciągniętych thenderiońską obietnica nagrody. Magowie czy nie, wszyscy bardziej lub mniej dyskretnie podążali do Maurii na poszukiwania. Władze miasta były przybyszom wyjątkowo nieprzychylne, przestały więc ich wpuszczać i zamknęły swe podwoje. Przemknąć mogli tylko kupcy (w końcu bez handlu nawet Mauria obyć się nie mogła), lecz mimo to wewnątrz miejskich murów nadal przebywali sprytniejsi poszukiwacze. W zasadzie niby ci magowie nie mogli uczynić nieumarłym większych szkód, jednak nie podobał im się sam fakt, że Thenderion wściubia nos nie tam, gdzie powinien.
Jako że sami nieumarli nie mieli czasu ani chęci na tropienie łowców nagród, poprosili kogoś o pomoc. I to nie byle kogo, bo bractwo, które przybywało znikąd i szło donikąd, zupełnie jakby rozpływało się w powietrzu; bractwo owiane tajemnicą, o którym właściwie wszyscy wiedzieli tyle co nic - poza kilkoma pewnymi faktami.
        Pierwszym – wszyscy jego członkowie ubierali się na czarno i byli mężczyznami.
        Drugim – nikt nie mógł przewidzieć miejsca ni godziny, w której się zjawią.
        Trzecim – mieli śledzić i utrudniać poszukiwania przybyszom, w ostateczności ich eliminować.
        Czwartym – zostawiali po sobie czarne róże.
        Piątym – najwyraźniej byli upiornymi synami równie Upiornej Dziewicy.
        No i może szóstym – wraz z ich przybyciem w Maurii wyginęły wszyściutkie szczury, co do jednego – pojawiła się za to spora populacja kotów.

        Kilka słów wyjaśnienia: Oficjalnie rozpoczynamy II etap!
Zasady główne się nie zmieniają, chciałabym jednak napomknąć o jednej rzeczy. Jak sami widzicie, do gry wkroczyło Czarne Bractwo. Ich zadaniem będzie mieszanie Wam w wątkach, zmuszanie do myślenia, zastanowienia i kombinowania. Posty z ich punktu widzenia będą się pojawiały w sposób losowy i zależny od rozwoju akcji, więc nie znacie dnia ani godziny!
Awatar użytkownika
Sahela
Szukający drogi
Posty: 42
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Pokusa
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Sahela »

Na nic tu po tobie, udaj się na polanę, tam zdasz mi raport.
Tak też uczyniła, odwróciła się na pięcie, poszła do miejskiej stajni, wykupiła konia (nie obchodziło jej jego imię) i ruszyła.
O rycerzu... właściwie już zapomniała, miała teraz inne zadanie. Z jednej strony chciałaby zostać, przebyć z nim choć kawałek, dowiedzieć się czegoś więcej. Czuła, że zawiodła swojego mistrza.
Wiedziała... niewiele.
Poznała nekromantę z laską z czaszką i kimś jeszcze... tak jakby był wspierany przez jakąś potężną siłę. Na początku myślała, że on wie najwięcej. Na pewno wyczuł choć część zaklęć ciążących na niej i może to go odstraszyło? W każdym razie nie pokazał się z najlepszej strony, na rynku... gadał jak kompletny dziwak, starszy pan z wybujałą wyobraźnią. Czy taki był? Czy tylko chciał stworzyć takie pozory?
Kolejną osobą, którą poznała, był zacny rycerz Galanoth, który również nie okazał się też zbyt wylewny co do niej... Ech, przecież chyba szczególnie brzydka nie była. A może to przez ciągły grymas niezadowolenia? Nie umiała być życzliwa, dużo lepiej wychodziły jej misje z konkretnym zleceniem zabójstwa niż z pozyskiwaniem informacji. No chyba że nie musiała być delikatna - ale w tym wypadku musiała.
Zatrzymaj to głupie bydlę- usłyszała w głowie.
Tak też zrobiła. Podejdź do tafli wody- i tak też uczyniła, Zanurz w niej twarz - i tu nie stawiła oporu.
Zaraz po tym ukazał jej się mistrz.
Czego się dowiedziałaś?
- Mają teorię z Upiorną Dziewicą, rozszarpany przez zwierzęta, złodziei. Kręcił się koło tego rycerz imieniem Galanoth, raczej z czystych pobudek serca, choć może nakazał mu jego kraj maczać w tym palce, był też nekromanta z kosturem z czaszką, wie chyba więcej, niż chce pokazać. - Na wieść o nietypowym kosturze Mistrz zdziwił się, jakby znał jegomościa.
- Oprócz tego wyjeżdżając z miasta widziałam grupkę - smok, maie i czarodzieje. Pełni entuzjazmu, jeśli chodzi o rozwikłanie zagadki, ale chyba nie podchodzą do tego zbyt poważnie.
Chcesz mi powiedzieć, że to wszystko? Co robiłaś przez ten cały czas? Wybierałaś piękną kobyłę? Za co ci płacę?! Jesteś bezużyteczna!
A teraz słuchaj, nic ci do tego, co się stało z kupcem, nie rozwiązuj tej zagadki, masz przeszkadzać. Każdy, kto zbliży się za bardzo, ma zostać zlikwidowany. Jest też bractwo, mężczyźni z czarnymi różami - potraktuj ich jak konkurencję.
I jeszcze jedno, kiedy dotrzesz do miasta, zgłoś się do mistrza Fieldorfa, z tym znakiem na pewno cię przyjmie.
Po tych słowach Sahela poczuła, jak jej czoło się pali. Widzenie się skończyło. Pokusa wyciągnęła głowę z kałuży i przejrzała się w mętnej wodzie. Na czole miała wypalony okrąg z fiolką i kością, znak przynależności do Fieldorfa. Czyżby Mistrz ją oddał? Czy to tylko zasłona?
W każdym razie otrzymała przepustkę do miasta. Zakryła szybko bliznę czarami i zamierzała ujawnić ją w odpowiednim czasie.
Odwróciła się i jej oczom ukazały się dwie osobniczki, topielica i wytatuowana nekromantka. Szły spokojnie niedaleką dróżką prowadzącą do Maurii. Czy one też są zainteresowane owym zniknięciem kupca? Za nimi, ale nie z nimi, na koniu jechał Galanoth.
Chyba on będzie jej pierwszą ofiarą, nie można tak gnać... Tymczasem postanowiła się zorientować, czy kobiety mają coś wspólnego ze sprawą.
Awatar użytkownika
Xaira
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 65
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Xaira »

Xaira spędziła w gospodzie razem z Aishele jeszcze kilka dni, uspokajając ją i doprowadzając do jej psychikę do jako takiego normalnego stanu. Udało się wyciągnąć z topielicy jeszcze kilka szczegółów dotyczących jej wizji czy też snu. Głównie opisy otoczenia roślinności i ogólnej atmosfery sprawiły, że nekromantka była pewna, że musi chodzić o jakiś region Maurii i właśnie tam powinny się udać. Mag, który zaatakował ich w chatce, na szczęście już się nie pojawił. Również ręce Aishele całkowicie się zregenerowały pod czujną opieką Xairy. Nekromantka musiała przyznać, że przywiązała się do topielicy, i to bardzo, była dla niej kruchą istotą, którą trzeba było chronić, tak samo jak niektórzy chronią własne dziecko.
Wydawało się, że pogoda się poprawi, jednak złudne to były nadzieje. Kolejne trzy dni wędrówki kobiety przebyły w deszczu. Nie była to zbyt przyjemna wędrówka, no ale nie można nic na to poradzić. Kiedy już znalazły się bardzo blisko murów miasta, Xaira zwróciła się do topielicy:
- Skończyłaś może wyszywać? Tak strasznie mi się to podoba, że chciałabym to dostać. Lubisz wyszywać? - zapytała zachęcająco. Wiedziała, że Aishele najprawdopodobniej się jej już nie boi i wie, że nic złego jej ze strony nekromantki nie grozi. Wtedy właśnie Raina poprosiła ich o zejście, ze względu na szczególny gatunek rośliny, który lubiła. Xaira spełniła prośbę zwierzęcej przyjaciółki i pomogła Aishele zejść. Zaczęły wolny spacer bardzo niedaleko murów miasta. Spostrzegła przed sobą jakąś kobietę, za nimi natomiast dał się słyszeć tupot końskich kopyt. Ciekawe, czy sen Aishele przyśnił się komuś jeszcze i będą miały konkurencję? Zapewne dowiedzą się w najbliższym czasie.
Awatar użytkownika
Aishele
Senna Zjawa
Posty: 275
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Zjawa
Profesje: Włóczęga , Medium
Kontakt:

Post autor: Aishele »

Przez wszystkie dni spędzone w gospodzie topielica zachowywała się z jakiegoś powodu dużo bardziej martwo, niż do tej pory. Ogarnęło ją zupełne odrętwienie i choć nie bała się już Xairy, odezwała się do niej raptem paroma słowami, odmawiając wyjawienia zbyt wielu informacji na swój temat... Nekromantka była jednak na tyle bystra, by dostrzec, że nie chodziło tu o jakąś szczególną tajemniczość i wielkie sekrety, a raczej o tę gęstą mgłę, spowijającą myśli, sny i wspomnienia.

Nieumarła milczała więc, próbując może odnaleźć sobie drogę w tej mgle, a jej opiekunka była cierpliwa i spokojna. Nie naciskała, zajmując się swoimi sprawami. I tylko ciemną nocą małe zziębnięte truchło topielicy przychodziło do niej pod koc. Aishele miała osobne łóżko, ale z jakiegoś powodu bardzo nie chciała w nim spać.

***


Kiedy wyruszyły w dalszą drogę, początkowo niewiele się zmieniło. Aishele milczała. Prawdę mówiąc, w swojej ciszy wciąż rozpamiętywała zaskakująco miłe słowa Xairy. Słowa, wypowiedziane pierwszego wieczora w gospodzie. Słowa, które sama nekromantka pewnie powiedziała ot tak i już dawno zapomniała. Ona tak, ale nie topielica. Bo czy ktokolwiek inny nazywał ją kiedyś "cudowną istotą"? Przynajmniej odkąd umarła? Chyba nie... Może tylko we śnie, i to takim, który śnił jej się bardzo dawno... Pod błękitnym niebem z kluczem czarnych żurawi?

***


- Wyszywanka? A, to. Jeszcze nie skończyłam. Ręce mnie bolały, ledwo skończyły się goić... - wyszeptała nieumarła dziewczyna. Ledwo było ją słychać poprzez szum deszczu. Skądś wydobyła płócienko z niedokończonym haftem i obróciła je w dłoniach, a potem schowała znowu, nim zdążyło namoknąć na deszczu. - Ale skończę to, na pewno skończę. I wtedy ci dam, słowo. Chyba kiedyś wyszywałam bardzo dużo, choć nie pamiętam... - Dziewczyna w zamyśleniu wyjęła spod ubrania łańcuszek ze srebrną blaszką. Przez ostatnie dni miała zwyczaj wpatrywać się w niego całymi godzinami, jakby na tym kawałeczku metalu miało jej się ukazać jakieś objawienie. Póki co jednak na próżno. - Nie pamiętam, nie pamiętam! Yhhh! Dlaczego wiecznie o wszystkim zapominam?!

Aishele ze złością zakręciła sobie łańcuszek na palcu, potem równie energicznie odkręciła i schowała z powrotem. Jakiś zupełnie niewinny kamyk, kopnięty bosą stopą w nagłym napadzie furii, podskoczył parę razy, potoczył się błotnistą ścieżką i uderzył o mur, za którym czekało miasto nieumarłych...
Awatar użytkownika
Xaira
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 65
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Xaira »

Xaira wcale nie była zdziwiona zachowaniem topielicy. Żadne zachowanie by jej nie zdziwiło na dobrą sprawę. Wiedziała, jak mogą zachowywać się ożywieni. Widziała już wiele takich swoich zachowań. O ile nie wpada w histerię i wrzeszczy bez przerwy, to jest dobrze. A i wtedy jedynie dlatego byłoby to niewskazane, gdyż mogłyby zostać wyproszone z gospody, a w taki deszcz to jak wiadomo nic miłego. Przyjdzie taki moment, że umysł Aishele będzie bardziej jasny. Musiała tylko dłużej przebywać w swoim nowym stanie, a jej dezorientacja minie. I oczywiście w nocy chętnie brała dziewczynę pod koc, starając się ogrzać. Przez czas, jaki ze sobą spędziły, zaczęła traktować ją jak swoją córkę, więź między nimi była tak silna. A przynajmniej Xaira to tak odczuwała. Z tego też właśnie powodu nazwała ją właśnie "cudowną istotą".

Szum deszczu był wszechogarniający, ale i na swój sposób przyjemny.
- Najważniejsze, że twoje ręce już się zagoiły. Nie śpiesz się, skończysz w odpowiednim czasie. I tak dużo wskazuje na to, że masz talent, kilka prób i przypomnisz sobie jeszcze więcej- zauważyła z uśmiechem, głaszcząc ją po włosach. Kiedy topielica się zdenerwowała, Xaira położyła jej rękę na plecach.
- Nie denerwuj się, to nic nie da. Z czasem albo pod wpływem bodźców przypomnisz sobie to, co najważniejsze o sobie. Swoją drogą ładny łańcuszek. Pamiętasz, skąd go masz? - zapytała z lekką nutą ciekawości w głosie.
Ostatnio edytowane przez Xaira 9 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
Awatar użytkownika
Aishele
Senna Zjawa
Posty: 275
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Zjawa
Profesje: Włóczęga , Medium
Kontakt:

Post autor: Aishele »

Pustka w głowie, biała plama, gęsta mgła...

- Nie pamiętam. Wydaje mi się, że to było niedawno, że przyplątał się do mnie raptem przedwczoraj, ale jednocześnie jest w nim coś, co wydaje mi się znajome od jeszcze dawniejszych dni. Dużo, dużo dawniejszych. Nie rozumiem tego.

Nie, Aishele nie potrafiła powstrzymać złości. Czasem mówiło się do niej zupełnie tak, jak do nieposłusznego dziecka, które i tak będzie tupać i krzyczeć, choć samo już nie wie, co mu się tak bardzo nie podoba.

- Wiesz co? Weź go sobie, jak chcesz! - uniosła się nagle bez powodu topielica. - No! Weź, weź! - Pospiesznie wyjęła błyskotkę i wcisnęła nekromantce do ręki. Trochę czuła, że zachowuje się bezsensownie. Coś w jej wnętrzu protestowało głośno przeciwko oddaniu naszyjnika. Ale zrobiła to na złość Xairze i na złość samej sobie. "Na złość mamusi odmrożę sobie uszy", jak żartowano w jej rodzinnych stronach z upartej i niegrzecznej dzieciarni. - Rób sobie z tym, co ci się podoba! Ja tego nie rozumiem!

Owalna blaszka o srebrnym połysku zawieszona była na długim łańcuszku z okrągłych, drobniutkich oczek... Dużo dłuższym, niż potrzeba, by zawiesić sobie go na szyi. Sam wisiorek, gdyby go dobrze wypolerować, mógł może nawet robić za małe zwierciadełko. Ale czy to przybliżało jakoś jego tajemnicę? Jeśli był to jakiś amulet czy inny magiczny przedmiot, to uparcie milczał.
Awatar użytkownika
Xaira
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 65
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Xaira »

No tak, należało się tego spodziewać. Pytanie o czas jest raczej bezzasadne w obecnej chwili, poczucie czasu nieumarłej musi być bardzo niejasne i jeżeli mówi, że coś było wczoraj, może to być zarówno dwa, jak i dwanaście lat temu. Zanim wszystko się jej w główce poukłada, musi minąć trochę czasu. Aishele musiała być naprawdę niedawno ożywiona. Ciekawe, kto to zrobił i czemu nie wziął jej ze sobą? Xaira nie wyobrażała sobie, by swoje "dziecko" można tak po prostu zostawić. A jak miała być szczerą, to ciekawił ją moment, kiedy Aishele została przywrócona do życia i czy pamięta, kto to zrobił. Wypadałoby dać nauczkę temu komuś, że tak się nie zostawia ożywionych.
W sumie i ten wybuch złości nie był niczym szokującym. Xaira nauczyła się, że ożywieńcy, którzy zmarli nie spodziewając się śmierci ani trochę, mają w sobie dużo agresji i złości do świata za to, że ich życie zostało tak nagle odebrane. Tak było najprawdopodobniej w przypadku topielicy. Wojownicy, którzy idą na wojnę, liczą się ze śmiercią i po ożywieniu bardziej potrafią kontrolować swoje emocje.

Xaira obejrzała blaszkę, która została jej tak nagle i brutalnie wciśnięta, jednak nie miała pojęcia jak na razie, co można by z nią zrobić. Spojrzała na topielicę.
- Aishele, spokojnie. Nerwy tutaj nic nie pomogą. To należy do ciebie i jestem pewna, że prędzej czy później dojdziesz do tego, do czego to ma służyć - powiedziała, po czym zapięła naszyjnik z powrotem na szyi dziewczyny. Położyła jej rękę na policzku, po czym swoją nekromantyczną mocą starała się ją trochę uspokoić.
- Tylko spokojnie. Obiecuję, że poradzimy sobie ze wszystkim, co cię trapi i zniewala twój umysł, w porządku? Dzień po dniu, krok za krokiem - powiedziała uspokajającym tonem. Spojrzała na miasto.
- Teraz by chyba wypadało już tam wejść - powiedziała nieco zamyślonym głosem, ciekawa, co przyniesie przyszłość.
Awatar użytkownika
Aishele
Senna Zjawa
Posty: 275
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Zjawa
Profesje: Włóczęga , Medium
Kontakt:

Post autor: Aishele »

Topielica poczuła ulgę, kiedy tajemniczy wisiorek do niej wrócił. Oczywiście nie przyznałaby się do tego za żadne skarby. Zrobiła nawet bardzo urażoną minę, ale nie poważyła się na odtrącenie ręki swojej opiekunki.

- Akurat. Poradzimy sobie? Jak?! Zrozum, z tym nie można sobie poradzić! - Zapłakana i nie wiadomo na co zła Aishele unosiła się niczym młodociana, niezrozumiana przez świat buntowniczka. Uspokoiła się jednak, kiedy dłoń Xairy dotknęła jej twarzy. To, co ją w tej chwili ogarnęło, można było nazwać namiastką ukojenia. - Dobrze, poradzimy sobie. No i masz rację, idźmy tam...

Czarne mury Maurii mokły w niekończącym się deszczu.

- Idźmy...

Kolczasta brama, strzeżona przez wysokie i obwieszone żelastwem szkielety, w niemiły sposób przypominała dziewczynie rozdziawioną paszczę jakiegoś stwora. Albo trujący kwiat, jeśli popatrzyło się trochę bardziej od dołu. W każdym razie - na pewno nic miłego.

- Idźmy... Otwórzcie no, chcę do domu - jęknęła marudnie do trupów-strażników i bezrefleksyjnie kopnęła jednego w obnażony (aż do kości) piszczel.

Poprzez bramę widać było z daleka monumentalny, przytłaczający gmach Świątyni Śmierci. Budowla z ciemnego kamienia, samo serce Maurii. U stóp przybytku - spory plac, otoczony pierścieniem kamienno-drewnianych zabudowań. Szemrane sklepiki. Ponure zakłady rzemieślnicze, wyglądające tak, jakby ich właściciele dawno pomarli. Jakieś karczmy - lepsze, gorsze, jak wszędzie. Domy prywatne. Wszystko smutne, a w tym deszczu - jakby sami bogowie płakali nad Maurią.

- Idźmy... Hm, byłam już kiedyś w tym mieście - szepnęła nagle. - Mój Stwórca kiedyś mnie tu przysłał. Ooo, tak, pamiętam te budynki... - pokazała palcem Świątynię Śmierci. - Hejże! Wpuśćcie nas wreszcie!
Awatar użytkownika
Xaira
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 65
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Xaira »

Czuć było, jak spięte ciało topielicy nieco się rozluźnia, kiedy amulet został jej z powrotem zapięty na szyi. Nie dało się tego nie zauważyć. Niemniej jednak Xaira nie skomentowała tego, żeby nie drażnić i tak już nadszarpniętych nerwów topielicy.
Kolejnych słów również nie skomentowała, jedynie uśmiechnęła się ciepło na tyle, na ile nekromanta jest w stanie to zrobić. Wiedziała, że dziewczyna zaraz poczuje się lepiej. Tak też się stało. Na szczęście.
- Widzisz, od razu lepiej, moja droga. I fakt, nie ma na co czekać - rzuciła pewna siebie. Ten cholerny deszcz, ile może padać? Jeszcze trochę i wszyscy utopimy się pod wodą albo zwałami błota. Tego typu myśli krążyły po głowie nekromantki.
Widok Maurii, zarówno wewnątrz, jak i z zewnątrz mało kogo przyciągał. Xairy przynajmniej nie odstraszał, jako nekromantka przyzwyczajona była do różnorakich stylizacji tego typu. Ujęła małą dłoń Aishele, bowiem nie chciała, aby dziewczyna znów przestraszyła się na przykład strażników. Zaciekawiły ją jednak ostatnie słowa przez nią wypowiedziane.
- To interesujące, co mówisz. Musimy się tam udać. Może przypomnisz sobie więcej. Widać, że najwięcej przypominasz sobie, kiedy coś zobaczysz - powiedziała do niej z uśmiechem, a następnie obróciła się do jednego z kościstych strażników. Wyjęła kawałek pergaminu.
- Xaira, córka Wielkiego Nekromanty Salazara, uczennica Wielkiej Nekromantki Jaffny. Jesteśmy tu z pielgrzymką do Świątyni Śmierci. - Najwidoczniej cokolwiek było napisane na kartce, przekonało strażnika, że należy to zrobić. Kiedy brama się lekko uchyliła, Xaira odebrała zwój i trzymając Aishele za rękę, weszła do środka. Stanęły kilka kroków po wejściu.
- Cóż, jesteśmy. Gotowa na kolejny krok? - zapytała swoją podopieczną.
Awatar użytkownika
Aishele
Senna Zjawa
Posty: 275
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Zjawa
Profesje: Włóczęga , Medium
Kontakt:

Post autor: Aishele »

- Na wszystko jestem gotowa.

Nie było może w tych słowach wielkiego entuzjazmu, ale była determinacja.Tak. Aishele nie miała właściwie pojęcia, jaki będzie jej - ich - najbliższy krok, ani też jaki jest cel tej wędrówki, ale nie przeszkadzało jej to być zdeterminowaną i upartą. Nie wiedziała jeszcze, czego właściwie chce. Była za to przekonana, że jeśli tego prędko nie dostanie, to będzie bardzo, ale to bardzo zła.

- Naprawdę jesteś córką Salazara? - zapytała znienacka. Kojarzyła to imię. - Wydaje mi się, że mój Pan utrzymywał z nim kontakt. Często posyłał mu kruki... Salazar, chyba to właśnie był on. Dlaczego mi się to teraz przypomniało? Chyba bez powodu, przepraszam...

Aishele, przypominająca zmokniętego kurczaka, z ulgą schowała się pod daszkiem Świątyni Śmierci, kiedy tylko znalazły się dość blisko. Przywarła plecami do czarnej, lodowatej jak zwłoki, pozbawionej okien ściany. Nie, żeby jej to przeszkadzało - w końcu sama była zwłokami. Ale ileż można moknąć, do diaska... Jakby nie dość nie namokło w tym jeziorze, w którym się utonęło.

- Ta pielgrzymka to tylko pretekst? To znaczy, zmyśliłaś to? Właściwie nie miałabym nic przeciwko temu, gdybyśmy naprawdę miały ją odbyć... Nigdy donikąd nie pielgrzymowałam. - Topielica sama nie była pewna, czy naprawdę pociąga ją majestat Świątyni, czy może bardziej szansa na odrobinę suchej podłogi i dachu nad głową. - Ach, tak czuję, że kogoś mi brak... - dodała po chwili, pozornie bez związku z niczym. - Ktoś powinien tutaj ze mną być, ktoś, nie pamiętam kto, Xairo...
Awatar użytkownika
Xaira
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 65
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Xaira »

Determinacja w głosie topielicy była wyraźna i bardzo cieszyła Xairę. Przynajmniej nekromantka nie będzie musiała prosić co chwilę Aishele o zebranie się w sobie i ruszenie dalej. Taka determinacja mogła również znaczyć, że nieumarła powoli zaczyna panować nad swoim umysłem i emocjami co samo w sobie było dobrą wiadomością. Poza tym determinacja znaczyła również, że topielica tak łatwo nie zrezygnuje, ani nie wystraszy się celu ich wędrówki, jakikolwiek by nie był. To jedno wypowiedziane przez nią zdanie było tak ważne.
-Owszem. Jestem jedną jedyną córką Salazara. To bardzo możliwe Salazar zna wielu nekromantów. Ciekawe tylko, który z nich jest tak nieodpowiedzialny, że się Tobą nie zaopiekował. Ale nie martw się masz teraz mnie i nie pozwolę by stała Ci się krzywda. I nie masz za co przepraszać. - powiedziała z pełnym przekonaniem w głosie. Zamyśliła się na chwilę. Naprawdę dobrze by było teraz porozmawiać z ojcem, może on by odnalazł tego, który przywrócił Aishele do życia i tym samym jej przypomniało by się jeszcze więcej...Warto spróbowac jak będzie okazja.
- A Ty co pamiętasz o swojej rodzinie? - zapytała z niekłamaną ciekawością nekromantka. I prawdą było., że padający nieprzerwanie deszcz również Xairę doprowadzał do szału. Teraz na szczęście trochę od niego odpoczną.
- Tak. Znaczy w tamtej chwili to był pretekst, ale jeżeli tego potrzebujesz to możemy odbyć prawdziwą, choć nieplanowaną pielgrzymkę tutaj. I nie śpiesz się. - powiedziała spokojnym głosem.
- Spokojnie. Ja przy Tobie jestem, a może tutaj bogowie przywrócą Ci pamięć i będziesz wiedzieć o kogo chodzi - powiedziała uśmiechając się.
Awatar użytkownika
Aishele
Senna Zjawa
Posty: 275
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Zjawa
Profesje: Włóczęga , Medium
Kontakt:

Post autor: Aishele »

Po dłuższej chwili milczenia Aishele mruknęła:

- O mojej rodzinie? Niewiele. To musiało być strasznie dawno. Miałam siostrę, była zupełnie jak ja...

I znów cisza. Przez jakiś czas dziewczyna sprawiała wrażenie, jakby chciała dodać coś jeszcze na temat siostry czy jakiejkolwiek innej bliskiej osoby, tylko szukała w głowie odpowiednich słów... Ale ostatecznie zrezygnowała. Topielica nagle bardzo boleśnie poczuła, że znika. Ogarnęła ją frustracja, bo coraz mniej potrafiła o sobie samej powiedzieć. Co będzie, kiedy zapomni wszystko? Co jej pozostanie, kim wtedy będzie? Nadal sobą czy... Ale czy można być kimś innym niż sobą?

- Nie wiem, co się robi na pielgrzymkach. Pokażesz mi? - rzuciła bez większego zastanowienia, nadal jakby pochłonięta poruszonym tematem rodziny. I strapiona, wnioskując po zmarszczonych brwiach.

Przytłoczona pożerającą ją pustką nieumarła pragnęła historii - a że sama nie potrafiła odnaleźć żadnych o swojej przeszłości i o bliskich, to zainteresowała się nagle - wręcz niezdrowo - wszystkim, co mogłaby jej na ten temat opowiedzieć Xaira. Wydawało jej się strasznie dziwne, że można być jednocześnie nekromantą i zwyczajnym - chyba? - ojcem rodziny.

- Opowiedz mi o Salazarze. A twoja matka? Jaka jest twoja matka? Gdzie teraz jest, co robi? Nie tęsknisz do niej?
Awatar użytkownika
Xaira
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 65
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Xaira »

Xaira pokiwała głową słysząc próbę odpowiedzi topielicy. Pamięć u ożywionych to zawsze była niepewna sprawa. Jeszcze gorzej kiedy nikt nie zaopiekował się Aishele zaraz po przywróceniu jej do życia. O ile nie chciało się tworzyć armii bezmyślnych nieumarłych, a topielica z pewnością nie była materiałem na rasowego wojownika patrząc na jej gabaryty, to powinno się zaopiekować swoim dziełem odprawiając parę rytuałów nad podstawowymi rzeczami jak chociażby pamięć. Xaira nabrała sama ochoty na ukaranie bezmyślnego nekromanty, który tak skrzywdził niczemu niewinną dziewczynę. Ale Aishele nie powinna się martwić, jej pamięć z pewnością nie będzie gorsza niż jest obecnie, więc na pewno nie zapomni jak to jest być sobą.

- Sama nie wiem za bardzo co się robi na pielgrzymkach, pewnie są jakieś ustalone formuły, ale...- tutaj nekromantka przyklęknęła na jedno kolano i po dłuższej chwili spojrzała na topielicę - ...miejmy nadzieję, że to coś pomoże, każde bóstwo lubi jak przed nim klękasz.

- Salazar... wyjechałam z domu tak dawno, że pamiętam mniej niż bym chciała. Ale to niesamowity człowiek. Pewny siebie i zawsze o nas dbał. Miałam wszystko co chciałam jako dziecko. Pamiętam, że roztacza wokół siebie niezwykłą aurę...

- Moja matka...zmarła przy porodzie, ale Salazar natychmiast ją ożywił, dosłownie kilka sekund po śmierci. Nie ma żadnej różnicy między nią a innymi ludźmi, a przynajmniej ja nigdy nie widziałam żadnej. I...zawsze chyba bardziej związana byłam z ojcem niż z matką- Xaira nie miała najmniejszych oporów przed dzieleniem się informacjami z Aishele, na którą patrzyła obecnie jak na swoją córkę.

- Pamiętasz jak siostra ma na imię? I Nie przejmuj się, zrobimy porządek z Twoją pamięcią, obiecuję-
Zablokowany

Wróć do „Mauria”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 4 gości