Mauria[Pałacyk wampira Belequzara] Szopka.

Miasto położone na północny-zachód od Mglistych Bagien, otoczone gęstą puszczą, jedyną droga prowadząca do miasta jest dolina Umarłych lub też nie mniej niebezpieczne bagna. Niewielu tutaj przybywa miasto zaczyna wymierać, gdyż młodzi jego mieszkańcy uciekają stąd jak najdalej od tajemniczej Doliny Umarłych.
Awatar użytkownika
Istrathil
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 52
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Wilkołak (przemieniony z człowie
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Istrathil »

- Nie piekl się tak Aniołku. Nie mam zamiaru zabierać Ci twojej cennej cnoty. - wyjaśnił, odsuwając się od zdenerwowanej Histoffe.
- Chyba że sama tego zechcesz. - puścił oczko w jej stronę . Trzeba przyznać, że niezwykle bawiło go to z jaką powagą anielica odbiera jego zaczepki i jak się przy tym denerwuje, chociaż zdawał sobie sprawę, że nie powinien się tak zachowywać do istoty o nieznanej mu mocy. Is chyba bardziej polubił Mileene, która wyrażała trochę większą aprobatę co do jego osoby. I nagle zdenerwowana jasnowłosa otworzyła drzwi, które pomimo siły jaką w to włożyła, nie uderzyły z impetem o ściany. Najemnik zaśmiał się. Jego wzrok skierował się ku nemoriance.
- Cieszę się, że zgadzasz się na moją propozycję. - odwzajemnił jej uśmiech. Zaczął skupiać się, nie wiedział nic o tej broni lecz zgadywał, że to nie jest zwyczajny rapier, a jakoś będzie się wyróżniał spośród innych. W końcu wyczuł kwaśny zapach zmieszany z metaliczną wonią stali, jednak to co upewniło go w tym, że to broń Mileeny to był jej zapach na rękojeści. Uśmiechnął się po czym gwizdnął głośno w palce, miał nadzieję, że wilk domyśli się o co chodzi i przede wszystkim wyczuje to samo co jego pan. Zwrócił wzrok ku wampirowi, który zaczął witać się z Histoffe. Nie wiedział czemu, ale czuł nienawiść i pogardę do każdego wampira, a jedynym co powstrzymało go przed przebiciem jego parszywego serca w tym momencie była wypowiedź nemorianki.
- Jak sobie życzysz, ale za to ścierwo nie chcę żadnego złota. Wystarczy mi noc z Tobą. - wyszeptał do niej w odpowiedzi, jednocześnie chowając swój miecz, którego płomień zgasł. Teraz wampir przywitał się z Mileeną, a zaraz po tym nastąpiła kolej najemnika. Wampir brzmiał tak jakby czekał tu na niego. Nie był zadowolony, że musi rozmawiać z tą parszywą istotą.
- Mylisz się, nie istnieje coś takiego jak przeznaczenie. Przyszłość jest kształtowana tylko i wyłącznie przez nas. A to co powiedziałeś miało tylko usprawiedliwić to, że ktoś taki jak ja, zwykły człowiek, wszedł do twojego dworu bez zaproszenia. - zaśmiał się głośno w twarz wampirowi.
- Lecz z jednym się zgodzę, już dawno obiecałem komuś swoją śmierć i oficjalnie jestem martwy. Moja dusza jest skazana na wieczną niełaskę, aczkolwiek ciało zginie dopiero gdy przyjdzie na to czas. - spoważniał na moment. Na polecenie gospodarza usiadł przy stole, choć bardziej na polecenie swojej zleceniodawczyni. To będzie dopiero drugi raz kiedy ktoś zaoferował mu taką zapłatę za jego usługi. Chwilę później do sali wbiegł ogromny, czarny niczym noc wilk zwany przez najemnika Harvorem, w pysku trzymał pewien przedmiot, był to rapier Mileeny zawinięty w materiał. Is uśmiechnął się, był dumny ze swego towarzysza, że wyczuł do samo co on i zrozumiał go. Wilk zatrzymał się przy stole, obok mężczyzny. Najemnik chwycił rapier i powąchał go, czuł kwaśny zapach, który drażnił jego nos. Pogłaskał swego towarzysza w geście podzięki i zwrócił się do nemorianki.
- Czy to jest ten twój rapier? - zapytał się z uśmiechem.
- Mój wilk go znalazł po zapachu, podobnie jak ja. - wyjaśnił.
- Lecz nie dam Ci go teraz, by nie urazić naszego gospodarza. - puścił oczko do kobiety.
Awatar użytkownika
Histoffe
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 74
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Upadły Anioł
Profesje:

Post autor: Histoffe »

- Przejrzałeś mnie przyjacielu.

Potem, Mileena puściła sygnał, na co Histoffe potwierdziła zrozumienie kiwnięciem głowy. - „ Zdaję się na ciebie i twoje srebrne usta…Wszystko, tylko nie mam zamiaru z kimkolwiek obściskiwać.” – przekazała mentalną wiadomość.

Gdy, wszyscy znaleźli się przy stole, Lafaette przystąpił od razu do nalania wina. Rozpoczął od złotego pucharu Księżniczki, z nachalnością w geście. W tym czasie Histoffe otworzyła zębami drugą butelkę wina, korek wypluwając za siebie. Przelało się z jej pucharu, robiąc czerwoną plamę na seledynowym obrusie. Wampirowi podobał się brak zachowania u anielicy, ale z kolei anielicy nie podobał się uśmiech jaki jej posłał. Potem, wbiegł wielgachny wilk z zawiniątkiem.
- Piękny zwierz, tak jak właściciel ma rzadki kolor oczu. Ciekawi mnie jak sprawuje się w walce. Przyjacielu, bez obrazy… – dodał po ostatnim zdaniu najemnika - Sam mówiłeś przed chwilą, że jesteś zwykłym człowiekiem. Dlaczego Księżniczka miałaby nie dostać swojej broni, skoro Ty swoją masz. W zawiniątku… - spojrzał na Mileenę - … powinien znaleźć się pierścień i amulet.

Rozpoczęła się chwila, w której nikt nic nie mówi. Wampir spojrzał na człowieka jak na rywala o… rzecz oczywistą. Pytaniem było, kogo Jej Mość poprosi o zapięcie naszyjnika.
Awatar użytkownika
Mileena
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 72
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Nemorianka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Mileena »

- Ja też się cieszę, że podoba Ci się propozycja - prawie, że wymruczała księżniczka. Ten mężczyzna zyskiwał w jej oczach pewne uznanie szczególnie po tym jak bezsensownie nie przytakiwał wampirowi, a wypowiedział swoje zdanie. Ludzie zazwyczaj zachowują się wręcz żałośnie poddańczo w stosunku do innych istot. A wokół tego mężczyzny zdecydowanie było więcej siły.
- "Spokojnie, nikt Cię nie będzie obściskiwał Histoffe. Ktoś by pomyślał, że od tego można umrzeć"- rzuciła w myślach, kończąc ironicznym komentarzem, od którego z racji swojego charakteru nie mogła się powstrzymać.
Bez słowa obserwowała jak Lafayette nalewa jej wina, choć nie uszła jej uwadze ta nachalność. Zmrużyła nieco oczy widząc zachowanie anielicy, ale nic nie powiedziała, ciesząc się jedynie, że nie gości u niej.
Potem nadbiegł wielgachny wilk, który jak się okazało był domowym zwierzątkiem najemnika. I przyniósł jej rapier. To zdecydowanie poprawiło humor księżniczki, czuła się bardziej kompletna. Pozostawała jeszcze kwestia bransoletek na nodze i braku magii. Zanim zabiją Lafayette'a tego właśnie Mileena by się chciała dowiedzieć.
- Słodki i pożyteczny, jak jego pan - powiedziała patrząc najpierw na wilka a potem na najemnika.
- Panowie nie kłóćcie się o mój rapier, nie ma potrzeby - zawołała spokojnym głosem. Od razu zrozumiała ciszę, która się pojawiła. Mileena nachyliła się w stronę najemnika.
- Zapnij mi amulet proszę - spojrzała na Lafayette'a.
- Wybacz panie, ale od Ciebie dostałam już piękną bransoletę na nogę. Chciałabym się dowiedzieć z jakiej okazji jeśli można? - zapytała wbijając świdrujące spojrzenie w wampira.
Awatar użytkownika
Istrathil
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 52
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Wilkołak (przemieniony z człowie
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Istrathil »

To jak anielica obchodziła się z butelką wina przypomniało mu stare czasy w obozie kompanii Rdzawych Glewii, co na moment wywołało szczery, serdeczny uśmiech na twarzy starego wojownika. Z zamyślenia wyrwały go słowa wampira, na które odpowiedział tylko pojedynczym prychnięciem.
- Harvor nie walczy, jest mym towarzyszem podróży. W walce bym się nim tylko niepotrzebnie przejmował. Jednak wiem, że sam dałby sobie radę. - odpowiedział wampirowi jednocześnie głaszcząc swego wilka oraz patrząc na niego, a nie na swego rozmówcę.
- Otóż widzisz przyjacielu. - zwrócił wzrok ku gospodarzowi, w jego głosie można było już usłyszeć ogromną irytację, lecz dalej był spokojny.
- Nie chciałem obrazić Cię jako gospodarza skoro wcześniej zabrałeś jej ów miecz. Bo gdybym zaczął to bym nie skończył. - to drugie powiedział zdecydowanie ciszej, jakby do samego siebie. Choć wciąż cwaniacki uśmiech widniał na jego twarzy on czuł coraz większe zażenowanie i gdyby nie umowa z Mileeną, głowa wampira dawno temu wylądowałaby na ziemi. Najemnik spojrzał przez wielkie okna, na zewnątrz było ciemno, to było aż dziwne, że ten dzień tak szybko się skończył. Spojrzał na księżyc, tej nocy była pełnia.
- Dziś pełnia. - nabrał ochoty zawyć prosto do księżyca lecz powstrzymał się i spojrzał się wymownie na wilka, który zrozumiał i wybiegł do miasta. Gdy nemorianka nachyliła się i poprosiła o zapięcie amuletu, najemnik zrobił to bez ociągania się i z wielką przyjemnością, gdyż mógł wtedy zbliżyć się do jej szyi i poczuć zapach jej "perfum" i choć go nie znał to bardzo mu się podobał ten zapach.
- Gdy to się zakończy pewnie będziesz chciała by odstawić Cię do domu? - zapytał cicho Mileeny nim ta odezwała się do wampira. Sięgnął po kielich, do którego wcześniej nalał sobie wina i wypił go całego. Walczyło mu się lepiej gdy w jego krwi krążył alkohol.
Awatar użytkownika
Histoffe
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 74
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Upadły Anioł
Profesje:

Post autor: Histoffe »

Lafaette, wyczuł intencje w głosie Istrathila zdradzając swoją wiedzę fałszywym uśmiechem.

- Przepraszam z całej swej osobie, za stan komnaty. – zwrócił się do Jej Mości - Niestety moi słudzy nie odróżniają lewej strony od prawej. Były i są przygotowane dla Was i Waszej towarzyszki osobne pokoje, ze wszystkim co należy.

Po wampirze było widać zdecydowaną utratę determinacji, gdy człowiek miał okazję dotknąć karku Jej Mości. Uświadomił sobie, że cudowny pałac rozkoszy Mileeny został zdobyty na nadchodzącą noc przez zwykłego człowieka. Bolała go duma zdobywcy, że to nie on wejdzie do skarbca pełnego wyuzdania. Nie chciał się dobijać do wyrzeźbionego w gniewie i skutej lodem twierdzy anielicy. Za dużo wysiłku, za mało złota w zapieczętowanym skarbcu. Mężczyźni go nie interesowali.

Lafayette usiadł ciężko. Po chwili wypił wypełniony przed wejściem gości puchar, bez wzniesienia toastu. Spojrzał przez okno, ale nic nie powiedział na temat pełni. Obawiał się, że wuj na pewno już wrócił, a Awbi wszystko mu wyśpiewa.
- Na szczęście te bransolety nie są ode mnie. – dodał po dłuższym zamyśleniu – Szuharan-Baei i Owimmel, opracowują nową dziedzinę magii, to pewnie ich próbny wynalazek. Szuharan-Baei uprzedził mnie o waszej niszczycielskiej mocy porównując was do Armagedonów. Chociaż, ja jestem za wersją Anioła.
Histoffe chciała napić się z kielicha, ale gdy usłyszała imiona Diabła i Anioła uświadomiła sobie, że w mieście pierwszego zatłukła Taidiella, a o drugim słyszała opowiadania. Nie napiła się, odstawiła kielich obok plamy.
- Nie wierzę. Dwie potężne istoty nie mogą być sługami, kogoś takiego jak ty.
- Na twoim miejscu cieszyłbym się, że nadal masz swój wianek.
Histoffe zacisnęła zęby, oraz palce wokół pucharu. Wampir wyładował swoją frustrację na niej. Najchętniej wylała by na niego wino i rzuciła się na niego z czymkolwiek. Spojrzała na reakcje Mileeny, która nie chciała by anielica wybuchła złością, nie teraz, gdy wszystko nie jest jasne.
- Skoro,… - wycedziła Histoffe przez zęby. Urwała, chociaż całość wypowiedzi brzmiałaby dokładnie tak: „Skoro nadal go mam, to boisz się gniewu moich braci. Losu gorszego od śmierci.”

Mimo później pory Mileena nie usłyszała wiadomości od jakiegokolwiek nemoriana. Widocznie Awbi nie dotarła do ambasady.
Awatar użytkownika
Mileena
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 72
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Nemorianka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Mileena »

W odpowiedzi Lafayettowi, Mileena skinęła głową i odpowiedziała spokojnym, niemalże znudzonym tonem głosu.
- Należałoby nieco lepiej dobierać sługi - po czym skierowała wzrok na okno, przez które do pomieszczenia wdzierał się księżyc. Księżniczka uwielbiała księżyc, a szczególnie przejażdżki konno w trakcie pełni. Żałowała, że nie ma teraz Kaliyo przy niej.
Było oczywiste, że wampira zabolała decyzja Mileeny, ona sama uśmiechnęła się na ten widok kącikami ust. Nie miała zamiar dawać mu nic za to w jaki sposób została tu przyprowadzona. I faktycznie miał on czego żałować, a z Histoffe, co Mileena doskonale wiedziała, nie zaszedł by zbyt daleko w tej kwestii.
Szuharan-Baei, to imię obiło się o uszy Mileenie, z racji wielu sojuszy z piekielnymi, ale nie znała go zbyt dobrze, a już na pewno nie osobiście.
- Z pewnością pan powinien wiedzieć co robią jego sługi - zauważyła księżniczka. Zauważyła reakcję Histoffe, zaraz potem zapytała się jej w myślach.
- "O co chodzi Histoffe? Znasz ich? Zachowaj spokój. Jeszcze trochę" - Miała ochotę odpowiedzieć najemnikowi, że z przyjemnością skorzysta z jego propozycji eskorty do domu, wiedziała jednak, że najpierw będą musieli znaleźć sposób jak pozbyć się tych bransolet, a potem odnaleźć diabła i anioła i odpłacić się im.
- Jak najbardziej, wcześniej jednak mamy kilka rzeczy do zrobienia. Obiecuję, że nie znudzi Ci się moje towarzystwo - rzuciła do najemnika.
- Domagam się natychmiastowego zdjęcia naszych bransolet - rzuciła przenosząc wzrok na Lafayette'a i świdrując go spojrzeniem.
Awatar użytkownika
Istrathil
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 52
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Wilkołak (przemieniony z człowie
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Istrathil »

Gdy usłyszał, że te bransolety są magiczne, wyszczerzył się i położył dłoń na rękojeści swego miecza. Nagle poczuł dziwne mrowienie na skórze, jego broda wydłużyła się, oczy jego zmieniły kolor na jaskrawy żółty, mięśnie spięły rozrywając jego kurtkę. Był w pełni świadom tego co się działo choć zew pochłonął go całego. W tym momencie dowiedział się dlaczego tak bardzo czuł zew natury wzywający go do polowania. Zew krwi, który czuł, który trawił jego umysł i ciało był tak naprawdę postępującą lykantropią, która w tym momencie, pod wpływem emocji objawiła się. Częściowo przemieniony najemnik spojrzał się na wampira.
- Czuć od Ciebie strach. - wstał jednocześnie odpychając od siebie krzesło, które z impetem zderzyło się ze ścianą i roztrzaskało się. Podszedł do wampira, który jak wryty, w bezruchu, siedział w swym krześle. Mężczyzna nachylił się nad nim i szepnął do niego
- Czego się boisz? - jego uśmiech przekształcił się w morderczy.
- Ich? Mnie? Czy swego wuja? - Zapytał się po czym wyjął miecz, który zapłonął krwistym płomieniem, a który przeszedł na bransolety i zaczął je trawić. Te płomienie żywiły się magią. Bransolety na kobiecych nogach zostały kompletnie zniszczone.
- Płomienie mego ostrza pochłoną każdą magie, lecz temu co nie ma z nią nic wspólnego nic nie zrobią. - wyjaśnił kobietom i wrócił wzrokiem na przestraszonego wampira. Jego żądza mordu była coraz silniejsza.
Awatar użytkownika
Histoffe
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 74
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Upadły Anioł
Profesje:

Post autor: Histoffe »

Lafayette wybuchł fantaycznym śmiechem, który trwał.
- Na pewno nie was, przyjacielu. – radość z niego nie uszła – Wy jesteście za słabi, żeby zrobić na mnie jakiekolwiek wrażenie. Ty, one i mój wujek. Jesteście żałośni. Mówiłem już, nikt w tej komnacie nie obawia się śmierci.
Wampir nalał sobie wina, następnie pociągną łyk. Patrzył jak płomienny ostrze sprawia, że złota bransoleta wyparowała. Mniej niż pół bransolety, które nie trzymało się już nogi, zabrzęczało o podłogę, odsłaniając tym samym czarny tatuaż wieńca laurowego oplatającego nogę. Histoffe nie czekała. Wstała i zdjęła but, następnie postawiła nogę na krześle by najemnik nie musiał się schylać. Sama nie lubiła się schylać, więc od innych tego też nie wymagała. Srebro spadło odsłaniając identyczny znak wieńca. Nie przyjrzała się tatuażowi. Niespodziewanie anielica wtuliła się w Istrathila, krzyżując ręce na jego plecach. Głowę ułożyła na jego piersi tak by móc nasłuchać bicia serca. Westchnęła i zadrżała z wielką ulgą. Zły dzień się skończył. Odzyskała swoje oczy, uszy, pewność siebie i siłę będącą nią samą. Do odzyskania temperatury ciała potrzebowała tylko łatwego rytuału. Rozkleiła się, za bardzo, roniąc łzy radości.
- Bracie, mam u ciebie wielki dług wdzięczności. – chlipnęła - Bracie, dziękuje, bardzo dziękuje.

Lafayette nie pozwolił by chwila się przedłużała. Wydał z siebie nieznośny okrzyk radości.
- Przyjacielu, ktoś tu będzie musiał na nowo przekuć miecz.
Faktycznie, gdy ostrze zgasło można było zobaczyć jak zmatowiało, a runy zlały się ze sobą. Widocznie bransolety posiadały moc przewyższającą zaklętą broń.
Awatar użytkownika
Mileena
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 72
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Nemorianka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Mileena »

Księżniczka uniosła nieco brew do góry słysząc histeryczny i szaleńczy zaraz śmiech wampira. To wyjaśniało naprawdę wiele. Tylko szaleniec mógł się zorganizować taki bezsensowny plan porwania ich obok w celu łóżkowych zabaw. Po opowieści Abwi Mileena przypuszczała, że wampir jest po prostu bardzo głupi i nierozsądny, teraz wiedziała, że jest jeszcze z nim gorzej.
Na jej białej skórze tatuaż mocno kontrastował wobec czego zwróciła na jego istnienie uwagę. Wiedziała jednak, że teraz nie czas nie kontemplowanie jego. A skoro poczuła jak pustka znów ją wypełnia to nie mogło być tak źle, to nie tatuaż blokował magię tylko ta cholerna bransoleta, która na szczęście jest już przeszłością. Mileena nałożyła pierścień i powoli wstała ze swojego miejsca.
- Żałosny to tylko jesteś Ty Lafayette jako gospodarz, Nawet Histoffe jest lepsza. - rzuciła. Wtedy pustka wypełniła ją tak jak powinna i jej oczy zrobiły się matowe i wydała z siebie jęk rozkoszy. Podeszła do najemnika i anielicy i uśmiechnęła się lekko kącikami ust kładąc lekko dłoń na ramieniu anielicy. Sama nachyliła się i przejechała dłonią delikatnie po policzku najemnika patrząc mu prosto w oczy.
- Reszta moich podziękowań później. I nie martw się o miecz, przywrócimy go do normalnego stanu. Teraz mamy inne rzeczy na głowie - odwróciła się w stronę wampira i rzuciła skumulowaną pustką tak, że kielich wampira zniknął na zawsze.
- Musimy odpłacić za gościnę naszemu gospodarzowi. Teraz Istrathilu - rzuciła. Sama wyciągnęła swój rapier i mentalnie porozumiała się z Histoffe.
- "Atak magiczny. Nasz. Razem. Moja pustka i Twoja najsilniejsza strona" - miała pewien dylemat, czy bardziej przyda się w fizycznym ataku przemienionego najemnika czy magicznym Histoffe. Zdecydowała się jednak ją wspomóc, jakby najemnik miał kłopoty z walką zawsze mogła do niego dołączyć zaskakując wampira swoimi umiejętnościami walki z bronią. Czekała na znak od Histoffe na wspólny atak różnych rodzajów ich magii.
Awatar użytkownika
Istrathil
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 52
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Wilkołak (przemieniony z człowie
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Istrathil »

Histoffe, gdy obdarzyła go swym uściskiem on uśmiechnął się miło i pogłaskał ją po głowie po czym odsunął ją od siebie, mieli teraz ważniejsze rzeczy do zrobienia.
- Nie nazywaj mnie Bratem, bliżej mi do demona lub diabła niż anioła. - zażartował
- Lecz prawda, masz u mnie dług. - puścił do niej oczko. Zaś gest, który wykonała nemorianka tylko bardziej go zachęcił do wykonania tego co już i tak z wielką chęcią by zrobił.
- Już nie mogę doczekać się nagrody. - wyszczerzył się odsłaniając lekko wydłużone kły.
Nie zrobił na nim wrażenia szaleńczy śmiech wampira. Sam po jego wypowiedzi zaśmiał się głośno tak, że jego echo rozbrzmiało w całym dworku.
- Jesteś śmieszny. Myślisz, że magia jest w stanie powstrzymać Martwe Płomienie Flamme Oscura? - miecz ponownie pokrył się krwistymi płomieniami, runy nabrały wyrazu, a czarne ostrze ponownie nabrało blasku.
- Naprawdę myślałeś, że magią powstrzymasz miecz, który ją spala? - cwaniacki uśmiech na chwilę wrócił jednak długo się nie utrzymał, bo przemiana postępowała. Całe jego ciało przybrało na masie, nogi ugięły się rozrywając nogawki skórzanych spodni, stopy także się wydłużyły rozrywając buty, barki poszerzyły się, a ręce wydłużyły się.W tym momencie miecz wypadł mu na ziemię. Is zerwał z siebie resztki już i tak porwanej kurtki wraz z kolczugą, ukazując swe umięśnione ciało, a całe jego ciało pokryło się czarnym jak noc futrem, twarz mu się wydłużyła formując coś na rodzaj wilczego pysku, kły i szpony także się uwydatniły się przez co jego kończyny wyglądały jak łapy, a oczy powróciły do normalnego koloru. Wyglądał jak hybryda wilka i człowieka. Najemnik odzyskał pełnie zmysłów jednak już sam chciał kierować się zewem.
- Nie mogę się doczekać aż rozpruję twoje słabe ciało, wyrwę twe parszywe serce i zanurzę swe kły w twojej szyi, żeby ostatecznie urwać Ci łeb i dać go Mileenie tak jak obiecałem. - zawarczał głośno i wyraźnie. Wziął potężny zamach i mocnym wymachem na zewnątrz uderzył wampira, który wraz ze swym krzesłem uderzył z potężnym impetem w ścianę za sobą. Oparł się na przednich łapach i zawył głośno po czym jednym potężnym skokiem dobił do wampira i jedną łapą uniósł go.
- Cieszę się, że nie boisz się śmierci. Walka będzie ciekawsza. - wydobył z siebie krótkie warknięcie i wyszczerzył kły po czym rzucił wampirem w zastawiony stół, który złamał się pod wpływem uderzenia.
Awatar użytkownika
Histoffe
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 74
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Upadły Anioł
Profesje:

Post autor: Histoffe »

- Martwe Płomienie „Flamme Oscura”, ostrza spalające magię… – powtórzyła anielica, gdy zobaczyła jak runy przywróciły się do pierwotnej postaci. Broń najwyraźniej ją zainteresowała.

Histoffe zaskoczył, lecz nie przeraził, widok hybrydy człowieka-wilka dlatego, że pierwszy raz mogła ujrzeć coś takiego na własne oczy, a ze swoją mocą nie bała się.

- Nie mam najsilniejszej strony. – odpowiedziała nemoriance na ofertę – Na razie nasze moce stoją do siebie kontrastem. Jak nadarzy się okazja, zdradzę ci kilka złotych zasad czarodzieja. Mnie zadowala powrót moich…
Nim Istrathil miotną wampirem jak zwitką szmat, to Histoffe zdążyła telekinezą uchronić butelkę drogiego wina przed zniszczeniem. W końcu, nie miała okazji się napić. Okrutne potraktowanie Lafayetta skojarzyło się anielicy z początkiem swej podróży po ziemi, gdy dopiero rozkręcała się cała krwawa zabawa w krucjatę. Widok jawnie ją radował.
- … Zmysłów i nie chce robić konkurencji człowiekowi. – dołączała do przerwanej wypowiedzi anielica – Ja… zajmę się by gospodarz nie opuścił przyjęcia zbyt wcześnie. – puściła zadziorne oczko do Mileeny.

Szorując po podłodze pchaną, przez telekinezę, parą krzeseł, oparła je o ściany komnaty. Podczas drogi w jednym bucie, pociągnęła kilka głośnych łyków z flachy, nie doceniając wytrawności trunku. Błysnęło mocno w prawym oku. Natychmiast zgasły wszystkie świece, spadły zasłony, w drzwiach przeskoczył zamek. Blask księżyca wydarł wszystkie barwy z komnaty i zostawił szarość. Usiadła na pierwszym krześle kładąc nogi na drugim, dłonie splotła na butli i zwróciła głowę w kierunku reszty obecnych, następnie kark ułożyła na oparciu. Po chwili jej aura rzuciła się na podłogę, sufit i ściany, twardziejąc i materializując się pod postacią szronu. Można było odnieść wrażenie, że komnata unosi się w nicości, a cała inna przestrzeń przestała istnieć. Histoffe ponownie pociągnęła łyk i popatrzyła w górę. Choć, całość zachowania anielicy sprawiła, że lekko jej z mocą, to z jarzącego się oka popłynęła krew. Nie bała się nadwyrężyć swojego zmysłu magicznego, tym samym czyniąc zaklęcie silniejszym.

- Cóż za gniew, cóż za furia, cóż za wzruszenie i żal! – Mówił głośno Lafayette ociągając się z powrotem na równe nogi – Szkoda, że nie zobaczę kundlów z waszego trójkącika. Małe szczekające aniołki o błękitnej demonicznej krwi. Specjalnie dla was, bogowie zmienią prawo i przyjaciel wilczek zajdzie w ciąże. To będą „piękne” trojaczki…
W końcu wstał, następnie zdjął górną cześć ubrania odsłaniając swoją nieowłosioną klatkę piersiową.
- Anioł i Diabeł wybrali sobie pierzastą cnotkę i królewską bladź. – zrobił kilka kroków do tyłu – Szkoda, że nie widzicie swoich min szukających odpowiedzi. To ja mam Dar! Dar wglądu w duszę każdej istoty! Znam was lepiej niż wy sami siebie: Wiem kto ma misję, kto na pokucie, kto wyzioną ducha w czyich rękach! Jestem zbyt cenny, abyście mnie zabili! Wiem wszystko, a wy nic…
Zadrwił. Następnie odwrócił się plecami, na których wyryto duży tatuaż wieńca laurowego.
- Symbol zwycięstwa w równej walce. Cóż za ironia.
Lafayette dobył białej szabli i kutą pochwę.
Awatar użytkownika
Mileena
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 72
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Nemorianka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Mileena »

Miecz 'Flamme Oscura' oraz to co potrafi, to co księżniczka widziała na własne oczy, zdecydowanie zrobiło na niej wrażenie. Sama była wprawiona w walce bronią białą więc potrafiła doskonale docenić znaczenie dobrego miecza, szczególnie o takich magicznych właściwościach.
- Z chęcią się czegoś nauczę - odparła z lekkim uśmiechem i skinęła głową. Doskonale zdawała sobie sprawę z faktu, że anielica o magii wie bardzo dużo i pomimo tego, że była częstym obiektem jej ironii to musiała przyznać jej rację tam gdzie było to oczywiste.
Uśmiechnęła się do niej szeroko kiedy ta uratowała butelkę wina, do tej pory zgrywała taką świętą, że w ogóle by nie przypuszczała, że Histoffe pomyśli o winie.
Mileena jednym szarpnięciem ściągnęła obrus ze stołu i zaczęła czyścić nim rapier przyglądając się uważnie człowiekowi i wampirowi. Anielica odwaliła kawał dobrej roboty z zabezpieczeniem komnaty niewątpliwie. Teraz Lafayette na pewno nie ucieknie.
- Królewska bladź, podoba mi się - rzuciła. Po chwili jednak jej ton stał się zimny, prawie lodowaty.
- Ale nic o mnie nie wiesz, a za chwilę będziesz wiedział jeszcze mniej - oczy ponownie jej zmatowiały, włożyła dużo wysiłku w to aby włożyć pustkę do głowy wampira, aby trawiła jego myśli, wspomnienia, moce wrodzone i wyuczone. Nie wiedziała na ile się to powiedzie, ale wiedziała, że na pewno wampir będzie teraz zajęty walką z człowiekiem i walką w sobie samym, na niczym nie będzie się mógł w pełni skupić.
Awatar użytkownika
Istrathil
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 52
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Wilkołak (przemieniony z człowie
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Istrathil »

Gdy Histoffe zasłoniła okiennice, Is momentalnie stał się z powrotem człowiekiem, gdyż światło księżyca nie docierało do komnaty. Jego umięśnione, pokryte w całości bliznami ciało nie było zasłonięte przez praktycznie żadne odzienie,jedynie to co zostało po jego spodniach, choć to co zostało było w całkiem niezłym stanie, bo górna część spodni praktycznie nie została naruszona i od kolan do pasa był zakryty. Najemnik przeciągnął się unosząc ręce w górę i ukazując największą z blizn, na jego boku były ślady po ogromnych kłach wiwerny, którą Is zabił na jednej ze swoich wypraw, lecz sam niemal nie stracił życia. Mężczyzna podniósł swój miecz z podłogi. Położył swą rękę na ramieniu Mileeny. Nie chciał by ta wpływała swą magią na wampira
- On jest mój. - powiedział z gniewem w głosie lecz dalej można było usłyszeć nutkę spokoju. Zawsze zachowywał spokój w walce, nie pozwalał, by gniew go w pełni kontrolował. Wziął głęboki wdech i spojrzał na wampira, gdy ten wypowiadał się o swoich umiejętnością.
- Zgrywasz osobę pewną swoich zdolności lecz czuję od Ciebie strach, ogromny strach przed tym, że możesz już nie zobaczyć poranka. Gardzę osobami, które tylko przechwalają się swoimi umiejętnościami, a nie potrafią ich udowodnić swymi czynami. - powoli zbliżał się w stronę Lafayetta.
- Powiedz mi, ile stoczyłeś prawdziwych walk? Takich, od których zależało twoje dalsze istnienie? Mogę się założyć, że to twoja pierwsza taka walka. - wampir wyglądał jakby trząsł się ze strachu. Istrathil będąc już blisko niego wybił mu jego szable z dłoni, zaraz po czym stanął naprzeciw niego na niecały jeden łokieć.
- Dałbym Ci tę "równą" walkę , ale jeśli to co mówisz jest prawdą, to wiesz zbyt wiele. - po tych słowach miecz Isa przebił klatkę piersiową po czym, po wyjęciu go, płynnym ruchem przebił go ręką i wyrwał jego martwe serce, a zaraz po tym, biorąc zamach w obrocie uciął mu głowę, która zderzyła się z podłogą. Najemnik rzucił serce wampira pod nogi Mileeny.
- Skończone. - Powiedział pewnie po czym upadł na jedno kolano i oparł się o miecz, przemiana kompletnie go wyczerpała. Lecz w pewnym momencie miecz przełamał się, najemnik nie miał zielonego pojęcia co się dzieję. Runy na klindze kompletnie zniknęły. Istrathil w zdziwieniu zrobił wielkie oczy, przez tyle lat jego oręż nie zawiódł go, a teraz uległ zniszczeniu. Widocznie cała moc tkwiąca w mieczu została wyczerpana dzisiejszej nocy.
Awatar użytkownika
Histoffe
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 74
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Upadły Anioł
Profesje:

Post autor: Histoffe »

Histoffe dotknęła zaszronionej ściany, na której pojawił się rytualny symbol. Przyłożyła dłoń do oka, które przestało się jarzyć. Zaklęcie nadal się utrzymywało. Miała nadzieję, że walka potrwa dłużej, a z wampira mogłoby coś zostać. Wstała z krzeseł i odstawiła flachę na podłogę.
- Podejrzanie za łatwo poszło.
Anielica nie powiedziała nic na temat złamanego miecza, a mogłaby znaleźć usprawiedliwienie na to co się z nim stało. Mileena przecież bez problemu mogła załatwić odpowiedniego rzemieślnika do naprawy ostrza. Ale, na pewno Histoffe będzie musiała się wytłumaczyć skąd zna Anioła i Diabła, skoro Lafayette zginą.Telekinezą rozpruła poduszkę i wywlekła ją na drugą stronę. Następnie, łapiąc palcami połówki bransolet jak obszczane szmaty, wrzuciła je do wnętrza poduszki.
- Zbadam je, może da to odpowiedź na niektóre pytania.
- To co koniec? – spytała po pewnym czasie.
Anielica była gotowa jednym gestem dłoni rozproszyć swoje zaklęcie.
Awatar użytkownika
Mileena
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 72
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Nemorianka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Mileena »

Mileena uśmiechnęła się lekko widząc serce wampira pod swoimi stopami. Ukłoniła się lekko i z gracją przed wojownikiem. Następnie uniosła wysoko nogę i z całej siły nadepnęła na leżące serce.
- Jakie to przyjemne uczucie stąpać po sercach swoich wrogów - zauważyła. Przeniosła wzrok na najemnika.
- Zgodnie z umową, nagroda jest do odbioru - powiedziała z błyskiem w oku. Wojownik umaczany we krwi wroga, taki widok zawsze działał na nią podniecająco wobec czego przygryzła dolną wargę. Potem jednak jego miecz się złamał i utracił magiczne zdolności. To było dosyć niespodziewane. Mileena podeszła do niego i położyła rękę na jego ramieniu.
- Nie martw się, naprawimy ten miecz i będzie jak nowy, razem z jego magią - powiedziała ciepłym głosem. Nawet jeżeli trzeba będzie go zawieść do Otchłani. Mileena wiedziała, że jedyną bronią ostrą jaką dysponują jest teraz jej rapier. Potem przeniosła wzrok na anielicę.
- Masz rację to było za proste. Prawdopodobnie sługi są silniejsze niż ich pan. Wiesz coś o tym aniele? Wydawałaś się poruszona jak o nim usłyszałaś. Musimy się też ich pozbyć inaczej nie dadzą nam spokoju. - powiedziała i skinęła głową na informację o badaniu bransolet.
- Chyba koniec. I co teraz robimy? -
Awatar użytkownika
Istrathil
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 52
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Wilkołak (przemieniony z człowie
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Istrathil »

Najemnik powstał na proste nogi, podniósł resztki swojego miecz i umieścił je w pochwie przy pasku. Podszedł do wina, które odstawiła anielica i wypił je praktycznie na raz, a potem wziął jakiś kawałek materiału z podłogi i wytarł swoje ciało z krwi wampira.
- Tak, to już koniec. - powiedział pewnie kobietom. Zbliżył się do Mileeny.
- Ale nie dla nas. - puścił nemoriance oczko, mając wciąż na twarzy swój zawadiacki uśmiech. - Zawiozę Cię do najbliższej ambasady. - dodał już głośniej.
- Co planujesz teraz? - zwrócił się do anielicy.
- A tego miecza nawet sam stwórca nie naprawi. - zaśmiał się - Nie jest krasnoludem. Sam sobie z tym problemem poradzę, jednak byłbym wdzięczny za jakikolwiek oręż. - dodał.
- Bo bez miecza nie jestem aż tak skuteczny, a nie mam żadnych pieniędzy. - mina mu wyraźnie zrzedła
- I ubrań. - uderzył się otwartą dłonią w twarz po spojrzeniu na strzępki ubrań na podłodze.
Zablokowany

Wróć do „Mauria”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 12 gości