MauriaDziedzictwo

Miasto położone na północny-zachód od Mglistych Bagien, otoczone gęstą puszczą, jedyną droga prowadząca do miasta jest dolina Umarłych lub też nie mniej niebezpieczne bagna. Niewielu tutaj przybywa miasto zaczyna wymierać, gdyż młodzi jego mieszkańcy uciekają stąd jak najdalej od tajemniczej Doliny Umarłych.
Awatar użytkownika
Eirlys
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 73
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Smokołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Eirlys »

Smokołaczka nie zwróciła zbytnio uwagi na zaniepokojenie kartografa, z jej strony wyglądało to raczej na chwilę zastanowienia, czy dobrze zrozumiał słowa kobiety. Przyglądała się temu, co robił kartograf. Po pytaniu starca przez moment była lekko niezdecydowana, lecz w końcu można było usłyszeć jej głęboki oddech.
- Może to się wydać trochę szalone... ale szukam informacji na temat smokołaków - odparła w końcu. Zapewne gołąb nie był zadowolony z takiego posunięcia Eirlys, lecz cóż taki samotnik mógł zrobić, jak nie zatrzymać tę informację dla siebie?
A nghtingale in a golden cage
That's me locked inside reality's maze.
Awatar użytkownika
Primaeval
Szukający drogi
Posty: 31
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Pradawny
Profesje:

Post autor: Primaeval »

Starzec wstał od stołu i zaczął zwijać mapę, mamrotając pod nosem.
- Smokołaków, tak...
Gdy zwinął mapę, spakował ją do specjalnej tuby ochronnej i podał Eirlys.
- Należą się dwa złote denary. Płatne z góry, w waszym przypadku nie zgodzę się na żadne długi.

Gołąb całkowicie przemilczał decyzję smokołaczki o poinformowaniu kartografa o celu ich wyprawy, więc nie była w stanie ocenić co o tym sądzi. Zastanawiał się bardziej nad tym, co powoduje takie zmieszanie starca, od kiedy padła nazwa ruin.
Awatar użytkownika
Aliene
Szukający drogi
Posty: 47
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Maie podmuchu
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Aliene »

Aliene zdziwiona drgnęła gdy usłyszała w końcu cel wyprawy. I zrobiło jej się odrobinę przykro. Jej Eirlys nie zaufała na tyle by jej powiedzieć w jakim celu tu przybyły a powiedziała kartografowi którego nie znała nawet od kwadransa. Jedna nie dała po sobie poznać żadnych uczuć, stała spokojnie z doskonale obojętnym wyrazem twarzy, tak spokojna, że aż nienaturalnie. Przedtem kręciła się po izbie, teraz nawet nie się nie rozglądała tylko nieruchomo stała nieustannie wpatrując się we własne ręce.
Awatar użytkownika
Eirlys
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 73
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Smokołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Eirlys »

Smokołaczka rzuciła kartografowi wspomnianą przez niego kwotę i wzięła od niego torbę. Jeszcze przez moment stała przed nim, lecz jednak po chwili zastanowienia wyszła z budynku i poczekała chwilę na Aliene. Gdy naturianka wyszła na zewnątrz, Eirlys od razu postanowiła ją przeprosić.
- Ja... Przepraszam, że wcześniej ci nic nie powiedziałam. Po twojej reakcji nad jeziorem nie sądziłam, czy byś się zgodziła na tą wyprawę - wydusiła z siebie. Nie liczyła na zbyt przychylną reakcję, więc od razu kontynuowała swą wypowiedź. - Jeśli się wycofasz, zrozumiem to. W końcu to za moją namową tutaj przybyłaś... Ale jeśli jednak zgodzisz się, by nadal ze mną podróżować, ucieszę się. Tylko musiałabyś zadawać mniej tak irytujących pytań - dodała z lekkim uśmiechem na twarzy.
A nghtingale in a golden cage
That's me locked inside reality's maze.
Awatar użytkownika
Aliene
Szukający drogi
Posty: 47
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Maie podmuchu
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Aliene »

- No cóż, rozumiem - powiedziała powoli, przeciągając maksymalnie słowa - irytujących pytań można uniknąć, tylko powinnaś mi mówić o swoich pytań. Nie zamierzam się odłączać, ta wyprawa wygląda na ciekawą. - uśmiechnęła się do smokołaczki po czym w ramach drażnienia się z nią powiedziała.
- Więc, gdzie teraz idziemy? - Aliene wyglądała teraz jak ktoś, komu z serca spadł wielki ciężar. I poniekąd tak było, bo zaczynała myśleć, że jej obecność stała się mało pożądana w tej wyprawie a tymczasem chodziło tylko o tą głupią sytuację nad jeziorem.
Awatar użytkownika
Eirlys
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 73
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Smokołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Eirlys »

Smokołaczka próbowała sobie przypomnieć słowa gołębia, wciąż siedzącego na jej ramieniu... Ale ten nie kwapił się, by jej jakkolwiek odpowiedzieć. Bilbioteka! Tak, tam teraz muszą poszukać jakichś informacji o ruinach Gahnayal.
- Biblioteka będzie naszym następnym celem – odparła jeszcze do maie, i od razu udała się przed siebie. Nie chciała marnować swego cennego czasu, więc stąd widoczny był jej pośpiech. Eirlys miała jednak nadzieję, że Aliene za nią nadąży i nie wpakuje się w jakieś kłopoty.
A nghtingale in a golden cage
That's me locked inside reality's maze.
Awatar użytkownika
Aliene
Szukający drogi
Posty: 47
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Maie podmuchu
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Aliene »

Biblioteka? Cudownie, zapowiadają się długie godziny spędzone w zakurzonym pomieszczeniu przy towarzystwie stert ksiąg, bibliotekarza i, biorąc pod uwagę gorsze możliwości, insektów i myszy. W tłumaczeniu - Aliene nie lubiła bibliotek. Była po prostu kobietą czynu a cierpliwość, potrzebna przy wertowaniu kolejnych ksiąg nie była jej mocną stroną. Mimo to posłusznie ruszyła za Eirlys, bez większego problemu dotrzymując jej kroku.
- Zapewne będziemy szukały informacji o ruinach, tak? - zapytała czysto retorycznie - Ja uprzedzam, że nie przepadam za bibliotekami. Są za bardzo, jakby to ując, zakurzone i duszne - paplała bez większego sensu, starając się jedynie zapełnić ciszę.
Awatar użytkownika
Eirlys
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 73
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Smokołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Eirlys »

Gołąb wciąż uparcie milczał, przez co smokołaczka była trochę zaniepokojona, czy czasem nie stało się coś... Ale w końcu cały czas siedział na jej ramieniu.
- Ja także nie przepadam za bibliotekami... Z tych samych powodów, co ty – odparła, widząc chęć rozmowy Mai. - Ale cóż poradzić... W końcu rzeczywiście musimy się czegoś dowiedzieć o tych ruinach, a bez takiej wiedzy ani rusz.
Tym razem towarzysze trochę prędzej znaleźli bibliotekę, niż kartografa. Budynek był większy od pozostałych, lecz równie ponury. Wewnątrz niego od wejścia można było ujrzeć wysokie od ziemi po sufit szafy z półkami, zapełnione książkami.
- Gdzie teraz? – spytała gołębia w smoczej mowie, oczekując jakichś konkretnych reakcji.
A nghtingale in a golden cage
That's me locked inside reality's maze.
Awatar użytkownika
Aliene
Szukający drogi
Posty: 47
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Maie podmuchu
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Aliene »

Aliene mało co nie rozdziawiła buzi ze zdziwienia. To była doprawdy wielka biblioteka. Jak wśród tylu książek znaleźć te potrzebne?
- Jak, u licha, znaleźć te, które nas interesują? - zapytała cicho Eirlys - przecież tu są setki, jak nie tysiące książek - spod głosu Maie przebijało się przerażenie. Ile czasu trzeba, by to znaleźć, bez niczyjej pomocy? Co najmniej kilku dni, jak nie tygodni. A może nawet miesięcy.
Awatar użytkownika
Pani Losu
Splatający Przeznaczenie
Posty: 637
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Pani Losu »

Gdy tylko weszli do budynku biblioteki, rozejrzał się uważnie po wnętrzu. Ogrom sali zrobił niemałe wrażenie na dwóch kobietach, lecz Pradawny był już przyzwyczajony do widoku takich budynków - w końcu po to żył, by zgłębiać wiedzę, a ku temu potrzeba te częstych wizyt właśnie w bibliotekach.
- Sądzę, że najlepszym wyjściem będzie zapytanie bibliotekarza - odpowiedział smokołaczce, i żeby nie powtórzyła się sytuacja jak u kartografa, zerwał się z ramienia Eirlys i przysiadł na wierzchu regału znajdującego się tuż za wspomnianym przez niego bibliotekarzem. - On na pewno lepiej będzie wiedział, gdzie znaleźć jakiekolwiek wzmianki o Gahnayal - dodał, i przekrzywił delikatnie łepek.

Eirlys zrobiła tak, jak polecił jej gołąb. Bibliotekarz niechętnie się do niej odnosił, i też nie ukrywał nerwowych spojrzeń na Aliene, rzucanych kątem oka. W końcu po paru minutach namów obu kobiet, by wskazał im, gdzie mogą znaleźć informacje o ruinach starej twierdzy, mozolnie wstał i machnięciem ręki nakazał towarzyszkom podążyć za sobą.

W końcu po długiej wędrówce pomiędzy regałami pełnych zakurzonych ksiąg, i poprzez parę działów, bibliotekarz stanął przed regałem oznaczonym symbolami XLI i XLII. Obie kobiety nie domyślały się co to za oznaczenia, a Pradawny nie raczył ani Eirlys, ani naturiance wyjaśnić tych symboli, tylko znów przysiadł na górze regału, przy którym stanęli. Starszy mężczyzna spokojnym ruchem przesunął wielką drabinę wzdłuż regału, mniej więcej do jednej trzeciej odległości od bocznej ściany regału, i - czego nie można było po nim przypuszczać - żwawo zaczął się wspinać po niej, aż w końcu sięgnął do księgi na dziesiątej półce od dołu. Po chwili można było ujrzeć, jak ten sam bibliotekarz zjeżdża po drabinie w dół z grubym tomiskiem pod pachą, i podaje ją czarnowłosej. Nie odezwał się do tej pory ani słowem, i po prostu zniknął pomiędzy regałami, by móc znowu znaleźć się przy swoim biurku przy wejściu.

Zmiennokształtna chwilę później położyła księgę na pobliskim stole, włączając też od razu lampę naftową. Otworzyła księgę w przypadkowym miejscu, i zanim zdążyła cokolwiek zrobić, gołąb przysiadł na jej ramieniu.
- Pozwól, że ja to zrobię - odparł, a smokołaczka zdziwionym spojrzeniem zerknęła na niego, ale nie ujrzała ptaka, lecz... człowieka. A raczej pradawnego, bo niby kto inny potrafiłby tyle dni przesiedzieć w formie gołębia, a na dodatek posługiwać się telepatią i smoczą mową. Mężczyzna gestem poprosił Eirlys, by odeszła od księgi, i po chwili zaczął wertować stronice tomiska, by po chwili zatrzymać je na miejscu, gdzie po jednej stronie były narysowane obok siebie dwa smoki różnych wielkości, a po drugiej drobnym, gęstym pismem zapisany tekst, opatrzony większym tytułem: Gahnyal. Czarodziej był wyraźnie zajęty czytaniem zapisków, lecz gdy podeszła do niego smokołaczka, by zerknąć na to, co zawiera księga, on odskoczył jak oparzony i zaczął wykrzykiwać coś w niezrozumiałym języku. Nagle przewrócił się, i wskazując palcem na Eirlys nadal krzyczał, tym razem już w mowie smoków:
- POTWÓR! POTWÓR!!! Odejdźże ode mnie, siło nieczysta i przeklęta! Nie chcę cię znać!
Najwyraźniej nikt nie słyszał jego wrzasków, gdyż nawet bibliotekarz nie raczył się zjawił i uspokoić Pradawnego. Było to dość dziwne, ale mimo wszystko nagle wokół Primaevala rozjarzył się błękitny, intensywny blask, by po chwili zniknąć wraz z czarodziejem.
Awatar użytkownika
Eirlys
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 73
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Smokołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Eirlys »

Smokołaczka była nader zdziwiona tą przemianą gołębia w człowieka, przez co nawet bez oporów pozwoliła mu, by mógł obejrzeć księgę. Ułatwił jej tym też poszukiwania w tej ilości wiadomości tego, co było najistotniejsze. Jednakże zaciekawiona tym, co pisze w księdze o ruinach twierdzy, podeszła do czarodzieja i nieśmiało zerknęła na stronicę zapełnioną drobnym pismem. Aczkolwiek zaskoczyła ją jeszcze bardziej reakcja mężczyzny... Co on bredzi? Ani krzty nie rozumiem z tego, co on wykrzykuje, pomyślała. I ciekawe, dlaczego nikt nie reaguje na jego wrzaski, dodała w duchu, chcąc go uspokoić. Odskoczyła po chwili, gdy jej towarzysza ogarnął wszechobecny blask. Jeszcze przez moment szukała go wzrokiem zastanawiając się, co się z nim stało...
- Szlag... - powiedziała pod nosem. - Musimy przeczytać ten tekst i jakoś go zachować, bo teraz, gdy nie ma z nami... tego czarodzieja, nie możemy liczyć na jego wsparcie. - odparła w stronę Aliene, powstrzymując się przed powiedzeniem "gołębia" miast "czarodzieja".
A nghtingale in a golden cage
That's me locked inside reality's maze.
Awatar użytkownika
Aliene
Szukający drogi
Posty: 47
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Maie podmuchu
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Aliene »

Bibliotekarzowi chyba niezbyt się spodobało ich towarzystwo, z wzajemnością. Aliene nie lubiła ludzi mrukliwych, niemrawych i burkliwych, a właśnie tak zachowywał się ten człowiek. Zanim znalazł odpowiednia księgę, Aliene zdawało się, że minęły całe wielki. Kiedy mieli już książkę, naturiance ani się śniło czegoś tam szukać, i dobrze, bo tego od niej nikt nie oczekiwał. Razem z Eirlys udała się do stolika i wdrapała się na brzeżek stołu. Stopy oparła na krześle, łokcie na kolanach, podbródek na dłoniach. Z lekkim znudzeniem przyglądała się towarzyszom podróży, do czasu gdy Pierwotny się przemienił. Fakt ten straszliwie jej nie zmieszał, podejrzewała, że jest zmiennokształtny, ale zdziwiła się na tyle, że szeroko otworzyła piwne oczy i uniosła wysoko brwi. Po chwili wróciło jednak widoczne znudzone spojrzenie, a oczy wlepiała na zmianę w Pierwotnego, w księgę i Eirlys. W chwili, gdy czarodziej zaczął wrzeszczeć, zerwała się na równe nogi. Nic nie zrozumiała z jego wrzasków, dla niej to był niezrozumiały bełkot. Przez chwilę patrzyła zaskoczona w miejsce, w którym był czarodziej, a później zniknął. Aliene odwróciła się do Eirlys, a jej oczy aż zanadto mówiły, co sądzi o tym przeklętym czarodzieju i jego zachowaniu.
- Czy choć ty cokolwiek z tego rozumiesz? - zapytała retorycznie. Widać było, że Eirlys rozumie z tego tyle co ona. Czyli prawie nic.
- Masz rację. Zabierzmy się za to szybko, to szybciej skończymy. - powiedziała i energicznie ruszyła do księgi. Przysunęła sobie krzesło do stolika i oparła łokcie o blat, a ręce zwinęła w pięści i oparła o nie podbródek.
Awatar użytkownika
Eirlys
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 73
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Smokołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Eirlys »

Smokołaczka od razu podeszła do stołu, stając tuż za Aliene. Wgłębiała się w tekst o ruinach, próbując znaleźć coś, co podpowie towarzyszkom, czego mogą się spodziewać po ruinach, jak i opis samej twierdzy z dawnych lat, co też pomoże im szukać tego, co trzeba. Eirlys jedyne co, to żałowała, iż Pradawny gdzieś zniknął, a sama niewielkie ma pojęcie o tym, czego można szukać w tych ruinach... Jednakże trzeba było jakoś zachować najistotniejsze fragmenty tekstu, by można było zawsze do nich wracać. Przypomniała sobie, że przy pasku zawsze nosi notatnik i ołówki.
- Aliene, potrzeba mi twojej pomocy - odparła. - Musimy ten tekst jakoś zachować, żeby mieć go pod ręką przez cały czas, wiec jeśli potrafisz czytać, mogłabyś mi podyktować to, a ja bym to zapisała w notatniku. Chyba, że masz inny pomysł - dodała.
A nghtingale in a golden cage
That's me locked inside reality's maze.
Awatar użytkownika
Aliene
Szukający drogi
Posty: 47
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Maie podmuchu
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Aliene »

- Nie, to dobry pomysł - odpowiedziała Eirlys. Powoli dyktowała zmiennokształtnej informacje, które uważała za najważniejsze, a ona sama dopisywała jeszcze swoje uwagi. Po skończeniu notatek okazało się, że całkiem dużo jest tych informacji. Eirlys zapisała drobnym maczkiem kilka stron notatnika. Aliene wstała i pokręciła głową w te i wewte, żeby rozruszać zesztywniałe mięśnie szyi.
- Co teraz? - zapytała towarzyszki. To było dobre pytanie. Miały już mapę i potrzebne informacje. "Eirlys pewnie jeszcze będzie musiała kupić sobie prowiant, ale poza tym, to chyba jesteśmy gotowe" - pomyślała z zadowoleniem Maie.
Awatar użytkownika
Eirlys
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 73
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Smokołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Eirlys »

Smokołaczka pilnie notowała wszystko, co tylko naturianka jej podyktowała. Chwilami też, gdy wystąpiła potrzeba, by Eirlys dopisała jeszcze jakieś uwagi, notowała je na marginesach notatnika. W końcu po parudziesięciu minutach spędzonych nad księgą dziewczyna odetchnęła z ulgą i zastanowiła się nad dalszymi planami.
- Hm... Sądzę, że jesteśmy gotowe - odparła. - Ale sądzę, że musimy się zaopatrzyć w pożywienie na drogę. Ja muszę... No dobra, księgę można zostawić tutaj i tylko powiedzieć temu zrzędliwemu bibliotekarzowi, że może ją schować w odpowiednie miejsce - dodała i nie czekając na reakcję Aliene ruszyła do wyjścia.
A nghtingale in a golden cage
That's me locked inside reality's maze.
Awatar użytkownika
Aliene
Szukający drogi
Posty: 47
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Maie podmuchu
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Aliene »

Aliene pomyślała, że musi być to strasznie niewygodne, żeby na każdą podróż zabierać prowiant, choć ona czasami wiele by dała za możliwość odczuwania i pragnienia, i głodu. Mogła jeść, ale nic to jej nie dawało, tak samo jak spanie. Może dlatego zawsze miała tyle czasu? Kiedy inni spali, ona mogła robić co chce. Kiedy spotkały bibliotekarza, ten ociężale podniósł się z krzesła i poszedł odłożyć książkę, zanim zdążyła cokolwiek powiedzieć. Maie popatrzyła za nim lekko zdziwiona, po czym wybiegła z biblioteki, doginając Eirlys. Gdy tylko przeszła przez próg, z miejsca głęboko odetchnęła powietrzem, które dla odmiany nie było stęchłe i przepełnione kurzem. Cichutko pogwizdując szła obok smokołaczki. Nagle jej uwagę przykuło jakieś poruszenie obok niej. Odwróciła głowę w sam czas, by zobaczyć imponujący skok z dachu na balkon, z balkonu na pudła stające pod domem, a z pudeł na ziemię. Jej kot zwinnie podbiegł do właścicielki i zmiennokształtnej, po czym przeraźliwie zamiauczał.
- Co ty tu robisz? Miałeś zostać w pokoju - powiedziała do niego Aliene. Nie była tak naprawdę na niego zła, może tylko trochę zirytowana, że jej nie posłuchał. Kot, słysząc wymówki, tylko położył uszy po sobie i zasyczał. Biegł obok prawej nogi Maie, która go całkowicie ignorowała. "No cóż, zawsze był bardzo niezależny. Nic dziwnego, że sobie... wyszedł? Jak on wyszedł z zamkniętego pokoju?" - myślała skołowana.
Zablokowany

Wróć do „Mauria”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości