Mauria[Serce miasta umarłych] Ciemne interesy II

Miasto położone na północny-zachód od Mglistych Bagien, otoczone gęstą puszczą, jedyną droga prowadząca do miasta jest dolina Umarłych lub też nie mniej niebezpieczne bagna. Niewielu tutaj przybywa miasto zaczyna wymierać, gdyż młodzi jego mieszkańcy uciekają stąd jak najdalej od tajemniczej Doliny Umarłych.
Zablokowany
Awatar użytkownika
Gardenia
Zsyłający Sny
Posty: 348
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Maie
Profesje: Mag , Szpieg , Badacz
Kontakt:

[Serce miasta umarłych] Ciemne interesy II

Post autor: Gardenia »

        Bladolicy strażnik przy bramie wjazdowej wyprostował się jak struna i stuknął donośnie trzy razy drzewcem halabardy o kamienny stopień.
- Lady Arisha jest obecnie nieobecna – oznajmił godnie. – Wezwały ją pilne sprawy rodzinne. Za zaistniałą sytuację serdecznie przepraszamy. Pani burmistrz będzie mogła państwa przyjąć najwcześniej jutro w godzinach południowych. W związku z tymi nieprzewidzianymi okolicznościami przygotowaliśmy dla państwa nasze najlepsze komnaty, jak również zapraszamy do wzięcia udziału w przyjęciu dzisiejszego wieczora. Mamy sławny w całym okręgu zespół muzyczny oraz doskonały bufet.
Gardenia uśmiechnęła się samymi kącikami ust. – Doskonały bufet według wampirzego kuchcika? Chyba się nie skuszę.
Odwróciła się do demona i zrobiła krótki, rozentuzjazmowany ruch brwiami.
– Skoro już i tak jesteśmy w Maurii, to równie dobrze możemy tu poczekać na jutrzejszą audiencję, prawda?
- Dobrze – odparł strażnik bramy. - Zaraz powiadomię służbę.
- Ach, jeszcze jedno. Właśnie sobie przypomniałam - zawahała się maie. Zmarszczyła brwi, starając się właściwie dobrać słowa. – Mam takie pytanie w kwestii tych wieczornych tańców. Ci ludzie, na których żywią się goście… no… podczas… w trakcie… - chrząknęła, oczyszczając gardło. – Zjadacie ich?
Odziany w mundur strażnik milczał przez chwilę.
- Lady Stook, jak pani myśli, od jak dawna organizowane są przyjęcia w siedzibie pani burmistrz?
- Raczej długo. – Maie skrzywiła się, bo już na tym etapie rozmowy wiedziała, że zadała głupie pytanie. Ale pozwoliła wampirowi doprowadzić wywód do końca.
- Tradycja organizowania przyjęć na dworze lady Arishy jest co najmniej tak stara jak, eh, no cóż…
Tym razem to strażnik się zawahał przed dodaniem „jak sama lady Arisha”.
- W każdym razie naprawdę bardzo długo – elegancko wybrnął z sytuacji. – Na każde takie przyjęcie zapraszamy minimum dziesięciu żywych, dorosłych mieszkańców. Gdybyśmy zabijali każdego z nich, to w krótkim czasie miasto by się wyludniło, zgadza się?
Gardenia przymknęła oczy i mądrze pokiwała głową.
- Oczywiście wśród przyjezdnych odwiedzających Maurię po raz pierwszy rozpuszcza się plotki o rzekomych krwawych łaźniach, które mają miejsce podczas takich spotkań, ale zapewniam cię, pani, że plotki te mają podłoże wyłącznie promocyjne. Społeczeństwo Maurii jest wysoce ucywilizowane i dba o swoich obywateli. Każdy uczestnik przyjęcia, nie-wampir, który pokaże dowód na to, że podczas „krwawego wieczorka” wbito w niego kły, ma dwa dni wolnego od pracy oraz otrzymuje do ręki stosowną opłatę w srebrze.
- Oczywiście – szybko zgodziła się magini. – Ja oczywiście nie twierdzę inaczej. Po prostu jestem…
- Przyjezdną. To zrozumiałe – dokończył strażnik z szerokim, iście demonicznym uśmiechem. Gardenia wlepiła wzrok w dwa ostre kły i choć wiedziała, że w zamyśle miała to być oznaka przyjaznego nastawienia, po plecach przeszły jej ciarki.
Markując beztroskę machnęła ręką.
– Cudownie, prawda, Akkarinie? A tyle się dziwnych bzdur słyszy o tych nocnych przyjęciach u pani burmistrz. Krwawe łaźnie? Cóż za nie-do-rzecz-ność. – Zakryła usta i krótko zachichotała sopranem. – To gdzie są nasze pokoje?
Strażnik zrobił krok w bok, robiąc miejsce nadchodzącym w ich stronę wampirom w uniformach lokaja. Wyglądali bardzo dostojnie.

***

        Służba dworku odprowadziła Akkarina oraz Gardenię pod drzwi ich pokoi, po czym stanęli nieruchomo pod ścianą, na wypadek, gdyby szanowni goście potrzebowali jeszcze ich usług. Mocując się z masywną, miedzianą gałką maie odezwała się szeptem do nemorianina:
– Zamierzam wziąć udział w tym dzisiejszym „krwawym wieczorku”. Nie wiem jak ty, ale ja chętnie zobaczę, jak wygląda ucywilizowanie w wykonaniu tej nieumarłej lafiryndy.
Żachnęła się, wykonała krok do przodu i znikła we wnętrzu swojej izby.

***

        Okrągła tarcza księżyca zawędrowała już wysoko na nieboskłon, kiedy Gardenia, ubrana w dostarczoną przez jej osobistego lokaja suknię, zeszła do sali balowej.
Jakaż to otchłań nieb odległa. Ogień w źrenicach twych zażegła?
Czyje to skrzydła, czyje dłonie. Wznieciły to, co w tobie płonie?
(X)
Awatar użytkownika
Akkarin
Poszukujący Marzeń
Posty: 415
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Nemorianin
Profesje:

Post autor: Akkarin »

Demon milczał całą drogę lub odpowiadał zdawkowo na pytania mai. Nie lubił Maurii, źle mu się kojarzyła... Postanowił nie iść na bal wydawany przez wampirzycę, jakoś go nie ciągnęło do tego towarzystwa. Został w swoim pokoju, przypominającym ten, w którym był ostatnio, rozmyślając o wydarzeniach jakie go spotkały od pierwszego pobytu w tym mieście. Dopiero po dłuższej chwili do niego dotarło, co najprawdopodobniej przygnało go w te okolice, co kazało mu tutaj przyjechać... Zerwał się z fotela, na którym siedział. Miał nadzieję, że się myli. Już miał iść do Gardenii by powiadomić ją o swoich obawach, jednak zrezygnował. To i tak nic nie zmieni, powie jej o tym, gdy znów się spotkają. Ponownie opadł na fotel, dręczony złymi przeczuciami.
Arkad
Siedziba rodu Derathé

Naszym największym strachem nie jest to, że jesteśmy zbyt słabi tylko zbyt silni. Nasz blask nas przeraża, nie ciemność. Umniejszanie swojego znaczenia nie służy światu. Nie bój się tylko po to żeby inni czuli się przy tobie bezpiecznie. Przyszliśmy na świat by świecić. Ten blask jest w każdym z nas. Kiedy widać nasz blask, pozwalamy innym robić to samo. Uwalniając się od własnego strachu, wyzwalamy od niego innych.
Awatar użytkownika
Gardenia
Zsyłający Sny
Posty: 348
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Maie
Profesje: Mag , Szpieg , Badacz
Kontakt:

Post autor: Gardenia »

        Gardenia siedziała przy swoim stoliku, nudząc się jak mops i monotonnie rzucając wyłożonymi na blacie wykałaczkami w siedzącego przy sąsiednim stanowisku nieumarłego jorka lorda Alucar’da. Mniej więcej między siódmym a dwunastym rzutem przemieniony zwierzak zwykle spoglądał w jej stronę, odsłaniają kły, warcząc i kompulsyjnie liżąc swój nos. Jego oczy stawały się wtedy jeszcze bardziej okrągłe, wyłupiaste i zachodziły promieniującym szkarłatem. A kiedy w końcu odwracał się z powrotem w stronę tańczących gości maie sięgała do kubeczka po wykałaczkę i zabawa zaczynała się od nowa.
W ten sposób spędziła jakiś czas, zastanawiając się czy uda jej się niezauważenie wymknąć z przyjęcia zbadać inną część posiadłości.
Nawet żałowała, że demon nie zdecydował się jej towarzyszyć. Mimo, że magini nie wierzyła do końca w jego szczere intencje współpracy z Megdarem, miło byłoby dla odmiany zatańczyć z kimś kto nie spoglądał co chwilę na jej tętnicę szyjną.
Psiak ożywieniec zaczął ujadać, oznajmiając maie koniec całkiem udanej rozrywki. Zatrzymała dłoń w pół ruchu i zamiast rzucić wykałaczkę przed siebie włożyła ją sobie do ust. Zaczęła kręcić nią kółka a potem ósemki.
Kelner przyniósł jej oplecioną sznurkiem butelkę z brązowego szkła, kielich oraz półmisek z egzotycznie wyglądającymi przekąskami. Rexta, lokalny specjał. Wódkę nazwano tak na część jej elfickiej twórczyni - Rexty Shime. Trunek zasłynął tym, że był kilkukrotnie mocniejszy od tego, co zwykle serwowano w karczmie. Słynna „wampirza gorzałka”, przyrządzana specjalnie z myślą o nieumarłych, których fizjologia znacznie tłumiła działanie zwykłego alkoholu. A przynajmniej tak słyszała maie.
Gardenia, z lekką taką niepewnością nalała sobie kielich, delikatnie pobełtała płyn przyglądając mu się podejrzliwie, a im dłużej na niego patrzyła tym mniejszą miała ochotę go wypijać. W tym czasie do stolika obok wrócił lord Alucar’d. Wampir wziął stęsknionego jorka na ręce, po czym spoglądając w stronę magini ukłonił się, uśmiechnął przyjaźnie i wzniósł toast swoim pucharem.
- Zdrowie Pani Burmistrz.
- A nich ci będzie, krwiopijco, że zdrowie. – maie odpowiedziała mu tym samym. Opróżniła kielich i oszczędnym ruchem otarła usta.

***

        Minęła noc i minęło południe dnia następnego, kiedy maie ostatecznie obudziła się w swoim pokoju. Otoczenie widziała deczko niewyraźnie ale i bez tego wyczuła w pomieszczeniu aurę przydzielonego jej osobistego kamerdynera. Alfreda.
– Co się stało?
- Obawiam się, że pani organizm źle toleruje Rextę.
– Nie żartuj.
Nagły atak łupania w głowie sprawił, że zacisnęła zęby. Ostrożnie podciągnęła zwiotczałe ciało do siadu i oparła się o dębową ramę łoża. Zakryła ręką twarz, bo wpadające przez okno światło słoneczne drażniło jej oczy. Takiego kaca nie miała chyba od dekady i obiecała sobie solennie, że już nigdy mieć nie będzie.
– Posłuchaj mnie uważnie, bo nie będę powtarzać. Półlitrowy kubek przepłucz od środka ekstraktem z nomoli, wylej go, by została tylko cienka warstwa na ściankach. Potem wsyp czubatą łyżkę ostrej szechy, dodaj jedno żółtko czany, łyżeczkę mieku, ajajaj… - Gardenia przerwała dyktowanie przepisu, bo rozbolały ją paznokcie i cebulki włosów. – Dwanaście kropel soku pomarańczowego i trochę przecieru z adata. Zmieszaj. Nie wstrząsaj.

Alfred, jak na profesjonalnego kamerdynera przystało, uwinął się z zamówionym koktajlem w try miga. Maie wypiła go duszkiem i poprosiła o kolejny. Potem kolejny. I jeszcze jeden. Następnie wyprosiła lokaja z pokoju i pogramoliła się do fotela gdzie zostawiła sakwę z obiema połówkami Talizmanu Kolorów. Złapała za artefakt i sięgnęła po drzemiącą w nim moc. Jak przypuszczała madame Arisha nie powinna mieć za złe skorzystania z jej prezentu, by wzmocnić zdolności lecznicze. Ostatecznie maie ubzdryngoliła się za jej zdrowie.
Jedwabną chustę zawiązaną na nadgarstku zauważyła dopiero, gdy ustało pulsowanie w skroniach. Magini zaskoczona odwinęła gładką, białą tkaninę i odkryła pod spodem wyraźne ślady kłów.

***

        - Alfredzie? - Podniosła nadgarstek w stronę lokaja.
Wampir podsunął nakłucia sobie pod nosi i dokładnie obwąchał. Maie mimowolnie skrzywiła się.
- Bez wątpienia był to jeden z uczestników przyjęcia. Czy pożywianie się przebiegło bez zezwolenia? Czy życzy sobie pani wszczęcia dochodzenia?
Gardenia zastanawiała się przez chwilę nad odpowiedzią.
- Nie. Szkoda na to czasu. – zmięła jedwabną chustę i schowała do kieszeni. – Czy możemy teraz spotkać się z panią Arishią?
Kamerdyner wolno skinął głową. – Tak. Pani burmistrz oczekuje w swoim biurze gdy tylko będą państwo gotowi. Chętnie wskażę drogę.
- Dziękuję ale wcześniej chciałabym porozmawiać z moim towarzyszem.

Magini zostawiła lokaja na korytarzu i podeszła pod drzwi pokoju, który zajmował demon. Zapukała trzy razy.
Kto wie, może nie był sam.
Jakaż to otchłań nieb odległa. Ogień w źrenicach twych zażegła?
Czyje to skrzydła, czyje dłonie. Wznieciły to, co w tobie płonie?
(X)
Awatar użytkownika
Akkarin
Poszukujący Marzeń
Posty: 415
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Nemorianin
Profesje:

Post autor: Akkarin »

Demon był sam, wolał samotność. Pukanie do drzwi obudziło go z płytkiego snu. Niepokój wywołany wczorajszym odkryciem zbytnio go pobudził, by spać spokojnie. Poprawił na sobie ubranie i wyszedł z pokoju.
- Witaj Gardenio. - Uśmiechnął się z lekkim zdziwieniem widząc ślady po ugryzieniu na jej szyi - Dałaś się ugryźć? Nie spodziewałem się, że będziesz się bawić aż tak dobrze, by im na to pozwolić.

Wampirzyca przyjęła ich w tym samym pokoju, w którym demon spotkał ją po raz pierwszy. Tym razem Arishia czekała na nich w środku, nie bawiąc się w przenikanie witrażu. Nemorianin skłonił się wampirzycy, mai również to uczyniła. Akkarin nie czuł się uprawniony do przeprowadzenia tej rozmowy, milcząco przekazując ten obowiązek magini.
Arkad
Siedziba rodu Derathé

Naszym największym strachem nie jest to, że jesteśmy zbyt słabi tylko zbyt silni. Nasz blask nas przeraża, nie ciemność. Umniejszanie swojego znaczenia nie służy światu. Nie bój się tylko po to żeby inni czuli się przy tobie bezpiecznie. Przyszliśmy na świat by świecić. Ten blask jest w każdym z nas. Kiedy widać nasz blask, pozwalamy innym robić to samo. Uwalniając się od własnego strachu, wyzwalamy od niego innych.
Awatar użytkownika
Gardenia
Zsyłający Sny
Posty: 348
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Maie
Profesje: Mag , Szpieg , Badacz
Kontakt:

Post autor: Gardenia »

        Minęła godzina.
Audiencja zakończyła się.
Drzwi biura pani burmistrz samoistnie i bez najmniejszego szmeru zamknęły się za nimi. Gardenia westchnęła, uniosła dłonie nad głowę, zaplotła palce i przeciągnęła się mocno.
- Sprawa zakończona, hrabio, wracajmy na bagna. – wyszczerzyła białe zęby w uśmiechu. Spojrzała na Akkarina i wolnym krokiem ruszyła wzdłuż korytarza. Świadomość dobrze wykonanej roboty wprawiała ją w dobry nastrój. A może była to po prostu ulga powodowana zakończeniem spotkania i uwolnieniem się od towarzystwa przerażającej wampirzycy?
- Stwórco, jak ja już chcę się stąd wynieść, z powrotem do świata żywych, ciepłych, pachnących, rumianych, normalne odżywiających się stworzeń. Wiesz, że niedawno sama mogłam powiększyć grono nieumarłych? Ja jako wampir, eh... – odruchowo rozmasowała ramiona i zatrzęsła się, jakby poczuła chłód. – Chociaż czasami się zastanawiam jakby to było.
Korytarz skończył się i dotarli do schodów prowadzących na parter.
- Jeśli nie masz w Maurii innych spraw to wyjdźmy do ogrodu i stamtąd się teleportujmy. Na terenie dworku panuje jakaś dziwna energetyczna atmosfera i mogą wystąpić zakłócenia.

***

        Przy opuszczaniu posiadłości minęła Alfreda. Twarz wampira była doskonale nieruchoma i nie wyrażała kompletnie niczego. Jakby była wykuta w białym marmurze. Kamerdyner skłonił się grzecznie, odprowadzając wzrokiem dwójkę posłańców z Doliny Śmierci.
Maie wskoczyła na trawnik, spojrzała raz jeszcze na ponurą siedzibę pani burmistrz, po czym odwróciła się w stronę swojego ciemnowłosego towarzysza.
- Trochę żałuję, że ostatecznie nie udało mi się zbadać podziemi tego dworku. Strasznie mnie ciekawi co się tam naprawdę znajduje. Jaskinia Nietoperza? No trudno. – wzruszyła ramionami. – Przynajmniej załatwiliśmy to, po co tu przybyliśmy. Arishia jest tak samo brutalna, obłąkana i krwiożercza jak wtedy gdy widziałam ją po raz ostatni. Kiedy wpadnie ze swoim wojskiem do Kryształowego Królestwa powinna skutecznie potrząsnąć i osłabić ich siły obronne. Szczególnie teraz, kiedy ma w rękach artefakt. Megdar wybrał dobrego sojusznika.
Magini zatrzymała się na ogrodowej dróżce i rozpoczęła inkantację otwierającą portal prowadzący z powrotem do Fortu. Zaklęcie zaczęło iskrzyć, gęstnieć w powietrzu i nabierać owalnego kształtu.
- Powiedz mi coś Akkarinie. Zakładając, że plan kościanego lorda się powiedzie a wściekłe elfy nie pojmają nas, nie wypalą na naszych tyłkach mapy Alaranii, nie powbijają na osikowe pale i nie postawią przy Głównym Szlaku jako gadające drogowskazy, masz już jakieś plany co zrobić z tak zdobytym bogactwem i władzą?
Jakaż to otchłań nieb odległa. Ogień w źrenicach twych zażegła?
Czyje to skrzydła, czyje dłonie. Wznieciły to, co w tobie płonie?
(X)
Awatar użytkownika
Akkarin
Poszukujący Marzeń
Posty: 415
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Nemorianin
Profesje:

Post autor: Akkarin »

Demon zamyślił się słysząc pytanie mai. Nie zastanawiał się co zrobi ze zdobytą władzą. Odszedł z domu, bo jej nie pragną, a teraz ta sama wchodziła mu w ręce...
- Nigdy nie pragnąłem rządzić... Jeśli wszystko się uda, wykorzystam to co zdobędę do wypełnienia swego rodzaju misji. Przybyłem do Alarnii w konkretnym celu, szukać czegoś co pomoże mi zrealizować marzenie... - Zamilkł na dłuższy czas - Zastanawiałaś się co zrobić, gdyby jednak nam się nie udało? Jeśli to oni mają liczniejszą armię, albo gdybyśmy zostali zaatakowani przez coś, czego się nie spodziewamy... - Miał na myśli swoje przypuszczenia wysnute wczoraj siedząc samotnie w komnacie. Choć ciągle obawiał się z nimi zdradzić, gdyby okazały się mylne.
Arkad
Siedziba rodu Derathé

Naszym największym strachem nie jest to, że jesteśmy zbyt słabi tylko zbyt silni. Nasz blask nas przeraża, nie ciemność. Umniejszanie swojego znaczenia nie służy światu. Nie bój się tylko po to żeby inni czuli się przy tobie bezpiecznie. Przyszliśmy na świat by świecić. Ten blask jest w każdym z nas. Kiedy widać nasz blask, pozwalamy innym robić to samo. Uwalniając się od własnego strachu, wyzwalamy od niego innych.
Awatar użytkownika
Gardenia
Zsyłający Sny
Posty: 348
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Maie
Profesje: Mag , Szpieg , Badacz
Kontakt:

Post autor: Gardenia »

        Gotowe do użycia przejście teleportacyjne pulsowało energią i grzmiało za plecami magini. Skórzany płaszcz kobiety falował lekko, przyciągany przez silne wiry kłębiące się w ciemnym wnętrzu portalu. Jej rozpuszczone luźno włosy również nie chciały usiedzieć w miejscu, dlatego Gardenia musiała co chwila odgarniać je z twarzy.
- Tak, zastanawiam się. – spojrzała uważniej na nemoriańskiego szlachcica. Do tej pory Akkarin przejawiał postawę dość powściągliwą i nie posądzałaby go o jakiekolwiek wątpliwości. Kiedy więc demon wspomniał o możliwość ataku czegoś, czego żadne z nich się nie spodziewa, zafrapował tym maie.
- Do głównego starcia sił kościanego lorda z wojskami Kryształowego Królestwa pozostało jeszcze sporo czasu. Między ustami a brzegiem pucharu wiele się może wydarzyć, to oczywiste. Naszym zadaniem jest więc przygotować się jak najlepiej na to, co będzie tam na nas czekać. Nie jest tajemnicą, ze od tej bitwy zależeć będzie dalsze być czy nie być licha, a kto wie, może i nasze. Czy tylko to cię martwi, Akkarinie? Czy może masz na myśli jakieś konkretne zagrożenie?
Rozejrzała się dookoła ale nie zauważyła nikogo podejrzanego w zasięgu słuchu.
- Pamiętaj, że nie wszyscy wojownicy w armii Megdara to nieumarłe marionetki o inteligencji cepa. Kiedy wkroczymy na ziemie Kryształowego Królestwa u naszego boku będzie walczyć wielu żywych mężczyzn i kobiet, ryzykując swoją przyszłość. Jeśli wiesz o czymś, co może wpłynąć na przebieg bitwy, nawet jeśli nie jest to pewna informacja, myślę że powinieneś się tą wiedzą podzielić.
Jakaż to otchłań nieb odległa. Ogień w źrenicach twych zażegła?
Czyje to skrzydła, czyje dłonie. Wznieciły to, co w tobie płonie?
(X)
Awatar użytkownika
Akkarin
Poszukujący Marzeń
Posty: 415
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Nemorianin
Profesje:

Post autor: Akkarin »

Spojrzał w oczy Gardenii. Tak miał coś konkretnego na myśli, ale było to tak nieprawdopodobne, że sam nie chciał w to wierzyć. Wahał się dłuższą chwilę, zanim zdecydował się odezwać.
- Gdy przybyłem do Maurii, nie bardzo wiedziałem co mnie ciągnie w te okolice. Tak nieprzychylne życiu... - Zaczął mówić to, tak jakby było to całkowicie niezwiązane z tematem. - Pamiętasz zapewne zapewne ten wielo-cień, który spotkaliśmy gdy po raz pierwszy udawaliśmy się razem do licza. Nigdy nie słyszałem, by ktokolwiek opowiadał historię o czymś takim. Dziś w nocy miałem czas by pomyśleć spokojnie i... Wydaje mi się, że wiem skąd może to stworzenie pochodzić. Mam wrażenie, że przybyło z Otchłani... - Zamilkł na chwilę dając mai czas na przetrawienie tego co powiedział. - Jeśli mam rację, to gdzieś na tych przeklętych bagnach może znajdować się niestabilny portal do mojej ojczyzny. To on mnie podświadomie przyciągał w te strony. To z niego wydostał się ten cień. Gdyby wydostało się z niego coś jeszcze, możemy mieć spory problem. Gdy teraz wrócimy do Fortu, zabiorę Arkada i wyjedziemy. Muszę to sprawdzić, Gardenio...
Arkad
Siedziba rodu Derathé

Naszym największym strachem nie jest to, że jesteśmy zbyt słabi tylko zbyt silni. Nasz blask nas przeraża, nie ciemność. Umniejszanie swojego znaczenia nie służy światu. Nie bój się tylko po to żeby inni czuli się przy tobie bezpiecznie. Przyszliśmy na świat by świecić. Ten blask jest w każdym z nas. Kiedy widać nasz blask, pozwalamy innym robić to samo. Uwalniając się od własnego strachu, wyzwalamy od niego innych.
Awatar użytkownika
Gardenia
Zsyłający Sny
Posty: 348
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Maie
Profesje: Mag , Szpieg , Badacz
Kontakt:

Post autor: Gardenia »

Podeszła do demona.
- W takim razie pozostaje mi życzyć ci bezpiecznej podróży. Obyś znalazł na miejscu tylko błoto i moskity.
Klepnęła go przyjaźnie w ramię.
- Bywaj.
Potem przeszła przez portal.

Tymczasem w jednym z dworkowych okien zamajaczył złowrogi cień. Magiczna istota obserwowała z wytężoną uwagą całą rozmowę dwójki posłańców z Doliny a kiedy Gardenia znikła w błysku światła podniosła się na nogi i odsłoniła kły.
Nieumarły jorek lorda Alucard’a oblizał się ze smakiem. Lubił krew nautrian. Pachniała miodem i kwiatami.

Ciąg dalszy.
Jakaż to otchłań nieb odległa. Ogień w źrenicach twych zażegła?
Czyje to skrzydła, czyje dłonie. Wznieciły to, co w tobie płonie?
(X)
Awatar użytkownika
Akkarin
Poszukujący Marzeń
Posty: 415
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Nemorianin
Profesje:

Post autor: Akkarin »

Nawet nie zauważył, że są obserwowani, a tym bardziej nie podejrzewał o to psa.

Demon miał cichą nadzieję, że mai będzie chciała wyruszyć razem z nim. Rozumiał jednak, że obowiązki wobec nieumarłego króla były ważniejsze, niż szukanie portalu pośród bagien. Przynajmniej ostrzeże Megdara, przed potencjalnym niebezpieczeństwem. Westchnął, po czym utworzył portal. Wpatrywał się w niego przez chwilę, po czym przeszedł przez niego, tak jak zrobiła to przed chwilą Gardenia.

Ciąg dalszy
Arkad
Siedziba rodu Derathé

Naszym największym strachem nie jest to, że jesteśmy zbyt słabi tylko zbyt silni. Nasz blask nas przeraża, nie ciemność. Umniejszanie swojego znaczenia nie służy światu. Nie bój się tylko po to żeby inni czuli się przy tobie bezpiecznie. Przyszliśmy na świat by świecić. Ten blask jest w każdym z nas. Kiedy widać nasz blask, pozwalamy innym robić to samo. Uwalniając się od własnego strachu, wyzwalamy od niego innych.
Zablokowany

Wróć do „Mauria”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość