Pustynia NanherNa szlaku 2

Ta kiedyś niesamowicie żyzna ziemia została spustoszona przez magię jakiej świat nie widział od tysięcy lat. Pięciu Przodków Czarodziejów próbujących zawładnąć czasem sprawiło iż Ziemie Nanheru pokryły tony piasku wyniszczając wszystko wokół, a ich samych pogrzebały w swoich otchłaniach.
Zablokowany
Mon-adhur
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 113
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Centaur
Profesje:
Kontakt:

Na szlaku 2

Post autor: Mon-adhur »

Żar lał się z nieba. Od dawna nie widział już innych istot poza skorpionami i pustynnymi wężami. Doszedł tu wreszcie a teraz wlokąc kopyta po piasku szukał ... . Lecz wiedział że nie znajdzie tu tego. Zatrzymali się, wziął swój olbrzymi bukłak i wylewał powoli wodę na swoją dłoń a Shangrin piła. I ten widok napawał go radością. Nawet sobie nie zdawał sprawy jak tęskni do smoczycy, zdawał sobie sprawę że spowodowane to było cienką nicią porozumienia. Szangrin oblizała pysk machając lekko ogonem, więc uniósł worek do ust i upił kilka łyków, po czym dokładnie go zamknął i powiesił na boku. Uniósł dłoń i wierzchem otarł z czoła pot. Tęsknota znów trąciła jego serce. Mimowolnie oczami wilczycy obejrzał niebo jakby spodziewając się tam olbrzymiego smoka... . Westchnął. "Rozklejasz się stary ogierze" Skarcił sam siebie w myślach. Popatrzył po widnokręgu i zdawało mu się że Szangrin dostrzega jakąś postać.
- Chyba ktoś tam jest Szangrin. Trzeba to na wszelki wypadek sprawdzić. - sprawdził jeszcze raz czy broń jest w zasięgu ręki i posławszy wilczycę przodem ruszył za nią. Ciekaw był czy to aby nie gorąco miesza mu zmysły. Piasek szeleścił pod kopytami z każdym krokiem
Być ostatnim ze swojego ludu brzmi dumnie... .
Daren
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 79
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Daren »

Słońce grzało niezmiernie. Daren brnął przed siebie pośród tumanów kurzu i piachu, który niemiłosiernie gryzł w oczy. Sam nie wiedział, co go przywiało na tą pustynię. Przystanął na chwilę. Rozejrzał się dookoła, lecz nie dostrzegł nic co mógłby nazwać "żywą istotą". Z kieszeni wyjął bukłak z wodą. Zostało jej naprawdę niewiele... Jeśli w przeciągu dnia nie znajdzie żadnego wodopoju, jego żywot dobiegnie końca na tej oto pustyni. "Oto jak zginął wędrowny minstrel, Daren Alvarene!" - myślał chłopak. Po chwili dodał, również w myślach: "Hm... Może przynajmniej posłużę za przykład dzieciom? >>Synku, nie idź na pustynię, bo skończysz jak Daren Alvarene!<<". Widocznie upał nie wpływał korzystnie na rozumowanie chłopaka. Na chwiejnych nogach przemierzał kolejne mile pustynnego szlaku, aż ujrzał coś na horyzoncie. Niby człowiek, lecz nogi miał konia... A może to wyobraźnia zaczęła płatać mu figle? Najlepiej będzie, jeśli podejdzie i się przekona.
Mon-adhur
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 113
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Centaur
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Mon-adhur »

Szangrin wyprzedziła go dość znacznie i patrząc jej oczami zorientował się ze to jednak nie upał a naprawę ktoś idzie przez to morze piasków. Wilczyca zbliżyła się truchtem do nieznajomego, zjeżyła sierść ostrzegawczo, ale nie wyczuwając zła od postaci chłopaka przysiadła na zadzie po prostu mu sie przyglądając. Mon-Adhur przez oczy Szangrin zorientował się ze elf najwyraźniej albo zbłądził albo o mało nie popełnił ostatniej głupoty w sowim życiu. Kiedy się zbliżył elf dostrzegł potężną postać o twarzy pokrytej zmarszczkami czasu i bielmem na oczach które prawdopodobnie zupełnie go oślepiło jednak poruszał sie sprawnie. Podszedł do wilczycy i położył swoja dłoń na jej łbie.
- Kogóż to my tu mamy Szangrin. Witaj młodzieńcze. Jesteś pewny że nadajesz się do samotnej wyprawy po pustyni? Moze skorzystasz z mojej wody? - Mon-adhur podał elfowi swój ogromny bukłak.
Być ostatnim ze swojego ludu brzmi dumnie... .
Daren
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 79
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Daren »

Chłopak trochę się zląkł, gdy podbiegła do niego wilczyca. Odruchowo zdjął z pleców łuk, założył strzałę na cięciwę i wymierzył w zwierzę. Nie wystrzelił jednak, gdyż podszedł do niego centaur. Zmieszany młodzieniec opuścił wzrok i schował broń. To zwierzę należało chyba do tego mężczyzny... A raczej ogiera...
- Witam... - odpowiedział Daren, kłaniając się nieznacznie. Życie pośród elfiej szlachty go tego nauczyło. Wziął od centaura bukłak z wodą i pociągnął dwa, porządne łyki.
- Bardzo dziękuję... - sapnął. - A co do pana pytania, to chyba więcej nie wybiorę się na taką przechadzkę... - zaśmiał się lekko.
- Chociaż w sumie to nie jestem sam... - zamyślił się, po czym zdjął z pleców swoją lutnię. - Ten instrument jest od pewnego czasu moim towarzyszem.
- Wiem, że mógłbyś... Ekhm... Mógłby pan spytać mnie o to samo, lecz nie mogę się powstrzymać... Co centaur robi na takich niegościnnych terenach? - o tak... chłopak musi nieco zmienić styl mówienia do nieznajomych... W końcu mury domu już opuścił...
Mon-adhur
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 113
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Centaur
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Mon-adhur »

Starzec odebral bukłak i dokładnie go zamknął. Popatrzył smutno na młodzieńca niedowidzącymi oczami.
- Cóż. Żeby długo nie rozwodzić się nad tym, powiem że szukam. -
Zapiął bukłak na swoim boku i po omacku dociągnął rzemienie. Jeszcze raz pogłaskał widmową wilczycę a ona rozejrzała sie dookoła. Wreszcie zastgła w bez ruchu.
- Tm coś sie zieleni. - Powiedzial starzec nie otwierając oczu.
- Zwą mnie Mon-Adhur. Jestem ostanim centaurem z mojego klanu. Błądze poświecie i szukam. Kiedyś znajdę. - Prawie ślepe oczy centaura zaszkliły sie przez moment.
- Myślę że bezpieczniej dla ciebie bedzie jak beziesz podróżował w naszym towarzystwie przynajmniej do granicy pustyni. Co potem , czas pokaże. - Usmiechnął sie a tatuaże na twarzy rozciagnęły sie razem z tym grymasem.
Być ostatnim ze swojego ludu brzmi dumnie... .
Daren
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 79
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Daren »

Daren słuchał uważnie odpowiedzi centaura. Nawet nie pytał czego starszy szukał. Może zada mu to pytanie kiedy indziej?
- Ja zwę się Daren. Daren Alvarene. Jestem wędrownym minstrelem - uśmiechnął się.
- Jeżeli nie będzie to sprawiać wam kłopotu, to, jeślim mógł, towarzyszyłbym wam do granicy - rzekł po chwili odważnie. - Tylko że... - na jego twarzy odmalowało się lekkie zmieszanie, - nie wiem zbytnio, w którą to stronę...
Po chwili elf przykucnął przy wilku i powiedział doń zwierzęcym głosem:
- A ty? Jak się zwiesz?
Mon-adhur
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 113
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Centaur
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Mon-adhur »

Wilczyca zmrużyła oczy wszac elfią dłon. Potem podniosła głowę i polizała jego policzek. W głowie elfa zabrzmiał kobiecy śpiewny głos.
"Szangrin Darenie. Nie żyję juz od ponad stu lat. Dlatego rozumiem twoje myśli i moge w nich odpowiedzieć. Mon-adhur przygarnął mnie jako szczenie a gdy zdechłam nosił moje zwłoki prze 4 miesiące szukając przeklętych kości. Przy ich pomocy ściągnął do ciała dusze moją i umysł swojejżony którą stracił juz dawno. Lezc nie che mu zadawać bólu zbyt go kocham. Obiecaj mi że nigdy się tego nie dowie od ciebie."
Stary zdążył odejśc juz kawałek, lecz wyczół brak towarzyszki koło siebie i zatrzymawszy sie odwrócił prawie ślepe oczy w ich kireunku.
- Mam nadzieję Szangrin że tam znajdziemy jakąś wodę i może opał. - Poczym ruszył dalej. Szangrin popatrzyła na elfa czerwonymi oczami. "Obiecaj." zabrzmiało w głowie Darena.
Być ostatnim ze swojego ludu brzmi dumnie... .
Daren
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 79
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Daren »

Chłopak uśmiechnął się od ucha do ucha, gdy wilczyca go polizała. Nagle w jego umyśle coś zaświtało. Jakby była w nim jeszcze jedna osoba, prócz Darena. Chłopak nieco się wystraszył - pomyślał, że już kompletnie postradał zmysły. Jednak po chwili wszystko się wyjaśniło. Wysłuchał opowieści Szangrin, po czym kiwnął głową. "Obiecuję" - rzekł w myślach do wilczycy. Był w szoku. Nie tylko przez fakt, że ten wilk był widmem i tak dalej, ale przez to, że Szangrin zaufała mu, chociaż znali się od paru nędznych minut. Kątem oka ujrzał Mon-Adhura oddalającego się nieznacznie od nich. Wstał i poszedł w stronę starego centaura. Skinął głową na wilczycę, by ona też dołączyła do grupy. "Muszę od teraz uważać na swoje myśli..." - zauważył w swym umyśle Daren. Nie był jednak tym faktem przygnębiony, czy coś w tym stylu. Podobało mu się towarzystwo Mon-Adhura i jego towarzyszki.
Po chwili do jego głowy dotarła myśl, która przeszyła go jak strzała.
- A co będziemy jeść? W tych okolicach są jakieś zwierzęta? Bo jak coś to mogę... zapolować... - ostatnie słowo wypowiedział z dezaprobatą i widoczną gołym okiem. Nigdy nie lubił polowań. Ale cóż zrobić, gdy to konieczne?
Mon-adhur
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 113
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Centaur
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Mon-adhur »

Kiedy Szangrin i Daren dołączyli do niego ruszył powoli aby chłopak mógł za nim nadążyc. Ponownie wskazał elfowi niewielka przebijającą piaski zieleń.
-Tam gzdie zieleń tam i woda. A gdzie woda tam i zwierzyna. Nie martw się o żywność, ja i Szangrin nie pozwolimy ujść zdobyczy. - A wiec ruszyli, Szangrin szła obok swojego pana użyczając mu swoich oczu i w taki sposób doszli do malutkiego zbiornika wodnego otoczonego zielenia.
- Nawet w najbardzioje upiornym i odpychającym miejscu można znaleźć kawałek życia. Życie to ogromna siła. -
Weszli pomiędzy niskie krzewy i drzewa. Kiedy doszli do sadzawki Mon-adur zanurzyl w wodzie dłoń, po czym ją wyjął i uważnie obwąchał. Kiwnął głową i dopiero wtdy Szangrin zaczęła chłeptac płyn.
- Ni jest zatruta, ani nie leży w niej padlina. Jeżeli masz chęć możesz pic. -Rzekł to i obmył twarz oraz barki.
- Oczami Szangrin zauważyłem tropy antylopy. Skoro gdzieś się tu włóczy to pewnie wraca do wodopoju. Dziś na wieczór bedziemy jedli mięso. Wolę oszczedzać kukurudzę, zostało mi jej niewiele. - Poklepał wilczyce przyjaźnie po boku i znalazłwszy sobie miejsce pod krzewami dosłownie uwalił sie na bok. Założył obie dłonie za głowę i wpatrywał sie w leniwie płynącą po niebie pojedyńczą chmurę.
-Na Bogów Wiatru i Deszczu. Cieżko bedzie umierac i pozostawić tyle piękna -
Być ostatnim ze swojego ludu brzmi dumnie... .
Daren
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 79
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Daren »

Chłopak ledwo nadążał za centaurem pomimo tego, że ogier szedł naprawdę wolno. Pokiwał głową, gdy jego nowy towarzysz wskazał mu zielony punkt. W końcu doszli do oazy. Darena przyćmiło jej piękno. Jakby był znowu w domu. Czuł się jak na jakiejś zielonej równinie... No, przynajmniej do momentu, gdy w jego oczy i buzię nie dostała się kolejna porcja piasku... Również podszedł do zbiornika z wodą. Poczekał na werdykt Mon-Adhura, po czym napełnił wodą swój bukłak i sam się napił. Następnie ochlapał twarz, dla odświeżenia.
Usiadł na jakimś samotnym kamieniu, zdjął z pleców łuk, kołczan i lutnię. Broń odłożył na bok, a instrument wziął do ręki i zaczął grać jakąś cichą melodię. Wyglądało, jakby całkowicie "wyłączył się", grając na tym instrumencie. Po chwili jednak raptownie przestał przygrywać. "A jeśli odgłos lutni odstraszy zwierzynę?" - pomyślał młodzian, zupełnie zapominając, że Szangrin słyszy jego myśli. Zabrał swoje klamoty i poszedł gdzieś w cień. Miał dosyć słońca. Położył się pod niemałym drzewem i przymknął oczy, jednak nie spał. Cały czas miał się na baczności.
Mon-adhur
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 113
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Centaur
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Mon-adhur »

Gdy tylko upał zelżał Mon-adhur podniusł swe ciało z ziemi starając sie robic to jak najciszej zbierał zwierzece odchody i suche patyki na opał. Z zadowoleniem zauwrzył ze ilość odchodów wokół zsadzawki świadczyła o czestych wizytach zwierząt. Widział ślady drapieżników i rośłinożerców. Upatrzył sobie szczególnie jeden trop. Prowadził do zbiornika i s powrotem w kieunku południowym. Zadumał się chwilę nad tym faktem. Po czym stwierdził że w tamtym kierunku musi być roślinność która zwierzeta się żywią a tu przybywają do wodopoju. Mogło to oznaczać że tam nie ma zbyt dużo wody a jest tylko wilgoć i lepsza gleba. Zawołał cicho na Szangrin ta natychmiast zerwała się i wskoczyła na niewysoki spory kamień skad rozejrzała sie po okolicy. Chwile nic sie nie działo starzec układał stosik na ognisko a wilczyca czujnie obserwowała wszystko. W końcu warknęła i przywarła do kamienia kładąc po sobie uszy. Mon-adhur wprawnym ruchem wydobył swoj olbrzymi poczerniały ze staroąści łuki i zamknąwszy oczy napiął cięciwę. Oboje byli czujni i spięci, Szangrin ze wzrokiem wbitym gdzies przed siebie i starzec z zamnkniętymi oczami mierzący z łuku do niewidocznego celu. Trwało t chwilę wreszcie centaur drgnął lekko i dociągając cięciwę do policzka wyszeptał.
- Wybacz bracie że zabieram ci życie. Ni robię tego z chciwości ani zemsty. Wybacz mi. - strzała zaśpiewała zwplniona z cięciwy i poleciała po prostej w niewidoczny dla elfa cel. Szangrin natychmiast skoczył w tym kierunku a Starzec spokojnie chował wysłużoną broń do skórzanego pokrowca. Po kilku minutach wilczyca przyciągnęła sporych rozmiarówa ntylopę. Mon-adhur niewiele sie zastanawiając wyjął stary kościany nóż i mrucząc zaklęcia zaczął zdejmować skórę. Szangrin przyglądała sie temu ze skupieniem i oczekiwała swojego kawałka.
- Pięny byczyek, dla nas trojga wystarczy na 4 dni żywności. Zaśpiewaj coś może teraz? Albo opowiedz? - stary z wielkim talentem zdjął skóre z antylopy i teraz macając palcami cialo byczka z przekrzywiona głową na bok i przymknietymi oczami rozdzielał mieso na mniejsze porcje.
Być ostatnim ze swojego ludu brzmi dumnie... .
Daren
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 79
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Daren »

Chłopak otworzył oczy, gdy starzec zaczął chodzić w tą i we w tą. Nie wstawał jednak. W cieniu było tak chłodno i przyjemnie... Jednak jego rozmyślania przerwał warkot wilczycy. Impulsywnie chwycił za łuk i założył strzałę na jego cięciwę. Gdy usłyszał świst strzały, obrócił się odruchową w stronę, w którą pomknęła. Zobaczył jedynie Szangrin tachajacą sporych rozmiarów antylopę. Usiadł obok Mon-Adhura i przyjrzał się, co centaur czyni. W końcu mężczyzna poprosił o opowieść lub pieśń. Daren był pewien swego talentu, lecz nic nie przychodziło mu do głowy. Nie chciał jednak zawieść swego towarzysza, toteż przypomniał sobie jedną z baśni, którą słyszał, będąc malcem. Opowieść ta tyczyła się jednak mężczyzny, który stracił całą rodzinę i tułał się bez celu po świecie, aż zrzucił się z rozpaczy w spienione, morskie fale. Zaniechał jej więc. Postanowił jednak coś zgrać. Ujął w dłoń swą lutnię i począł grać. Wkrótce spod jego palców wydobyła się przepiękna muzyka. Po chwili przygrywania, wplótł w nią jeszcze śpiew. Całość stanowiła wzruszającą, lecz czarującą pieśń. Daren nie zwracał teraz uwagi ani na centaura ani na wilczycę - wpadł w trans i mało co było w stanie go z tego transu wyrwać...
Mon-adhur
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 113
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Centaur
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Mon-adhur »

Starzec słuchał śpiewu elfa i po jego twarz przemykały cienie bólu, lecz nie przerywał. Trwała tak obracając swoim kościanym nożem płaty mięsa na ogniu. Dokładnie tyle ile we dwóch mogli zjeść. Reszta suszyła się na kamieniu pocięta w długie pasy. Pieśń była piękna a on już od bardzo dawna słyszał tylko swój głos. Kiedy Daren skończył Mon-adhur podał mu kawałek na miarę jego możliwości.
- Trzymaj młodzieńcze. Nabieraj sił bo jeszcze daleko do skraju pustyni. - Po czym podał miseczkę utoczonej krwi wilczycy i chwile przyglądał sie jak chłepcze głaszcząc ja po wielkim łbie. Westchnął i rozerwał swoją porcję gołymi rękami tak aby mgła zmieścić sie w ustach. Jadł długo w milczeniu starając sie pomimo bielma przyjrzeć Darenowi własnymi oczami. Od czasu do czasu swoim kościanym nożem odcinał mniejsze kawałki i wkładał je do ust, gryząc dokładnie i powoli. Kiedy skończyli jeśc, podniósł sie na kopyta i wzniósł obie dłonie. W krótkiej mowie podziękował Bogom Wiatrów i Deszczu za ten dzień i poprosił o błogosławieństwo dla nich na następny. Przestał się odzywać i do końcadnia już milczał tylko Szngrin siadłwszy koło Darena przyglądała sie z wyraźna troską swojemu panu. Wreszcie starzec położył sie koło kamienia na którym porozkładał do suszenia pasy mięsa. Tam leżąc bawił się w dłoniach bardzo starą kościaną damską bransoletką. Po twarzy Mon-adhur'a bładziły cienie żalu i gniewu a muskuły co rusz grały pod skórą.
Być ostatnim ze swojego ludu brzmi dumnie... .
Daren
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 79
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Daren »

- Dziękuję - młody elf rzekł do centaura, gdy ten podał mu mięso.
Chłopak zjadł swą porcję ze smakiem. Mon-Adhur dał mu solidny kawał, specjalnie na możliwości młodego elfa. A może i nawet za dużo? Przy posiłku, co jakiś czas spoglądał to na centaura, to na wilczycę. Gdy dojrzał, że Szangrin chłepcze świeżą krew, mało co go nie cofnęło. Uratował go jedynie fakt, iż był naprawdę potwornie głodny. Po skończonym posiłku wytarł ręce w swe ubrania, lecz nie zostawił na nich ani śladu tłuszczu czy brudu. Dojrzał, że jego towarzysz trochę się zasmucił. "To moja wina?" - spytał w myślach Szangrin. Był naprawdę przejęty - nie chciał, by za jego sprawą komuś zrobiło się przykro.
Mon-adhur
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 113
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Centaur
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Mon-adhur »

"Taka jego droga Darenie. On szuka godnej śmierci. Nic na to nie poradzisz. W jego żyłach płynie krew łuczników żywiołów. Jest mistrzem nad mistrzami. Ale to go nie cieszy traktuje swą niesamowitą umiejętność jak dar od Bogów Wiatru i Deszczu." elf usłyszał głos Szangrin w swoich myślach. Chwile milczała i popatrzywszy z widoczną troska na starca dodała.'Nie twoja wina. On poprostu cierpi. Cierpi tak juz od bardzo dawna. Od momentu kiedy jego ukochana klacz zginęła w straszny sposób." Polizala Elfa uspakajająco po dłoni. Położyła się koło dogasającego ognia. Mon-adhur położył swoją broń koło siebie i schowawszy kościaną biżuterię do kiesy, położył siwą głoe na kamieniu. Zamknął oczy i zatopił sie w swoich wspomnieniach. Powoli się sciemniało i w półmroku błyskał tylko żar w popiołach i równie czerwone oczy wilczycy.
Być ostatnim ze swojego ludu brzmi dumnie... .
Daren
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 79
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Daren »

Elf co jakiś czas spoglądał na towarzysza. Chciał go jakoś pocieszyć... Powiedzieć coś, co rozchmurzy starego centaura, ale nie wiedział co dokładnie powiedzieć. W sumie nie miał pojęcia jak czuje się Mon-Adhur. Gdy Szangrin polizała, jego dłoń, chłopak pogłaskał wilczycę czule po podbródku. Westchnął ciężko, po czym wynalazł jakiś patyk. Zaczął kreślić nim kółka na piasku obok siebie. Wtem zobaczył, że z jego torby wystaje instrument. Nie lutnia, tylko jego zaklęta fletnia. W sumie mógłby jej użyć, by ulżyć centaurowi, lecz czy to nie sprawi, że będzie cierpiał jeszcze bardziej...? "Słuchaj, Szangrin... Dzięki tej fletni mógłbym przywrócić trochę wspomnień Mon-Adhura, lecz czy to nie sprawi, że będzie cierpiał jeszcze bardziej? Chciałbym mu pomóc, polubiłem go i to bardzo, ale nie wiem, czy nie pogorszę jeszcze bardziej jego stanu..."
Zablokowany

Wróć do „Pustynia Nanher”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości