Pustynia Nanher[Równinne tereny okalające pustynię] W pogoni za miłością

Ta kiedyś niesamowicie żyzna ziemia została spustoszona przez magię jakiej świat nie widział od tysięcy lat. Pięciu Przodków Czarodziejów próbujących zawładnąć czasem sprawiło iż Ziemie Nanheru pokryły tony piasku wyniszczając wszystko wokół, a ich samych pogrzebały w swoich otchłaniach.
Awatar użytkownika
Tarilion
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 85
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Leonid
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Tarilion »

Wchodząc do namiotu szamanki z Nani na rękach, Tarilion uśmiechnął się do niej, widząc jak jej stan polepsza się z każdą kolejną minutą. Skóra leonidka powoli odzyskiwała kolory, a dawny blask powrócił do oczu. W środku zdawało się być teraz nieco chłodniej niż wcześniej, więc i dla niego była to spora ulga. Tar przyzwyczajony był do niewielkich jurt, które wolno się nagrzewały i szybko chłodziły, przez co można było w nich naprawdę odetchnąć po całodniowym uganianiu się za zwierzyną, nie martwiąc się o pot spływający kaskadami po plecach. Dom szamanki miał jednak swój urok. Umeblowany był prosto i skromnie, w stylu ludów pustyni, lecz noszącym typowe dla driad elementy, jak ozdoby z kory drzewa, czy małe roślinki w każdym kącie, przypominające im o lasach, z których pochodziły. A nad wszystkim górował dym kadzideł, nieodłączny element każdej szamanki.
Odkładając ukochaną na posłanie, Tar przysiadł obok i z czułością zaczął rozczesywać jej włosy.
- Spokojnie, tygrysie - powiedział do niej z uśmiechem, ujmując jej dłoń, na której pobłyskiwała bransoletka. - Nie jesteś mną, potrzebujesz więcej czasu na odpoczynek. Nie chcę żebyś zemdlała mi w siodle i spadła. Poleż jeszcze dzień, a rano zabiorę cię do domu.
- Po za tym mnie też przyda się jeszcze trochę snu - dodał, nachylając się ku niej, by złożyć pocałunek na jej policzku. - Mięśnie mnie palą, a w głowie huczy od tego całego stresu. Jeden dzień zwłoki nic złego nam nie zrobi. Mau spoczywa w odpowiedzialnych rękach.
- No cóź - westchnęła Mia, wtrącając się do tej sceny, kładąc palce na brzuchu leonidki. - Moja rola chyba dobiegła końca. Nie wyczuwam zagrożenia, tętno ci wraca, siły jak słyszę również. Jeśli chcecie przenieście się do jurty na tyłach i rano możecie swobodnie opuścić Edu.
- Dziękuję - odpowiedział Tar, kłaniając się nisko. - Nie wiem, jak mógłbym się odwdzięczyć za uratowanie mojej przyszłej żony. Bez niej chyba już do końca życia byłbym ponurym i zgorzkniałym wojownikiem.
Później, jeszcze tego samego dnia Tarilion przeniósł Nani do jurty naszykowanej przez siostrzeńca szamanki i ułożył ją w cieniu, samemu kładąc się obok na twardej ziemii, podstawiając sobie dłonie pod kark.
- W Mau czekają mnie nowe obowiązki - powiedział chłodno, przymykając oczy. - Polowanie to tylko początek. Ktoś musi w końcu trenować naszych wojowników, zarządzać wartami i nawiązywać kontakty z innymi wioskami. Pocieszająca jest jednak myśl, że mam braci, którzy mi pomogą, ale to i tak oznacza dla ciebie wiele godzin samotności.
Awatar użytkownika
Nani
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 118
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Leonid
Profesje: Myśliwy , Chłop
Kontakt:

Post autor: Nani »

- Jestem przyzwyczajona, do bycia samemu - rzekła powoli. Leżała na skórze jakiegoś zwierzęcia, drugą miała zwiniętą i podsunięta pod głowę. Czuła się znacznie lepiej, na tyle, że najchętniej wróciłaby już do domu. Oczywiście były to chęci nad wyraz, ale nie zdawała sobie z tego sprawy. Po prostu chciała jak najszybciej być w domu. Wiedziała jednak, że i Taril i Mia mają rację, powinna jeszcze odpocząć. Nie miała już gorączki, było jej lepiej, ale jeden dzień zwłoki dla jej wymęczonego ciała by jak najbardziej pożądany. Po prostu spieszyło jej się do matki, do siostry, do ojca. Chciała być jak najszybciej w Mau, nie zamierzała jednak naciskać, choć teraz bardziej niż o siebie martwiła się o Tariliona. Był wymęczony, zastał ją chorą tuż o powrocie z wycieńczającego polowania. Nani nawet nie miała pojęcia czy owo polowanie się udało czy nie, postanowiła, więc o to zapytać.

- Tak mi przykro, że musiałeś tu gnać ze mną, na złamanie karku. Nie wiem co się stało. Przyjechała karawana, kupiłam od nich tkaniny, chciałam zrobić suknię, żeby ładnie wyglądać. Dla ciebie. Nie sądziłam, że cokolwiek może mi zrobić krzywdę. A potem nagle po prostu się stało. Poszłam po wodę, nad rzekę. Tam zrobiło mi się słabo, przewróciłam się, zbiłam dzban. Znalazła mnie Loria (Loria była przyjaciółką siostry Nani). Nie wiem ile tam leżałam, Loria pobiegła po mojego ojca, z tego co działo się potem niewiele pamiętam. Matkę, która siedziała przy mnie, ojca, siostrę, zmienili mi okłady. Była też szamanka i inni ludzie. Widzę to jak przez mgłę. A potem ty i cała ta wyprawa.
- Smutno mi, że przeze mnie jesteś tak zmęczony, że musiałeś zaraz po polowaniu jechać tutaj, ze mną. Jak właściwie poszło, na polowaniu? Co z bizonami? Przez to wszystko nawet nie spytałam.
Nani przewróciła się na bok i patrzyła teraz na Tariliona swoimi złotymi oczami.
Awatar użytkownika
Tarilion
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 85
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Leonid
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Tarilion »

- Obiecałem ci to - powiedział Tarilion, otwierając oczy i odwracając głowę w stronę Nani. - Że będę o ciebie dbał choćby nie wiem co. Cały czas chodziło mi głównie o twoje bezpieczeństwo. Kiedy uciekłaś, a mnie wyznaczono na twojego męża chciałem odmówić, ale z każdą minutą oddalałaś się od domu. Nie chciałem być z tobą z czyjejś woli, chciałem by to przyszło naturalnie, byś pokochała mnie tak, jak ja ciebie. Gdy za tobą biegłem myślałem, żeby nic ci nie mówić, a po prostu dołączyć się i z tobą podróżować, ale prawda jest taka, że po za Nanher nie mógłbym cię skutecznie bronić przed niebezpieczeństwem. Dlatego tak zależało mi na twoim powrocie do Mau. Nic innego się nie liczyło.

Później leonid dźwignął obolałe mięśnie i usiadł, spuszczając głowę na umięśnioną pierś, która skąpana była w słońcu, wpadającym do jurty przez odsłonięte wejście.
- To miłe, że w tym wszystkim pomyślałaś o mnie - uśmiechnął się szczerze, kiedy Nani wspomniała o sukience. - Ale dla mnie we wszystkim wyglądasz pięknie. Tak chciałem przysporzyć ci jak najmniej zmartwień w związku ze ślubem, bo i tak miałaś już sporo na głowie. Leo, ucieczka, moje wyznanie miłości, sytuacja w Mau i polowanie, które przeciągnęło się o kilka dni. Swoją drogą wszystko poszło dobrze, złapaliśmy ładną grupę, która w tej chwili mieszka w zagrodach na uboczu Mau. Obeszło się bez strat, po za paroma siniakami - dodał z uśmiechem, wskazując na gojący się siniec, który nabił mu bizoni róg, kiedy zwierzęta naparły na wojowników, zdezorientowane i złapane w pułapkę.

- Ucieszyłem się jednak, widząc bransoletkę na twojej dłoni...
Tutaj wojownik przerwał i ujął delikatnie rękę leonidki, palcami dotykając ozdoby, którą założyła na znak przyjęcia jego oświadczyn. Nie pamiętał, żeby kiedykolwiek był tak szczęśliwy jak w dniu, gdy Nani zgodziła się zostać jego żoną.
- Jak widać wszystko dobrze się kończy - powiedział, nachylając się ku leonidce i składając pełen uczucia pocałunek na jej ustach.
Awatar użytkownika
Nani
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 118
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Leonid
Profesje: Myśliwy , Chłop
Kontakt:

Post autor: Nani »

- Tak naprawdę nigdy nie chciałam uciekać z Mau. Ale sytuacja... wszystko się tak skomplikowało. W dodatku w głębi duszy miałam nadzieję, że Leo jest inny. Ale cóż... okazał się być bardziej powierzchowny niż sądziłam. Myślałam, że tylko na zewnątrz jest taki... oschły, chętny do zaczepek, taki... dziecinny. Tymczasem okazało się, że był wart tyle co nic, że w środku był tak samo pusty, jak na zewnątrz. Uciekając nie miałam pojęcia co dalej, całe życie spędziłam pod opieką ludzi z Mau. Prawda jest taka, że nie poradziłabym sobie sama z dala od domu. Nie wiem co siebie myślałam, po prostu... Po prostu nie wiedziałam co robię - powiedziała smutno. Tak było. Była oszołomiona sprawami z Leo, ślubem i całym tym zamieszaniem, chciała zniknąć z powierzchni ziemi, wybrała więc ucieczkę. Teraz wiedziała, że był to bardzo głupi pomysł. Z drugiej stron gdyby nie uciekła pewnie nadal przechodziłaby obok Tariliona nie poznawszy go. Na szczęście stało się inaczej, może nawet lepiej.

- Oczywiście, że o tobie myślę, a sądziłeś, że mogłoby być inaczej? Nie było cię, nie wiedziała kiedy dokładnie wrócisz, tęskniłam - trudno jej było mówić o uczuciach, nie wiedziała dlaczego, bo zwykle przychodziło jej to z łatwością. W grymasie lekkiego zdenerwowania przygryzła dolną wargę.

- Obiecałeś, że wrócisz, ale coś mogło się przecież stać. Chciałam myśleć, że wszystko będzie dobrze, chciałam wyglądać ładnie na twój powrót, dlatego to wszystko - próbowała jeszcze się tłumaczyć, ale wtedy Tarilion dźwignął się i przysunął do niej. Zamilkła i teraz tylko słuchała, tego co ma do powiedzenia. A kiedy skończył mówić, przysunął się do niej i ją pocałował. Nani nie była zaskoczona i ze spokojem przyjęła ten gest. Leżała, nadal mając głowę wspartą o zwiniętą, zwierzęcą skórę, a Tarilion zawisł nad nią podtrzymując się na rękach. Z przyjemnością poczuła smak jego, lekko spierzchniętych, warg na swoich ustach. Zamknęła oczy i oddała się pocałunkowi. Wyciągnęła ręce i objęła go za plecy. Chwilę trwali w tej pozycji, ale Nani zauważyła, że Tarowi zaczynają trząść się mięśnie ramion. Może i nie była na tyle zdrowa by wyruszyć dziś w podróż, ale odzyskała już sporo sił i postanowiła je wykorzystać. Zabrała ręce z pleców leonida i położyła mu je na klatce piersiowej tak jakby chciała go odsunąć, tymczasem pchnęła go lekko, a on najwyraźniej zrozumiał i przewrócił się na plecy, dając ulgę obolałym mięśniom ramion. Nani przeturlała się do mężczyzny i położyła mu na klatce piersiowej. Jedną rękę miała pod brodą, drugą gładziła leonida po policzku.
- Widzisz, jestem już całkiem zdrowa - zażartowała.
Awatar użytkownika
Tarilion
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 85
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Leonid
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Tarilion »

Kiedy mówiła, Tar milczał i słuchał, obserwując jak jego przyszła żona powoli wraca do zdrowia. Wszystko z jej ust było prawdą i leonid nie miał zamiaru się spierać. Gdyby Leo był choć w minimalnym stopniu odpowiedzialny co On, nic nigdy by się nie stalo i zapewne oboje z Nani mogliby zostać w Mau. A tak doprowadził do jej ucieczki, samemu wybierając życie na wygnaniu. Gdyby jednak zechciał powrócić, skuszony zmianą wodza w ich wiosce, Tar zrobiłby wszystko aby nie pozwolić mu się zbliżyć do leonidki. Dość przez niego wycierpiała i przepłakała, teraz powinny nadejść dla niej czasy spokoju i uśmiechu i wojownik wierzył, że uda mu się jej to zapewnić.
- Leo to już przeszłość - powiedział chłodno. Zaraz jednak uśmiechnął się i musnął jej policzek. - Każdy dzień bez ciebie był dla mnie udręką, moje myśli pędziły w twoją stronę jak szalone, ale musiałem trzymać się kurczowo w ryzach, by do ciebie nie pobiec i nie zepsuć wszystkiego, na co tak długo pracowałem. Z resztą nie ja jeden.
- Ja też tęskniłem - dodał, nim sytuacja między leonidami ociepliła się na tyle, że zdawali się być pochłonięci sobą bez reszty.
Gdy Nani odwzajemniła pocałunek, Tar zamknął oczy, chcąc jak najlepiej zachować tę scenę w pamięci. Nie zważał na zmęczenie, miejsce i okoliczności. Liczyło się tylko to, że ma przy sobie ukochaną kobietę i za nic w świecie nie da jej teraz odejść.
Kiedy ponownie jego wzrok spoczął na leonidce, leżał już na plecach, a ona na jego piersi, rozpromieniona i pełna dawnej energii. Tar uśmiechnął się do niej z miłością, jedną dłoń lokując na udzie, a drugą na plecach kobiety. Następnie zerknął ponad jej bark, by upewnić się, że wejście do jurty jest zasłonięte. Dzięki bogu - było, więc bez słów uniósł głowę i wznowił pocałunek, przyciskając ją do siebie.
Nie był pewien jej reakcji, nie czytał w myślach, ale w głębi jej oczu dostrzegł to coś, co nakłoniło go do pójścia dalej. Na odwrót było już raczej za późno.
- Kocham cię - wyszeptał jej do ucha, znacząć pocałunkami linię od policzka do obojczyka i dalej przy ramieniu, jedną ręką walcząc ze sznurowaniem stanika. Nie był przy tym nachalny, raczej niepewny tego, co robił, gdyż nie chciał jej do siebie zrazić, dając jej mnóstwo czasu na wycofanie się, gdyby sobie tego życzyła.
Awatar użytkownika
Nani
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 118
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Leonid
Profesje: Myśliwy , Chłop
Kontakt:

Post autor: Nani »

- Tak, masz rację, Leo to już przeszłość - powtórzyła po nim, ale w głębi duszy ta sprawa wciąż ją nurtowała. Znali się tyle lat, tak wiele chwili ze sobą przeżyli. Nani nie przypuszczała, że Leo może tak po prostu odejść. Owszem bywał draniem, zwłaszcza jeśli chodziło o puszczenie się na prawo i lewo, ale nie miała pojęcia, że nawet ją mógłby puścić kantem. Sądziła, że łączy ich prawdziwa przyjaźń, że mówią sobie o wszystkim, na poważnie, czy nie. A tutaj nagle okazało się, że wszystko to co ich łączyło dało się przekreślić w kilka godzin. Ale może tak właśnie musiało być. Może to wszystko co się wydarzyło, decyzja starego wodza, jej ucieczka, ucieczka Leo, śmierć tego starego wariata i wybranie Varala na wodza. Może te wszystkie wydarzenia miały prowadzić dokładnie tutaj, do tego miejsca, w którym właśnie się znaleźli. A znaleźli się w sytuacji bardzo dla Nani niezręcznej. Nie to, że nic nie czuła do Tariliona, ale byli daleko od domu, w obcym miejscu, a Nani nie miała zbyt dużego doświadczenia z mężczyznami. W zasadzie był tylko jeden w jej życiu i to drań, o czym z resztą wspomniała Tarowi jakiś czas temu. Pytanie tylko, czy w ogóle o tym pamiętał. Tak, czy inaczej Nani spięła się, czując na placach ręce leonida. Tak naprawdę to niewiele było trzeba, żeby oswobodzić ją z ubrań, bo niewiele miała na sobie. Piersi były obwiązane czerwoną chustą zawiązaną na supeł, na placach dziewczyny. A dół jej stroju stanowiła tylko przepaska biodrowa. Z resztą leonidzi raczej nie krępowali swoich ruchów zbędnymi częściami garderoby. Nosili się skąpo i ze względu na wygodę i ze względu na klimat. Nie było sensu w upale wbijać się w ubrania jakie noszono na północy. Mężczyźni zazwyczaj chodzili bez góry, eksponując nagi tors, a na dół tak jak kobiety zakładali biodrowe przepaski, ewentualnie czasem spodnie sięgające kolan. A płeć piękna jeśli chciała wyglądać atrakcyjnie nosiła długie, zazwyczaj tiulowe spódnice, a piersi przysłaniały kolorowymi szarfami, tak jak robiła to Nani. Co praktyczniejsze po prostu wiązały na biodrach skóry, ewentualnie jakieś tkaniny, które przysłaniały części intymne.

Leonidka nie bardzo wiedziała co począć w takiej sytuacji. Nie chodziło o to, że nie chciała spać z Tarilionem, bo wiedziała, że prędzej czy później i tak do tego dojdzie i była na to gotowa. Tylko okoliczności jakieś niesprzyjające. Obcy namiot, obca wioska, w dodatku w każdej chwili ktoś mógł wparować im do schronienia i zastać ich w intymnej sytuacji. Tak czy siak, Nani musiała zdecydować, jak potoczą się dalej losy tej chwili. Przez moment pozwoliła Tarilionowi męczyć się z wiązaniem szarfy, aż w końcu usiadła i sama rozwiązała tkaninę, która opadła w dół wyswobadzając wcześniej ściśnięte piersi kobiety. A Nani miała się czym pochwalić, bo jest biust był całkiem zacnych rozmiarów. Może nie należał do ogromnych, i bardzo dobrze, ale był zdecydowanie bujny. Miała ładne, okrągłe piersi, o czekoladowym kolorze, tak jak cała jej skóra. Wcale nie były jaśniejsze od reszty, choć zwykle przykryte materiałem. Wyswobadzając się z górnej części ubrania, przez chwilę siedziała na przeciw Tarila i wpatrywała się w niego. Była jednak bardzo skrępowana, więc by ukryć swój wstyd, położyła się znów na nim i zaczęła go całować, zamykając przy tym oczy.
Awatar użytkownika
Tarilion
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 85
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Leonid
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Tarilion »

Kiedy się odsunęła, Tar wstrzymał oddech, obawiając się, że twarz leonidki zaleje się czerwienią, a ona sama wybiegnie pośpiesznie z namiotu i znów spróbuje uciec z jego życia. Jej oczy, nawet w zacienionej jurcie, błyszczały niewinnością i obawą - bardziej opartą na miejscu pobytu niż partnerze, z którym miałaby spędzić noc. Niepokój, który trawił Nani, zaatakował również Tariliona i w pierwszej chwili leonid zapragnął podnieść się i przeprosić, lecz kobieta szybko mu to uniemożliwiła. Szarfa przepasająca jej piersi opadła bezwładnie na ziemię, a jej właścicielka utkwiła wzrok w wojowniku. Tar nie ukrywał, że to, co widział wcale go nie ruszyło. Wręcz przeciwnie - zawiesił wzrok na pięknych piersiach leonidki, uśmiechając się do niej.
Nani była piekną i wciąż młodą kobietą, czego wielu mężczyzn z Mau nie potrafiło dostrzec, a przez nietypowy charakter i samodzielność, unikali jej, podświadomie skazując na samotność. Jasne było, że nie potrzebuje ona męża, była dość odważna, by podejmować się tych samych zadań co mężczyźni i nigdy nie chodziła na skróty. Mimo to Tar, od momentu gdy się w niej zakochał, pragnął z nią zostać, ale bolało go, że zdobył się na odwagę dopiero po jej ucieczce. Gdyby wcześniej z nią porozmawiał może nie doszłoby do tego. Z drugiej strony to właśnie ona zbliżyła leonidów do siebie.
Szybko jednak powrócił do jej oczu, które zdawały się mówić więcej niż cała reszta. Kiedy Nani ponownie znalazła się w jego ramionach, mężczyzna odetchnął niezauważalnie dał się porwać uczuciu, smakując każdy pocałunek z ukochaną.
Był przy tym czuły i delikatny, miał na uwadze brak doświadczenia Nani w kontakcie z mężczyznami, więc robił wszystko, by jej do siebie nie zrazić. Nie chciał, by jego wybranka poczuła się jak kolejna lwica z lat młodości wojownika, dlatego włożył w to całe serce.
Oboje nie liczyli czasu, ale trwali w tej pozycji jakiś czas, póki Tarilion nie przeszedł dalej. Uwalniając się z objęć, sam pozbawił się ubrania, a następnie uniósł Nani i delikatnie ułożył na derce, jedną rękę podkładając jej pod głowę i drugą pozbywając się przepaski na jej biodrach. Nie przerywał jednak pocałunku, a oczy miał cały czas otwarte, wolną ręką podtrzymując ukochaną za udo.
Poczuł jak przez ciało leonidki przechodziły dreszcze, gdy tulił się do niej coraz mocniej.
Tar robił wszystko by Nani czuła się spełniona i w pełni chciana, a także pokazać jej, że mu na niej zależy i że nie zamierza odpuścić sobie tej walki o nią. Kochał ją całym sercem.
Czas na odpoczynek przyszedł do nich dopiero wieczorem, kiedy Tar opadł na derkę obok Nani, nakrył ich ciała kocem i objął ukochaną w pasie, cały czas służąc drugą ręką w formie podpórki pod głowę. Swoją twarz wtulił w jej włosy i wyrównał oddech, przymykając oczy. Na sen musiał jeszcze zaczekać, ale przynajmniej mógł odetchnąć i zebrać myśli, pozostając czujnym na wszystko dookoła.
Awatar użytkownika
Nani
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 118
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Leonid
Profesje: Myśliwy , Chłop
Kontakt:

Post autor: Nani »

Nie sądziła, że to się stanie w takim momencie i w takich okolicznościach. Raczej wyobrażała sobie, że najpierw wezmą ślub. Ale cóż, wyszło jak wyszło. Z resztą leonidzi nie byli w tej kwestii podobni do ludzi. Ci ostatni stwarzali sobie problemy. Mężczyźni owszem mogli się puszczać, ale już kobiety powinny zachować czystość do ślubu. U leonidów było inaczej. Seks nie była zakazany ani dla kobiet, ani dla mężczyzn, choć ze względu na ryzyko ciąży kobiety bywały bardziej ostrożne. Tak, czy inaczej rzadko która panna czekała z wiankiem aż do ślubu i nikogo to nie dziwiło. A jeśli chodzi o mężczyzn, to można śmiało powiedzieć, że sobie nie żałowali. Ale taka już kultura, gdzie seks nie jest zakazany i uważany za coś świętego. Dla Nani to nie był problem, zwłaszcza, że Tar był w niej zakochany po uszy. Poza tym ona też go kochała, an swój łagodny, delikatny sposób, z nutką niepewności, ale z poczuciem bezpieczeństwa. Tak, kochała go, choć te słowa jeszcze nie przeszły jej przez gardło tak otwarcie i szczerze jak jemu. Swoje przyzwolenie oparła jednak na wielkim zaufaniu jakim darzyła Tariliona.

Było bardzo przyjemnie, ale nie idealnie, pewnie dlatego, że Nani nie była w pełni sił. No ale przede wszystkim dlatego, że znajdowali się w obcym miejscu, w dodatku w namiocie, do którego w każdej chwili ktoś mógł wejść. Nie były to idealnie komfortowe warunki, ale wszystko przebiegło w intymnej atmosferze pełnej ciepła i miłości. Po wszystkim, kiedy Tar przykrył ich oboje kocem, Nani wtuliła się w jego ramię i praktycznie natychmiast zasnęła.
Awatar użytkownika
Tarilion
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 85
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Leonid
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Tarilion »

Nie wiedział kiedy zasnął, ale kiedy otworzył oczy był już ranek, a słońce leniwie przedzierało się przez płachty skromnej jurty, w której dane im było spędzić pierwszą wspólną noc. Półprzytomnym wzrokiem Tar rozejrzał się dookoła, upewniając się czy rzeczywiście wczorajsze wydarzenia nie były tylko snem. Nic na to jednak nie wskazywało - rozebrana leonidka wciąż spoczywała w jego ramionach, pogrążona w głębokim śnie, a jego i jej ubranie leżało nieopodal, bezwładnie rzucone na jedną stertę. Wolną ręką wojownik przetarł oczy, a następnie uniósł się delikatnie na łokciu i ucałował kobietę w policzek.
- Zaraz wracam - wyszeptał jej do ucha, wyswobadzając ramię spod jej głowy i szczelniej okrywając jej ciało kocem. Później sięgnął po spodnie i ubierając się w ciszy, opuścił jurtę, rzucając leonidce spojrzenie pełne troski.
Spędzając z Nani noc Tar przypieczętował związek, który miał ich połączyć, choć ślub cały czas znajdował się pod znakiem zapytania. Leonidzi, inaczej niż ludzie, rozumieli tematy seksu i zakładania rodzin. O ile kawalerom i samotnym panną nie zabraniano obcowania, o tyle zawarte między nimi małźeństwa zawsze trwały do końca i nic nie miało prawa ich poróżnić. Zakładając rodzinę mężczyźni w pierwszej kolejności myśleli o żonie i dziecku, obecnym lub przyszłym, więc nie było miejsca na zdrady i inne kłótnie, przez które ludzkie małżeństwa potrafiły rozprysnąć się jednego dnia.
Będąc na zewnątrz, Tar rozmasował zdrętwiałe ramię i kark, a następnie przeszedł za namiot wodza Edu, gdzie czekał na niego wierzchowiec - umyty i nakarmiony przez siostrzeńca szamanki, który na widok leonida skłonił się płytko, oddał mu lejce i odszedł na stronę, znikając w tłumie zbudzonych mieszkańców wioski, którzy kierowali się załatwiać swoje sprawy. To przypomniało Tarowi o Mau i jego roli przywódcy wojowników oraz tęskniących za Nani rodzicach, którzy przekazali mu ją w opiekę.
Zapinając siodło na ostatni zaczep, Tar poprowadził lekko narowistego rumaka przez Edu i przywiązał go do drewnianego kołka przed jurtą, a następnie wszedł do środka i usiadł obok wejścia, pozwalając swojemu cieniowi okryć ciało leonidki, by ta, budząc się, mogła poczuć jego obecność. Nie chciał aby pierwsza noc, a tym bardziej pierwszy poranek, miał ją dołować jego nieobecnością.
Awatar użytkownika
Nani
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 118
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Leonid
Profesje: Myśliwy , Chłop
Kontakt:

Post autor: Nani »

Nani czuła się przy Tarilionie bezpiecznie, to było bardzo ważne, bo prawdę mówić nie czuła się tak dotąd przy nikim. rzecz jasna nie licząc ojca. Ale to była przecież zupełnie inna relacja. M=Przy Mahibie była rozedrganą nastolatką, nie było mowy o takich uczuciach jak bezpieczeństwo, raczej poryw serca. Co zaś tyczyło się Leo... On to jż zupełnie był wyjątkiem. Dobrze się bawili, dosłownie, nie w przenośni. Dogryzali sobie, żartowali, niby ufali, ale ostatecznie, gdy przyszło co do czego Leo okazał się być zdradliwym dupkiem. Jak więc miała czuć się przy nim bezpiecznie?

Tak czy inaczej tarowi ufała i miała z nim nieznane dotąd poczucie bezpieczeństwa. Przebudziła się gdy wstawał, ale była zbyt zmęczona by wstawać. Jednak nocne harce były, dla jej już wyczerpanego organizmu, męczące. Nie myślała o niczym konkretnym, po prostu leżała z zamkniętymi oczami i odpoczywała. Nie zastanawiała się nawet gdzie poszedł Tar. Może na stronę, może rozprostować kości. Ot po prostu wyszedł. Miała pewność, że wróci, nie bała się, że ucieknie tak jak Leo. Nie mógłby... chyba... Ta myśl ją rozbudziła. A co jeśli uciekł, tak jak inni od niej uciekali? Nie... Na pewno nie. Nie podniosła się. Głowę nadal miała złożoną na poduszce. Nie mogła tak myśleć. Tarilion nie zostawiłby jej samej. Wtem te rozmyślania przekreślił powrót leonida. Nani otwarła oczy i zobaczyła jak Tarilion wchodzi do namiotu. Uśmiechnęła się mimowolnie widząc go.
- Dzień dobry - przywitała się podnosząc na posłaniu. Jednak żeby nie epatować nagością przykryła piersi kocem, który do tej pory na niej leżał.
Ostatnio edytowane przez Nani 6 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
Awatar użytkownika
Tarilion
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 85
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Leonid
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Tarilion »

Tar nie spodziewał się, że Nani wstanie tak wcześnie, dlatego też nie krył zdziwienia. Wiedział, że leonidka musi być wyczerpana po ostatnich przeżyciach, a na dodatek ich nocne zabawy również dołożyły swoje trzy grosze do zmęczenia ich organizmów. Mimo to Tar wypoczywał znacznie szybciej, jako wojownik przyzwyczaił się do krótkich snów i całodniowych polowań, by nie tylko utrzymać Mau, ale też zadbać o własną sprawność. Samym sobą postanowił martwić się obecnie na samym końcu.
- Dzień dobry - odpowiedział ukochanej, odwracając na moment wzrok, kiedy się podnosiła. Nie chciał jej peszyć i wprowadzać w zakłopotanie, nawet jeśli spędzili ze sobą noc i widzieli już dość, by się siebie nie wstydzić.
- Koń i zapasy są już przygotowane - powiedział, rozmasowując barki i ramiona. - Możemy wyruszać choćby zaraz, jeśli czujesz się na siłach i obiecasz nie zlecieć z siodła podczas przeprawy. Nie chciałbym żebyś się potłukła.
Następnie Tar podszedł do siedzącej na ziemii kobiety i delikatnie ujął jej dłoń z bransoletką, uśmiechając się szczerze.
- Taką cię wolę - dodał, składając pocałunek na wierzchnej części. - Uśmiechniętą i pogodną, a nie smutną lub zapłakaną.
Chwilę jeszcze tak siedział, ściskając dłoń ukochanej i nie mogąc uwierzyć we własne szczęście.
Awatar użytkownika
Nani
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 118
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Leonid
Profesje: Myśliwy , Chłop
Kontakt:

Post autor: Nani »

Nani trochę się wstydziła, ale przecież było to zupełnie irracjonalne, bo wcześniej widzieli już dość, by nieśmiałość zniknęła. Przez chwilę siedziała wpatrując się w Tariliona. On trzymał ją za rękę i przyglądał się jej badawczo. Nie uciekała wzrokiem od jego spojrzenia, patrzyła mu w oczy tak jak on jej. Na jej ustach cały czas gościł pogodny uśmiech. Była już zdrowa i czuła się zdrowo, choć czuła też lekkie zmęczenie. Ona nie była wojownikiem, nie regenerowała się tak szybko jak Tar. Zauważyła, że mężczyzna rozmasowuje sobie karki i ramiona, pewnie przygniatała go w nocy i cały ścierpł. Sięgnęła po czerwoną szarfę, którą nosiła na piersi i zrzucając z siebie koc, zawiązała nią klatkę piersiową zasłaniając te części ciała, które powinny być zakryte. Potem wyciągnęła rękę po przepaskę i zawiązała ją na biodrach. Ot całe i jej ubranie, przepaska zakrywająca biust i szarfa na biodrach. W końcu żyli na pustyni, gdzie żar lał się z nieba każdego dnia. Dziś nie było wyjątku, upał doskwierał jak codziennie. Nani wstała powoli i podeszła do swojego przyszłego męża, okrążyła go i uklękła za jego plecami.
- Daj - powiedziała i zaczęła rozmasowywać mu ramiona.
- Pewnie ścierpłeś w nocy, prawda? - zapytała ugniatając twarde mięśnie na jego barkach. Tarilon był przystojnym leonidem i mógł się podobać. Miał wyrzeźbione ciało od polowań i ćwiczeń fizycznych. Nani miała szczęście, że trafiła właśnie na niego. Poza tym nie był kobieciarzem, jak większość leonidów w wiosce Mau. Oczywiście nie był święty, ale też nie łapał za tyłek każdej napotkanej leonidki.
- Chcesz mieć więcej żon? - zapytała nagle, zupełnie zmieniając ton rozmowy. To było coś co męczyło ją od początku. Większość leonidów tak czy siak miała przynajmniej dwie żony, a Nani... Kiedyś była pewna, że jej to nie przeszkadza, ale w obecnej sytuacji zaczęła mieć pewne wątpliwości.
Awatar użytkownika
Tarilion
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 85
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Leonid
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Tarilion »

- Może trochę - powiedział wojownik, kiedy leonidka zaczęła rozmasowywać jego spięte mięśnie. - Ostatnimi czasy mało spałem, a odpoczynek na siłę to nie to samo, co głęboki, relaksujący sen. Takich nocy, jak ta powinno być w moim życiu znacznie więcej i nie mówię tu tylko o naszych wspólnych harcach, kiedy to posiadłem twoje ciało bez ślubu, za co pewnie twój ojciec, w innych okolicznościach, skoczyłby mi do gardła. Jednak przy tobie czuje się szczęśliwszy. Chciałbym co wieczór zasypiać, a rano budzić się przy tobie, wypoczęty i pełen sił. Dla takich momentów jestem gotowy zaryzykować wszystko co posiadam.

Gładkie i miękkie dłonie Nani były jak balsam na jego opalone plecy, a ich ciepło odzywało się przyjemnym mrowieniem wzdłuż kręgosłupa. Bardzo szybko dało to zamierzony efekt, gdyż skóra na barkach i ramionach Tariliona stała się elastyczniejsza i łatwiejsza do rozmasowania niż zbite ciasno mięśnie. Mężczyzna poddał się ruchom swojej przyszłej żony i pozwolił jej objąć władzę nad ciałem, podczas gdy on miał okazję do kilku przemyśleń.

Najważniejszym z nich był ich ślub, który oboje zobowiązali się zawrzeć, zakładając tym samym rodzinę. Tar uważał się w pełni gotowy do tego kroku i nowych obowiązków, które na niego spłynął. Kochał Nani i nie wyobrażał sobie życia z inną, a jeżeli już to byłoby to życie smutne, pozbawione barw. Chciał ją uszczęśliwić i obdarzyć bezgraniczną miłością, bezpieczeństwem i przyjaźnią. Inną niż tą, przez którą uciekła z Mau.

- Nie - odpowiedział jej od razu, odganiając resztki półsnu, w który zapadł kołysany ruchem dłoni ukochanej. Zaraz jednak oprzytomniał i powoli odwrócił się do niej, ponownie łapiąc ją za rękę. - Wystarczy mi jedna żona. Taka, którą kocham. Kiedyś, owszem, myślałem nad tym, ale szybko mi przeszło, kiedy zrozumiałem, że serca nie można komuś ofiarować połowicznie. Tobie ofiarowałem całe i tylko ciebie pragnę mieć za żonę.
Ton głosu leonidki sugerował, że właśnie takiej odpowiedzi się spodziewała, ale nawet gdyby zapytała z innym nastawieniem, odpowiedź Tariliona byłaby zawsze taka sama.

- Skoro już rozmawiamy, czy czegoś się obawiasz? - zapytał, przyciągając ją do siebie. - Nie chcę żebyś przez ślub zrezygnowała z czegokolwiek i nie chcę być tylko twoim mężem, ale także przyjacielem. Chciałbym móc cię wspierać we wszystkim.
Awatar użytkownika
Nani
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 118
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Leonid
Profesje: Myśliwy , Chłop
Kontakt:

Post autor: Nani »

- Taar... - powiedziała przeciągle, ale raczej w miłym tonie - nikt nikogo nie posiadł. Po prostu się kochaliśmy i zrobiliśmy to wspólnie. Mój ojciec nie ma z tym nic wspólnego. To nie jego sprawa, nie jego rzecz, tylko moja. Nasza. Z ślubem, czy bez ślubu, to moje ciało i mogę z nim robić co zechce, tak jak ty ze swoimi. Nie ma sensu plątać w to mojej rodziny. Gdybym kiedykolwiek spała z innym leonidem, to też byłaby moja sprawa, o Mahibie wiedział tylko on i ja. Owszem, zostawił mnie, ale to dotyczyło mnie, nikogo więcej. Nie zamierzam mieszać w takie sprawy mojego ojca, ani nikogo z mojej rodziny. I nikt nikomu nie będzie dopadał do gardła, o to możesz być spokojny.

Nani mówiła spokojnie, ale pewnie. To co zrobili w nocy należało tylko do nich, do nikogo innego. To była tylko i wyłącznie ich sprawa. Nie zamierzała mówić ojcu o tym co się stało, bo to było jej życie i jej decyzje. Była dorosła, nie miała dwunastu lat tylko dwadzieścia siedem, była wystarczająco dojrzała by o sobie decydować. A seks już zupełnie był jej prywatną sprawą, nie musiała się takimi informacjami dzielić z nikim. Owszem, może powiedziałaby to siostrze, ale na pewno nie rodzicom, to byłoby wkraczanie na jej własne terytorium. Nie było jej to potrzebne. Masując ramiona Tarila słuchała uważnie co do niej mówił, ale musiała się zastanowić co odpowiedzieć, więc przez chwilę milczała, aż w końcu przytuliła się do pleców mężczyzny i oplotła go ramionami, wyciągając swoje ręce na jego klatce piersiowej, a głowę opierając o jego ramię, tak, że usta miała niedaleko jego ucha.

- Nie boję się małżeństwa jeśli o to pytasz. Kiedyś owszem, bałam się, chciałam zostać sama, nie chciałam nikogo, było mi dobrze samej. Leo był moim przyjacielem, nic więcej, ale to mi wystarczało. Jeden przyjaciel, jedna rodzina, siostra. Ale mam prawie trzydzieści lat, nie mogę wiecznie trzymać się matki i ojca. Nie mogę wiecznie być sama. Poza tym, kocham cię, nie chcę być z dala od ciebie. Chcę być z tobą, tak jak ty ze mną. Pora znaleźć swoje miejsce w stadzie, nie ciągle siedzieć przyczepioną do rodziców.

- Ale niektórych rzeczy się boję. Czy dobrze utrzymam dom, czy na polowaniach będę sobie radzić tak jak do tej pory. Czy dobrze będą się tobą opiekować. Boję się co będzie kiedy przyjdą na świat kocięta. Nie wiem czy będę dobrą matką, czy dobrze się nimi zajmę. Pomoc siostrze to nie to samo co własne kociaki. Co jeśli nie będę się potrafiła nimi zająć? Albo zrobię coś źle? Nie wiem jak to ze mną będzie. Boję się, że sobie z tym nie poradzę.
Awatar użytkownika
Tarilion
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 85
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Leonid
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Tarilion »

- Tak wiem, ale... - powiedział leonid i zamilkł na moment, by zebrać myśli, a gdy w końcu to zrobił, spojrzał na Nani przez ramię i uśmiechnął się w kącikach ust. - Zawsze kiedy Lavar wracał z wypraw do miasta lub innych wiosek, opowiadał jak to kobiety zwykle czekają z tym do ślubu, co wydało mu się dziwne zważywszy na rozwiązłość naszej społeczności. Nie komentował tego jednak, dopóki pewnego dnia nie był świadkiem jak mężczyzna po nocy z ukochaną zaczął rozmyślać o ślubie. Chodzi mi o to, że i w Mau chyba coraz więcej lwic myśli najpierw o znalezieniu miłości, potem dopiero ślub i sex. To, że między nami stało się inaczej, nic nie zmieni. I tak, masz rację. To było nasze i cieszę się z tego, gdyż takie pozostanie. Jak wspomniałem, więcej żon mi nie potrzeba. Wystarczysz mi ty.

Przez cały czas Tarowi chodziła po głowie natarczywa myśl o ich wspólnej przyszłości. Zbliżali się już do końca, największe przeszkody wystawiające na wątpliwość ich ślub zostały pokonane i wystarczyło jedynie wrócić do domu i obiecać sobie miłość przy świadkach. Niby nic wielkiego, ale wojownik gdzieś na samym dnie serca bał się, że Nani odmówi lub ponownie ucieknie. Wierzył w jej intencje, ufał jej bezgranicznie, ale tej jednej drobnostki nie umiał z siebie wyrzucić. Jakby pijawka z mulistych części Nefari przyssała mu się między łopatkami.

By o niej nie myśleć leonid powrócił myślami do Nani. Kochał ją i uważał, że dał na to dość dowodów od szaleńczego biegu po akt miłosny, który zbliżył ich do siebie. Mimo to był gotowy dalej o nią walczyć. Wydarzenia z Edu zostaną między nimi, jak powiedziała. W końcu Tar nie był plotkarzem, sekret, iż razem spali był u niego bezpieczny. Nie miał też zbytnio komu się zwierzyć, starsi bracia zachowywali się czasem dziecinniej niż powinni, a ojciec miał teraz wiele na głowie. Zostawała zatem matka i Nani, przed którą obiecał nic nie ukrywać.

- Myślę, że świetnie sobie poradzisz - uspokoił ją, głaszcząc po dłoniach, które uczepiły się jego torsu. W oczach Tara Leonidka była nieziemsko piękna i taka sama dla świata, choć ten najwyraźniej tego nie zauważał i zesłał na nią nie najlepsze doświadczenia. - Do tej pory polowałaś świetnie i wiem, że nic się w tej sprawie nie zmieni. A gdyby jednak, ja ci w tym pomogę. Zawsze znajdę dla ciebie czas. Z opieką nad domem też nie zostaniesz sama, a nade mną nie będziesz musiała wiecznie stać. Będziemy zajmować się sobą nawzajem i zobaczysz, że wszystko się ułoży. A matką będziesz znakomitą, tego jestem pewien. Poprostu najwyraźniej jeszcze do tego nie dorosłaś, ale z czasem będziesz wiedziała co robić. Podobnie z resztą jak ja. Bycie wujem to też coś zupełnie innego niż własne dzieci, ale spójrz, Lavar ma dwójkę, Natchilion jedno i jedno w drodze i jakoś sobie radzą. Nie wierzę, że ty sobie nie poradzisz. O ile będziesz chciała mieć ze mną kociaki.

Po wszystkim Tarilion odwrócił się do przyszłej żony i objął ją, przytulając mocno do siebie. Poczuł, że Nani tego potrzebuje bardziej niż jego słów. Była bardziej uczuciowa i delikatniejsza w emocjach niż on, więc na samej, szczerej rozmowie nie mogło się zakończyć.
- To co, wracamy? Masz tyle siły? - zapytał, delikatnie unosząc jej podbródek i składając pocałunek na ustach. - Twoi rodzice pewnie się martwią.
Awatar użytkownika
Nani
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 118
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Leonid
Profesje: Myśliwy , Chłop
Kontakt:

Post autor: Nani »

- Nie wiem jak jest z innymi lwicami i mówiąc szczerze mało mnie to obchodzi. Swoją drogą nie uważam żebyśmy byli rozwiązłą społecznością, po prostu nie udajemy, że bliskość jest czymś odrealnionym. Każdy robi to co uważa za słuszne dla samego siebie. Jeśli ktoś chce spać ze sobą przed ślubem, to jego sprawa, jeśli po to też jest to jego decyzja. Z resztą osobiście uważam, że zmuszanie kogokolwiek do tego, by utrzymać, jak to ładnie mówią, swój wianek, do ślubu jest całkowicie bez sensu. Nie żyjemy w społeczeństwie, w którym do jednego mężczyzny należy jedna kobieta. Skoro mężczyzna może mieć więcej żon, to kobieta może mieć mężczyzn przed ślubem. Nie mówię, że mamy teraz zmieniać cały swój system wartości i pozwalać kobietom mieć więcej mężów. Nie chodzi mi o wielką rewolucję, po prostu uważam, że nie ma sensu udawać, że jesteśmy święci. Nikt nie jest, a przynajmniej nie w takim sensie, jakby chciały tego „cywilizowane” krainy. Moim zdaniem, ich świat jest pozbawiony sensu. Bo niby dlaczego mężczyźni, mogą skakać z kwiatka na kwiatek, a kobiety nie mają prawa do niczego... Ech... nie ważne, to nie jest dyskusja na taki dzień jak ten – na początku posmutniała, ale zaraz potem rozchmurzyła się.

- Chodzi m i tylko o to, że to co robimy z własnym życiem, to nasz sprawa i nikogo innego. Chcieliśmy tego oboje i nie obchodzi mnie, czy z ślubem, czy bez ślubu. Niech sobie ludzie w Mau robią co chcą, jeśli chcą czekać do ślubu, niech czekają, jeśli nie, to nie. My mamy własny rozum i własne decyzje. Z resztą nasz ślub jest i tak faktem, nie ważne kiedy się odbędzie, czy dziś, czy za miesiąc. Nie mówię tak, bo chcę zwlekać, nie, wręcz przeciwnie. Po prostu chodzi mi o to, że nigdzie się już nie wybieram, nie zamierzam zmieniać zdania, już zdecydowałam gdzie i z kim powinnam się znaleźć. Z Tobą – uśmiechnęła się.
- Nie zamierzam już nigdzie uciekać, chorować, czy udawać, że nic się nie stało. Chcę wziąć ślub, Z Tobą, z nikim innym i założyć rodzinę. I oczywiście, że chce mieć z Tobą kocięta. Nie wiem ile, nie wiem kiedy, ale tak. Chcę. Jeśli będą teraz, to będę się cieszyła równie mocno, co jeśli miałby przyjść później. Nie mówię, że się nie boję, bo boję się, ale przed życiem nie da się uciec – przytuliła się do Tarliona na moment, kiedy ten ją objął. To wszystko co się wydarzyło w ostatnim czasie, było jak gwałtowna burza piaskowa, ale najwidoczniej tak właśnie musiał być. Nani dochodziła do siebie, nie chodziło o jej ciało, raczej jej umysł. Po prostu wiedziała już, że nie może uciekać przed życiem. Nie chciała wracać do przeszłości, do Leo, do tego co miało być między nimi. Teraz nadszedł czas by spojrzeć w przyszłość, nie oglądać się za siebie, bo i po co. Nie ważne, co było kiedyś, ważne co działo się dziś, tu i teraz. A tu i teraz był Tarilion i ona, i to się liczyło. Wiedziała, że gdy wrócą do wioski, czeka ją rozmowa z rodzicami,, którzy na pewno w tej chwili odchodzili od zmysłów. Ale prawda była taka, że najważniejszym co miało się stać, był ślub jej i Tariliona. Miała nadzieję, że to stanie się niebawem, bo nie chciała już dłużej czekać. Dom był w zasadzie gotowy, oni oboje też, czas wreszcie by stali się mężem i żoną przed całym stadem, nie tylko przed sobą. Czekały ich wyzwania, nowe życie, nowe rozterki i troski, nowe doświadczenia, wspólne. Nowe radości i nowe smutki. Nie było na co czekać. Nani miała nadzieję, że ślub wezmą na dniach i wszystko jakoś się ułoży.

Kiedy ją pocałował, z przyjemnością oddała pocałunek. Byli już ze sobą wystarczająco blisko, by zdobywać się na takie gesty w spontaniczny sposób. Nie było co udawać i się wstydzić. Nie było sensu bawić się w podchody. Kiedy oderwał usta od jej warg, Nani oparła swoje czoło o jego i spojrzała mu w oczy. To było takie miłe, mieć kogoś bliskiego, bliższego niż przyjaciel. Jej serce wypełniło nieoczekiwane ciepło. To było wspaniałe uczucie. Nie bać się. Nie zastanawiać, czy zaraz osoba, którą się kocha nie odgryzie się, nie zaczepi, nie ucieknie. Gdzieś z tyłu głowy Nani miała cały czas Leo i jego wybryki. Czy oni kiedykolwiek byli prawdziwymi przyjaciółmi? Czy tak właśnie zachowywali się sobie bliscy? Teraz miała ku temu poważne wątpliwości. Może dobrze się stało, że odszedł, może tak właśnie miało być. Tak było lepiej. Zdecydowanie.

- Wiesz, myślę, że powinniśmy podziękować szamance, nim odejdziemy. To ona mnie uratowała, dzięki niej żyję, powinniśmy powiedzieć jej chociaż kilka słów nim wyjedziemy. To jej się na leży. Nie uciekajmy bez pożegnania.
Zablokowany

Wróć do „Pustynia Nanher”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 6 gości