Pustynia Nanher[Oaza Sher-Aurum] Droga w nieznane

Ta kiedyś niesamowicie żyzna ziemia została spustoszona przez magię jakiej świat nie widział od tysięcy lat. Pięciu Przodków Czarodziejów próbujących zawładnąć czasem sprawiło iż Ziemie Nanheru pokryły tony piasku wyniszczając wszystko wokół, a ich samych pogrzebały w swoich otchłaniach.
Zablokowany
Awatar użytkownika
Erremir
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 110
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Upadły Anioł
Profesje: Inna , Wojownik , Uzdrowiciel
Kontakt:

Post autor: Erremir »

        — Dla świętego spokoju, huh?
Wymamrotał pod nosem dosyć cicho z neutralnym wyrazem twarzy.
        — Nie ma ucieczki od strachu przed nieznanym - dodał całkiem szybko — nieważne gdzie, nieważne w jakim miejscu. Zawsze znajdzie się istota, która będzie miała nieprzyjemne przekonania wobec mnie.
Zamilkł na dłuższy moment, wpatrując się w wydmy.
        — Obawa przed niewiadomym zmusza słabszych do oceny książki po oprawie. — Obrócił się gwałtownie do niej, porzucając tajemniczy widok pustyni. — Jednocześnie brak takowego nie zawsze jest najmądrzejszą rzeczą, ludzka kobieto - powiedział chłodno.

        Twarze dwójki dzieliła niewielka przestrzeń, pozwalając dziewczynie wyraźnie widzieć ciemnoszare tęczówki Pierzastego oraz bliznę. Pogładził dłonią prawy policzek kobiety, wiedząc że zaraz się obudzi z momentu zaskoczenia jego akcjami.
        To, co zobaczył w jej spojrzeniu, nie było dla niego zaskoczeniem ani nie zamierzał siebie wyjaśniać, czemu tak się zachował. Całe zdarzenie trwało parę krótkich sekund, po których odsunął się i pozostawił ją w spokoju, przechodząc koło jej ramienia. Zaczął się przechadzać wolnym krokiem brzegiem oazy.

        — Jedyne, co mnie łączy z upadłymi, których znacie wy ludzie oraz inne istoty, to wygląd. Dokładnie skrzydła. Czarne, smoliste skrzydła - cicho wyszeptał smutno do samego siebie ostatnią frazę.
        — Nie zrozum mnie źle. Nie obchodzi mnie, co o mnie myśli świat. Jestem dumny z tego, kim jestem i co osiągnąłem w życiu.

        Wyciągnął dłoń w stronę nieboskłonu, zaciskając ją w powoli w pięść, uśmiechając się i mrużąc oczy od padających promieni słońca.
        Nigdy nie pomyślał, że żałował, kim jest. Z postępującymi latami zaczął doceniać więcej i więcej. To jednak nie był najlepszy moment, aby się nad tym rozklejać.
        Obrócił się na pięcie do Sarabi i rozłożył skrzydła na całą ich rozpiętość, mając za sobą słońce. Każdy normalny upadły lub anioł z tego świata zauważyłby od razu różnicę. Skrzydła upadłego były olbrzymie w porównaniu do zwykłych, mając niezwykłą rozpiętość czterech sążni i ośmiu palców. Złożone na plecach praktycznie dotykały gruntu. Powodem różnicy było pochodzenie upadłego i krew rodowa, która w nim płynęła. Nie bał się jednak dziwnych pytań ze strony młodej dziewczyny.
        Wątpił, aby była w stanie zauważyć taką subtelną różnicę, widząc upadłego pierwszy raz w życiu. On zaś czuł się o wiele lepiej, doznając powiewów wiatru między czarnymi piórami. Poskładał skrzydła, ciągle się wpatrując w niedawno poznaną dziewczynę.

        — Nie mylisz się, ale jednocześnie nie masz racji. Jaki jest sens ucieczki przed własnym cieniem? Uciekanie przed uprzedzeniami nie ma najmniejszego sensu. Moja istota zawsze będzie związana z uprzedzeniami. — Wzruszył ramionami, nie przejmując się całkowicie.
        — Moce? Jakieś tam mam — rzekł tajemniczo — ale co z tego? Jakie pozytywne strony widzisz w wybiciu całej populacji tej oazy, przelaniu krwi i pozbawieniu was wszystkich życia. Co ja z tego będę miał? To byłoby za łatwe i bezcelowe. — Machnął dłonią, nie wykazując zainteresowania w takich barbarzyńskim zachowaniu.
Zmrużył niebezpiecznie oczy, ciągle ją obserwując.
        — Powiedz mi, kogo wybrałbyś spomiędzy dwóch walczących przyjaciół na śmierć i życie, któremu wbiłabyś sztylet w plecy, a może schowałabyś się i pozwoliła się im nawzajem pozabijać? - Uśmiechnął się Upadły w sposób, który wywoływał dreszcze na ciele.

Spojrzenie Erremira było śmiertelnie poważne i nie wyglądało to jak kiepski żart. W gruncie rzeczy próbował ją w tym momencie sprowokować. Rozmowa trwała jeszcze przez wiele godzin, ale pierzasty ostatecznie postanowił opuścić ledwo poznaną kobietę i wyruszyć w dalszą podróż na skrzydłach wiatru.

Valladon
Zablokowany

Wróć do „Pustynia Nanher”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 4 gości