Pustynia Nanher[Osada na zachodzie]

Ta kiedyś niesamowicie żyzna ziemia została spustoszona przez magię jakiej świat nie widział od tysięcy lat. Pięciu Przodków Czarodziejów próbujących zawładnąć czasem sprawiło iż Ziemie Nanheru pokryły tony piasku wyniszczając wszystko wokół, a ich samych pogrzebały w swoich otchłaniach.
Zablokowany
Awatar użytkownika
Bran
Błądzący na granicy światów
Posty: 10
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

[Osada na zachodzie]

Post autor: Bran »

        Bran delikatnie mówiąc zdążył już znielubić pustynię. Miał ku temu kilka powodów. Nieznośny upał. Wszędobylski piasek. Promienie słońca, przez które o mało nie dostał udaru na początku. Długie szmaty okrywające całe ciało jakie zaczął nosić później. Wielbłądy - paskudne capiska jeden z drugim. Tubylcy, okutani w te swoje turbaniska czy inne szlafroki. Mało rozrywkowi i gadający w zabawny sposób. A ich kobiety okryte od stóp do głów, że nie było na co popatrzeć. No i to co nazywają tu gorzałką, a chyba było pędzone z piasku i skorpionów.
        Oj tak, Bran nie przepadał za pustynią, delikatnie mówiąc. I często wyrażał swoje niezadowolenie.
        - Pierdolona piachowata kraina... - mruknął Bran wypluwając zgrzytający między zębami piasek, poprawił niedbały turban okrywający łysinę i rozejrzał się wokół. Osada nie była wielka. W pobliżu znajdowały się trzy niewielkie źródła wody i wokół nich powstały zabudowania rozrastające się w zżytą i twardą społeczność. - Po jakiego chuja się tu wpakowaliśmy...
Odpowiedź jednak była oczywista i taka jak zawsze. Po prostu szło się naprzód i łapało jakieś fuchy, aż nie wylali. Tak jak stało się niedawno. A przecież Bran był tylko nieco pijany przy przenoszeniu tych bagaży z karawany... No może pomylił się i zaniósł parę tobołów nie tam gdzie trzeba, ale zdarza się najlepszym, nie?
Bran otarł pot z czoła i rozejrzał się za swoją towarzyszką. Przynajmniej ona czuła się tu dobrze...
Awatar użytkownika
Fia
Zbłąkana Dusza
Posty: 7
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Maie płomienia
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Fia »

Fia radośnie biegała wokół Brana śpiewając skoczne piosenki. Wprost tryskała szczęściem i energią. Chłonęła promienie słońca niczym jakaś bateria solarna, dzięki czemu energia ją rozpierała. Uwielbiała pustynię, równie mocno jak wulkany. Wiedziała jednak, że Bran za nic w świecie nie dałby się jej tam wciągnąć, tak samo, jak ona nie dałaby się wciągnąć do wody. Na pustyni niewiele padało, co Fia przyjmowała z wielką radością.
- Coś taki markotny, Bran? - zapytała melodyjnie kręcąc wokół niego piruety. - Zamiast narzekać znalazłbyś nam jakąś przygodę. Powietrze aż wibruje od tajemnic czekających na odkrycie! - zaśmiała się głośno robiąc fikołka w powietrzu.
Awatar użytkownika
Bran
Błądzący na granicy światów
Posty: 10
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Bran »

        Bran machnął łapą niczym bochen chleba.
        - A weź mnie, mała, nawet nie wkurwiaj. Jak widzę jak hasasz, to mi pot po plecach aż do dupska spływa - mruknął, ale z uśmiechem, i poprawił szatę. Była na niego przymała, jak zresztą większość ubrań na jakie trafiał. - A ostatnia przygoda to pamiętasz jak się skończyła, nie? Na pustynię nas kamieniami pogonili. Jak żeś mało temu grzebaczowi w piasku jajec nie usmażyła, jak zaczął sikać do ogniska.
Zaśmiał się rubasznie, aż ludzie przechodzący ulicą zwrócili na niego uwagę. Chociaż nieco żałował, że stracił posadę ochroniarza dla poszukiwaczy skarbów.
Wyciągnął sakiewkę i przejrzał jej niezbyt imponującą zawartość.
        - Trzeba by na zakupy iść, mała. Gorzała się skończyła. I żarcia nie za dużo. No i trza znaleźć jaki transport, żeby się z tej dziury wydostać. Bo nie uśmiecha mi się tu piasku żreć... - westchnął i podniósł się z ławy ustawionej pod ścianą, w cieniu zadaszenia. - A ty możesz w tym czasie jakiej przygody poszukać.
Awatar użytkownika
Fia
Zbłąkana Dusza
Posty: 7
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Maie płomienia
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Fia »

Fia nie mogła do końca pojąć, po co Bran kupuje to jedzenie, wodę, i że musi spać. Spanie to straszne marnowanie czasu. Wiedziała jednak, że z wojownikiem nie ma co się kłócić i poleciała nad pustynię szukać sobie zajęcia. Jedno musiała Branowi przyznać, pustynia była nudna jak coś bardzo nudnego. W bardziej deszczowych krainach było więcej ludzi, zwierząt i pracy, którą mogła Branowi popsuć. No i jej rubaszny wojownik nie miał zbyt wiele energii na bijatyki i utarczki z miejscowymi na pustyni. Podsłuchiwała rozmowy miejscowych, wyminęła człowieka, który zarzekał się, że znalazł świętą dzidę gdzieś w ruinach na pustyni. "Ludzie to mają bujną wyobraźnię" pomyślała. Porzucała kamieniami w wielbłądy, przez co zaczął ją gonić ich właściciel. W czasie pogoni ucierpiało parę straganów, więc tłum goniących stopniowo gęstniał.
- Bran! - zawołała z oddali. - Chyba znalazłam nam przygodę. - Uśmiechnęła się szeroko do wojownika, a za nią ryczał rozwścieczony tłum.
Awatar użytkownika
Bran
Błądzący na granicy światów
Posty: 10
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Bran »

        Bran, który właśnie kupował przy straganie suszone mięso od otyłego handlarza, podniósł głowę słysząc znajomy głos. Przez kilka sekund patrzył na biegnącą towarzyszkę i grupę wściekłych ludzi, jaka ją goniła.
        - Kurwawrzychchujemjebana - skomentował całe zajście krótko, ale treściwie. Wpakował szybko mięso do torby i stanął na środku ulicy. - Ja i mój kurewsko długi jęzor...
Przez chwilę zastanowił się nad ucieczką, ale gdzie miał uciec? Na pustynię pieszo? Przecież ścigała ją tylko garstka handlarzy i parobków. Rzucił torbę na bok i sprawdził czy rękojeść miecza wiszącego u boku jest w zasięgu dłoni i czy łańcuch jest prawidłowo zwinięty przy drugim. Stanął pewnie, z rękami złożonymi na piersi i wyprostował się dumnie, by Fia mogła się za nim schować, a ścigający ją mogli dostrzec różnicę między ściganiem drobnej dziewczyny, a masywnego awanturnika.
Awatar użytkownika
Fia
Zbłąkana Dusza
Posty: 7
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Maie płomienia
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Fia »

Fia chętnie skorzystała z zaproszenia do schowania się. Wiedziała, że awanturnicy i tak nie zrobią jej krzywdy, ale Bran lubił mieć poczucie, że ją broni. Stanęła więc za nim i pokazywała złośliwie język ścigającym ją ludziom. Motłoch, mimo że był w furii, zatrzymał się na widok wojownika. Nikt nie miał zamiaru tracić zębów w potyczce z nim, więc tylko obrzucili ich plugawymi wyzwiskami, oczywiście w odpowiedniej odległości. Gdy tłum się rozszedł, Fia z uśmiechem i dumą spojrzała na Brana.
- To mam iść szukać kolejnej przygody? - zapytała się wesoło, przy okazji rozglądając się dookoła. Bran wiedział już z doświadczenia, że szuka kłopotów, a że zwykle szukała takich co jej nic nie robią, to zwykle on miał cały ten kłopot na głowie. Fia bardzo lubiła wojownika i nie pozwoliłaby go skrzywdzić. Wiedziała po prostu, że wojownik lubi bitki, a że ona miała niespotykany talent do ich wywoływania, no to cóż... To nie jej wina, że kłopoty ściągają do niej ze wszystkich stron.
Awatar użytkownika
Bran
Błądzący na granicy światów
Posty: 10
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Bran »

        Bran musiał przyznać, że był nieco zawiedziony. On z miłą chęcią wybiłby kilka zębów. Zwłaszcza że w przeciwieństwie do przypadkowego zdenerwowanego tłumu był w dziedzinie wybijania zębów prawdziwym profesjonałem. Westchnął, i gdy niebezpieczeństwo zostało zażegnane, obrócił się do Fii z poważną miną.
        - Co ty kurwa wyprawiasz, mała? To nie była przygoda. Na przygodach można zarobić kasę. - wykonał gest pocierania kciuka i palca wskazującego - To były pierdolone kłopoty, a na pierdolonych kłopotach można zarobić co najwyżej nóż pod żebro.
         Potarł czoło, wiedząc że i tak raczej niewiele trafiło do jego towarzyszki. Ona po prostu nie myślała po ludzku, czemu trudno się dziwić. W końcu nie była człowiekiem.
        - Muszę się napić - powiedział w końcu, podnosząc swoje toboły. - Jak se zaraz nie łyknę gorzały, to tu uschnę jak jakaś pieprzona mumia. Chodźmy do tej dziury, co ją nazywają tu gospodą, co? Trza znaleźć frajera co nas stąd zabierze.
Awatar użytkownika
Fia
Zbłąkana Dusza
Posty: 7
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Maie płomienia
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Fia »

Fia nie za bardzo wiedziała, o co Branowi chodzi. Fascynowało ją wszystko, co ludzkie, o ile nie mogło jej zrobić krzywdy. Wizja przytulnego kominka była bardzo kusząca. Nawet jak nie palił się ogień, to mogła odpoczywać w kominkowym żarze. Miała też ochotę coś przekąsić i wiedziała, że Bran jej coś kupi w karczmie. Fia była bardzo dobrym towarzyszem to picia alkoholu. Zawsze trzeźwa i trzymająca dobre tempo. Cierpliwie i z uwagą wysłuchiwała opowieści Brana, w których z czasem pojawiało się coraz więcej wrogów, jego miecz robił się coraz większy, a sam Bran z opowieści zamieniał się w półboga. Fia zastanawiała się jakim cudem zarabia na życie jako najemnik, skoro potrafi kruszyć góry w swych ramionach. Mimo swych wad wydawał się jej sympatyczny i wyczuwała, że on też ją lubił mimo ciągłych narzekań i przekleństw lecących w jej kierunku.
Awatar użytkownika
Bran
Błądzący na granicy światów
Posty: 10
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Bran »

        - Gorzały, kurwa! Ale już! - huknął Bran wpadając do lokalnego zajazdu z impetem godnym tarana.
Drzwi huknęły o witrynę, ale trzymały się dzielnie swoich zawiasów. Nieco ponad pół tuzina głów, w tym ogorzałego, młodego osobnika za ladą, obróciło się w stronę przybyłych. Lokal nie zachwycał. Na wyposażenie sali składało się kilka stołów i dostawionych do nich krzeseł, przy czym każde chyba pochodziło z innych stron. Razem tworzyły całkiem radosną zbieraninkę. Było czysto, co jednak Bran uznawał z jakiegoś powodu za kiepski znak. Znaczyło to, że nie jest to lokal nadto rozrywkowy. Zresztą czemu się tu dziwić. Parterowy budynek składający się z sali głównej, wspólnej sypialni, kilku osobnych i zaplecza. Ledwo co spełniał warunki bycia karczmą, ale na pustyni i kałuża oazą, jak mawiali miejscowi.
Wśród gości, tak jak i wśród mebli, panowała różnorodność. Był obowiązkowy Pomarszczony Staruszek Siedzący Pod Ścianą, dwóch drobnych kupców, znany już naszym bohaterom Wściekły Handlarz Wielbłądami i - sądząc po stroju - zarządca karawany z nieprzyjemnie wyglądającym ochroniarzem. Bran olał tymczasowo wszystkich obecnych i podszedł do lady, waląc otwartą dłonią w blat, aż szklanki na półce zabrzęczały.
        - Gorzały mówię, i to mocnej jak chuj. Nie tam waszych tutejszych szczyn wielbłądzich, co je przez piasek przepuszczacie. - Pogroził paluchem karczmarzowi, który z lekkim przestrachem słuchał wielkoluda panoszącego mu się w lokalu. - I coś na zagryzienie, tylko kurwa nie węża - dodał szybko po wspomnieniu sprzed dwóch tygodni. - Bo ja tego gówna żreć nie będę. Zrozumiałeś, czy mam ci to kurwa powtórzyć?
Bran łypnął na karczmarza groźnie, ale ten tylko pokiwał głową i zaraz zaczął się krzątać poza zasięgiem łapsk niby patelnie. Bran zadowolony jakby właśnie rozwiązał trudne zadanie na tablicy, odwrócił się i usiadł na krześle przy wolnym stole. Krzesło jęknęło pod jego ciężarem, ale utrzymało ciężar wielkoluda. Wydawał się nieświadomy faktu, że wszyscy się na niego dziwnie gapią. Rozsiadł się jak panisko, wsadził jedną nogę na stojące obok krzesło i odetchnął.
        - No i chuj - skomentował z zadowoleniem, gdy karczmarz postawił na stole butelkę jakiegoś mętnawego płynu i dwa kieliszki. Dla wielkoluda i jego towarzyszki. - Sadzaj ten kościsty tyłek, mała. Trza se zrobić burzę głów, czy inny chuj.
Awatar użytkownika
Fia
Zbłąkana Dusza
Posty: 7
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Maie płomienia
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Fia »

Fia nie zawsze łapała, o co chodzi Branowi z tym grubiańskim językiem. Usiadła obok Brana i zamówiła to samo co on. Wiedziała, że nie ma sensu dawać swoich genialnych pomysłów na początek, lepiej poczekać aż wojownik się spije i nie będzie za bardzo protestował. Ostatnio nawet udało się jej go wyciągnąć na tańce po pustyni. Jednak zakończenie było dość nieprzyjemne, gdyż cała zawartość żołądka Brana znalazła się w jego własnych butach. Fia oczywiście uważała, że to wielbłąd w nie napluł, ale Bran nie wyglądał na przekonanego co do tej wersji wydarzeń. Jednak na Fiję nie można się było wściekać za długo. Jej wieczny uśmiech i radość miażdżyły każdy gniew w przeciągu pięciu minut. Piła więc trunek i podjadała podane owoce, słuchając tego, co Bran miał jej do powiedzenia. Tak naprawdę zawsze zaczynała słuchać po piątym piwie, ponieważ wtedy mniej więcej wojownik (przynajmniej według niej) zaczynał mówić z sensem.
Awatar użytkownika
Bran
Błądzący na granicy światów
Posty: 10
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Bran »

         Bran polał sobie i towarzyszce do kieliszków. Polał solidnie, bo nie uznawał alkoholu w małych dawkach. Najchętniej pijał gorzałkę kubkami. Alkohol był dość mętnawy, smakował jakimś kwaskowym owocem i pewnie był pędzony w jednej z okolicznych piwnic. Ale był całkiem mocny i przeczyszczał zatoki, więc Bran postanowił się jeszcze nie awanturować. Wypił zawartość kieliszka jednym haustem, jakby to była woda i huknął pięścią w stół, aż część gości podskoczyła na swoich miejscach. Spojrzeli po sobie i zaczęli powolutku, niemalże uchem robaczkowym kierować się do wyjścia, aby nie zwracać na siebie nadmiernej uwagi, a znaleźć się poza zasięgiem wzroku wielkoluda zanim ten zdąży się ubzdryngolić. Karczmarz desperacko rzucał spojrzenia na boki, skazany na siedzenie za ladą i obsługiwanie kłopotliwego gościa.
         - No ja se to widzę tak - zaczął swoją tyradę Bran - żeby się uczepić jakiej karawany, co będzie stąd se mykać w najbliższym czasie, nie? - nalał sobie jeszcze jednego i wypił szybko. Zagryzł podanym przez karczmarza kawałkiem wołowiny.
         - Tylko trzeba takiego chujka przekonać, żeby nas wziął ze sobą. Tu kurna tak mało wody, że wyszczać się to grzech i raczej nie chcą brać dodatkowych gęb do pojenia. Chociaż ciebie poić nie trzeba, nie? - zaśmiał się i polał jej jeszcze - No chyba że ognistą wodą. - zarechotał jak z przedniego dowcipu. PO chwili ciągnął dalej.
         - No ja sobie tak widzę, że inaczej to nie ma jak wędrować. Bo ja po piachu pieszo popindalać nie będę. Bez tych kurwiastych wielbłądów to się raczej nie da. No i bez mapy to chuja znajdziemy, nie oazę. - podrapał się po łysinie. Pewnie z mapą też by nie dał rady się orientować w pustynnym krajobarazie, więc po chwili dodał - Pierdolony piach. Po kiego diabła żeśmy się tu w ogóle wpakowali? - zapytał po raz n-ty odkąd wędrują przez pustynię.
Zablokowany

Wróć do „Pustynia Nanher”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości