Pustynia Nanher[Północno-wschodnia oaza] Targ Niewolników

Ta kiedyś niesamowicie żyzna ziemia została spustoszona przez magię jakiej świat nie widział od tysięcy lat. Pięciu Przodków Czarodziejów próbujących zawładnąć czasem sprawiło iż Ziemie Nanheru pokryły tony piasku wyniszczając wszystko wokół, a ich samych pogrzebały w swoich otchłaniach.
Awatar użytkownika
Tyr
Szukający drogi
Posty: 25
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Nord
Profesje:
Kontakt:

[Północno-wschodnia oaza] Targ Niewolników

Post autor: Tyr »

Targ przypominał wielki obóz, wszędzie były namioty o różnorakich kształtach, kolorach i wielkościach, które spełniały wiele funkcji. Jeden namiot mógł być tawerną, gdzie ugasisz swoje pragnienie trunku lub hazardu, kolejny był domem uciech, ale większość była miejscem handlu. Targ składał się z trzech kręgów otaczających oazę: w pierwszym kręgu byli najszybsi i najbogatsi kupcy, którzy zajmowali miejsca blisko wody i sprzedawali najbardziej egzotyczne towary lub niewolników. W drugim kręgu byli kupcy średniej klasy oraz namioty będące tawerną lub domem wszelakich zabaw. W trzecim i ostatnim kręgu byli najbiedniejsi kupcy oraz kupcy sprzedający zwierzęta. Na targu można było znaleźć: pijaków i ćpunów, którzy nie pamiętają własnego imienia, prostytutki które zwabiały podróżników by trwonili na nie swoje pieniądze, bandytów którzy odpoczywali od ciężkiej podróży przez pustynie, najemników szukających pracy, łowców niewolników starających się sprzedać żywe narzędzia, oraz kupców, którzy rozglądają się za rzadkim lub ludzkim towarem. Niektórzy szukają siły roboczej, inni nowych gladiatorów do krwawych zawodów na arenie, a jeszcze inni niewolników do domów publicznych. Można tu znaleźć przedstawiciela prawie każdej śmiertelnej rasy - elfy, krasnoludy, ludzi, zmiennokształtnych i wiele innych, gdyż w takim miejscu mało ważne jest kim jesteś lub skąd pochodzisz, ważne że masz mieszek złota lub jesteś coś wart.
Na środku targu stoi wielka okrągła scena na której najwięksi i najbogatsi kupcy prezentują swoje towary, na niej kupiec-mag Avon właśnie prezentuje swój najlepszy nabytek.
- Panie, panowie i istoty o nieznanej płci... Oto dziś któremuś z was się poszczęści i stanie się właścicielem niezwyciężonego i nieustraszonego TYRA STORMCALLRA! Wielokrotnego mistrza aren w prawie całej Alaranii. - Wskazał teatralnie palcem Tyra zakutego w łańcuchy, który każdego tu zebranego mierzył ostrym spojrzeniem.
- Widzicie to pełne gniewu spojrzenie? Pomyślcie że możecie być właścicielem takiego spojrzenia. Pomyślcie o tym, że każde zawody na które go wystawicie będą dla was zwycięskie! Zastanówcie się państwo! To jedyna taka okazja!
Po krótkiej przemowie Avona rozległ się gwar i szepty, a Tyr bezradnie czekał na to, kto się ogłosi nowym właścicielem jego życia.
Awatar użytkownika
Ayathell
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 124
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Mroczny Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Ayathell »

Pył unosił się za kolumną jeźdźców, konie zmęczone niosły ich w stronę oazy. Ludzie napotkani na drodze przystawali i przyglądali się podróżnym, gdyż widok mrocznych elfów w takiej ilości był rzadkim widokiem, a na pustyni na pewno. Oddział powoli wjechał do oazy, na czele jechała kobieta drowów, ponuro spoglądając spod kaptura, a koło niej kroczył olbrzymi niedźwiedź. Kilkunastu jeźdźców zatoczyło koło wokół obozowiska kupców, aż wreszcie kobieta zatrzymała się i wszyscy jej podwładni zrobili to samo kierując głowy koni w stronę centrum obozu. Kobieta przyglądała się targowi i przewijającym się po nim kupcom zachwalającym swój "towar".
- Vreg'nth - powiedziała głośno, wykrzywiając usta w grymasie nienawiści. Jej ludzie jakby na komendę odbezpieczyli broń.
- Tego grubasa oszczędźcie. I nie róbcie krzywdy niewolnikom - rzuciła głośno, tak aby dotarło do wszystkich. Kupcy oglądali się na drowy ze zdziwieniem w oczach. Kobieta opuściła dłoń szybkim gestem, kopnęła najbliższego z ludzi tak że się przewrócił i wystrzeliła w jego twarz trzykrotnie. Drowy uniosły broń i sekundę po tym targ zasypał deszcz pocisków. Ludzie padali jak od zarazy, z ośmiu kusz co sekundę startowały bełty, z chwilą przerwy na doładowanie komory amunicyjnej. Nieliczni strażnicy już barwili udeptany piasek czerwienią krwi. Targ zamienił się w mrowisko, w które ktoś wsadził kij. Krzyki przerażonych i mordowanych mężczyzn, kobiet i dzieci wypełniły powietrze. Mroczne elfy znały swoje rzemiosło i wynajdywały nawet tych, którzy próbowali się kryć pod wozami lub w namiotach. Pokryte trucizną ostrza zbierały żniwo. Ayathell wskazała wyciągniętym palcem grubego kupca który, jak się okazało, był czarodziejem i szykował właśnie zaklęcie, po czym przestrzeliła mu nogę, skutecznie go uciszając.
- Tego żywcem! - krzyknęła. Na targu, który przypominał teraz pole bitwy, zaczynały się pokazywać pierwsze płomienie pożarów, spowodowanych przez przerażony tłum. Elfka wypatrywała w zabijanych ludziach tych, którzy mogliby, nie daj Lolth, uciec.
- Mal'ai. Treemmou gow lodias - powiedziała z obrzydzeniem, strzelając w plecy uchodzącej kobiety.
Lit waela lueth waela ragar brorna lueth wund nind, kyorlin elghinn

Lohiduhe kusza samopowtarzalna Dol'xis
Awatar użytkownika
Andrew
Senna Zjawa
Posty: 297
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Niedźwiedziołak
Profesje:

Post autor: Andrew »

Dużo czasu zajęła im podróż przez pustynię. Starał się przebywać jak najczęściej w niedźwiedziej postaci, gdyż właśnie futro chroniło go przed panującą wokół temperaturą. W nocy natomiast spał z Ayathell, zapewniając jej ciepło.
Po kilku dniach podróży dotarli do osady, którą elfka namierzyła na nabytych mapach. Z daleka już niósł się gwar jaki panował na targowisku. Ludzie i elfy nie spuszczali z nich wzroku, lecz prawdopodobnie biorąc ich za kolejnych łowców niewolników.
Nagle elfy rozproszyły się, żeby pokryć polem rażenia jak największy obszar. Na sygnał Ayathell szczęknęły cięciwy kusz. Grad bełtów posypał się w stronę obozu. Niedźwiedź, po wystrzeleniu przez efy pierwszej serii, rzucił się w stronę obozu. Stratował kilku strażników, którzy jako pierwsi się pozbierali i ruszyli bronić handlarzy.
Zapomniał jednak o jednym... piasek. Tratowanie i wgniatanie w ziemię nie działało tutaj tak dobrze jak normalnie. Mimo, że powinni być stratowani, wciąż się ruszali. Przeklął pod nosem, wrócił do tej trójki i poprzegryzał im głowy. Ciepła krew zalała mu paszczę podnosząc ciśnienie. Jednak nie mógł sobie pozwolić na wracanie i dobijanie tak każdego ze strażników po kolei. Jeden z nich wyskoczył nagle z namiotu naprzeciwko z długą dzidą, padł jednak od bełta z kuszy Ayathell. Ryknął w jej stronę na podziękowanie i korzystając z okazji przemienił się w człowieka.
Ruszył przed siebie do centrum obozu, nokautując paru przeciwników, nim jeszcze przemiana dobiegła całkowicie do końca. Jak już się uspokoił, zaczął zaglądać do każdego namiotu po kolei w poszukiwaniu żywych. Niestety szczęście mu nie dopisywało i trafiał na już opustoszałe namioty.
Walcząc po drodze z paroma strażnikami, dotarł w końcu do samego centrum, do podestu na którym stali niewolnicy. Większość była przerażona widokiem olbrzyma rozrzucającego straże. Jeden tylko osobnik stał i patrzył mu prosto w oczy. Adnrew zareagował tylko uśmiechem na jego śmiałość, po czym ruszył na już trochę bardziej zorganizowany oddział strażników gromadzący się dookoła jednego z namiotów.
Niewiele myśląc zaszarżował prosto na nich, gdy nagle z namiotu wyskoczyło paru ludzi z dzidami i wbili je w niego. Słabej jednak były roboty, gdyż tylko jedna z nich dała radę się wbić w twardą skórę niedźwiedziołaka. Pozostałe tylko złamały się pod naporem. Złapał za dwóch stojących najbliżej mężczyzn i rzucił nimi w pozostałych. Większość się poprzewracała a ci, którzy przeżyli, widząc tę akcję rzucili się do ucieczki. Nie gonił ich wiedząc, że jak tylko wydostaną się z namiotów oberwą bełtem od któregoś z drowów. Pochylił się i zaczął miażdżyć krtanie leżących strażników. Jeden z nich uklęknął, błagając o ocalenie. Zabił go bardziej humanitarnie od pozostałych, nabijając na wbite pięć metrów dalej dzidy.
Andrew po upewnieniu się, że na razie nikt się na niego nie rzuca, wszedł do namiotu. "No cholibka. Żeby składu broni tak chronić? Myślałem, że tu jakiś główny kupiec czy coś jest" - pomyślał po zapoznaniu się z zawartością namiotu. Znajdował się tutaj chyba każdy rodzaj oręża, jaki można było znaleźć w Alaranii. Sztylety, miecze, włócznie, szable, halabardy, parę maczug, młoty itd, itp. Każdy mógł znaleźć tu coś dla siebie.
Już miał wyjść nie zawracając sobie głowy bronią, kiedy pod jedną z płacht zauważył coś wielkiego. Odrzucił płachtę i jego oczom ukazała się broń. To znaczy można się było domyśleć, że to broń, patrząc na zaostrzone kawałki skał wzdłuż szerszej krawędzi przedmiotu. Chwycił za wyżłobiony kawałek w przedmiocie i podniósł. Draństwo ważyło chyba z pół tony i postawione było wyższe od dorosłego człowieka. Uśmiechnął się przyglądając się broni zrobionej jakby specjalnie na jego rozmiar.
"Ciekawe skąd to dorwali" - pomyślał wychodząc z nią z namiotu i wykonując parę zamachów. Musiał bardzo mocno trzymać rękojeść, gdyż siła z jaką zamiatała ta broń prawie mu ją wyrwała z ręki. "Hmm, może i niezbyt wygodne, ale jaka siła." Zamachnął się na stojący nieopodal wóz z klatkami. Połowa prętów w klatce pękła pod naporem ostrzy, a druga połowa wgięła się kompletnie. Wóz natomiast najpierw zaklinował się, a potem siłą odrzutu poszybował w niedaleki namiot.
- Łoooooo - krzyknął obserwując efekty ataku. - Już tę broń lubię. - Po czym stanął, rozejrzał się za kolejnymi przeciwnikami i ruszył na nich, postanawiając wypróbować nową zdobycz.
Neutralność niesie moc, ale również ogromne zagrożenie, będąc neutralnym mogę być wstrętny dla obu stron konfliktu...


Ludzka postać Andrew (bez miecza oczywiście)
Awatar użytkownika
Tyr
Szukający drogi
Posty: 25
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Nord
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Tyr »

Wśród kurzu i wrzasków padały coraz to wyższe ceny, od pięciu do dziesięciu tysięcy, a nawet dwudziestu. Wszyscy wiedzieli jak cenny jest Tyr. Jeżeli chodzi o walki na arenie był kurą znoszącą złote jaja. Z każdą wykrzyczaną ofertą tłum, który zebrał się by popatrzeć na zażartą licytację, dopingował wesoło unosząc trunki w górę. Tyr nie zwracał uwagi na wesołe krzyki, przyglądał się tylko kupcom którzy licytują. Miał nadzieję, że trafi na jakiegoś bogatego lecz mało pojętnego kupca. Gdyby to się stało, Nord bez problemu zabiłby nieszczęśnika, a potem uciekł.
- DWADZIEŚCIA DWA TYSIĄCE! - ryknął gruby, owinięty w czerwono-złote szaty kupiec, wypluwając przy tym wino które miał w ustach, a zaraz za nim tłum zaczął krzyczeć "HEJ!"
- No żeż, niech go Minotaur kopnie... DWADZIEŚCIA PIĄĆ TYSIĄCE! - wykrzyczał barczysty jednooki łowca niewolników, który chyba wolał zostać nowym menadżerem Stormcallera, niż polować na brudnych niewolników. Był już prawie pewien swojej wygranej, gdy nagle...
- TRZYDZIEŚCI PIĘĆ TYSIĘCY... i dwanaście koni czystej krwi... - Zapanowała cisza, słychać było tylko trzask ognisk i odgłosy zwierząt. Wszyscy spojrzeli na niego... Sharad Radik, jeden z najbogatszych kupców na Pustyni, był niesiony na tronie przez ogolonych na łyso i ubranych tylko w kawałki skór wokół bioder mężczyzn. Większość kupców już wiedziała że to konie, inni przełykali ślinę i nabierali odwagi do dalszej licytacji, lecz Radik wiedział co powiedzieć.
- Gwarantuję wam, że mogę przebić każdą z waszych śmiesznych ofert... wiec po prostu dajcie mi go... - powiedział pewny siebie pustynny król kupców. Na twarzy Avona pojawił się uśmiech, uniósł ręce i spuścił głowę, tłum wiedział już co ma krzyczeć.
- PO RAZ PIERWSZY! PO RAZ DRUGI... PO RAZ... - Nagle krzyki tłumów zastąpiły szepty i zainteresowanie, gdy niespodziewanie na scenie aukcji pojawiła się kolumna mrocznych elfów, zwanych także drowami. Wszyscy przyglądali się nowo przybyłym, gdyż to był rzadki i dziwny widok.
- Drowy? Tu? Szefie, co jest? - spytał chudy łowca niewolników swego szefa. Barczysty jednooki łowca miał chyba dobre przeczucia.
- Spadamy stąd, zbierz ludzi i w nogi... - powiedział szeptem, pośpieszając chłopaka.
- Nie... - szepnął do siebie Tyr. Łowca chyba miał rację, bo na komendę mrocznej elfki rozpętało się piekło. Krzyki, wrzaski i jęki konających, cały targ zamienił się w rzeźnię. Nikt, prócz niewolników i Avona, nie był bezpieczni. Wściekły Avon już miał rzucać zaklęcie, gdy nagle padł na ziemię, a krew z jego przestrzelonej nogi sączyła się niemiłosiernie. Tyr wszystkiemu przyglądał się z zakłopotaniem, próbował się uwolnić, ale Avon znał się na swojej robocie i raczej mało kto by się z nich wydostał.
- AVON! UWOLNIJ MNIE! - krzyczał Tyr mając nadzieję, że Avon to uczyni, ale czarodziej nie mógł się poruszać przez przestrzeloną nogę.
Wrzaski mordowanych przez mroczne elfy ofiar z czasem ucichły, a miejsce które najpierw było targiem a potem rzeźnią zamieniło się ostatecznie w pogorzelisko.
Tyr siedział pod słupem do którego był przywiązany rozmyślając. "Co teraz ze mną będzie..."
Awatar użytkownika
Ayathell
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 124
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Mroczny Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Ayathell »

W czasie kiedy mroczni zabójcy zaganiali ocalałych niewolników w jedno miejsce, Ayathell wraz z Tancerką podjechały do rannego czarodzieja. Grymas bólu wykrzywiał jego twarz. Elfka posłała mu lodowate spojrzenie.
- Witaj, Avonie. Mam nadzieję, że pamiętasz moją siostrę? Jakże wspaniałomyślny byłeś, kiedy sprzedałeś ją do burdelu. - Oczy elfki zwęziły się. Kobieta skierowała konia w stronę przywiązanego do pala rosłego Norda. Jedna z tych ras, które można było tolerować. Ten osobnik wyglądał na silnego i biegłego w posługiwaniu się narzędziami śmierci. Elfka zwróciła twarz do towarzyszącej jej kobiety.
- Utnij mu obie stopy i język, aby nie przeklinał nas kiedy go tu pozostawimy. - Zatrzymała Lohiduhe przed niewolnikiem, przyglądała mu się dość długo, aż wszystkich dobiegły krzyki okaleczanego maga. Ayathell nie zwróciła najmniejszej uwagi na krzyki, kiedy jej przyboczna długim zakrzywionym ostrzem pozbawiła Avona stopy.
- Właśnie ciebie wylicytowałam, Nordzie. Jak się da zauważyć, nie ma konkurencji która by dała większą cenę ode mnie. - Drowy powoli zgoniły ocalałych i wokół słupa zaczynał się formować mały tłum. Krzyk maga po raz drugi rozdarł powietrze, a chwilę po tym dobiegł wszystkich nieartykułowany charkot. Elfka popatrzyła na tłum, szybko przebiegając po twarzach chłodnym spojrzeniem.
- Reszta mnie zupełnie nie interesuje. U nas nieprzydatnych niewolników się zabija. - Nastała chwila ciszy, zakłócona tylko pomrukiem strachu.
- Jesteście wolni, możecie wziąć to co jesteście w stanie sami udźwignąć oprócz złota, broni i zwierząt. Za pół klepsydry każdy kto pozostanie w oazie zostanie zabity. - Drowka wskazała na Norda.
- Odkujcie go i dajcie tu. - Zabójcy szybko się uporali z rozkazem, a postawionego przed Ayathell mężczyznę pchnięciem rzucili na kolana. Elfka zdjęła lekki hełm z głowy, odsłaniając całą twarz i długie białe włosy, które rozsypały się kaskadą na jej ramionach. Po jej twarzy przemknął cień. Wokół nich krzątał się tłum ludzi i przedstawicieli innych ras, którzy odzyskali wolność i zbierając żywność i wodę, opuszczali osadę.
- Jak cię zwą?
Lit waela lueth waela ragar brorna lueth wund nind, kyorlin elghinn

Lohiduhe kusza samopowtarzalna Dol'xis
Awatar użytkownika
Andrew
Senna Zjawa
Posty: 297
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Niedźwiedziołak
Profesje:

Post autor: Andrew »

Szedł na środek polany, gdzie elfy powinny zaganiać niewolników. Zajrzał po drodze do paru namiotów z ciekawości, czy znajdzie się tu coś jeszcze, jednak wszystkie wyglądały jak namioty kupców. Trochę kufrów, dużo poduszek. Wszystkie były już puste. Rozwalił po drodze jeszcze jedną klatkę dla zabawy i z bronią na ramieniu ruszył do Ayathell, którą zauważył nad namiotami koło niewolników.
Było ich tutaj sporo. Chyba z trzy tuziny mężczyzn, kobiet i dzieci stłoczonych między kuszami mrocznych. Po słowach Ayathell, których nie dał rady dosłyszeć, cała ta gromada zaczęła krzątanie się po oazie i z torbami różnego rodzaju szybko wybiegali na pustynię. Elfka natomiast podjechała kawałek i zdawała się mówić do kogoś.
Wkroczył na plac w chwili, kiedy Tancerka ucinała nogi jakiemuś grubasowi. Jego krzyk wypełnił uszy zgromadzonych. Zauważył natomiast, że Ayathell upatrzyła sobie jakiegoś rosłego niewolnika. Widać było jego wyraźną muskulaturę. Również jak na człowieka był dość wysoki. Dziwnie wyglądały natomiast jego tatuaże pokrywające jego skórę osobliwymi wzorami.
Nie zaprzątając sobie tym głowy stanął tuż koło Ayathell i z rozmachem wbił broń w ziemię.
- Dalej już czysto. Większość strażników wypłoszyłem pod zasięg strzału kusz. Reszta leży rozsmarowana. Ale zobacz jaką fajną zabawkę znalazłem w namiocie z bronią - zaprezentował znalezisko. Nawet wbite głęboko w piasek było wysokości elfki na koniu. Wyciągnął je i parę razy zamachnął się w przeciwną stronę niż stała, żeby chmura piachu wzniecona przez zamach jej nie osypała. Potem wbił broń z powrotem obok siebie i spojrzał na mężczyznę. - Hmm nowa zabawka? - dodał, zerkając na Ayathell.
Neutralność niesie moc, ale również ogromne zagrożenie, będąc neutralnym mogę być wstrętny dla obu stron konfliktu...


Ludzka postać Andrew (bez miecza oczywiście)
Awatar użytkownika
Tyr
Szukający drogi
Posty: 25
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Nord
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Tyr »

Gdy Avon był okaleczany przez siostrę przywódczyni mrocznych elfów, nord patrzył na przywódczynię spod byka i zastanawiał się, co z nim będzie. Wygląda na to, że mroczna elfka była nim zainteresowana, a gdy wspomniała o krwawej licytacji był już prawie pewien, że trafi po prostu do nowego właściciela. Słyszał od wielu kupców, że drowy nie są najmilszą rasą, więc zapowiadała się ciężka niewola. Gdy zobaczył że reszta niewolników została zagnana, Tyr zaczął się denerwować - może to i niewolnicy, ale niektórzy z nich byli jego towarzyszami areny, a gdy mroczna elfka wspomniała o zabijaniu nieprzydatnych niewolników, nord miał już ją przeklinać. Powstrzymał i zdziwił się gdy usłyszał, że są wolni.
Gdy elfka wydała rozkaz, jej żołnierze rozkuli Tyra. Ten zaczął poruszać dłońmi, by przywrócić im nieco życia. Popędzany przez żołnierzy z kuszami, Tyr podszedł do przywódczyni drowów. Zaraz potem do nich dołączył olbrzymi człowiek, który przypominał Tyrowi pewną osobę. Wielki człowiek zaczął się chwalić nową zdobyczą którą Tyr rozpoznał. Było to ostrze pewnego Ogra. Nord z nim nie walczył, ale widział go w akcji. Był dobry, ale nie podołał zwinnemu elfiemu ex-zabójcy.
Gdy elfka spytała o imię norda, ten nie odpowiedział, patrzył jej tylko prosto w oczy. Może to był test lub próba sprzeciwu, po prostu milczał.
Awatar użytkownika
Ayathell
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 124
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Mroczny Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Ayathell »

Nord milczał. Ayathell ściągnęła usta w grymasie niezadowolenia i w tym samym momencie stojący najbliżej elf z jej grupy chwycił norda za włosy. Elfka krzyknęła we własnym języku i zabójca puścił Tyra.
- Nie chcesz mówić? Trudno, poczekam. - Machnęła ręką, zsiadła z konia i zajęła miejsce przy prowizorycznym ognisku, gdzie zebrali się wszyscy oprócz trzech drowów którzy zaciągnęli warty. Tyr został posadzony naprzeciw Ayathell. Oddział zaczął się posilać, a i Tyr został poczęstowany jedzeniem. Żaden z elfów nie zwracał szczególnej uwagi na norda. Zachowywali się tak, jakby był wśród nich od zawsze. Tyr poczuł na sobie mocne spojrzenie przywódczyni elfów i kiedy podniósł wzrok spotkał się z jej oczami. Elfka wdzięcznym ruchem strąciła nieistniejący okruszek z dekoltu i powiodła wzrokiem po jego nieosłoniętych częściach ciała z wyraźną przyjemnością. Pochyliła się do Andrewa, który zajmował miejsce obok niej.
- Może ty z nim pogadaj. Wygląda, że ten wielki wojownik boi się płci przeciwnej. - Przyboczni elfki wybuchnęli śmiechem i popatrzyli na Tyra. Ayathell gestem uciszyła ich jednak natychmiast. Wyciągnęła nogę, kładąc ją na udzie Andrewa i opierając ciało o zdjęte sidło. W tej półleżącej pozycji obserwowała swój nowy nabytek.
- Śmiało, Andrew. Tylko się tu nie pozabijajcie.
Lit waela lueth waela ragar brorna lueth wund nind, kyorlin elghinn

Lohiduhe kusza samopowtarzalna Dol'xis
Awatar użytkownika
Andrew
Senna Zjawa
Posty: 297
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Niedźwiedziołak
Profesje:

Post autor: Andrew »

Siedział masując nogi elfki, podczas gdy pozostali się posilali. Niewolnik wciąż jednak nic nie mówił, tylko patrzył podejrzanie na jedzenie. Uśmiechnął się tylko widząc reakcję elfów na uwagę Ayathell.
- Skoro tak uważasz... - Spojrzał na mężczyznę. Wydawał się zaprawiony w boju, a delikatne ślady blizn pokazywały, że swoje już przeżył. Andrew podniósł się i podszedł do niewolnika omijając jednak jego część pożywienia. Chwycił go za kark i w żelaznym chwycie podniósł na nogi.
- Dopóki cię grzecznie proszą, przedstaw się. Masz na to tylko chwilę. - Nie czekając jednak na jego reakcję trzepnął go w potylicę, żeby upadł na czworaka przed Ayathell. "Hmm dobra postawa i siła. Jeszcze byliby z niego ludzie" - dopowiedział sobie w myślach. - I radzę ci się pospieszyć, bo do cierpliwych nie należę.
Neutralność niesie moc, ale również ogromne zagrożenie, będąc neutralnym mogę być wstrętny dla obu stron konfliktu...


Ludzka postać Andrew (bez miecza oczywiście)
Awatar użytkownika
Tyr
Szukający drogi
Posty: 25
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Nord
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Tyr »

Tyr mierzył się spojrzeniami z mroczną przywódczynią. Dla niego to był test, chciał zobaczyć jaką osobą jest drowka. Nagle poczuł, że ktoś go chwycił za włosy. Nord miał już się wywinąć i zabić gnoja, ale elfka krzyknęła coś, chyba w swoim języku, a gnój puścił Tyra. Po tym incydencie wszyscy usiedli przy prowizorycznym ognisku, a Stormcallera posadzili naprzeciw przywódczyni. Wszyscy albo ignorowali Tyra, albo po prostu go tolerowali,za to drowka intensywnie się w niego wpatrywała, a ten odwdzięczał jej się spojrzeniem prosto w oczy. Na chwilę stracił jej wzrok, bo chyba przyglądała się czemuś, co sprawiało jej przyjemność, jego jakoś to nie obchodziło. Całe to zamieszanie z atakiem i mordowaniem kupców odebrało mu apetyt, jakoś nie był głodny. Prawdę mówiąc Tyr był nieco senny. Długo, naprawdę długo nie spał, przez co nawet nie zauważył jak Wielkolud złapał go za kark w żelaznym uścisku. Jedyne, co Nord mógł zrobić, to syknąć z bólu. Gdy usłyszał radę wielkoluda dostał cios, który go powalił na czworaka przed mroczną elfką.
- "Dobra, starczy tych ceregieli..." - pomyślał i wstał. Spojrzał prosto w oczy elfki.
- Ostatni właściciel, którego okaleczyłaś, nazwał mnie Stormcaller... Ty nazwij mnie jak chcesz... - powiedział z nutą pogardy w głosie.
Awatar użytkownika
Ayathell
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 124
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Mroczny Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Ayathell »

Nie podobała się jej pogarda w głosie Stormcallera, lecz nie dała tego poznać po sobie. Przeciągnęła się, ziewając.
- No dobrze. Skoro nie masz imienia, niech będzie Stormcaller. Nie lepiej było od razu? Chyba, że lubisz być przymuszany, w co wątpię i widzę w wyrazie twojej twarzy. Wymagam szacunku wobec swojej osoby i posłuszeństwa. Jeżeli udowodnisz, że jesteś tego wart, uwolnię cię. A teraz zjedz, napij się i prześpij. Wieczorem czeka nas ciężka przeprawa. - Nachyliła się nad uchem Tancerki i wypowiedziała kilka słów, a ta podniosła się i zniknęła w miejscu, gdzie poprzednio okaleczyła Avona, aby po kilku minutach wrócić z okrwawionym ostrzem w dłoni. Kiwnęła głową do Ayathell i zajęła swoje miejsce. Przywołała gestem Andrewa, aby przykrył ją kocem, gdy wyciągnęła się bezpośrednio na piasku.
- Wyznaczcie sobie sami warty i obudźcie mnie przed zmierzchem - powiedziała to, gdy Andrew się wyprostował po zasłaniu na niej derki. Zamknęła oczy i znieruchomiała. Ciężko było określić czy śpi. Jednak znający trochę tę rasę mogli się domyśleć że zapadła w krótki letarg. Elfy powymieniały się spojrzeniami i trzech z nich wstało zabierając broń, chwilę po tym zniknęli udając się na miejsce swojej służby. Tancerka Nayotal zasiadła u nóg Ayathell obok Andrewa, krótko uśmiechnęła się sztucznym grymasem, który zdeformował na ten moment pokaźną bliznę na jej twarzy i zajęła się czyszczeniem długiego zakrzywionego ostrza z krwi Avona. Cisza i skwar zapanowały nad oazą.
Lit waela lueth waela ragar brorna lueth wund nind, kyorlin elghinn

Lohiduhe kusza samopowtarzalna Dol'xis
Awatar użytkownika
Andrew
Senna Zjawa
Posty: 297
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Niedźwiedziołak
Profesje:

Post autor: Andrew »

Widząc wyzywające spojrzenia, jakie Stormcaller rzucał Ayathell, docisnął go za głowę w piasek sprowadzając do parteru.
- Więcej szacunku młody. - Puścił go i podszedł z kocem do elfki. Szybko ją przykrył i wyprostował się czekając, aż niewolnik się oddali. Jednocześnie zaczął węszyć.
Nie zajęło mu długo namierzenie zapachu jedzenia. Szybkim krokiem ruszył do jednego z większych namiotów stojących w pobliżu. W kącie, pod płachtą przywiązane było małe stadko młodych kóz. Podszedł, wybrał jedną ładniejszą, odprowadził ją od reszty na środek namiotu, po czym skręcił kark i odrywając kończyny zaczął posiłek.
Kiedy skończył, ukrył pod płachtą z boku niedokładnie obgryzione szkielety dwóch kóz. Niektóre kości były poprzegryzane, ale sporo wnętrzności zostawionych. Widać było, że to tylko zaspokajanie płytszego głodu. Wytarł się w jakieś płótno i wyszedł na polanę. Część elfów już się rozeszła na swoje stanowiska, Stormcaller zajął się swoimi sprawami po drugiej stronie ogniska.
Andrew podszedł do swojej nowej broni. Wyrwał ją z ziemi i zabrawszy po drodze również kawałek mniej zakrwawionego ubrania z jakiegoś trupa, usiadł cicho koło elfki.
Położył sobie broń na kolanach i zaczął ją czyścić z krwi. Nie było to łatwe, gdyż ta już zakrzepła, a samo ostrze wykute w kamieniu było pełne szczelin. Udało mu się skończyć robotę, kiedy słońce zaczęło zbliżać się do horyzontu. Odłożył broń na bok. "Ehh będzie trzeba ćwiczyć. Ręka mnie boli od samego machania tym draństwem."
Zbliżył się do leżącej Ayathell i odgarnął jej włosy z czoła. Nigdy nie znudzi mu się patrzenie na jej śpiącą twarz. Przykrył jej wysunięty spod koca bark i siedział tak na nią przez chwilę badając dokładnie jej rysy twarzy.
Kiedy Słońce dotknęło linii horyzontu stwierdził, że już najwyższy czas. Lekko pogładził ją po policzku czekając aż się wybudzi.
- Już zmierzcha.
Neutralność niesie moc, ale również ogromne zagrożenie, będąc neutralnym mogę być wstrętny dla obu stron konfliktu...


Ludzka postać Andrew (bez miecza oczywiście)
Awatar użytkownika
Tyr
Szukający drogi
Posty: 25
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Nord
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Tyr »

Po dość "miłej" prezentacji każdy rozsiadł się i zaczął zajmować się swoimi sprawami. Tyr to oczywiście wykorzystał. Nord przeszedł się w pobliże namiotu Avalona, a raczej z tego co z niego zostało a było tego nie wiele. Zaczął przeszukiwać pozostałość wielkiego namiotu w nadziei że znajdzie to czego szukał. W końcu, po długich przerzucaniach zgliszcz znalazł wielki kufer ze swoimi rzeczami, sforsowanie zamka nie zajęło wiele czasu - wystarczyło parę pożądanych uderzeń kamieniem i kufer się otworzył. W nim czekała nagroda Tyra - szklany klucz do jego przeklętej obroży, jego ubranie w którym walczył na arenach, no i jego najbliższy przyjaciel: wielki dwuręczny młot. Jednak Tyr najpierw pozbył się ciężącej mu od lat obroży. Gdy zdjął ją z siebie, poczuł się jakby zrzucił najcięższe kajdany na świecie. Zadowolony już miał wziąć w ręce młot, gdy nagle usłyszał twardy, rozkazujący głos o nie znanym Tyrowi języku. Byli to wartownicy, którzy celowali w norda i krzyczeli coś do niego. Stormcaller podniósł ręce do góry.
Awatar użytkownika
Ayathell
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 124
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Mroczny Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Ayathell »

Ocknęła się pod dotykiem dłoni. Otworzyła oczy w których natychmiast zapłonął czerwony blask, tak jak u wszystkich jej ludzi. Usiadła ocierając się o wielką dłoń barbarzyńcy i wciągając buty rozejrzała po resztkach targu zamienionego teraz w obóz wojenny drowów. Chciała coś powiedzieć do Andrewa kiedy usłyszała rozkaz we własnym języku, nakazujący zatrzymanie się. Uniosła brwi ze zdumieniem, lecz szybka lustracja zbierających się przy ogniu przyniosła jej odpowiedź na niezadane pytanie. "Nord." Wciągnęła drugi but, wstała, sprawnym ruchem przeładowała samopowtarzalna kuszę i dotarła do resztek namiotu przy wejściu którego stał jej człowiek mierzący w głąb z kuszy. Nadała swoim oczom większą moc, co spotęgowało czerwony blask z nich bijący i weszła do środka. Zastała norda wewnątrz nad rozbitą skrzynią. Zajrzała do środka dostrzegając kilka przedmiotów. Młot ogromnych rozmiarów rzucił się jej w oczy w pierwszej kolejności. Nie lubiła broni która wymagała tylko siły fizycznej, wolała opierać się na finezji i szybkości działania. Chociaż widziała co potrafią ogry zdziałać przy pomocy naprawdę ciężkich broni. Przeniosła spojrzenie na norda i wpatrując się w niego dość długo, oparła prawą dłoń na biodrze. Nie podnosiła kuszy, było to zbyteczne, nawet jeżeli nord chciałby złapać tę straszliwą broń i ja zaatakować, to ona i tak by zdążyła zamienić jego twarz w "poduszkę na szpilki". Wreszcie przeniosła ciężar z jednej nogi na drugą i nie spuszczając wzroku z potężnej sylwetki, gestem odesłała strażnika.
- Więc tu jest zaklęta twoja dusza - lekkim ruchem odgarnęła kosmyk spadający jej na twarz - twoja broń. Zapewne piła krew wielokrotnie. - Ayathell powiodła wzrokiem po wnętrzu namiotu kupca Avona.
- Tak, weź ją. Będzie ci potrzebna kiedy będziesz mnie chronił. - Odwróciła się i tak jak weszła, tak i wyszła z namiotu, natychmiast wydając polecenia, które podziałały na jej ludzi jak kij wsadzony w mrowisko. Wszyscy natychmiast zaczęli sie zbierać, warty ściągnięto a dobytek znalazł się na koniach. Obok stał dodatkowy koń ze zdobyczą którą przywłaszczyły sobie elfy. Ayathell wykonała kilka szybkich kroków i dosłownie wskoczyła na ręce Andrewa.
- Pozwalam tobie wsadzić mnie na Lohiduhe.
Lit waela lueth waela ragar brorna lueth wund nind, kyorlin elghinn

Lohiduhe kusza samopowtarzalna Dol'xis
Awatar użytkownika
Andrew
Senna Zjawa
Posty: 297
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Niedźwiedziołak
Profesje:

Post autor: Andrew »

Obserwował ją jak wstawała. Żaden z jej płynnych ruchów nie umknął jego uwadze. Więc i jej wzrok, którym omiotła polanę usłyszawszy krzyk elfa. Nie obawiał się, żeby Stormcaller mógł coś poradzić na kusze elfów jednak podniósł się i ruszył do namiotu za Ayathell. Wszedł za nią i stał schylony tuż za nią, kiedy ta oceniała zawartość skrzyni niewolnika. Zaciekawił go młot - dość spory, jednak ilość ozdób na nim nie zachęcała go nawet do wypróbowania do czego jest zdolny.
Wyszedł z namiotu za elfką nie zaszczycając mężczyzny nawet spojrzeniem. Ona natomiast zaczęła pokrzykiwać na swoich ludzi, jak zwykle poganiając ich do szybkiej pracy mimo, że już i tak wystarczająco szybko pracowali.
Nagle Ayathell wskoczyła mu na ręce. Szybko wsadził jej rękę pod pupę, a drugą objął ja wpół i złożył pocałunek na jej ustach.
- No. W końcu jakieś zainteresowanie moją osobą ? Mam się czuć zazdrosny o młodego? - dodał z uśmiechem po czym pocałował ją jeszcze raz i podszedł z nią do konia. - I mam też jedną prośbę do Ciebie. Będę potrzebował pomocy przy nauczeniu się jakiejś sztuczki z tym mieczem. Fajna i mocna zabawka, jednak trochę niewygodna w podróży. - wskazał na dwóch elfów, próbujących właśnie umieścić jego broń na koniu.
Już miał ją posadzić na wierzchowcu, kiedy usłyszał okrzyk jednego z elfów. Obejrzał się w stronę, którą wskazywał krzykacz, jednak jedyne co mógł dostrzec z tej odległości, to tylko średniej wielkości chmura kurzu lub piasku. Nadciągała ze strony, gdzie zniknęli uwolnieni niewolnicy. Chciał zwrócić uwagę elfki na to zjawisko, jednak ta już mu stała na rękach przyglądając się obiektowi i pokrzykując coś do pozostałych.
Neutralność niesie moc, ale również ogromne zagrożenie, będąc neutralnym mogę być wstrętny dla obu stron konfliktu...


Ludzka postać Andrew (bez miecza oczywiście)
Awatar użytkownika
Tyr
Szukający drogi
Posty: 25
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Nord
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Tyr »

"Walałbym co innego nim zrobić..." - dopowiedział sobie zawistnie w myślach. Kiedy wszyscy wyszli, Tyr wreszcie chwycił swojego przyjaciela. Młot zamruczał odległym grzmotem, a Tyr poczuł się o wiele lepiej czując moc przechodzącą przez niego. Z uśmiechem na twarzy wyszedł z namiotu. Wszyscy zaczęli się pakować i zabierać łupy, a Tyr ? No cóż wziął wszystko co miał wsiąść jedyne co tu zostawia to wspomnienia. Jeden z mrocznych elfów podprowadził do norda konia, na którego Tyr bez problemu wsiadł. Dawno nie jeździł konno - najczęściej przesiadywał w klatce lub namiocie więziennym, na próbę przejechał się parę kółek wokół zniszczonego namiotu Avona. "Jest dobrze..." - pomyślał i poklepał wierzchowca.
- Dobry z ciebie wierzchowiec... Mam nadzieję, że się zaprzyjaźnimy - szepnął do konia opiekuńczo. Nagle jeden ze strażników zaczął coś krzyczeć, mroczny strażnik wskazywał odległą burzę piaskową. "Oho..." zmartwił się Tyr, na szczęście nauczył się od pustynnych kupców jak należy przed nią chronić. Szybko złapał strzęp jednego ze zniszczonych namiotów i owinął ją sobie wokół twarzy by zakryć usta, uczy i częściowo oczy. Podjechał swej nowej "właścicielki" i jej wielkoluda.
- Jeżeli nie znajdziemy jakieś jaskini, to się podusimy, burze piaskowe tu bardzo szybko nadchodzą - ostrzegł mroczną przywódczynię.
Zablokowany

Wróć do „Pustynia Nanher”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości