Pustynia Nanher[Gdzieś u podnóża Gór Dasso] Kroniki Krwawego Miecza

Ta kiedyś niesamowicie żyzna ziemia została spustoszona przez magię jakiej świat nie widział od tysięcy lat. Pięciu Przodków Czarodziejów próbujących zawładnąć czasem sprawiło iż Ziemie Nanheru pokryły tony piasku wyniszczając wszystko wokół, a ich samych pogrzebały w swoich otchłaniach.
Awatar użytkownika
Trenaas
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 112
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

[Gdzieś u podnóża Gór Dasso] Kroniki Krwawego Miecza

Post autor: Trenaas »

Lądowanie nie było zbyt przyjemne. Pojawili się na skalistej równinie. Gdzieś na horyzoncie widać było piach. Widocznie znaleźli się na tej części pustyni, na której skalne gruzy, niszczone przez wiatr, temperaturę i wiele innych czynników, rozdrabniały się i tworzyły piasek, który zasilał pustynię. Było bardzo gorąco. Skały poczerwieniały, od tych wielu lat, w czasie których działał na nie ten bezlitosny upał.

Trenaasa ocuciło to twarde lądowanie... jakby zderzył się z rzeczywistością. Próbował wstać i pozbierać myśli, lecz jego obolałe ciało i gorąco skutecznie mu to utrudniały. Gdy już był na nogach, zaczął rozglądać się dookoła. Znał to miejsce... dokładnie taką samą scenerię widział w swojej wizji. Spojrzał na swoich towarzyszy. Z jego ust wydobył się przytłumiony krzyk. Zobaczył... smoka! Instynktownie cofnął się. Niestety nastąpił na kamień, który usunął się pod jego ciężarem... i wtedy zobaczył coś, co zaparło mu dech w piersiach i pozbawiło wszelkich wątpliwości.

Mury z obsydianu, a za nimi ta wspaniała budowla. Wszystko było nadgryzione zębem czasu, lecz nie utraciło na swoim majestacie. Mur miał jedną wyrwę, której pochodzenia mógł się tylko domyślać. Wiele domków, przypominających piramidy o ściętych wierzchołkach, było zrujnowanych, rozbitych. Na górze głównej piramidy nie lewitowały już mniejsze. Można było gdzieniegdzie dostrzec głaz, który kiedyś mógłby nimi być.

Trenaas pozostał bez ruchu... być może bestia go nie zauważy.
Wierzę w jednego Krula, Stworzyciela prawicy i w Wiplera, Syna Jego Niejedynego, Pana naszego, który z Krula jest zrodzony przed wszystkimi kucami, umęczon przez policjantów, skopan i zgazowan, wstąpił na izbę, drugiego dnia zmartwychwstał, siedzi po lewicy Krula. Wierzę w Wolny Rynek, Niewidzialną Jego Rękę, kuców obcowanie, Unii rozwiązanie, lewaków zaoranie, Wolną Polskę. Amen.
Awatar użytkownika
Nehlon
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 59
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Smokołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Nehlon »

Uderzając mocno o skaliste podłoże, ośmiometrowa czarna bestia, podobna do smoka, odzyskała przytomność. Widać było, że jest wycieńczona. Plus ten upał. Czarne łuski na skórze smokołaka na pewno nie pomagały przezwyciężyć tego gorąca.
Nehlon z trudem otworzył oczy. Słońce paliło jak diabli, on sam zaś odczuwał ogromny ból w każdej komórce swego ciała. Powoli przypomniał sobie, co się stało: rytuał, wir magii, anioł... Żyje! Nie wiedzieć jakim cudem, żyje! Myślał, że ten anioł to jakaś dziwaczna iluzja. Pamiętał jednak słowa swojego mistrza, że kiedy boli, to pewna oznaka, że się żyje. Próbował się podnieść, jednak nie udało mu się to. Był zbyt wycieńczony po noszeniu na swoich plecach trójki magów. Właśnie, co z magami? Przechylił głowę i od razu zauważył trójkę jego nowych towarzyszy. Dwóch nieprzytomnych, Rennkar i Varnaell, i trzeci, Trenaas, który jakoś dziwnie patrzył w jego kierunku, jakby się czegoś obawiał. Odchylił głowę w drugą stronę, poszukując zagrożenia, jednak nic nie znalazł. Przynajmniej nic niepokojącego. Widział tylko prawdziwe morze piasku. "A więc jesteśmy na pustyni" - pomyślał.
Spojrzał ponownie na Trenaasa i dopiero teraz zrozumiał, czego obawia się stary czarodziej. Nikt nie wiedział o jego pochodzeniu... no, może z wyjątkiem tego demona, który miał w sobie jego mistrza.
Nehlon westchnął i zamknął oczy. Powoli jego smocza sylwetka zaczęła maleć. Skrzydła i ogon zniknęły, jego długa szyja znacznie się skurczyła, na miejscu łusek pojawiła się skórzana zbroja i płaszcz. Po chwili również głowa, tułów i kończyny uległy przekształceniu. Po kilkunastu sekundach na miejscu małego smoka leżał młodzieniec o długich czerwonych włosach, z czerwonym płaszczem okrywającym jego ciało i z mieczem u boku.
Awatar użytkownika
Trenaas
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 112
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Trenaas »

- Co do chole... ? - Nim zdążył dokończyć, na miejscu smoka był ten młodzieniec.
- Jesteś smokiem, czy tylko smoka udajesz ? - spytał nieco ironicznie mag. Ale się dobrali. Czwórka magów, w tym jeden o najwyraźniej smoczych korzeniach, drugi demon, który demona nie przypomina, czarownik, którego tak naprawdę nie znał i on sam, szaleniec, który ma niezbyt żywego sługę, wiedziony wiecznie niezaspokojonym głodem wiedzy.

"Arderian... " - Dopiero teraz sobie o nim przypomniał.
"Ardi, przybądź do mnie" - wysłał impuls do ducha i już po chwili jego sługa był przy nim.
"A ja myślałem, że tylko ty masz pecha." - W głowie Trenaasa rozbrzmiał znajomy głos.
"Tam się działy cyrki... Wyobrażasz sobie, że jedna z naszych elfek, przeszła pod jurysdykcję Stwórcy." - Starzec zauważył, że na twarzy ducha pojawiło się coś na kształt uśmieszku. Mag zaśmiał się w duchu. Miał on sporo racji, nie codziennie śmiertelnicy zostają niebianizowani, w trybie natychmiastowym...

Spojrzał na nieprzytomnych magów. Westchnął.
- Chyba musimy ich przywrócić do stanu funkcjonalności - powiedział nieco znudzony. Czarodziej uspokoił się zupełnie i znów przybrał swój sarkastyczny i lekceważący ton.
Ostatnio edytowane przez Trenaas 13 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
Wierzę w jednego Krula, Stworzyciela prawicy i w Wiplera, Syna Jego Niejedynego, Pana naszego, który z Krula jest zrodzony przed wszystkimi kucami, umęczon przez policjantów, skopan i zgazowan, wstąpił na izbę, drugiego dnia zmartwychwstał, siedzi po lewicy Krula. Wierzę w Wolny Rynek, Niewidzialną Jego Rękę, kuców obcowanie, Unii rozwiązanie, lewaków zaoranie, Wolną Polskę. Amen.
Awatar użytkownika
Nehlon
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 59
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Smokołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Nehlon »

Mimo nieustającego bólu, młodzieniec uśmiechnął się.
-Ani jedno, ani drugie. - spojrzał swoimi gadzimi oczami na Trenaasa. -Jestem smokołakiem.
Ponownie spróbował wstać. Tym razem, po kilku sekundach, udało mu się przejść z pozycji leżącej do pozycji siedzącej. Nadal był zbyt słaby, by wstać. Kręciło mu się w głowie, widział nawet trzech Trenaaów, dlatego wolał teraz nie przeholować.
Tak jak starszy czarodziej, również i Nehlon zaczął przyglądać się pozostałej dwójce.
-Zdaje się, że im chyba podróż przez ten portal niezbyt posłużyła. - stwierdził. -Ja im niestety nie pomogę. Raz, nie wiem jak, dwa, nie mam nawet siły, by wstać i utrzymać się na nogach. - powiedział do czarodzieja lekko wesołym tonem.
Jednak coś niepokoiło smokołaka. Zaczął rozglądać się po okolicy, póki nie zobaczył to, co wcześniej Trenaas.
-O kurde... gdzie nas wywiało? -spytał się, nie spuszczając oczy z budowli.
Awatar użytkownika
Trenaas
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 112
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Trenaas »

"Smokołak..." - Czarodziej uśmiechną się.
- No nieźle... - mruknął do siebie. Obecność kogoś takiego jak on była... intrygująca. Nigdy nie miał sposobności spotkać innych zwierzołaków, prócz jednego wilkołaka który, że tak powiem, nie był skłonny do współpracy...
- To... jak dla mnie to są jakieś ruiny. - Trenaas ukrył swoją ekscytację. Być może tutaj odkryją, kim jest ten dziwny anioł oraz czym jest ten Krwawy miecz. Do teraz w głowie rozbrzmiewała mu ta litania... wiele z tego nie rozumiał.

"Na klindze krwawego miecza widnieją znaki, które skrywają tajemnice mądrości..." - To zdanie było proste do interpretacji. Na klindze miecza wyryte są runy, które zawierają jakąś mądrość.

"Runy, które pokrywają Krwawy miecz, spływają krwią" - To zaś jest trochę bez sensu. Budowa i treść jest, lekko mówiąc, szokująca. "Runy spływają krwią... "
"Nie... nie wiem, co to znaczy, ale z pewnością wszystkie wątpliwości, zostaną rozwiane..." - pomyślał mag.

"Gdy Krwawy miecz zostanie podniesiony, musi odebrać swoją zapłatę..." - Tutaj jedyną niejasnością jest to, jakiego typu ma być ta zapłata. Ale cóż... wszystko w swoim czasie.

"Na ostrzu miecza jest krew Słońca..." - To zdanie, było akurat najmniej zrozumiałe. Trenaas nie mógł się doszukać właściwego znaczenia tych słów. Jenak coś mu mówiło, że jest kluczem do całej zagadki.

"Krwawy miecz i jego wybraniec stanowią jedność." - Jest to dość proste. Miecz i jego wybraniec są w jakiś sposób połączeni... tylko pytanie: W jaki ?

Gorąc dał się we znaki szarowłosemu. Nie potrafił skupić myśli... muszą znaleźć cień.
- Przenieśmy ich za te mury... - rzekł do Nehlona, wskazując na konstrukcję. - Słońce grzeje coraz mocniej. Jeśli nie przeniesiemy się do cienia, zdechniemy tu jak psy.
Wierzę w jednego Krula, Stworzyciela prawicy i w Wiplera, Syna Jego Niejedynego, Pana naszego, który z Krula jest zrodzony przed wszystkimi kucami, umęczon przez policjantów, skopan i zgazowan, wstąpił na izbę, drugiego dnia zmartwychwstał, siedzi po lewicy Krula. Wierzę w Wolny Rynek, Niewidzialną Jego Rękę, kuców obcowanie, Unii rozwiązanie, lewaków zaoranie, Wolną Polskę. Amen.
Awatar użytkownika
Nehlon
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 59
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Smokołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Nehlon »

Po tym, jak skończył przyglądać się niesamowitej budowli, smokołak westchnął i próbował po raz kolejny wstać. W końcu udało mu się ustać na nogach na tyle, żeby się nie przewrócić.
Trenaas miał racje, to słońce stawało się nie do wytrzymania. Założywszy kaptur na głowę, ruszył w kierunku nieprzytomnych towarzyszy. Wyglądali na żywych (na pierwszy rzut oka) i na szczęście byli, kiedy smokołak sprawdził ich oddechy. Nie wyglądali też, jakby mieli jakieś urazy czy coś w tym stylu. Ocenił mniej więcej odległość pomiędzy nimi a budowlą, westchnął po praz kolejny i złapał prawą ręką za górną część płaszcza Varnaella a lewą za płaszcz Rennkara. Ruszył w kierunku budowli. Nie chcąc zmarnować wszystkich sił, po prostu ich ciągnął po kamiennym podłożu. Ciągnął ich i ciągnął (ciekawe,czy ich płaszcze to wytrzymają...). Przynajmniej nie czuł tego gorącego słońca dzięki swojemu płaszczowi. Idąc, Nehlon patrzył na drogę pod swoimi stopami, dlatego nie wiedział, jak daleko jeszcze do celu. Po jakimś czasie zatrzymał się, by złapać oddech. Wtedy dopiero spojrzał na swój cel. Gdyby jego żuchwa byłaby zrobiona z gumy, opadłaby na samo kamienne podłoże. Budowla, owszem, była bliżej niż poprzednio.. ale to nawet nie była jedna piąta drogi! Smokołak przeklął tak siarczyście, że nawet demon by go pochwalił i odwrócił się w kierunku czarodzieja, o którym zupełnie zapomniał. Szedł za młodym czarodziejem (cholernie powoli) ale nie był tak strasznie w tyle, góra dwadzieścia kroków za Nehlonem.
-To będzie dłuuuga podróż. - stwierdził.
Awatar użytkownika
Trenaas
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 112
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Trenaas »

Widać było, że Trenaas dużo lepiej zniósł rytuał i podróż. Cóż... nie było się co dziwić. Nehlon, przez chwilę, był przewodnikiem magii... sam mag krwi miał ciarki, gdy o tym myślał. Szarowłosy umiał efektywniej regenerować straconą energie witalną. Za parę godzin dojdzie do siebie, lecz teraz musiał szybko dostać się do cienia.

Szedł wolnym krokiem za smokołakiem, gdy ten ciągną obu czarodziei, w stronę murów. Po chwili zatrzymał się i spojrzał na budynek, w stronę którego zmierzali. Mag zauważył, że Nehlon nie będzie w stanie ich tam dociągnąć. Już teraz drżały mu mięśnie, a jego oddech był bardzo głęboki.

- Poczekaj chwilę !... - zawołał. Podbiegł do smokołaka najszybciej jak umiał. - Pozwól, że ci pomogę... - Ku zdziwieniu Nehlona, ciało Varnaella uniosło się i zaczęło lewitować w stronę murów. Trenaas uśmiechnął się do dwudziestoośmiolatka i dotknął jego ramienia. Wydawało się, że mruczy coś pod nosem. Wtem smokołak poczuł się jakoś dziwnie. Dosłownie czuł, jak wyostrza mu się smak, węch, wzrok. Całe zmęczenie jakby znikło. Poczuł się znacznie silniejszy.
- Pospiesz się... - rzekł szarowłosy nieco słabszym głosem. - Adrenalina nie działa zbyt długo...
Wierzę w jednego Krula, Stworzyciela prawicy i w Wiplera, Syna Jego Niejedynego, Pana naszego, który z Krula jest zrodzony przed wszystkimi kucami, umęczon przez policjantów, skopan i zgazowan, wstąpił na izbę, drugiego dnia zmartwychwstał, siedzi po lewicy Krula. Wierzę w Wolny Rynek, Niewidzialną Jego Rękę, kuców obcowanie, Unii rozwiązanie, lewaków zaoranie, Wolną Polskę. Amen.
Awatar użytkownika
Nehlon
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 59
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Smokołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Nehlon »

Zastrzyk adrenaliny od starszego czarodzieja był dla Nehlona zbawieniem. Przynajmniej na jakąś chwile będzie mógł poruszać się z pełną szybkością. Dodatkowo samo lecący Varnell zdecydowanie ułatwił sprawę.
-Teraz to można się przemieszczać. - powiedział, zarzucił Rennkara przez ramię i spojrzał na lecącego przed nim Varnaella. Cóż, to są w końcu czarodzieje. Wziął głęboki wdech i ruszył szybkim krokiem za lewitującym czarodziejem. Zatrzymał się jednak po czterech krokach i odwrócił w stronę siwego czarodzieja.
-Może podwieźć? - spytał się wesołym tonem Trenaasa. -Do sprinterów to raczej nie należysz, co nie?
Awatar użytkownika
Trenaas
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 112
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Trenaas »

- Jak się człowiek śpieszy, to się diabeł cieszy. - Trenaas uśmiechnął się lekko. - Nie martw się... za godzinę, lub dwie wrócą mi siły. - Obaj mężczyźni czuli, że gorąc przybiera na sile. Musieli się spieszyć. Zbliżało się południe, a jeśli do tego czasu nie znajdą się w cieniu. Mogą zdechnąć z wyczerpania.

Arderian razem z Varnaellem dotarli już za mury.
"Tylko połóż go jakoś delikatnie... nie chcemy go uszkodzić..." - Mag wysłał rozkaz duchowi.
"Jaaaasne..." - W umyśle starca rozległa się odpowiedz od jego sługi.

Nehlon dotarł do wyznaczonego celu. Varnaell już tam leżał, nieświadomy sytuacji w jakiej się znaleźli. Smokołak zauważył, że te małe piramidki, tworzą jakby alejki do wielkiego monolitu. Po pewnym czasie dołączył to nich Trenaas. Ostatnie metry pokonał tak naprawdę ślepo, ponieważ pot obficie zalewał mu oczy. Dopiero teraz uświadomił sobie jak bardzo jest zmęczony. Dotarł do pozostałych mężczyzn i oparł się o mur.

- Może wejdźmy do jednego z tych budynków... - Wskazał ręką na jedną z piramidek, która dość dobrze opierała się upływowi czasu. Zebrał się na ostatni wysiłek i nie czekając na ich odpowiedz, z trudem podniósł się i zaczął zmierzać do tego budynku. Z jednej strony był podekscytowany, bo w końcu odkrył coś... lecz z drugiej strony, w jego umyśle pojawiały się myśli typu: "Za jakie grzechy..."

Wreszcie... dotarł do... drzwi ? Z daleka nie było tego widać, lecz teraz zauważył, że nie było żadnego wejścia, tylko portal w którym było coś, co wyglądało jak woda... Ostrożnie wsunął rękę w tę materię... Poczuł przyjemny chłód, a także coś jakby pulsowanie. Wahał się. Jego wrodzona ciekawość popychało go, do wypróbowania... tego czegoś... Żył jednak nie od dziś i brał udział w wielu wyprawach... Wiedział, że jeśli chodzi o pułapki, to są rzeczy dużo gorsze od śmierci...

"Raz kozie śmierć" - pomyślał i postawił krok na przód. Przeżył... był cały i zdrowy. Pierwsze co poczuł, to fala nienaturalnego chłodu. Domyślał się, że we wnętrzu może być zimniej, ale żeby aż tak ? To mu jednak niewiele przeszkadzało. Po doświadczeniach z pustynią wolał już ten chłód. Kolejna rzecz, to przeładowane symbolami ściany. Nie można było na nich zatrzymać wzroku... było tego za wiele. Znaki te były w dwóch kolorach: czerni i czerwieni. Czarny, czerwony, czarny, czerwony... wszystko migotało w oczach. Jedyną rzeczą jaką Trenaas mógł zrobić, to zwrócić wzrok na podłogę. I wtedy, na środku pomieszczenia, zobaczył znicz, jarzący się błękitnym światem. Przedtem go nie widział, ponieważ te symbole skutecznie odwracały uwagę, od tego co było na dole. Mag krwi wpatrywał się w płomień, zastanawiając się co to wszystko znaczy...
Ostatnio edytowane przez Trenaas 12 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
Wierzę w jednego Krula, Stworzyciela prawicy i w Wiplera, Syna Jego Niejedynego, Pana naszego, który z Krula jest zrodzony przed wszystkimi kucami, umęczon przez policjantów, skopan i zgazowan, wstąpił na izbę, drugiego dnia zmartwychwstał, siedzi po lewicy Krula. Wierzę w Wolny Rynek, Niewidzialną Jego Rękę, kuców obcowanie, Unii rozwiązanie, lewaków zaoranie, Wolną Polskę. Amen.
Awatar użytkownika
Nehlon
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 59
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Smokołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Nehlon »

Kiedy już dotarł na miejsce, Nehlon w końcu, z czystym sumieniem, mógł odpocząć. Położył Rennkara obok Varnaella, sam smokołak zaś usadowił się wygodnie pomiędzy piramidkami. Na wpół leząc na wpół siedząc pozwolił, by zmęczenie w końcu go dopadło. Zastrzyk adrenaliny jeszcze bardziej osłabił młodzieńca, lecz teraz nie było żadnych obszarów dzikiej magii, rytuałów, groźnych magicznych wirów, aniołów... No właśnie.
W ciągu piętnastu minut wydarzyło się więcej niż w przeciągu ostatniego miesiąca. Z trudem powstrzymali kataklizm, który zagrażał miastu, zaś cudem udało im się uciec z niebezpiecznej, magicznej dziury. Najbardziej jednak Nehlon rozmyślał nad aniołem, który ich uratował. Z trudem przypominał sobie w głowie obraz tego anioła. Pamiętał tylko czerwone skrzydła i ten dziwaczny uśmiech. Nie był tak naprawdę pewien, czy to był mężczyzna czy kobieta. W sumie, wszystko jedno. Jest cholernie zmęczony, tak naprawdę niezdolny do ruchu, jednak żyje.

Treenas wyrwał Nehlona z rozmyśleń. Wyglądał na prawie tak samo wycieńczonego jak smokołak, lecz, o dziwo, zamiast usiąść i odpocząć, poszedł dalej, w stronę piramid.
-Jak się spieszy, to się diabeł cieszy, co?- pomyślał z rozbawieniem. Nie miał zamiaru się ruszać... ba, nawet nie miał siły, by ponownie wstać.
Nehlona dręczyła kolejna myśl. Czy ma powiedzieć Treenasowi i pozostałym magom (o ile się obudzą) o tym, co się tak naprawdę wydarzyło, gdy wszyscy, oprócz smokołaka, stracili przytomność?

Przyjrzał się oddalającemu czarodziejowi. Nie podróżował sam, Varnaell nie poleciał sam z siebie. Trudno jednak było młodemu czarodziejowi-wojownikowi stwierdzić, co lata obok starego maga. Duch, widmo, niewidzialny twór? Cholera wie. Ale co się dziwić, znał tego staruszka nie dłużej niż godzinę.
Kiedy Treenas zupełnie zniknął, Nehlon rozmyślał, czy nie pójść za nim. Od razu odrzucił ten pomysł, gdy przypomniał sobie o pozostałej nieprzytomnej dwójce. Nie zostawi ich ale z drugiej strony nie ma siły, by znowu ich... ciągnąć, za sobą. Niech siwy czarodziej radzi sobie sam, jest dorosły i wie co robi... chyba.
Awatar użytkownika
Ignea
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 110
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Smok Solarny
Profesje:
Uwagi administracji: Konto Raena, jest prezentem urodzinowym dla użytkowniczki od administracji (z dnia 3.10.2013) i liczy się jako dodatkowy slot na postać. Raena (konto) jest postacią dodatkową, z czego wynika, że użytkowniczka może posiadać 7+1+1postaci na normalnych zasadach + 1 dodatkowych slotów, jeden jako prezent. Zatem użytkowniczka ma prawo posiadać razem 10 kont.
Kontakt:

Post autor: Ignea »

Był wyjątkowo piękny dzień. Wszystko w koło wydawało się takie wesołe, szczęśliwe... wszystko, oprócz niej. Złote skrzydła cięły gniewnie powietrze, była wściekła. Jak mógł jej to zrobić? Jak mógł zostawić ją po tylu stuleciach spędzonych razem ? O nie, nie daruje mu tego. Ignea leciała przed siebie, chcąc znaleźć się jak najdalej od...od wszystkiego. Przeleciała ponad lasami, jeziorami, minęła góry, a złość jaka w niej była, nie zmalała nawet odrobinę. Przecież doskonale wiedziała jaki jest, już raz ją zostawił, raz odszedł i zupełnie się nią nie przejmował. Tym razem nawet nie powiedział "żegnaj". Smoczyca wyglądała przerażająco. Całe jej oblicze wręcz krzyczało "nie wchodź mi w drogę, bo zabiję", ale ktoś kto spojrzałby w jej piękne, bursztynowe oczy, zobaczyłby, że to wszystko to nie gniew, a ogromne cierpienie. Zawsze była uczuciowa, niekiedy naiwna, a teraz znowu płaci za to ogromną cenę.

Ignea była tak bardzo zamyślona, że nie zauważyła, kiedy znalazła się nad pustynią. Ogromny upał, który dawał się we znaki niejednej istocie, dla niej nie był niczym szczególnym. Kolejne uderzenie skrzydeł i smoczyca uniosła się jeszcze wyżej, zwolniła nieco lot, starała się pozbyć tego wszystkiego, co sprawiało, że czuła się tak, a nie inaczej. W oddali dostrzegła obsydianowe mury, budowle, które zapierały dech w piersiach, ale Ignea widziała już wiele w swoim długim życiu, coś zupełnie innego przykuło ciekawski wzrok smoka. Nagłe pojawienie się postaci, po wcześniejszym wybuchu jasnego światła. Obniżyła lot, by po jakimś czasie wylądować na gorącym piasku. Przeszła pod postacią smoka, dość spory kawałek, medalion zawieszony na jej szyi zaświecił złotym światłem, a smoczyca przemieniła się w wysoką elfkę, o długich, jasnych włosach. Medalion, mimo, że o wiele mniejszy, pozostał na jej szyi, dzięki niemu miała teraz na sobie jasną tunikę, wygodne spodnie i buty. Bursztynowe oczy nie straciły nic ze swojego zaciekawionego spojrzenia. Elfka odrzuciła włosy na plecy, poprawiła sztylet, który miała przypięty do paska i ruszyła w stronę nieznajomych.

Będąc jakąś odległość od nich, zatrzymała się i przyglądała uważnie. Byli na tyle zajęci podziwianiem budowli, że nie zauważyli tego, że elfka przygląda się im. Po jakimś czasie weszli za mury miasta i zniknęli jej z oczy. Wtedy elfka podbiegła do murów, weszła do miasta tą samą drogą co pozostali. Z bliska, budowle wyglądały jeszcze okazalej, niż wtedy, jak zobaczyła je lecąc nad pustynią. Jej ciekawski wzrok, wlepiony był w nieznajomych, którzy - jakby nie patrzeć - wyglądali bardzo niecodziennie. Smokołak, magowie... Oczy elfki rozbłysły ciekawością.
Awatar użytkownika
Trenaas
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 112
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Trenaas »

Błękitny płomień jakby hipnotyzował maga krwi. Ten bezwiednie poruszał się w jego stronę, wpatrując się w ogień. Dotknął znicza. Nagle Trenaas poczuł się bardzo dziwnie. Jakby uchodziła z niego cała energia magiczna. To wyczerpało go tak samo duchowo, jak i fizycznie. Upadł na kolana. Jego ręce jednak nadal kurczowo trzymały znicz... nie mógł ich od niego oderwać. Płomień buchnął tak, jakby przed chwilą dorzucono do niego drewna.
"Jestem zgubiony !" - jęknął w duchu. To była także desperacka prośba o pomoc. Jednak Arderian był jakby sparaliżowany... coś uniemożliwiało mu wykonania choćby najmniejszego ruchu.

Ignea jak i Nehlon poczuli dość silny impuls magiczny, którego źródłem była widocznie piramidka, gdzie znajdował się starzec. To było nieco osobliwe uczucie, lecz ani smoczyca, ani młodzieniec, nie wyczuli w tym żadnego zagrożenia. Przypominało to raczej jakąś formę komunikacji, jakby aktywowało się jedno z ogniw czegoś większego...

Tak samo jak Trenaas nagle opadł z sił, tak teraz natychmiastowo je odzyskał. Jego dłonie opadły z powieszchni znicza. Wstając, instynktownie odsunął się w bok... Nie zamierzał już się zbliżać do tego czegoś.
"Nic ci nie jest ?" - usłyszał pytanie swojego sługi.
"Nie..." - odpowiedział. W tym samym czasie jego wzrok natrafił na coś, czego przedtem nie było. Na nawierzchni owego dziwnego znicza, ujrzał jarzące się błękitnym światłem znaki. Nie mógł żądnego z nich rozpoznać...

"Dziedzictwo zapomnianej cywilizacji..." - pomyślał. W tym momencie zdrowy rozsądek wygrał z jego ciekawością. Chciał wiedzieć, nawet bardzo, co to wszystko znaczy, jednak nie miał zamiaru tego badać, bez wcześniejszego przygotowania. Odwrócił się i wolnym krokiem podszedł do portalu. Choć znajdował już się na zewnątrz, to na jego twarzy malował się strach. A co jeśli aktywował jakąś morderczą machinę ? Co jeśli stanie się przyczyną swojej zguby ?...
Wierzę w jednego Krula, Stworzyciela prawicy i w Wiplera, Syna Jego Niejedynego, Pana naszego, który z Krula jest zrodzony przed wszystkimi kucami, umęczon przez policjantów, skopan i zgazowan, wstąpił na izbę, drugiego dnia zmartwychwstał, siedzi po lewicy Krula. Wierzę w Wolny Rynek, Niewidzialną Jego Rękę, kuców obcowanie, Unii rozwiązanie, lewaków zaoranie, Wolną Polskę. Amen.
Awatar użytkownika
Nehlon
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 59
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Smokołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Nehlon »

Po tym, jak czarodziej zupełnie zniknął z oczu smokołaka, ten przysnął. Mózg po prostu tego wymagał, całkowitego wyłączenia się.
Drzemka nie trwała jednak długo. Po jakichś dwóch minutach zbudził się. Coś było nie tak. Na początku jednak mu było stwierdzić, co się dzieje. Później zdał sobie sprawę z tego, co się stało.
Znowu magia. Tym razem jednak nie w jakiejś konkretnej, materialnej formie. Był to impuls, może coś więcej, zaś jego źródłem była piramida, do której wszedł stary czarodziej.

-Pięknie. - wymruczał pod nosem Nehlon. - Zostawić go samego w starożytnych ruinach to jak zostawić dziecko w sklepie ze słodyczami.
Chciał wstać, jednak powstrzymał się. Znowu coś nie grało. Pociągnął kilka razy nosem.
Nie byli sami, ktoś obcy był w pobliżu. Nie potrafił jednak określić, do kogo należy ten zapach.
Teraz otworzył oczy, szukając nieznajomego. Znalazł.

Tuz przed wejściem stał, a raczej stała, kobieta, chyba elfka, ale smokołak nie dałby sobie uciąć ręki. Na pewno nie była wrogo nastawiona (inaczej bez problemu pokonała wyczerpanego młodzieńca), bardziej wyglądała na... ciekawą? W każdym bądź razie nie musiał się jej obawiać, przynajmniej na razie.
Jednak w tej kobiecie wyczuwał coś znajomego. Smokołak pierwszy raz czuł coś takiego. To pochodziło z jej sylwetki, zapachu, a może ze spojrzenia? Ostatecznie Nehlon zignorował to.

Spróbował wstać. Wstał, jednak po kilku sekundach jego nogi odmówiły mu posłuszeństwa i z łomotem wylądował tam, gdzie siedział. Kolejne siniaki do kolekcji. Elfka zaś wyglądał na rozbawioną. Trudno się dziwić. gdyby Nehlon widział kogoś w podobnej sytuacji, wybuchnąłby śmiechem. Jednak w tej sytuacji tylko westchnął.
W międzyczasie przyszedł Treenas o minie swiadczącej o tym, że coś zmalował i to nawet coś poważnego.
Awatar użytkownika
Ignea
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 110
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Smok Solarny
Profesje:
Uwagi administracji: Konto Raena, jest prezentem urodzinowym dla użytkowniczki od administracji (z dnia 3.10.2013) i liczy się jako dodatkowy slot na postać. Raena (konto) jest postacią dodatkową, z czego wynika, że użytkowniczka może posiadać 7+1+1postaci na normalnych zasadach + 1 dodatkowych slotów, jeden jako prezent. Zatem użytkowniczka ma prawo posiadać razem 10 kont.
Kontakt:

Post autor: Ignea »

Przyglądała się uważnie nieznajomemu. Wtedy poczuła coś dziwnego. Magia? To coś sprawiło, że dziewczynie zakręciło się w głowie, oparła się lekko o ścianę budynku, przy którym stała. Potrząsnęła głową chcąc pozbyć się tego dziwnego uczucia. Kiedy wszystko wróciło do normy, spojrzała w stronę piramidki, która stała niedaleko. Elfka zmrużyła oczy, czując, że właśnie stamtąd pochodził impuls magiczny.Była ciekawa co tam się stało.Przeniosła spojrzenie na nieznajomego,chcąc sprawdzić czy ten również to wyczuł. Zobaczyła, że przygląda się jej. Odeszła od ściany budowli i powoli skierowała kroki w jego stronę. Zastanawiała się, czy rozpoznał w niej smoczycę, wyglądał jakby nie do końca wiedział kim ona tak na prawdę jest. Szła dość powoli, nie chcąc narazić się na niepotrzebne zatargi, kiedy zobaczyła jak Nehlon przewraca się, ledwo powstrzymała śmiech.

Z piramidki wyszedł Trenaas, podszedł do swojego towarzysza, a elfka stanęła parę kroków od nich.
- Wszystko w porządku ? - zapytała miłym lecz ciągle rozbawionym tonem. Jej bursztynowy wzrok zatrzymał się przez chwilę na każdym z nich. Potem wlepiła spojrzenie w Nehlona, teraz musiał wiedzieć, że jest smoczycą. Ignea spojrzała w stronę piramidy, ciekawość nie zniknęła z jej oczu nawet na moment. Od strony tajemniczej budowli, powiał lekki wiatr, który rozwiał długie włosy dziewczyny.
- Co tam się stało ? - zapytała nieco poważniej, przenosząc wzrok na Trenaasa. - Kim jesteście? Co tutaj robicie? - zadawała kolejno pytania, chcąc zaspokoić swoją ciekawość. - Zauważyłam dziwne światło przed waszym zjawieniem się, kiedy sobie...szłam. - powiedziała wolniej i zerkała to na jednego, to na drugiego.
- Wybaczcie moje pytania.... Jestem Ignea - dodała po dłuższej chwili, nieco poważniejszym tonem, lekko spuściła głowę i skarciła się w duchu za swoją ciekawskość.
Awatar użytkownika
Trenaas
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 112
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Trenaas »

Trenaas podążył w stronę Nehlona. Nie zwracał uwagi na zmęczenie. Cały czas miał w myślach tylko to zdarzenie. Bał się, że zrobił coś, czego potem będzie żałować, lecz nie wyczuwał w tym nic, co mogło mu zaszkodzić.
"Wydaje mi się, że mój uczynek może mieć znaczenie tylko, gdy popatrzy się na to szerzej..." - kalkulował w myślach.
"A ty Ardi... jak to odbierasz " - spytał się ducha.
"Cóż, ja też nie wyczułem nic niepokojącego w tym impulsie... Jednak nie wiem, w jaki sposób zostałem unieruchomiony..." - odpowiedział.
"Impuls ? Dokładnie co ?" - Trenaas wydawał się być zdziwiony. Nic nie wiedział o żadnym impulsie, a przecież był tam...
"Nie odczułeś tego... dziwne. Gdy ten znicz pochłonął twoją energię magiczną, stał się źródłem pojedynczego impulsu, który był złożony z czystej magii. Wyglądało to jak jakaś forma komunikacji, ale nie wiem jaką niosła wiadomość i co w ten sposób się porozumiewa..." - Mag słuchał uważnie i analizował dokładnie każde słowo Arderiana.
- Rzeczywiście dziwne... Intrygujące jest też to, że znicz oddał całą energię, jaką mi zabrał - mruknął pod nosem. Podzielił się też tą uwagą z Ardim, lecz on także nie miał bladego pojęcia, co to wszystko znaczy.

Był już przy smokołaku, chciał się podzielić swoimi spostrzeżeniami, gdy zobaczył kogoś. Mianowicie była to młoda elfka. Mag spojrzał jej w oczy. Były koloru złota... tak samo jak jego własne. W nich jednak było coś dziwnego. Prócz niezwykłego blasku też coś, czego nie potrafił określić. Biła od niej magia, silna starożytna magia, jakiej jeszcze nie spotkał.
"O cholera !... " - Ta energia była tak niezwykła, że starzec omal nie upadł.
- Witaj. W dobrym tonie jest się najpierw przywitać. - Czarodziej chciał zachować choć pozory normalności. Nie chciał, by nieznajoma wiedziała, jakie na nim zrobiła wrażenie. - Ten młodzieniec to Nehlon. - Wskazał w stronę smokołaka. - A ja Trenaas... Trenaas Harson, do usług - dodał z lekkim uśmieszkiem.
- Co tutaj robimy... Jak sama zauważyłaś, pojawiliśmy się... Takie pojawianie się w losowych miejscach to coś, czym zajmuję się zawodowo - rzekł z wyczuwalną ironią. Przypomniał sobie, jak "przypadkiem" został przeteleportowany z wieży Arathiana do Starego Dworu, ze Starego Dworu nad Kryształowe jezioro i na koniec z polany przed Danae tutaj... do miejsca, którego położenie było dla niego tajemnicą.

- Obecnie mój kompan wypoczywa, a ja zwiedzam te przepiękne budynki. - Było oczywiste, że Trenaas szydzi z Ignei. Jej pytania wydawały mu się co najmniej niepotrzebne.
- Chcesz wiedzieć co się stało. - Spojrzał na nią bystrym wzrokiem. - Też chciałbym to wiedzieć. - Na jego twarzy pojawił się paskudny uśmiech, który wraz z "tatuażami" na jego pomarszczonej skórze, wzbudziłby grozę nawet w najmężniejszych sercach.
- Ale ty... ty jesteś wyjątkowa, nieprawdaż ? - spytał, a jego głos zdradzał wyjątkowe zaciekawienie jej osobą.
Wierzę w jednego Krula, Stworzyciela prawicy i w Wiplera, Syna Jego Niejedynego, Pana naszego, który z Krula jest zrodzony przed wszystkimi kucami, umęczon przez policjantów, skopan i zgazowan, wstąpił na izbę, drugiego dnia zmartwychwstał, siedzi po lewicy Krula. Wierzę w Wolny Rynek, Niewidzialną Jego Rękę, kuców obcowanie, Unii rozwiązanie, lewaków zaoranie, Wolną Polskę. Amen.
Awatar użytkownika
Nehlon
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 59
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Smokołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Nehlon »

Smokołak spojrzał to na czarodzieja, to na elfkę. Według niego stary czarodziej powinien darować sobie sarkazm, między innymi dlatego, że nic nie wiedzą o tej dziwnej elfce. Jeśli to na pewno była elfka. W jej oczach było coś dziwnego, obcego i znajomego zarazem. Po kilku uderzeniach serca odpowiedź sama przyszła do głowy.
-No to się wpakowaliśmy.- pomyślał młodzieniec, powoli podnosząc się. -To powoli staje się normą. Wcześniej demon z duszą jego starego mistrza, czarodziej o którym wiedział tylko tyle, że był specjalistą od magii Pustki i stary czarodziej o twarzy straszydła, który wspomagał innych dzięki magii Życia. A teraz...

-Daj spokój Trenaas. Co jak co, ale ty nie powinieneś kogoś posądzać o zbyt wielką ciekawość, nie sądzisz? - powiedział, stojąc już na nogach. -Po za tym nie radze prowokować kogoś nieznajomego. Nigdy nie wiesz, czy nie natrafisz na kogoś potrafiącego zdmuchnąć z powierzchni ziemi jednym oddechem.

-Proszę wybaczyć mojemu towarzyszowi, ostatnio wiele przeszliśmy.- zwrócił się do Ignei. -Chociaż to, co powiedział, jest prawdą. Wywiało nas na pustynię po tym, jak zapobiegliśmy nieszczęściu, które mogło spaść na niewinne miasto. Cóż, można nas nazwać bohaterami z prawdziwego zdarzenia. - dodał wesołym tonem. -Szkoda tylko, że mało kto pewnie widział to, co uczyniliśmy, nie sądzisz, Trenaas?
Zablokowany

Wróć do „Pustynia Nanher”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości