Pustynia Nanher[Gdzieś u podnóża Gór Dasso] Kroniki Krwawego Miecza

Ta kiedyś niesamowicie żyzna ziemia została spustoszona przez magię jakiej świat nie widział od tysięcy lat. Pięciu Przodków Czarodziejów próbujących zawładnąć czasem sprawiło iż Ziemie Nanheru pokryły tony piasku wyniszczając wszystko wokół, a ich samych pogrzebały w swoich otchłaniach.
Awatar użytkownika
Nehlon
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 59
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Smokołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Nehlon »

-Otworzyć je?
Nehlona trochę zaskoczyło dziwne zachowanie Trenaasa. Jakieś nieznane, świecące wrota a on chce je otworzyć.
Westchnął ciężko i spojrzał na Ignee. Z jej twarzy kompletnie zniknęła nuda, można by rzec, że teraz wyglądała na szczęśliwą. No cóż, po tylu godzinach siedzenia przy Trenaasie...
-Gheh, no dobra, zobaczymy, co da się zrobić.

Kilkoma susami znalazł się przy wrotach. Przypadkiem nadepnął na szkielet, lecz raczej się tym nie przejął. Miecz schował do pochwy, wolną dłonią zaś zaczął badać te dziwne wrota. Jakby się wysilił, mógłby je ruszyć.
-Ja z wami to się wykończę, naprawdę. - rzekł i naparł na kamień.
Początkowo ani drgnęły, jednak smokołak nie raz robił takie rzeczy. Zaparł się mocniej i wrota w końcu ruszyły się z miejsca. W sumie odsunęły się na jakieś pół palca. Nehlon przyjął lepszą pozycję i pchał dalej.

Trzeba było przyznać, chłopak miał krzepę. Szło powoli, jednak wrota z sekundy na sekundę odsuwały się. W końcu udało mu się odsunąć bramę na tyle, by mógł przez nie przejść chuda postać... albo elf.
-Fiu, trochę ważą. Trenaas, zmieścisz się? - spytał się, ciężko oddychając i mierząc czarodzieja.
Awatar użytkownika
Ignea
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 110
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Smok Solarny
Profesje:
Uwagi administracji: Konto Raena, jest prezentem urodzinowym dla użytkowniczki od administracji (z dnia 3.10.2013) i liczy się jako dodatkowy slot na postać. Raena (konto) jest postacią dodatkową, z czego wynika, że użytkowniczka może posiadać 7+1+1postaci na normalnych zasadach + 1 dodatkowych slotów, jeden jako prezent. Zatem użytkowniczka ma prawo posiadać razem 10 kont.
Kontakt:

Post autor: Ignea »

Wzruszyła ramionami w geście bezradności, kiedy Nehlon spojrzał na nią. Z jej ust nie znikał lekki uśmiech, w końcu coś się działo. Nie chcąc przeszkadzać im, stała nieco z boku i patrzyła jak starają się otworzyć wrota.

- No jestem pod wrażeniem – powiedziała lekko rozbawiona zmaganiami mężczyzn. Dziewczyna patrzyła na całe zajście z ogromną ciekawością, jak to ona... Przynajmniej zapomniała o powodzie, przez który trafiła tutaj. Szkielet, na który wpadł Smokołak, wcale nie wyglądał zachęcająco, a mimo tego elfka nie zraziła się, a wręcz przeciwnie.
- Hm, ja myślę, że nie wykończysz się z nami Nehlonie. - stwierdziła i znowu spojrzała na nich.
Kiedy młody mężczyzna zaproponował Trenaasowi przejście przez wąskie wejście, elfka odruchowo zaśmiała się, ale kiedy oboje na nią spojrzeli, lekko cofnęła się, a uśmiech stał się jakby bledszy.
- No wy chyba nie myślicie poważnie, prawda? - spojrzała na nich słodkim i niewinnym spojrzeniem, które po chwili uciekło na tamten szkielet.
Awatar użytkownika
Trenaas
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 112
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Trenaas »

Z lekkim uśmieszkiem patrzył, jak chłopak powoli otwiera wrota. Był silny, a zawierzając na jego młody wiek, miał predyspozycję do tego, by stał się siłaczem, przysłowiowo przenoszącym góry. Trenaasa cały czas niepokoiło to uczucie boskiej egzystencji.
"Może autor coś napisał na ten temat ?" - Starzec zaczął szukać w księdze zapisków dotyczących budowy tych wrót. Trochę to trwało, ale jest !
***

Musiałem się zwrócić do swoich przodków, do nocnych elfów. Pozwolono mi więc odbyć krótką wyprawę do Azerothu, po materiały które mnie interesowały. Kalimdor... kraina skąd wyszło całe dobro i zło tego świata. Po długiej podróży, w trakcie której nie wydarzyło się nic ciekawego. Jednak moje serce się radowało, gdy wreszcie, po tylu przygodach ujrzałem moją ojczyznę. Każdy pagórek, las, dolin i góra który potrafiłem rozpoznać napełniał, mnie uczuciem, które sam nie wiem jak nazwać. Przy każdym znanym miejscu jakie mijałem, przez mój umysł przechodziło obrazy z moich młodzieńczych lat, które je dotyczyły. Dopiero teraz zdałem sobie sprawę jak kocham mój świat, bo pomimo tych strasznych rzeczy jakie tutaj się zdarzyły, jest co kochać.
Trafiłem wreszcie przed oblicze arcydrudia, przywódcy nocnych elfów, Malfuriona Stormrage'a. Na szczęście nie trwał w Szmaragdowym Śnie. Przedstawiłem mu moja sprawę. Opowiedziałem co zdarzyło się w Ravenlofcie i jaka odpowiedzialność na mnie spadła. Na początku nie chciał mi wierzyć, lecz wielkość moich słów przekonała go. Chciałem by podarował mi cząstkę księżycowej skały. Podobno była pobłogosławiona przez ich boginię Elun, a każda pomoc, nawet boska, była mi bardzo potrzebna. Był to jeden z najtwardszych materiałów, jakim dysponowały nocne elfy, a dodatkowo miał zdolność tłumienia magii. Tak więc był idealny. Kierowałem się jeszcze czymś. Chciałem mieć przy sobie chociaż namiastkę czegoś z mojego świata. Mieć przy sobie boginię, w którą nie wierzyłem.

Kazano mi czekać. Cóż nie dziwię im się. Mieli oddać część swojego dziedzictwa, na rzecz jakiegoś zagrożenia, w dodatku nie z tego świata. Sam byłbym zaniepokojony, gdyby ktoś chciał czerpać magię z Słonecznej Studni, bo gdzieś tam coś się dzieję. Dano nam bardzo przytulne pokoje. Architektura nocnych elfów była dla mnie niesamowita. Zupełnie coś innego, niż to do czego się przyzwyczaiłem. Prosto i przyjemnie. Jednak byłem zbyt zmęczony, by się przeglądać ich myśli konstrukcyjnej. Jutro ma być ważny dzień.
Obudzono mnie rankiem. Powiedziano, że Shan'do (Tak nazywali Malfuriona. Zdaję się, że w ich języku znaczy to: "Dobry nauczyciel".) chce się ze mną spotkać. Byłem zdziwiony, że tak wczesna porą chce się ze mną widzieć. Podczas spotkania powiedział mi, że w nocy objawiła mu się sama Elun objaśniając, że to zagrożenie jest dużo większe, niż on myśli. Dla mnie to był większy szok niż dla niego. Elun wstawiła się za moją sprawą. Malfurion nie miał już wątpliwości. Dał nam księżycową skałę i odesłał nas z błogosławieństwem Elun. Trudno było mi się rozstać z tą krainą, lecz miałem misję do spełnienia, od której zależało bezpieczeństwo całego świata.


***

Z dalszego czytania księgi, wyrwało go pytanie smokołaka. Choć nie wszystko rozumiał, trzeba było przyznać, że wciągnęły go losy bohatera. Gdyby nie to, że właśnie badał to miejsce, pomyślałby że jest to historia wyssana z palca. Z rozbawieniem patrzył na reakcję smoczycy.
- Witaj przygodo - rzekł do Ignei z perfidnym uśmieszkiem. Po czym popatrzył na wrota. To było dziwne, że nie były zabezpieczone i można było je otworzyć "normalnie". Do głowy przyszedł mu pewien pomysł. Czyste szaleństwo, ale...
- W imię Elun, otwórzcie się ! - Ku zdziwieniu wszystkich troje, wrota zaczęły powoli się odsuwać. Nie było w nich magii... Trudno było to wyjaśnić Trenaasowi. Albo magia dobrze się ukrywała, ale był światkiem boskiej interwencji. Gdy wrota stanęły na oścież, odczuli powiew magii. Widać nie tłumiły do końca jej, bo przy odkryciu wrót starzec wyczuł magię, lecz dostatecznie dobrze, by po zasypaniu, nic nie było widać. Na jego twarzy pojawił się uśmiech. Spojrzał z wyższością na swoich towarzyszy.

Długi korytarz, prowadzący do okrągłego pomieszczenia. Nie było żadnych pochodni. Ściany, koloru czerwieni, same emitowały światło o tej właśnie barwie. Ich powierzchnia (a także podłoga) była doskonale równa, bez jakichkolwiek znamion upływu czasu. Po środku okrągłego pomieszczenia znajdował się tron, a w nim jakby ktoś siedział. Za nim schody prowadzące w górę. Trenaas ostrożnie zrobił krok w przód. Postać na tronie jakby się poruszyła...
"O cholera !" - zaklną w myślach.
"Ardi bądź gotowy, nie wiadomo co się teraz może stać..." - rzekł do ducha.
Wierzę w jednego Krula, Stworzyciela prawicy i w Wiplera, Syna Jego Niejedynego, Pana naszego, który z Krula jest zrodzony przed wszystkimi kucami, umęczon przez policjantów, skopan i zgazowan, wstąpił na izbę, drugiego dnia zmartwychwstał, siedzi po lewicy Krula. Wierzę w Wolny Rynek, Niewidzialną Jego Rękę, kuców obcowanie, Unii rozwiązanie, lewaków zaoranie, Wolną Polskę. Amen.
Awatar użytkownika
Nehlon
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 59
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Smokołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Nehlon »

Kiedy Trenaas wypowiedział coś o jakiejś Elune i o otwieraniu a następnie wrota się otworzyły, Nehlon spojrzał krzywo na Trenaasa.
-To po jaką palmę ja to pchałem? - zapytał się z nutą wesołości. Dostrzegł w tym ironię jednak nie podzielił się swoimi spostrzeżeniami.
Zajrzał do oświetlonego przez dziwne symbole tunelu. Ujrzał salkę, tron jak i postać siedzącą na owym tronie. Na początku myślał, że to rzeźba, jednak kiedy Trenaas ruszył ostrożnie w kierunku tronu, postać ruszyła się.
-No dobra, mam dość czekania.

Ruszył pewnym krokiem mimo protestu starszego czarodzieja. Miał już po dziurki w nosie tej ostrożności. Jak coś się stanie, to przynajmniej z jego winy, a nie kogoś innego.
Szybko przeszedł przez korytarz i znalazł się w sali. Teraz postać na tronie była wyraźniejsza. Miała na sobie założony szary płaszcz i kaptur, który zakrywał twarz. Siedziała jak znudzony król: głowa niedbale oparta na ręce, ta zaś na tronie. Na oko Nehlona to był facet, ale kto tam wie. Raz rozmawiał z krasnoludem i po dłuższej chwili okazało się, że rozmawiał z kobietą.
Przyglądał się siedzącemu na tronie... siedzący zaś przyglądał się smokołakowi. Kiedy doszli smoczyca i czarodziej, postać w płaszczu przerzuciła wzrok na nowo przybyłych.
Awatar użytkownika
Ignea
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 110
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Smok Solarny
Profesje:
Uwagi administracji: Konto Raena, jest prezentem urodzinowym dla użytkowniczki od administracji (z dnia 3.10.2013) i liczy się jako dodatkowy slot na postać. Raena (konto) jest postacią dodatkową, z czego wynika, że użytkowniczka może posiadać 7+1+1postaci na normalnych zasadach + 1 dodatkowych slotów, jeden jako prezent. Zatem użytkowniczka ma prawo posiadać razem 10 kont.
Kontakt:

Post autor: Ignea »

Ignea z niemałym uśmiechem „podziwiała” jeszcze przez chwile zmagania Nehlona z wrotami, a fakt ich samoistnego otwarcia się, po wypowiedzeniu słów przez czarodzieja, usta elfki otworzyły się szeroko a ze środka wydobyła się mała salwa śmiechu. Nie był to śmiech, który miał na celu dopieczenie smokołakowi, lecz jedynie przyjazne podśmiewanie się. Po zajrzeniu do środka jednak spoważniała bardzo szybko. Mimo, iż należała do pradawnej rasy i wiele w swoim długim życiu już widziała, to ów korytarz, który właśnie się przed nimi ukazał, był dla niej kompletną zagadką. Taką samą zagadką była postać w szarawym płaszczu.

Miała dziwne przeczucie, że tajemniczy korytarz wcale nie jest tak bezpieczny na jaki wygląda, lecz czymże były jej przeczucia w porównaniu z upartością smokołaka, który jak gdyby nigdy nic wszedł do środka. Adekwatnym gestem na nierozważne i brawurowe posunięcie Nehlona byłoby solidne uderzenie się w czoło otwartą dłonią, ale Ignea postanowiła z tym zaczekać. Skierowała swoje bursztynowe oczy na maga, a ten spojrzał na nią. Obydwoje wzruszyli ramionami. Przynajmniej na tym podłożu się zrozumieli. Nie mieli wyboru, weszli do środka zachowując największą czujność na jaką stać było ich wszystkie zmysły, zarówno te cielesne jak i magiczne.
Kiedy udało im się przejść korytarz bez szwanku, Ignea chciała już wydać westchnienie ulgi, jednak szybko przypomniała sobie o pewnym ważnym szczególe- o postaci siedzącej na tronie, której teraz przypatrywał się Nehlon, a która leniwie i bardzo powoli skierowała swoje spojrzenie na dwóch nowych gości. Elfka lekko schowała się za smokołakiem, czując się bardzo niepewnie.
Awatar użytkownika
Trenaas
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 112
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Trenaas »

Widać smokołak miał już dość tego wszystkiego i postanowił postawić wszystko na jedna kartę.
"I kto tu postępuje nierozważnie..." - Mag spojrzał z niemiłym uśmieszkiem na Nehlona. Poczekał na dalszy rozwój zdarzeń. Postać na tronie jakby czekała... wpatrywała się tylko w młodzieńca. Jak widać nie miała złych zamiarów... chyba.
"Chyba nie jest do nas wrogo nastawiony." - Usłyszał komentarz Arderiana.
"Czuje od niego potężną magię, więc lepiej i tak miejmy się na baczności" - dodał.
"To dziwne, bo ja nie wyczuwam magii..." - Gdyby nie ostrzeżenie Ardiego starzec nigdy by nie przypuszczał, że ten osobnik włada magią. Żadnych zawirowań w aurze... nic. Widać umiał ukrywać swoją moc przed śmiertelnymi. Aura... też nie była taka jaką znał. Nie była ona związana z jakimiś doznaniami fizycznymi, czy emocjonalnymi, jednak coś można było wyczuć... Tylko co ? Trenaas po dłuższym rozważaniu za i przeciw, wreszcie zdecydował się ruszyć. Za nim podążyła Ignea, która pod dotarciu na miejsce, schowała się za smokołakiem.

Stali przed tronem tego dziwnego osobnika, czekając w napięciu na dalsze zdarzenia. Nieznajomy spojrzał na nich i nagle wstał. Trenaas zrobił odruchowo krok w tył. On zaś zrzucił z siebie płaszcz. Srebrna, prawie biała, jakby wydająca poświatę, pełna płytowa zbroja. Na napierśniku tkwił kryształ koloru topazu, który też jakby połyskiwał. Było to jednak tak nieuchwytne, że żadne z nich nie miało pewności, czy czasem nie jest to gra świateł. Wokół kamienia były wyryte jakieś znaki, wyglądające na runy. Średniej długości, brązowe włosy, których chyba jedynym grzebieniem była poduszka. Dość przystojny, młody, maksymalnie trzydzieści pięć lat. Twarz nieco pociągła, delikatne rysy. Może Ignea nie była tego świadoma, ale patrząc na niego lekko się zrumieniła. Nieznaczny, może jednodniowy zarost. Smutne oczy, koloru jasnego brązu. Ich wyraz dawał do zrozumienia, że wiele on wycierpiał w przeszłości i to wycisnęło w tym mężczyźnie pewne piętno. Na plecach widniał długi miecz. Ogólnie jego prezencja sprawiła na wszystkich ogromne wrażenie. Książkowy rycerz, w błyszczącej zbroi, ratujący damy w opresji. Tak można było go pokrótce scharakteryzować. Biła jednak od niego potęga i to nie pozwalało go lekceważyć.

Dopiero teraz starzec poczuł tę magię. Prawie nie upadł. Przy niej moc smoczycy była śmiesznie mała. Jej źródłem wydawał być się kryształ, aczkolwiek nie wiadomo.
- Witajcie przybysze, w moich skromnych progach... - Uśmiechnął się nieznacznie. Jego głos był niezwykle opanowany, lecz emanował od niego ten dziwny rodzaj smutku. - Rzadko, a w zasadzie nigdy, kogoś goszczę, więc cieszę się z waszych odwiedzin.
- Kim jesteś ? - spytał Trenaas z głosem pełnym niepokoju.
- Ach tak... - Zmieszał się nieco. - Zapomniałem się przedstawić... Setki lat w samotności nie służą człowiekowi... Nazywam się Grondar... Helmwil. - Starcowi dosłownie szczęka opadła.
"To chyba nie ten Grondar z księgi ? Przecież..." - Mag spojrzał na niego z niedowierzaniem.
Wierzę w jednego Krula, Stworzyciela prawicy i w Wiplera, Syna Jego Niejedynego, Pana naszego, który z Krula jest zrodzony przed wszystkimi kucami, umęczon przez policjantów, skopan i zgazowan, wstąpił na izbę, drugiego dnia zmartwychwstał, siedzi po lewicy Krula. Wierzę w Wolny Rynek, Niewidzialną Jego Rękę, kuców obcowanie, Unii rozwiązanie, lewaków zaoranie, Wolną Polskę. Amen.
Awatar użytkownika
Nehlon
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 59
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Smokołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Nehlon »

Gdy postać w szarym płaszczu wstała, Nehlon nie wykonał żadnego ruchu. Wyczuwał, że był silny, nie potrafił tylko określić, jaki rodzaj mocy posiada. Gdyby chciał zabić czerwonowłosego, zrobiłby to dawno.
Trzeba przyznać, mężczyzna zrobił na smokołaku niemałe wrażenie. Wyglądał jak prawdziwy rycerz z powołania. Dodatkowo ta jego moc magiczna... nigdy nie czuł takiej silnej magii w jednej osobie.
Po twarzy Nehlona spłynęła kropla potu.

Kiedy rycerz się przedstawił, Nehlon próbował obie przypomnieć, skąd zna to imię.
-Grondar, Grondar... hmm... chwila, czy to nie ten...?
Po reakcji starszego czarodzieja (który wyglądał teraz bardziej komicznie niż strasznie) smokołak nie miał wątpliwości. To pewnie ten sam paladyn, o którym czytali w zapiskach.

-Strażnik Grondar? Paladyn, który przybył do tego świata, by strzec tajemniczego przedmiotu? - spytał się młodzieniec.
Teraz na twarzy paladyna malowało się zdziwienie.
-Tak... - odpowiedział niepewnie. No tak, pewnie nadal nie wiedział o zapiskach.
Smokołak uśmiechnął się.
-Jestem Nehlon. To jest Trenaas a to Ignea. - wskazał głową na towarzyszy. -Trudno się do Ciebie wchodzi, nic dziwnego, że nikt Cię nie odwiedzał przez tyle lat. - powiedział wesołym tonem.
Awatar użytkownika
Ignea
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 110
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Smok Solarny
Profesje:
Uwagi administracji: Konto Raena, jest prezentem urodzinowym dla użytkowniczki od administracji (z dnia 3.10.2013) i liczy się jako dodatkowy slot na postać. Raena (konto) jest postacią dodatkową, z czego wynika, że użytkowniczka może posiadać 7+1+1postaci na normalnych zasadach + 1 dodatkowych slotów, jeden jako prezent. Zatem użytkowniczka ma prawo posiadać razem 10 kont.
Kontakt:

Post autor: Ignea »

Ignea sama nie wiedziała dlaczego przez chwilę się zarumieniła. Szybko jednak rumieniec zniknął, gdy tylko Nehlon wspomniał o ukrywającej się za nim smoczycy w postaci elfki . Czemu jednak wykonał ruch głową w stronę pustego miejsca? Nie wiadomo. Zapewne myślał, że skoro Trenaas stanął po jego lewej stronie, to Ignea poszła w jego ślady i stanęła po stronie przeciwnej. Cóż, jak na kobietę przystało do przewidywalnych nie należy. Kiedy usłyszała dalszy ciąg wypowiedzi smokołaka nie mogła się powstrzymać i aż parsknęła śmiechem.

Smoczyca szybko jednak wyszła zza Nehlona, by dygnąć lekko przed „rycerzem w lśniącej zbroi”, bo takowym się zdawał owy Grondar. Przyjrzała mu się dokładnie, tak samo jak mag, którego mina sugerowała teraz na dość tęgie zdziwienie, a mag nie wyglądał na człowieka, którego łatwo można zaskoczyć i zadziwić. No tak, żywcem wzięty z jakiejś bajeczki dla dzieci… - pomyślała Ignea i spojrzała badawczo na paladyna. Hm rycerz i smok już są, brakuje jeszcze tylko jakiejś bezbronnej dziewicy… - uśmiechnęła się pod nosem.
Awatar użytkownika
Trenaas
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 112
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Trenaas »

Grondar spojrzał na całą trójkę przelotnie i uśmiechnął się smutno. Coś go jednak zaciekawiło. Wtopił wzrok w Trenaasie, a raczej w tym co miał ze sobą. Księga... Starzec cały czas trzymał ją kurczowo. Miejsce smutku, na twarzy paladyna, zajęła szczera radość. Promienny uśmiech i błysk w oczach... jakby nie ten człowiek.
- Aaa... Widzę, że znalazłeś dziennik długouchego - zwrócił się radosnym głosem do starca. - Ten stary cap nigdy nie chciał mi powiedzieć, co tam w nim skrobie. - Roześmiał się. Widać było, że on i ten, jak można się było domyślić, elf wiele razem przeszli i znają się jak łyse konie.
- Myślałem, że ten pamiętnik dawno zaginął, a tu proszę... - Zamyślił się. Chyba przypomniała mu się jakaś śmieszna scena z przeszłości, ponieważ zaczął chichotać.
- Ehh... stare dobre czasy... życie było wtedy znacznie prostsze... -westchnął. - Ale mówcie. - Spojrzał na całą trójkę bystrym wzrokiem. - Co was do tutaj sprowadza ?

Oderwał się Trenaas próbując mu opowiedzieć całą sytuację. Zdarzenie na polanie przed Danae, swoją wizję, oraz to co się stało później. Gdy opisywał to co zobaczył w "śnie", gdy uderzyła go ta kula energii, paladyn stał się dziwnie niespokojny i bardzo poważny. Gdzieniegdzie wtrącał się Nehlon, by skorygować błędy maga krwi. Smokołak jednak przemilczał swoje spotkanie z aniołem. Grodar słuchał uważnie i potakiwał gdzieniegdzie.
- ... No i właśnie tak trafiliśmy tutaj... - czarodziej skończył opowieść.
- Hmm... - Paladyn uśmiechną się niemiło. - Musze wam powiedzieć, że wdepnęliście w niezłe gówno. - Splótł palce i zaczął się w nich wpatrywać wzrokiem pełnym współczucia.
- No to wreszcie może oświecisz nas, o co w tym wszystkim chodzi... - warknął Trenaas. Widać było, że jest poirytowany i zniecierpliwiony.
- No dobrze, ale ostrzegam, że to długa opowieść...
- Mamy czas ! - Wtrącił się mag.
- Nie, nie macie... - odpowiedział rycerz, uśmiechając się przy tym smutno. Jego stwierdzenie nieco zaniepokoiło Trenaasa, lecz nie dał po sobie tego poznać. - Ale dobrze, posłuchajcie tej historii:

Musicie na początku co nieco wiedzieć o Ravenlofcie. Pewnie spotkaliście się z tą nazwą w dzienniku długouchego, lecz nic poza tym. Jest to dość nieprzytulna kraina, bez bogów, którą władają... władały Mroczne Potęgi. Jakby to wam wyjaśnić ?... Mroczne Potęgi to magia posiadająca własną osobowość, wolę i inteligencję. Panowały nad wszystkim: magią, naturą, materią, przestrzenią i czasem. Wybierały sobie spośród ludzi reprezentanta, kogoś kto będzie stanowił ich wolę pośród ludzi i nieludzi. Mrocznego władcę, który otrzymywał w posiadanie całą krainę. Stawał się on najpotężniejszym człowiekiem w tym świecie, ale musiał postępować zgodnie z wolą Mrocznych Potęg... Czyli tak naprawdę był w ich rękach marionetką. Magia w tym świecie działała dość, jakby to określić, chaotycznie... Tak to chyba najtrafniejsze słowo. Jak już wspomniałem Mroczne potęgi posiadały własną świadomość, więc gdy mag rzucający zaklęcie miał pecha i natrafił na moment, kiedy były one kapryśne, to przeinaczały i plugawiły jego zaklęcia, które często obracały przeciwko nim. Wiecie, chcesz przywołać ognistą kulę, Mroczne potęgi sprawiają, że przywołujesz ognisty deszcz i jeszcze żeby było śmieszniej, nakierowuje go na ciebie oraz, jeśli jakiś posiadasz, twoich towarzyszy. Tak więc były tylko dwa sposoby na bezpieczne rzucanie zaklęć w tym świecie... Poddanie się Mrocznym potęgom lub sprawienie, by one poddały się tobie, przynajmniej te odpowiadające za magię. No dobrze, a teraz przejdźmy do dalszej części historii.

Większość z nas, strażników, nie pochodziła z Ravenloftu. Przenoszeni do tego świata, przez tak zwaną "Mgłę Ravenloftu"... A właśnie ! Gdy zobaczycie kiedyś jakąś dziwną mgłę, na boginię, nie wchodźcie w nią... Kiedy już tam trafiliśmy, spotkaliśmy Bisklawerta, rycerza. Powiedział nam, że musimy udać się do Marvina, tamtejszego szalonego maga, który nie był zbyt lubiany... Bogini ! Gdyby oni wiedzieli co ten bydlak tam robił... Po wielu perypetiach i przygodach jakich doświadczyliśmy, a które są nieistotne, trafiliśmy pod wieżę tego sukinsyna. Wyobrażacie sobie, że w ciągu tygodnia wymordował wielomilionowe miasto, postawił swoją wieżę, a na pola przed nią wywiózł ciała tych wszystkich istot, które zabił. Żeby tego było mało uniemożliwił duszom zbytnie oddalenie się od ciała, by ono się nie psuło, bo ciała oraz wałęsające się dusze, skutecznie odstraszały niechcianych przybyszów. Miliony cierpiących niewyobrażalny ból dusz, które czekają, by ktoś przywrócił im spokój.

Ale trochę zboczyłem z tematu. Więc Marvin chciał przejąć władzę w Ravenlofcie i obalić panującego wtedy Mrocznego władcę, Marusa. To nie było oczywiście takie łatwe, bo za nim stały wszystkie Mroczne Potęgi... Tak naprawdę on był nimi. Tak wiec zawarliśmy z czarnoksiężnikiem układ, ja oczywiście byłym przeciwny jakiemukolwiek usługiwaniu temu sukinsynowi, ale niestety zmuszono mnie do tego. Musieliśmy przynieść mu pięć aspektów, które pozwalały Mrocznym Potęgom na ingerencję w świecie fizycznym, a w zamian on miał nas odesłać do naszych światów. Jeden posiadał, więc zostało jeszcze cztery. Przyznam, było to cholernie trudne, ale zdobyliśmy wszystkie cztery. Zaraz po zdobyciu ostatniego aspektu, spotkaliśmy takiego samego jak my przybysza. Był, jak to się określił, Krwawym elfem i nazywał się Sin'Tael Sunbird. Zaszły wtedy pewne okoliczności, dzięki którym stwierdziliśmy, że trzeba ukrócić to szaleństwo i raz na zawsze pozbyć się Mrocznych Potęg.

Ukradliśmy Marvinowi jego aspekt. I dzięki całej piątce mogliśmy uwięzić Potęgi. Oczywiście nie muszę wyjaśniać, że to wszystko było cholernie trudne i powiodło się nam tylko dzięki splocie szczęśliwych wypadków oraz temu, że bogini nad nami czuwała. Tak więc Sin'Tael stworzył cztery przedmioty, które do dziś więżą Mroczne Potęgi. Serce grani, Enigma, Pustka i Krwawy miecz, zwany Czarnym ostrzem. Bisklawert wziął amulet, Pustkę, Ell'Vach kryształ, Enigmę, Fednar kostur, Serce grani, a ja Krwawy miecz. Potem udaliśmy się do swoich światów, by Mroczne Potęgi już nie miały szans się zjednoczyć. W moim świecie Faerunie nie było już dla mnie miejsca, więc postanowiłem udać się do jakiegokolwiek planu, byle z dala od Ravenloftu i Faerunu. W taki sposób trafiłem tutaj. Długouchy zgodził się mi towarzyszyć i razem, wraz z miejscową ludnością, zbudowaliśmy to więzienie.


Mag z zaciekawieniem słuchał opowieści Grondara. Wiele pominął, to był fakt, lecz pewnie miał ku temu jakiś powód. Wygląda na to, że ta sprawa jest bardzo poważna... i przez to interesująca.
"Prawdziwi bohaterowie..." - Trenaas zachichotał, lecz paladyn tego nie widział, lub udawał, że nie widzi.
- Może się jeszcze dowiemy jakim cudem zdobyłeś taką moc, jak możesz tak długo żyć, kim jest do cholery ten anioł i co ja mam z tym wspólnego, że dręczą mnie jakieś wizje ? - spytał ponaglająco. Paladyn zaś zaczął mu się przyglądać swoim bystrym wzrokiem.
- Ahh... Dobrze chodzicie za mną... - Skierował się ku schodom za tronem.
Wierzę w jednego Krula, Stworzyciela prawicy i w Wiplera, Syna Jego Niejedynego, Pana naszego, który z Krula jest zrodzony przed wszystkimi kucami, umęczon przez policjantów, skopan i zgazowan, wstąpił na izbę, drugiego dnia zmartwychwstał, siedzi po lewicy Krula. Wierzę w Wolny Rynek, Niewidzialną Jego Rękę, kuców obcowanie, Unii rozwiązanie, lewaków zaoranie, Wolną Polskę. Amen.
Awatar użytkownika
Nehlon
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 59
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Smokołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Nehlon »

Nehlon zostawił tym razem opowiadanie Trenaasowi. Smokołak już raz opowiedział ją Ignei, ale miło było posłuchać historii z innego punktu widzenia. Niestety, mag krwi czasami przekręcał niektóre fakty, toteż Nehlon korygował je.
Nie wspomniał o aniele. Nadal do końca nie wiedział, czy to była iluzja, sen, wizja czy cholera wie co jeszcze. Nie wiedział, czy ma ufać w tej kwestii starszemu czarodziejowi czy paladynowi.

Natomiast historia Grondara o wiele bardziej wciągnęła młodego smokołaka. Po dość długim i zawiłym wstępie, Nehlon usiadł po turecku na podłodze. Nie jest kamiennym posągiem, by stać całą noc i słuchać opowieści.
Historia miała wiele dziur, jednak nie takie rzeczy się słuchało. Paladyn miał swoje lata, kto wie, czy nie przewróciło mu się we łbie od tej samotności. Z drugiej trony paladyn specjalnie nie dopowiedział niektórych momentów.
W każdym bądź razie, opowieść ta dała odpowiedzi na wiele pytań. I, tak jak powiedział Grondar, naprawdę wpadli w niezłe gówno.

Kiedy paladyn ruszył w kierunku schodów, smokołak w końcu wstał, otrzepał się z brudu (nieprawdopodobne, ile kurzu może znajdować się na podłodze!) i ruszył za Grondarem.
Robi się coraz ciekawiej.
Awatar użytkownika
Ignea
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 110
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Smok Solarny
Profesje:
Uwagi administracji: Konto Raena, jest prezentem urodzinowym dla użytkowniczki od administracji (z dnia 3.10.2013) i liczy się jako dodatkowy slot na postać. Raena (konto) jest postacią dodatkową, z czego wynika, że użytkowniczka może posiadać 7+1+1postaci na normalnych zasadach + 1 dodatkowych slotów, jeden jako prezent. Zatem użytkowniczka ma prawo posiadać razem 10 kont.
Kontakt:

Post autor: Ignea »

Ignea zupełnie pominięta, odsunęła się od Smokołaka i wpatrzyła w Grondara, wydawał się dość ciekawą postacią, jednak mimo wszystko wzbudził w niej mały niepokój. Kiedy zaczął swoją opowieść, westchnęła cicho i coś zamruczała pod nosem. Zrezygnowana usiadła obok Nehlona i słuchała opowieści Grondara. Nie czuła tak porywającej ciekawości jak pozostała dwójka, ale cóż mogła zrobić w takiej sytuacji.

Nie odzywała się ani słowem, była tu przez zupełny przypadek i niewiele miała wspólnego z cała tą przygodą, ale czego się nie robi... Mag i Smokołak byli wyraźnie zainteresowani, ona nie do końca. Chociaż perspektywa dalszej przygody nieco ją pocieszała.

Kiedy Paladyn skończył swoją opowieść, dziewczyna spojrzała na swoich towarzyszy. Pewnie oni też przeczuwali, że tamten może mieć rację i czeka ich niemała przygoda. Po tym wszystkim mężczyzna ruszył w stronę schodów, chcąc by reszta poszła za nim. Ignea wcale się nie spieszyła, trochę minęło zanim wstała, przeciągła się i ruszyła wolnym krokiem za pozostałymi. Może i było to dość niecodzienne wydarzenie, takich osób jak Paladyn nie spotyka się każdego dnia, przechadzając się ulicami miasta. Pewnie nawet był znacznie starszy od niej, posiadał znacznie większą wiedzę i przeżył o wiele więcej przygód niż ona. Smokołak i Mag też nie byli typowym towarzystwem na wyprawy, a do tego w tej sytuacji wiedzieli więcej niż smoczyca. I właśnie przez to wszystko, Ignea zaczynała czuć się trochę nie na miejscu.
Awatar użytkownika
Trenaas
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 112
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Trenaas »

Długi, dość szeroki korytarz. Ten sam materiał, jarzący się czerwonym światłem. Żadnych symboli na ścianach. Wszystko idealnie równe, bez żadnych zniszczeń. Ewidentna magia. Oto co zobaczyli, gdy weszli po schodach na piętro. Na końcu korytarza widać było wrota, pokryte runami. Paladyn podszedł do nich... i zamarł, wtapiając w nie wzrok. Trenaas, jak i Nehlon stanęli obok niego, a on przemówił smutnym głosem, nie spuszczając wzroku z wrót:

- Tutaj jest uwieziony Sarliel, upadły anioł. Gdy kończyliśmy budowę tego więzienia tutejsze bóstwo, Stwórca wysłał nam go do pomocy. Chyba zdawał sobie sprawę, jak poważna jest nasza misja. Mroczne Potęgi gdyby się połączyły mogłyby go zdetronizować... Nawet ta część uwięziona w Krwawym mieczu, zrobiłaby niezłe zamieszanie. Był on pokornym sługą swojego boga, lecz jednocześnie najsłabszym ogniwem. Do miejsca, gdzie było trzymane Czarne ostrze mieliśmy dostęp tylko ja, Sin'Tael i Sariel. My razem z długouchym mieliśmy pewną władzę nad Potęgami, ale on... był bezbronny jak dziecko. Mroczne Potęgi znalazły do niego dostęp. Zbyt długo przebywał w ich obecności. Jego ukryte ambicje, pragnienia otworzyły go na ich działanie. Że też tego wtedy nie zauważyłem... Nikt nie może dzierżyć Krwawego miecza. Nawet ja, choć jak wcześniej wspomniałem, mam nad Potęgami pewną władzę. Gdyby tak się stało, zawadzają umysłem swojej ofiary, dominują ją i wypaczają. To własnie stało się z Sarielem. Wyruszyłem z Sin'Taelem w jedną z podróży do jego świata, Azerothu. Potrzebowaliśmy jakieś materiały. Zostawiłem pod opieką anioła Ostrze... to był największy błąd, jaki w życiu popełniłem. Gdy wróciłem, on był już owładnięty przez Mroczne Potęgi. Uczynił niewolnikami tych, którym pomogliśmy się osiedlić. Przemienił nasz system obronny w katalizatory i magazyny magii, potrzebował ich wiele. Zbudował monolit, który był jego "pałacem" i miejscem, które odbierało magię od tych wszystkich piramidek. Potrzebował energii, by uwolnić Mroczne Potęgi. Gdyby to mu się udało... aż strach o tym mówić. Bogini czuwała i pozwoliła mi wrócić w porę. Z jej imieniem na ustach wygnałem Sariela i Krwawy miecz do pewnego stworzonego przez Ell'Vacha planu. To są własnie wrota do tego pseudowymiaru. - Zakończył wskazując na nie.

- A co do mojej "długowieczności" i "potęgi", to bogini mnie pobłogosławiła... więcej chyba nie musisz wiedzieć. - Uśmiechnął się lekko do Trenaasa. Grondar znów zaczął wpatrywać się w te wrota. Myślał o czymś. Mag krwi starał wyobrazić sobie, że wydarzenia które kiedyś miały tutaj miejsce decydowały o losie tego świata.
- Wypowiadając te słowa mocy, w jakiś sposób odwołałeś się do Sariela. Stąd te wizje - rzekł do starca po chwili. - Wygląda na to, że granica między tym pseudowymiarem, a naszym światem zaczyna słabnąć... Niedobrze... Ostatnio straciłem kontakt z Bisklawertem, Ell'Vachem i Fednarem. To nie wygląda zbyt dobrze. - Dotknął kryształu na napierśniku. - Czuje lekkie drgania magii. Krwawy miecz przyciąga do siebie pozostałe części. Co tam się mogło stać... - Znów popadł w zadumę. Trenaas wiedział, że coś się szykuje... coś poważnego, a oni mogą być w samym środku tych zdarzeń.
Wierzę w jednego Krula, Stworzyciela prawicy i w Wiplera, Syna Jego Niejedynego, Pana naszego, który z Krula jest zrodzony przed wszystkimi kucami, umęczon przez policjantów, skopan i zgazowan, wstąpił na izbę, drugiego dnia zmartwychwstał, siedzi po lewicy Krula. Wierzę w Wolny Rynek, Niewidzialną Jego Rękę, kuców obcowanie, Unii rozwiązanie, lewaków zaoranie, Wolną Polskę. Amen.
Awatar użytkownika
Ignea
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 110
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Smok Solarny
Profesje:
Uwagi administracji: Konto Raena, jest prezentem urodzinowym dla użytkowniczki od administracji (z dnia 3.10.2013) i liczy się jako dodatkowy slot na postać. Raena (konto) jest postacią dodatkową, z czego wynika, że użytkowniczka może posiadać 7+1+1postaci na normalnych zasadach + 1 dodatkowych slotów, jeden jako prezent. Zatem użytkowniczka ma prawo posiadać razem 10 kont.
Kontakt:

Post autor: Ignea »

        Ignea szła powoli za mężczyznami, nie czując już takiego entuzjazmu jak wcześniej. Korytarz, który dłużył się jej niesamowicie, był tak idealny, że nie miała na czym skupić wzroku. Spojrzała więc znudzonym wzrokiem na swoich towarzyszy i przyjrzała się im uważnie. Jak mogło ciekawić ich coś takiego ? Chociaż … zaraz... mogło... i każdy ruch oraz każde słowo Paladyna było dla nich niemalże czymś świętym. Elfka przewróciła oczami i westchnęła cicho, pokręciła głową, czując się zupełnie nie na miejscu. Mimo trójki osób, czuła się zupełnie sama i niepotrzebna. Nawet ten stary Paladyn nie zwracał na nią uwagi. A niech tylko na nią spojrzy – pomyślała gniewnie i uniosła wysoko głowę. Powie mu jeszcze co myśli o tej całej historii, która wcale nie musiała być prawdziwa.

        Kiedy dotarła do wrót, przy których stali już mężczyźni, ręce jej opadły, bo oto zaczynała się kolejna historia. Ignea widząc zaciekawione miny pozostałej dwójki, rozpaczliwie pokręciła głową, w której pojawiła się niepohamowana chęć wtrącenia jakiś zabawnych komentarzy albo odwrócenie się i pójście swoją drogą, w której nie będzie tyle paplaniny. Westchnęła zrezygnowana i stanęła między Nehlonem i Trenaasem. Stało się to czego mogła się spodziewać. Mogłaby tu paść z nudów, a żaden nie zaszczyciłby ją nawet spojrzeniem.
- Faceci... - skomentowała całą sytuację jednym słowem, które wyrażało więcej, niż oni mogli się domyślić.
- Dajcie znać jak będziecie potrzebować towarzystwa. - powiedziała po tym, jak Paladyn skończył swoją historię. Nawet nie przypuszczała, że któryś z nich zwróci na nią uwagę. Miała ochotę iść i rozprostować trochę ...skrzydła. Skłoniła się lekko i odwróciła się od nich, po czym ruszyła korytarzem w miarę szybkim krokiem, chcąc jak najszybciej odetchnąć świeżym powietrzem.
Awatar użytkownika
Trenaas
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 112
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Trenaas »

Zachowanie Ignei było co najmniej dziwne... Mogła być przecież światkiem końca świata, który zna. Chyba nie zdawała sobie sprawy z powagi sytuacji. Może i była parę razy starsza od Trenaasa, ale w jego oczach zachowywała się jak nieodpowiedzialna dziewczyna w okresie dojrzewania.
- Przepraszam za jej zachowanie, jest... - rzekł do Grondara, lecz ten przerwał mu w pół zdania:
- Jest smokiem... one różnią się mentalnie od ludzi. To co jest dla nas ważne, dla niech może być jedynie błahostką. - Uśmiechnął się do maga. Widać jego percepcja była znacznie lepsza, niż u zwykłych śmiertelników. - Ale rozumiem cię... Powinna trochę bardziej się tym przejąć... ale dotrze do niej... Poczuliście to ? - Spytał z wyraźnym zdziwieniem na twarzy. Tak lekki powiew magii... jak letnia bryza. Choć było do delikatne, to jednak dobrze wyczuwalne. Trenaas i Nehlon znali to uczucie. To samo jak przy aktywacji tych piramidek, tyko subtelniejsze... Wymienili się spojrzeniami, musieli być przygotowani na wszystko.

Ignea przeszła przez kamienna wrota. Była północ. Księżyc w pełni górował nad nieboskłonem. Gwiazdy błyszczały niczym drogie kamienie, iskrząc się jakby jaśniej niż zwykle... a może to tylko złudzenie. Smoczyca postanowiła przystanąć na chwilę i poobserwować je. Świat pędzi nieubłaganie do przodu. Rzadko kiedy była sposobność, by po prostu postać, poobserwować, nacieszyć się widokiem natury, w pełnym jej dostojeństwie... Coś jednak zmąciło tą bez wątpienia magiczną, dla Ignei, chwilę. Poczuła lekki powiew magii. To samo uczucie jak przy aktywacji piramidek, lecz nieporównywalnie lżejsze. Obserwowała zaniepokojona to monolit, to piramidki. Coś zaraz miało się stać. Ujrzała, że piramidki zaczynają się mocno jarzyć błękitnym światłem. Cisza przed burzą, by potem rozpętało się prawdziwe piekło. Nagle poczuła śliny przepływ magii. Coś lub ktoś zasysało ją z każdego możliwego źródła. Nawet z niej samej. Poczuła się słaba i senna. To nie tylko wyczerpywało ją psychicznie, ale i fizycznie. Z trudem powstrzymywała sen. Przed nią zaczęło się coś dziać. Jaśniejący błękitnym światłem okrąg. Jakieś znaki... Oczy zaczęły jej łzawić... Musiała spuścić wzrok. Błysk. Kontem oka zauważyła, że przed nią pojawiła się jakaś postać.
- Tego tu ostatnio nie było... - Usłyszała męski... nie młodzieńczy głos. Dziwny akcent... Jak widać tajemniczy przybysz nie dostrzegł jej. Nie miała sił... osunęła się na ziemię.
- O cholera ! Nie wiedziałem, że ktoś jest tu w pobliżu. - Głos jakby z oddali. Poczuła rękę chwytająca ja za ramie. Jakieś dziwne słowa. Przyjemne ciepło rozprzestrzeniające się po jej ciele. Poczuła się lepiej. Spojrzała na swego wybawcę i... chciała u się wyrwać. Pierwsze co zobaczyła to oczy... nie oczu nie było widać. Zastępowało je dziwne światło, jakby oczy je emitowały. Mieszający się błękit z srebrem. Przy pierwszym kontakcie robiło to naprawdę duże wrażenie. Można się było się przestraszyć. Elf. Długie starannie wyczesane kruczoczarne włoscy. Przystojny jak na elfa przystało. Twarz nadal młodzieńcza, jednak pojawiały się odznaki dojrzałości. Jeśli lekko zarumieniła się przy paladynie, to teraz musiała być czerwona jak burak. Szpiczaste, długie, a nawet za długie, jak na elfickie standardy uszy. Brak zarostu. Miał skórzane ubranie, które wyglądało dość podobnie do tego, jakie noszą druidzi. Emanował potężną magią. Nawet Grondar nie mógł mu w tym dorównać. Uśmiechał się do niej czarująco i trzymał ją, by mu się nie wywinęła.
- Spokojnie nic ci nie zrobię... Co tak piękna kobieta, jak ty, robi w takim miejscu ? - spytał się jej, jednocześnie przyglądając się z zaciekawieniem.

Mężczyźni byli chronienie w budowli, ale i tak czuli tę magię... co musiało się dziać na powierzchni... Nagle na twarzy paladyna pojawił się uśmiech. Ani Trenaas, ani Nehlon nie wiedzieli co go tak ucieszyło.
- Chodźcie na zewnątrz... - rzekł i natychmiast podążył do wyjścia. Nim zdołali coś mu odpowiedzieć, on był już na schodach. Starzec poruszył ramionami i poszedł za nim. To samo uczynił smokołak.
Wierzę w jednego Krula, Stworzyciela prawicy i w Wiplera, Syna Jego Niejedynego, Pana naszego, który z Krula jest zrodzony przed wszystkimi kucami, umęczon przez policjantów, skopan i zgazowan, wstąpił na izbę, drugiego dnia zmartwychwstał, siedzi po lewicy Krula. Wierzę w Wolny Rynek, Niewidzialną Jego Rękę, kuców obcowanie, Unii rozwiązanie, lewaków zaoranie, Wolną Polskę. Amen.
Awatar użytkownika
Ignea
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 110
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Smok Solarny
Profesje:
Uwagi administracji: Konto Raena, jest prezentem urodzinowym dla użytkowniczki od administracji (z dnia 3.10.2013) i liczy się jako dodatkowy slot na postać. Raena (konto) jest postacią dodatkową, z czego wynika, że użytkowniczka może posiadać 7+1+1postaci na normalnych zasadach + 1 dodatkowych slotów, jeden jako prezent. Zatem użytkowniczka ma prawo posiadać razem 10 kont.
Kontakt:

Post autor: Ignea »

        Kiedy dziewczyna przeszła przez wrota, zobaczyła pięknie rozgwieżdżone niebo. Elfka podniosła głowę i wpatrywała się z lekko rozchylonymi ustami w niezwykłe gwiazdy. Od zawsze kochała nocne niebo, mogła godzinami leżeć i patrzeć w górę. Po dłuższej chwili Ignea poczuła powiew... magii...Odruchowo chwyciła medalion i zaczęła się rozglądać. Tym razem stała sama, reszta pewnie nawet nie zauważyła, że zniknęła, bo jakby mogło być inaczej. Poza tym nawet nie rozumieli jej potrzeb, w końcu to mężczyźni. Z pełnego wyrzutów zamyślenia wyrwało ją to co zaczęło się dziać z piramidkami i monolitem. Wszystko zaczęło jarzyć się błękitnym światłem, dziewczyna poczuła strach, była zdana sama na siebie. Na ucieczkę nie było już szans, mimowolnie zaczęła się cofać, wpatrzona w to co działo się z budynkami. Wtedy poczuła silną falę magii, która prawie zwaliła ja z nóg. Ignea czuła, że uleciała z niej cała energia, ledwo stała na nogach. Potem było coraz gorzej... Nie widziała nic przez łzawiące oczy, ale działo się coś nowego, nie miała nawet siły się bać. Wtedy wszystko stało się jej obojętne.

         Smoczyca osunęła się ziemię. Słyszała męski głos, w jednej chwili przez myśl przeszło jej, że może jakimś cudem jej towarzysze zainteresowali się jej istnieniem, ale ta myśl szybko minęła, to nie był głos żadnego z nich. Przyjemne ciepło rozlało się po jej ciele, co sprawiło, że powoli dochodziła do siebie. Spojrzała na osobę, która chyba starała się jej pomóc. To co zrobiła było błędem, ponieważ kiedy zobaczyła mężczyznę, ogarnęło ją jeszcze większe przerażenie, więc zaczęła się rozpaczliwie wyrywać. To było dość niecodzienne... mało kiedy smoczyca czuła strach.

         Nieznajomy nie pozwolił jej na gwałtowne ruchy, zrezygnowana spojrzała na niego raz jeszcze. Po dłuższej chwili zdała sobie sprawę, że wpatrzona w przybysza, przestała oddychać. Patrzył na nią Elf, tak przystojny i czarujący, że serce dziewczyny zabiło szybciej. Na jej policzkach pojawił się rumieniec, kiedy zadał jej pytanie i wpatrywał się w nią.
- Co tutaj robię ? Zabijam nudę... ale coś innego próbowało zabić mnie.. - powiedziała z nieukrywaną złośliwością, po tym jak wrażenie jakie na niej zrobił, trochę ustąpiło. Nie chcąc dać mu satysfakcji z tego, że to on ją uratował i oczarował, wyszarpała się resztką sił i odsunęła się od niego, nieco chwiejąc się na nogach. Głowę trzymała dumnie uniesioną, mimo, że ciało nadal dziwnie ją bolało.
- Tamci chcą zabić mnie nudą, teraz ktoś stara się mnie wykończyć magią... ja może pójdę i oszczędzę wszystkim tych zbędnych wysiłków. - warknęła pod nosem i wlepiła bursztynowe spojrzenie w nieznajomego.
Awatar użytkownika
Nehlon
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 59
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Smokołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Nehlon »

Dla młodego smokołaka historia Grondara nadawałaby się na dobrą balladę. Co ciekawe, on, początkujący poszukiwacz przygód, właśnie stał się częścią tej historii.
Nie to jednak zastanawiało młodzieńca. Gdy usłyszał o Sarielu i o tym, co się z nim stało, a także o przypuszczeniach paladyna na temat pseudowymiaru, umysł Nehlona pracował na pełnych obrotach.
Wizja Trenaasa, anioł ratujący ich z opresji... To nie może być zbieg okoliczności. Teraz smokołak żałował, że nie wspomniał o tym, jak on i reszta czarodziei znaleźli się na pustyni.

Nie było jednak czasu na dalsze rozmyślania, gdyż, wraz z Trenaasem i Grondarem wyczuli kolejny magiczny efekt. Ten rodzaj magii był bardzo podobny do tego pochodzącego z piramid.
I dopiero teraz Nehlon zauważył, że Ignea zniknęła.
- No tak, ja byłem zajęty rozmyślaniem, a ona się zapewne nudziła - stwierdził w myślach. -A znając życie, pewnie jest na zewnątrz...
Smokołak jednak uspokoił się, gdy zobaczył wyraz twarzy paladyna. Nie domyślał się, dlaczego Grondar wyglądał na szczęśliwego, ale cokolwiek ucieszyło potężnego paladyna, na pewno nie wróżyło nic niedobrego.

Poszedł za paladynem do wyjścia. Pierwszym, co smokołak zobaczył, gdy wyszedł na zewnątrz, była Ignea i... postać, podobna do elfa z uszami jak rogi demona.
- Długouchy?
Teraz powód, dla którego na twarzy paladyna pojawił się uśmiech, stał się oczywisty.
- A więc to jest ten twój przyjaciel, o którym wspomniałeś wcześniej? - spytał się, dokładnie obserwując elfa i trzymając rękę na rękojeści miecza.
- Nie wiedzieć czemu, na tej pustyni robi się coraz tłoczniej...
Zablokowany

Wróć do „Pustynia Nanher”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 6 gości