Pustynia NanherMiędzy wydmą a... wydmą

Ta kiedyś niesamowicie żyzna ziemia została spustoszona przez magię jakiej świat nie widział od tysięcy lat. Pięciu Przodków Czarodziejów próbujących zawładnąć czasem sprawiło iż Ziemie Nanheru pokryły tony piasku wyniszczając wszystko wokół, a ich samych pogrzebały w swoich otchłaniach.
Awatar użytkownika
Yasi
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 125
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Upadły anioł
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Yasi »

Gryf patrzył na anioła.
- Tu nie ma trucizn, ale te mikstury mają zwiększyć siłę i witalność. Teoretycznie to dobrze, ale ona wzięła już jedną tabletkę i nie mam pojęcia czy kolejna wpłynie na nią korzystnie. Podróż lekka nie będzie, ale jak znajdziemy jakąś oazę będzie można się tam zatrzymać i przemyć rany.
Sztorm patrzył na upadłą wzrokiem można by powiedzieć obojętnym. Wiedział, co teraz dziewczyna przeżywa, że mimo wszystko cieszy się, że jest w pobliżu ale nie dał po sobie tego poznać/

Yasi miała wrażenie, że szybuje. Nie czuła bólu, nie była zmęczona. Po prostu leciała, choć jej skrzydła były złożone. Nagle zdała sobie sprawę, że wcale nie leci, tylko biegnie. Zatrzymała się więc. Dopiero teraz zdała sobie sprawę, że pod jej stopami znajduje się trawa. Przeszła jeszcze kawałek, a jej oczom ukazała się skała, która wyrosła nagle tuż przed nią. Upadał obejrzała ją uważnie i zrozumiała, że to nie żaden głaz, ale posąg przedstawiający ja samą. Nagle skala poruszyła się i przed Yasi staną jej szary sobowtór. "Witaj" - usłyszała choć odbicie nie powiedziało ani słowa. "Po co ratowałaś anioła? Nie jesteś już jedną z nich. Należysz do piekielnych, należysz do mnie". Anielica rozpoznała głos, ostatnio zbyt często słyszała go w swojej głowie. Agkhur.
- Czego ode mnie chcesz?
"Ja już cię mam. Widzisz kiedyś nie byłem łowcą dusz. Należałem do szlachetnej rasy pradawnych. Byłem smokiem i najlepszym magiem swoich czasów, nawet czarodzieje prosili mnie o radę i zapraszali na swoje zloty. Nikt nie kwestionował mojej wielkości. Poza magią lubiłem walczyć. Ot tak dla zabawy. Taka smocza cecha. Zdawałem sobie jednak sprawę, że mogę zginąć, przez przypadek nadziać się na miecz. Szukałem sposobu na nieśmiertelność, ale nic nie znalazłem. Kiedyś odkryłem zwój, bardzo stary traktujący o jakimś czarze. Mogłem to wykorzystać. czar pozwalał przenieść czyjąś duszę w inne naczynie. Było to jednak zbyt ryzykowne, a taka osoba traciła pamięć i na dodatek mogła przenieść się tylko do kamienia albo czegoś kamieniopodobnego. Zacząłem nad tym pracować. Oszczędzę ci tej części mojej historii. W każdym razie musiałem złożyć przysięgę złu. W zamian znalazłem sposób na przenoszenie się do innych ciał. Żywych ciał Yasi. Wystarczyło na kogoś nałożyć pieczęć, a po śmierci przenosiłem się. Udało mi się. Dopiero później dowiedziałem się, że mogę korzystać tylko z ciał piekielnych. I jak zapewne się domyślasz właśnie na ciebie padł mój wybór. Staniesz się moim kolejnym wcieleniem. Nie wiem jeszcze kiedy, póki co jesteś jeszcze słaba, ale masz potencjał. Dlatego właśnie nie mogę pozwolić ci umrzeć ani zbytnio uszkodzić." Agkhur w końcu zamilkł, a Yasi zobaczyła, jak jej kamienny sobowtór zaczyna pękać, a z pęknięć zaczyna wydobywać się dziwne światło, które zaczęło napełniać uapdłą.

Yasi nagle wzięła głęboki oddech i otworzyła oczy. Nie czuła już takiego bólu i zmęczenia. Domyśliła się, ze tamto światło było energią, którą przekazał jej łowca dusz. Widziała nad sobą Ethela koło, którego stał Sztorm. Chciała coś powiedzieć, ale znowu poczuła, jak osuwa się w ciemność.
- To chyba rozwiązuje problem - mruknął gryf spoglądając na dziewczynę z wyraźnym zainteresowaniem.
"Wolnym bowiem jest człowiek tylko wtedy, gdy jest samotny."
Artur Schopenhauer
Awatar użytkownika
Ethelnalen
Kroczący w Snach
Posty: 249
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Anioł Światłości
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Ethelnalen »

Słuchał słów gryfa i całkiem mu się to nie podobało. Wciąż rozważał czy podać jej tą miksturę, a kiedy miał już to zrobić, Yasi nagle się przebudziła. Prychnął zirytowany, już całkowicie nie wiedząc o co chodzi. Widząc jak jej twarz nabiera powoli barw, zamknął energicznie fiolkę i wrzucił wszystkie mikstury do woreczka. Położył go obok dziewczyny wraz z bukłakiem wody i wstał na nogi, chociaż zachwiał się przy tym dość znacznie.
- Przemyj jej ranę i zabierz do miasta. Możliwe że wdarło się zakażenie, a niedługo zacznie się ściemniać - mruknął z pewną złością i odwrócił się zaraz. Spojrzał na boki aż dostrzegł leżącego kawałek dalej anioła ze złamaną nogą. Chyba był jeszcze przytomny bo drgał co chwilę. Ethel nie mógł go tak zostawić, a skoro Yasi już ma opiekuna... Denerwowały go te dziwne zdarzenia towarzyszące Upadłej, a już dawno zaczął wyczuwać demona i bynajmniej nie była nim Yasi. Chociaż, może się mylił?
Podszedł do anioła i nie zadając żadnego pytania najzwyczajniej w świecie ogłuszył go, uderzając z impetem drzewcem broni w jego skroń. Nie było to silne uderzenie z racji zmęczenia, ale wystarczyło żeby niedawny przeciwnik stracił przytomność. Przynajmniej nie będzie czuł bólu przy nastawianiu kości, do czego Ethel zabrał się zaraz po przemyciu rany.
Zastanawiał się, czy to poczucie honoru jest ważniejsze od wszystkiego innego. W końcu kiedy tylko wyczuł demona, powinien zabić Yasi na miejscu, bez pytania. A on czuł się związany tym, że uratowała go z tego palącego słońca na pustyni.
Awatar użytkownika
Yasi
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 125
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Upadły anioł
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Yasi »

Gryf zaczął wyczyniać niezwykle dziwne rzeczy. Wyginał się we wszystkie możliwe strony, ale w końcu po tych zabiegach udało mu się "zapakować" Yasi na swój grzbiet.
- Jak to się stało, że jej pomagasz? - zapytał anioła, który zajął się swoim pobratymcem - A jeszcze ciekawsze, dlaczego ona zgodziła się na twoje towarzystwo.
Anielica leżała bezwładnie na grzbiecie Sztorma zupełnie nieświadoma, co dzieje się wokół. Faktem jest, że nie działo się nic ciekawego, choć gdyby ktoś pojawił się teraz w okolicy na pewno byłby zainteresowany tym widokiem. Yasi mogłoby się to wydać co najwyżej zabawne, a i to tylko wtedy, gdyby miała naprawdę dobry dzień.
- Nie potrzebujesz pomocy? - zapytał gryf spoglądając na niebian.
"Wolnym bowiem jest człowiek tylko wtedy, gdy jest samotny."
Artur Schopenhauer
Awatar użytkownika
Ethelnalen
Kroczący w Snach
Posty: 249
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Anioł Światłości
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Ethelnalen »

Kiedy nastawił kość drugiemu aniołowi rozglądnął się za jakimiś patykami. Niestety w najbliższym sąsiedztwie nie znalazł żadnego. Wstał więc i odszedł kawałek, póki nie znalazł jakiegoś suchego badyla oraz leżącego w piasku miecza. Wrócił z nimi do grupki, ale zatrzymał się przed gryfem kiedy usłyszał pytanie.
- A wiesz że nie mam bladego pojęcia? Więc lepiej ją zabierz zanim zmienie zdanie, bo dług już chyba spłaciłem. A jeśli ona będzie uważała inaczej, znajdzie mnie tu przez najbliższe dni. Wątpie żeby szybko wrócili po niego.. - wskazał ruchem głowy na nieprzytomnego anioła - a nie mogę go zostawić.
Musiał przyznać, że denerwowała go ta sytuacja. Nigdy nie był dobry w wyczuwaniu magii, ale kiedy Yasi odzyskała przytomność wyraźnie poczuł wpływ demonicznych zaklęć, których nie udało się zamaskować nawet tym, że przywrócily dziewczynie siły. Dotąd miał jeszcze nadzieję, że może nie miała kontaktu z demonami, a teraz nie wiedział już co robić.
Przyklęknął przy aniele i za pomocą rozdartych rękawów koszuli którą miał na sobie niedawny przeciwnik usztywnił jego nogę, przywiązując ją do szyny skonstruowanej z jakiegoś suchego patyka i miecza. Zrosił jeszcze rozdarcie na skórze wodą, mając nadzieję że nie wedrze się tam żadne zakażenie. Zaraz potem spojrzał z powrotem na gryfa i leżącą na jego plecach Yasi z pewną troską. Od razu jednak postarał się żeby jego twarz przyjęła dawny, nieugięty wyraz.
- Nie, poradzę sobie. - odparł na kolejne pytanie. Do pustki w brzuchu już się przyzwyczaił, a podobno niektórzy dają radę wytrzymać bez jedzenia przez miesiące. Wody trochę jeszcze zostało, a zmęczenie miine kiedy w końcu dadzą mu usiąść i odpocząć. Co nie zmienia faktu że obecnie wyglądał jak żywy trup.
- Leć już. - powtórzył ponownie, od razu odwracając się od gryfa i udając że poprawia wiązania przy nodze nieprzytomnego. Najchętniej padłby na ziemię obok i przespał się tak jak stał, ale wolał poczekać aż gryf odleci.
Awatar użytkownika
Yasi
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 125
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Upadły anioł
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Yasi »

Sztorm patrzył jeszcze przez chwilę na niebianina.
- Ona zapewne tego nie zrobiła, więc dziękuję, że jej nie zabiłeś, zająłeś się nią i cokolwiek innego zrobiłeś dla Yasi. Zakładam, że twój "przyjaciel" nie polubi upadłej, więc już lecę. Żegnaj.
Gryf zamachnął kilka razy skrzydłami i wzniósł się w powietrze. Anielica przechyliła się niebezpiecznie, ale na szczęście nie spadła. Po chwili Sztorm był ledwo widoczną plamką na niebie.

Yasi otworzyła oczy i zorientowała się, że jest w powietrzu. Chwilę zajęło jej uprzytomnienie się, kto ją niesie, a gdy dokonała tej trudnej sztuki zaczęła udawać, że jeszcze jest nieprzytomna.
- I tak wiem, że już nie śpisz - usłyszała głos przyjaciela - jeśli nie chcesz ze mną rozmawiać, to powiedz.
Anielica nie odezwała się, ale ponownie rozchyliła powieki. Wtedy dopiero zorientowała się, że już nie znajdowała się nad pustynią, ale w zupełnie innym miejscu.

Ciąg dalszy: Yasi
"Wolnym bowiem jest człowiek tylko wtedy, gdy jest samotny."
Artur Schopenhauer
Awatar użytkownika
Ethelnalen
Kroczący w Snach
Posty: 249
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Anioł Światłości
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Ethelnalen »

Ethel zerknął jedynie przez ramie, kiedy gryf wzbił się już w powietrze. Mruknął coś pod nosem, chyba nawet samemu nie wiedząc co. Dziwnie się czuł, że Upadła już odleciała i zapewne nigdy jej nie spotka, a tu na głowie ma rannego anioła. Westchnął ciężko ale nie miał siły zastanawiać się nad konsekwencjami. Na to przyjdzie czas. Ustawił rannego w bezpiecznej pozycji i częściowo nakrył go jego własnymi skrzydłami. W okolicy nie było nawet mowy o znalezieniu jakiegoś schronienia. Chwilę później sam Ethel padł ze zmęczenia na ziemię, owinął się piórami i nawet nie poczuł chłodu nocy, bo od razu zasnął. Nie był to bynajmniej spokojny sen. Rzucał się, co chwilę syczał z bólu, w dodatku żołądek nie dawał o sobie zapomnieć. Bardziej się chyba tą nocą zmęczył niż odpoczął.

Rankiem obudziło go palące już od wczesnych godzin słońce. Otrzepał się z piasku który nawiał na niego nocą i usiadł pociągając łyka wody. Nie było jej dużo, ale pamiętał że niedaleko była rzeka. Wystarczyło poczekać aż anioł będzie miał wystarczająco sił żeby polecieć. Zerknął na rannego, który również już nie spał. Patrzył na Ethela bykiem jasno ukazując swoje niezbyt przyjazne nastawienie.
- Nawet nie waż się odzywać, albo zmienię zdanie co do twojego życia przyjacielu. - rzucił mu bukłak z wodą - Tylko nie wszystko naraz, to musi nam starczyć dopóki nie polecisz.
Anioł oszczędnie napił się wody, po czym zapadła głucha cisza. Siedzenie na miejscu niezbyt podobało się Ethelowi, ale pozostawało mu tylko czekać. I mieć nadzieję, żeby tamtemu nie przyszła znowu do głowy walka.

~~~

Od tamtego czasu minęły trzy dni. Anioły jedynie doszły nad rzekę z niejakim trudem i zostały tam przez te kilka dób. Żaden nic nie mówił, nic nie robił. Ethel całymi dniami właściwie siedział nad wodą i gapił sie bez sensu na wydmy. Czuł się jak worek kości bez sił na cokolwiek, zresztą jak i jego przypadkowy towarzysz. Siły w pewnym sensie wróciły, ale nawet nie w połowie. Noce były niespokojne, chociaż i tak nic mu się nie śniło. W końcu jednak nieznajomemu aniołowi wróciło energii na tyle, żeby mógł wrócić na Plany. Ethel nie liczył na żadne rzewne pożegnanie. Oboje wzięli swoje bronie i wzlecieli w powietrze. Już miał odlatywać na południe, kiedy tamten go zatrzymał.
- Powiedz... Dlaczego? - zapytał krótko. Ethel od razu wiedział o co chodzi.
- A dlaczego nie? - mruknął i zatrzymał się w miejscu, obracając do skrzydlatego - Uratowała mi życie. Honor, rozumiesz. No i wasza głupota.
- Rozumiem. Więc żegnaj. - i bez większych ceregieli oboje polecieli w różnych kierunkach.
Ethel starał się balansować na wiatrach żeby jak najmniej się zmęczyć, aż w końcu minął granicę wiecznych piasków. Odetchnął świeżym powietrzem i czym prędzej zanurkował między drzewa.

Ciąg dalszy: Ethelnalen
Zablokowany

Wróć do „Pustynia Nanher”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 10 gości