Grydania[Pokój Iana] Poranek

Mała wioska położona na Równinach Andurii. Mieszka tutaj niewiele osób, bardzo spokojne miejsce mimo iż odwiedzane przez wielu podróżnych.
Moderator Strażnicy
Awatar użytkownika
Lorlen
Szukający drogi
Posty: 38
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Elf pół leśny, pół górski
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Lorlen »

- Świetnie - ucieszył się. Nie będzie zatem przedłużającego się okresu oczekiwania. - Ja nic nie potrzebuję, z wyjątkiem prowiantu. - Wzruszył ramionami. - Mam swój ekwipunek, i raczej przy nim pozostanę, jeśli to nie problem - wskazał kciukiem miecz przewieszony przez plecy, choć tak naprawdę jego główną bronią była magia. Fechtował nieźle, ale z prawdziwym mistrzem by sobie nie poradził.

        Powiódł jeszcza raz wzrokiem po trójce, z która miał przeżyć przygodę. Ian miał w sobie cechy przywódcy, to na pewno, jednak Mesmer miał silniejszą osobowość, na co wskazywał pierścień. Tego osobnika Lorlen nie potrafił rozgryźć. Wydawał się być zwykłym najemnikiem, człowiekiem, jednak było w nim coś dziwnego, czego nie potrafił nazwać. Pewnie aura powiedziałaby więcej, jednak elf nie potrafił ich czytać.

        No i był jeszcze Tric. Elf leśny, na pewno wyśmienity łucznik, miłośnik lasów i innych rzeczy, do których Lorlena zdecydowanie nie ciągło. Musiał przyznać sam przed sobą, że Tric nie budzi jego sympatii. Zresztą, z wzajemnością, z tego co zauważył. Zastanawiał się przez chwilę, czy nie użyć uroku, ale na razienie widział takiej potrzeby. Z resztą miał szansę nieźle się dogadać, a elf na pewno nie będzie taki prosty do zauroczenia jak pierwsza lepsza kobieta w barze. Na trzeba więcej czasu, a teraz przecież mieli iść się przygotować, więc tylko niepotrzebnie zadałby sobie trud. Zostawił więc to zadanie na później.
Ian
Rasa:
Profesje:

Post autor: Ian »

        - Wygląda, więc na to, że nasza drużyna jest skompletowana - muknął zadowolony pod nosem. Nie lubił gdy przygotowania do wyprawy się przeciągały, źle działało to na morale nie tylko drużyny, ale i jego własny zapał. Wolałby poświęcić więcej czasu na poznanie towarzyszy, ale gdzieś tam dziecko walczyło o życie, a bez ich pomocy skazane było na porażkę. Pozostało mu tylko dopilnować sprawy transportu i gotowi byli wyruszyć.

        - Muszę wyjść i dopilnować jeszcze kilku kwestii. Spotkamy się przy zachodnim wyjeździe z wioski, do tego czasu pozostawiam mój pokój do waszej dyspozycji - mówił szybko, krążąc po pomieszczeniu i kompletując cały swój ekwipunek. Wreszcie zniknął za drzwiami przed wyjściem żegnając się uprzejmym machnięciem ręką.
Awatar użytkownika
Mesmer
Szukający Snów
Posty: 185
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Upiór
Profesje: Mag , Alchemik , Zielarz
Kontakt:

Post autor: Mesmer »

Mesmer wziął do ręki list od Lorda Kyrrena i szybko przestudiował jego treść. Po zakończeniu odłożył pismo, mocno oparł się o boki krzesła i chwiejąc się stanął na nogi.
- Pójdę już, panowie. Przed wyruszeniem chwiałbym odwiedzić jedno miejsce i przygotować się należycie do podróży. Po południu spotkamy się tam gdzie ustalone. - Kiwnął im krótko głową i skierował się do wyjścia.

***


Po opuszczeniu swojej nowej drużyny Mesmer porozmawiał z karczmarzem, celem wynajęcia osobnego pokoju. Do swoich przygotowań potrzebował odrobiny prywatności. Kiedy wszystko już było opłacone udał się do właściwego pomieszczenia, zamknął za sobą drzwi na klucz, otworzył okno i rzucił się na łóżko. Kiedy z gardła najemnika zaczęło dochodzić miarowe chrapanie upiór opuścił jego umysł, przemieścił się na ulicę i skierował w stronę głównej części miasta. Z tego co zdążył się zorientować były tu co najmniej trzy duże warsztaty alchemiczne. Mesmer odwiedził każdy z nich. W dwóch przypadkach właściciele odznaczali się zbyt dużą siłą woli, by opętanie ich przebiegło bez wszczynania zamieszania. Na szczęście przeniknięcie do głowy trzeciego nie przysporzyło większych problemów.
Chwilę potem demon, kierując ruchami alchemika, wystawił na drzwiach zakładu tabliczkę z informacją, że dziś zamknięte.
Zszedł schodami do piwnicy i rozpoczął badanie dostępnych tu materiałów, składników oraz aparatury alchemicznej. Kiedy już wiedział, czym mógł dysponować rozpalił ogień na niewielkim palenisku i zabrał się do pracy.

***


Kilka godzin później

Do umówionego czasu spotkania została godzina, może dwie, więc Mesmer zebrał przygotowane przez siebie mikstury do skórzanego worka, związał go sznurkiem, ugasił piec i udał się schodami na górę, do wyjścia z warsztatu. Zaniósł pakunek prosto do karczmy, położył pod drzwiami swojego pokoju, a następnie wyprowadził opętanego alchemika na ulicę i tam pozostawił. Zanim ten odzyskał świadomość upiór był już daleko.
Wrócił do pomieszczenia, gdzie najemnik nadal spał w najlepsze, ignorując wszystko, co się wokół niego działo. Upiór zawisł w powietrzu i przyjrzał się uważnie swojemu nowego naczyniu. Mężczyzna w średnim wieku, sądząc z budowy aury w niezłej kondycji fizycznej, dość precyzyjny i zręczny. Co ciekawe odznaczał się niezwykle czułym nosem. Być może w jego rodzinie byli jacyś zmiennokształtni? Kto wie.
Z rzeczy jakie miał przy sobie, upiór odnotował jednoręczny miecz, sztylet, sakiewkę z tytoniem do fajki, samą fajkę oraz drugą sakiewkę z pieniędzmi. Ubranie składało się ze skórzanej, ćwiekowanej zbroi, płóciennych portek i koszuli oraz pary nadzwyczaj dobrej jakości, wygodnych butów, utwardzonych dodatkowo na przedzie blachą. Idealne obuwie do sprzedawania kopniaków, zachichotał demon.
Ponownie zagłębił się w umyśle naczynia, zmuszając mężczyznę do przerwania snu. Zabrał spod drzwi torbę z miksturami i zaniósł ją na posłanie. Ze środka wyjął trzy butelki. Dwie otworzył od razu i wypił po kolei. Jedna zawierała specjalną mieszankę na złagodzenie „skutków dnia następnego”, druga zaś odżywkę zapewniającą organizmowi sytość i rześkość przez wiele godzin.
Trzecią butelkę zostawił na razie na łóżku. Wyszedł z pokoju przepłukać zimną wodą wciąż ociężałą głowę i załatwić potrzeby fizjologiczne.

***


Ostatnia butelka zawierała truciznę, którą zamierzał nałożyć na ostrze broni. W tym celu posłużył się magią struktury, by po obu stronach ostrza utworzyć niewielkie, ciągnące się na całej jego długości rowki. Odkorkował naczynie, zanurzył krótki patyk w gęstej masie, nabrał na jego koniec odrobinę i podniósł do języka. Splunął.
"Nada się."
Nabrał większą ilość trucizny i zaczął ją równomiernie rozkładać w rowkach, odpowiednio posługując się zaklęciami struktury dla zatrzymania maści na ostrzu. Gdy już zakończył proces, przypiął broń z powrotem do pasa. Wziął duży haust powietrza i dziarsko skoczył na równe nogi. Mikstury wzmacniające zaczynały działać, bo w głowie rozjaśniało mu się coraz bardziej, a i energii przybywało.
Mesmer zabrał torbę z pozostałymi miksturami i opuścił pokój, kierując się na miejsce spotkania. Przechodząc przez główną salę oberży zauważył na oparciu jednego z krzeseł przewieszony dobrej jakości płaszcz podróżny. Miał nawet kaptur.
Fear and ignorance are good business.
Strach i zabobon to dobry interes.
(X)
Awatar użytkownika
Tric
Zbłąkana Dusza
Posty: 8
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Leśny Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Tric »

Tric wstał z łóżka i podniósł cały swój ekwipunek
- No to ja się zbieram... - podniósł ręce do góry, lekko ziewając, po czym skierował się w stronę drzwi - Zobaczymy się przy wyjeździe z wioski - mruknął odwracając głowę w kierunku nowego towarzysza.
W drzwiach widoczne były już tylko lekko powiewające włosy Trica i można było poczuć lekki, delikatny wiatr.
Wychodząc z karczmy zauważył na drodze większy ruch niż zwykle. Postanowił to ignorować i pochylając głową skierował się w stronę zachodniego wyjazdu z wioski.
- Ahh... ci ludzie... - mruknął pod nosem, większość ludzi spojrzała na niego podejrzanie. Natura wieśniaków jest zaskakująca, boją się tego co nieznane...
Na zachodnim wyjeździe widział tylko wyjeżdżające wozy i myśliwych. Z nudów usiadł na ziemi i zaczął rozmyślać o dawnych czasach i co może w swoim życiu zmienić. Miał pusty umysł. Dla relaksu postanowił pograć trochę na lutni. Po jakimś czasie usłyszał dźwięk monet. Wiedział, że ludzie rzucili mu kilka miedziaków.
- Tylko powinno wystarczyć... Będzie na wszelki wypadek - powiedział po czym z powrotem skupił się na grze. Postanowił grać dopóki na miejsce nie dotrze reszta jego nowych towarzyszy.
Awatar użytkownika
Lorlen
Szukający drogi
Posty: 38
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Elf pół leśny, pół górski
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Lorlen »

        Po opuszczeniu pokoju udał się do siebie, by skorzystać z być może ostatniej okazji i umyć się w ciepłej wodzie. Następnie ostrzył przez chwilę miecz, jednak broń była w dobrym stanie, więc nie przysporzyło mu to zajęcia. Zdrzemnął więc się przez dwie godziny. Następnie załatwił wszystko, co trzeba, ubrał się w swój płaszcz z kaprutem i udał na umówione miejsce spotkania, gdzie czekał już Tric.
- Jak tam? - zagadnął wesoło, nie zwarzając na to, że elf jest zajęty grą. - Reszty jeszcze nie ma, jak widzę.
        Miał nadzieję, że dojdą szybko, bo nie uśmiechało mu się czekać w towarzystwie elfa, ani czekać tak w ogóle, jeśli już o tym mowa.
Ian
Rasa:
Profesje:

Post autor: Ian »

        Po wyjściu z pokoju szybkim krokiem zszedł do napełnionej gwarem głównej sali gospody. Lawirując pomiędzy stolikami przeciskał się w stronę wyjścia od czasu do czasu unikając przypadkowego uderzenia kuflem. Gdy wypełnione zapachem, piwa i niemytych ciał przestrzenie miał już za plecami skierował się do stajni gdzie miał nadzieję wynająć konie i poczekać na przyjazd przesyłki. Przywitał go miejscowy stajenny o powierzchowności wioskowego głupka. Krótka wymiana zdań wykazała, że nie była to wyłącznie powierzchowność. Swoje obowiązki wykonywał jednak dobrze, konie wyglądały na zadbane i dobrze odżywione. W czasie gdy stajenny pobiegł przyprowadzić właściciela, Ian przeszedł się wśród boksów oglądając znajdujące się w nich rumaki. Właściciel okazał się sędziwym, ale miłym jegomościem, który nawet specjalnie nie próbował go naciagnąć. Ostatecznie zdecydował się na dwa gniadosze i jednego kasztanka. W rękach właściciela zostawił garść monet na którą składała się również kaucja i opłata za przetrzymanie jego siwka. Minęły dwie godziny nim do stajni zawitał goniec, przywożąc obiecany ekwipunek i niewielką sakwę wypełnioną złotem. Z pomocą stajennego oporządził wynajęte konie i poprowadził wierzchowce w kierunku zachodniego wyjazdu z wioski, robiąc jedynie krótką przerwę na zakup strzał i zapasowego miecza. Gdy zbliżał się do miejsca spotkania z daleka ujrzał czekających już Trica i Lorlena oraz zbliżającego się od strony karczmy Mesmera. Powolnym stępem podjechał kilkadziesiąt metrów i poczekał na nadchodzącego Mesmera, w miedzyczasie przysłuchując się przyjemnym dźwiękom wydobywającym się z lutni.

- Dobrze was znowu widzieć - przywitał się uprzejmie, a jednocześnie dziwiąc się w jak dobrym stanie był ludzki najemnik. Reszta też wyglądała na gotowych, szczególnie Lorlen, który zdawał się być wręcz zniecierpliwiony. Rozumiał go zresztą doskonale.
- Myślę, że mamy już wszystko czego potrzebujemy, nie możemy pozwolić sobie na dłuższą zwłokę. Dobierzcie konie, które wam pasują i ruszamy - zakończył mocnym głosem, choć wcale tego nie planował, widocznie pobyt w wiosce i poczucie bezczynności odczuł bardziej niż do tej pory mu się wydawało.
Ostatnio edytowane przez Ian 12 lat temu, edytowano łącznie 2 razy.
Awatar użytkownika
Mesmer
Szukający Snów
Posty: 185
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Upiór
Profesje: Mag , Alchemik , Zielarz
Kontakt:

Post autor: Mesmer »

- Ten będzie mój - pogłaskał po pysku jednego z dwójki brązowych wierzchowców. Od razu zrezygnował z wyboru kasztanka, bo gdy tylko się do niego zbliżył zwierzę prychnęło i zrobiło krok w tył. Koń prawdopodobnie źle znosił jego demoniczną aurę. Na szczęście dwóm pozostałym było to zupełnie obojętne. Mesmer włożył stopę w strzemię, lekko odbił się od ziemi i ziajął miejsce w siodle. Położył przed sobą torbę z miksturami. Korzystając z chwili czasu zręcznie wyjmował jedną butelką po drugiej i przy pomocy zaklęć struktury mocował je do szerokiego pasa u spodni. W końcu, kiedy torba była pusta, zmiął ją i włożył do kieszeni płaszcza.
- Jestem gotowy. - odwrócił wierzchowca przodem do reszty grupy.
Fear and ignorance are good business.
Strach i zabobon to dobry interes.
(X)
Awatar użytkownika
Tric
Zbłąkana Dusza
Posty: 8
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Leśny Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Tric »

Tric zaprzestał grania na lutni, po czym podszedł do jednego z wolnych wierzchowców i pogłaskał go po grzywie. Spokojnie spojrzał mu w oczy, po czym zaczął poprawiać swój ekwipunek żeby nie przeszkadzał mu w jeździe
- Ten jest mój! - powiedział z uśmiechem po czym płynnym ruchem wskoczył na siodło. - Chyba możemy ruszać... - jeszcze raz pogłaskał konia, po czym wyjechał trochę na przód. - Wszyscy już gotowi? - zapytał zniecierpliwiony, poprawiając w tym samym czasie rękawice.
Jeszcze raz spojrzał na wszystkich, spoglądając na Iana lekko się uśmiechnął, po czym obrócił konia i zaczął powoli zmierzać poza granice wioski.
- W drogę! - krzyknął z całych sił
Ciąg dalszy: <Mesmer, Lorlen, Tric, Ian>
Zablokowany

Wróć do „Grydania”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości