Świątynia DeszczuMarny koniec

Znajdująca się na wyspie świątynia już dano stała się tylko opuszczonym budynkiem. Jednak w jej wnętrzu kryje się wiele ciekawych przedmiotów i zwojów dotyczących magi powietrza i wody.
Zablokowany
Awatar użytkownika
Laia
Szukający drogi
Posty: 32
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Człowiek, Strażnik
Profesje:
Kontakt:

Marny koniec

Post autor: Laia »

Szamotała się długo, aż w końcu opadła z sił.

**
Obudziła się, wypluwając z gardła kropelki wody. Wisiała nad jakimś basenem, pod nią pływały jakieś dziwne istoty, o których dotąd jeszcze nie słyszała.
Rozejrzała się jeszcze po pomieszczeniu. Przed nią znajdowała się ściana ułożona z białych dużych cegieł. Wszystko było pokryte bluszczem i mchem. Nie widziała światła słońca, tylko malutki płomień pochodni. Obok nie wisiał nikt więcej, tylko ona w czterech pustych ścianach.
Nie panikuj, powtarzała sobie, jednak trudno jej było pogodzić się z tym, że została schwytana. Wtem drzwi otworzyły się i jej oczom ukazali się dwaj młodzieńcy. Strażnicy. Na sobie mieli błękitne hełmy, w rękach trójzęby, a na klatach niebieski pas, z jakimś dziwnym emblematem. To byli trytoni, tyle że w ludzkiej postaci.
Za pomocą magii wody odcięli liny z wodorostów, na których wisiała. Przetransportowali na ląd, znów zawinęli wodorostami, tak że zakuta była w kajdanki.
- Nie jestem wrogiem, nic wam nie zrobię - zaczęła, jednak strażnicy nie reagowali na żadne z jej słów.
Zaprowadzili ją przed oblicze pewnej bardzo starej kobiety. Stała ona na podeście, obok niej znajdował się kamienny stół, a nad nimi niebo. Wyjątkowo piękne. Tego dnia słońce łączyło swą wędrówkę z księżycem. Przez chwilę zapomniała, w jakiej jest sytuacji, z zamyślenia wyrwał ją jednak huk wulkanu. Znów zaczął pluć lawą.
Wtedy twarz starej kobiety sposępniała, powiedziała coś w języku niezrozumiałym dla Laii, wtedy też mężczyźni rozplątali część jej kajdan, podeszli do stołu i mimo stawianego przez nią oporu przywiązali na wznak. Teraz widziała tylko niebo - i staruszkę, która nad nią stanęła. Na jej pępku położyła jakiś półmisek z wodą, w usta wsadziła kwiat lotosu.
Zaćmienie zbliżało się, a staruszka coraz głośniej wypowiadała inskrypcje i coraz głośniej huczał wulkan. Laia wiedziała już, co się z nią się stanie i wiedziała, że tylko cud ją uratuje.
Kapłanka wyciągnęła nóż i wraz z nałożeniem się dwóch obręczy na siebie wbiła go mocno w serce strażniczki. Oczy Laii zaszły łzami, ostatni raz spojrzała w niebo, ostatni raz zachłysnęła się powietrzem, w którym czuła woń własnej krwi, ostatni raz usłyszała huk wulkanu, ostatni raz.
Wraz z jej śmiercią ucichł wulkan. Jej ofiara była konieczna, by uratować całą wyspę. Była konieczna...
Zablokowany

Wróć do „Świątynia Deszczu”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość