Skały Rozbitkow[Kamieniste wybrzeże]Kiedy anioł demonem się staje.

Niebezpieczna, zdradliwa płycizna z ostrymi skałami, na której bardzo często rozbijają się statki.
Lucan
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 119
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Mroczny Elf
Profesje:
Kontakt:

[Kamieniste wybrzeże]Kiedy anioł demonem się staje.

Post autor: Lucan »

Lucan dotarł tutaj przez ciasne uliczki Serenaa. Kierowany podświadomym pragnieniem zaspokojenia własnych potrzeb wędrował w dół przez pagórki i skaliste schodki, zwiedzał ogromne pola zbóż i wiejskie chatki położone tuż na krańcach klifów. Mijając wielokrotnie pastereczki ze swoimi stadami, próbował wcale nie myśleć o tajemniczym zniknięciu Ity. Mimo prób poszukiwań, nie odczuwał jej w okolicy, ani też nikt jej nie widział rankiem, gdy wyparowała z miasta. Ciągłe wpatrywanie się w błogie dziewczęta na trawie jedynie przypominało mu o utracie kogoś naprawdę bliskiego.
Demonolog nie mógł się z tą stratą pogodzić. Pokonując kolejne stopnie wybite w ogromnych kamieniach Wybrzeża Cienia, rozglądając się uważnie za wskazówkami kreślącymi drogę na płytkie wybrzeże, przeszedł przez gęste krzaki jagód lądując na małych kamyczkach wrzuconych losem natury w piasek. Czuł każdy z nich pod wiernymi, niezniszczonymi butami. Wiatr nadchodzący z morza uderzał we włosy wzbijając tylną część fryzury w tuman nici i kosmyków. Mroczny Elf zaniedbawszy sprawę poprawnego wyglądania wdrapał się na jedną z ostrych, spiczastych skał broniących lądu wybrzeża przed źle kierowanymi statkami, atakami spod tafli morskiej. Wpatrując się w pustą przestrzeń horyzontu, Lucan zdał sobie sprawę z własnego osamotnienia. Powtórnie przypomniał mu się obraz Nemorianki uchwyconej duszą z jego własnym życiem; zapieczętował ją mimo wyraźnych wytycznych ze strony dawnych magów-demonologów.

- Niczego nie żałuję... - przyznał cicho. Zatrzymując wzrok na kropelkach wody z bijących w skałę fal, mag chwycił za kostur zakończony ostrzem kosy i z wyraźną delikatnością postukał nim o materiał skalny. Mały purpurowy wir pojawił się tuż przed mężczyzną; uczony klęknął przed nim, wpatrując się w wielokrotnie powtarzane obrazy widoczne tylko i wyłącznie dla niego. Oglądał coś... a może obserwował.
W nocy wszelkie doznania odkryć muszę... bo tylko nocą zmysły nie mamią ludzi.
Awatar użytkownika
Riell
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 69
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Upadły Anioł
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Riell »

Kamienista plaża była tym, w co właśnie wpatrywała się Riell. Nie miała aktualnie nic lepszego do roboty od wpatrywania się w przestrzeń. Dawno znudziło jej się pomaganie wieśniakom pozbyć się wrednych chochlików, czyhających na ich marchewkę i bakłażany. Er Nael potrzebowała mocniejszych wrażeń, których ostatnimi czasy bardzo jej brakowało. Niestety nie miała pomysłów na zmianę stanu rzeczy. Pozostawało jej tylko to mało wymagające zajęcie, jakim było patrzenie się przed siebie. Wpatrywała się w ten niezakłócony, nieruchomy obraz.

Poprawka; wpatrywała się w obraz z pozoru niezakłócony i nieruchomy. Po pewnym czasie pewien fragment błogiego krajobrazu jednak zmieniał swoje położenie. Robił to jednak za szybko, by moc zwalić to na ruchy mas powietrza. Zaintrygowana tym zjawiskiem anielica bezszelestnie wybiła się w powietrze i poszybowała zobaczyć to z bliska. Elementem nie pasującym do układanki okazała się postać. Er Nael uśmiechnęła się złowieszczo i najciszej jak potrafiła wylądowała tuż obok tajemniczej osoby. Nachylając się najbliżej ucha "ofiary" swojego żartu, powiedziała dość głośno - Bu! - po czym niemal automatycznie przygotowała się do ewentualnego odskoku czy uniku, w razie gdyby zaskoczona postać chciała zareagować odruchowym atakiem. Riell uśmiechnęła się w zadziorny sposób.
- Przeszkadzam w czymś? - zapytała mierząc postać wzrokiem od stóp aż po czubek głowy. Postać nie wyglądała na szczególnie szczęśliwą. Anielica zastanawiała się, czy to czasem nie jej sprawka, choć po dłuższym zastanowieniu wydało jej się to mało prawdopodobne.
I cry, when angels deserve to die
Lucan
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 119
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Mroczny Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Lucan »

Obrazy Wybrzeża Cienia migotały w magicznym kręgu. Demoniczne lustro przemierzało lasy, skały, jaskinie i domostwa, wędrowało zaklętym okiem przez pułapy wielu miar i odległości; szukało jednego jedynego miejsca w którym - wedle wskazówek magicznych - powinna znajdywać się Ita. Lucan, cały czas wpatrzony w szereg zmieniających się ciągle krajobrazów, złapał się za podbródek rozmyślając o całej zaistniałej anomalii.
Nie ma jej tutaj... to może została porwana? Może któryś z równych mi demonologów był w pobliżu Serenaa i dzięki własnej sile odczuł magię wiązania? Jeśli tak... to musiałby zostawić jakiś magiczny ślad, choćby część własnej energii. Złapanie przywiązanego Demona wymaga bardzo silnego umysłu, umiejętności na poziomie mistrzowskim... lat praktyki i zniszczenia trwającej już więzi. Jeśli tak w ogóle się stało, to czemu nie odczułem na sobie przełamania związania? Nawet gdybym spał... moje ciało powinno zareagować bólami i okropnym pieczeniem skóry. Ach, niczego już nie rozumiem... Powinienem więc sprawdzić..
Nie dokończył. Skrzydlata postać przerwała wewnętrzny monolog Maga. Lucan bez żadnego widocznego uczucia na twarzy powstał z klęczek, portal automatycznie zamknął swe wrota znikając z powrotem w pochłaniającej pustce. Odwróciwszy się na pięcie i z lekkim poirytowaniem patrząc na okazały model mężczyzny wyglądającego tak dziewczęco, że jednooki pirat z zaćmą i we mgle może skusiłby się go zaprosić na noc; w dodatku ubranego jak stara wiejska baba, po chłopsku i w ogóle - niechlujnie. Demonolog miał ochotę zrzucić się ze skały.
- Czy ja mam jakąś tabliczkę z napisem: "Strachy na lachy"? - odpowiedział na pytanie pytaniem. Przy okazji pokłonił się nisko. - I tak, właśnie mi przeszkodziłaś, Istoto, w czymś diabelsko ważnym. Nie rób jednak sobie wyrzutów sumienia z tego powodu. Uznam, że zaczepiłeś mnie z czystej ciekawości. Istoty twojego pokroju, przebierańców z karnawału, nie grzeszą cierpliwością.
Ani gustem, dodał w myślach.
Spróbował się uśmiechnąć mimo braku wiadomości na temat Ity.
- Cóż jednak sprowadza skrzydlatego człowieka na mroczny, krwawy zakątek Serenaa? Czyżby ktoś mnie poszukiwał, czy to może zwyczajny przypadek?
W nocy wszelkie doznania odkryć muszę... bo tylko nocą zmysły nie mamią ludzi.
Awatar użytkownika
Riell
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 69
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Upadły Anioł
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Riell »

- Jeżeli kiedykolwiek takową miałeś, to musiałeś ją zgubić, bo nie widzę żadnej - powiedziała jakby ignorując ironiczne zabarwienie pytania.
- Ciekawość to pierwszy stopień do piekła, a istotom mego pokroju do niego daleko - dodała, słysząc kontynuację wywodu swego rozmówcy, nieznacznie ruszając skrzydłami, by podkreślić swe pochodzenie. Niestety jej słowa nie do końca pokrywały się z prawdą. Rzeczywiście, anioły z reguły z piekłem związku nie mają, niestety w momencie ucieczki zbliżają się do niego wielkimi krokami. Riell była tego świadoma, lecz nie dopuszczała do siebie myśli o tym, jak bardzo zgrzeszyła trzy lata temu, gdy nie wróciła do Nieba. Wciąż nie zaakceptowała swego losu.
- A jeśli chodzi o przebierańców, to z nimi w szczególności nie mam nic wspólnego... - dodała po kilku sekundach milczenia, bo nie mogła dojść do tego, skąd taki wniosek. W tym momencie machnęła skrzydłami i uniosła się na wysokość pięciu łokci. Usiadła w powietrzu utrzymując się w miejscu poprzez regularne ruchy skrzydeł.
- Mówisz, jakbyś czytał mi w myślach - zawołała. - Szukałem cię! I jak widać znalazłem. Na razie nie mogę ci jeszcze powiedzieć, dlaczego. Możliwe, że dowiesz się wkrótce. - Mówiła spokojnie, choć dało się wyczuć nutę ekscytacji. Jej ton zdradzał jej poczucie wyższości, choć była ona zupełnie nieuzasadniona. Ze swojej pozycji patrzyła na lekko poirytowaną postać z góry, sama
do końca nie wiedząc dlaczego niby miałaby go szukać. Postanowiła improwizować. Zabawić się w kotka i myszkę. Ukoić swoją znudzoną duszę. Wiedziała, że później może być ciężko wybrnąć z tego małego przedstawienia, ale postanowiła zaryzykować.
- W czym tak ważnym ci przeszkodziłem? - zapytała oblatując rozmówcę dookoła i lądując naprzeciwko niego, dość blisko... za blisko dla kogoś, kto ceni sobie swoją przestrzeń osobistą, patrząc ciemnoskóremu mężczyźnie prosto w oczy. Jej wzrok był wyzywający, arogancki. Rzuciła mu rękawicę i liczyła na to, że on ją podniesie.
I cry, when angels deserve to die
Awatar użytkownika
Felippe
Szukający Snów
Posty: 166
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Mai podmuchu
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Felippe »

Mimo mrocznej nazwy, nad Wybrzeżem Cienia panowała względnie ładna pogoda. Wiatr wiał słabo, niosąc ze sobą maleńkie kropelki wody, a na szarobłękitnym niebie leniwie płynęły duże, ciężkie chmury. W tym spokojnym klimacie nie wiadomo skąd pojawiło się coś dość niepokojącego. Na widnokręgu pojawiła się mała, biała, puchata chmurka, która na dodatek szybowała z dość dużą prędkością pod wiatr. Być może nie przykułoby to uwagi osoby odpornej na dziwactwa pogodowe w Alaranii, gdyby nie fakt, że na chmurce, jak gdyby nigdy nic, siedział sobie pewien osobnik. Co więcej, zdawało się, że zauważył dwoje ludzi na wybrzeżu, bo w pewnym momencie chmurka zboczyła z wcześniejszego kursu i zaczęła sunąć w ich stronę.

Felippe już od dłuższego czasu był w podróży i jak najszybciej chciał gdzieś odpocząć. Co prawda nie brał pod uwagę brzegu morza, ale zobaczywszy tam dwie osoby postanowił przyjrzeć im się z bliska. Być może mogli mu też pomóc. Lecąc w ich stronę pokładał duże nadzieje w przyszłym spotkaniu się z nimi. Dla pewności postanowił nie lądować tuż przy nich, coby ich nie przestraszyć. Wolał raczej zejść na ziemię gdzieś w pobliżu i przybyć do nich w bardziej konwencjonalny sposób, a mianowicie za pomocą nóg.
Będąc już na ziemi i idąc raźnym krokiem w stronę nieznajomych (chociaż kto był dla naszego bohatera nieznajomym!) usłyszał skrawek ich rozmowy, który bynajmniej nie brzmiał na przyjacielską pogawędkę. Postanowił wykorzystać tą sytuację na swoją korzyść, tak, aby wydawało się, że spadł im z nieba.
- Przyjaciele! - krzyknął radośnie, będąc jeszcze w pewnym oddaleniu od nich, aby nie byli aż tak zaskoczeni jego przybyciem.
- Wydawało mi się, że słyszałem kłótnię. Nie chcę się zagłębiać w szczegóły waszych prywatnych spraw, ale znam doskonały sposób, aby zakończyć każdy spór - powiedział będąc już dosyć blisko. Przy ostatnim zdaniu oczy błysnęły mu żarliwie. Pogrzebał w torbie przymocowanej skórzanym pasem do bioder i uśmiechnął się zagadkowo.
- To jak? Ja pomogę wam, jeśli wy pomożecie mi! - mówiąc to, triumfalnie zaprezentował sporych rozmiarów flaszeczkę z fioletowym płynem i dziwnym, przypominającym bakłażana, warzywkiem na etykiecie. W komiczny sposób poruszył brwiami w górę i w dół, co miało być gestem zachęcającym do wspólnego napitku.
Uważaj, żeby nie pomylić nieba z gwiazdami odbitymi nocą na powierzchni stawu
Awatar użytkownika
Riell
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 69
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Upadły Anioł
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Riell »

Nie zdążyła uzyskać odpowiedzi ze strony ciemnoskórego, gdyż rozmowę przerwał im krzyk nadbiegającego młodzieńca. Mężczyzna ten pojawił się znikąd i wołał do nich, jakby się dobrze znali. Srebrnowłosa zaskoczona całą sytuacją odsunęła się od swojego pierwszego rozmówcy i zaczęła lustrować wzrokiem przybysza.
- Czy my się znamy? - zapytała zaintrygowana zwrotem "Przyjaciele". Co więcej miała wrażenie, że już go kiedyś widziała. - Nie masz się o co martwić, to nie była kłótnia, raczej krótka wymiana zdań... - dodała po chwili uśmiechając się. - Jaki to sposób znasz? - dopytała.
Głupawy uśmieszek wdarł się na jej twarz, w momencie, gdy ujrzała flaszeczkę.
- Czy mnie oczy mylą, czy to jest nalewka z bakłażana?! Niełatwo o nią w dzisiejszych czasach - zawołała radośnie podchodząc bliżej przybyłego, zupełnie zapominając o swoim chytrym planie wrabiania poirytowanego rozmówcy nr 1.
- A czego oczekujesz od nas w zamian? - zadała kolejne pytanie.
Szczęście jej dzisiaj sprzyjało! Kolejna interesująca postać pojawiła się niemal jak na zawołanie, w dodatku z tak zacnym, bakłażanowym trunkiem. Riell nie posiadała się z radości i już knuła co by tu zamieszać, by jeszcze bardziej pokręcić całą sytuację. Jej dwukolorowe oczki aż iskrzyły z ekscytacji.
I cry, when angels deserve to die
Awatar użytkownika
Felippe
Szukający Snów
Posty: 166
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Mai podmuchu
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Felippe »

Felippe dojrzał ekscytację w oczach skrzydlatego mężczyzny i już wiedział, że jest jego. Drugi jegomość nie zdradzał entuzjazmu, albo ściślej mówiąc... nic nie zdradzał. W takim wypadku Felippe postanowił skupić się na Jego Anielskości.
- Czy my się znamy? Przyjacielu, jeśli dotąd nie znałeś mojego imienia, to jestem Felippe - powiedział kłaniając się szarmancko, a zarazem niedbale. Według niego to wystarczyło, zresztą zapał rozmówcy również na to wskazywał.
- Owszem, oto ona! Widzę, ze mam do czynienia z prawdziwym koneserem. Jestem więc zaszczycony. Jedyna pomoc, jakiej od was... - tu zawahał się i zerknął w stronę elfa, jakby nadal miał nadzieję, że tamten dołączy - ...oczekuję, to pomoc w opróżnieniu tej małej flaszeczki - dokończył potrząsając przejrzystym płynem koloru dojrzałych bakłażanów. Nie czekając dłużej odkorkował butelkę, z której buchnął przedziwny, słodkawo-alkoholowy zapach z nutką czegoś, co przywodziło na myśl niezbyt przyjemne prace ogrodowe. Dla Felippe nie stanowiło to w zupełności problemu z uwagi na to, że był on całkowicie pozbawiony węchu. Miał tak od samego urodzenia, więc nie wiedział, ile wspaniałych i okropnych rzeczy traci. Inaczej mogło być z aniołem, ale wszystko wskazywało na to, ze ceni sobie ten trunek, więc problemu być nie powinno.
- A więc moi przyjaciele mają zawsze pierwszeństwo - powiedział podsuwając flaszkę tuż pod nos mężczyzny. Właściwie równie dobrze mógł być to kilkunastoletni chłopak jak i stary pryk, z tymi aniołami to nigdy nie wiadomo, ale lekkodusznemu maiowi zupełnie to nie przeszkadzało.
- Ach, wybacz, ale nie mam ze sobą szklaneczek... - dodał jeszcze z przesadnie przepraszającą miną. To było dziwne, ale jego nowy towarzysz wcale nie wyglądał na sztywniaka, jakimi była większość Niebian. Może jednak nie był jednym z nich? Tylko kim w takim razie?
Uważaj, żeby nie pomylić nieba z gwiazdami odbitymi nocą na powierzchni stawu
Awatar użytkownika
Riell
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 69
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Upadły Anioł
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Riell »

- Miło mi cię poznać, Felippe. Nazywam się Riell Er Nael. Przedstawiłbym ci swego towarzysza, ale jeszcze sam nie wiem jak się nazywa - powiedziała z lekko zażenowaną miną spoglądając na elfa.
- Ach, ta bakłażanowa woń. Przypomina mi dzieciństwo i specjały mojej mamy... Tak, bakłażanowa zapiekanka, to było to! - powiedziała rozmarzając się. Po chwili przerwy kontynuowała - szczerze mówiąc nie takiej prośby się spodziewałem. Trochę to wieje podstępem, ale w rzyci to mam! Tu chodzi o ten wspaniały trunek! - zawołała odrzucając swe wątpliwości. Zdjęła z pleców plecak oraz futerał, a następnie usiadła na nim. Przeciągnęła się. Rozprostowała skrzydła i ponownie je złożyła.
Riell nie przejęła się brakiem szklaneczki. Sięgnęła po podsuniętą jej butelkę, jeszcze raz zaciągnęła się zapachem trunku, uśmiechnęła się głupkowato mimochodem i pociągnęła sporego łyka z flaszeczki kończąc go niemal sakramentalnym "Ach". Poklepała miejsce obok siebie, zachęcając Felippe, by usiadł obok. Futerał był dość wytrzymały i już gorsze rzeczy znosił... Dużo gorsze...
- Ach... jaki piękny dzień! - zawołała przepełniona swoim szczęściem.
Słońce było coraz niżej nad horyzontem. Późne popołudnie rzec można. Wiał przyjemny wiaterek, rozwiewający włosy Er Nael. Fale w przyjemnym dla ucha rytmie uderzały o nagie skały. Błogi uśmieszek wdarł się na twarz anielicy.
I cry, when angels deserve to die
Awatar użytkownika
Felippe
Szukający Snów
Posty: 166
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Mai podmuchu
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Felippe »

Felippe uważnie acz niezbyt nachalnie przyglądał się Riell. Bardzo ucieszyły go nieprzewidywalne reakcje i zmiany nastroju anioła. Był świetnym obiektem do obserwacji, Felippe śmiał twierdzić nawet, że lepszym niż większość ludzi a nawet równie dobrym jak niektóre krasnoludy po pijaku. Z ostatecznym osądem postanowił jednak poczekać aż sytuacja się rozkręci. Miał przygotowany również plan B - w jego torbie znajdowało się jeszcze kilka innych flaszeczek, co prawda o mniej zacnej zawartości, ale po opróżnieniu butelki bakłażanowej nalewki nie powinno to skrzydlatemu robić większej różnicy.

Młodzieniec nie omieszkał skorzystać z zaproszenia towarzysza. Bez wahania usiadł na wskazane miejsce i przymknął na chwilę oczy. Uwielbiał lekki podmuch wiatru na twarzy i promienie słońca przeświecające czerwonawym blaskiem przez zamknięte powieki. Uwielbiał również poznawać nowe, fascynujące osoby ze skłonnościami do picia tego, co im podsuwał. To nie tak, że lubił manipulować innymi i zabawiać się ich kosztem. Chodziło raczej o samą przyjemność nieprzewidywalności. No, może też o maluteńkie poczucie wyższości... Ten aspekt jednak bardzo zależał od samego obserwowanego, więc nie była to ustalona reguła.

Niemniej jednak zadowolenie anioła udzieliło się także i jemu. Otworzył oczy i przekrzywił lekko głowę opierając ją na swoim ramieniu tak, aby móc widzieć wyraz twarzy Riell. Cieszył się, że ten nie pomyślał nawet o przekazaniu mu butelki. Dużo zabawniej było, kiedy ktoś sam wypijał wszystko, pozwalając Felippe w stanie nienaruszonej świadomości cieszyć się jego pijackimi opowieściami. Liczył, że i tak będzie tym razem, trzeba było tylko nakłonić anioła do pociągnięcia kolejnego łyka.
- Proponuję, przyjacielu - odezwał się wreszcie - aby uczcić tak wspaniałe popołudnie kolejną kolejką! - Pod koniec zdania jego ton przybrał wyraźnie entuzjastyczne zabarwienie, w czym pomógł dodatkowo szeroki uśmiech, który wykwitł na twarzy chłopaka. Nie chciał narzucać tematu do rozmowy, wolał, aż wyjdzie on od rozmówcy, jednak gdyby tak się nie stało, zachował w pamięci wzmiankę o dzieciństwie i specjałach mamy Er Nael.
Uważaj, żeby nie pomylić nieba z gwiazdami odbitymi nocą na powierzchni stawu
Awatar użytkownika
Riell
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 69
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Upadły Anioł
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Riell »

- Słusznie prawisz, drogi Felippe!- zawołała i pociągnęła kolejny łyk i podała towarzyszowi butelkę. W ustach pozostał jej przyjemny posmak alkoholu i bakłażanów. Po krótkim zastanowieniu wyjęła z plecaka przeciętnej wielkości szkicownik, kilka pisadeł i zaczęła skrobać coś na papierze. Bardzo pochłonęło ją to zajęcie. Siedziała tak, że Felippe nie mógł widzieć co tam sobie bazgroli. Co jakiś czas spoglądała się z nad kartek, po czym jej wzrok znów wędrował na jej dzieło.
By zająć czymś swojego towarzysza zapytała :
- Czym się zajmujesz, mój przyjacielu? - Chyba udzieliło jej się to często używana przez Felippe określenie. Ale jak by inaczej nazwać kogoś, kto tak dobrodusznie dzieli się dobrami tego świata? Riell wciąż pozostawała trochę nieufna wobec szczodrości towarzysza, więc postanowiła nie przesadzać z tym trunkiem. Jeszcze ją okradnie jak będzie pijana... W sumie nie miała przy sobie za wiele cennych rzeczy. No może zbroja, ale musiałby ją z niej ściągnąć. Miecze w sumie też można by było sprzedać, nie wydawały się jej specjalnie cenne." Zresztą, skoro go stać na takie luksusy... zaraz, zaraz... Przecież to też mógłby ukraść..." -pomyślała i westchnęła tylko, wciąż mażąc coś na arkuszu papieru z niemal zapartym tchem.
I cry, when angels deserve to die
Awatar użytkownika
Felippe
Szukający Snów
Posty: 166
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Mai podmuchu
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Felippe »

Chcąc nie chcąc Felippe przejął butelkę z trunkiem. Pociągnął sporego łyka nazbyt demonstracyjnie, żeby nie było wątpliwości co do tego, że nie ma żadnych nieczystych zamiarów. Taki łyk nie sprawiał mu różnicy ani w smaku, którego praktycznie nie odczuwał, ani w zaburzeniu umiejętności oceny sytuacji, bo tak mała ilość alkoholu na niego nie działała. Wiedział jednak, że ludzie (i nie tylko) piją chętniej w towarzystwie. Zresztą w chwili obecnej coś innego zajęło jego myśli. Siadał na wszystkie znane mu sposoby, aby zobaczyć, co też tworzy się na papierze, ale nie dało się nic zobaczyć nie będąc nachalnym. Skrzywił się teatralnie, choć Riell nie mógł tego zauważyć zajęty swym dziełem. Odkładając więc odkrycie tajemnicy na później (przecież nie mógł całkowicie z tego zrezygnować!) postanowił zająć się z kolei pytaniem. Niestety ono także przysporzyło mu pewnych trudności.
- Czym się zajmuję? Życiem! - odpowiedział, głośnym śmiechem maskując swoje niezadowolenie z faktu, że rozmowa zeszła na jego temat. To nie tak, że był przesadnie skromny. Po prostu uważał, że nie ma nic ciekawego do opowiedzenia. Całe jego życie polegało na tym, że pałętał się po różnych miejscach słuchając historii życia lub pijackich opowiastek innych ludzi. Nie miał konkretnego celu, nie walczył o dobro i sprawiedliwość, cnotę swojej wybranki lub też mroczną żądzę władzy. Chciał po prostu żyć i podróżować tam, gdzie go poniosą ziemia lub przestworza. Zadumał się nad tym, by po chwili powoli i dostojnie powstać. Spojrzał na niebo różowiące się lekko od zbliżającego się zachodu słońca. Potem przeniósł swój wzrok na towarzysza. Uśmiechnął się triumfalnie.
- A ty? Czym się zajmujesz? - zapytał, szybko doskakując do niego i zaglądając przez ramię na to, co skrobał na papierze, zanim Riell mógłby się połapać w sytuacji i zasłonić swoją tajemniczą tajemnicę, którą chyba jednak chciał wyjawić, skoro bez dłuższego wahania wyjął ją z plecaka.
Uważaj, żeby nie pomylić nieba z gwiazdami odbitymi nocą na powierzchni stawu
Awatar użytkownika
Riell
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 69
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Upadły Anioł
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Riell »

Kolejna wymijająca odpowiedź... Niepocieszona Riell westchnęła i leniwie odpowiedziała:
- Ja zajmuję się tym właśnie.... - powiedziała nie kryjąc swojego dzieła. Na początku przybrała tryumfalną postawę i z dumną miną wolną dłonią wskazała na swą pracę. Niedługo trwała ta mała inscenizacja, bo gdy tylko Felippe zaczął oglądać rysunek, zaczęła się śmiać. Nie bez przyczyny. Powodem jej rozbawienia było to, co za jej sprawą pojawiło się na arkuszu papieru. Wielki, dorodny i fioletowy... BAKŁAŻAN! Nie było to jednak zwykłe warzywko... Temu bakłażanowi źle z pędów patrzyło... miał w sobie coś złowrogiego... no... jak na bakłażana to był całkiem mroczny.
- Ach, to ta nalewka wprawiła mnie w taki bakłażanowy nastrój. Niestety nie mogę już więcej wypić, choć mnie kusi... Jestem w pracy i realizuje pewne... zlecenie. No, przynajmniej staram się realizować. - Znów się zaśmiała. - Jak na razie coś mi nie idzie... Na razie.
Zamyśliła się na chwilę patrząc w dal, a wiatr zawiał jej włosy na twarz. Nie patrząc na kartkę mazała jeszcze coś na oślep, chyba jakieś podłoże pod bakłażanem.
- Zajmowanie się życiem brzmi interesująco - przerwała wreszcie ciszę. - Zastanawiam się, jak to jest się nim nie zajmować... - podzieliła się swoim przemyśleniem z towarzyszem.
I cry, when angels deserve to die
Awatar użytkownika
Felippe
Szukający Snów
Posty: 166
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Mai podmuchu
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Felippe »

Widząc dzieło Riell, Felippe zawtórował mu dźwięcznym śmiechem. Zawsze lubił rośliny, nawet znał się na nich co nieco, a bakłażan właśnie był jedną z jego ulubionych. Nie chodziło tu jednakże o walory smakowe, bo tych Felippe nie potrafił docenić ze swoim upośledzonym zmysłem smaku, zawsze za to podobał mu się jego intensywnie fioletowy kolor.
- Chyba zostaniesz moim ulubionym artystą! - krzyknął wesoło nie przestając się śmiać. Dopiero, kiedy Riell powiedział, że nie będzie już pił, jego nastrój stał się nieco mniej wesoły, co zaznaczył robiąc smutną minkę. Po chwili jednak wzruszył ramionami, jakby mówiąc "trudno". Do głowy wpadł mu lepszy pomysł, który miał zamiar wcielić w życie przy najbliższej okazji.

Robiło się coraz później, słońce już zdawało się dotykać ziemi gdzieś tam, na horyzoncie, co więcej rozhulał się wiatr, przez co fale bijące o brzeg stały się głośniejsze i jakby bardziej natarczywe. Słowa Riell wyrwały Felippe z głębokiego zamyślenia. Nie usłyszał początku wypowiedzi, więc nie zrozumiał sensu tego, o czym mówił anioł, dlatego, żeby nie wyjść na nieuprzejmego, wydał z siebie dźwięk brzmiący jak "hmh" i postanowił filozoficznie zamilknąć. Niespodziewanie wzdrygnął się i gwałtownie obejrzał w tył, w stronę kamienistego wybrzeża. Potem z niepokojem w oczach spojrzał na Riell.
- Słyszałeś to? - zapytał niepewnie. Brwi miał ściągnięte, wyglądał na na wpół zdziwionego, na wpół przestraszonego. Rzucił jeszcze wzrokiem w kierunku elfa, ale ten zdawał się być zajęty swoimi sprawami. Z powrotem spojrzał na Riell i pokręcił głową dając mu do zrozumienia, że to nie tamten.
- Jestem przekonany, że coś słyszałem i nie był to szum morza ani wiatru - powiedział cicho rozglądając się wkoło. W końcu zawiesił swój wzrok na falach uderzających o skały i jeszcze bardziej zmarszczył czoło.
Uważaj, żeby nie pomylić nieba z gwiazdami odbitymi nocą na powierzchni stawu
Awatar użytkownika
Riell
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 69
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Upadły Anioł
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Riell »

- Och, jak milo! Mam fana! - zawołała radośnie nadal się śmiejąc. Felippe nagle spochmurniał. Nie ma się czemu dziwić. Obiecano mu pomoc w obaleniu Bakłażanowego trunku, a tu nici... Er Nael nie poczuła się jednak winna. Bywa...

Riell zrobiła zagadkową minę, gdy usłyszała podejrzenia swojego towarzysza. Wsłuchała się przez chwilę dokładniej w ciszę.
- Nic nie usłyszałem. Może coś ci się przesłyszało? - powiedziała wstając i rozprostowując wszystkie swoje kończyny. Jej wyczulony słuch odnotowałby raczej jakieś niepokojące dźwięki, no chyba, że słuch Felippe był jeszcze bardziej wyczulony. " Kto go tam wie, czym on jest... Wygląda jak człowiek, ale pojawił się tak znikąd... W dodatku mało o sobie mówi..." - rozmyślała. Mimo wszystko wolała, by nic jej nie zaskoczyło. Schowała swoje rzeczy do plecaka i ostrożnie, uważając na skrzydła, ubrała go na plecy. Stanęła blisko futerału, by w razie co szybko pochwycić instrument.
- Potrafisz jakoś sprecyzować to, co usłyszałeś? - zwróciła się do Felippe.
I cry, when angels deserve to die
Awatar użytkownika
Felippe
Szukający Snów
Posty: 166
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Mai podmuchu
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Felippe »

Po krótkiej chwili Felippe odwrócił wzrok od morza. Spojrzał z niepokojem na Riell. Wyglądał, jakby mu nie za bardzo wierzył. Postanowił więc wybrnąć z sytuacji odpowiadając na pytanie.
- Nie wiem, chyba coś pomiędzy pluskiem a szuraniem... Jakby coś przesuwało się po dnie będąc zalewanym przez fale...
Uśmiechnął się niepewnie i wzruszył ramionami. Widać było, że bardzo chce, żeby anioł mu uwierzył, albo przynajmniej nie uznał za świra słyszącego głosy. Podszedł więc na sam skraj szarej, kamienistej plaży. Zachód słońca zbliżał się ku końcowi, robiło się ciemno i chłodno. Wiatr dął coraz mocniej, ale mimo to Felippe zaczął nasłuchiwać.
- O, znowu! - krzyknął zduszonym głosem. Machnął na Riell ręką, żeby podszedł bliżej.
- Stąd lepiej słychać!
Wyglądał na podekscytowanego i zdenerwowanego zarazem. Chrzęszcząc butami po szorstkich kamieniach zrobił kilka kroków w stronę ciemniejącej toni. Fale zaczęły już lizać jego buty i musiał zachować ostrożność, żeby nie poślizgnąć się na kamienistym podłożu. Na całe szczęście ta znikoma ilość nalewki którą wypił w żaden sposób nie zadziałała na jego zmysł równowagi. Po kilku krokach przystanął i jeszcze raz przywołał gestem do siebie towarzysza. Niespodziewanie odwrócił wzrok i ślepo patrzył w jeden punkt oddalony jakieś 30 stóp od brzegu. Wyglądał, jakby został zahipnotyzowany przez miarowe falowanie wody. A może zobaczył to, co do tej pory jedynie słyszał..?
Uważaj, żeby nie pomylić nieba z gwiazdami odbitymi nocą na powierzchni stawu
Awatar użytkownika
Riell
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 69
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Upadły Anioł
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Riell »

Słońce było coraz niżej i niżej. Powoli chowało się za linią horyzontu. W odległym mieście widać było pierwsze zapalone światła. Zrobiło się chłodniej. Przyjemny morski wiatr nadal owiewał twarze Riell i Felippe. Poziom wody powoli podnosił się w ramach przypływu. Mai stał gdzieś na linii, do której sięgały już niewielkie morskie fale. Riell kawałek dalej. Elfa już nie było widać w mroku. Ulotnił się? Może. To mało istotne...

Riell podeszła bliżej i wsłuchała się w fale. Nic niepokojącego nie usłyszała. Czy to możliwe, by mogła to przeoczyć? Jej wzrok powędrował za spojrzeniem Felippe. Nadal nic. Mimowolnie po jej ciele przeszedł dreszcz. Nie dlatego, że przestraszyło ją to co widzi i słyszy jej nowy towarzysz. Przez głowę przeszła jej myśl, że może ten beztroski mężczyzna dysponuje jakąś potężną mocą lub ma mistrzowsko wyostrzone zmysły, i że to dlatego nie widzi i nie słyszy tego co on. A może to pułapka? Tylko dlaczego..? Może to ma związek z jej misją? A może elf, który tajemniczo zniknął im z oczu..? Nie wykluczała tych opcji. Miała się na baczności. Nie dawała poznać po sobie, że może podejrzewać o coś Felippe. Gdy stanęła obok niego, położyła rękę na jego ramieniu w przyjacielskim geście.
- Widzisz co, mój drogi Felippe? - zapytała półgłosem, jakby nie chcąc zagłuszyć tajemniczych dźwięków, których nie słyszała.
I cry, when angels deserve to die
Zablokowany

Wróć do „Skały Rozbitkow”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 9 gości