Wyspa Syren[Wschodnia częśc wyspy]Ewakuacja

Mityczna kraina Syren, położona gdzieś w głębi oceanu. Pełna wodospadów, rzek i soczysto-zielonych dolin otoczona błękitną woda. Zamieszkała również przez nieliczna grupę Nereid, na których czele stoi królowa Aria.
Zablokowany
Awatar użytkownika
Uriel
Błądzący na granicy światów
Posty: 11
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

[Wschodnia częśc wyspy]Ewakuacja

Post autor: Uriel »

Po udanej ucieczce z koloseum biegła ile sił miała w nogach ku wschodowi. W gęstwinie wskoczyła na drzewo zdejmując część pancerza opatrując rany. Zajęcie było bolesne. Po kilku minutach wykonała czynność ubierając się na powrót dodatkowo wyjmując czarną listę. Z satysfakcją skreśliła Imię Orisa... ale lista była długa.W oddali słychać było patrole strażników gotowych ją zabić. Zdaje się, że stałam się numer jeden ściganych na tej wyspie.- rzuciła myśl kontynuując ucieczkę.
Po godzinie drogi dotarła na brzeg otrzymując telepatyczny przekaz: Będę za 10 minut, utrzymaj się tam.
Cóż zadanie było trudne gdyż za nią wybiegło z tuzin gwardzistów. Korzystając z okazji rzuciła na siebie czar o nieznanych innym właściwościach oraz wyjęła oba miecze, była gotowa do walki.
Awatar użytkownika
Pani Losu
Splatający Przeznaczenie
Posty: 637
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Pani Losu »

Na morzu rozpętał się sztorm ... Ogromne fale waliły co chwila o kamienne ściany, rozpryskując się na miliardy kropelek. Woda słuchała się swojej Pani ... Kiedy wyczuła obecność jakiejś postaci od razu domyśliła się, że to morderca próbujący uciec ...
Z wody ukształtowała się Meado (ludzka kropla) była ona uważana za córkę wody i energii ... tak na prawdę ona rządziła wodą jednak wolała zostać z boku i słuchać się poleceń Arii. Kiedy doszła do niej wiadomość, od razu rozpętała sztorm na swojej spokojnej wodzie.
Stojąc a raczej lewitując nad brzegiem przyjrzała się kobiecie. Miała długie czarne włosy, nosiła na sobie gruby pancerz ... W jej oczach było widać satysfakcję. Meado nie lubiła takich osób, nienawidziła śmierci, brzydziła się jej ... a jednak była ona nieunikniona ... nawet dla wielkiej królowej Arii ...
-Chyba nie myślałaś, że od tak opuścisz tą wyspę ... Mam dla Ciebie jedną złą wiadomość ... na tą wyspę może i łatwo przypłynąć kiedy śpię ... lecz jeszcze nikt jej nie opuścił ... - jej głos był delikatny i zarazem stanowczy ... zazwyczaj koił nerwy jak miód zbolałe gardło ... Meado nigdy nie wpadała w złość ... a raczej nigdy tego nie okazywała. Jej emocjami były fale na morzu ... Tylko po nich można było rozpoznać jej nastrój.
-Ten kto po Ciebie ma tu przybyć ... nie zrobi tego ... jego łajba roztrzaskała się na skałach, a on zginął ... czyż to nie smutne ? Pozbawiłaś dziś życia dwie osoby ... Jesteś wysłannikiem śmierci ... a tutaj takich się nie toleruje ...
Mówiąc to Meado okrążyła kobietę stróżką wody ...
-Nie jest Ci wstyd ... dokonujesz wyroki które powinni wyznaczać tylko bogowie ... - ściana wody piętrzyła się , tworząc ściany

Meado
Awatar użytkownika
Uriel
Błądzący na granicy światów
Posty: 11
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Uriel »

Mogła przewidzieć drobne komplikacje w trakcie odwrotu... ale te były niewielkie jak na te chwilę. Uważnie obserwowała postać w trakcie jej przemowy mając obojętną twarz. Obyś się nie zdziwiła.- pomyślała słysząc wzmiankę o niemożliwości ucieczki z wyspy. Ostatnie słowa dziwnej istoty bardzo ją poruszyły.
- Mówisz o boskich wyrokach, mam się wstydzić swojego czynu gdy On wykonał go o trzykrotnie większej skali!?- jej głos był coraz głośniejszy wraz z każdym wypowiedzianym słowem. - w ogóle nic nie rozumiesz.- tu jej głos stracił na dźwięku, był cichy i spokojny. Wodne ściany mogły być gwoździem do trumny dla Uriel... a miała jeszcze coś do zrobienia. Schowała oręż składając ręce w mało skomplikowany symbol. Po chwili piach uformował wokół jej ciała kulę która powiększała się stale unieszkodliwiając magię wody tworząc... błoto. Z dali był słyszalny potężny ryk a także widoczny zarys postaci... smoka. Najwyższy czas.- pomyślała. Szybko wykonała kilka kolejnych symboli składając ręce prawie jak do pacierza i zwróciła się do gwardzistów:
- Podejdźcie o krok a zginiecie.- w głębi duszy nie chciała zabić już nikogo więcej. Stała teraz mając z przodu i tyłu potencjalnych agresorów... a być może w drodze szła elitarna gwardia królowej...
Kazimir
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 80
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Ranga: LOL?

Post autor: Kazimir »

Tuzin miejskich strażników zawahał się. Pomimo, że byli dobrze uzbrojeni, długie halabardy drżały niektórym z nich w rękach. Presja jaka wywołała na nich obecność maga, miała swój skutek - strach. Jak pasożyt wkradał się w dusze wojowników. Większość z nich widziała to co się wydarzyło na arenie oraz bramę, która poszła w drzazgi. Dziwny bezruch przerwał tętent kopyt i krzyk dowódcy.
- Na mój znak użyjcie muszkietów! Zbrodnia nie będzie tolerowana na ziemiach wyspy syren.
Na plaże poczęła wjeżdżać mendel doborowej jazdy syreńskich dragonów. Każdy uzbrojony był w przynajmniej jeden muszkiet lontowy, dwa pistolety kołowe i pałasz dyndający u pasa. Chronienie byli przez skórzany kolet ze skóry jakiegoś dziwnego nieznanego tutejszego zwierzęcia zwanego Davoo. Momentalnie cały oddział rozciągnął się w podwójnej linii dwadzieścia metrów przed zabójczynią, przygotowując się do salwy. Strażnicy odsunęli się na boki dając pole do manewru przybyłym żołnierzom. Dragoni trzymając muszkiety czekali na znak, dowódcy. Nastąpił on bez żadnego ostrzeżenia dla zabójczyni. Była zbyt niebezpieczna. Rozległo się piętnaście strzałów, a pośród nich słychać było rozmazany głos.Z lasu wyjechał potężny wojownik, który krzyczał coś wymachując mieczem, niestety nikt w tej chwili się nim nie zainteresował. Zabójczyni za bardzo zaobserwowała ich uwagę.
Think of me wherever you are
When it seems like you're reaching the end
Call on me, know in your heart
One who will always defend
I am thy friend
Awatar użytkownika
Pani Losu
Splatający Przeznaczenie
Posty: 637
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Pani Losu »

Tak jak myślała morderczyni odepchnęła wszystkie kule za pomocą magii wiatru ...
Meado spojrzała w górę ... coś w chmurach się czaiło... i nie było to zbyt dobre ... nie dla mieszkańców wyspy ... Na ten kawałek lądu jakoś dziwnie często przybywały smoki ... może to zasługa ... Smoczej Paszczy ... W każdym bądź razie Meado ich nie lubiła ... Wysłała w górę Wielki pocisk kuli wodnych ... nikt nie mógł im przeszkodzić ... Kule trafiły ca coś ... więc Madeo miała rację ... z nieba nagle wyłonił się spadający ogłuszony smok ...
-No proszę ... jaszczurki spadają z nieba ...
Nie spodobało jej się to, że kobieta otoczona tyloma strażnikami nadal ma chęć do walki ... Nagle znajdowała się za jej plecami ...
-Nie radziłabym walczyć ... jest ich za dużo ... - szepnęła jej do ucha ... - jej głos nadal brzmiał spokojnie i melodyjnie - Odsunęła się trochę ... kiedy jednak spojrzała, że morderczyni nadal nie zmieniła swojej pozycji ani usposobienia do gwardzistów ... zdenerwowała się lekko... nie lubiła być ignorowana ...
Błoto które wytworzyła kobieta z jej wody ... hm ... Meado sprawiła, że woda w nim zamarzła, tym samym zniewalając nogi napastniczki ...
-Nie sądzisz, że nie uprzejmie tak opuszczać Wyspę bez pożegnania jej władczyni ? - znów stała za jej plecami i szeptała jej do ucha ...

Meado rozejrzała się po żołnierzach ... każdy miał poważną minę i wzrok skierowany ku kobiecie ...
Nikt nie zauważył śmiałka wychodzącego zza drzew ...
Pamiętała go ... kilka dni temu jego statek rozbił się ... kazała wodzie doprowadzić jego ciało do wyspy ... Teraz zastanawiała się tylko co on tutaj robi ... z tego co słyszała od kropel deszczu miał o być sądzony ...

Meado
Awatar użytkownika
Uriel
Błądzący na granicy światów
Posty: 11
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Uriel »

Niedobrze- pomyślała widząc oddział dragonów. Oby się udało.... Nastał huk gdyż wojskowi oddali całą salwę w jej stronę którą dziewczyna odbiła. Podczas wysłania kul wodnych przez nieznana istotę rzuciła myśl: Teraz macie przechlapane. Jej "transport" szybko pozbierał się do siebie lecąc prosto na całe towarzystwo. Smok uderzył pierścieniem ognia omijając Uriel zaś jego jeździec czarem magii śmierci. Kobieta rzuciła szybkie spojrzenie na twarze przerażonych żołnierzy i strażników. Westchnęła cicho. Złożyła ręce jak do pacierza a wokół niej pojawiła się piaskowa fala. Wszystkim wokoło zdawało się, że to koniec ale fala zawisła na każda osoba tutaj zgromadzoną. Dodatkowo przed piachem pojawiła się ledwo widoczna bariera powietrza. Przez minutę było bardzo głośno a magia Uriel ledwo wytrzymała uderzenie ognia i zła. Jej "kierowca" rozpoczął krótki przekaz telepatyczny:
- A więc jeszcze nie teraz? Jak mam przybyć daj znać.
Oddychała ciężej, ten czar kosztował ją sporo sił. Wzięła swoje miecze i... odrzuciła je na bok, to samo zrobiła ze sztyletem. Uniosła ręce do góry wpatrując się w zdziwione, a także u niektórych twarze.
- Na co czekacie? Jeszcze wam ucieknę.- nie miała już takiego zamiaru, poddaje się ze względu na ich życie. W trakcie ewakuacji smok raczej by ich... zeżarł a nie chciała mieć ich na sumieniu.
- Ano nie wypada odejść bez pożegnania.- odrzekła dla dziwnej istoty.
Kazimir
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 80
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Ranga: LOL?

Post autor: Kazimir »

Śmiałek wprowadził swojego wierzchowca w cwał, jeszcze bardziej przyśpieszając. Ze swojej perspektywy widział to czego nie widzieli syreńscy dragoni i zbrojna milicja - wielkiego smoka. Ogromna bestia nadleciała od tyłu ziejąc z bliska wielkim płomieniem momentalnie podpalając kilku żołnierzy. Z drugiej strony uderzyła na nich czarna wstęga przesycona odorem śmierci i rozkładu, wrzucając ich w mokre czasami zlodowaciałe błoto. Następnie ziemia zaczęła unosić się i zasypywać wojowniczych śmiałków. Zaczął padać deszcz, pozostałość po kulach, które moment temu wysłała istota stworzona z kropel morskiej wody, Maedo. Konie pod naporem całego tego chaosu zaczęły rżeć i niespokojnie unosić się, zrzucając z siebie swoich jeźdźców. Zaledwie kapitan i czwórka jego ludzi opanowała wierzchowce i mogła sprawnie prowadzić ostrzał. Pozostali podnosili się z lub próbowali wydostać siebie lub kolegów z wielkich mas piasku. Większości z nich konie już dawno się spłoszyły i pouciekały. Widoczność pomimo tego, że trwała wielka wichura byłą dobra. Małe drobiny piachu złączone ze sobą cząsteczkami wody, nie chciały tak dobrze odrywać się od podłoża. Oprócz kilku dragonów i dosłownie paru milicjantów jeszcze jedna osoba zachowała w tym momencie zimne nerwy. Barbarzyńca z północy pędząc co sił na swoim rumaku, spróbował się połasić na rzecz nie możliwą dla przeciętnego człowieka. To było jego drugie spotkanie ze smokiem, jak pamiętał pierwsze nie skończyło się dobrze dla jego osoby. Było to bardzo dawno temu. To co próbował dokonać było niebywale trudne z powodu niestabilnej ziemi i ogólnych warunków panującej na plaży. Kazimir minął mobilizujących się dragonów, jadąc na ogromnego smoka unoszącego się kilka metrów nad ziemią. Koń parskał niespokojnie pomimo tego, że na jego oczach zawiązana była ciemna opaska, jednak co chwile ponaglał go uderzając łydkami. Gdy znajdywał się tuż pod ogonem jaszczura, obrócił konia i postanowił wspiąć się na swojego wierzchowca, trzymając w reku wodze. Było to nie lada trudne. Lekko się chwiejąc szarpnął za chustę. Koń widząc zaistniały Chaos zrobił to czego spodziewał się były nomad. Uniósł się w górę, Kazimir oparł się nogami wybijając się wysoko w górę...

Pod nogami Uriel uderzyła jasna błyskawica, czy był to przypadek tego nie wiadomo. Na skraju plaży pojawiła się kolejna postać, jej przybycie sprawiło, że w wielu sercach zagościła radość. Słychać było zduszone okrzyki radości.
- To Elior!
- Sam przedstawiciel wewnętrznego kręgu przybył nam na pomoc!
- Jesteśmy uratowani!
Mag zamachał trzykrotnie długą laską, a wokół zabójczyni zaczął pojawiać się jasny okrąg okraszony mnóstwem symboli i linii. Im było ich więcej tym coraz bardziej widoczne były nieduże błyskawice przeskakujące pomiędzy znakami.
- Czcigodna Meado przesyłam skromną pomoc i pozdrowienia od królowej Arii, która życzy siedemdziesięciu siedmiu czystych kropel nieskalanych żarem gorzkiego smutku, a fauna i flora wyspy Syren rosła w chwale przez wieki.
Siwowłosy starzec chciał coś jeszcze powiedzieć, jednak został zagłuszony przez ryk smoka, który zdenerwowany zaczął wzbijać się szybko w górę. Być może mu się zdawało, ale na ogonie smoka było coś uwieszone. To chyba nie mógł być człowiek...
Think of me wherever you are
When it seems like you're reaching the end
Call on me, know in your heart
One who will always defend
I am thy friend
Awatar użytkownika
Uriel
Błądzący na granicy światów
Posty: 11
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Uriel »

Niedobrze.- pomyślała dziewczyna widząc błyskawicę. Co prawda miała nogi wolne ale uderzenie zadało niemały ból. Elior... o nie, tego jeszcze brakowało maga kręgu.- pomyślała nie w obawie o swoją egzystencje, ale o to, że ten na którego poluje może przybyć tu wraz ze swoją świtą... a to źle skończyło by się dla wielu. Przyglądała się pułapce w jakiej się znajdowała, owa zasadzka była za słaba na powstrzymanie jej magii, mag widocznie zaniżył możliwości Uriel. Uniosła obie ręce z których wytwarzały się błyskawice skierowane na dwa symbole. Teraz szybkim krokiem przeszła przez powstałą na chwile lukę. Zasłoniła lewe oko gdyż nie miała zamiaru prowadzić dalszej walki, to było bez sensu. Spojrzała szybko w niebo... w stronę ryku smoka. Nie wyglądał na zadowolonego z posiadania pasażera na gapę. Jedna z błyskawic była cała czarna... to zły znak. A więc przybędą...- pomyślała mając nieco osmutniałą twarz, choć nie dała po sobie tego poznać. Za pomocą magii wiatru swój oręż rzuciła tuż przed dowódce dragonów:
- Na co czekasz.
Doskonale wiedziała, że prędzej mag ją skrępuje aniżeli żołnierze. Czekałą spokojnie gdyż i tak zagłada szła w ich kierunku...
Kazimir
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 80
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Ranga: LOL?

Post autor: Kazimir »

Wiatr przeraźliwie wiał w oczy Kazimirowi. Trzymał się twardo jednej z skostniałych narośli smoka. Póki nie objął nogami jego ogona zdawało mu się, że frunie wysoko w przestrzeni powietrznej. Smok to widocznie zauważył po ryknął z całych sił wzlatując wysoko do góry. Parę sekund Kazimirowi udało się twardo utrzymać, jednak gdy jaszczurza bestia zaczęła machać ogromnym ogonem, barbarzyńca nie wytrzymał. Ujeżdżanie smoka na tak ruchliwej części jak ogon, przerosło nawet oczekiwanie takiego jeźdźca jakim był Kazimir. Wojownik wybałuszył oczy naprzód, gdy tylko puścił rogową narośl wylatując parę metrów do przodu. Szczęście go nie opuszczało, nie dość, że miał się czego złapać to wylądował na jego grzbiecie. Co prawda siedzenie obił sobie nieźle, jednak nadal żył a to było najważniejsze. Gdy smok i jeździec zauważyli, że nie udało im się pozbyć namolnego pasażera, bestia zaczęła robić uciążliwe beczki. Kazimir użył całej siły jaką posiadał by nie odlecieć ze swojego miejsca. Trzymał tak mocno, że jedna z łusek lekko się naderwała, wzbudzając tym złość smoka. Jednak całe swoje życie i tak zawdzięczał nogom, które twardo trzymały go przy smoku. Jeździec długo nie dowierzał, aż do momentu gdy Kazimir korzystając z tego, że przez moment lecieli prosto wyciągnął miecz i postanowił przebić nim jeźdźca. Był to błąd. Mag śmierci pomimo, że był o wiele mniejszej postury od Kazimira, dzięki trzymającej go uprzęży był w o wiele lepszej sytuacji. Choć blokując go swoim niedużym mieczykiem, niemal nie rozpłatał sobie nim twarzy. Wystarczyło lekko nim pchnąć by barczysty wojownik stracił równowagę. Kazimir zleciał na prawe skrzydło, odruchowo zatapiając miecz w błonie otaczającą skrzydła. Ciął je jak żagiel, jednak choćby na trochę się nie zatrzymał. W ostateczności porzucił ostrze, chwytając się życia własnymi rękoma...

- Ach, młode przecież to jeszcze i niedoświadczone...
Westchnął z bólem Elior. Uderzając laską w podłoże, wytwarzając nikłą błyskawice, która przeskakując szybko po ziemi uderzyła ponownie w okrąg wypełniony znakami. Jasne linie zaczęły blednąć, jednak znaki zabłysły nową siłą. Elior otóż użył nie jednego czaru a dwóch. Zaklęcie w zaklęciu tak o to brzmiała refleksja jakiej nie było dane znać Uriel. Jasne symbole oderwały się od ziemi pędząc z zawrotną prędkością wprost na zabójczynie. Jednak gdy zderzyły się z nią nie wyrządziły jej żadnej krzywdy. Na przegubach rąk i nóg pojawiły się świetliste znaki. Całość uwiecznił kolisty symbol "U", który pojawił się na jej czole. Ręce i nogi zadrżały, niewidzialna siła złączyła je ze sobą zmuszając dziewczynę do upadku. Gdy tylko zabójczyni upadła, kapitan kopnął rzucony oręż i wyciągnął swój pałasz. Dobiegł do dziewczyny a za nim inni. Nim dziewczyna się obejrzała pod jej gardłem znajdowało się siedem ostrzy.
- Poddaj się w imię królowej Arii!
Warknął dowódca dragonów. W tym samym momencie słychać było pisk smoka. Uriel podobnie jak reszta widzieli jak smok unosi się jeszcze do góry, a po chwili zaczyna spadać. Przez moment w ich stronę coś obok dużej bestii błysnęło, oślepiając ich zmęczone oczy. Po czym znikło tak szybko jak się pojawiło. Szary zarys smoka zaczął osuwać się w stronę Morskich Klifów, ostatecznie niknąc za jej powierzchnią.

[zt]
Think of me wherever you are
When it seems like you're reaching the end
Call on me, know in your heart
One who will always defend
I am thy friend
Awatar użytkownika
Uriel
Błądzący na granicy światów
Posty: 11
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Uriel »

Tak jak się spodziewała dopiero mag ją skrępował. Zauważyła już pierwszą zaletę poddania się: gladiator z areny nieźle się bawił. Z oddali przybyło jeszcze więcej gwardzistów i dragonów. Gdy zauważyła siedem ostrzy na swoim gardle i oświadczenie dowódcy spojrzała na niego jak na durnia... w końcu jaki miała wybór oprócz rzucenia czaru zagłady... ale była by to głupota.
- A co ja robiłam przez ostatnie minuty hę.- odparła lakonicznie.Z nóg Uriel znikną owy znak a zanim się obejrzała otoczona była przez kilka oddziałów wojskowych.
- Do lochu z nią.- warkną jeden z generałów.
Wojsko utworzyło zwartą kolumnę maszerując z nią do więzienia. Dwóch z nich wzięło jej uzbrojenie podziwiając po drodze uroki miecza Kathai. Do miasta wkroczyli po chichu wąskimi zaułkami aby nie wywołać wielkiego widowiska. Po dotarciu do jej miejsca pobytu magowie zdjęli magiczne więzy. Generał prowadził ją do jednej z cel na najwyższym piętrze konstrukcji, zaś eskorta złożona z 10 żołnierzy miała broń gotową do wystrzału. W budynku krążyły już plotki o jej czynie.

C.D. w Lochach.
Zablokowany

Wróć do „Wyspa Syren”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 4 gości