TrytoniaW poszukiwaniu zgubionego celu

Wielkie miasto portowe. To tutaj poszukiwacze przygód wynajmują statki, wyładowują je po brzegi i wypływają na niebezpieczne wytrawy. Miasto położone na szlaku handlowym, roi się tu od przybyszów z innych krain. Tutaj spotykać mażesz wszystkie istoty chodzące po ziemi... i nie tylko...
Gloria
Błądzący na granicy światów
Posty: 19
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Niebianie - Anioł Ducha
Profesje:
Kontakt:

W poszukiwaniu zgubionego celu

Post autor: Gloria »

Jesień w mieście portowym jest niezwykła. Dosłownie wszystko zmienia swe szaty, nawet morze do tej pory jasne i przejrzyste, pociemniało i wyciszyło się. Ulice były pokryte żółtymi liśćmi, które lepiły się pod wpływem deszczówki. Tak, padało przez dwa wcześniejsze dni i nic nie wskazywało, że pogoda następnego dnia się poprawi. Ale niebo rozjaśniło się się i ukazało się słońce. To był jeden z piękniejszych dni w Trytonii.
Okoliczni chłopi nie przepadali za tym miastem. Mówili, że jest skażone złem, rozwiązłością i uzależnieniami. Mieli rację - w mieście roiło się od prostytutek, handlarzy używkami i złoczyńców, którzy tylko czekali na naiwną ofiarę. I choć mówi się, że tylko nocą strach wychodzić z domu, to nawet za dnia nie należy pojawiać się w pewnych podejrzanych dzielnicach. Całe Wybrzeże Cienia była wstrząśnięte po tajemniczym zgonie pięciu kupców, hrabiego (którego wcześniej przyłapano na zdradzie i korzystaniu z usług panien lekkich obyczajów) oraz stangreta. Nagroda za wskazanie sprawców była kusząca, ale po mordercy, bądź mordercach ślad wszelki zniknął. Kilkanaście lat temu pobliskie wioski podpisały umowę z handlarzami. Miano dostarczać wszelkie potrzebne artykuły i żywność po stałych, niezmiennych cenach. Opłacało się to ludności wiejskiej, bo z biegiem lat wszystko drożało, a oni mieli zagwarantowane te same, niższe ceny od lat. Cała akcja była pod patronatem najwyższych władz, więc bano się cokolwiek zmieniać w umowie. Wszelkie próby były szybko wykrywane i na jakiś czas powstrzymano się od jakichkolwiek oszustw. Po kilku latach handlowcy stracili cierpliwość. Sfałszowano umowę tak, by była na czas ograniczony. Po upływie terminu kupcy nadal rozprowadzali swoje towary, lecz w wyższych cenach. Opierali swoje postępowanie na nieprawdziwym dokumencie. Dlatego poproszono o pomoc Anioła.
Traf chciał, że w najbliższej okolicy była tylko Gloria. Przydzielono jej te zadanie, choć wizja miasta pachnącego rybami i słoną wodą nie była przyjemna, to przyjęła je. Musiała odnaleźć tych oszustów lub zwrócić się bezpośrednio do króla. Po niecałym tygodniu sprawa była rozwiązana, lecz należało jeszcze odzyskać wyłudzone pieniądze. Miejsca na rynku, które najczęściej były zajmowane przez kanciarzy były puste. Przepadli niczym kamyki w stawie. Aktualnie przeprowadzała wywiady z innymi handlarzami, lecz sprawa wydawała się nie do rozwiązania. Smuciło ją to i martwiło. Cóż.. Gloria była gotowa przyznać się po porażki. Nawet Feliks nie był tak żywy jak zawsze i delikatnie dzióbał jej ucho.
- Tak, mój drogi przyjacielu. Nie odnajdziemy tych oszustów, zwyczajne zapadli się pod ziemię.
Senteco
Zbłąkana Dusza
Posty: 9
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Senteco »

Nie mając większego wyboru, po wydarzeniach ostatniej nocy, musiał wrócić do miasta, z którego wyruszył. Z nikłą nadzieją, że okręt wciąż stoi w porcie. Droga zajęła mu tyle ile poprzednio, czyli całe dwa dni, może gdyby miał wierzchowca wyglądałoby to inaczej. Kolejna złośliwość losu chciała, że okręt z owego, wypłynął właśnie dzień wcześniej. Czego dowiedział się od strażnika portowego...

- Mówisz mości, że wypłynął? Ale czy wiesz dokąd? Czy na pełne morze postawił żagle swe?
- Nieznajomy, tego nie wiem, jam tu tylko strażnik.

Zezłoszczony ruszył z portu w stronę miasta. Zatrzymując się przy jednym z przybytków, by sprawdzić jak wygląda sytuacja noclegu w mieście, jako że nie miał zamiaru na razie ruszać w dalszą drogę, był zbyt zmęczony wcześniejszą wędrówką. Poza tym potrzebował czegoś, co mu pomoże, najlepiej nowych map. Miał nadzieję, że jeżeli uda mu się jakąś zdobyć, z pamięci przypomni sobie przynajmniej miasto, do którego musiałby się udać. Od razu po wynajęciu małej iżby w miejscowej karczmie, swe kroki skierował w stronę najbliższego targu, bowiem uzyskał informacje, iż może znaleźć tam człowieka sprzedającego mapy nie tylko najbliższej okolicy, ale i całego kontynentu. Jednak dostał odpowiednią przestrogę, iż takie mogą go srogo kosztować. Nie wzruszyło to jednak Senteco, bo czego jak czego, ale środków finansowych akurat mu nie brakowało. Po dotarciu na targ, rozpoczął tam swe poszukiwania. Jednak nie znalazł tego czego szukał. Po za czymś, czego się nie spodziewał. Przy jednym ze stoisk spostrzegł istotę, która napawała lękiem oraz zachwytem. W jego rodzinnych stronach istoty jak owa były zwane "Archonami", byli to potężni słudzy wyższych sfer. Jednak było ich tak niewielu, zwłaszcza po upadku wiary...

Przystanął w miejscu najsłabiej dostępnym i najmniej widocznym dla oczu, by obserwować ów cud, który pierwszy raz w życiu było dane mu ujrzeć. Jego myśli plątały się wokół starej księgi, którą kiedyś na ten temat czytał. Jednak legendy to nie tylko legendy Przez jego przewijała się myśl.
Gloria
Błądzący na granicy światów
Posty: 19
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Niebianie - Anioł Ducha
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Gloria »

Ptak wydał z siebie dźwięk, jakby rozumiał słowa kobiety. Czasami zadziwiał swoją mądrością i niezwykłym zrozumieniem mowy, gdyż teraz zwracała się do niego w powszechnym języku. Gloria potulnie pogłaskała go po białych piórkach. Sięgnęła ręką do worka, który stał pod blatem straganu. Były tam orzechy i wyciągnęła dwa, dzieląc się smakołykiem z towarzyszem.
-Oj, panienko Glorio, nieładnie mnie tak okradać - powiedziała niewysoka, dość pulchna kobieta, która opiekowała się tym miejscem. Znała Anielicę, gdyż wcześniej z nią rozmawiała, poszukując niecnych oszustów. Ona była jedną z nielicznych sprzedawców, którzy chcieli udzielać jej jakichkolwiek informacji. Poza tym była miła i z chęcią dzieliła się sprzedawanymi owocami, a Feliksa częstowała orzechami, czym zasłużyła na jego sympatię.
- To tylko dwa, Margaret. On tak bardzo je lubi. - Gloria westchnęła i zaczęła bawić się nieoberwanym liściem przy jabłku. - Nie znajdę tych ludzi. Pewnie przenieśli się do Arturion, czy Serenaa. A ci ludzie potrzebują pieniędzy. Większość już jest zadłużona, a żywność potrzebna jest na już.
- Potrzebny im fundator. Przynajmniej na jakiś czas, do czasu zbiorów. Sprzedadzą swój plon dopiero za rok. Później już sobie poradzą.
- Wiem o tym, ale pieniędzy im nie wyczaruję. Nawet gdybym mogła, to tego nie zrobię. Pójście na łatwiznę to nie rozwiązanie. To jakby Złote Gryfy rosły na drzewach.
- Już, już.. Spokojnie, rozumiem. Wiesz.. - szepnęła, machając dłonią, by przybliżyła ucho do jej ust. - Słyszałam o kimś, kto mógłby ci pomóc..
- Naprawdę?! - niemalże krzyknęła, ciesząc się z tej informacji. Była taka podekscytowana, aż nie zauważyła, jak nieładnie przerwała mowę starszej pani. Ta skarciła ją pulchnym palcem i wróciła do tematu.
- Słuchaj uważnie. Ponoć jest tu jakiś zakon. Nie wiem, kto w nim jest, czego tu szukają. Mieli odpływać w niedługim czasie. Może jeszcze tu są.
- Myślisz, że mi pomogą? Co ich obchodzą losy innych ludzi. Pewnie pławią się w luksusach, nie zauważając nędzy wieśniaków.
- Oj nie mów tak. Nie każdy jest taki zimny i twardy. - Pogładziła Anielicę do dłoni.
- Wiem, wiem.. ale ta sytuacja całkiem mnie dobiła. Tak mnie boli to, że ci ludzie zostali tak perfidnie oszukani.
Gloria niemalże wybuchła płaczem. Niemalże. Ale jednak tylko uderzyłam pięścią w słupek podtrzymujący dach nad owocami.
Senteco
Zbłąkana Dusza
Posty: 9
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Senteco »

Był tak bardzo zaciekawiony owym zjawiskiem, że postanowił wyjść ze swego zaciemnienia i ruszył w stronie istoty. Czynił jednak to ostrożnie, tak by nie zwrócić ku sobie uwagi. Ruszył więc od jednego straganu do drugiego, udając zainteresowanie tutejszymi towarami. I tak krok po kroku zbliżał się do swego celu. To była jedna z niewielu rzeczy, którą tak dokładnie opanował. Potrafił uzyskać informacje, nie poprzez przekupstwo, czy zastraszenie, a poprzez podsłuchanie jej, z ust nieświadomego człowieka czy innej istoty, która niezdawana sobie sprawy z jego obecności.

W końcu dotarł pod samą istotę, obserwując ją uważnie, nasłuchując rozmowy i w głębi siebie rozmyślając nad tym co widzi.

Archon, z bliska wygląda jeszcze bardziej majestatycznie, niż się może zdawać, a te opisy w księgach są niczym w porównaniu do tego, co widzą oczy me. Mogłoby się zdawać, że to sen, ale sen to nie jest...

Nagle jednak coś zostało przerwane, nastała pustka w jego umyśle. Usłyszał słowo, którego nie winien słyszeć, słowo "Zakon", "Niesienie pomocy". Nie mógł pojąc tego, skąd w obcych ludziach tyle wiary w coś, czego nie znają. I to w organizację, która wcześniej w porcie, jedynie wynajmowała najmitów, chociaż wiedział, że ludzie wysłani wcześniej na ląd, mieli dokonać odpowiednich zakupów by uzupełnić zapasy, ale nie sądził, że chłodni i beznamiętni rycerze zrobią tak dobre wrażenie na tutejszej społeczności. Może to po prostu marzenie starszej osoby, która nigdy nie widziała rycerzy i pomyliły się jej pojęcia? Wszak nie każdy kto nosi zbroję jest szlachetny. Jednak w słowach kobiety było ziarnko prawdy. Ziarnko, które było skrywane od lat. Postanowił przerwać milczenie i cichym niemym niemal głosem przemówił do istoty i jej przedmówczyni.

- Zakonu już tu nie znajdziecie, znaczy... okrętu, o którym rzecze starsza kobieta. Czy by wam jednak pomogli jego lordowie? Tego nie wiem, zważywszy, że często mają swe własne cele. Jednakże, że ja osobiście nie mam większych zajęć, może niewiasty przyjmą pomoc mą. Zwę się Senteco. I jestem kimś kto potrafi odnaleźć, coś nie do odnalezienia. Czy jest to człowiek? Czy jest to rzecz... dla mnie to nie stanowi problemu.

Po tych słowach człowiek ukłonił się z gracją przed niewiastami, zgodnie z etykietą, jakiej go uczono. Jednak poza podaniem swego imienia, i tego czym potrafi się zajmować, nie zdradził kim jest. Nie zdradził, że jest jednym z przedstawicieli owego zakonu. Bowiem po co zdradzać taka rzecz? Nie jest wszak ważne czy jest rycerzem zakonu, czy wędrownym tropicielem, wiedział ze teraz ważne będzie sam fakt zaoferowanej pomocy. I tak nie mógł na razie odnaleźć odpowiedniej mapy, na której by przypomniał sobie choćby odpowiednie miasto, gdzie miałby się udać. Każde dodatkowe zajęcie to jednak coś, co pozwoli mu dłużej przetrwać, a może i oswoić z obcym dla siebie kontynentem, w razie gdyby miał nigdy już nie odnaleźć drogi do domu...
Gloria
Błądzący na granicy światów
Posty: 19
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Niebianie - Anioł Ducha
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Gloria »

Zadziwiająca była znajomość etykiety u mężczyzny. Nie wyglądał na arystokratę, ba! nie wyglądał na kogoś bogatego. Sprawiał wrażenie odważnego, gdyż zaoferował swą pomoc w nieznanej mu sprawie. Poza tym, musiał od dłuższego czasu przysłuchać się kobietom, ponieważ wiedział o problemie Glorii. Czyżby ją szpiegował? Może był jednym z tych oszustów i jego celem było pokrzyżowanie planów Anielicy. Glo chciała wierzyć w wielkie serce Senteco, lecz niestety nie zyskał jej zaufania. Poza tym nie powiedział nic więcej prócz imienia. Skąd mogły wiedzieć, kto się kryje za samym imieniem?
Jednej informacji mogłaby być pewna - opuszczenie miasta przez Zakon. Nie było już cienia szans na zakończenie sprawy pozytywnie. Był mężczyzną, który uważał, że mógłby znaleźć wyłudzaczy. Ha! Ile w tym prawdy to tylko jeden najwyższy wie.
Anioł cicho rozłożył puszyste skrzydełka, by uświadomić (może nieuświadomionego człowieka, kto wie?), że nie rozmawia ze zwykłą kobietą. Skrzyżowała ręce na ramionach. Smutne, szare oczy utkwione były w męską postać. Dziewczyna westchnęła cicho.
- Nie ma okrętu. A czy członkowie Zakonu jeszcze tu przebywają? - zapytała z nutka nadziei w głosie. Choć chciała mu wyjawić sekret misji to powstrzymała się w ostatniej chwili. - Mam do nich sprawę, która... nie jest pilna, ale niezwykle ważna. Tu chodzi o przyszłość pewnych ludzi.
Margaret była jeszcze bardziej nieufna. Szturchała dziewczynę w ramię, uderzała łokciem w bok. Ostatecznie przyciągnęła ja do siebie.
- Oszalałaś? Chcesz, żeby cię zamknęli? Nikomu nie mów, że ich szukać...
- Jak inaczej ich znajdę? Nie mam wyboru... Nie bój się, potrafię o siebie zadbać. - Mrugnęła do niej, klepiąc potulnie rękojeść Miłosierdzia.
Feliks milczał. Bacznie przyglądał się przybyszowi, lecz nie z niechęcią, ale z ciekawością. Chciał nawet osiąść na ramieniu, ale Gloria go napomniała. Wszak miał sprawiać wrażenie posłusznego ptaka. Ten mimo wszystko wolał odlecieć.
Senteco
Zbłąkana Dusza
Posty: 9
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Senteco »

- Zbyt wiele pytań, zbyt wiele nieufności, Archonie - rzekł po tym wszystkim do istoty. Co też mogło zdradzić, że nie jest z tych ziem, bowiem nie znał pojęć i nazw ras, jakie są tu stosowane. Po chwili kontynuował swą wypowiedź.
- A co do członków zakonu... - zawahał się przez chwile, bowiem nie chciał ujawniać kim jest, ale nie chciał też skłamać przed istotą, bo gdyby ta odkryła jego tożsamość, nie byłoby to zapewne nic dobrego dla jego osoby. W tym czasie też uratował go od odpowiedzi ptak anielicy, który podleciał na tyle blisko, by po wyciągnięcie przez Senteco ręki do przodu, ten na niej usiadł. Zakapturzony człek przyjrzał się istocie, a ta jemu. Przez chwilę ptak mógł dostrzec blask oczu człowieka, tak dokładnie skrywanych przed innymi, było to spojrzenie szlachetne, jednak także chłodne, czy jednak ptak mógł zrozumieć coś takiego? Czy mógł też przekazać swej pani co ujrzał?
Po chwile odleciał z dłoni i ruszył lotem w stronę Glorii. Mężczyzna po tym wydarzeniu znów przemówił, jednak zmieniając temat, tak by nie musiał więcej wspominać o zakonie, by nie musiał odpowiadać na kłopotliwe sobie pytanie.

- Zatrzymałem się w przybytku w porcie, jeżeli zdecydujesz, że jednak pomoc ma byłaby ci zdatna. Tam możesz mnie odnaleźć - po tych słowach ostatecznie człowiek skłonił się godnie przed kobietami, mimo że nie czuł się potraktowany przez nie z szacunkiem, jakie im okazał. To jednak kodeks jego zachowania i tego czego nauczały nauki zakonne, nie pozwoliłby mu się zachować inaczej. Nawet przy największych obelgach, zakonnik, czy jest rycerzem, czy jest tropicielem czy szpiegiem, miał się zachowywać godnie dla swego statusu.

Mężczyzna z wolna oddalił się z targu, zostawiając kobiety same, same ze swymi rozmyśleniami...
Gloria
Błądzący na granicy światów
Posty: 19
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Niebianie - Anioł Ducha
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Gloria »

Gloria śledziła wzrokiem mężczyznę, gdy odchodził. Uderzyła ponownie słupek daszka. Spadło z ziemi kilka owoców, które Margaret szybciutko pozbierała i wrzuciła do kosza pod straganikiem.
- Nie wiem, czy dobrze uczyniłam - westchnęła, zwieszając głowę. Sklepikarka chciała ją pocieszyć, ale własnie zbliżyli się do jej stoiska liczni kupujący.
Anielica myślała intensywnie. Gryzła dolną wargę i opuszki palców. Nieznajomy byłby natarczywy, gdyby koniecznie chciał ją wyprowadzić w pole. A był całkiem miły, choć skryty i nieufny. Hmm... Postanowiła go odszukać i skorzystać z oferowanej pomocy.

Anioł Światła nie był pewny, czy odnajdzie w tych okolicach szukaną osobę. Nie lubiła tych dzielnic. Jej anielskie "ja" zupełnie tu nie pasowało. Miała wrażenie, że urwała się z choinki, pchając się tutaj. Na szczęście w tłumie wśród tłustych żeglarzy, wyuzdanych kurtyzan i cuchnących rybami sprzedawców odnalazła Senteco.
- Ykhem... - odkaszlnęła głośno i delikatnie, acz odczuwalnie dzióbnęła go w ramię paznokciem. - Wybacz, panie, moją śmiałość. Jakbyśmy mogli o mojej sprawie i twojej propozycji porozmawiać w cztery oczy. Powiedziałabym wszystko w miarę możliwości.
Ukłoniła się tak, jak na to rozmówca zasługiwał, kiwnęła głową i przedstawiła się głosem cichym, ale równocześnie ciepłym i dumnym.
- Jestem Gloria. Anioł Światła.
Senteco
Zbłąkana Dusza
Posty: 9
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Senteco »

Człowiek jedynie przyjrzał się postaci przed sobą, przekrzywiając lekko głowę na bok. Po czym rzekł spokojnym głosem.

- W cztery oczy? Niech więc będzie, ale wtedy musimy udać się za miasto, czyż nie? Wszak jeżeli kogoś szukasz ta osoba obserwuje cię. Ja przynajmniej bym tak poczynił, więc któż wie, czy nie byłaś śledzona, Archonie.

Rzekł spokojnie do niej, nie ujawniając żadnych emocji, czy to negatywnych, czy pozytywnych. Nawet jakby przez jego twarz jakaś przemknęła, to wciąż jednak miał ją zasłoniętą swym grubym kapturem. Po chwili namysłu rzekł ponownie do istoty przed sobą.

- Spotkamy się gdy kogut pięć razy zapieje, przy osamotnionym drzewie na północ zachód od miasta. Zjaw się tam, a ci pomogę...
Nie miej jednak żadnych podejrzeń i oczyść swój umysł. Chcesz coś zakończyć, a ja mogę ci pomóc. Jednak jak mówiłem, "ściany mają uszy".

Po tych słowach człek ukłonił się przed niewiastą i znów szybkim krokiem ruszył przed siebie, znikając jej z oczu, tak szybko, że ta nawet nie zdążyła nic powiedzieć. Czy to aby na pewno był dobry pomysł by się z nim skontaktować? Mimo tajemniczości Sentenco, wiedział coś o czym nie wiedziała Gloria... to iż była śledzona...
Gloria
Błądzący na granicy światów
Posty: 19
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Niebianie - Anioł Ducha
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Gloria »

Anielica wysłuchała Senteco i nim zdążyła cokolwiek powiedzieć, mężczyzna zniknął. Dziewczyna przeczesała palcami włosy i wypuściła głośno powietrze. Odwróciwszy się, zaczęła wracać na rynek. Nękały ją sprzeczne emocje i myśli. Sam mężczyzna był jedną, wielką, chodzącą zagadką, którą Gloria chciałaby rozwiązać i to prędko. Nie lubiła by ktoś, zwłaszcza mężczyzna tak naprzykrzał jej myśli. Nie lubiła go, bo... bo go nie znała i nie potrafiła nazwać. Wiedziała jednak, że gdy rozłupie tę łupinę, znajdzie w środku miła niespodziankę.
Margaret powoli zbierała się, by opuścić targowisko. Widać było po jej mimice twarzy, że była zła. Wrzucała ze złością podgniłe i zepsute owoce do kosza.
- Droga Margaret, co się dzieje? Czemu się złościsz? Coś się stało? - ścisnęła jej pomarszczone, stare dłonie w swoich dłoniach. Starsza kobieta zawsze miała ciepłe dłonie, Glo nie i tego Anioł Światła zawsze jej zazdrościł - wiecznego ciepła. Kobieta spojrzała w oczy dziewczyny.
- Prosiłam, byś zostawiła go w spokoju. Już z daleka widziałam twoją twarz i wiedziałam, że ci nie pomógł. -Przyjaźnie poklepała Glo po policzku.
- Mylisz się. Tylko muszę poczekać do piątego piania koguta i mam się stawić na spotkanie z nim.
- Jesteś pewna, że nie kłamał? - Gloria ścisnęła usta i zwiesiła głowę, równocześnie kręcąc nią przecząco. - Ano właśnie.
- Ufam mu! - Trochę za bardzo podniosła głos na kobietę, która wszystkiego się domyśliła. Lecz nie powiedziała nic, a tylko pogładziła ją po plecach.
- Chodź - poprosiła spokojnym i opanowanym głosem, jakby nic się nie wydarzyło. - Upiekę jagodzianki, bo zostało mi trochę owoców.
Poczęstunek i pogawędka w domu Margaret były dla samotnego Anioła nie lada atrakcją. Od dawna nie śmiała się tak często i tak głośno, jak przy Margaret. Pokochała ją jak matkę, powiedziałaby jej wszystko jak przyjaciółce. No, prawie wszystko. Anioł Światła nawet nie zauważył, że zbliża się pora spotkania. Bąknęła o tym niechętnie sama gospodyni. Ucałowawszy ją na pożegnanie obiecała, że będzie uważać i ucieknie najprędzej jak się będzie dało, gdy tylko wyczuje podstęp.
Gloria pod drzewem nie widziała nikogo. Albo mężczyzna się dobrze ukrywał, albo ona się spóźniał i odszedł, albo jeszcze nie zabrzmiał po raz piąty kogut i Senteco miał lada moment zjawić się w wyznaczonym miejscu. Nim się pojawił, Gloria rozpuściła długie włosy i zaczęła je czesać. Feliks, który wrócił z polowania bawił się jej włosami. Uwielbiał to robić, choć najczęściej plątał kosmyki i rozczesywanie zaczynało się od początku.
- Jak myślisz, Feliksie, dobrze robimy? - Spytała się do w mowie zwierząt. On niestety nie podpowiedział, tylko roztrzepywał skrzydłami świeżo uczesane włosy.
Senteco
Zbłąkana Dusza
Posty: 9
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Senteco »

Kogut już zapiał pięć razy... A Senteco ani widu ani słychu. Czy oszukał Glorię? Czy jedynie wyprowadził ją w pole, by dokonać jakiegoś niecnego czynu? Może był po prostu członkiem szajki, którą Anioł ścigał, a to miało Glorii pokazać by nie zaczynała robić czegoś, czego może żałować? Kolejne minuty minęły... minęło i dziesięć od kiedy kogut zapiał, a człeka nie ma. Minęło kolejne dziesięć, i wciąż cisza.

Cóż teraz mógł sobie Anioł myśleć, jakie uczucia nim mogły kierować? Gdy jednak minęło już trzydzieści minut od wyznaczonej pory spotkania, w końcu coś zaczęło się dziać. Ale czy oby coś dobrego?

W stronę Glorii zmierzało dwóch mężczyzn. Po chwili mogła dostrzec, że jednym z nich jest Sentenco, który szedł z tyłu za człekiem, który miał dziwnie pochyloną głowę. Za człekiem... I nagle wszystko stało się jeszcze dziwniejsze! Człowiek idący przed Sentenco, miał związane oczy i ręce! W końcu obaj mężczyźni zbliżyli się do Anioła.

- Cóż, chciałaś rozmawiać w cztery oczy... - rzekł Sentenco.
- Dlatego też zawiązałem temu jegomościowi oczy, jednak jest to już nieistotne Archonie. - Po tych słowach mężczyzna wyjął jakiś zwitek papieru i rzucił go w stronę Glorii. Po czym znów począł mówić.
- To są zeznania tego szlachetnego jegomościa, który cię śledził od dłuższego czasu, i który skutecznie utrudniał ci twe działania, informując swych kompanów o każdym twym kroku. Raczej sam by się przed tobą od tak nie przyznał, więc postanowiłem zadziałać nieco, by ci pomóc jak obiecałem. Jak spojrzysz na zwój, odczytasz tam wszystko co potrzebujesz wiedzieć, nazwiska, miejsce pobytu i tak dalej, szajki, która zdaje się cię interesuje. - Po tych słowach mężczyzna ukłonił się przed kobietą i dodał ostatnie swe słowa.

- Tak jak rzekłem, pomogę, i to uczyniłem. Więc raczej nie będę ci już potrzebny...
Gloria
Błądzący na granicy światów
Posty: 19
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Niebianie - Anioł Ducha
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Gloria »

Anielica była cierpliwa, ale nie sadziła, że czekanie aż tak się przeciągnie. Zaczynała mieć złe przeczucia, iż została w perfidny sposób oszukana i zakpiono z niej. Chodziła nerwowo wokół szumiącego spokojnie drzewa, bawiąc się kosmykami. A im dłużej czekała, tym była bardziej zła i zawiedziona.
Niezwykłe było jej zdumienie, gdy pojawiło się dwóch panów. Jednym był Senteco. Jego rozpoznała od razu. Drugi miał związane ręce i zasłonięte oczy; szedł niczym skazaniec. Ni z gruchy, Senteco powiedział Glorii, kim jest człowiek. I rzucił na ziemię jego zeznania.
- Nie rozumiem - odrzekła spokojnie - co to ma wszystko znaczyć. Przyprowadzasz mi tu jakiegoś mężczyznę, rzucasz oskarżeniami powołując się na kawałek świstka, którego nie raczysz mi wręczyć jak należy. Jestem ciekawa, ile w twych słowach jest prawdy. Poza tym.. - Zrobiwszy kilka kroków do związanego mężczyzny, zdjęła mu opaskę z oczu. - Znam tego jegomościa. Sama go znalazłam i dowiedziałam się, kim jest. Problem w tym, mój panie - Gloria stanęła tak blisko mężczyzny, że niemalże para dotykała się nosami. Kobieta zajrzała głęboko w oczy. - On cię okłamał, Senteco. Tak jak okłamał mnie.
Anioł odwrócił się i wziął zwój pergaminu w dłonie. Przeczytał cały tekst od góry do dołu, uśmiechając się lekko.
- Tak jak myślałam. - Glo zwinęła pergamin w rulonik i schowała za pas. - Skłamał w żywe oczy. Byłam we wskazanych przez niego miejscach, pytałam o wymienione osoby. Nikt o nich nie słyszał, nikt ich nigdy nie widział.
Teraz nie miała pojęcia, co począć z przyprowadzonym mężczyzną. I całą zabawę należałoby zacząć od początku. Ale teraz Anielica miała towarzysza. Więc zamierzała go wykorzystać. Zwróciła się więc do przyprowadzonego złoczyńcy:
- Oczyścimy cię z wszelkich win, złagodzimy karę, o ile nam pomożesz złapać tych, których szukamy.
Anielica Światła miała nadzieję, że "pomocnik" wspomoże ją w tym pomyśle, wesprze ją. I nie pogniewa się, iż użyła sformułowania "my", "nam". Wszak ta przygoda niejako ich połączyła, i grają w jednej drużynie... Chyba.
Senteco
Zbłąkana Dusza
Posty: 9
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Senteco »

Sentenco nie był zbyt zadowolony, czuł się upokorzony tym co się wydarzyło. Jak jakiś marny człek śmiał go oszukać? Co gorsze, czy Gloria w ogóle usłyszała co rzekł do niej Senteco? Powiedział jej wyraźnie, że człowiek ją śledził, ta jednak nie odniosła się do tych słów... jak by to wiedziała? Nie odezwał się więc nic, ukrywał też swą złość, gdyby inne okoliczności, gdyby inne miejsce...

Słowa Anielicy, także nie sprawiały mu uśmiechu, mimo że z pewnością chciała dobrze, zachowała się nieco arogancko w stosunku do skrytego pod płaszczem cienia, zakonnika.

Po chwili jednak... gdy nieco opanował swój wewnętrzny gniew, rzekł tak by żadna emocja nie ostała ujawniona.

- Jeżeli uważasz, iż to kłamstwa, możesz go przepytywać dalej, a ja w tym czasie udam się w miejsce wskazane. Jeżeli masz do czynienia z cwaną grupą, a jak rzekłaś byłaś w tych miejscach, to z pewnością oni właśnie się tam udadzą. Jak stare powiedzenie brzmi, piorun nigdy nie trafia dwa razy w to samo miejsce.
Gloria
Błądzący na granicy światów
Posty: 19
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Niebianie - Anioł Ducha
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Gloria »

Gloria nie uważała, Gloria o tym zwyczajnie wiedziała. A pomysł z ponownym odwiedzeniem miejsca bardzo jej się spodobał. Zamierzała jednak nieco je.. zmodyfikować. Założyła opaskę na oczy więźnia. Miało to wywołać strach i niepokój u tych, których szukali.
- Będę ci towarzyszyła. Z dwóch powodów. - Anielica założyła na siebie płaszcz i zawiązała go. - Po pierwsze nie chce, by robił pan coś za moimi plecami. Pomoc pomocą, ale nie w tajemnicy. Po drugie coś musimy zrobić z tym oto waćpanem. I to własnie on zaprowadzi nas w miejsce ukrywania się złoczyńców. I również pragnę wiedzieć, kto przywłaszczył sobie złoto chłopstwa. To ja podjęłam się tego zadania, ja muszę poprowadzić do końca. Jakiekolwiek by nie było, to ja muszę poinformować chłopów o wyniku misji.
Głos Anioła był uprzejmy lecz zdecydowany. Na względzie miała tylko dobro sprawy, nie upokorzenie towarzysza. Gloria nie lubiła, gdy mając pomocnika, sprawa rozwiązywała się za jej plecami, w tajemnicy przed nią. Nie czuła się komfortowo, a czasem brak pewnych informacji spawał, że podważano jej autorytet. Szanowała Senteco, ale jego tajemniczość była dla niej... niewygodna.
Grzecznie poprowadziła "więźnia" w kierunku drogi prowadzącej do wyznaczonego miejsca. Na początku mężczyzna był spokojny i cichy. Szedł powoli, ciągnąc bardziej stopy po ziemi niż je unosząc. Głowe też miał zwieszoną, jakby stracił nadzieję na wolność. Albo chodziło mu o coś innego? I właśnie po jakimś czasie, dostał olśnienia. Zatrzymał się nagle i gwałtownie. Podniósł głowę, wyprostował swoje do tej pory skulone ciało.
- Nic wam nie powiem.. - odrzekł śmiało.
Anielica była zszokowana. Nie dość, że facet okłamał i Anielicę i Senteco, to nie zgadzał się na współpracę. A nagła zmiana w zachowaniu człowieka bardzo ją zaniepokoiła. Glo miała dziwne wrażenie, że za sekundkę zacznie uciekać, lecz coś wewnątrz mężczyzny powstrzymało go od tego. Może świadomość, że nie ma szans, lub ocenił, że ucieczka byłaby bardzo dziecinnym zachowaniem.
Senteco
Zbłąkana Dusza
Posty: 9
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Senteco »

- Panika... - rzekł Sentenco na zachowanie człeka. Zdawał sobie sprawę, domyślał się bardziej, że człek będzie teraz próbować odwrócić uwagę od celu wędrówki. Chociaż powoli go to męczyło. Nie był bowiem przyzwyczajony, że działa z kimś... że działa z kobietą, która mało tego prawie wydaje mu rozkazy! Jedyne co obecnie więc go trzymało, to to, że sam się zgodził pomóc.

Ruszyli dalej. Po jakieś parunastu minutach wędrówki, ponownie wkroczyli do miasta. By udać się do pierwszego z miejsc, które wcześniej było już przeszukane. Jednak Sentenco nie chciał by więzień z nim szedł.

- Zrobi nam za dużo hałasu. Tym ostrzeże pozostałych, jeżeli tam są. Dlatego proponuje go gdzieś uwięzić - zwrócił się do Glorii, licząc na to, że poprze jego decyzję.
Gloria
Błądzący na granicy światów
Posty: 19
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Niebianie - Anioł Ducha
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Gloria »

Senteco miał rację. Mężczyzna mógł wszcząć alarm, wywołując panikę i dać znak zbójom do ucieczki. Do tego para nie mogła doprowadzić.
Mężczyzna jednak zmienił się. Po nagłym wybuchu oporu stał się spokojny, cichy, taki jak przedtem. Miało się wrażenie, że z mężczyzny uleciało życie, siła lub jakiś specyfik stracił na sile. Gloria, obserwując go, stawiała na to ostatnie. Może był pod wpływem jakiejś substancji?
Gloria rozejrzała się. Chciała go mocno uwiązać do drzewa ale niedaleko była stajnia.
- Spójrz, panie. - wskazała na boksy. - Konie są płochliwe, a czasem agresywne. Jeśli więzień zacznie się szarpać, koń może go uszkodzić. Poza tym można zapłacić stajennemu kilka ruenów, by pilnował go i zawiadomił nas o problemach.
Gdy wszystko będzie ugadane, a chłopiec (o ile Senteco zgodzi się z pomysłem Glo) dostanie swoja zapłatę, para wejdzie do pierwszego podejrzanego miejsca.
Senteco
Zbłąkana Dusza
Posty: 9
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Senteco »

Sentenco zgodził się z pomysłem Glorii. Co też parę chwil później uczynili. Jednak podjął też swe własne kroki. Poprosił, by Gloria dosłownie chwilę na niego poczekała. A cóż on czynił przez nią? Udał się do pobliskiej karczmy i najął w niej miejscowego osiłka, by miał baczenie na stajnie. Dlaczego tak uczynił? Z doświadczenia wiedział, że zawsze warto być przezornym. Stajenni natomiast to ludzie słabej woli. Łatwo ich zastraszyć. By się upewnić jednak, że osiłek go nie zdradzi, dał mu część kwoty w ramach zapłaty, a drugą większą jedynie pokazał, jak psu się pokazuje stek, by ten wiedział, że musi na niego zasłużyć.

Po tym wrócił do Glorii, gotowy do wymarszu i ewentualnej walki z napastnikami. Jednak jako cień, zaproponował jej, że najpierw sam uda się w pierwsze wskazane miejsce, by obaczyć je i upewnić się, czy ktoś tam jest czy też nie. Jakby nie patrzeć, anielicy trudno było nie zauważyć, w razie gdyby rabusie trzymali wartę. Senteco jednak znał się na infiltracji. Mógł nawet wejść do siedziby wroga i spłoszyć go w odpowiednie miejsce, gdzie łatwiej było by się z nim rozprawić.

Mógł już tylko oczekiwać, że Anioł zgodzi się na jego propozycję, jeżeli natomiast nie... Któż wie co dalej się stanie.
Zablokowany

Wróć do „Trytonia”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 5 gości