Trytonia[Gospoda 'Mątwa Zosia'] Bezczelne sushi

Wielkie miasto portowe. To tutaj poszukiwacze przygód wynajmują statki, wyładowują je po brzegi i wypływają na niebezpieczne wytrawy. Miasto położone na szlaku handlowym, roi się tu od przybyszów z innych krain. Tutaj spotykać mażesz wszystkie istoty chodzące po ziemi... i nie tylko...
Zablokowany
Awatar użytkownika
Regola
Szukający Snów
Posty: 184
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: czarodziejka
Profesje:
Kontakt:

[Gospoda 'Mątwa Zosia'] Bezczelne sushi

Post autor: Regola »

Brama miasta nie była strzeżona. Albo była, ale w tak znikomym stopniu, że nie robiło to różnicy. Powiewała nad nią niebieskawa flaga z wizerunkiem okrętu. Wampirzyca usiadła na ziemi najwyraźniej chcąc przybrać znów ludzką postać. Czarodziejka powstrzymała ją.
- Lepiej zostań tak jak jesteś. Znajdziemy jakieś miejsce do spania i kupię ci normalne ubranie.
Na pierwszy rzut oka, miasto wyglądało ponuro. Przez sypiący się z wiekowych budynków kamień aż strach było chodzić po ulicach, a mdlący zapach ryb (czy raczej rybich wnętrzności wyrzucanych do rynsztoka) łagodził nieco słony morski wiatr. Regola drżała cała od jego podmuchów, ale wdychała tę sól z prawdziwą ulgą. Wybrała solidnie wyglądającą gospodę blisko morza z wesołym jak na to miasto malunkiem mątwy na szyldzie. W środku okazało się, że wszystkie pokoje są zajęte i zrezygnowana już miała opuścić budynek gdy odziany w krzykliwie błękitną pelerynę kupiec zwolnił jedoosobowy pokój na ostatnim piętrze. Posłała mu miły uśmiech, a on odpowiedział tym samym. Przynajmniej tak się czarodziejce wydawało po ruchu jego gigantycznych wąsów zakrywających całkowicie usta. Rzuciła tobołki do stojącej obok łóżka komody upewniwszy się wpierw czy ta nie rozpadnie się od nadmiaru pleśni czy czegoś gorszego. Na szczęście okazała się sucha. Dziura w murze bez szyby służąca za okno, wychodziła wprost na Morze Cienia. Widok niemal czarnych fal i granatowego ciężkiego nieba był imponujący i groźny. Regoli natychmiast przyszedł do głowy Derek z tym jego morderczym spojrzeniem burzowej chmury. Bardziej pasowałby tutaj niż do jasnej, ciepłej Rapsodii. Nagle do pokoju wpadł ciemny kształt omal nie orając jej twarzy. W jednej sekundzie zmienił się w burzę czerwonych loków, a następnie zmaterializował w bladą dziewczynę w zakrwawionej szarej suknii.
- Zdajesz sobię sprawę, że gdybyś tak pomyliła okna to ktoś dostałby zawału na twój widok? - powiedziała Reg.
- Przypominam, że nie mamy czasu na podziwianie krajobrazu - syknęła wampirzyca, a wiedźma poczuła wstyd.
- Racja. Przepraszam, już zbieram dupsko.
Upewniwszy się, że ma sakiewkę wyszła żwawo na zakupy.
Awatar użytkownika
Anat
Szukający Snów
Posty: 186
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Anat »

Anat zostawiona sama w pokoju, nie bardzo wiedziała co ze sobą począć. To uczucie nie towarzyszyło jej już od bardzo dawna. normalnie to usidławszy na miejscu i pozwoliła swoim myślom wędrować. Ale w danym momencie było to raczej niewskazane.Zapewne znowu by się rozkleiła.
Czas jej się dłużył.Na ścianie, nad miską i dzbanem z wodą do mycia wisiała niewielka drewniana półka, zastawiona bibelotami , każdy z nich był jakoś powiązany z morzem. Najpierw poukładała je od najmniejszego do największego, potem kolorami a jeszcze później grupami tematycznie. gdy zabrakło jej pomysłów zaczęła chodzić po pokoju i liczyć czas w długościach pokoju jakie przejdzie.
Kiedy Regola wróciła, zatrzymała się w pół kroku. Spojrzała na paczkę, schludnie zapakowaną w szary papier i przewiązaną kojonpnym sznurkiem.
- Wiesz, aż się trochę boję zobaczyć, co przyniosłaś.
Awatar użytkownika
Regola
Szukający Snów
Posty: 184
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: czarodziejka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Regola »

Miasto było ponure i w większej części obskurne, ale targ miało imponujący. Znajdował się blisko przystani i wypełniony był wszystkim czego dusza zapragnie. Zamorskie cacuszka przykuwały oczy, panował tłok i hałas, kupcy przekrzykiwali się oferując coraz to niezwyklejsze, i często zbędne, przedmioty, a dzieci biegały wśród straganów rozrabiając i nierzadko kradnąc łakocie. Regola zmusiła się by nie zerkać na nic. Nie miała ani czasu do stracenia ani pieniędzy do roztrwonienia. Bacznie jednak przyglądała się ludziom, co weszło jej już w nawyk, i pobliskim budynkom szukając wielkiego rybiego szkieletu w oknie, który zobaczyła w swojej, jakże nikłej, wizji. Zaczynała wątpić czy było to prawdziwe. Tutaj niemal wszystkie okna przypominały dziury w skale, wybite jak wyszło, bez szyb a już tym bardziej bez firanek. Z jednego z nich wyjrzała właśnie wściekła matrona przeczesując wzrokiem targowisko prawdopodobnie w poszukiwaniu niesfornego syna, lub jeszcze bardziej niesfornego męża. Czarodziejka natomiast znalazła to czego szukała, a mianowicie namiot, przed którym tłoczyły się różnego wieku kobiety, wszystkie z tak samo dumającą miną i tak samo przeglądające kolorowe fatałaszki. Nie mogła się tam z początku odnaleźć, ale wktórce z równą ciekawością oglądała oferowane materiały i gotowe ubrania. Najpierw pomyślała, że kupi dla Anat coś wesołego, co rozjaśni trochę jej wiecznie obojętną minę. Bladoróżowa sukienka ze wzorzystą łąką, wykończona falbanką na rękawach wyglądałaby uroczo z dziecięcą urodą wampirzycy. Wygrał jednak zdrowy rozsądek Pradawnej, a właściwie przeczucie, że jej towarzyszka wolałaby zostać utytłana krwią niż ubrać jedną z takich kreacji. Wybrała więc prostą, długą suknię z rękawami do łokci w pięknym kolorze fal jakie widziała dziś z okna, tak bardzo granatowym że prawie czarnym. Miała porządny, nie gniotący się i miękki materiał więc powinna dobrze służyć w podróży. Regola nie mogła się też powstrzymać by nie kupić sobie jadowicie turkusowego szalika z milutkiej wełny, zwłaszcza że było jej tak zimno, a lato też chyliło się znacznie ku końcowi. Sprzedawczyni, solidnej postury kobita z imponującej długośći warkoczem, zapakowała wysztko w paczuszkę i zaprosiła ponownie na zakupy.
Gdy wiedźma wróciła do gospody poczuła miły zapach zupy grzybowej i czegoś jeszcze, czego nie potrafiła zidentyfikować. Postanowiła, że przed szukaniem maga zjedzą obiad. Tym bardziej, że właściciel "Mątwy Zosi", bo tak ów gospoda się nazywała, na pewno wiedział gdzie w mieście mieszkają "magiki". W pokoju Anat chodziła od ściany do ściany. Było z nią chyba coraz gorzej.
- Wiesz, aż się trochę boję zobaczyć, co przyniosłaś - powiedziała sięgając po paczkę.
- Sam styl, zobaczysz. Solidny dekolt, falbana jak się patrzy i widowiskowy kolor.
Spojrzenie, które posłała jej wampirzyca miało znaczyć, że czeka ją śmierć w męczarniach jeśli okaże się to prawdą. Szybko więc zabrała swój, hm.. wyrazisty, szalik z wierzchu i ownięła się nim.
- Spojonie, to moje - dodała niewinnie.
Awatar użytkownika
Anat
Szukający Snów
Posty: 186
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Anat »

Wampirzyca, szybko odwiązała sznurek i wyjęła sukienkę. Na szczęście nie była to suknia opisana przez czarodziejkę. W paczuszce znajdowała się w miarę prosta suknia w solidnym kolorze nocnego nieba. jedyną ekstrawagancją było to że zarówno lamówki wokół kwadratowego dekoltu, rękawów i dołu sukni, jak i wiązanie dopasowujące z tyłu były białe i lekko połyskliwe.
Bez większego namysłu ściągnęła zniszczoną suknię i założyła nową.
- Możemy już iść szukać tego maga od portali?
Niestety Regola nie zamierzała nikogo szukać przed zjedzeniem obiadu. Anat więc z miną męczennicy zeszła razem z nią na dół, stwierdzając że siedząc cały czas w tamtym pokoiku, chyba oszaleje.
Nastrój na dole zdawał się idealnie odzwierciedlać humor wampirzycy. Pomimo środka dnia było buro i ponuro. Tynk za ścianach dawno zszarzał, a brak słońca nie dodawał mu uroku. Obrazy przedstawiały głównie burzę nad wodą. Ławy były z surowego drewna, zapewne pełnego drzazg. O tej porze dnia, poza starym pijaczyną w rogu i karczmarzem , kobiety były jedynymi osobami w pomieszczeniu W powietrzu oprócz, zdaje się , standardowego tutaj, zapachu ryby, unosił się zapach maślaków, najbardziej oślizłych ze wszystkich grzybów. Nigdy nie lubiła ich oporządzać "Godzina babrania się w śluzie, a potem rąk przez tydzień nie dawało się domyć.". Był też ten specyficzny, metaliczny zapach, który często unosił się przed burzą. przypomniała sobie, kolor chmur, które widziała zza okna.
-Do nocy rozpęta się burza z piorunami - oznajmiła siadając obok czarodziejki, która już zdążyła usiąść przy kontuarze i zamówić zupę grzybową
- Widzę że mamy tu małą pogodynkę - zażartował karczmarz.
Był to człowiek w średnim wieku, dość potężny, ale nie otyły, rubaszny. Znała ten typ ludzi jeszcze z wioski. Chcąc być zabawnym, często uraża ludzi, którzy nie mają takiego samego poczucia humoru. A pod koniec dnia, zwłaszcza, jeżeli już zdążyli się napić, najlepszą dla niego rozrywką było wywołanie swoimi komentarzami i żarcikami u panny pąsowego rumieńca. Odpowiadanie na takie żarciki czy wdawanie się z takimi w dyskusje było bezcelowe, i zawsze kończyło się tak samo, więc w odpowiedzi wzruszyła jedynie ramionami.
Awatar użytkownika
Regola
Szukający Snów
Posty: 184
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: czarodziejka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Regola »

Zupa grzybowa pachniała lepiej niż wyglądała, ale była całkiem smaczna i wypełniała brzuch miłym ciepłem. Regola jadła szybko rozumiejąc, że przybyły do tego ponurego miasta w ważnej sprawie, a nie po to by siedzieć w karczmie. Zapytała gospodarza gdzie w mieście można znaleźć czarodzieja tworzącego portale, ale prosty człowiek niewiele zrozumiał. Powiedział, że jeden magik oferuje swoje usługi w domu z bielonego kamienia na krańcu portu. Nie mając wyjścia udały się więc tam. Budynek nie wyglądał tak bogato jak niektóre kupieckie siedziby. Był parterowy, w mlecznym kolorze, z dziurami zamiast okien jak wszędzie. Czarodziejka miała nadzieję, że siedziba maga okaże się tym domem, który widziała, z rybim szkieletem, ale jedyna ryba, wycięta z połyskliwego papieru wisiała na sznurku nad frontowymi drzwiami w formie dziwacznej ozdoby. Zapukały, ale odpowiedziała im cisza.
- Czyżby nikogo nie było? - mruknęła do siebie dziewczyna i zapukała nieco głośniej.
Tym razem z wewnątrz dobiegł mlaskający dźwięk, a następnie drzwi otworzył staruszek z długaśną falowaną brodą, bielusieńką i delikatną jak wata cukrowa. Mieniła się dziwnie, a kiedy Regola przyjrzała się jej bliżej okazało się, że zaplątane są w niej kolorowe rybie łuski połyskujące metalicznie.
- Witam. Szukamy maga, który byłby w stanie otworzyć portal do Menaos. Posiada pan takie zdoloności?
Dziadek zmarszczył krzaczaste brwi jakby coś było nie tak.
- Cio młówicie? - zaskrzeczał usiłując chyba krzyknąć. - Giłośnijej! Jia miam juź swioje liata, nje słiszę zia dłobzie.
- To będzie ciężka rozmowa - powiedziała czarodziejka do Anat.
- Cio? Jeście giłośnijej!
Awatar użytkownika
Anat
Szukający Snów
Posty: 186
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Anat »

-Zapytała czy jest pan magiem od portali!!! - Wrzasnęła zirytowana wampirzyca. Kątem oka zobaczyła, że czarodziejka zatyka sobie uszy
- Niareście dosić głośnio - Stwierdził zadowolony staruszek. - Od piortiali? Nie ziajmiuję się jiuż tim. -Pokręcił głową, opierając się drugą ręką o laskę. - Zia śtiary jeśtiem nia tiakie źabawy.
"Co fakt to fakt, wygląda jakby miał niewiele mniej lat niż ja" - Wampirzyca pomyślała zawiedziona - "Zmarnowałyśmy bezcenny czas jadąc tutaj "
- Co się tutaj dzieje?! Co to były za dźwięki?! Prawie mi fiolka z kwasem karboranowym pękła!- Do pokoju zajrzał rozeźlony, młody mężczyzna o krótkich kasztanowych włosach, ubrany w poplamiony i poprzeżerany w niektórych miejscach fartuch oraz skórzane rękawice. Ciemne gogle zasłaniały mu pół twarzy
-Miój wnusio pśiejął intiereś. - Staruszek wskazał na szatyna.
Słysząc te słowa, młody podniósł gogle na czubek głowy i zlustrował wzrokiem pomieszczenie. Widząc obie kobiety podszedł do niech u uśmiechnął się przepraszająco.
-Przepraszam za dziadka, słuch już nie ten. Ale nie musiałyście tak aż tak krzyczeć. Obudziłybyście umarłego. Z resztą nieważne. Czego potrzebujecie? Lekarstwa? Trucizny? Sądząc po wyglądzie, raczej nie napoi miłosnych.
Awatar użytkownika
Regola
Szukający Snów
Posty: 184
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: czarodziejka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Regola »

Regola nie wiedziała czy dodać "bardzo donośny głos" do listy jej informacji o wampirach czy to tylko zirytowana Anat potrafiła wydobyć z siebie pisk godny wprawionej śpiewaczki. Przynajmniej dziadunio nareszcie zdołał odpowiedzieć im sensownej. Na całe szczęście nie był on magiem. Dziewczyna bała się, że otworzenie portalu mogłoby źle się dla niego skończyć. Nagle w drzwiach pojawił się mężczyzna wyglądający na alchemika. Gdy zsunął z twarzy gogle okazał się całkiem przystojny, w ten przemijający ludzki sposób. Reg pomyślała, że jest on zdecydowanie za młody jak na kogoś, kto mógłby je bezpiecznie teleportować do Menaos, a więc na dość sporą odległość.
- Czyli specjalizuje się pan w eliksirach? Bo my niestety szukamy kompetentnego specjalisty od magii przestrzeni. Chcemy się dostać do Menaos... w jednym kawałku, no i z bagażem rzecz jasna.
- Teleportacja zawsze niesie ze sobą ryzyko. Jeśli zależy uroczym panią na bezpieczeństwie zalecałbym tradycyjną podróż - odpowiedział uśmiechając się lekko.
- Nie zawsze jest czas na tradycyjną podróż. - powiedziała Regola zimnym tonem.
Mężczyzna spoważniał i zlustrował ją wzrokiem od góry do dołu, omijając oczy. Najwidoczniej spora ilość magicznych kamieni przekonała go, że nie ma do czynienia z laikami.
- Przyznam, że portale nie są moją specjalnością. Preferuję alchemię. Ale dziadek był niegdyś wybitnym magiem, z jego energią mógłbym otworzyć portal do Menaos. Nie zagwarantuję jednak, że będzie w stu procentach stabilny.
- Za ile będzie pan gotowy? - zapytała posyłając mu promienny uśmiech.
- Za godzinę. - odpowiedział rumieniąc się.
Awatar użytkownika
Anat
Szukający Snów
Posty: 186
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Anat »

- Pśeśtałbyś siem zialećać do pianien, Kubuś, tilko siem śkupił na pjaci. Nić dziwniego źe twoje ekśperimenta wcionś wibychajom jeśli siem ciąglie głpiotami rośpraśaś. A wi dziewcińki, piźwolenie macie? - wtrącił się dziadek, będący najwyraźniej na bieżąco z tokiem rozmowy pomimo swoich problemów ze słuchem.
chwilę zajęło kobietom przyswojenie sobie, co powiedział. Pierwsza odezwała się wampirzyca, acz niezbyt elokwentnie.
- po...pozwolenie?
- Kjólewśkie poźwolenie nia utwoźenie telieportu w mieście, ś piowodu ochjoni ciegośtam. Widać je powinień... Kjulewśki dojadca do śpraw tjanśpojtu. Źa moich ciaśów niaziwał siem Jurand Urban...
- Kto?
- Królewski doradca do spraw transportu. - Wyjaśnił "Kubuś", wciąż czerwony jak burak po dziadkowej reprymendzie. - niestety nie wiem gdzie mieszka, ale wszyscy doradcy i tak większość dnia powinni spędzać w pałacu. Wielka budowla, w kształcie czteromasztowca. Nie w sposób przeoczyć.



-Jak oni to to zbudowali? - Zdumiała się wampirzyca, gdy ujrzały okręto-pałąc w pełnej krasie.
Nie dało się, nie zauważyć siedziby władcy, błyszczącej się pośród kruszących się człowiekowi na głowę domów jak diament w uchu kominiarza. Szczególnie, że ta stała na wzniesieniu, przy morskim brzegu, żeby zapewnić rodzinie królewskiej doskonały widok na morze. Dawało to wrażenie, jakby ogromny statek utknął na mieliźnie, ale zamiast go zepchnąć na głębszą wodę, wyciągnięto go na brzeg i zrobiono z niej królewską siedzibę.
Niestety minęło trochę czasu zanim pod bramy pałacu, gdyż musiały wrócić do karczmy, aby Regola przebrała się w suknię. Poza tym miasto duże, a pałac i karczma znajdowały na przeciwległych jego końcach.
Awatar użytkownika
Regola
Szukający Snów
Posty: 184
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: czarodziejka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Regola »

Regola bezskutecznie, nie po raz pierwszy zresztą, namawiała Anat by odpuściła na chwilę swym twardym zasadom.
- Dziewczyno, czy ciebie naprawdę nikt nie uczył, że jeśli chcesz coś załatwić to musisz trochę pomachać cyckami? - rzekła poprawiając na sobię swoją jedyną suknię. Czerwony materiał był już nieco znoszony, ale nie na tyle by dało się to zauważyć na pierwszy rzut oka. Uwagę odwracały klejnoty skrzące się wokół szyi czarodziejki. Pomyślała o Lil i sporej ilości błyskotek, które zostawiła w domu. Przypomniała sobie momenty gdy na siłę wciskała przyjaciółce drogocenne kamienie gdy tamta miała kłopoty finansowe. Była ciekawa czy elfka sięgneła po nie teraz, podczas jej nieobecności, a raczej czy była do tego zmuszona bo nigdy nie zrobiłaby tego w innej sytuacji. Ogarnęła ją tęsknota za Lil i dzieciakami. Czy bardzo się zmieniły? Czy dobrze im się żyło? Mogłaby napisać list, ale przecież i tak nie dostałaby odpowiedzi, chyba że zostałaby w jednym miejscu jakiś czas. Cóż, teraz nie było na to szansy.
Wróciła do rzeczywistości gdy wyszły z gospody. Dotarcie na drugi koniec miasta, do wspaniałej siedziby władcy, zajęło im trochę czasu. Oczywiście były zmuszone czekać na spotkanie z "królewskim doradcą do spraw transportu". Siedziały pod zadaszeniem na czymś, co na prawdziwym statku byłoby głównym pokładem tutaj zaś pełniło rolę gościńca z niewielką fontanną na środku.
- Czy my zawsze musimy jakieś cholerne problemy? To jakaś klątwa, jak babcię kocham! - gderała Regola nie mogąc opanować nerwowego tupania nogą.
Awatar użytkownika
Anat
Szukający Snów
Posty: 186
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Anat »

Po niemal godzinie oczekiwania, wreszcie spotkały się z królewskim doradcą do spraw transportu. Był to człowiek niezbyt wysoki , o tuszy wskazującej na nieustanny dostatek jadła. Nazywał się Bonawentura Zaporożec. Gdy wyjaśniły mu, że potrzebują skorzystać skorzystać z teleport, zapytał się w jakim celu go potrzebują.
-... bo widzicie, poprzedni król zakazał tworzenia nieautoryzowanych teleportów na trenerach pod jego jurysdykcją, w obawie, przed atakami na rodzinę królewską i arystokrację.
- Chcemy wrócić do domu, tato poważnie zachorował. chciałybyśmy zdążyć się chociaż pożegnać. - wampirzyca skłamała bez mrugnięcia okiem, mając na uwadze fakt, że stwierdzenia typu:"chcemy uratować mojego narzeczonego przed jakimś typem łowcy wampirów" nie zyskałoby sobie jego aprobaty, co więcej zapewne w efekcie jego działań, ona dostałaby kołkiem w serce, a Regola trafiłaby do domu dla obłąkanych. Dlatego też starała się wyglądać tak uroczo i niewinnie, jak to tylko się dało. Oraz jak przystało na córeczkę tatusia.
- Ojciec? Was obu? Nie wyglądacie na siostry...
- Miałyśmy inne mamy. Tato najpierw ożenił się z mamą Regoli, potem z moją
- Moja córka przyjechałaby dopiero po pogrzebie, zobaczyć co dla niej ze spadku zostało... - jegomość mruknął do siebie, wyjmując z szuflady jakiś pergamin i pióro. - Mam do was jeszcze parę pytań. - zwrócił się do nich.
Awatar użytkownika
Regola
Szukający Snów
Posty: 184
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: czarodziejka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Regola »

Anat wyglądała jak najsłodsza wiejska dziewuszka na świecie gyd machała rzęsami chcąc przekonać brzuchatego jegomościa o swych zamiarach płynących ze szczerej dobroci serca. Czarodziejka odetchnęła z ulgą stwierdzając, że wampirzyca nie palnie czegoś w stylu "wie pan, mój narzeczony jest krwiożerczym potworem seryjnie zabijającym ludzi i chyba źle się poczuł..."
- Dokąd dokładnie pragną się panie udać? - zadał swoje pierwsze pytanie Zaporożec.
- Do Menaos... choć może bezpieczniej będzie za teren miasta by nie stwarzać komplikacji tamtejszym służbom. Naprawdę nie chciałbybyśmy robić komukolwiek kłopotu. - odpowiedziała Regola tonem tak słodkim, że miała ochotę zwymiotować.
- Dokładnie, dokładnie - mruczał do siebie urzędas skrobiąc swym eleganckim piórkiem po pergaminie.
Gabinet oświetlała wymyślna lampa stojąca na komodzie gdyż przez kłębiące się nad miastem burzowe chmury nawet w dzień było dość ciemno. Mężczyzna pytał je jeszcze kto "dokładnie" podjął się stworzenia teleportu, gdzie "dokładnie" i o której "dokładnie" godzinie. Zaczęła się domyślać jakie słowo pada najczęściej w tym gabiniecie i, o bogowie, w jego sypialni gdy jest sam na sam ze swoją babą. Ukryła parsknięcie pod atakiem kaszlu.
Gdy wszystko wydawało się układać idealnie stało się coś o czym czarodziejka nie pomyślałaby nigdy. Na parapecie otwartego okna usiadła mewa. Najzwyklejszy, paskudny rybojad pospolity. Anat, która nieszczęśliwie siedziała przy owym oknie syknęła na ptaka swoim zwyczajowym sposobem. Regola nie zwróciła na to większej uwagi. Wampirzyca często odganiała tak ptaki czy szczury. Ale kiedy dziewczyna zatkała sobie usta ręką z przerażoną miną, wiedźma uświadomiła sobie to, co sama Anat sekundę wcześniej.
- Czy... czy... czy... mo,mo mogła by pa pa nienka otworzyć usta? - zapytał trwożnie Bonawentura.
"Kły. Zobaczył kły. No to po nas", pomyślała Reg posyłając towarzyszce pełne lęku spojrzenie.
Awatar użytkownika
Anat
Szukający Snów
Posty: 186
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Anat »

Wampirzyca pokręciła głową jak dziecko u dentysty nie odrywając dłoni od ust. Szczerze żałowała, że nie może schować kłów, jak to mogła robić z pazurami. Nie miała pojęcia co trzeba było w takiej sytuacji zrobić. Lata doświadczenia nauczyły ją, że w takich sytuacjach należy albo zabić albo w ostateczności uciec. Ale obie opcje zaprzepaszczały szansę na szybkie dotarcie do Aleksieja. Złą na siebie i tamto ptaszysko zauważyła minę Regoli. Sytuacja malowała się tragicznie. Całym sercem pragnęła aby, zazwyczaj wygadanej towarzyszce udało się wyplątać je jakoś z tej sytuacji.
Posłała Regoli spojrzenie, w którym rozpaczliwie starała się jej przekazać, że jeżeli jej się nie uda czegoś wymyślić, to wampirzyca będzie zmuszona zabić jegomoście i nie będą miały wyjścia, jak szybko ulotnić się z miasta.
"Gdyby tylko telepatia działała nie tylko pomiędzy dzieckiem, a stwórcą" - pomyślała, niepewna, czy czarodziejka zrozumiała przekaz.
Zablokowany

Wróć do „Trytonia”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 6 gości