Wybrzeże Cienia[Nad piękną modrą Larr] Czy jest z nami mapa?

Niezwykle tajemnicze wody tego Morza Cienia, kryją w sobie wiele skarbów i niebezpieczeństw, już wielu zginęło w wyprawach poszukując przygód i bogactw. Największym jednak łupem dla każdego z nich było by odnalezienie legendarnej Wyspy Maar.
Awatar użytkownika
Nikoletta
Szukający drogi
Posty: 40
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Nikoletta »

Wilczyca powoli przesunęła wzrok od czarodziejki przez ogień po elfa, słuchając jego słów, kwiecistej mowy i przesadnej uprzejmości. Jak to wojownik różni się od wojownika. Prychnęła w myślach. W końcu ten rycerz musiał być związany Kodeksem lub innym prawem, podówczas gdy ona z takowego drwiła w żywe oczy. Nikt nie będzie wkładał jej zachowania w sztywne ramy nakazów i zakazów. Nigdy.
Jej oblicze jednak pozostawało nieodgadnione, nie wyrażające żadnych uczuć czy to przychylnych, czy wrogich. Postanowiła jednak przerwać swoje milczenie, kiedy Galanoth opowiadał o niebezpieczeństwach lasu.
- Umiemy o siebie zadbać i nie potrzeba nam opieki, jedynie wskazania kierunku - rzuciła, wpatrując się w ogień.
Jednak zaraz towarzysze ją przegadali, żartując sobie wesoło. Znowu więc umilkła. Była prawdziwym milczkiem. A może raczej uważała, że nie należy tracić energii na zbędną paplaninę? Z pewnością nie wychowywała się wśród osób, które uważały rozmowę za istotną część istnienia. Przysłuchiwała się dalej, od czasu do czasu, masując odruchowo i mimowolnie blizny na plecach. Jednak po słowach, jakie padły z usta Daray'a, nie mogła zachować dłużej swego stoickiego spokoju. Nie wybuchnęła jednak ani nie okazała wzburzenia, stała się raczej nieprzyjemna, a z swych złośliwościach wisiała woń groźby.
- Uważaj, Daray, aby tobie coś do oka nie wpadło. Trzymaj swój język na wodzy, jeśli chcesz mieć z niego jeszcze jakiś pożytek. A sukienki zachowaj dla swoich dziwek - nie przebierała w słowach.
Zwróciwszy się do elfa, pominęła ten temat, zaciekawiona innym. Gdy odebrała więc od niego butelkę wina i zabrała się do otwierania, odrzekła:
- Doprawdy? Walczyłeś? - wyciągnęła korek - Może ciekawi cię mój przydomek. Jest niezwykle chwalebny - zadrwiła i pociągnęła zdrowy łyk wina, nie roztrząsając się nad jego smakiem. - Dokonałam wielu wspaniałych czynów, prawda?
Amazonka spojrzała na Daray'a mrużąc kocio oczy. Tu i teraz uspokoi swój gniew, ale potem...kiedy znowu znajdą się we trójkę. Idiota niczego się jeszcze nie nauczył...
Fortune Favours The Bold
Awatar użytkownika
Darayawus
Szukający drogi
Posty: 37
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Darayawus »

Młodzian przeciągnął się beztrosko i zarazem niezbyt uprzejmie, słuchając słów elfa. Gdy jednak ten skończył, w oczach Daraya znów pojawił się blask. Bo mimo iż wojownik jedynie mówił, to jednak zdążył wzbudzić w chłopaku szacunek.
- No to faktycznie jest dobry powód żeby się napić - Nie żeby on takowego potrzebował, jednak zawsze miło było znaleźć okazję, którą warto uczcić wspólną popijawą z towarzyszami. Daraywus więc niewiele zastanawiając się, sięgnął do swojego worka. Wydawać by się mogło że nosząc rzeczy w czymś takim, ciężko będzie znaleźć coś bez długo trwałej grzebaniny, jednak jemu udało się wydobyć swą manierkę nadzwyczaj szybko. Odkorkował ją wprawnie kciukiem i uniósł w kierunku Galanotha, sugerując toast.
- A więc za Galanotha. Chłopca, który stanął do swej pierwszej bitwy by stać się prawdziwym mężczyzną - Zupełnie nie wiedział czy to słowa choć w części godne takiemu przeżyciu. Zastanawiał się nawet czy mógł sobie pozwolić na to, skoro sam przecież był prawie że dzieckiem. A już na pewno za takiego brały go jego towarzyszki. Miał nadzieję iż nie uraził ich gospodarza już na samym początku ich znajomości. By więc dalej nie komplikować życia, po prostu dopełnił toastu pociągając zdrowo z manierki.
- Muszę przyznać panie iż nie mam pojęcia jak straszna była to bitwa, skoro wyrobiłeś sobie tak wielką odwagę, by choć sugerować rozebranie amazonki do naga, zwłaszcza wbrew jej woli. Ja to się do tej pory boję jak tylko nieopatrznie znajdę się z zasięgu jej rąk. Masz mój pełen podziw... - W tym samym momencie dostrzegł jak osoba towarzysząca wojownikowi, dosłownie znikąd wyciąga kieliszek. Magia! Najprawdziwsza, w czystej postaci! I nie musiał wcale płacić za pokaz! Nie było na tym świecie żadnej siły, która odwiodła by go od zamienienia choćby kilku słów z prawdziwą czarodziejką. Jednak na to przyjdzie czas potem, gdy już przygotuje się mentalnie.

Tak, wyglądało na to że mieli niesamowite szczęście natrafiając na tak osobliwe postaci. No i jednocześnie tak życzliwe, aby zaprosić ich do wspólnej zabawy. Ale żeby się bawić, wszyscy musieli dołączyć, a on to musiał jakoś zrobić. Dlatego też Darayawus bardzo zręcznie podniósł się na równe nogi i ruszył w stronę amazonki. Po drodze zaś jeszcze zahaczył o Finuę, by w iście mentorskim geście pogłaskać ją po głowie i rzucić banalnym hasłem.
-Daj spokój, przy mnie zawsze jesteś bezpieczna - Tak, już od początku ich znajomości traktował ją jak dziecko, a już na pewno jak młodszą siostrzyczkę. Ponadto uwielbiał się z nią przedrzeźniać i jej dokuczać. Prawda była jednak taka iż pomimo ich krótkiej znajomości, zapewne dałby sobie za nią rękę uciąć... jeśli nie znalazł by innego rozwiązania. By ją jednak ostatecznie rozsierdzić, podrzucił jej na kolana własną manierkę i rzekł.
- Lepiej złap się za coś słabszego, po potem znowu będę musiał nosić cię na rękach - z tymi słowami i iście złośliwym śmiechem, zostawił ją doskonale zdając sobie sprawę iż dziewczyna nawet nie odpowie. Wpierw musiała by przełknąć spirytus.

Nie miał czasu jednak na swoje fantazje, gdyż droga do niebezpiecznej wojowniczki okazała się nader krótka, a on właśnie nad nią stanął... Gdy zaś tak się stało, nagle zupełnie nie wiedział co powiedzieć. Ostatecznie więc po prostu przysiadł się do Nikol, ponownie zachowując milczenie.
Rum is the power
Rum is the key
Rum is the thing that sets us free
Awatar użytkownika
Galanoth
Zsyłający Sny
Posty: 328
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Lodowy Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Galanoth »

I tak oto panowie zawiązali koalicję, męski sojusz. Solidarność współbraci płci pojawiła się nagle, jakby za pociągnięciem magicznej różdżki lub pędzlem po płótnie. W jednej chwili Galanoth stał przy ognisku wertując wzrokiem twarze obozowiczów, i czuł się wtedy pozbawiony jakiegokolwiek samczego wsparcia, aż tu nagle jednym zdaniem i jednym czynem zjednał sobie towarzysza godnego zapamiętania i uznania. Darayawus. Uch, jego osoba chyba nie ma przed nikim tajemnic... chłopak jest wyszczekany i gadatliwy, ma cięty język i siłę w słowach. Pasuje na polityka, niż na szukającego ciepła wędrowca. Jemu wyraźnie chłopięcość siwieje w towarzystwie dwóch swoistych panien, skrajnie się od siebie różniących. Elf ucieszył się zatem, że choć przez jedną noc może być wsparciem dla Daraya.
Jak to brzmi...
- Cóż, to nie tylko jedyny powód, czemu w ogóle pijemy. - zaczął swobodą dysputę, uśmiechając się figlarnie - Jesteśmy w większym towarzystwie, mamy ognisko, wodę... Możemy świetnie się bawić. Dawniej, za czasów moich przodków, każda leśna przygoda tak się właśnie kończyła. Wędrowcy rozstawiali namioty, tworzyli ciasny obóz... i harcowali ile wlezie, śpiewając i tańcząc przy kłębach płomieni. I choćby świat się walił... oni dalej by tańczyli, bo... życie jest piękne. Mimo wszystko. I muszę ci przyznać rację, bracie, bo masz ją całkowitą. W tamtej bitwie, 130 lat temu, pod starożytnym murem Laotung, oko w oko stanąłem z demonami lodowej pustki. Całe białe, pełne mocy i energii, buchały kłębami lodowatej mgły. Mierzyły sobie dwa razy więcej, niż ja sam, ich pazury przebijały zbroje zrobione z najtwardszych materiałów! A ich oczy... paskudnie piekielne. Przypominały pustkę, ciemność... Patrzyłem się często na nie, wielokrotnie śnią mi się w czasie złych nocy... Tamto zwycięstwo pamiętam, jakby to było wczoraj. Z moimi elfimi braćmi u boku, szkoleni od urodzenia by chronić Alaranię, stanęliśmy w równym szeregu tuż za murami Laotung. Demony szybko się przezeń przedostały. Wylewały się zza ogrodzenia jak chmara szarańczy podczas plagi. Każdy z nas trzymał łuk i miecz... każdy z nas znał czary niszczące zło. Krwawa batalia trwała od świtu aż do zmierzchu... o północy padł ostatni bastion chroniący Szczyty Fellarionu wraz z ostatnim Demonicznym Królem. Wśród osób biorących w niej udział znajdowała się jedna Amazonka... Hanatriel ma na imię. Bohaterka ta walczyła tuż obok mnie. Jej władanie włócznią przekraczało ludzkie możliwości. Ciskała nim i rzucała, porywała się na przeciwnika po prostu go przeszywając... dumny to był niziołek, piękny w dodatku i bystry. Nie wiem, co się z nim dzieje, ale po tej właśnie walce nadano jej przydomek "Północna". Hanatriel Północna... Amazonka o złotej zbroi.
Galanoth zakończył opowieść, a w jego dłoniach nagle - chyba szybko - pojawiła się butelka z winem. Rycerz wypił je trochę, nabrał ochoty na dobry ludzki wyrób, który nie smakował jak psie szczyny. Wręcz przeciwnie. Sprawiło, że jeszcze bardziej się uśmiechnął.
- Ty na pewno nie jesteś Amazonką, która utrzymuje kontakty z siostrami. - rzekł w stronę Nikollete - Nie pasujesz charakterem. Prędzej uwierzę, że jesteś renegatką, która wałęsa się po świecie szukając swojego miejsca... albo możliwości zarobku. Nie moja to sprawa.
Dlatego się uciszył. Elf przeszedł pół obozowiska, stanął tuż obok Aphrael i z uśmiechem na twarzy ucałował jej usta. Jak zawsze smakowały po stokroć lepiej niż wino.
Tylko czemu zaczął się rozbierać. Kolejne części odzienia i zbroi lądowały tuż przy Czarodziejce. Na samym końcu wylądowała bielizna Elfa, a on sam... stanął jak boginek piękna. Doskonale wyrzeźbiony w sylwetce, męski i pełen dumy oraz potęgi w przyrodzeniu i mięśniach. Przypominał demona miłości w cielesnej formie. Jego niesamowitość mogła przyciągać uwagę... damską, jak i męską.
- Nie dziwcie się, tylko bawcie wraz ze mną! Skorzystajmy trochę z życia! Smutne barwy zmieszajmy z radosnymi i ciepłymi! Od ciebie trzeba zacząć!
Stanął tuż za Finuą i bez żadnego kłopotu - bez mrugnięcia okiem - podniósł ją wysoko w powietrze. Unosił dziewczynę nad głową, machał nią dookoła jak zabawką lub liściem opadłym z drzewa. Śmiejąc się wesoło, Galanoth pognał w stronę rzeki. Wszedł w niej do połowy nóg, była całkiem ciepła jak dla niego.
Awatar użytkownika
Finua
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 132
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Artysta , Złodziej , Włóczęga
Kontakt:

Post autor: Finua »

Gdy Daray minął Iskrę, głaszcząc ją po głowie, ta już zwyczajowo pochyliła się do przodu, potrząsając wściekle włosami. Zaraz potem rzuciła towarzyszowi spojrzenie w stylu "zniszczyłeś mi fryzurę", nie powiedziała jednak nic, nie chcąc ani marnować spirytusu, ani go przełykać. Wiedziała, że jeśli za długo będzie trzymać w ustach alkohol, ten w końcu zacznie na nią wpływać, ale nie miała przecież aż tak niesamowicie słabej głowy, by obawiać się jednej małej porcji.
Opowieści elfa słuchała, chcąc czy nie, w ciszy. Bawiła się przy tym patyczkiem, który koniec to odpalała od ogniska, to gasiła w dłoni. Co jakiś czas zerkała ciekawsko na mówiącego, przypominając samej sobie, że w końcu jego ziomkowie byli na tyle długowieczni, by on sam mógł uchodzić za młodzieniaszka. Finua zamrugała zdziwiona i zerknęła na towarzyszy, gdy Galanoth zaczął się rozbierać. Wiedziała, że odbierała temperaturę nieco inaczej niż większość, ale dałaby sobie rękę uciąć, że nie było aż tak ciepło. W momencie gdy elf zaczął pozbywać się bielizny, dziewczyna udowodniła, jak wspaniale łatwopalny był spirytus, ze zdziwienia wypluwając trzymany w ustach alkohol prosto w ogień, podsycajac go tym samym na chwilę. Iskra była przyzwyczajona do męskich ekscesów, w końcu jakiś czas wędrowała z trupą artystów o wątpliwej moralności, jednak takie zachowania kojarzyła z większą ilością alkoholu. A już z całą pewnością nie z zupełnie obcymi istotami. Jej ciało, bez udziału umysłu, uznało, że potrzebuje odrobiny spirytusu, uniosło więc butelke do ust i wychyliło porządny łyk. Dziewczyna zdążyła tylko nabrać porządny wdech i odstawić flaszkę, gdy poczuła, że traci grunt pod nogami. Wiele w życiu przeszła, ale porwanie przez nagiego elfa można było spokojnie zaliczyć do nowych przeżyć. Już miała protestować, gdy znalazła się nad wodą. Zimną wodą płynacą z gór. Odruch przeważył nad rozsądkiem i wtuliła się w Galanotha, patrząc z jawnym przerażeniem na rzekę.
- Niech Cię diabli, tylko spróbuj mnie wypuścić, to zamorduję! - Dziewczyna niemal pisnęla, dopiero po chwili zdając sobie sprawę z dylematu, jaki miała. Co prawda teoretycznie można było zaliczyć ją już do młodych kobiet, ale całe życie traktowana była przez meżczyzn raczej jak młodsza siostrzyczka, zarówno z powodu bardzo drobnej budowy jak i pewnej tendencji do cieszenia się niemal ze wszystkiego, właściwej raczej dzieciom. Gdy cała sytuacja wreszcie do niej dotarła, zmusiła się do odklejenia od elfa tylko na tyle, by spojrzeć mu w oczy i uśmiechnąć się w sposób zarezerwowany dla sytuacji bez wyjścia. Gdyby teraz go puściła, zapewne wylądowałaby w wodzie, co z całą pewnością skończyłoby sie dla niej fatalnie. Gdyby jednak tego nie zrobiła, wszystko mogło potoczyć się w raczej nietypowy dla niej sposób. Jednak lęk przed zimnem przeważył i nadal uparcie zaciskała ręce na ramionach "porywacza" usiłując nie myśleć o tym, w co sie wpakowała.
Awatar użytkownika
Nikoletta
Szukający drogi
Posty: 40
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Nikoletta »

Z początku na uwagę Daray'a podczas jego wymiany zdań z elfem, warknęła cicho, ale chwilę potem się uspokoiła, co okazała przez pociągnięcie kolejnego łyku wina. Amazonka nie wylewała alkoholu za kołnierz. Elf nie mógł wiedzieć, że dziewczyna nieprzyzwoicie lubuje się w trunkach. Że w ogóle daleko jej od zasad moralności. Jak zawsze wśród obcych przyoblekła maskę chłodu i nieufności.
Kiedy Daray potargał w braterskim geście fryzurę kuglarki, uniosła lekko kąciki ust. W gruncie rzeczy nie była taka zła.
- Myśl ,co chcesz, elfie. Jestem amazonką. Ale Wilczycą. Owa Hanatriel nie pochodziła z mego klanu. Musiała być Niedźwiedzicą, skoro posługiwała się włócznią. Ponadto jestem jedną z najlepszych wśród Wilczyc. Nie brakowało mi determinacji i ambicji - uniosła dumie głowę i wtedy też ujrzała, że stoi nad nią Daray, głupkowato się uśmiechając. Nagle też usiadł obok niej i słowem się nie odezwał. Aż dziwne.
- Zaniemogłeś? - zironizowała, wyraźnie drwiąc z żeglarza.
Ale sama zaraz "zaniemogła", kiedy tylko Galanoth zaczął się rozbierać. Co więcej, rozebrał się do naga, prezentując w pełnej krasie. Ależ ci elfowie mieli zwyczaje. To była jedynie pierwsza reakcja. Po ochłonięciu, amazonka uśmiechnęła się na poły lubieżnie, na poły ironicznie, jak miała w zwyczaju.
A kiedy elf porwał Finuę, wręcz roześmiała się głośno, o mało nie fikając z pnia do tyłu. Przecież artystka nie umiała pływać. Co za zrządzenie losu. Upiła kolejny łyk i powstała. Zręcznym ruchem rozwiązała troki płaszcza, który osunął się miękko na ziemię, ukazując również dość kruchą sylwetkę wojowniczki.
- Dalej, Daray! Rozbieraj się! - to mówiąc, oparła się na wyprostowanym ramieniu o pień,. na którym siedzieli, drugą zaś dłonią pociągnęła za rzemienie jego koszuli. Tym samym przyciągnęła go nieco do siebie, tylko po to, by wpędzić go w zakłopotanie.
Sama zaś zrzuciła kaftanik, a potem zsunęła buty i spodnie. Nie była jednak aż tak odważna jak elf. Pozostała w bieliźnie.
- Nie daj się prosić - szepnęła żeglarzowi do ucha zmysłowo.
Uwielbiała, kiedy się mieszał. W tym jednym miała przewagę.
Fortune Favours The Bold
Awatar użytkownika
Darayawus
Szukający drogi
Posty: 37
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Darayawus »

Młodzieniec całkowicie zignorował przytyk Nikol odnośnie jego milczenia. Zbyt zajęty był bowiem dokładnym wsłuchiwaniem się w opowieść Galanotha. Zaiste potrafił być wdzięcznym słuchaczem. Nie przerywał w połowie, doskonale reagował na nastrój wpleciony w opowiadanie. Zupełnie tak, jakby przed jego oczyma rozgrywała się właśnie ta scena. Od zawsze uwielbiał wysłuchiwać takich właśnie historii. Podań, w których występują dzielni wojownicy, straszne bestie i piękne księżniczki. Dlatego właśnie tak bardzo cieszył się na każdy powrót ojca do domu. On bowiem zawsze miał w zanadrzu kilka niesamowitych opowieści, będącymi podobno prawdziwymi przygodami. I choć zapewne wiele z nich było przekoloryzowane, a niektóre całkiem zmyślone, to jednak dla Darayawusa jego ojciec po dziś dzień pozostał bohaterem. Człowiekiem, który ukształtował młodzieńca na takiego, jakim jest teraz...

Dlatego też nawet gdy opowieść dobiegła końca, chłopak wciąż jeszcze wpatrywał się pustym wzrokiem w ognisko, w pamięci przeżywając jeszcze raz jedną z morskich opowieści. W momencie jednak, gdy wraz ze swymi wiernymi kamratami miał dokonać abordażu na statek wroga, przerwano mu w iście niecodzienny sposób. To wojownik tak rubasznie począł wzywać ich do wspólnej zabawy. Na początku, wyrwany ze swych fantazji, patrzył nań nic nie rozumiejąc. Gdy zaś dotarło do niego to, czego świadkiem są jego oczy, jego twarz przeistoczyła się w jeszcze większy znak zapytania. Kiedy on właściwie zdążył się rozebrać? Po jaką cholerę to zrobił? Wtedy jednak nadszedł moment, w którym nagi mężczyzna po prostu... porwał Fin i niczym szaleniec ruszył w stronę rzeki. Nie, widząc coś takiego, nie mógł się nie roześmiać. Wtedy chyba nie były sobą. W życiu nie posądził by o coś takiego przedstawiciela rasy elfów. A już tym bardziej wojownika, który najwyraźniej przeżył więcej, niż suma wieku trójki przyjaciół.

Tak bardzo rozweseliło go to nagłe wydarzenie, że aż odważył się lekko szturchnąć swoją towarzyszkę w bok.
-To ci dopiero duch dobrej zabawy w niego wstąpił! Widać na elfy nasze trunki działają nieco inaczej! O wiele mocniej! - Wtedy jednak stało się coś dziwnego. Oto bowiem amazonka do tej pory siedząca tuż obok niego, owszem również zaśmiewająca się do rozpuku, sama nagle wstała odrzuciła swój płaszcz. A następnie przyciągnęła go do siebie i wręcz zażądała, by i Daray się rozebrał. Co tu się do cholery działo? Wino z jakąś domieszką? Nie, przecież obydwoje pili co innego. A może jakaś magia? Czar rzucony na to miejsce? I choć chłopak zaczynał się bać nie na żarty, nie miał czasu by choćby spróbować rozwiązać tę zagadkę, Bo o to na jego oczach Nikol zaczęła się rozbierać, zupełnie nieskrępowana jego osobą. Nigdy nie miał problemów w kontaktach z kobietami, tak samo jak i nigdy nie czuł się skrępowany w ich towarzystwie. Jednak w chwili gdy tracił inicjatywę, młodzian czuł się tak jakby usuwał mu się grunt pod nogami. Najgorsze w tym wszystkim było to iż jego towarzyszka doskonale o tym wiedziała, bezlitośnie wykorzystując jego słabość w każdej możliwej sytuacji. W chwili gdy zaczęła szeptać mu do ucha, chłopak odwrócił swą twarz prezentując przy okazji niewielki, choć jakże wspaniale wyglądający rumieniec. Nieszczęśliwie też w miejscu do którego powędrował wzrokiem, stała czarodziejka, zapewne przyglądając się wszystkiemu z rozbawieniem. A więc tym razem Nikol ośmieszyła go na oczach publiki... Nie mniej jednak stwierdzenie tego faktu, pozwoliło mu jasno stwierdzić na czym stoi i spróbować uchwycić się ostatniej deski ratunku... Ostatniej linii obrony...
Darayawus spojrzał wprost w oczy Nikoletty, posyłając jej niepewne spojrzenie, upodobniającego go tak bardzo do niewinnego szczeniaka.
-Tylko proszę... Bądź delikatna... - Tak, podejmij wyzwanie i kontynuuj tą swoją gierkę, albo poddaj się i przyznaj do porażki...
Rum is the power
Rum is the key
Rum is the thing that sets us free
Awatar użytkownika
Galanoth
Zsyłający Sny
Posty: 328
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Lodowy Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Galanoth »

Galanoth wiele lat przebywał w Lodowej Północy. Szczyty Fellarionu i jego dalsze zakamarki kryły tuż za koronami gór krainy o których mało kto słyszał. Gigantyczne zamarznięte pradoliny, zatrzymane zimnem wodospady przypominające sople, podziemne jamy wypełnione ogniem drzemiących bestii... odwieczna rywalizacja o przetrwanie i rodzinne polowania na potworne straszydła - to jedne z wielu wspomnień towarzyszących Thelasowi. Jego "lodowate dzieciństwo" należało do szczęśliwych. Chłopiec od niepamiętnych czasów przystosowywał się wśród swoich do klimatu Północy, z czasem tak jak pozostali i on również uodpornił się na niższe temperatury; w mniejszy czy większy sposób. Jego przyzwyczajenie do zimowego klimatu chyba dało się we znaki Finua. Biedna dziewczyna. Musiała teraz naprawdę to przeżywać i bać się! Być może nie była gotowa na taki daleki krok, jakim jest nagłe porwanie i wejście w głęboką wodę rzeki, lecz dla Elfa... dla Elfa była to sprawa normalna i wręcz nieatrakcyjna. Trzeźwa, na dodatek. Nigdy się bowiem nie upił, a i alkoholu smakuje raczej rzadko. Pojawienie się trójki towarzystwa wyłącznie zapoczątkowało całą tą zabawę. Już nic ani nikt jej nie cofnie, ani zaprzepaści. Nawet obłędnie piskliwy krzyk małej złodziejki i jej mocne pazurki wpinające się w skórę. Galanoth roześmiał się ciszej niż poprzednio biegając w te i wewte dookoła martwego punktu w rzece. Trzymanie nad głową dziewczyny należało do całkiem ciekawych rzeczy, jakie mężczyzna kiedykolwiek robił. Jeszcze trochę i do wody zaprosi również Aphrael.
- Ziuuuuum! Orzełek! - okrzyknął rozbawiony, kręcąc się dookoła własnej osi. Niesamowita powietrzna podróż dziewczyny skończyła się jednak w momencie, kiedy Galanoth - dość szybko - zdał sobie sprawę z jej słabości. Spoważniał momentalnie, stanął w miejscu o pewnym gruncie. Złapał Finuę w ten sposób, aby nogami oblekła go za plecami, dłońmi natomiast próbował jak najmniej dotykać jej pośladków. Męskie, stworzone do walki i pieszczot ręce powinny być zakazane w wielu krajach.
- Spójrz mi się w oczy. - poprosił, rozkosznie wpatrując się w Finuę - Patrz się we mnie cały czas...
W jego spojrzeniu tkwiło coś niesamowitego, hipnotyzującego. Uśmiech Elfa, słodki niczym miód, rozpromieniał gwieździstą noc wiszącą tuż nad ich głowami. Magia. Tak, w jego zachowaniu tkwiła magia emocji, skupienie uczuć na pewności siebie i skoncentrowaniu się sercem właśnie na nim. Finua mogła poczuć niesamowity pociąg, aby to właśnie robić - skupić się tylko i wyłącznie na Galanoth'cie. Ma przecież takie ciało, jego słowa są pełne opiekuńczości... jest jakby wyrwany z bajki o książętach, lochach i smokach. W dodatku dłonie... tętniły ciepłem i kojącym impulsem życia. Niby płomień tkwiący w rękach rycerza mógł kusić i przyciągać aż tak bardzo, by Finua w ogóle nie zauważyła... jak siedzi już w wodzie do połowy ud. Skoncentrowana na Elfie w ogóle nie zauważyła, jak ten opuścił ją spokojnie w dół i pozwolił przyzwyczaić się do temperatury wody. Dla niej była już ciepła.
- Widzisz? Jest dobrze. Przy mnie jesteś bezpieczna. - zapewnił powtórnie, uśmiechając się i spoglądając w dół, gdzie twarzyczka Finuy przyoblekała się w dziwny grymasik.
- Lepiej, byś zdjęła to z siebie... do rana, przy ogniu, powinno się wysuszyć. - zaczął spokojnie, rozpinając guziczki od ładnego stroju złodziejki.
Awatar użytkownika
Finua
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 132
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Artysta , Złodziej , Włóczęga
Kontakt:

Post autor: Finua »

Szaleniec. Słowo to tłukło się po umyśle dziewczyny, która w tym momencie mogła być doskonałym przykładem, jak wygląda człowiek usiłujący udawać wystraszone kocię. Z tym, że robiła to nieświadomie i wychodziło jej to doskonale. Gdy elf zmienił uchtyw, przywarła do niego jeszcze bardziej, mając świadomość, że mimo wszystko znalazła się odrobinę bliżej lodowatej rzeki.
Odkąd tylko jej fascynacja ogniem rozpoczęła się na dobre, stopniowo przyzwyczajała się do gorąca, reagując na nie znacznie spokojniej od innych. Mogła poprawiać szczapy drewna w palenisku szybkimi, pewnymi ruchami, nie obawiając się poparzeń, czy choćby nawet nieprzyjemnych doznań. Jednak z biegiem czasu coraz dotkliwiej odczuwała chłód. Zimą ubierała sie możliwie grubo, a najchętniej zaszywała się wtedy w jakimś budynku pod stertą kocy. Jeśli jednak trzeba było podróżować, robiła co mogła, aby namówić towarzyszy na przemieszczanie się jakimiś zadaszonymi saniami, czy wozem.
A ten szalony elf zachowywał się, jakby chciał ją zabić przez wyziębienie! Gdy kazał Iskrze patrzeć mu w oczy, zrobiła to z pewnym wahaniem. W końcu co miało to zmienić? Z drugie strony szaleńców nie należy denerwować. A gdy spełniła jego prośbę, zorientowała sie, że nie mogła oderwać od niego spojrzenia. A może nie chciała? Tak, czy inaczej, szybko uznała, że rzeczywiście było na co popatrzeć. Gdzieś z tyłu jej czaszki odezwał się upary głosik, informujący ją uprzejmie, że to wszystko jakaś przeklęta magia.
Ale magia, czy też nie, elf był postacią intrygującą i nieco nieprzewidywalną, a z całą pewnością pociagajacą nawet, jeśli Finua czuła się przy nim delikatna i bezradna jak dziecko. A może to również dodawało mu uroku? W końcu tak niepozorna dziewczyna jak ona jakoś dawała sobie radę w życiu, choć nieraz musiała uciekać się do niezbyt chwalebnych metod, a Galanoth z całą pewnością był silny, pewny siebie i zdolny do obrony.
Nagle Iskra zmarszczyła brwi, gdy ten uparty głosik z tyłu czaszki zaczął tonem zarezerwowanym dla "a nie mówiłem" marudzić coś na temat wody, rdzewiejących radośnie sztyletów i topienia się w mroźnych odmętach. Dziewczyna racjonalnie zauważyła, że przecież zauważyłaby, gdyby wylądowała w wodzie, a przy takiej tempareturze już pierwsze krople przesączajace się przez buty doprowadziłyby ją do szewskiej pasji. Jednak posłusznie spojrzała w dół i znieruchomiała. Gdyby jej towarzysze zobaczyli ją stojącą w wodzie choćby siegajacej kolan, zapewne albo zaniemówiliby ze zdziwienia, albo dostali histerycznego napadu śmiechu. W końcu zmuszenie kuglarki choćby do przemknięcia przez rzekę choćby po kamieniach wymagało niemal popychania jej mieczem. Właściwie czasem wymagało. W tej sytuacji głosik z tyłu głowy uparcie usiłował przekrzyczeć ta odrobinę zdrowego rozsądku, która kołatała się gdzieś po czaszce złodziejki, a która uparcie zauważała, że woda nie była zimna. A przynajmniej nie wydawała się taka. Widocznie elf potraktował ją magią nieco bardziej, niż podejrzewała. Finua podniosła zdezorientowany wzrok akurat, aby dojrzeć uśmiech Galanotha i wysłuchać kolejnych zapewnień. W tym czasie jakaś część jej rozsiadła się wygodnie za oczodołami, kontemplując widok, mrucząc z zadowolenia i zastanawiając się, co jeszcze był w stanie zrobić tą swoją magią. Gdy elf zabrał się za guziki kurtki, ta sama część przypomniała uprzejmie o wytrychach, które tego samego dnia rano iskra starannie wyczyściła i co bardziej przydatne umieściła po wewnętrznej stronie kurtki oraz pod tuniką, a które mogłyby źle skojarzyć się wojownikowi takiego typu. Dlatego pozwoliła mu rozpiąć kurtkę do końca, ale sama zsunęła ją z ramion i rzuciła na brzeg. Zaraz też zdjęła przez głowę wściekle czerwoną tunikę, momentalnie składając ją tak, by ukryć wytrychy. Prawie natychmiast zarumieniła się, obejmując lekko a ramiona i zerkając w dół... co tylko wywołało jeszcze większy rumieniec. W tym momencie doskonale było widać jej filigranową, choć zdecydowanie kobiecą sylwetkę.
Awatar użytkownika
Aphrael
Szukający Snów
Posty: 183
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Czarodziejka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Aphrael »

        Zauważyła badawczy wzrok Daraya. Chłopak chyba nigdy nie widział magii, bo wydawał się być niezwykle zaciekawiony. Nawet chciał coś, powiedzieć, ale się rozmyślił. Miała jednak przeczucie, że kiedyś temat magii powróci. Jak na razie wszyscy bacznie przysłuchiwali się nieco przesadzonej opowieści Galanotha, którą Czarodziejka skwitowała przewróceniem oczami. Elf zawsze dążył do przekazanie swej publice jak najsilniejszych emocji. I udało mu się - widziała, jak z zapartym tchem słuchają opowiastki. Szczególnie spodobała się ona nastolatkowi, czego można się powiedzieć - przecie każdy młody mężczyzna marzy o heroicznych walkach w obronie ojczyzny. Aphrael nigdy nie czuła się zwycięzcą, nawet jeśli armia, którą popierała, wygrała bitwę. Dla niej sama bitwa była porażką - wyznawała zasadę, że wszystko da się rozwiązać dyplomatycznie i jeśli się to nie udawało, to była to zwyczajna przegrana bo oznaczała, że będą ginąć ludzie. Nie było rzeczy cenniejszej niż życie. Czarodziejka wiedziała jednak, że nie pożyje długo, jeśli będzie się trzymać wyłącznie tej zasady, dlatego zmuszona była opanować walkę laską czy mieczem i magię pozwalającą na atak. Nie mogła być bezbronną dyplomatką, zbyt wiele razy wpływała na bieg wydarzeń i była przez zagrożona przez "pokrzywdzoną" stronę. Musiała walczyć o swoje, na wszelkie dostępne sposoby.
        Zdziwiła się, gdy Galanoth ni z tego ni z owego zaczął się rozbierać i prawie udławiła winem, które właśnie piła. Wiedziała, że czasem miał naprawdę... oryginalne pomysły, ale to było lekka przesada... Przynajmniej z perspektywy nieznajomych. Musiał wyglądać jak szaleniec - spotkał ich ledwie piętnaście minut temu! Pokręciła głową, załamana tym, jaką cudowną reklamę im zrobił. Jednak kiedy porwał Finuę, nie mogła powstrzymać śmiechu, który poniósł się w noc jak dźwięk tysiąca srebrnych dzwoneczków. Nikoletta i Darayawus również zaczęli się śmiać, ale już po chwili przyłączyli się do zabawy. Czarodziejka nie mogła uwierzyć własnym oczom - i oni zaczęli się rozbierać! Galanoth był świetnym przywódcom, sprawiał, że ludzie chętnie brali z niego przykład, ale... Raz pożałowała, że ma tą wspaniałą cechę. Nagle jakby wszyscy powariowali. Najbardziej jednak rozśmieszył ją istnie chłopięcy rumieniec na twarzy Daraya. Nie wytrzymała i zwinęła się w kłębek pod drzewem, zaśmiewając się do rozpuku. Doprawdy, niecodzienny widok.
        Jednak, skoro wszyscy zaczęli wariować... Trudno było pozostać "jedyną normalną". Skórzany uniform zatrzeszczał, gdy Czarodziejka podniosła się z ziemi. Ciągle trudno było jej powstrzymać śmiech. Drżącymi palcami zaczęła rozsznurowywać ciasno zawiązane rzemienie bluzki. Bez najmniejszego skrępowania pozbyła się górnej części stroju i zaczęła siłować się z wiązaniami wysokich butów, do których wciśnięte były spodnie. Trochę potrwało, zanim udało jej się ściągnąć obuwie, a jeszcze dłużej, by zdjęła z siebie spodnie. Cały strój bowiem opinał ją niczym druga skóra, nie kryjąc żadnych sekretów lecz równocześnie nadając jej groźny wygląd mówiący, że owe sekrety są nie do zdobycia. Jedna, jedyna osoba mogła ją skłonić do ich odkrycia - i na jej nieszczęście był to Galanoth. Inaczej pewnie nie przyłączyłaby się do pijackich zabaw, do tego całkiem naga. Skrzyżowała ramiona na piersiach, przez chwilę przyglądając się Darayawusowi i bezgłośnie śmiejąc się z tego, jak coraz bardziej był zażenowany, po czym zostawiła kupkę ubrań pod lipą i dołączyła do Galanotha i Finui w wodzie, która wcale nie była tak zimna, jakby się mogło wydawać.
- Od kiedy masz takie szalone pomysły? Szczerze mówiąc, nie znałam Cię od tej strony - powiedziała do Galanotha. Fakt, czasem wymyślał równie dziwne rzeczy, ale przez myśl by jej nie przeszło, że mógłby tak po prostu rozebrać się przy dopiero co spotkanych podróżnych i, na dodatek, porwać jedną z zagubionych do wody i zacząć ją rozbierać! Zachowywał się jak nadzwyczaj pewny siebie nastolatek, w którym buzowały hormony. Aphrael wiedziała jednak, że to mylne wyobrażenie - patrzył po prostu na świat z nieco innej perspektywy niż większość ludzi. To wszystko.
"Piękne rzeczy wypracować można dzięki długiej i uciążliwej nauce, złe natomiast owocują same bez trudu." Demokryt z Abdery
Awatar użytkownika
Nikoletta
Szukający drogi
Posty: 40
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Nikoletta »

Na prośbę Darayawusa skrzywiła się pogardliwie. Mężczyzna powinien być mężczyzną... Zdjęła z niego parę zielonych oczu i spojrzała w stronę elfa i kuglarki, która piszczała żałośnie, wierzgając wpierw nogami, a potem jakby za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, chwyciła się go i przez dłuższą chwilę trwała bez ruchu wpatrując się w twarz Galanotha. Miała przy tym dość zabawną minę. Trochę głupkowatą, trochę ubezwłasnowolnioną, trochę zafascynowaną. Elf musiał szeptać jej do ucha zaiste magiczne formułki, gdyż Fin nie zauważyła, kiedy opuściła ją do wody. Co więcej, musiał roztaczać przed nią cudowne wizje, skoro nawet pozwoliła mu się rozebrać!
Zaraz potem do rzeki weszła naga Aphrael. Daray spostrzegłszy ten widok oblał się pąsem dokumentnie. Wówczas wojowniczka nie wytrzymała i wybuchnęła głośnym, kpiarskim śmiechem. Co za banda szaleńców. O, nie - ona nie miała zamiaru pozbywać się niedbale, bo niedbale, skrojonej bielizny. Ale pozbawienia jej żeglarza - czemu nie?
Wśliznęła się mu na kolana i metodycznie, rzemyk po rzemyku, poluźniła koszulę. Wsunęła chłodne dłonie pod spód, dotykając ciała przyjaciela i zmusiła go wręcz do zdjęcia niepotrzebnej szaty, nieprzyzwoicie dobrze się przy tym bawiąc.
Relacje, jakie panowały między trojgiem towarzyszy, często określane były mianem dziwnych, w niektórych kręgach- niemoralnych, a w innych - wręcz przeciwnie... Zażyłość , jaka między nimi się narodziła, polegała jedynie na lojalności i wsparciu w ciężkich chwilach. Bo nawet kiedy dogryzali sobie, nie raz złośliwie i do żywego, kiedy jedno wpadało w tarapaty - reszta zrobiłaby wszystko, by tylko ocalić przyjaciela. Dla Nikoletty było to coś szczególnego. Coś, czego nigdy nie zaznała. Dlatego też, mimo swego chłodnego i opryskliwego charakteru, to ona była gotowa oddać rękę za Finuę czy Daray'a. Liczyli na jej miecz, a ona czuła brzemię odpowiedzialności za nich na swoich barkach. Wieku nie liczyła latami, lecz umiejętnościami. Wieloaspektowo więc byli niemal równolatkami.
Nigdy jednak w ich środowisku nie doszło do kontaktów fizycznych ani nie nawiązało się niezdrowe uczucie, które mogłoby zaszkodzić ich przyjaźni. A przynajmniej nic takiego nie wyewoluowało ze strony amazonki. Także całe to "zmysłowe" rozbieranie Darayawusa było zabawą dla Wilczycy. I niczym więcej. Nikt nie powinien dopatrywać się w tym dwuznaczności.
- Mam zająć się resztą twego odzienia? - zachichotała. - Chyba musisz ratować z opresji naszą małą siostrzyczkę, bohaterze.
Fortune Favours The Bold
Awatar użytkownika
Darayawus
Szukający drogi
Posty: 37
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Darayawus »

Gdy amazonka usiadła mu na kolanach, Daray z początku próbował się wyrwać, jednak marnie mu to poszło. Zaczął więc wić się niczym węgorz, starając się zachować jak najmniejszy kontakt cielesny. Ostatecznie jednak poddał się i trawiącym go wstydem, pozwolił się rozebrać dziewczynie. Ta cała zabawa nie była w porządku ze strony Nikoletty. Wzbudzała w nim niesamowite pożądanie, a jednocześnie nie traktowała go poważnie. Zupełnie nie wiedział co robić, gdy stawiała go w takich sytuacjach, gdyż był absolutnie pewien iż jeśli tylko potraktował by jej gierki na poważnie i starał by się zapoczątkować jakieś uczucie, Wilczyca zupełnie by go wykpiła i zupełnie zmieszała z błotem. Nie, o żadnych związkach w tej ich jakże dziwnej grupie, nie mogło być nawet mowy. To jedynie zerwało by więzy przyjaźni nie tylko pomiędzy nimi, ale i całą trójką. Dlatego też Darayawus poczuł coś, czego nie dane mu było czuć od przeszło dwóch lat. Prawdziwy, nieprzejednany gniew, skierowany na wprost na swoją towarzyszkę... złość, która dosłownie zagotowała w nim krew. Darayawus jednak nie zrzucił jej z siebie, ani nawet nie wrzasnął. O dziwo, uspokoił swoje ciało, rozluźniając je i jedynie jego oczy sypiąc iskrami wściekłości, dawały jasno do zrozumienia, co też dzieje się w jego duszy.

Młodzian odetchnął głęboko, próbując osiągnąć ostateczny stan, w którym pomimo gniewu będzie mógł przemówić do swej dręczycielki. Nie przychodziło mu to wcale łatwo, gdyż miał wielką ochotę zrugać dziewczynę za jej postępowanie. W końcu jednak udało mu się ugasić pożar furii, zamieniając go w przytulne ognisko, które mógł wykorzystać do swych celów. Do spełnienia niecnego planu właśnie zarysowującego się w jego głowie... koncepcji, której jeszcze pięć minut temu nie odważył by się wykonać. Daray oparł swoje czoło, na czole amazonki, jednocześnie swoim nosem stykając się z jej zgrabnym noskiem.
- Ej, ej. Dobrze się bawisz? Bo mnie wygląda to na wyśmienity ubaw. Nigdy nie pomyślał bym że wiecznie oziębła, wręcz dzika wilczyca, zdobędzie się na taką poufałość. Czyżbyś była chora? Taak, wyczuwam gorączkę, ale wiesz co? Słyszałem że na wysoką temperaturę najlepsze jest ochłodzenie całego organizmu.. - W momencie wypowiadania ostatnich słów, chłopak pochwycił swoją towarzyszkę za pośladki i podrzucił ją sobie lekko do góry, przy okazji samemu wstając z pieńka. Takie działanie zmusiło Nikol, by objęła go zarówno swoimi rękoma jak i nogami, gdyż inaczej najpewniej czekało by ją nieprzyjemne spotkanie ze ściółką. Dziewczyna musiała być pewnie zaskoczona jego odwagą, na którą nigdy do tej pory się nie zdobył, jednak nie było to zdziwienie nawet w połowie równe temu, co czuł chłopak. Nie miał jednak czasu na napawanie się dumą, gdyż doskonale wiedział iż w momencie minięcia pierwszego szoku, wojowniczka najpewniej położy go na ziemię, łamiąc przy okazji kilka kości. A może nawet skręciła by mu kark? Dlatego też Daray pochwyciwszy ją sobie pewniej za uda, czym prędzej ruszył w stronę rzeki i trójki już kąpiących się obozowiczów.

Zaprawdę zabawny musiał być widok półnagiego człowieka, pędzącego w stronę wody, do którego dodatkowo przylgnęła również roznegliżowana amazonka, przybierając kształt pewnego misia zwykle sypiającego na drzewach. Zastanawiające było też, co oni tam takiego czynili, że wyglądali tak a nie inaczej... Chłopak pędził na złamanie karku, kierując się wprost na brzeg rzeki. Gdy zaś jego stopy zaczęły rozbryzgiwać na boki najbliższy brzegu fragment rzeki, wybił się mocno do przodu, rzucając siebie, oraz Nikol wprost na głęboką wodę... Nim jednak w iście bestialski sposób ochlapał trójkę istot, do tej pory jedynie moczących się w górskim pływie, zdążył jeszcze podkulić nogi i krzyknąć coś trudnego do zrozumienia, lecz na pewno kojarzącego się z morzem...
Rum is the power
Rum is the key
Rum is the thing that sets us free
Awatar użytkownika
Galanoth
Zsyłający Sny
Posty: 328
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Lodowy Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Galanoth »

Wszystko stało się jasne i przejrzyste. Finua jednak zaufała mu bardziej niż wcześniej, przełamała się choć Elf mógł dziękować nie sobie i własnym darom przekonywania, lecz magii, która stanowczo uspokoiła struchlałe serduszko młodej dziewczyny. Przez dłuższą chwilę nie puszczał jej, lecz trzymał bezpiecznie aby mogła przyzwyczaić się do wody, której - wedle przesłanek - nienawidziła i darzyła charakterystycznym uczuciem nienawiści. Galanoth poczuł to tuż po wejściu do wody. Trudno przecież nie odczuwać ostrych paznokci wżynających się w skórę rąk.
Ucieszył się zatem, kiedy strach przed nieznaną głębią rzeki zniknął wraz z postawieniem w niej. Finua zaczęła się zachowywać zupełnie inaczej, przełamała się. Mężczyzna z zadowoleniem i dumą patrzył, jak złodziejka zaczęła się rozbierać, aż w końcu pozostawiwszy ubrania na suchym brzegu, pokazała się przed nim naga i... piękna. Tak, Elf ze swej natury romantyka, mężczyzny poszukującego ideałów w niedoskonałości i grzechu życia, wiele może powiedzieć o wyglądzie każdej zobaczonej kobiety, dziewczyny... damy. Choć jego serce kołota dla Aphrael miłością pożądliwą i czystą, w jego oczach nadal jarzyły się iskierki artysty; kogoś, kto potrafi rzetelnie opisać obraz widziany przed oczyma... nie tylko ciała, ale i duszy.
Widział zatem dziewczynę dorastającą, wstydzącą się trochę tego, kim na razie jest i jak może wyglądać w oczach innych towarzyszy. Finua faktycznie przypominała małą siostrę, którą w każdej chwili mógłby porwać najdelikatniejszy zefirek, rozerwać ją wraz z mocniejszym świstem wiatru. Galanoth nie zamierzał jej ot tak po prostu opuścić. Dostrzegł, wyczuł, potrzebę przypomnienia się. Ze spokojem i troską w oczach spojrzał na dziewczynę, dłońmi zakrył jej cieniutkie barki wraz z ramionami. Ocieplił je swobodnymi pociągnięciami rąk.
- Nie musisz się wstydzić, Finuo. Jesteś piękna. - odezwał się szczerze, przytulając do siebie niziutką osóbkę dziewczyny. Wydawała się być zagubiona w zgiełku wszystkich wydarzeń, potrzebowała odskoczni by poczuć się lepiej. Towarzystwo Galanotha powinno zatem poprawić jej humor i sprawić, by chociaż na moment zapomniała o dręczących ją... problemach? Zawiłościach swojego słodkiego losu?
Thelas stał tak przez dłuższą chwilę, obserwując z wody obozowiczów przy ognisku. Nikt z nich nie tracił czasu, a co dopiero Aphrael... Oh, naprawdę. Zdziwił się widząc, jak nagle ostatnie skrawki ubrania odsłaniają miejsca, o których mężczyźni mogą tylko pomarzyć. Jej cudowne w smaku i w swej skrytości łono, dorodne piersi dojrzałe do pieszczot... figura Czarodziejki przyprawiała Elfa o prawdziwe ciarki podniecenia. Jej twarzyczka tak uśmiechnięta, pełna ciepłych uczuć i zaangażowania w oczach... Przez chwilę Galanoth czuł jak mu kolana miękną.
Puścił zatem Finuę, wiedząc, że dłuższe trzymanie jej w objęciach źle by tylko świadczyło. Czynność tą zakończył dość skutecznie i czule, bo buziaczkiem w czubek głowy. Pogłaskał jeszcze kark dziewczyny, po czym szeptem poradził:
- Napij się czegoś. Dobrze ci zrobi trochę alkoholu na ustach. Potem możesz wrócić do mnie.
W miejsce Finuy stanęła Pradawna, którą Galanoth od razu przyjął w ramiona. Wziął ją na swoje ciało, objął w ten sposób, by doskonale imitować coś, co zaszło między nimi w drewnianej chatce Grizza. Podtrzymując Aphrael za boskie pośladki, pozwalając by piersiami ocierała się o jego tors, Elf zaśmiał się iście diabelsko. Szereg białych ząbków jeszcze pomnożyły efekt drapieżności.
- Cóż, każdy ma swoją szaloną naturę. Nie jestem tylko czystym przykładem wzorcowego rycerza, moja droga... Potrafię się bawić równie niegrzecznie, jak inni... co z resztą widzisz po załączonym za plecami obrazku...
Ponownie zamruczał wplątując język z językiem kobiety. Ucałował ją namiętnie, a następnie, po niekrótkiej chwili, dodał:
- Coś w tym jednak musi być, skoro się sama do nas przyłączyłaś... Chyba jednak źle zrobiłem rezygnując z dziedzictwa po swej matce. Pociągnąłbym za sobą wiele tłumów...
Awatar użytkownika
Finua
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 132
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Artysta , Złodziej , Włóczęga
Kontakt:

Post autor: Finua »

Finua słuchała słów elfa z nieodgadnionym wyrazem twarzy. Gdy tylko odwrócił wzork, jej usta wygięły się w gorzkim grymasie. Przyzwyczajona do traktowania jej jak dziecko, tak właśnie się czuła, nie dowierzała więc ani jednemu słowu bez względu na magię. Jednak całe niemal życie spędziła nie z dnia na dzień, jak wielu lekkoduchów, a od kłamstwa do kłamstwa. Nigdy nie szkoliła się jako aktorka, ale umiała przywołać uśmiech w każdej sytuacji. Tak też zrobiła, widząc czarodziejkę wchodzącą do wody, choć w głębi poczuła ukłucie zazdrości. Doskonale wiedziała, że sama miała szansę być co najwyżej uroczą. Uroczą małą dziewczynką, którą należało przytulić przy ognisku, ucałować w czubek głowy, odgarnąć włosy z twarzy, podać ciepły napar. Być może, gdyby jako dziecko nie zakochała się w ogniu i nie zapragnęła zatracić w tym żywiole byłaby teraz piękna. Pięknem drapieżnika, pełnym gracji i odrobiny niebezpieczeństwa widocznym w każdym ruchu, podobnie do Nikoletty. Miała szansę pozostać w złodziejskiej gildii, wirować ze sztyletami w dłoniach, wybrała jednak co innego.
Od niezbyt wesołych rozmyslań, lejących gorycz w wiecznie radosną duszyczkę oderwał ją plusk wody, rozlegający gdzieś za plecami i nieco z boku. Z szeroko otwartymi ustami i oczami patrzyła na towarzyszy wpadających do wody. To też otrzeźwiło ją na tyle, by poczuła chłód rzeki. Zapewne dla reszty woda była po prostu orzeźwiająca, ale dla kuglarki była zwyczajnie nieprzyjemna. Szczególnie, gdy nie czuła obok siebie stabilnego ciała elfa. Jak oparzona wypadła z wody, w biegu porywając swoje rzeczy i wciągając przez głowę tunikę, dziękując bogom, że była nieco za duża i sięgała niemal połowy uda. Dopadła do ognia, niemal przewracając się wprost w palenisko. Jednak rręczność pozwoliła jej upaść na kolana tuż przy rozgrzanych kamieniach. Zacisnęła powieki, na oślep znajdując za sobą spirytus i upiła porządny łyk. Rzeczywiście potrzebowała alkoholu. Przez całą sytuację była roztrzęsiona i przeklinała się w myślach. Gdy podróżowała z kuglarzami, zdarzało jej się tańczyć z mężczyznami w dwuzanczny sposób przy ognisku, ale nigdy nie posunęła sie dalej. Przeklęta magia! Przed oczami złodziejki stanęły obrazy sprzed paru lat, muzyka, alkohol, kuglarska brać i ogień. Ogień... tak, tego w tej chwili potrzebowała. Dopadła do swojej torby, wyszukała w niej dwie poi oraz ciemną butelkę, której zawartością porządnie nasączyła obciążniki. Szybko schowała flaszkę, aby przypadkiem nie pomylić jej ze spirytusem i nie napić się podejrzanej mieszanki. Podeszła do ogniska i zawiesiła nad nim ciężkie piłeczki.
- Iskierko w mroku, gdzie twój pan? - Szepnęła ledwie słyszalnie, by uspokoić samą siebie i skupić się wyłącznie na płomieniach. - Wy grzejcie się tam, jak chcecie... ja mam prawdziwy żar...
Złodziejka cofnęła się powoli na samą granicę kręgu ciepłego światła, odsuwając się tym samym od dobytku całego towarzystwa. Powoli rozkołysała łańcuchy, rozkoszując się ich cichym brzdękiem. Przez moment wydawało się, że będzie tylko tak stać, kołysząc dłońmi w tył i w przód. Nagle jednak wprawiła obie poi w znacznie gwałtowniejszy ruch, zmuszając piłeczki do zataczania pełnych kół. Wtedy też sama zaczęła sie poruszać, jakby w tańcu. Miedziane płytki i cekiny, które za dnia jedynie szpeciły tunikę błyszczały teraz, odbijając blask płomieni, tak samo jak krople wody na nogach. Iskra wirowała wraz z ogniem, nieraz wydawało się, że dwie niewielkie kulki płomieni miały uderzyć ją to w biodro, to w twarz, jednak kilka chaotycznych z pozoru elementów tworzyło spójną całość. Nikol i Daray nieraz mieli okazję widzieć, jak kuglarka zapominała się tańcząc z ogniem. Na rynkach miast była znacznie bardziej powściągliwa, skupiając sie na zaspokajaniu apetytu publiki. Jednak podczas nocnych obozowisk pozwalała sobie na pełną harmonię z ogniem. Chyba tylko pomiędzy dwiema pogrążonymi w ogniu piłeczkami można było zobaczyć, jaką istotą miała szansę kiedyś się stać. Pewną siebie, nieco nieobliczalną i pełną pasji, jak ogień, który tak kochała.
Awatar użytkownika
Aphrael
Szukający Snów
Posty: 183
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Czarodziejka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Aphrael »

        Finua była uroczą dziewczyną, jak orzekła Aphrael. W przyszłości miała szansę zostać naprawdę piękną kobietą. Jak na razie jej uroda była jeszcze niedojrzała, jak nie do końca rozwinięty kwiat. Co więcej, dziewczyna wstydziła się swojego ciała. Czarodziejka pokręciła lekko głową. Sama już dawno przestała zwracać uwagę na jakiekolwiek pochlebstwa dotyczące jej ciała - nie obchodził ją jej wygląd fizyczny, skoro mogła go dowolnie zmieniać. Jasne, chciała ładnie wyglądać i wiedziała, że dla wielu jej ciało jest przepiękne, wręcz idealne. Jednak jakie to miało znaczenie, jeśli wyglądała tak, bo tego chciała? Wszelkie komplementy dotyczące jej skóry, włosów, rysów traktowała jak głupie gratulacje, że urodziła się Czarodziejką. Ale zdolność metamorfozy była bezcenna - nie tylko dlatego, że mogła się ukryć czy podszyć pod inną osobę. Przydawała jej się szczególnie w czasach, gdy częściej mieszała się do polityki. Oczarowani piękną kobietą mężczyźni prędzej zrobią to, czego chce i dotyczy to wszystkich, zarówno prostych chłopów jak i królów. Przydatna umiejętność.
        Gdy Galanoth ją ujrzał, od razu odprawił Finuę. Aphrael nie czuła się szczególnie skrępowana w towarzystwie dziewczyny, nie sądziła, że Elf po prostu tamtą zostawi, żeby przygarnąć Czarodziejkę w swoje opiekuńcze ramiona. Ale co się stało, to się nie odstanie. Mocno przytuliła się do jego nagiego torsu. Od namiętnego pocałunku zakręciło jej się w głowie, jak zresztą zawsze, kiedy go całowała. Tak już na nią działał.
        Pocałowała go ponownie, gdy niespodziewanie do wody wpadli Nikoletta i Daraywus, wzniecając potężną falę, który niechybnie zbiłaby Aphrael z nóg, gdyby nie wisiała radośnie w powietrzu uchwycona Galanotha. Woda zalała ich od góry do dołu. Miała ochotę krzyknąć: "Hej! Nie widać, że my się tu całujemy?!", ale się powstrzymała. Zsunęła się do wody. Nie mogli zapominać, że nie są tu sami. Otworzyła już usta, by coś powiedzieć, kiedy jej uwagę przyciągnęła, ubrana już, Finua.To, co robiła kuglarka Aphrael mogła określić jedynie jako tańczenie z ogniem. To było zadziwiające - nie wyglądało na rytuał. Jakby dziewczyna czerpała energię z płomieni, stanowiła ich część. To było... magiczne. Zadziwiające. Nietypowe. Niezwykle zainteresowało Czarodziejkę, która, bądź co bądź, w życiu wiele już widziała, ale nigdy nie zobaczyła tak fascynującego użycia magii, szczególnie ognia. Ten żywioł był najniebezpieczniejszym z wszystkich czterech. To, jak dziewczyna uodporniła się na gorąc była zaskakujące, szczególnie że nie miała wielkiego talentu magicznego i była zwykłym człowiekiem. Aphrael przyglądała się dziwnemu tańcowi i dopiero po chwili zorientowała się, że nie zamknęła ust i wpatrują się w Finuę z miną wioskowego przygłupa. Czym prędzej zamknęła usta, ale wyraz jej twarzy nadal wyrażał wielki podziw dla umiejętności dziewczyny.
"Piękne rzeczy wypracować można dzięki długiej i uciążliwej nauce, złe natomiast owocują same bez trudu." Demokryt z Abdery
Awatar użytkownika
Nikoletta
Szukający drogi
Posty: 40
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Nikoletta »

Amazonka była znana z takich, a nie innych zachowań wobec mężczyzn i Darayawus nie mylił się w swoich domysłach. Nie traktowała go poważnie, o ile kogokolwiek w ten sposób traktowała. Lubiła zwodzić spojrzeniem, lubiła kusić ciałem, bo choć twarz szpecił jej wiecznie skrzywiony w ironii uśmiech i zmarszczone złowrogo brwi, to figurę miała godną pożądania. I to nie tyle ze względu na obfitość kształtów, której nie posiadała, lecz ich wyważoną proporcję oraz linię. Ale to nie wszystko. Pikanterii dodawał jej kołyszący się przy biodrze miecz. W wielu miejscach na świecie stanowi on obiekt drwin. Wojownicy z chęcią godzą się na pojedynki, pewni wygranej oraz nagrody po pokonaniu przeciwniczki. Cudownie przecież było rozłożyć taką wojowniczkę na łopatki, a potem posiąść podczas dzikich nocnych igraszek. Co gorsza - Nikola była tego w pełni świadoma i wykorzystywała to bez skrupułów.
Teraz jednak nie chciała w żaden sposób budzić gorączki w żeglarzu, na którego nie patrzyła jak na kochanka. Może, gdyby się nie zaprzyjaźnili...ale była to raczej wątpliwa sprawa. Amazonka uwodziła wyżej postawionych, których mogła oskubać trochę ze złota, lecz przede wszystkim lubowała się w obieżyświatach, wędrownych, zaprawionych w bojach wojownikach. Nie w rycerzach, lecz włóczykijach, którzy w swym życiu poznali i opanowali wiele sztuk walki oraz mnogość niedozwolonych chwytów i dzięki czemu, mogli jej dorównać. żaden jednak jak do tej pory nie potrafił jej przy sobie zatrzymać na dłużej. W dużej mierze wynikało to z charakteru i emocjonalnej huśtawki samej amazonki.
Wracając jednak do wydarzeń nad rzeką, zachowanie Daray'a nieco zaskoczyło Wilczycę, ale domyślała się, że chłopak coś kombinuje. I nie myliła się. Podrzucił ją pewnym ruchem, którego by się po nim nie spodziewała. By nie spaść, ucapiła się go i przylgnęła mocniej, zaciskając mocno powieki. Bo oto z rozbiegu i dzikim okrzykiem wpadli do wody ochlapując wszystko i wszystkich dookoła.
Nikol wynurzyła się, chwytając łapczywie powietrze i wściekle potrząsając głową, by odgarnąć i osuszyć choćby z kilku kropel zmoczone włosy. Nie była zła, wręcz przeciwnie, śmiała się dość radośnie, jak na jej zgorzkniałość. Zanurzona po szyję odszukała żeglarza wzrokiem i dopadła doń, chcąc go podtopić i uciec. I znów, podtopić i uciec.
Odwracając głowę w stronę elfa i jego towarzyszki z dezaprobatą popatrzyła na ich czułości i karesy. Takie migdalenie się przyprawiało ją o mdłości. Zaraz też kątem oka dostrzegła migające w powietrzu płomienie. Spojrzała jak Finua, najpewniej dla relaksu i ukojenia nerwów, tańczy z ogniem. Był to piękny widok, który zawsze napawał Wilczycę jakąś nieokreśloną tęsknotą. Jednak zapytana, nie potrafiłaby odpowiedzieć, za czym tęskniła. Prawdopodobnie za niczym, gdyż nawet nie umiałaby określić tego, co czuje. Słowo tęsknota była dla niej czymś pustym, nie posiadającym znaczenia. Podobnie jak miłość, litość czy czułość...
Zapatrzona na taniec przyjaciółki, zupełnie zapomniała o "zagrożeniu" ze strony Darayawusa...
Fortune Favours The Bold
Awatar użytkownika
Darayawus
Szukający drogi
Posty: 37
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Darayawus »

Może i to była ciepła noc... może to była letnia pora, lecz mimo wszystko obydwojgu przyszło wskoczyć do górskiej rzeki. Pływu, który nawet w najupalniejsze dni przybierał temperaturę ledwie kilkunastu stopni. Teraz więc, w nocy, musiał mieć ich ledwie kilka. Na domiar złego, Daray nie poszedł za przykładem i mądrością reszty obozowiczów i nie zanurzył się powoli. Nie, on musiał zrobić coś szalonego i wraz z amazonką na rękach wskoczyć do lodowatej wody. Dlatego też w pierwszej chwili po zanurzeniu, każdy nerw w jego ciele wysłał sygnał bólu wprost do mózgu, dobitnie i stanowczo protestując na takie traktowanie własnego ciała. Darayawus zaś w tym samym momencie z paniką stwierdził iż prawdopodobnie doznał szoku termicznego i z całą swoją siłą odbił się od dna. Miał nadzieje jak najszybciej wydostać się na powierzchnie, a zaraz potem na brzeg i wydawać by się mogło że strach tylko dodaje mu skrzydeł... czy też raczej płetw. Jednak było to tylko jego złudzenie, zrodzone z czystej grozy kotłującej mu się gdzieś w umyśle, bowiem przecież rzeka tak blisko gór była jeszcze stosunkowo płytka. Nie, chłopak słyszał o zbyt wielu utonięciach, których przyczyną był właśnie taki wstrząs dla organizmu, żeby samemu tak skończyć. Kilku z nich był nawet naocznym świadkiem więc doskonale wiedział jakie są konsekwencje. Widział jak niektórzy ludzie tracą orientacje i zamiast wypływać na powierzchnie, brną jeszcze głębiej, ku swojej zgubie. Widział ludzi, których płuca zapadały się, a ci dusili się nawet już po wyciągnięciu z wody. Doskonale zapadł mu w pamięci chłopiec, który swymi niepozornymi paluszkami, rozdrapał sobie własną krtań po tym jak ta sama zacisnęła się w skurczu.

W chwili wynurzenia, swym wyglądem prawie przypominał rybogryfa wzbijającego się ponad morskie fale,Jednak do dopełnienia takiego obrazu, zabrakło mu godności i spokoju ducha. Bowiem młodzian po ponownym oparciu się stopami o dno, od razu rzucił się w stronę brzegu, ostatecznie upodobniając się do szczura opuszczającego w panice swój statek. A jednak przewrotny los, czy też raczej złośliwa Nikoletta, postanowiła mu w podstawić nogą. Zresztą co tam nogę! Ona raczej rzucała mu kłody pod nogi, co chwila łapiąc go i podtapiając, a i przede wszystkim, odciągając go od upragnionego celu. Chłopak zaś jeszcze długo walczył, miotając się histerycznie to w rzece, to w objęciach Nikoli. W końcu jednak poddał się i uspokoił, pozwalając wreszcie przebić się myśli iż cholerne zimno, to jednak nic więcej mu nie dolega. Amazonka koniec końców jednak znudziła się młodzieńcem, puszczając go wolno...

Daray wpierw uspokoił swe skołatane serce i zaczął pracować nad równym, jednostajnym oddechem, powoli dryfując na powierzchni wody i niebezpiecznie zbliżając się do miejsca, w którym rzekę rwie naprawdę silny nurt. Nim jednak doszło do porwania, żeglarz szczęśliwym zbiegiem okoliczności zauważył, a raczej usłyszał zagrożenie i w porę stanął na kamienistym dnie. To właśnie wtedy zauważył zupełnie bezbronną Nikolettę, odwróconą do niego tyłem i w dodatku jeszcze zapatrzoną w jakiś punkt znajdujący się w centrum obozowiska. Od razu przyszło mu na myśl że to idealna okazja, by zemścić się na podłej wilczycy i pokazać jej co to znaczy topić się w wodzie... Młodzian z początku ruszył w jej stronę, odbijając się stopami od kamieni leżących na spodzie pływu. Jednak, jak sam zauważył, wydawał przy tym zbyt wiele hałasu i bał się iż z chwilą zbliżania się, zostanie wykryty. Dla tego też Daray po raz kolejny w swoim życiu, postanowił zawierzyć swojemu szczęściu i odszukać swój cel w ciemnościach. Nabrał powietrza i powoli zanurzył się w wodzie, po omacku kierując się w stronę wojowniczki. Fortuna jak zwykle nie zawiodła go i wraz z umiejętnościami pływackimi, pozwoliła mu bezszelestnie znaleźć tuż za Nikolettą, która wciąż stała w wodzie chyba już zupełnie nieświadoma jego obecności. W chwili więc gdy Darayawus wyskoczył tuż za nią, dziewczyna nawet nic nie podejrzewała. Nie dał jej żadnego ostrzeżenia do czasu aż jego ręce nie spoczęły na ciele Nikol, zacieśniając się niczym pętla na szyi. Żeglarz jednak na tym wcale nie po przestał. Właściwie prawie że od razu rzucił cię w tył, ciągnąc swoją ofiarę w czarną głębię rzeki i opadając wraz z nią na samo dno. Amazonka w wodzie nie miała z nim żadnych szans, tak samo jak on był bezradny na lądzie. Teraz jednak znaleźli się w miejscu opanowanym przez jego ulubiony żywioł, w którym wojowniczka przewrócona na plecy, mogła jedynie bezradnie pozwalać wodzie wdzierać się przez nos i nieskutecznie starać się wyrwać z jego objęć.
Rum is the power
Rum is the key
Rum is the thing that sets us free
Zablokowany

Wróć do „Wybrzeże Cienia”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości