Szlak ZiółZlecenie na szlaku

Szlak którym podążają druidzi do swoich mieszkań położonych wysoko w górach. Pustelnicy zbierają tu najrzadsze zioła. Ten właśnie szlak jest miejscem gdzie znaleźć można rośliny których poszukują druidzi z innych cześć świata, jednak żaden z nich nie ma odwagi wypuszczać się z wyprawą w te niebezpieczne góry.
Awatar użytkownika
Dwayne
Szukający drogi
Posty: 29
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Dwayne »

Dwayne był już tak zdezorientowany, że nie mógł wykrztusić ani słowa. Nie dość, że zrobiło się ciasno, to jeszcze miał wrażenie, że widzi smoka, który zamienia się w człowieka. Przypisał to jednak swojemu aktualnie trochę chwiejnemu umysłowi, który zazwyczaj bywa zmroczony alkoholem, przez co pijak przyzwyczaił się do podobnych widoków. Zresztą, przecież istniały fałszywe smoki, te, jaki im tam... smokołaki czy coś. Więc chyba nie było problemu, uznał mężczyzna wzruszając ramionami.
Jednak dość irytowała go nadmierna akcja zaistniała w tym miejscu. Na litość, przeżył więcej przygód dzisiejszego dnia, niż w ciągu dobrych paru ostatnich lat, które spędził w mieście zapijając się na śmierć. A to był dopiero początek! Czy na pewno chce iść dalej? Niewątpliwie poznałby podczas tej podróży wielu ciekawych ludzi, sporo interesujących rzeczy, nabawiłby się zapewne paru nieuniknionych ran... ech, może to jednak nie dla niego?
I wtedy przypomniał sobie coś. Parę wspomnień zrosło się, jakby po przyszyte cienką, przejrzystą nitką. Tak, kiedyś robił takie rzeczy. Kiedyś sam biegał i walczył, strzelał z kuszy, miewał kontakty z bardzo niebezpiecznymi ludźmi. Był podróżnikiem, strażnikiem i miał najwyraźniej za sobą bardzo bogatą przeszłość... więc dlaczego nie może...
... sobie tego wszystkiego przypomnieć?
Niezadowolony, że jego wspomnienia znów się ulotniły, westchnął głośno. Bardzo tu sympatycznie, ale podziękuję. Wręczył Comedie buteleczkę i mapę, uśmiechając się przepraszająco.
- Dziękuję, jednak postoję. Masz tu dwóch młodych i zapewnie uzdolnionych bohaterów. Pozwól, że zrezygnuję. Zbyt jestem zmarnowany na takie wyprawy - dodał. I było to prawdą. Jego organizm był już zmęczony, zapewnie za sprawą niezbyt aktywnego tryby życia, które do momentu utraty pamięci zamieniło się w schemat typu: idź się upij - zwal się w jakimś rowie - daj się załapać straży - odsiedź swoje – ponownie idź się upij.
Nie tracąc czasu na pożegnania odwrócił się i odszedł, zastanawiając się, ile tak właściwie ma do najbliższego miasta...
Comeda
Rasa:
Profesje:

Post autor: Comeda »

Elfka nadal odwrócona do pozostałych, podeszła do stojącego nieopodal drzewa, aby ukryć się w cieniu jego liści. Jak dla jej oczu, było zbyt jasno. Po chwili usłyszała, jak Darian przekazuję pytanie pozostałej grupie, po czym kieruję się w stronę celu podróży. Reakcja Cari nieco zdziwiła Comedę, ponieważ jak dotąd dobrze się trzymała, a teraz wyraźnie przeszła jej ochota na dalsze podróże. Elfka chciała poznać przyczynę jej rezygnacji, lecz nie zdążyła. Kiedy po kilku chwilach odwróciła się w stronę grupy, Pół Driada już się oddalała. Gonienie jej nie miało sensu, skoro nie wyrażała ochoty na dalsze uczestnictwo w realizacji zlecenia. Była to jej decyzja, którą miała zamiar uszanować..

Z zamyślenia wyrwał ją wielki huk rozlegający się kilkadziesiąt metrów za jej plecami, który spowodował iż lekko podskoczyła, odwracając się natychmiastowo w kierunku źródła dźwięku. Oczom ukazały jej się wzbijające tumany kurzu i ziemi, które na pewien czas przesłoniły widok znajdującego się tam otoczenia. Nie minął moment, kiedy wewnątrz tego całego zgiełku usłyszała kaszel, a po chwili obelgi. Mimo iż nie widziała jeszcze postaci, od razu założyła, że jest to czarodziej, który właśnie się teleportował, lub też zmiennokształtny, potrafiący zmieniać się w jakąś uskrzydloną egzystencję. W druidzkiej wiosce dużo czytała na temat tych dwóch ras, także kiedy z mgły wyszedł odziany w skórzany strój wysoki mężczyzna, bez problemu rozpoznała że jest zmiennokształtnym. Owa osoba zaczęła zbliżać się do grupy, i po chwili znajdując się kilkanaście metrów od niej, podniósł rękę w geście witającym i tłumacząc, spowodowaną dziurę w ziemi, swoim nagłym pojawieniem się . Comeda wiedziała, że egzystencje wywodzące się z tej rasy wykazywały się niekiedy agresją i brutalną przemocą, toteż podniosła trzymany w prawej ręce miecz, aby dać tej humanoidalnej istocie do zrozumienia, że obawia się o swoje bezpieczeństwo. Oczywiście było to na pokaz, bo z mieczem obchodzić się nie umiała - wolała magię, ponieważ nie trzeba było przemęczać fizycznie organizmu..

Niemniej jednak nie był to koniec wrażeń, ponieważ niebiosa postanowiły zrzucić jeszcze jedną istotę z błękitnej czeluści wprost na ziemię. W przeciwieństwie do głośnego lądowania zmiennokształtnego, drugi osobnik zwinnie zeskoczył z unoszącego go stworzenia, po czym z miejsca przemówił do nieznajomego. W oczach Comedy sytuacja wyglądała na bardzo dziwną, aczkolwiek rozsądek kazał jej czekać cierpliwie na rozwój wydarzeń. Gdy w milczeniu przez krótką chwilę obserwowała nowo przybyłego, od razu rozpoznała w nim elfa. Właściwie, to trudno było nie zauważyć jego szpiczastych uszu. Nie wiedziała tylko jakiego rodzaju ów rasy się wywodzi. Prócz tego był ubrany cały na szaro, co również zwróciło jej uwagę..

Z obserwacji wyrwało ją czyjeś dotknięcie. Gdy odwróciła się za siebie, ujrzała oblicze Dwayne'a. Jego ręce, trzymające butelkę i mapę wyciągnięte były w jej stronę, a twarz wyrażała kompletne zrezygnowanie. Elfka opuszczając miecz, po chwili zrozumiała o co chodzi, i w tym samym czasie mężczyzna utwierdził ją w przekonaniu. Tak jak Cari, miał dość wędrówki i również chciał odejść. Tłumacząc krótko swą decyzję, oddał jej przedmioty ułatwiające ukończenie zlecenia po czym odszedł, kończąc swoją przygodę związaną z grupą....

Comeda odwróciła się no dwójki nieznajomych. Z tej odległości nie widziała ich oczu, więc musiała podejść nieco bliżej. Jako że na chwilę obecną uważała zmiennokształtnego za potencjalnego wroga, jednocześnie kierując kroki w jego stronę, podniosła miecz. Wyraz jej oblicza pozostawał niezmienny - zimny, i smutny. Kiedy dzieląca ich odległość nie wynosiła więcej jak siedem kroków, zatrzymała się. W milczeniu mierząc do nich ostrzem, spojrzała się w oczy nieznajomych, przesyłając do ich umysłów pytanie związane z tym kim są, i jaki jest ich cel podróży. W momencie działania tejże umiejętności, jej tęczówki oczu robiły się jaskrawożółte - zdawałoby się że płoną..

Po ten czynności nie pozostało jej nic innego, jak tylko czekać na odpowiedź, lub ewentualny rozwój wydarzeń. W razie przejawu jakiejkolwiek agresji, miała w głowie przygotowaną inkantację zaklęcia...
Awatar użytkownika
Archibald
Zbłąkana Dusza
Posty: 6
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Smokołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Archibald »

Usłyszenie głosu stojącej naprzeciwko elfki było niemałym zaskoczeniem dla Archibalda. W trakcie swoich wędrówek widział i przeżył niejedno, natomiast z tym przypadkiem telepatii poczuł się wybitnie niezręcznie. Towarzyszyły temu uczucia niewygody, zagrożenia, przekroczenia granicy prywatności i odebrał to jako wielce inwazyjną formę gwałtu co w następstwie poprowadziło do obawy, że elfka może okazać się wrogo nastawiona.
Nie zważając jednak na to, postanowił nie poddawać się pierwszemu wrażeniu. W końcu póki co telepatka nie jest agresywna a zapewne gdyby chciała - już by była. Zrozumiały więc jest mechanizm obronny - asekuracja. No cóż. Po tych chwilach konsternacji, stwierdził że wyjdzie z inicjatywą.
  • - Witam, milady. - rzekł wykonując szarmancki ukłon - Archibald Lynch - podróżnik, kolekcjoner, poszukiwacz. A to Bianka. - powiedział, po czym wyjął z dwóch kabur Biankę. Dwa tak zwane "Ostrzały" i począł dwuznacznie ją eksponować. Ukłonił się lekko, wystawiając jedną, wyprostowaną nogę do przodu. Lewym Ostrzałem subtelnie mierząc w elfkę, prawym zaś skierowany w dół, bezczynnie wisiał na wskazującym palcu Archibalda dla efektu wizualnego - Bianka to moja najwierniejsza przyjaciółka. - schował lewy Ostrzał, prawym subtelnie kołysząc - Dużo by o mnie mówić, szukam swojej pamięci jeśli mam być szczery. I błagam, niech szanowna milady się nie boi, mogę sprawiać wrażenie niebezpiecznego ale to nie do końca prawda - jestem niebezpieczny tylko dla wrogów. Zwłaszcza jak mnie wyprowadzą z równowagi - wtedy jestem bardzo niebezpieczny. - urwał na moment z dość poważnym, sugestywnym wyrazem twarzy - Ale! - wykrzyczał nagle, rozpromieniając się natychmiast - Milady nie jest wrogiem, prawda? - nastąpiła chwila konsternacji w oczekiwaniu na odpowiedź i wtedy Archibaldowi przypomniał się ten kolejny elf, gdy ta myśl dotarła do niego na twarzy pojawiła się mina pod tytułem "Ah! Zapomniałem!" natychmiast odwrócił się więc do Pana z gryfem i rozpoczął kolejną rozmowę. - Ah, milordzie! Zapomniałem, że milord do mnie mówił! Moją uwagę w całości skupiła obecna tu absurdalnie piękna elfia milady. Nie dziwi się z resztą milord, prawda? - puścił doń oczko. - Wiem, że słyszał Pan co mówiłem ale powtórzę raz jeszcze - Archibald Lynch - podróżnik, kolekcjoner i poszukiwacz a Pan, milordzie jest niegrzeczny. Od razu tak pytać czy smok czy człowiek... Ha! A skądże mam to wiedzieć, mój drogi? Nie wiem kim jestem! Ale w moich żyłach płynie kosmiczny pył, to na pewno. - gdy skończył odwrócił się z powrotem do elfki. Pociągnął łyk wody z filtrfraka i znów zagaił - Milady, niestety nie potrafię zbytnio powiedzieć skąd się tutaj wziąłem, nie pamiętam bowiem zbytnio ostatnich czterech godzin, pewnie znów dostałem ataku sklerozy ale na pewno jakieś tego wyjaśnienie jest. Obudziłem się szybując jako Nocny Szał, moja smocza forma. Nie udało mi się jednak zbyt długo go utrzymać więc runąłem na ziemię. Chyba nadwyrężyłem ścięgno - powiedział i obejrzał się na swoją łydkę - Boli jak gwałt przez ogra. Cóż. Tak czy inaczej - nie mam się zbytnio gdzie podziać, nie wiem gdzie jestem ani co tu robię. Wiem natomiast, że mogę się przydać. - tutaj zakończył definitywnie i nachylił się z miną pełną nadziei w oczekiwaniu na odpowiedź.
Awatar użytkownika
Darian
Zbłąkana Dusza
Posty: 9
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Nemorian
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Darian »

Złudny spokój, jakim zawoalowany był niekończący się cykl życia i śmierci miał nie potrwać długo. Młody mężczyzna, którego sylwetkę okrywało szlacheckie odzienie barwy nocy powoli oddalał się od grupki awanturników. Lecz nim zdołał ujść choćby kilkanaście kroków, nastąpiła drobna zmiana. Dwoje towarzyszy niemej elfki zrezygnowało z dalszej wyprawy, z własnych, raczej mało ważnych dla Darian'a powodów. Od początku nie wydawali mu się zbyt ciekawi, zbyt niezdecydowani. A to czego szukał, to siła charakteru i przekonanie.
Przystanął na moment, lecz nie obejrzał się choćby przez ramię. Właśnie w tej chwili, w dosyć brawurowym stylu dołączyło do ich grona kolejnych dwóch śmiałków. Chciało by się rzec, iż wszystko idzie zgodnie z czyimś misternym planem. Jednak on nie wierzył w takie rzeczy. Były zbyt nieciekawe.
Znacznie bardziej interesowała go reakcja długowłosej elfki. Czy i im bez wahania zaproponuje współpracę ? Na odpowiedź nie musiał długo czekać. Wciąż stojąc plecami do nowo przybyłych, wsłuchiwał się w ich słowa. Jeden jegomość raczył się przedstawić w dość oryginalnym monologu, na który to młodzieniec o granatowych oczach nie zwracał uwagi. Wciąż czekał na to, co postanowi elfka, której postawa wskazywała dosyć jasno co sądzi o przybyszach. Obrócił się spokojnie w stronę Comedy, i minąwszy bez słowa zmiennokształtnego oraz jeźdźca gryfa, stanął o krok za lewym ramieniem kobiety. Nic nie powiedział, z jego strony nie można było wyczuć najmniejszego poruszenia. Jak by go tam nie było.
Comeda
Rasa:
Profesje:

Post autor: Comeda »

Elfka trzymała ostrze wymierzone w jego stronę do momentu, kiedy zaraz po przedstawieniu się, wyjął ze swoich kabur pewien rodzaj broni strzelniczej, który nazywał Bianką. Ogólnie rzecz biorąc nie znała się na broniach, lecz wiedziała mniej więcej jak działają. Mimo braku niewiedzy z jej strony, postanowiła opuścić miecz, kiedy jedna z nich była wycelowana w jej stronę. Chciałaby czy nie chciała, nie zdążyłaby uniknąć ostrzału, zatem postanowiła użyć dyplomatycznego podejścia. Zatem wysłuchała wszystkiego, co miał do powiedzenia. Kiwnęła potwierdzająco głową, odpowiadając tymże gestem na pytanie, odnośnie zawieszenia broni. Kiedy dowiedziała się już od niego wystarczająco dużo, spojrzała się jeszcze na Estrila. Spodziewała się jakiegoś wytłumaczenia, jakiejś reakcji, ale on zdawał się być totalnie nieobecny..

Comeda, używając zdolności przekazu myśli, przesłała każdemu z osobna cały szereg sytuacji, które miały miejsce na ów szlaku jeszcze przed ich pojawieniem się. Począwszy od otrzymania tajemniczego listu od nieznajomej postaci, dołączenie Cari i Dwayne'a, nie dawno odbytych walkach, poprzez nagłe pojawienie się ów tajemniczej postaci, która osobiście postanowiła zlecić im misję wykradzenia zwoju pewnego nekromanty, którego ani ona, ani nikt inny nie widział i zakończywszy na wizjach, przedstawiające mapę prowadzącą do jego siedziby, oraz zakorkowanej butelki z substancją, która rzekomo ma pomóc w bezpiecznym przejściu przez barierę ochronną. Po tym wszystkim, przesłała do ich umysłu pytanie, czy są zdecydowani na dalszą przygodę. Natłok wizji mógł być przytłaczający, ale elfka nie chciała marnować już więcej czasu. Spojrzała się jeszcze w stronę Dariana, który z nie wiadomo jakiej przyczyny drastycznie zmniejszył dzielącą ją od niego odległość. Nie podobało jej się to zbytnio, toteż spokojnie odeszła na jeden krok, po czym przesłała mu informację, o ponownym kontynuowaniu przygody. Jako iż widział on wcześniejszą sytuację, przekaz ograniczał się tylko do stwierdzenia faktu, iż powinni kontynuować, ponieważ mają niespełna godzinę na spełnienie misji..

Odwracając się następnie do celu podróży - małej, ciemnej pieczary odległej o około czterystu metrów, skierowała am swoje kroki. Nie czekała na reakcję przybyszy, nie pozwalało jej na to znudzenie.......
Awatar użytkownika
Archibald
Zbłąkana Dusza
Posty: 6
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Smokołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Archibald »

- Idźmy więc! Prawe jądro oddam za ten świstek papieru, prawdę mówię! - i dziarskim krokiem skierował się do groty, mając szczerą nadzieję, że u jej kresu nikt nie będzie żądał jego prawego jądra, bo było to jego ulubione - to od robienia chłopczyków, więc stawka była wysoka.
Przed ruszeniem w drogę podbiegł jednak do Estrila, trzasnął go w ramię i powiedział - Ej, spiczasty! Rusz leśny tyłek i chodź! następnie podskoczył do Dariana i rozpoczął kolejny monolog - Szanowna Pani, niech się Pani na mnie nie gniewa. Nic złego na myśli nie miałem. Rozumiem doskonale, że moje pojawienie się mogło wywołać nieufność oraz całe spektrum średnio przyjemnych emocji ale zobaczy Pan - tutaj zawadiacko szturcha łokciem Dariana - będzie nam się świetnie podróżowało! Ha! Fantastycznie wręcz! - następnie znów wystartował na przód i nie mając większej alternatywy wkroczył do groty, czekając na dalszy rozwój wydarzeń, cały czas trzymając się Comedy...
Awatar użytkownika
Darian
Zbłąkana Dusza
Posty: 9
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Nemorian
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Darian »

Stał spokojnie, oddychał powoli, nie poruszał się, a jego oczy cały czas wpatrzone były gdzieś daleko. Nie przemówił żadnym słowem, ni w chwili pojawienia się dwóch śmiałków, ni teraz, nie widział potrzeby. Dwaj awanturnicy, zwłaszcza ten zawadiacki dzierżyciel dwóch pistoletów, mogli by równie dobrze nie istnieć.
Comeda odsunęła się od niego o krok, co było zrozumiałe, była otoczona przez nieznanych sobie osobników, a jej siły były na wyczerpaniu. Nieufna, do czasu aż udowodni się szczerość intencji, może dożyć sędziwego wieku. To jednak budziło jej niepewność, co z kolei osłabiało determinację. Wciąż jednak miała zamiar iść na przód.
Archibald postąpił kilka kroków na przód, lecz nagle zawrócił, zbliżając się do niego i elfki. Wyraz twarzy długowłosego młodzieńca pozostawał chłodny i obojętny, lecz gdy energiczny śmiałek wyciągnął rękę ku niemu, odziany w barwy nocy szlachcic usunął się na bok. Zręcznym ruchem ominął nazbyt energicznego wędrowca i idąc przed nim skierował się w stronę jaskini. Grota miała być siedliskiem nekromanty, siedliskiem, nie siedzibą, bowiem ci żerujący na zmarłych osobnicy byli pasożytami, a ci nie mają domów. W pewnym sensie prezentowali oni sporą część ludzkiej natury, której tak wielu się wypierało. Ciekaw był, jaką istotą okaże się ich cel, być może, już niedługo się o tym przekona.
Awatar użytkownika
Estril
Zbłąkana Dusza
Posty: 8
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Elf Górski
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Estril »

        Podeszła do nich elfka. Telepatycznie kazała im opowiedzieć coś o sobie. Estril zignorował ten rozkaz. Musiałby powiedzieć co się wydarzyło w jego wiosce, a to było jego tajemnicą i nie zamierzał się nią z nikim dzielić. Nie był pewny, czy przypadkiem ona już o tym nie wie, skoro wdziera się do umysłu i wpycha tam informacje to możliwe, że równie łatwo je wyciąga. Później zasypała ich wizjami wszystkiego co się wydarzyło. Było tego trochę. Na pewno nie będzie się nudzić. A na koniec pytanie czy pójdą z nimi. Pytanie bardzo bezsensowne jego zdaniem. Zaraz na początku stwierdził, że rusza razem z nimi.
        Jeśli powiedzieć coś na temat Archibalda, to z pewnością był osobliwy. Być może nawet podobny do Estrila, śmiały, beztroski. Do tego na pewno odrobinę dziwny, zarzucać jemu niegrzeczność! Każdy ma prawo być zdziwiony smokiem, który nagle bez uprzedzenia zamienia się w człowieka. Do tego stwierdza, że nawet nie wie czym jest, ale niezależnie czy smokiem, czy człowiekiem na pewno nie zachowywał się jak ten gad, którego spotkał Estril w górach. Potem Archibald zarządził natychmiastowe wyruszenie i podbiegł do niego zachęcając go do wyruszenia.
        - Powiedziałbym raczej, że górski, jak elf to nie znaczy od razu, że z lasu. - Rzucił do niego udając karcący ton choć nie wyszło to najlepiej ponieważ na jego usta wlał się uśmiech. Po krótkiej chwili uznał, że jednak warto by było się przedstawić - Jestem Estril.
        Pobiegł za Archibaldem łatwo go doganiając. Biegli ramię w ramię, aż dotarli do jamy.
Comeda
Rasa:
Profesje:

Post autor: Comeda »

Słońce zdążyło się nikle przesunąć na niebie, zanim dotarli razem pod grotę. Jako iż głównie zadanie było zlecone Comedzie, ona czuła się odpowiedzialna za każdą osobę, którą miała zamiar wziąć do pomocy. Poprawiając w ręce miecz, który nosiła od momentu jego stworzenia, pomyślała chwilę o nowych kompanach. Ci dwaj osobnicy wyglądali na dość energicznych, lecz byli nieco roztargnieni. Póki co sytuacja wyglądała na spokojną, ale wewnątrz groty będą musieli milczeć i trzymać się blisko siebie. Wszakże nawet pomimo faktu, iż mieli mapę całego siedliska, nadal rozmieszczenie znajdujących się wewnątrz stworów nie było im znane, o ile w ogóle się jakieś tam znajdowały. Oprócz tego trzeba będzie rozpoznać barierę ochronną.. A co jeśli okaże się, że może być praktycznie niedostrzegalna przez żaden zmysł? Prosta sprawa. Przekroczywszy ją, z pewnością ściągną na siebie nie lada problemów. W każdym bądź razie po to mieli eliksir. Nie chcąc ryzykować, że zostaną przedwcześnie wykryci, kiedy doszła tuż pod wejście groty, zatrzymała wszystkich gestem ręki. Lekki powiew poderwał nieznacznie jej postrzępiony płaszcz i długie, śnieżne włosy, kiedy to odwracając się do nich, wyciągnęła w milczeniu naczynie z bezbarwnym płynem. Podniosła je na wysokość ich głów. Następnie wysłała do każdego z nich obraz, w którym zobaczyli samych siebie upijających łyk ów gęstego płynu. Podczas korzystania z tej umiejętności jej oczy regularnie zamieniały się w jaskrawożółte ślepia zwierzęcia. Następnie w ich głowach pojawiła się informacja, że kosztując tej cieczy nie będzie już odwrotu i będą musieli kroczyć cały czas przed siebie. Gdyby ktoś podczas drogi stchórzył, i postanowił się wrócić, musiałby jeszcze raz przejść przez barierę, a nie wiedziała jak długo eliksir działał na organizm. Toteż wiadomo, że wolała w razie potrzeby uspokoić, ewentualnie pozbawić delikwenta przytomności, niż przez jego tchórzostwo w najgorszym stopniu wpaść w niemałe tarapaty. Takie rozterki jak picie z jednego naczynia pomijała, bo skoro wzdrygaliby się na taką czynność, to tym bardziej nie brałaby ich na tą nie wiadomo jak groźną wyprawę. Jako że Estril stał najbliżej niej, wyciągnęła w jego kierunku naczynie, czekając aż je odbierze. Wysłała mu myśl, aby przekazał je następnej osobie. Tak więc była to ich ostatnia decyzja. Ona i tak miała zamiar am wejść. Była Górskim Elfem, a oni wykonują swoją pracę aż ją skończą, lub do momentu przedwczesnej śmierci. W ich tradycji nie było miejsca na obojętność, czy zrezygnowanie. Trzymali się ściśle określonych zasad, bez których z pewnością nie przetrwaliby w surowym i zimnym, górskim klimacie. W kolejnej chwili obserwowała, co mają zamiar wybrać.....
Awatar użytkownika
Estril
Zbłąkana Dusza
Posty: 8
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Elf Górski
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Estril »

        Elfka zatrzymała się. Musieli wypić teraz trochę tego płynu, no chyba, że od razu przy wejściu chcą walczyć z sługami nekromanty, a na końcu zapewne z nim samym. To jednak chyba lepiej łyknąć sobie tej podejrzanej cieczy i liczyć na to, że to nie trucizna. Estril nie przejmował się jednak takimi głupotami. Rzucił do pozostałych "Zdrówko" i bez wahania przechylił butelkę wypijając spory łyk. Nie poczuł jakiejś znacznej różnicy, ale diabli wiedzą te wszystkie tajemnicze mikstury i ich właściwości. Może ten eliksir właśnie tak działa (lub skończył mu się termin przydatności i dlatego już nie ma zupełnie żadnego działania).
        Podał butelkę Dorianowi, a samemu wychylił się lekko w stronę pieczary spodziewając się ujrzeć tam przeróżne dziwaczne potwory od dwuokich cyklopów po zdziczałe i zmutowane jednorożce bez rogów. Nigdy nic nie wiadomo co taki nekromanta robi z biednymi, niewinnymi stworzeniami. Odpędzał od siebie tę myśl, ale skrycie zaczął się też obawiać czy nie nabawi się podczas tej podróży normalnych, ludzkich uszu! To by była tragedia na skalę światową! Mimowolnie chwycił się za nie i sprawdzał czy nadal są spiczaste. Nie zamierzał się jednak wycofywać. Stwierdził na podstawie aury, że będąca tu elfka zna się dość na magii, więc ewentualnie może ją poprosić o małą operację plastyczną. Powinna się zgodzić, w końcu jedna rasa powinna się trzymać razem.
Awatar użytkownika
Darian
Zbłąkana Dusza
Posty: 9
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Nemorian
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Darian »

Darian był mężczyzną cierpliwym, lecz powtarzające się przerywanie wymarszu poczynało go nużyć. Nie trzymała go tu żadna więź z towarzyszami, lecz zwyczajna ciekawość. Prędzej czy później sam udał by się do siedziby nekromanty, skoro jednak ma możliwość przyjrzenia się determinacji napotkanych śmiałków, czemu by nie podążyć z nimi ?
Przystanął u wejścia do groty, czekając w milczeniu na pozostałych. Chwila wejścia do środka była znacznie ważniejszą niż istoty mu towarzyszące mogły się spodziewać. Jednak nie zamierzał dzielić się żadnym ze swych podejrzeń czy przeczuć, wolał je zatrzymać dla siebie.
Nie spojrzał nawet na elfa, gdy ten podał mu flakon z cieczą. Wpatrując się w głąb jaskini, powściągliwym ruchem odebrał przedmiot i samemu upił z niego niewielki łyk. On sam nie pochodził z tego świata, jak więc zadziała na niego jego wytwór ? Myśl ta wywołała w nim dawno nieodczuwany dreszcz, jednak tak wątły, iż natychmiast zniknął w pustce.
Od niechcenia podał flakon następnej osobie, czekając już tylko na rozpoczęcie właściwej części wyprawy.
Comeda
Rasa:
Profesje:

Post autor: Comeda »

Come odwróciła lekko głowę w lewą stronę, aby przyjrzeć się towarzyszom. Wyglądało na to że tym razem była jej kolej, gdyż Darian wyciągnął do niej rękę trzymającą flakon. Odwróciwszy się całkiem, odebrała od niego eliksir i przykładając do ust, przechyliła pozostałą zawartość. Co prawda nie starczyło płynu na jeden porządny łyk, lecz powinno starczyć. Ponieważ nie miała co zrobić z pustym naczyniem, bazując się na dziedzinie istnienia, wykonała kilka gestów lewą ręką. Szklane naczynie uniosło się lekko do góry po czym.. zniknęło. Tak, była to zaleta posiadania takiej dziedziny, gdyż nie trzeba było się kłopotać ze zbędnymi i niepotrzebnymi przedmiotami. Nie trzeba było ich wyrzucać.. Mniejsza.

Przesyłając do nich myśl, żeby teraz mieli się na baczności, skierowała swoje kroki do wnętrza jaskini, po czym całkowicie zniknęła w jej mroku. Nie minęła nawet chwila, jak reszta towarzyszy postanowiła pójść jej śladem.

{Przygody Ciąg Dalszy}
Zablokowany

Wróć do „Szlak Ziół”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości