Komnata WejściaFellarianka, żabołak i podziemia

Za gęsta kotarą z trującego bluszczu pokrywająca zbocze góry znajduje się wejście do tajemnej komnaty, jedyne wejście prowadzące wgłąb Gór Druidów, komnata ta zaprowadzi Cie do dziesiątek zawiłych, ciemnych i niebezpiecznych tuteli wyrytych w w górskich skałach.
Awatar użytkownika
Hirondelle
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 65
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Fellarianka
Profesje:
Kontakt:

Fellarianka, żabołak i podziemia

Post autor: Hirondelle »

Zmrok już zapadał, gdy Hirondelle spadła wręcz z nieba tuż przed gęstą kotarą z trującego bluszczu. "Hederia helix... Muszę zebrać trochę próbek, od jakiegoś czasu chciałam z nim poeksperymentować. Teoretycznie mogę z niego zrobić środek znieczulający... Albo bardzo mocną truciznę..." Nie chciało jej się jednak kontynuować wywodu nawet w myślach.

- Nie sądziłam, że latanie może być męczące - jęknęła, nie mając siły ani ochoty podnosić się z ziemi. Najlepiej w ogóle by się nie ruszała i nie wchodziła do podziemi. Wionęło od nich zimnym i stęchłym powietrzem. Nawet lśniące grzyby Brommy nie były wystarczającą pokusą by zagłębić się w labirynt jaskiń.

- Musimy tam wchodzić? Może przenocujemy pod gołym niebem chociaż tą ostatnią noc? Możemy pooglądać gwiazdy i różne takie...
"Pooddychać świeżym powietrzem dopóki jeszcze żyjemy... yyy... możemy..."

Fellarianka nie zamierzała jednak cofać danego słowa. Ostatecznie, zgodziła się poszukać z Ezechielem świrniętego pustelnika, i jak najbardziej obietnicy dotrzyma.
Awatar użytkownika
Ezechiel
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 125
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Maie
Profesje: Mędrzec , Mag
Kontakt:

Post autor: Ezechiel »

        Podróżowanie w kieszeni Hirondelle było bardzo wygodne. Nie trzęsło jak w powozie. Nie wymagało żadnego wysiłku, można było za to spokojnie oglądać krajobrazy. A z czasem i łopotanie skrzydeł całkowicie przestało mu przeszkadzać. Z czasem zbliżyli się również do wejścia przesłoniętego zasłoną zieleni. Wraz z tym widokiem zbliżyła się jedyna część lotu, której nie lubił - lądowanie. Nawet lekkie poczucie bezwładności było obcym starcowi, który w duchu panikował. Gdyby nie zaufanie jakim obdarzał fellariankę, zapewne zacząłby wyprawiać różne dziwne rzeczy jedynie by ocalić skórę.
- Skoro latanie tak cie zmęczyło, teraz damy odpocząć skrzydełkom i trochę pochodzimy. No już, wstajemy do pionu. - W jedyny w swoim rodzaju sposób dopingował dziewczynę. Zapewne bardziej brzmiało to jak rozkazy, ale dla Ezechiela było to jedynie zagrzewanie do działania. W końcu zwykle gdy od ludzi się czegoś wystarczająco mocno oczekuje, to zaczynają się podporządkowywać... albo rzucać niczym wściekłe dziki.
- Naprawdę, spanie na gołych skałach w przełęczy gdzie ciągnie stale wiatrem nie wpływa dobrze na zdrowie. Nie bez kozery w górach nocuje się w grotach. Jak tak ci jest to potrzebne, to odpocznijmy w przedsionku - stwierdził i pochwycił wolą wilgoć w roślinach, po czym je rozgarnął niczym firanki.
        Wnętrze jaskini było zupełnie ciemne. Odrobina światła wpuszczona przez starca dotarła do środka komnaty i ukazała podróżnikom sporego niedźwiedzia śpiącego na samym środku. Chrapał miarowo i spokojnie.
- " Widzisz? Nawet zwierzęta to wiedzą. Sypia się w jaskiniach. Tylko swoją drogą, pytaniem jest, czy chcesz z nim dzielić miejsce drzemki?" - przemówił telepatycznie Ezechiel-płaz. Dla niego było to całkowicie normalne, zastanawiał się jak fellarianka zniesie takie towarzystwo. Szczególnie, że obudzony zwierz mógł zawsze wpaść w ślepy szał. Żabka uniknie jego uwagi, ale cała dziewczynka? I to ze skrzydłami? To już grubsza sprawa.
Awatar użytkownika
Hirondelle
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 65
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Fellarianka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Hirondelle »

- O, misiek - zauważyła nie ruszając się z miejsca Hirondelle. - Już wiadomo co tak cuchnęło.

Niestety, niezależnie od dopingu ze strony Ezechiela, musiała się podnieść. Poza tym, niedźwiedź jest o wiele miększy i cieplejszy od skał. Co z tego, że odrobinę wonieje... Cichym krokiem ruszyła w stronę zwierza. Po wejściu do jaskini zaczęła się skradać, a raczej odgrywać parodię skradania się balansowała na palcach, zgarbiona w pozycji, w której na obrazkach dla dzieci są ukazane skradające się postaci. Po paru chwilach takiego przedstawienia dotarła do miśka i dziabnęła go wyciągniętą uprzednio z torby igłą z silnym środkiem usypiającym. Zabezpieczywszy się w ten sposób, usiadła wygodnie opierając się plecami o swoją nową futrzastą poduszkę. Której chyba się to nie spodobało. Ogromna góra mięśni, pazurów i zębów warknęła, po czym zaczęła się podnosić.
Hirondelle tylko pisnęła, odsuwając się czym prędzej.

- To całkiem silna dawka, powinna była zadziałać - stwierdziła niemal z pretensją, wyciągając kolejną igłę.
Awatar użytkownika
Ezechiel
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 125
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Maie
Profesje: Mędrzec , Mag
Kontakt:

Post autor: Ezechiel »

        Gdy zwierzę mimo środka usypiającego zdecydowało się podnieść, w umyśle Ezechiela otworzyła się zakładka pod tytułem "plotki i legendy, które zostają tylko opowieściami". Kiedyś słyszał o istotach zwanych duchami lasów. Samemu będąc maie, wiedział o istnieniu jemu podobnych, lecz ze słów wspomnianego podania, rysowała się trochę inna charakterystyka. W skrócie, stworzenie będące czymś pomiędzy maie a zwierzęciem. Posiadające jedną określoną formę i jedynie instynkt, lecz bardziej energetyczne niż zwykłe stworzenia i zdolne do zaniedbywania potrzeb fizycznych, jak jego rasa. Przebywając latami w lesie, nigdy nie spotkał się z żadnym przedstawicielem tej anomalii, ale swoją drogą, zawsze unikał konfliktu ze zwierzętami.
- "Tak z ciekawości, myślałaś kiedyś co zrobisz gdy natrafisz na ducha i będzie odporny na trucizny?" - zapytał telepatycznie starzec, gdy niedźwiedź majestatycznie podniósł się i otrzepywał futro, by następnie skupić wzrok na sylwetce dziewczyny. Nie sądził, by byli teraz w najlepszym możliwym położeniu. - "Mam nadzieję, ze masz jakiegoś asa w rękawie, bo nie zamierzał robić krzywdy temu "miśkowi". W ogóle, czemu go zaczepiałaś?!?!"
Awatar użytkownika
Hirondelle
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 65
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Fellarianka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Hirondelle »

- To duch? - Zdziwiona Hirondelle zmarszczyła brwi i schowała zatrutą igłę. - Poza tym, nie zaczepiałam go, tylko chciałam upewnić się, że nie obudzi się przynajmniej do jutra, właśnie po to żeby nie zdarzyła się sytuacja taka jak obecna. No cóż, jaskinia jest duża, pomieścimy się... - Pomimo nonszalanckiego tonu cofała się krok za krokiem, oddalając się coraz bardziej od miśka, który wykazywał niezdrowe wręcz zainteresowanie jej skromną osobą. Niezdrowe niestety dla fellarianki. Gdy zamachnął się na nią od niechcenia łapą, w końcu nie zdzierżyła i lekko spanikowana wzbiła się w powietrze, by umknąć na wąską półkę skalną usytuowaną ponad dwa sążnie nad ziemią. Tam znajdowała się teoretycznie poza zasięgiem zwierza, jednak Ezechiel nadal przebywał na dole.

- Skoro jest to duch, który ma materialną postać, powinniście się dogadać! - zawołała z góry, nie czując wielkiej chęci by wracać po żabę. - Możesz go jakoś przekonać, żeby zasnął z powrotem? - Choć teoretycznie niedźwiedzie nie powinny być w stanie wspinać się po pionowych powierzchniach, ten jednak niestrudzenie próbował ją dosięgnąć.
Awatar użytkownika
Ezechiel
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 125
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Maie
Profesje: Mędrzec , Mag
Kontakt:

Post autor: Ezechiel »

        Ezechiel pod postacią żaby stał spokojnie, gdy masywne ciało zaczęło biec w stronę niemal pionowej ściany, na której była półka. Jedna z masywnych łap opadła tuż obok płaza, a silnemu uderzeniu towarzyszył furkot futra. Na starcu ten pokaz siły zrobił wrażenie i tak jak z wiwerną już wojował, to wolałby taką powtórkę z rozrywki niż starcie z tym wiekowym stworzeniem. Korzystając z rozpędu miś wzbił się do góry, próbując chwycić szponami skałę, a już najlepiej dziewczynę. Fellarianka jednak przezornie wybrała wysokość o jakiej niedźwiedź mógł sobie tylko pomarzyć. Jeszcze parę razy podskoczył, rycząc i drapiąc kamień, lecz nie osiągnął niczego więcej. Starzec zaś tylko siedział i rechotał cichutko.
- "Widzisz? On chce się z tobą zaprzyjaźnić" - przemawiał telepatycznie starzec. Gdy jednak napatrzył się na to widowisko, jego ironia przeminęła i wrócił do siebie. - "Jak dla mnie, możesz odpocząć tam na górze. Ja sobie odkicam pod ścianę, a nasz futerkowy problem w końcu się znudzi i sobie pójdzie."
        Starzec zaczął powoli prostować kończyny, gdy upewnił się, że każda jest sprawna. Spróbował wykonać skok. Po tym ruchu, każdy kawałek ciała przypomniał mu, że niedawno był przypiekany. Zmieniając więc strategię, zaczął pełzać do brzegu komnaty. Ten sposób poruszania się też był związany z cierpieniem, ale już w mniejszym stopniu i dało się to znieść. Tak też maie ułożył się miedzy zagłębieniami skalnymi tworząc swoiste wypełnienie. Było tu całkiem wygodnie, a wzrokiem można było spokojnie objąć całą jaskinie.
Awatar użytkownika
Hirondelle
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 65
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Fellarianka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Hirondelle »

Choć wąska półka skalna nie była najwygodniejszym miejscem do spędzenia nocy, Hirondelle nie za bardzo miała inny wybór. Skulona siedziała przez dłuższy czas, czekając aż misiek znudzi się i odejdzie. W końcu późno w nocy wyczerpana zasnęła.

Obudziła się chwilę przed świtem. Niedźwiedź zniknął, a ją wszystko bolało od spania na skale. Od razu poszukała wzrokiem żaby, ta jednak nadal spała. "Nie wyglądał wczoraj za dobrze..." - pomyślała zmartwiona. "Ugotuję mu zupkę." Zupka owa, będąca osobistym wynalazkiem dziewczyny, choć prosta w przygotowaniu, przyspieszała gojenie skóry stosowana zewnętrznie i dodawała energii po wypiciu. Jej jedynym defektem był obrzydliwie słodki smak. Oczywiście Hirondelle to nie przeszkadzało, ale każdy inny, kto spróbował napić się owego specyfiku, po pierwszym łyku zaczynał dusić się i kaszleć.

W każdym razie, przy pierwszych promieniach wschodzącego słońca dziewczynka wyślizgnęła się z groty, by zebrać brakujące składniki i rozpalić niewielkie ognisko. Zrobiła to tuż przed wylotem jaskini, by Ezechiel po obudzeniu nie musiał jej zbyt długo szukać.
Awatar użytkownika
Ezechiel
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 125
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Maie
Profesje: Mędrzec , Mag
Kontakt:

Post autor: Ezechiel »

        Ezechiel jeszcze długo nie mógł spać. Czuwał obserwując niedźwiadka, który zmęczywszy się stwierdził, że pora opuścić ten lokal. Widocznie jakiś rodzaj dumy nie pozwalał mu spać w jednej jaskini z takimi niezbyt dyskretnymi gośćmi. Jedynym co zaobserwował Ezechiel nim misiek wyszedł, było głębokie ziewnięcie, a chwile później zwierzę wędrowało już pod osłoną nocy. Pocieszającym było, że ten mieszkaniec gór wolał spokojne drzemki niż zatargi z intruzami. Trzeba nadmienić, że ziewając odsłonił naprawdę imponujące uzębienie. Porzucając myśl o niespodziewanym spotkaniu, starzec zapadł w sen.
        Ezechiel rzadko miewał sny, a tym bardziej koszmary. Dziś jednak śnił, a wizja była wyraźna i pamiętna. Stał pośrodku łąki, jednej z tych idealnie zielonych, doskonale układających się pod każdym naporem wiatru. Stał tak, niemal zrastając się z falującą trawą. Dalej na horyzoncie widział wzrastające lasy, a dalej bielące się góry. Wszystko mimo idealnego utrzymania odległości i aż sztucznie symetrycznego wyglądu było jak najbardziej realistyczne. Harmonię, i tak wisząca już w powietrzu, podkreślała grająca orkiestra smyczkowa o nieokreślonym miejscu przebywania.
        Nagle jednak na niebie zagościła smuga czarnego dymu, której towarzyszyły uciekające ptaki. Chwilę potem na skraju kniei stanął olbrzymi płonący wilk, niosąc za sobą nieokiełznaną pożogę. Zmierzył się ze starcem pustym spojrzeniem i ruszył w jego stronę, ciągnąć swoimi śladami strunę płomieni. Będąc cztery stopy od Ezechiela, istota płynnie przybrała postać wielkiego węża. Okrążył on starca pierścieniem ognia, po czym wzleciał już jako feniks, kształtując cyklon swojego niszczycielskiego żywiołu. Ezechiel zaś nie mógł nic zrobić. Był sparaliżowany i mógł tylko się przyglądać. Gdy wszystko przybrało już jednolitość ściany, cała powierzchnia zaczęła się dzielić i zmieniać w niby ławice piranii. Rybki krążyły, zacieśniając uścisk, po czym rzuciły się by szarpać ciało na sztuki. Gdy horda przystąpiła do ataku, sen się rozmył.
        Żaba wstała pokryta strugami potu. Pozbycie się tego stanu było kwestia prostej manipulacji wodą, jednak piętno snu wciąż żarzyło się w umyśle maie. Gdy zaczął się rozglądać w w poszukiwaniu Hirondelle, wyczuł w powietrzu zapach spalenizny. Nie mógł zaprzeczyć, że po jego grzbiecie przebiegły ciarki. Odetchnął kilka razy głęboko, po czym ruszył się do źródła zapachu. Miał dziwne wrażenie, że czuje przypiekaną lukrecję. Wyszedł przed jaskinię.
- Co tu... yyy... gotujesz? - powitał pytaniem zajętą przyjaciółkę, z obawami patrząc nawet i na malutkie ognisko.
Awatar użytkownika
Hirondelle
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 65
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Fellarianka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Hirondelle »

- O, już wstałeś! - Hirondelle przywitała pogodnie zbliżającą się żabę. - Gotuję ci coś pomagającego w regeneracji, żebyś mógł wrócić do swojej ludzkiej formy. Wiesz, za żabą dość trudno jest się chować... - chwilkę za późno ugryzła się w język. Szybko jednak się poprawiła. - Martwię się o ciebie. Yyy... No, o siebie też. Niezbyt sobie radzę w podziemiach, a ty w formie żaby nie jesteś w stanie walczyć - urwała, widząc, że znowu zabrnęła w niewłaściwą stronę. Chodziło jej o to, żeby żabołak poczuł się lepiej, a nie był jej tarczą ochronną. W tej chwili wybawiło ją ciche bulgotanie, które pozwoliło nieznacznie zmienić temat.

- Patrz, już gotowe! Dodałam tu stewii, arcydzięgiela, stewii, ipekakuany, stewii, i jeszcze paru innych roślinek. Przyspieszają podział komórek, syntezę białek, innymi słowy, regenerację zniszczonych tkanek! Nie wiem, czy na ducha podziała... - Żeby go udusić słodyczą na pewno, ale lepiej nie wspominać o tym fellariance, która w końcu postanowiła zrobić coś z dobroci serca. - ...ale możesz przemienić się w człowieka, żeby wygodniej zażyć zupkę i spróbować! - Spojrzała z oczekiwaniem na żabkę wyciągając w jej stronę blaszany kubek ze specyfikiem.
Awatar użytkownika
Ezechiel
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 125
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Maie
Profesje: Mędrzec , Mag
Kontakt:

Post autor: Ezechiel »

- Zapominasz, że władza nad wodą wynika wyłącznie z mojej woli, nie ze stanu ciała czy też przyjętej postaci. Chociaż tak. Łatwiej by było walczyć mieczem jako człowiek... o ile w ogóle miałbym miecz... - komentował wzmianki na temat swoich obecnych "walorów obronnych". Sam fakt takiego podejścia zbagatelizował, był przyzwyczajony, że jest opiekunem i służy ludziom za swoistą tarczę. W tym samym czasie podpełzał do fellarianki coraz bliżej. Miłe było, że chciała mu jakoś pomóc, ale zapach bulgoczącego wywaru nie był już tak sympatycznym. W powietrzu aż dało się wyczuć krystalizującą się słodycz. Aż prosiło się zapytać "czy to dla ludzi?" ale takie podejście mogło tylko niepotrzebnie urazić dziewczynę. A swoją drogą, przecież Ezechiel nie był człowiekiem, wiec nie było po co w to brnąć.
- Nawet wymiotnicę zrozumiem, ale po co aż tak dużo stewii? - Po chwili milczenia dodał: - To twój autorski przepis, mam rację? - Nie wybrzydzając dalej, żaba zawirowała w chmurce dymu i stała się siedzącym ze skrzyżowanymi nogami staruszkiem. Przez poszarpane szaty dostrzegalne były gojące się miejsca po poparzeniu. Na głowie Ezechiela wciąż brakowało części włosów. Podobnie sytuacja miała się co do brwi i brody. Gdy już siedział spokojnie, odebrał kubek.
        Skosztował. Zamurowało go. Słodka zupa niczym leniwy syrop zaległa mu w ustach przepełniając jamę ustną niewysłowioną słodyczą. Ślina mimo najszczerszych chęci nie była zdolna zmyć tego posmaku. Odstawił kubek na ziemię i oparł się na kolanach. Przy jego ascetycznej diecie taka bomba przytłoczyła jego kubki smakowe. Wszystkie niby jeden lud wołały o litość. Spojrzał na Hirondelle. Dostrzegłszy, że ona oczekuje na kolejny jego łyk, poddał się. Chwycił kubek i upił kolejną małą porcyjkę.
- Słodkie. Twoja kuchnia musi smakować dzieciom co? - powiedział zaczepnie, by kupić sobie odrobinę czasu od słodkiej agonii i ukryć grymas twarzy.
Awatar użytkownika
Hirondelle
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 65
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Fellarianka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Hirondelle »

- Dzieciom? - Zdziwiona Hirondelle przekrzywiła głowę. - Chyba nigdy nie gotowałam dla dzieci. Chyba nigdy nie gotowałam dla nikogo. Od czasu, kiedy zaprezentowałam swoje umiejętności Engolirowi, nie dopuszczał mnie w pobliże kociołka. A kiedy odszedł, nie miałam już z kim dzielić posiłków. - Na wzmiankę o zmarłym towarzyszu posmutniała odrobinkę. "Ach, te na wpół surowe pieczenie. I przegotowane makarony. I niesłone zupy. Albo słona owocowa. W ogóle nie potrafił gotować."

Zaraz jednak ożywiła się ponownie.
- Ale to ja przygotowywałam wszystkie lekarstwa, i tak jak zgadłeś, zupka jest moim własnym przepisem. Co prawda gotowałam ją głównie dla siebie, bo Engolira trzeba było zmuszać, żeby wziął chociaż łyk. W dodatku pluł i kaszlał za każdym razem. Nie to co ty. - Z zadowoleniem spojrzała na Ezechiela, który dzielnie stawiał czoła przesłodkiemu specyfikowi. Za parę-paręnaście minut powinno zacząć być widać efekty działania ziołowej mikstury, specjalnie przyrządzonej tak, by jak najszybciej wchłaniała się do krwiobiegu. Właściwie już od momentu zetknięcia z nabłonkiem śluzowym, więc wszelkie rany głowy za chwilę zaczną zarastać nową tkanką. Kiwając głową, doceniła wysiłki żabołaka i wyciągnęła w jego stronę bukłak z wodą.
- Engolir poradził mi, żebym jeśli kiedykolwiek zmuszała kogoś do hmm... "tych niewyobrażalnych mąk, przez które niegdyś go przeciągałam", zlitowała się i dała yyy... "biednemu obiektowi tortur" chociaż trochę wody. Niezbyt rozumiem o co mu chodziło, ale szanuję jego przedostatnią wolę. Tylko nie wypij mi wszystkiego.
Awatar użytkownika
Ezechiel
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 125
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Maie
Profesje: Mędrzec , Mag
Kontakt:

Post autor: Ezechiel »

- Właśnie, Engolir - stwierdził staruszek i pstryknął w palce, trochę odchodząc od strasznej wizji picia dalej słodkiego wywaru. - Kiedyś już coś o nim wspominałaś i obiecałaś opowiedzieć więcej innym razem. Skoro już tu siedzimy, to chyba nie będzie lepszego momentu, co? - Dalej trudził się jak tylko mógł by odwrócić uwagę dziewczyny od tego, że umyślnie unika spożywania zupy. Nierozważne picie zbyt częstych lub zbyt dużych porcji mogło niechybnie spowodować naturalną, żołądkową reakcje organizmu.
- Nie dziwie się... - mrukną do siebie pod nosem Ezechiel. Łączył się w bólu z jedynym innym człowiekiem, który został zmuszony do tych tortur. Mimo że terapia była niejaką formą cierpienia, to widać było w tym przejaw nadzwyczajnej opieki. Było to w końcu pewne wyróżnienie. - A mówią, że to gorzki lek najlepiej leczy - przywołał przysłowie, wpatrując się w ciepłą breje. Co by nie mówić, czy Hirondelle była niepoważnym lekkoduchem czy nie, to znała się na temacie zielarstwa, chociaż i w tym miała takie charakterystyczne akcenty, jak choćby ta zabójcza słodycz.
W międzyczasie upił parę kolejnych łyków.
- Hm... to będzie pomocne - stwierdził, odbierając bukłak. - Poza tym, skoro mogę to popijać, to czy kiedykolwiek myślałaś by to chociaż trochę rozcieńczyć? - zapytał, wskazując bukłakiem na kociołek, po czym wolą wydobył z manierki małą banieczkę wody, która posłusznie dała się połknąć. Przepłukawszy tak usta, mógł spokojnie kontynuować podejścia do specyficznego napoju.
Awatar użytkownika
Hirondelle
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 65
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Fellarianka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Hirondelle »

- Nie rozcieńczaj! - z okrzykiem Hirondelle poderwała się na równe nogi, rzucając się już w stronę Ezechiela, by wytrącić mu kubek. Widząc jednak, że żabołak nie wlał jeszcze wody do zupki, westchnęła z ulgą i wróciła jak gdyby nigdy nic do poprzedniej pozycji. Żeby jednak zapobiec wypadkom na przyszłość, postanowiła skrótowo wyjaśnić sytuację.

- W zwykłej wodzie znajdują się rozpuszczone różne minerały. Między innymi wapień, który reaguje z saponinami - substancjami czynnymi znajdującymi się w niektórych ziołach będących składnikami zupki - tworząc żrące zasady. Kiedy wspomniane glikozydy wchodzą w kontakt z wodą dopiero w jamie ustnej, szybko zostają neutralizowane kwasem solnym w żołądku. Jednak jeśli żrące związki powstaną jeszcze przed przyjęciem leku, skończysz z poparzoną połową przewodu pokarmowego - zakończyła krzywiąc się. Niestety, informacje te zdobyła przez własne bolesne doświadczenia, w zamierzchłych czasach, kiedy przesłodka zupka była jeszcze zupką przegorzką. "Oczywiście mogłabym spróbować z wodą destylowaną, ale w obecnych warunkach raczej nie mam szans jej uzyskać..."

- Poza tym, ten syrop był kiedyś gorzki... To nieuniknione, skoro jednym ze składników jest dzięgiel. Ale! - Podniosła palec wskazujący. - Jak chyba już wiesz, nie znoszę goryczy. A skoro rozcieńczanie nie wypaliło... - Z niewyraźną miną przełknęła ślinę, dotykając wolną ręką gardła. - Została mi tylko stewia. Obecne jej stężenie w roztworze jest akurat odpowiednie, aby zagłuszyć smak anielskiego ziela. Ha, anielskiego... - mruknęła. - Engolir powinien być wdzięczny, że dopracowałam recepturę zanim zdecydowałam się podać mu lek. Nie znosił gorzkich rzeczy jeszcze bardziej niż ja... - Lekko się uśmiechając na chwilkę odleciała, zatopiwszy się we wspomnieniach.

Szybko jednak przypomniała sobie o pytaniu Ezechiela o zmarłego łowcę głów. Co prawda nie przypominała sobie żadnej obietnicy, że cokolwiek mu opowie, dostrzegła jednak okazję, by wydobyć trochę wiedzy również z żabołaka.
- A odnośnie Engolira... Mam pomysł! Opowiem ci historię tego oto... - Szybko przeczesała włosy w poszukiwaniu nieśmiertelnego kwiatka otrzymanego od przyjaciela. Zmarszczyła brwi, natrafiwszy na same kołtuny. Zaabsorbowana przygotowaniem leku dla żabołaka, zapomniała o nawet tak podstawowym porannym rytuale, jak czesanie włosów. "Zaraz to nadrobię." - obiecała sobie. Teraz jednak wyplątała stokrotkopodobny kwiatek i wręczyła go Ezechielowi. - ...kwiatka. Dostałam go od Engolira na urodziny. Za tym, jak go zdobył, kryje się naprawdę niezła historia. Ale najpierw... - Wskazała na żabołaka dobytą właśnie z torby szczotką. - ... nauczysz mnie czytać aury! Coś za coś, co na to powiesz?
Awatar użytkownika
Ezechiel
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 125
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Maie
Profesje: Mędrzec , Mag
Kontakt:

Post autor: Ezechiel »

        "Więc jednak gorzki lek najlepiej leczy", stwierdził w duchu starzec. Może i nie dorównywał mistrzostwem w zielarstwie Hirondelle, lecz uważał, że walory smakowe są tylko niepotrzebnym kombinowaniem. Warto tu nadmienić, że przybywając tutaj, maie miał też dodatkowy cel. Ezechiel cenił zbiory pisane, ale jednak tylko właściwy mentor umie przekazać istotę wiedzy. A gdy już trzeba było poszukiwać nauczyciela, to dlaczego nie takiego co stroni od ludzi? Sam był pustelnikiem i unikał ludzi, ale kasta druidów była wyjątkowa i nie podlegała takiemu wstrętowi. Co więcej, umiał z nimi łatwo nawiązywać wspólny język, więc wybór jaskiniowego mistrza zielarstwa i ważenia eliksirów był perfekcyjny... o ile ten nie okaże się zbyt szalonym...
- Chcesz, żebym cię nauczył czytania aur? - spytał retorycznie mędrzec, obracając kwiat w palcach. - Myślałem, że już dawno zdecydowałaś się terminować u jakiegoś maga i nauczyć się takich podstawowych rzeczy. - Upił łyk lekarstwa i skrzywił się już dość widocznie. Początkowo dawało się to maskować, teraz jednak smak stanowczo dominował wszystko. Ezechiel zaczął się zastanawiać czy wersja gorzka nie odpowiadałaby bardziej jego gustom. Odstawił kubek. - W sumie jest to dość intuicyjna sztuka. W sensie, jeśli nie masz zmysłu do wyczuwania magii, to nawet najlepszy trening nic nie da. - Starzec chwile pomyślał. Wziął kawałek skały, który leżał przy nim i warząc go w dłoni pokazał dziewczynie, w drugiej zaś wciąż trzymał jej kwiat. - Zróbmy tak. Masz tu swoją roślinkę i ten kamyk. Wczuj się w nie i powiedz mi czym się różnią. Z czasem samo to przyjdzie, problem będzie z wychwyceniem tego i ubraniem w słowa. Potem zobaczymy co da się zrobić w tym temacie - stwierdził i podał komplet próbny.
        Gdy zaś dziewczyna odebrała rzeczy, powrócił do picia lekarstwa, w końcu dopijając je. Następnie znów zmienił się w żabę i odskoczył pod ścianę by wygodnie usiąść. Zadał fellariance czasochłonne zajęcie, wiec miał teraz moment by pomyśleć nad zagospodarowaniem sobie czasu. Lekki powiew wiatru, smagnął pyszczek płaza i przez umysł starca przeleciała myśl: "A czemu by nie przypomnieć sobie paru sztychów? skąd ja tylko wezmę miecz... hm..." Ezechiel rozglądał się leniwie, kombinując.
Awatar użytkownika
Hirondelle
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 65
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Fellarianka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Hirondelle »

"Oczywiście, że już dawno znalazłam sobie mistrza. Jednak... nastąpiła pewna różnica zdań... A stary osioł dał mi wilczy bilet, wywaliwszy mnie już drugiego dnia." - tłumaczyła się Hirondelle, niestety już tylko w myślach, ponuro wpatrując się w kamień i kwiat.

Nieważne jak długo je obserwowała i tak pozostawały tym samym zwyczajnym kawałkiem skały i stokrotką. Co prawda różniły się niemal wszystkim: kształtem, fakturą, kolorem, zapachem i tak dalej, ale chyba nie o to chodziło Ezechielowi, kiedy zadawał jej to ćwiczonko. Bez żalu zrezygnowała więc ze sprawdzania czym różni się ich smak. Na takich bezpańskich skałach z pewnością czai się wiele paskudztw. "Nie wzrok, słuch, smak, węch ani dotyk..." rozmyślała. "Szósty zmysł? W takim razie jeśli zmysł magiczny jest taki jak inne, to niemożliwe żeby był dotąd nieobecny w moim życiu..." Przecież dzieci nie muszą się uczyć jak używać oczu czy uszu, prawda? Robi się to odruchowo, interpretowanie odbieranych bodźców i przekształcanie ich w mózgu na obraz czy dźwięk to coś tak oczywistego, że nawet nie myśli się o tym jak o umiejętności.

"Może już umiem wyczuwać magię? Tylko nie umiem oddzielić tych informacji od innych zmysłów... Może to właśnie o to chodziło żabołakowi?" Stwierdziła, że warto spróbować. Żeby móc skupić się na swoim szóstym zmyśle, musiała odciąć się od innych bodźców. Zamknięcie oczu nie było takie trudne. Tak samo zasłonięcie uszu. Trochę wahała się przed zatkaniem nosa, ale szybko uświadomiła sobie, że może oddychać również przez usta. Zablokowanie trzech zmysłów musiało wystarczyć. Chociaż w sumie smak nie wliczał się do eksperymentu. I nie dotykała niczego poza ziemią na której siedziała.

Tak przygotowana, spróbowała się skupić na leżących przed nią przedmiotach. Oczywiście nie było to takie łatwe. Boleśnie kłuła ją świadomość, że musi głupio wyglądać zatykając uszy i ze spinaczem do bielizny na nosie, oddychając przez usta i z wyczekiwaniem wlepiając zamknięte oczy w kwiatka i kamyk.

Kiedy jednak przegnała niepotrzebne myśli, zdołała wyczuć coś, co kojarzyła z magicznym kwiatkiem - na skałę była ślepa. I choć nie była pewna, czy nie ujrzała po prostu w umyśle własnych urojeń, uśmiechnęła się lekko z nutką tryumfu, mając nadzieję że przeszła próbę. Kiedy jednak otworzyła oczy, nie dostrzegła Ezechiela nigdzie w pobliżu. Szybko zrywając spinkę z nosa, zaczęła rozglądać się niespokojnie.
Awatar użytkownika
Ezechiel
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 125
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Maie
Profesje: Mędrzec , Mag
Kontakt:

Post autor: Ezechiel »

        Ezechiel rozglądał się, łowiąc wzrokiem co jakiś czas koncentrującą się fellariankę. Jak zawsze zdumiewające dla starca było, że ta wiecznie żywa dziewczyna umie nagle usiąść spokojnie i poświęcić całą uwagę jednemu celowi. Ten moment najlepiej właściwie oddawał, że mimo dziecinnych zachowań i nawyków, była już osobą silnie doświadczoną przez życie. Chyba właśnie to od zawsze w niej lubił. Lubił to, że jak mało kto umiała zachować powagę i skupienie w obliczu konkretnej sytuacji, mimo że na co dzień bywała oderwana od rzeczywistości. Tak czy inaczej, widocznym był zapał Hirondelle do nauki tej sztuki magicznej.
        Siedząc tak i obserwując towarzyszkę, Ezechiel dostrzegł pękniętą skałę na jednej z półek skalnych. Odnajdując oczami wyobraźni potencjał pionowego rozwarstwienia głazu, zaczął skakać w stronę zbocza. I tu trzeba nadmienić, że lekarstwo okazało się wielce skuteczne. Może i czuł przy niektórych ruchach rwanie w mięśniach, lecz wciąż w porównaniu ze stanem poprzednim było lepiej.
        Żaba stała teraz naprzeciwko chropowatej ściany. Dla każdego grotołaza byłaby to bułka z masłem. W miarę równomierne wgłębienia dawały solidne podparcie dla dłoni i stóp. Starzec jednak był zwolennikiem wysługiwania się talentem magicznym wobec takich trudności. Używając zasady szybkiego przymarzania i odtajania, łapki płaza powoli zaczynały piąć się do góry. Chociaż takie podejście do wspinaczki mogłoby się wydawać nawet bardziej meczące, to przez mistrzowskie opanowanie natury wody i małą wagę w formie płaza, nie było to nawet niczym wymagającym wysiłku.
        Gdy dotarł już na szczyt, spojrzał się z góry na dziewczynę. Wciąż była pochłonięta szukaniem metody i sposobu na głębsze zogniskowanie zmysłu magicznego. Widząc spinacz do ubrań na nosie dziewczyny, Ezechiel tylko pokręcił łepkiem z rozbawieniem i przystąpił do oględzin skały. Głębokie i w miarę równe wrycie dochodziło do połowy skały. Do dalszej obróbki, starzec potrzebował jedynie płaski kawałek. Trzeba było uzyskać go niczym wycinek z jabłka. Starzec wymierzył na oko żądaną grubość i zaczął kondensować wodę z powietrza. Wodne ostrze zaczęło zagłębiać się kamień niczym piła w drewno. Na gładkiej powierzchni powstała najpierw rysa, dalej przerodziło się w płytką szparę i tak dalej. W końcu gdy zostało ułamać płat wycięty z głazu, woda służąca za narzędzie cięcia, zamarzło momentalnie, rozszerzając się i uwalniając bloczek skalny. On zaś upadł z łoskotem turlając się z półki na półkę, aż w końcu znalazł się lekko obtłuczony na dole. Ezechiel zaś zaczął powolne zeskakiwanie w ślad za pożądanym budulcem.
Zablokowany

Wróć do „Komnata Wejścia”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości