Komnata Wejścia[Zlecenie na szlaku] - Wypadek i starcie w jaskini.

Za gęsta kotarą z trującego bluszczu pokrywająca zbocze góry znajduje się wejście do tajemnej komnaty, jedyne wejście prowadzące wgłąb Gór Druidów, komnata ta zaprowadzi Cie do dziesiątek zawiłych, ciemnych i niebezpiecznych tuteli wyrytych w w górskich skałach.
Zablokowany
Comeda
Rasa:
Profesje:

[Zlecenie na szlaku] - Wypadek i starcie w jaskini.

Post autor: Comeda »

Comeda szła spokojnym krokiem wzdłuż nierównomiernego kamiennego tunelu. Jego wysokość sięgała może dwóch rosłych ludzi, a szerokość pięciu. Wraz z każdym krokiem było coraz ciemniej, aż w końcu po kilku minutach zapanował całkowity mrok. Zdaje się, że narzuciła trochę szybsze tempo, gdyż zostawiła swoich towarzyszy z tyłu. Stawiała pewne, aczkolwiek ostrożne kroki, gdyż w tej nieprzeniknionej ciemności mimo swej zdolności, nie zauważyłaby dziury w którą mogłaby trafić. Na razie nie zapowiadało się nic ciekawego. Tunel zawijał się i skręcał, lecz można było spokojnie przejść nie schylając się, czy wspinając. Jedynym minusem było kroczenie po omacku, ale to się w końcu zmieniło...

Kiedy droga przestała w końcu skręcać, a tunel zdawał się być prosty, zobaczyła w oddali niebieską poświatę. Zmrużyła oczy aby się lepiej przyjrzeć, lecz z tej odległości dostrzeżenie szczegółów nie było możliwe. No, ale posuwała się sukcesywnie naprzód. Oprócz tego była jeszcze jedna rzecz, na którą należało zwrócić uwagę. Odczuwała na swojej twarzy powiew, który lekko podnosił jej pojedyncze kosmyki włosów do góry. Było to dziwne. Powiew oznaczał, że tunel ten miał wylot, tworzący przeciąg, lecz w takim razie powinien być on odczuwalny zaraz po wejściu, jak nie przed. No nic...
Po kilku chwilach kroczenia w ciszy znalazła się w jamie oświetlanej przez jaskrawoniebieską barierę, która będąc po środku pieczary falowała lekko pod wpływem lekkich powiewów wiatru. Zachowywała się jak wielka, rozciągnięta bańka mydlana. Cóż, wyglądało na to że osoba która to stworzyła, albo nie była doświadczona na tyle, aby ukryć swój czar przed zmysłami wzroku, albo też zostawiła efekt specjalnie na widoku, aby odstraszał wszelkie stworzenie. Grunt różnił się tylko tym, że znajdowało się na nim o wiele więcej odłamów skalnych niż przed wejściem. Na przeciwległej ścianie pieczary, nieco po prawej znajdował się kolejny tunel. Czyli więc to miała być ta bariera ochronna? To się zaraz okaże..

Come zbliżyła się spokojnym krokiem do bariery. Trzymając nadal w jednej ręce miecz, stała jeszcze chwilę w milczeniu po czym zamknąwszy oczy, wykonała płynny i stanowczy krok w przód. Magiczna bariera nie zatrzymała jej pod względem fizycznym - pojawiły się na niej okręgi, kiedy przez nią przeszła. Podobnie rzecz się miała z wrzuconym kamieniem do wody. Lecz mimo wszystko była odczuwalna przez ciało. Co konkretnie? Zimno. Przenikliwe zimno, które zdawało się nie reagować na martwe ubranie, tylko na żywą, organiczną tkankę. Z powodu niespodziewanej utraty temperatury elfka poczuła dreszcze. Skórzany pancerz natomiast nie utracił ciepła, które było teraz przez nią wyraźnie odczuwalne..
No, ale mimo tego wszystkiego żyła dalej, a jej umysł nie odnotował żadnych bodźców zmysłowych, które miałyby nastąpić po przekroczeniu magicznej bramy. Postanowiła poczekać na towarzyszy, aby swoją obecnością po drugiej stronie udowodnić im, że przejście jest możliwe. Poza tym nie należało oddalać się aż tak bardzo, ponieważ istniało ryzyko nagłego ataku ze strony wroga, który jeszcze nie wiadomo kim był. Jeżeli by się nie obroniła, oni mogliby nie zdążyć nawet dobiec, gdyby usłyszeli nagłe hałasy..

Tak więc niemowa czekała na nich po drugiej stronie. Oparła cicho miecz na skalnej ścianie i postanowiła rozetrzeć sobie ramiona, aby się ogrzać. Coś zaczęła boleć ją lewa ręką.. Prawdopodobnie skutek małego nadwyrężenia organizmu. Możliwe że magia, której użyła wcześniej Cari aby ją wyleczyć, powoli przestawała działać...

Cóż, nic nie trwa wiecznie...
Awatar użytkownika
Darian
Zbłąkana Dusza
Posty: 9
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Nemorian
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Darian »

Świat podziemia, okryty cieniami, mroczny, zimny, skrywający w sobie niezliczone tajemnice. W swej istocie podobny był do pustki, zwodniczo spokojny, pogrążający bez reszty, nie pozostawiający nadziei na światło. Właśnie tutaj, jak nigdzie indziej, długowłosy wędrowiec mógł poczuć się jak w domu. Jego serce, o ile takie posiadał, sennie kontynuowało swój rytm, nie bacząc na zimno i czyhające niebezpieczeństwa. Nie zadrżało nawet na moment, gdy kurcząca się grupka śmiałków stanęła naprzeciw magicznej bariery. Błękitna bariera lśniła wspaniałym blaskiem, którego iskry zagościły w ciemnych oczach wędrowca. Widok ten był niezwykle fascynujący, jednak... Darian przystanął na moment, przyglądając się poczynaniom elfiej towarzyszki. Bez słowa, skinąwszy jedynie głową, przestąpił przez powstałą ze splotu osłonę. On nie czuł zimna, a jedynie przyprawiające o przyjemny dreszcz uczucie otulającej go energii magicznej. Jednak nie zwolnił kroku, szybko zrównując się z jasnowłosą.
- Jak się czujesz idąc na spotkanie śmierci, która przywróciła tak wiele istnień? - rzekł półgłosem, spoglądając kątem oka na przewodniczkę wyprawy. Co chciał osiągnąć tymi słowami? Nie można było tego odgadnąć, podobnie jak tego, co tak na prawdę miał na myśli tak je dobierając w swej wypowiedzi.
- Czy zabicie kogoś, kto związał swój los ze śmiercią, jest dla niego jakąkolwiek karą? - zapytał ponownie po kilku chwilach, lecz teraz spoglądał w głąb cieni ich otaczających. Cóż ich tu czeka, poza tymi, których nie powinno być na tym świecie?
Awatar użytkownika
Estril
Zbłąkana Dusza
Posty: 8
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Elf Górski
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Estril »

        No tak. Od początku było wiadomo, że w końcu trzeba będzie wejść do środka, wszystkie wcześniejsze sytuacje sprowadzały się do tego jednego wydarzenia, ale mimo wszystko był to lekki szok. Powoli stawiał krok za krokiem, aż w końcu ogarnęła go ciemność. Zrobiło mu się zimno i przeszła go gęsia skórka. Rozglądał się niepewnie po jaskini starając się wypatrzeć potencjalne niebezpieczeństwo. Wrodzona beztroska go opuściła i została zastąpiona ostrożnością. Postanowił napiąć łuk w razie niespodziewanego ataku. Sięgnął do kołczana i zdziwienie odmalowało się na jego twarzy gdy nic nie wyczuł. "Nie!!!" krzyknął w myślach. Ściągnął go i zaczął grzebać w jego wnętrzu.
        - Nie mam strzał - powiedział cicho do siebie - jestem bezbronny. - Na tą myśl ogarnęło go lekkie przerażenie. Postanowił znaleźć jakąkolwiek broń. Schylił się i podniósł kamień. Chwycił go mocno i trzymał przed sobą gotowy do rzucenia się z nim na jakikolwiek zauważony ruch.
        Nagle spostrzegł lekkie przebłyski światła. Bardzo malutkie, ale nawet tyle wystarczyło by pobudzić go. Rzucił się do przodu z pełną prędkością. Zdawało mu się, że wystartował z szybkością błyskawicy. Nim zdążył się zorientować potknął się o coś i długim lotem znalazł się tuż obok dwójki swoich towarzyszy. Nic nawet nie zdążył poczuć przy przelatywaniu przez magiczną barierę. Spojrzał na nich z dołu i szybko zaczął szukać swojego kamyka. Pochwycił coś twardego. Przyjrzał się temu dokładnie i wyrzucił z obrzydzeniem i cichym odgłosem paniki. W jego dłoni przed chwilą znalazła się trupia czaszka z wywracającymi oczami. Nagle doszedł do niego ohydny zapach rozkładu. Bardzo silny. Jaki musiał być dla innych skoro on od urodzenia miał nie najlepszy węch. Szybko zorientował się od czego pochodzi. Przed nimi stał chyba 15 metrowy wąż. To od niego tak śmierdziało. Na pierwszy rzut oka można było rozpoznać, że od dawna nie powinno go być na tym świecie. Syczał wściekle, ale przeszedł obok nich (albo raczej przepełznął) nic im nie robiąc. Eliksir chyba działał, ale wydawało się, że ten potwór ma jakieś wątpliwości. Powoli i ostrożnie powstał oraz szepnął:
        - Aktualnie chyba nie idzie nam tak źle.
Awatar użytkownika
Pani Losu
Splatający Przeznaczenie
Posty: 637
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Pani Losu »

Cóż... to czy źle idzie czy nie niech oceni los, który w tym wypadku nie zgotował tu dobrej przyszłości. Coś się zaczęło dziać dziwnego z barierą - nagle sama z siebie zaczęła falować i wibrować. Najpierw lekko i płynnie, aby po chwili zaczęła się naprawdę szarpać, jednocześnie wydając z siebie nieokreślone, odległe i przytłumione odgłosy. Tak, to był właśnie ten moment kiedy bariera rozpoczęła pełnić funkcję, do jakiej została stworzona. Magia w niej zawarta miała za zadanie wychwycić wszelkie żywe istoty które odważyły się ją przekroczyć, oraz wysłać je w nieznaną wam lokację. Jaki był jej sposób kontroli? Właśnie w waszą stronę poleciały z dużą szybkością trzy jaskrawo purpurowe wiązki energii. Nikt z was nie zdążył zareagować na czas, więc zostaliście nimi trafieni.

Darian i Estril - Jako że wypiliście dostatecznie mocną dawkę eliksiru maskującego, promień energii nic wam nie zrobił. Oznacza to, że ochronna bariera potraktowała was jako istoty nieumarłe, tudzież nie materiale.

Comeda - Twoja porcja eliksiru nie była dostateczna na tyle, aby można było cię ukryć. W normalnej sytuacji zaraz po uderzeniu w ciebie przez wiązkę, powinno przenieść cię całkowicie w inne miejsce. Lecz tu zaczynają się schody: Magia zawarta w eliksirze najpierw nastrajała moc właściciela, a dopiero później ją ukrywała. Z powodu takiego iż płynu w twoim ciele było zbyt mało na ukrycie, twa moc została tylko nastrojona do odbioru odpowiednich energii, jaką posiadała w sobie bariera. A oznacza to, że od tej pory twe ciało jest jak katalizator w razie styczności tych dwóch energii. I w tym właśnie momencie obrywając wiązką, czujesz ogromny i wyrazisty ból w okolicy lewego ramienia. Integracja z promieniem była na tyle silna, że odrzuciło cię na skalną ścianę, a na domiar złego twoja głowa dość mocno o nią uderzyła. Lecz najgorsze dopiero przed tobą. Magia bariery która wytworzyła wiązkę, cały czas cię trzyma, aż zaczynasz odczuwać coraz większy nacisk, głównie na lewe ramie. Nie możesz się ruszyć, twój umysł jest otępiały od uderzenia, a napór robi się coraz silniejszy, aż w końcu dzieje się rzecz nieunikniona - Twa lewa ręka zostaje najpierw zgnieciona, a następnie wyrwana w ramieniu i miotnięta mocno w górę gdzie odbiła się o sklepienie, aby za kilka sekund spaść na skalne podłoże. Jeśli chodzi o ciebie, to energetyczny promień wnika teraz do twego ciała, całkowicie przestrajając znajdujący się w tobie przepływ mocy. Zaraz po oderwaniu kończyny tracisz przytomność. Ogółem mówiąc buchnęło sporo krwi, lecz nie zdążyła ona bardzo umorusać pieczary w jakiej się znajdowaliście, gdyż kiedy zintegrowana moc eliksiru w ciele Comedy została całkowicie zaabsorbowana przez barierę, ta zidentyfikowała ją w końcu jako stworzenie żywe, i przeniosła w zupełnie nieznane miejsce. Pozostała tylko ręka, i nieco mniej krwi na skalnej ścianie, oraz więcej na podłożu.

<Comeda znika z tematu>
Awatar użytkownika
Estril
Zbłąkana Dusza
Posty: 8
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Elf Górski
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Estril »

        Nagle ta bariera, która jeszcze niedawno była taka spokojna, grzeczna, uczynna stała się bardzo złą barierą wibrującą, szalejącą, nieopanowaną. Brzydka bariera, niedobra bariera, ale czy taką sobie barierę tak naprawdę obchodzi co sobie o niej myślimy? Wysoce wątpliwe. Tak więc wystrzeliła trzy takie cosie lub pociski albo jeszcze coś innego, które po kolei trafiły wszystkich i ich pozabijały!
        - Już nie żyje, już nie żyje, już nie żyje - powtarzał sobie cicho Estril skulony w kącie jaskini.
Bał się zrobić cokolwiek, nie wiedział co może się z nim teraz stać. Jeszcze nigdy nie umierał i nie wiedział co z nim będzie. Decydując, że lepiej jednak rozeznać się trochę w sytuacji otworzył lekko oczy tak aby nic co może się znajdować nieopodal nie zauważyło, że postanowił cokolwiek zrobić. Z wielkim zawodem i jednocześnie ulgą stwierdził, że nadal znajduje się w jaskini, a na dodatek, że żyje! Powoli i trzęsąc się wstał i rozejrzał się dokoła. Ze strachem stwierdził, że ich towarzyszki już nie ma i została po niej tylko wielka plama krwi i jedna ręka.
        - D-dobra, może n-nie idzie nam-m tak ś-ś-w-wietnie - mówił jąkając się. Po chwili jednak uznał, że nie ma po co niczego maskować i z głośnym "Aaaaaaa!" wybiegł z pieczary uciekając jak najdalej od niej.
Zablokowany

Wróć do „Komnata Wejścia”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości