Góry Druidów[Las u podnóża gór] Natura bestii, a ludzka

Góry w których zdarzyć się możne wszystko. Tunele wydrążone, przez tajemnicze istoty setki lat temu pozostały tutaj do dziś. Góry można pokonać przechodząc nad nimi lub pokonując ich pełne niebezpieczeństw korytarze. Na ich szczycie swoje mieszkania mają starzy druidzi, pustelnicy. W górach można znaleźć wiele ziół, niespotykanych nigdzie indziej.
Awatar użytkownika
Enadelia
Szukający Snów
Posty: 185
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Maie lasu
Profesje:
Ranga: [img]http://granica-pbf.pl/images/administrator.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Enadelia »

Krzyk cierpienia zwierzęcia rozbrzmiewał w głowie Eny. Jego strach i ból przez chwilę mocno zmieszały się z jej wstrętem i złością. Powietrze wokół jej bezcielesnej postaci zadrżało lekko. Każdy wdech i wydech maie wpływał na chłodny, wieczorny wiatr, który przesycony był metalicznym zapachem krwi. I wilka. Zapachem, który budził trwogę w niejednej istocie.
- Tak, myślę, że pomogę - odparła ze spokojem w głosie, choć w jej wnętrzu kłębiły się emocje. Powietrze kolejny raz zawirowało lekko, zmaterializowało ciało Enadelii. Odetchnęła ze spokojem, nie poruszyła się ani trochę. Starała się nie zwracać uwagi na odgłosy konającego zwierzęcia, choć każda komórka jej ciała nakazywała jej rzucić się mu na ratunek. Zagryzła zęby i delikatnie przekrzywiła głowę.
- Przestań mówić w ten sposób. Nie "mu" uda mi się pomóc, nie "jego" umysł jest trawiony. Tutaj jest tylko jedna osoba, która potrzebuje pomocy. Ty. Jako osoba. Nie jako któraś z osobowości. Nikt nikogo nie trawi, nikt nad nikim nie dominuje. Tu potrzebna jest harmonia. Zarówno ludzka, jak i wilcza część składa się na jedną i tą samą osobę. I nikomu nie musi dziać się przy tym krzywda - mówiła cicho i spokojnie. Jeleń, który leżał zraniony w gęstwinie, powoli cichł. Maie nie dała po sobie poznać, jak bardzo ubolewała z tego powodu. Wychwyciła szept lasu, odzew na to, co właśnie się wydarzyło.
- Pojmij to. Niezależnie od tego, czy pojmujesz wilkołactwo jako dar lub klątwę, nie jesteś bestią - dodała zdecydowanie.
Awatar użytkownika
Istrathil
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 52
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Wilkołak (przemieniony z człowie
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Istrathil »

Wilkołak słuchał tego co mówi naturianka i rozbawiło go to.
- Jesteś pewna? Nie jestem tym samym co ten człowiek. Powstałem z cząstki duszy wilka, zwanego Harvorem... Jeśli Istrathil chce mnie okiełznać musi zabić swojego przyjaciela i zjeść jego serce, co sprawi, że cała dusza wejdzie pod jego władanie. - Zbliżył się nieznacznie do Enadelii.
- Póki on tego nie zrobi, ja będę zupełnie wolny - dodał, stawiając kolejny krok naprzód.
- Jeśli chcesz mu pomóc to masz dwa rozwiązania. Albo go zabić, wtedy zniknę, albo pomóc mu odnaleźć wilka i pozwolić mu na zabicie przyjaciela. - Doszedł do naturianki, ich twarze dzieliło zaledwie kilka centymetrów.
- Zresztą nie pierwszego w jego życiu... - Na pysku wilkołaka pojawiło się coś na rodzaj parszywego uśmiechu.
- Ale, czy nie prościej będzie zostawić tego tak jak jest? W przeciwieństwie do niego, ja nie jestem słaby... - powiedział, a zaraz po tym odsunął się i biorąc potężny zamach, wymierzył cios zewnętrzną stroną łapy w żebra kobiety, która ewidentnie się tego nie spodziewała.
- To nie było najmocniejsze uderzenie, ale na tak słabą istotę powinno wystarczyć - rzekł dumnie, a zaraz po tym chwycił się łapą za twarz. Jego oczy wróciły do normy.
- Ja... Wcale... Nie... Jestem... Taki słaby! - wykrzyczał głos Istrathila. Zaś księżyc zasłoniły ciemne, burzowe chmury i mężczyzna odmienił się, padając na ziemie wyczerpany.
Awatar użytkownika
Enadelia
Szukający Snów
Posty: 185
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Maie lasu
Profesje:
Ranga: [img]http://granica-pbf.pl/images/administrator.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Enadelia »

Wciąż starała się nie wykonywać gwałtownych ruchów. Stała tak, wryta w ziemię zupełnie, jakby była posągiem. Z każdą chwilą wiatr zdawał się wzmagać. Słowa, które wypowiadał Istrathil były częściowo przygłuszone szumem drzew. Dodatkowo w głowie Enadelii wciąż rozbrzmiewały głosy zwierząt, które szeptały o śmierci jednego z ich braci. Kłębiły się w niej emocje. Coraz trudniej było jej nie okazywać strachu. Pozwoliła mu mówić, nie odważyła się wtrącić ani słowa. Kilkakrotnie starała się przejąć kontrolę nad sytuacją, ale całą jej odwagę przygniatał fakt, iż naprawdę grozi jej niebezpieczeństwo. Walczyła z chęcią ucieczki. Wiedziała, że było to możliwe. Wiedziała, że mogłaby teraz zwyczajnie się zdematerializować. Mogła też użyć jakiś umiejętności, by się bronić. Nie zrobiła jednak nic. Nic, co w danej sytuacji zrobiłaby jakakolwiek inna, obdarzona magicznymi zdolnościami osoba. I to wszystko dlatego, że potwornie się bała. Strach częściowo sparaliżował jej zmysły. Wszystko ograniczyło się do widoku zbliżającego się wilkołaka, zapachu krwi i adrenaliny, głosów zwierząt i słów zmiennokształtnego. Nie zdawała sobie sprawy z tego, że stara się wycofać, dopóki nie poczuła za sobą pnia drzewa. Zdążyła jedynie przekląć w myślach to, że akurat tam musiało wyrosnąć. Bo nie było już możliwości wycofania się. W tym momencie strach sparaliżował ją już zupełnie. Nawet jej niemałe umiejętności unikania ciosów tu nie pomogły. Wielka łapa zbliżała się do jej boku nieubłaganie, a ona sama ukryła jedynie przerażone spojrzenie pod powiekami. Straciła równowagę, upadła, przeturlała się po kilku konarach. W końcu wpadła w wielkie zarośla, które momentalnie owinęły ją całą, tworząc coś na kształt klatki. Ena wydała z siebie jedynie cichy jęk, nie podjęła jednak próby uwolnienia się.
Awatar użytkownika
Akkarin
Poszukujący Marzeń
Posty: 415
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Nemorianin
Profesje:

Post autor: Akkarin »

Nikt z obecnych w tym miejscu, nie spodziewał się tego co miało właśnie nastąpić. Między drzewami powietrze zaczęło drgać i lekko skrzyć. W końcu materia świata rozdarła się, tworząc dziki i niestabilny portal. Najpierw wyłonił się z niego rosły ogier, który przestraszony i zdezorientowany rżał rozglądając się po okolicy. Zaraz obok niego pojawił się blady mężczyzna odziany w czerń, jednak on w przeciwieństwie do swojego rumaka nie stał na nogach, a majestatycznie runął w objęcia łuski prasmoka... Albo jak kto woli runął na ziemie.
W końcu podniósł się i rozejrzał po okolicy, ciekaw gdzie trafił. Nijak nie kojarzył tego miejsca, choć trudno byłoby poznać gdzie się jest, skoro był w środku głuszy. Drzewa prawie wszędzie są takie same. Sprawdził więc teren za pomocą zmysłu magicznego i dopiero wtedy dostrzegł to, co mu umknęło wcześniej. Dwie istoty, których aury nie wyróżniały się jakaś nadzwyczajną siłą. Najbliżej niego, znajdował się mężczyzna, który aktualnie zdaniem nemorianina nie był wstanie się nawet podnieść. Kawałek dalej, z zarośli prześwitywała bardzo jasna poświata w kolorze barachitu i cyny. Choć samego jej właściciela nie sposób było dostrzec.
- Arkad. Uspokój się i pilnuj tego tutaj, wygląda mi na zmiennokształtnego. Ja idę zobaczyć kto się czai w krzakach. - Po tych słowach ruszył w stronę gdzie wcześniej wyczuł drugą istotę.
Awatar użytkownika
Istrathil
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 52
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Wilkołak (przemieniony z człowie
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Istrathil »

Is leżał tak chwilę na ziemi, nawet nie zauważył przybycia nieznajomego, bo jego świadomość była zajęta przez wspomnienia z postaci wilkołaka. Gdy w jego głowie odtworzyła się sytuacja uderzenia Enadelii, on otworzył swe oczy i zerwał się na proste nogi, nawet nie zwracając uwagi na demona. Dopiero gdy wyczulił swój węch, by znaleźć naturiankę, dotarł do niego nietypowy, nierozpoznawalny zapach. Rozejrzał się i zauważył w swoim pobliżu rosłego czarnego ogiera, od którego natychmiastowo odskoczył i odruchowo sięgnął po miecz... "Gdybym tylko go miał...". Najemnik westchnął ciężko, po czym rozejrzał się i dostrzegł czarnowłosego mężczyznę, od którego dobiegał wcześniej wspomniany zapach.
- Kim jesteś? - powiedział z nietypowym dla takich sytuacji spokojem.
Momentalnie przypomniał sobie o Enadelii i ruszył biegiem kierowany jej zapachem. Dotarł do krzaków nieopodal, w których leżała. Nerwowo zaczął próbować wyciągnąć ją stamtąd. Nie wiedzieć czemu miał teraz łzy w oczach. Is brzydził się w tym momencie samego siebie, brzydził się tego, że podniósł rękę na osobę, która mu pomogła. W końcu udało mu się wydostać Enadelię z zarośli, chwycił ją w ramiona.
- Przepraszam - powiedział cicho, obejmując kobietę. Dopiero teraz, gdy adrenalina opadła, dotarło do niego jego zmęczenie, lecz nie wypuszczał jej.
Awatar użytkownika
Enadelia
Szukający Snów
Posty: 185
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Maie lasu
Profesje:
Ranga: [img]http://granica-pbf.pl/images/administrator.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Enadelia »

Minęło trochę czasu, zanim Enadelia zorientowała się w sytuacji. Ogromny szok skutecznie uniemożliwiał jej poruszanie się. Głosy, które wcześniej zupełnie pochłonęły jej uwagę, teraz zupełnie ucichły. Słyszała tylko głośny szum w swojej głowie i odległe szmery. Nie miała zamiaru ruszać się z miejsca, w którym leżała. Nie chciała wysilać się bardziej, by nie potęgować bólu, który odczuwała. Musiała jedynie oddychać. Przez kilka chwil, które w jej odczuciu trwały znacznie dłużej, skupiła się na ograniczaniu się do małych wdechów. Coś jednak przeszkodziło jej w spokojnym cierpieniu w zaroślach. To coś, a raczej ktoś było zbyt nerwowe, śmierdziało wilkiem i teraz zdecydowanie za brutalnie próbowało ją wydostać. To ostatnie spowodowało, że maie przeszył ogromny ból. Gwałtownie zaczerpnęła powietrze, co tylko pogorszyło sytuację. Miała wrażenie, że coś ostrego wbija jej się w płuco. Syknęły z bólu, próbowała poruszyć. Dopiero wtedy zidentyfikowała osobę, którą ją trzymała.
- Puść mnie - powiedziała cicho, wciąż usiłując zapanować nad oddechem. Uścisk, w którym była trzymana sprawiał, że cierpiała jeszcze bardziej. Poczuła krew w ustach i palące łzy w oczach. Cała odwaga, która sprawiła, że Ena podjęła próbę pomocy Istrathilowi nagle zniknęła. Tak samo jak jej zaufanie do niego.
- Boli, puść mnie! - krzyknęła drżącym głosem. Bała się wyszarpnąć, czy choćby odrobinę poruszyć. Wtedy powoli zaczęła odzyskiwać kontrolę nad zmysłami. Poczuła, że bardzo blisko pojawił się ktoś, kogo wcześniej nawet nie było w pobliżu. Kątem oka zobaczyła jakieś kształty, nie potrafiła jednak jeszcze określić, z jaką istotą ma do czynienia. Jej aura była jednak wystarczająco potężna, by móc wnioskować, że jest to postać bardzo uzdolniona magicznie. Miała też wrażenie, że wyczuwa zapach konia... Nie mogła jednak skupić się na tym na tyle, by mieć pewność.
- Boli, boli, boli... - powtórzyła jeszcze kilka razy, by w końcu zamilknąć z nadzieją, że jakkolwiek pomoże jej to zapanować nad bólem. Nie pomogło.
Awatar użytkownika
Akkarin
Poszukujący Marzeń
Posty: 415
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Nemorianin
Profesje:

Post autor: Akkarin »

Demon nie spodziewał się, że mężczyzna, który chwilę temu wydawał się nieprzytomny, a przynajmniej niezdolny do ruchu, tak nagle odzyska siły. W jednej chwili wyminął Akkarina i rzucił się wyciągać źródło aury, ukryte w krzakach. Po chwili odezwał się stamtąd kobiecy głos. Rozmowa, jaka się między tą dwójką toczyła kazała nemorianinowi zmienić kompletnie przeświadczenie o tym, co się tutaj wydarzyło. Ktoś musiał zaatakować tą dwójkę, mężczyzna został powalony, a kobieta rzucona w krzaki. Skoro odczuwała ból, cios musiał być całkiem silny. Demon rozszerzył swój zmysł magiczny, szukając oznak po magicznych portalach, wyczuwał jednak tylko swój. Tak więc napastnicy, kimkolwiek byli musieli uciec pieszo. Przekazał swoje przypuszczenia Arkadowi, prosząc przy okazji, by ten rozejrzał się czy gdzieś nie ma śladów zbiegów. Tymczasem Akkarin ruszył dalej, klękając przy dwójce nowo poznanych osób.
- Puść ją. Trzeba opatrzyć wasze rany, a ściskanie się w tej chwili, nie pomoże. Skoro już, panie stoisz na nogach, to zrób coś pożytecznego i pomóż mi ułożyć swoją towarzyszkę na ziemi. Możesz mi pomóc, albo próbować przeszkodzić. Ostrzegam jednak, że w twoim aktualnym stanie druga opcja to raczej kiepski wybór...
Awatar użytkownika
Istrathil
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 52
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Wilkołak (przemieniony z człowie
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Istrathil »

Wojownik jakby rozbudził się po słowach... Nie... Krzyku naturianki, który wręcz rozkazywał mu puścić ją. Oczywiście, że zrobił to, nie chciał sprawiać jej więcej bólu niż już sprawił. Delikatnie odłożył ją na trawę, przetarł dłońmi twarz i spojrzał się jeszcze raz na kobietę przepraszającym ją wzrokiem, nim jego spojrzenie zwróciło się ku nieznajomemu.
- Mi nic nie jest, jeśli możesz zajmij się nią, wędrowcze. Nie mam zamiaru Ci przeszkadzać - odpowiedział, znów dotarł do niego ten nieznany zapach aury.
- Jesteś demonem, prawda? - zapytał wprost, nie miał zamiaru się z tym czaić.
- Właśnie tak śmierdzą demony - powiedział do siebie pod nosem.
- Zresztą to nie jest ważne. Gdybyś chciał nas zabić już byś to zrobił - dodał od razu, nie czekając na słowa nieznajomego.
- Jak się zwiesz? Mnie zwą Istrathil... Albo jak wolisz - bratobójca. A tą niewinną istotę zwą Enadelią -
- Mogę poznać twe imię? -
Is nagle wyczuł znajomy zapach, a właściwie to dwa zapachy. Wiedział już co się do niego zbliża, a po chwili jego oczom ukazał się czarny, ogromny wilk, który był osiodłany.
- Więc jesteś - powiedział w mowie zwierząt do wilka i mimowolnie się uśmiechnął. Zwierzę radośnie podbiegło do swego pana. Najemnik pogłaskał go po łbie.
Awatar użytkownika
Akkarin
Poszukujący Marzeń
Posty: 415
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Nemorianin
Profesje:

Post autor: Akkarin »

To nie był dobry moment, na oszczędzanie mocy, szczególnie, że tej demon miał spory zapas. Gdy tylko nieznajomy wypuścił dziewczynę z objęć, uniósł ją magią w powietrze. Wieki nie operował telekinezą, a chyba nigdy do takiego stopnia. Musiał więc wykorzystać znacznie więcej mocy, niż normalnie było to wymagane, mimo to się udało, a on nawet nie poczuł większego ubytku energii. W końcu ułożył tą niewielką istotkę na w miarę równym fragmencie ziemi. Przez cały ten czas milczał, pomimo pytań kierowanych do niego przez zmiennokształtnego. Demon nie mógł sobie teraz pozwolić na rozproszenie uwagi. Gdy już uwolnił magię, spojrzał na istrathila.
- Tak jestem demonem. Jesteś całkiem spostrzegawczy, aczkolwiek rad jestem, że nie uważasz tego szczegółu za ważne. Wieczne przerażenie z tego powodu, bywa nużące, jest to więc dla mnie miła odmiana. Mnie zwą Akkarin. - Na chwilę uwagę nemorianina odwróciło parskniecie Arkada, który łbem wskazał mu zbliżającego się wilka. Na szczęście zwierzę udało się się do zmiennokształtnego, co wskazywało na to, że bestia nie przybyła w złych zamiarach. - Ty zaś jesteś zmiennokształtnym, jeśli mnie obraz twojej aury nie myli. Dziewczyna zaś naturianką.
Spojrzał Enadelii w oczy, na niej teraz skupiając całą uwagę. Mężczyznę zaś ignorując, gdyż to nie on potrzebował teraz pomocy. Przez chwilę milczał pochłonięty widokiem ciemnych oczu, całkiem ładnych trzeba przyznać. W końcu odezwał się.
- Jesteś w stanie określić jakich obrażeń doznałaś? - Wsłuchał się w jej aurę. Jednak śmiech dziecka, który mógł go naprowadzić na trop magii życia, umknął jego zmysłom. - Wygląda na to, że nikt z tu obecnych nie zna się na magii leczącej. Obawiam się, że zanim sama dojdziesz do siebie, minie zbyt dużo czasu. Trzeba będzie cię przenieść do najbliższego miasta i oddać pod opiekę najbliższego maga, znającego się na uzdrawianiu.
Awatar użytkownika
Enadelia
Szukający Snów
Posty: 185
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Maie lasu
Profesje:
Ranga: [img]http://granica-pbf.pl/images/administrator.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Enadelia »

Zmysły na zmianę wyostrzały się i słabły. Spowodowało to nasilenie się bólu głowy, który już i tak potwornie jej dokuczał. Czuła, że Istrathil wypuszcza ją z rąk, na chwilę straciła oparcie. Miała wrażenie, że zaraz runie na ziemie, raniąc sobie przy tym drugi bok i pogarszając dotychczasowe obrażenia. Tak się jednak nie stało. Nie potrafiła zrozumieć, co się z nią dzieje. Część jej świadomości, która była lekko przyćmiona zaalarmowała ją o obecności magii. Choć mogła to być jedynie istota magiczna, pewnie ta, która niedawno się pojawiła. Nie wyczuwała żadnego ciała blisko siebie. Nie było więc możliwości, by ktoś ją przenosił. A mimo to poczuła, jak unosi się nad ziemie i bezpiecznie ląduje na stabilnym gruncie. Westchnęła ciężko. Potrzebowała spokojnego oddechu, który pozwoli jej zregenerować siły.
Dotarło do niej pytanie o jej obrażenia. Właściwie bezmyślnie sięgnęła w kierunku boku, który pulsował teraz od bólu. Wyczuła gorącą skórę pod palcami, coś lepkiego i ciepłego, jakiś bardziej niepokojący twardszy element pod skórą. Miała nadzieję, że była to drobna część zarośli, a nie kawałek jej żebra. Nadzieja jednak nie przysłoniła do końca wiedzy, którą posiadała. Wiedziała, że w tym przypadku bardzo prawdopodobnym jest, iż ma połamane kości. A jeśli są połamane, mogły uszkodzić organy... Zwiększyła nacisk na to miejsce, by wyczuć więcej. To był błąd. Coś przesunęło się niebezpiecznie pod jej palcami, ból zwiększył się bardzo. Na chwile ją zamroczyło, zakręciło się w głowie, poczuła w ustach nieprzyjemny metaliczny posmak. Miała wrażenie, że coś zagotowało jej się w płucu. Odruchowo przewróciła się na bok, z trudem zaczerpnęła oddech, zakasłała, wypluła krew, która uniemożliwiała jej oddech.
- To chyba... Chyba żebra. I płuco - powiedziała urywanie, starając się zapanować nad oddechem. - Ja się znam. Mogę... Mogę spróbować to naprawić, ale... To nie będzie proste...
Awatar użytkownika
Istrathil
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 52
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Wilkołak (przemieniony z człowie
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Istrathil »

Mężczyzna przyglądał się poczynaniom demona, oczekując jednocześnie odpowiedzi na jego słowa. W końcu gdy ją uzyskał, spojrzał się najpierw na Akkarina, zaś potem na Enadelię.
- Mam nosa do takich rzeczy - odpowiedział mu poważnym tonem. Było to nawet bliższe prawdy niż mogłoby się wydawać, bo dosłownie miał nosa do tego. Cały czas jednak starał się wpaść na jakiś pomysł, który pozwoliłby mu pomóc naturiance, czuł się odpowiedzialny za to co jej zrobił. Po dłuższym namyśle przypomniał sobie co przed chwilą robił demon i wpadł na pewien pomysł.
- Mam pomysł! - wręcz wykrzyczał i zbliżył się do dwójki.
- Akkarinie, jak dużo energii byłbyś w stanie jej przekazać? Maie, z tego co wiem, są istotami z czystej energii, więc z wystarczającą jej ilością powinna móc siebie uleczyć lub cokolwiek. Co ty na to? - rzekł do demona, jednocześnie sięgając po płaszcz ze z niedźwiedziej skóry i zarzucając go na plecy, by chociaż trochę zakryć swe prawie nagie ciało.
Awatar użytkownika
Akkarin
Poszukujący Marzeń
Posty: 415
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Nemorianin
Profesje:

Post autor: Akkarin »

Demon zdziwił się, słysząc że kobieta jednak zna magię leczącą. Nie miał teraz zbytnio możliwości, by dokładniej przyglądać się jej aurze, w poszukiwaniu innych szczegółów, które mu umknęły.
- Cóż, w takim razie... Możemy spróbować. Postaram się ci utrzymać żebro we właściwej pozycji, niestety jak mówiłem, nie znam się na tym kompletnie, więc będziesz musiała mną pokierować. - W tym momencie zbliżył się do nich zmiennokształtny, zdaniem demona drąc się zdecydowanie głośniej niż było to konieczne. Jednak słowa, które spłynęły z ust Istrathila miały sens. Ba... Nawet Akkarin mniej więcej wiedział jak się do tego zabrać. Choć trzeba przyznać, że zazwyczaj pobierał energię z istot i nawet nie pamiętał kiedy ostatni raz im ją przekazywał. Chyba.. Kilkaset lat temu, gdy dopiero poznawał tajniki magii energii.
- Lepiej się odsuń... - To jedyne słowa jakie skierował do mężczyzny, nim zabrał się do pracy.
Prawdą jest, że w takim zakresie nie korzystał chyba nigdy ze swoich mocy. Ba... Tym bardziej nie próbował kontrolować zaklęć z dwóch dziedzin jednocześnie... Jednak miał doświadczenie w zupełnie innej magii, a także potężne pokłady mocy, mógł więc sobie pozwolić na niekontrolowane jej wycieki. W swoich dłoniach, trzymał dłonie kobiety, przelewając w nie moc, przy okazji starał się podtrzymywać jej żebra w, jego zdaniem, właściwej pozycji. Z czasem, nawet jego pokłady zaczęły się wyczerpywać, sięgnął więc do mocy zgromadzonej w pierścieniu.

Gdy skończył usiadł obok kobiety, jeśli to możliwe był nawet bledszy niż normalnie. Zdecydowanie musiał wrócić do trenowania kontroli nad mocą... Okolica wyglądała strasznie. Niekontrolowane wyładowania mocy rozrzuciły zarówno ziemię, liście jak i parę gałęzi po okolicy. Demon nie wiedział czy jeszcze coś się działo gdy pracował, nie zwracał na to większej uwagi.
Gestem dłoni przywołał zmiennokształtnego. Musiał się pożywić, a skoro pomógł jego towarzyszce - część energii z ciała Istrathila uważał, za odpowiednią cenę.
Awatar użytkownika
Enadelia
Szukający Snów
Posty: 185
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Maie lasu
Profesje:
Ranga: [img]http://granica-pbf.pl/images/administrator.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Enadelia »

Wysłuchała uważnie słów demona, nie komentując ich ani słowem. Miała nadzieję, że nieznaczne kiwnięcie głowy wystarczy. Odniosła wrażenie, że zaangażowanie obu mężczyzn w jej szybki powrót do zdrowia jest na tyle silne, że jej zgoda na cokolwiek nie była tu wymagana. Później zachowywała się właściwie zupełnie instynktownie, choć nigdy wcześniej nie była w tak poważnym stanie. Zastanawiała się, czy jej skupienie na regeneracji cokolwiek daje. Istniała przecież możliwość, że mimowolnie "naprawia" swoją podstawową matrycę, gdy tylko ma wystarczająco dużo energii... Teraz ją miała. Miała jej nawet więcej niż potrzebowała. Moc, którą przekazywał jej demon bardzo szybko pozwoliła jej na złożenie podtrzymywanego żebra, a także szybkie pozbycie się wszystkich wewnętrznych obrażeń. Pozwoliła jej nawet na wygojenie wszelkich ran i zadrapań, które pojawiły się na jej ciele, gdy przetoczyła się po trawach i patykach, lądując w ostrych zaroślach. Nie potrzebowała wiele czasu, by odzyskać pełną sprawność i normalny wygląd. Miała jednak wrażenie, że przekazana jej moc zupełnie nie powinna należeć do niej. Czuła się trochę tak, jakby w jej ciele krążyła obca krew, która nie współgra z jej organizmem. A może na jej samopoczucie wpływ miały także jakieś czynniki z zewnątrz? Uniosła się, może trochę za szybko. Obraz lekko zamazał jej się przed oczami, zakręciło jej się w głowie. Energia zaszumiała w niej, wywołując nieprzyjemny dreszcz. Przetarła kark i przeciągnęła się ostrożnie.
- Dziękuję - powiedziała krótko, spoglądając na demona. Dopiero teraz mogła przyjrzeć się okolicy, by zorientować się, co tak naprawdę się wokół niej dzieje.
Awatar użytkownika
Istrathil
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 52
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Wilkołak (przemieniony z człowie
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Istrathil »

Na ostrzeżenie Akkarina, że ma się odsunąć on to uczynił i stanął kilka metrów od tamtej dwójki, bacznie przyglądając się temu co robił nemorianin.
Zauważył gest demona, chyba domyślał się o co może mu chodzić, ale mimo to i tak podszedł do niego, w końcu pomógł on naturiance. Przykucnął przy Akkarinie jednak zanim ten zaczął pobierać od niego energię, bo tego właśnie domyślił się Is, bo skoro może oddawać energię to pewnie może ją też zabierać.
- Wybacz mi, wiem co chcesz zrobić i niestety, ale w innych okolicznościach bym Ci na to pozwolił. Podejrzewam, że im będę słabszy tym łatwiej będzie wilkołakowi przejąć nade mną kontrolę - powiedział spokojnie, lecz wewnątrz bał się reakcji demona, z tymi to nigdy nic nie wiadomo.
- Enadelio - zwrócił się do kobiety - Pamiętasz może, czy jak byłem wilkołakiem Ci coś mówiłem? Jakieś wskazówki jak można zdjąć klątwę? - zapytał i przyklęknął na jedno kolano, by trochę zbliżyć się do poziomu swoich towarzyszy. Harvor stanął koło swego pana.
Awatar użytkownika
Akkarin
Poszukujący Marzeń
Posty: 415
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Nemorianin
Profesje:

Post autor: Akkarin »

Świetnie... Wilkołak. Dobrze w końcu się dowiedzieć z jakim zmiennokształtnym ma się do czynienia. Co nie zmienia faktu, że Istrathilowi udało się delikatnie zirytować demona. Akkarin nie miał niesety nawet siły by ukrywać te emocje, zwęziły mu się oczy, a mięśnie nieznacznie napięły. Parę oddechów trwało nim demon uświadomił sobie, że stracił nad sobą kontrolę, a coś takiego nie powinno mieć miejsca. Wziął głębszy oddech i na chwilę zamknął oczy, po czym podniósł się z ziemi. Zmęczenie, choć całkiem spore, nie było jednak aż tak uciążliwe jak mógł się spodziewać. Zbliżył się do Arkada i oparł mu dłoń na szyi, nie lubił pożywiać się mocą od swojego wierzchowca, ale tym razem nie miał wyjścia. Albo to, albo uciążliwy głód i osłabienie. Jednak tak czy inaczej będzie musiał znaleźć jakieś źródło magii...
Gdy skończył czerpać moc od zwierzęcia, odwrócił się w stronę niedawno poznanej dwójki wędrowców.
- Jesteście w stanie mi powiedzieć, gdzie się mniej więcej znajdujemy? Niestety portal, który mnie tu wyrzucił był niebyt stabilny i zdecydowanie nie mojego autorstwa. Chętnie udałbym się do najbliższego miasta, jednak jakakolwiek podróż na ślepo jest dosyć irracjonalnym pomysłem. Zarówno normalna jak i magiczna.
Awatar użytkownika
Enadelia
Szukający Snów
Posty: 185
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Maie lasu
Profesje:
Ranga: [img]http://granica-pbf.pl/images/administrator.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Enadelia »

        Pozycja półleżąca szybko jej się znudziła. Te kilka chwil zwijania się z bólu, zdawały jej się teraz być zupełnym marnotrawieniem czasu. Mogła przecież w tym czasie zrobić tak wiele… Wstała szybko, nie pozostawiając sobie wiele czasu do namysłu. Może gdyby się zastanowiła, zrozumiałaby, iż nie jest to najlepszym pomysłem. W końcu odniosła dość ciężkie obrażenia, straciła sporo energii, a teraz jej ciało nie zdążyło jeszcze zupełnie dojść do siebie. Enadelia nie dbała o to. Spojrzała przelotnie na swój wygląd. Nawet jej ubiór wyglądał znośnie. Od zawsze lekko poszarpane falbany sukni tylko częściowo pokryte były cienką warstwą błota. Przyjrzała się dokładniej swoim rękom i nogom, by zbadać, czy wszystkie zadrapania się zagoiły. Kątem oka dostrzegła jakiś ciemny liść przyklejony pod jedną z łopatek. Sięgnęła w tamtym kierunku, obracając się jednocześnie kilkakrotnie, jakby te obroty miały pomóc jej w chwyceniu tego podobnego do kawałka rośliny obiektu. Gdy tylko udało jej się odkleić go od wilgotnego materiału jej sukienki, zrozumiała, że ten dziwny liść wcale liściem nie był. Motyl, którego delikatnie trzymała między palcami zatrząsł się lekko, wyrwał i zatrzepotał intensywnie skrzydełkami, strzepując z nich resztki tego, co przykleiło się do nich na ziemi. Maie przejęta tym, co działo się wokół niej, nie odezwała się nawet do swojego przyjaciela. Nie tym razem. Ułożyła go delikatnie na ramieniu, potrząsnęła głową i niedbale odrzuciła kilka kosmyków ciemnych włosów na plecy.
        Długo zastanawiała się nad odpowiedzią na pytanie wilkołaka. Przez chwilę pocierała dłonią twarz, jakby ten gest miał sprawić, iż wszystkie wspomnienia nagle przestaną być zamazane.
        - Coś o… Klątwie. I… Hm… O jakimś wilku. Na "H" takim. Har… Havr… Harv… Har-jakiśtam. Później mówiłeś coś o śmierci, sercu, wolności… - Jej głos powoli cichł. Ciągle jąkała się i przerywała sama sobie, jakby nie chciała pogodzić się z tym, że tak niewiele pamięta. Szok sprawił, że jej wspomnienia, choć dotyczyły dość świeżego wydarzenia, były prawie nieuchwytne. Spojrzała na Istrathila przepraszającym wzrokiem. Kolor jej oczu zmienił się na niebieski, z delikatną poświatą zieleni.
        Przeniosła wzrok na demona, którego pytanie iście ją zaskoczyło. Dopiero wtedy zorientowała się, że nie miała pojęcia, gdzie się znajduje. Były tam rośliny, zwierzęta, były drzewa… Skrzywiła się niezauważalnie, gdy przypomniała sobie poranne zderzenie z drzewem. Rozejrzała się bezradnie, a później chwilę wsłuchiwała się w ciszę między nimi. Przelotnie spojrzała na zmiennokształtnego, zastanawiając się, czy może on wie, gdzie są. Nie zamierzała jednak długo czekać na odpowiedź. Znała odpowiednią.
        - W lesie - odparła beztrosko, z uśmiechem uradowanego dziecka.
Zablokowany

Wróć do „Góry Druidów”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 5 gości