Góry DruidówKlasztor Narian

Góry w których zdarzyć się możne wszystko. Tunele wydrążone, przez tajemnicze istoty setki lat temu pozostały tutaj do dziś. Góry można pokonać przechodząc nad nimi lub pokonując ich pełne niebezpieczeństw korytarze. Na ich szczycie swoje mieszkania mają starzy druidzi, pustelnicy. W górach można znaleźć wiele ziół, niespotykanych nigdzie indziej.
Awatar użytkownika
Varlein
Szukający Snów
Posty: 168
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Upadły Anioł
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Varlein »

Założyłby się, że w tej samej chwili pomyśleli już o tym, że Anielica nie mam już nad nim władzy i płynących z tego konsekwencji. Jednak w tym samym czasie wyciągnęli i wnioski, że Varlein potrzebuje teraz opieki.
Mimo to mógł zmusić jakiegoś mnicha, aby ją wyręczył, więc jeśli ma oddać się w jej ręce, musi dowiedzieć się kilku rzeczy.

Nie zdziwiło go jej pytanie.
- Zapewne zdajesz sobie sprawę, że nie jestem już bezbronny. Mogę zmusić jakiegoś mnicha, aby się mną opiekował. Jednak wolę dowiedzieć się kilku rzeczy - powiedział patrząc jej uważnie w oczy.
- Po pierwsze, dlaczego to robisz? Tylko nie mydl mi oczu, twoje zachowanie przeczy twoim słowom - powiedział nie odrywając od niej wzroku.
- Po drugie, może byś się uśmiechnęła? - dodał, choć nawet sam nie wiedział dlaczego to zrobił. Uświadomił sobie znaczenie jego słów w momencie gdy te już wychodziły z jego ust. "Cholera, co się ze mną dzieje?" - zastanowił się, odrzucił tę myśl, że jeszcze raz jej dar oddziałuje na niego. Pilnował tego, więc co było powodem jego słów ?
- No a tym bardziej pragnąłbym, abyś znalazła dla nas jakąś przytulną komnatę z łożem. Ta pozycja nie jest zbyt wygodna dla moich żeber - zaczął gadać, aby zatuszować swoje zakłopotanie, choć pewnie Anielica zdążyła je zauważyć. Miał tylko nadzieję, że przenosić go będzie jakiś mnich, teraz czuł, że bliskość tego Anioła może być dla niego bardzo niebezpieczna.
Anioły pierwsze upadły,pierwsze z nieba runęły
Choć takie piękne i pierwsze w nicości zniknęły,
Pierwsze złamały zasady i pierwsze na ziemię spadły,
Pierwsze szukały prawdy i pierwsze prawdę ukradły.
Zostały im tylko wspomnienia i ziemia obrzydła,
Zostały im tylko marzenia zostały pieśni i słowa,
Została im w ciszy z samymi sobą rozmowa.
By Stiil Angel

Miecz Upadłych Varleina
Awatar użytkownika
Jasmira
Szukający drogi
Posty: 35
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Anioł
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Jasmira »

Tym razem nie potrafiła odwrócić wzroku. Stres, strach i całkiem nowe położenie zdezorientowały ją i osłabiły jej emocjonalną barierę. Uklękła przy nim, podwinęła stopy pod sukienkę i spuściła głowę. Siedziała teraz blisko niego na ziemi, podparta na ręce. Spuszczone na podłogę oczy ponownie na niego uniosła. Dość długo milczała, ale widział jak suknia unosi się dość szybko na jej piersiach.
"Czy on to robi specjalnie? Wspomina o znalezieniu "dla nas" pokoju z wygodnym łożem... Kpi, czy prowokuje?"
Niezależnie od tego jakie były jego intencje, na Jasmirę takie słowa działały naprawdę pobudzająco. Nawet dar opanowania był bezsilny wobec uczuć jakie w niej wzbudzał będąc tak blisko i zwracając się do niej w taki sposób. Jej policzki zaczerwieniły się ledwo widocznie.
Nie zauważyła jego zakłopotania, bo jej własne było większe.
Zaczęła rozumieć, że go nie oszuka. Przynajmniej nie wmówi mu dokładnie tego, co by chciała. Musiała chociaż trochę być z nim szczera, bo zbyt dużo już zauważył i wysuwał błyskawicznie wnioski. Poza tym, role uległy zmianie. Nie podlegał jej już. Był wolny i to, czy zechce mieć z nią dalej do czynienia, zależeć będzie wyłącznie od jego nastawienia i chęci.
W jej oczach czytał, że dziewczyna jest smutna, rozbita, zagubiona.
Odezwała się cicho.
- Jak może uśmiechać się anioł, który traci to, czego szukał całe życie? Jak może uśmiechać się istota, która miała wszystko tak idealnie zaplanowane, przemyślane i włożyła w to tak wiele starań... gdy przewrotność losu wszystko to burzy w jednej chwili? Jesteś jak sokół, którego schwytałam, by go obłaskawić, przywiązać do siebie, zdobyć zaufanie, polować wspólnie... a ktoś rozbił twoją klatkę nim zdążyłeś mnie poznać i polubić. Teraz możesz rozłożyć skrzydła i odlecieć, a ja mogę tylko błagalnie spoglądać i żywić ostatki bezpodstawnej nadziei... - mówiła cicho, wzruszonym głosem, szczerym, ciepłym, bezradnym, spoglądając mu w oczy. - Jestem Jasmira Velnien,... Nieznajomy. Dowodzę niewielkim oddziałem, którego zadaniem są różne ingerencje na Ziemi. Zaszczytem, honorem i przyjemnością byłoby dla mnie służyć pod twoja komendą. Chcę ci oddać swoją pozycję. Marzę o tym.
Głos jej zadrżał, bo wiedziała jak nieprawdopodobnie brzmią jej słowa. Ale tym razem właśnie mówiła prawdę.
- Wiem, że tego nie chcesz i nie jesteś na to gotowy. Zdaje mi się, że moje marzenie runęło wraz z połową tego klasztoru, a sokół zaraz odleci. Przepraszam cię. Źle postąpiłam, próbując cię na siłę zatrzymać i przekonać. Proszę... gdy będziesz w stanie, wybierz się ze mną do Świątyni Ducha. Nie nakazuję ci, lecz proszę. I powiedz... jak masz na imię?

Zaczęła drżeć na dobre, gdy powiedziała to wszystko. Serce łomotało jej w piersiach, jakby zaraz miał zapaść wyrok decydujący o jej śmierci. Rozchylone usta łapały niespokojny oddech. Piwne oczy wpatrywały się w jego twarz z uwielbieniem i strachem. Chłonęła wzrokiem każdy szczegół jego twarzy, by go zapamiętać dokładnie, jeśli na długo przyjdzie jej stracić ten obraz z oczu.
Awatar użytkownika
Varlein
Szukający Snów
Posty: 168
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Upadły Anioł
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Varlein »

"Uklęknęła?" - pomyślał zdziwiony. Nie sądził, aby ten szlachetny i wyniosły Anioł był do tego zdolny. Opuszczona głowa i wzrok, a także szybki oddech świadczyły o silnych uczuciach, jakie w tej chwili przeżywa. Tylko nie wiedział jakie są to uczucia.

Nie wiedział dlaczego jej policzki lekko się zaróżowiły do momentu, gdy przypomniał sobie swoje słowa o wygodny łożu. Mówiąc to miał na myśli swoją wygodę, nawet do głowy mu by nigdy nie przyszło, aby chciała dzielić z nim łoże. Niewiele jest istot szczęśliwych mogąc to robić z Upadłym Aniołem, oprócz rzecz jasna osobników innych ras o podobnej reputacji. Nie zamierzał jej teraz wyprowadzać z błędu. Czuł, że nie był to odpowiedni moment.

Zastanawiał się, dlaczego w jej oczach było tyle smutku i zagubienia. Egoistycznie chciał, aby te emocje zniknęły z jej piwnych oczu.
Te rozmyślania przerwały jej słowa. Z każdym słowem czuł, jak jego opinia o tej kobiecie pęka i rozpada się na kawałki. Każde jej następne zdanie poszerzało jego zdumienie i pustkę w głowie. Równie dobrze mogła nic nie mówić, tylko wziąć ciężki młot bojowy i uderzyć z zamachu go w głowę. Efekt byłby ten sam. No, oczywiście to drugie rozwiązanie nie wpłynęłoby dobrze na jego rekonwalescencję, o ile nie zabiłoby go na miejscu.
Cholera był Upadłym Aniołem, ale innym od reszty. Na jego serce, które niedawno pozbyło się kamiennej skorupy, jej głos dziwnie działał. Jej cichy, ciepły, drżący ze wzruszenia głos mącił mu w głowie.
Gdy zaczęła drżeć, a jej oczy wpatrywały się w niego z uwielbieniem, już całkiem oszalał. Oczywiście jego twarz to odzwierciedlała.
Po chwili odzyskał chociaż w pewnym małym zakresie władze umysłowe i próbował jej słowa poskładać w całość, wyciągnąć jasne wnioski, po czym odpowiednio zareagować.

- Zacznijmy od początku, ponieważ twoje słowa zbiły mnie z tropu. Rozumiem pewne części, innych nie pojmuję - powiedział uważnie dobierając w słowa swoje myśli.
- Nie powiem, abym od razu cię po tych słowach polubił. Jednak sądzę, że twoje słowa są szczere, co działa na twoją korzyść, że tak to ujmę. Myślę, że nie wszystko stracone - powiedział lekko się uśmiechając, choć dziesięciolecia cynizmu odcisnęły piętno na jego mimice, więc uśmiech wyszedł trochę zniekształcony, krzywy.
- Choć wątpię, aby Góra pozwoliła mi na dowodzenie oddziałem aniołów, poczekam z jakimikolwiek decyzjami dopóki nie wydobrzeję i nie odwiedzimy tej Świątyni - powiedział, po czym lekko się skrzywił.
- To co z tym łożem? Żebra chyba zaraz mi znowu pękną - dodał tylko.
Anioły pierwsze upadły,pierwsze z nieba runęły
Choć takie piękne i pierwsze w nicości zniknęły,
Pierwsze złamały zasady i pierwsze na ziemię spadły,
Pierwsze szukały prawdy i pierwsze prawdę ukradły.
Zostały im tylko wspomnienia i ziemia obrzydła,
Zostały im tylko marzenia zostały pieśni i słowa,
Została im w ciszy z samymi sobą rozmowa.
By Stiil Angel

Miecz Upadłych Varleina
Awatar użytkownika
Jasmira
Szukający drogi
Posty: 35
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Anioł
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Jasmira »

Zaryzykowała odsłaniając się, ale ryzyko nie okazało się katastrofą. W jego oczach nie zobaczyła szyderstwa, obcości i pogardy. Był zdumiony i przez chwilę... przez króciutką chwilę czuła jak między nimi pojawiło się to elektryzujące coś. Odczucie niewytłumaczalnego porozumienia. Właściwie wspólnego domysłu. Potem oboje jakby odrzucili ten domysł, nie chcąc ufać instynktowi i oddali się ponownie własnym wątpliwościom.
Kiedy się zgodził z nią zostać jakiś czas, ogarnęło ją takie szczęście, że w pierwszym impulsie chciała chwycić jego dłoń i ją pocałować. Pohamowała się jednak. Nie chciała by pomyślał, że się nie ceni. Zobaczył jednak to, czego podświadomie (lub może już coraz bardziej świadomie) pragnął. Uśmiechnęła się. I to nie wymuszonym uśmiechem, lecz spontanicznym. Jej oczy wprost się roziskrzyły radośnie.
Dopiero kolejna uwaga, o niewygodzie, sprowadziła ją na ziemię.
- Oczywiście. Wybacz... - Wstała i z łóżka przyniosła poduszkę. Położyła ją przy nim, po czym objęła go i ostrożnie ułożyła wygodniej jego głowę. Miała jeszcze ramię pod jego plecami, a twarz zawieszona nad jego twarzą, gdy mówiła dalej, z rumieńcem na policzkach.
- Zaczekaj chwilę, zaraz kogoś sprowadzę i weźmiemy cię stąd...
Cofała ręce powoli, rozkoszując się jego dotykiem. Miała wielką ochotę oprzeć czoło o jego czoło i wdychać jego oddech.
- Dziękuję - szepnęła i złożyła pocałunek na jego czole. Dotknęła jego skóry wargami w taki sposób, jak w marzeniach nieraz całowała jego usta. Poczuła, że świat wywraca koziołka. W wyobraźni zsunęła wargi niżej, pieszcząc czule jego twarz i rozchylając jego usta. Tymczasem naprawdę cofnęła głowę, a powieki uniosła powoli. Wyglądała, jakby budziła się ze snu. Otrząsnęła się i odsunęła gwałtownie, przytomniejąc.
Wstała i prawie wybiegła ze zrujnowanego pokoju.

Znalezienie jakiegoś anioła zajęło jej trochę czasu. Bracia uciekli w puszczę co do jednego. Zostało tylko czterech jej skrzydlatych towarzyszy. Dwóch poszło z nią szukać i szykować jakiś pokój, a dwóch zjawiło się z celi, by go przenieść.
Po chwili wylądował w wygodnym, szerokim łożu w przestronnym pokoju, urządzonym i umeblowanym zdecydowanie lepiej niż poprzednio. Stały tam szafy i kredens. Wisiało lustro. Był stół z krzesłami i mały stolik przy którym stały dwa fotele, a także kominek. Na podłoże leżał dywan i skóry zwierząt. Na ścianach wisiały myśliwskie trofea.
Jasmira nalała mu wina do pucharu, po czym usiadła obok niego i podała mu z nieco złośliwym uśmieszkiem.
- Mam nadzieję, że tego nie upuścisz?
Awatar użytkownika
Varlein
Szukający Snów
Posty: 168
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Upadły Anioł
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Varlein »

Dobra, musiał przyznać, że nawet jak na przedstawicielkę Anielskiego rodu była piękna. Jednak gdy jej twarz rozświetlała się uśmiechem, jej piękno wychodziło ponad jakiekolwiek kategorie.
Choć jego głowa i kark dziękowały za miękkość poduszki, reszta ciała była bardzo poruszona bliskością tej kobiety. Opanowanie szło mu z tym większym trudem, że jej twarz była tak blisko, a rumieńce na jej policzkach tylko dodawały jej niewinności.

- Uwierz mi, sam stąd nie odejdę - ironią próbował zamaskować własną dezorientację i coraz większe zainteresowanie Jasmirą. To nie był najlepszy moment na roztrząsanie sprawy tej kobiety, więc te rozważania porzucił i zostawił na chwilę, kiedy będzie sam. I co więcej czuł, że spędzi nad tym niemało czasu. Musiał bowiem przeanalizować jej każde słowo, połączyć te informacje z mową jej ciała i zachowaniem. A następnie wyciągnąć wnioski i zdecydować, jak samemu się zachowywać.

Nawet nie zorientował się, kiedy jej usta zbliżyły się i zostawiły pocałunek na jego czole. W chwili kiedy zorientował się dlaczego jej usta i jego czoło nie dzieli nawet najmniejsza przestrzeń, cały zamienił się w kamień. Instynktownie chciał podnieść rękę, aby ująć jej twarz i obniżyć, tak aby znalazły się na tym samym poziomie. Ból uprzytomnił mu jednak, że nie jest to wykonalne. "Cholerne ciało" - pomyślał zirytowany i kolejny raz przeklął burzę, przez jaką znalazł się w takim stanie.

Jej zachowanie, gdy gwałtownie się odsunęła i prawie wybiegła ze zrujnowanego pomieszczenia, które jeszcze niedawno było jego celą, dało mu następne informacje. Ponadto, o ile dobrze pamiętał, ludzie całując się instynktownie zamykają oczy, aby rozkoszować się dotykiem, czyli i ona z tego pocałunku czerpała przyjemność. Jej gwałtowna reakcja mówiła, że była zażenowana.

Całe szczęście w końcu pojawiła się dwójka aniołów, która miała najwyraźniej go przenieść do nowego pokoju. Miał przynajmniej nadzieję, że w oknach nie będzie krat, a wychodek będzie bardziej cywilizowany. Z tego jak obchodzili się z nim podejrzewał, że woleliby go wypchnąć przez wyrwę w ścianie, niż gdziekolwiek go przenosić. A szybkie zajrzenie do ich umysłów dało mu długą listę tego co najchętniej by z nim zrobili, oprócz wyrzucenia.

Gdy tylko łóżko przylgnęło do krzywizn jego ciała, odetchnął z ulgą. A wystrój jego obecnej "celi" wywołał jego aprobatę. Dywan, skóry zwierząt, gustowne umeblowanie, ponadto kominek bardzo mu pasowały.
"Wino" - pomyślał uszczęśliwiony przyjmując kieliszek.
- Wypiję to, choćby było zmieszane z trucizną - powiedział przystawiając kieliszek do ust i pociągając mały łyk. Choć nie było to łatwe, udało mu się, a lekko cierpki smak wina wynagrodził mu te trudy.
- Dobrze, skoro mnie już jest jak w niebie - powiedział zadowolony z jego gry słów - może powiesz dlaczego twoje usta zetknęły się z moim czołem? - spytał.
- Ponadto byłbym rad, gdybyś zdradziła mi czy twoje działania są popierane przez górę? O ile się orientuję, dowództwo nawet nad najmniejszym oddziałem nigdy nie było przyznane Upadłemu Aniołowi. Dlaczego miałoby to się zmienić? A co najważniejsze, dlaczego miałbym przyjąć ten niewątpliwy zaszczyt? - powiedział, a jego mina mówiła, że jednak za zaszczyt tego nie uważał, co najwyżej za utrapienie. Choć wizja utarcia nosa Piekielnym bardzo mu się podobała.
Anioły pierwsze upadły,pierwsze z nieba runęły
Choć takie piękne i pierwsze w nicości zniknęły,
Pierwsze złamały zasady i pierwsze na ziemię spadły,
Pierwsze szukały prawdy i pierwsze prawdę ukradły.
Zostały im tylko wspomnienia i ziemia obrzydła,
Zostały im tylko marzenia zostały pieśni i słowa,
Została im w ciszy z samymi sobą rozmowa.
By Stiil Angel

Miecz Upadłych Varleina
Awatar użytkownika
Jasmira
Szukający drogi
Posty: 35
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Anioł
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Jasmira »

Jego pierwsze pytanie speszyło ją, ale tym razem nie dała tego poznać po sobie. Sytuacja się ustabilizowała. Nie bała się już, że go straci. Przynajmniej na razie nie. Miała nowy plan, więc znów czuła się spokojna i opanowana. Poprawiła mu poduszki tak, by miał na tyle uniesiony tors i głowę, by mógł swobodnie przełykać i rozglądać się po pokoju. Istotnie, nie było krat. Na stole stała patera z owocami i... leżały tam także jego oba miecze i pierścień. Jasmira uśmiechała się do niego, lecz w taki sposób, który znów wyrażał, że anielica czuje się pewnie.
- Podziękowałam ci. Może trochę impulsywnie, ale szczerze... Istotniejsze jest twoje drugie pytanie. Nie, nikt mi nie zlecił tego zadania, aczkolwiek niemożliwym jest, by Stwórca czegoś nie wiedział. Jesteś wybitny, zdolny i inteligentny. Nie mogłam znieść tego co się z tobą stało. Twojego upadku... zdrady, zwątpienia - mówiąc to spoważniała i jej głos przybrał barwy smutku i surowości. - Nie umiałam się z tym pogodzić. Jesteś potrzebny Niebu, a Niebo nie zasłużyło na osąd jaki o Nim wydałeś. Chciałabym, żebyś zobaczył jak można mądrze, ambitnie i niezależnie czynić Dobro na chwałę Najwyższego. A można, uwierz mi. Nie otrzymuję dokładnych rozkazów, tylko informacje, o które sama proszę. Moje zadania i wyznaczane mi cele to wskazówki. Pan nie ingeruje w moje wybory i tylko moje sumienie mówi mi, czy owoce moich czynów są dobre.
Siedząc na skraju łóżka z dłońmi złożonymi na kolanach, zapatrzyła się w duże okno w zamyśleniu.
- W tej chwili byłoby mi trudno oddać ci dowództwo. Nikt z oddziału nie zna cię tak jak ja. Słyszeli o twoich hardych, egoistycznych i zuchwałych uczynkach i nie oceniają cię dobrze. Jesteś dla nich wrogiem. Moi przełożeni także by zaprotestowali...
Z powrotem popatrzyła mu w oczy. Ściszyła głos, jakby mówiła o czymś tajemniczym, potężnym i trudnym do zdobycia.
- Jednak nikt w Niebie nie sprzeciwi się woli Pana. I każdy ją zaakceptuje. Dlatego proszę, byś udał się ze mną do Świątyni Ducha. To daleka droga, którą trzeba przebyć pieszo. Wiedzie przez puszczę, ośnieżone szczyty, pustynię i morze. To pielgrzymka, a na jej końcu staniemy przed Ołtarzem Ducha. Jeśli przebyliśmy te wszystkie trudny z nadzieją w sercu, otrzymamy każdy jedną Łaskę od Boga. Dowolną, o jaką poprosimy. Kimkolwiek jest pielgrzym, dostanie to o co prosi, jeżeli przybędzie tam ze szczerym pragnieniem. Czy teraz rozumiesz? Możesz dostąpić tego, czego tylko zapragnie twoje serce, ale musi to być dobre i prośba musi dotyczyć łaski, która ma spłynąć na ciebie. Nie mówię ci, o co powinieneś prosić. Nie wiem... to czy w ogóle będziesz czegoś pragnął, to tajemnica twojego serca. Pamiętaj, że droga jest daleka i pełna trudów. Przemyśl jeszcze raz dokładnie, czy zechcesz spełnić moją prośbę. Oczywiście twój ekwipunek należy do ciebie i weźmiesz go z sobą, jeżeli tego chcesz...
Patrzyła mu w oczy i znów poczuła, że to decydująca chwila, że Upadły może się wycofać.
- Potrzebuję cię. Będzie mi trudno przeżyć tę drogę samotnie.
Sama nie zauważyła, kiedy jej palce oplotły jego dłoń i uścisnęły ją lekko.
Awatar użytkownika
Varlein
Szukający Snów
Posty: 168
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Upadły Anioł
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Varlein »

Uśmiechnął się ironicznie na widok jej pewności siebie. "Nie bądź taka pewna swego" - pomyślał.

- Niebo doskonale radzi sobie beze mnie. Ani ono mnie nie jest potrzebne, ani ja jemu - powiedział dalej ze swoim uśmieszkiem.
- Myślę, że się nie zrozumieliśmy. Nigdy moim pragnieniem nie było niesienie dobra z mieczem Pana w ręku. Mogę zostać narzędziem, które niesie sprawiedliwość, a nie dobroć. Tępienie piekielnych dla chwały i dobra nie jest w moim stylu, jeśli będę to robił, to dlatego, ponieważ na to zasłużyli i aby ukrócić ich postępki - powiedział poważnie.
- Ponadto nie obchodzi mnie to, jaką opinię mam wobec twoich podwładnych, czy też przełożonych. Choć znam ją, nie zamierzam sobie zaprzątać tym głowy. Nie wiem także, dlaczego masz o mnie takie czy inne zdanie, ale najwyraźniej jest ono bardziej przychylne. Jednak sądzę, że jest ono wydmuchane oraz wypolerowane ideałami. Nie jestem i nigdy nie będę dobry. Zawsze będę szary, neutralny. Jeśli trzeba, okrutny niczym sam najpodlejszy diabeł, czy łaskawy niczym sam Bóg, choć nie dorównam jego majestatowi - dodał.

Wyplątał dłonie z jej uścisku. Bynajmniej nie próbował być delikatny.
- Może i ty mnie potrzebujesz, ale ja ciebie wcale. Nie mówisz mi wszystkiego, ukrywasz istotne szczegóły. Nie podoba mi się to. Znowu stałaś się pewna siebie, i co za tym idzie uznałaś, że możesz tak postępować. A ja wcale nie wiem czy chcę z tobą polować, jak to zgrabnie ujęłaś - powiedział.
- Może i dokładnie znasz moje dotychczasowe życie i postępki, ale nie widziałaś mojego serca. Jest o wiele mroczniejsze, niż możesz sadzić. Na pewno jest zbyt wiele zła w nim, abyś mogła je udźwignąć na swoich barkach - dodał bez choćby cienia litości.
- A teraz może w końcu mi powiesz, dlaczego tak mnie potrzebujesz i dlaczego tyle trudu włożyłaś w schwytanie mnie? I jeśli mogę, odradzam abyś ubierała to w metafory, czy przemilczała chociaż najdrobniejszy szczegół - powiedział bacznie się jej przyglądając.
- Przyzwyczaiłem się, że serca i umysły innych stoją przede mną otworem, a teraz chcę zobaczyć twoje - powiedział, nie próbował być nieczuły, okrutny, ale też nie był miły.
Anioły pierwsze upadły,pierwsze z nieba runęły
Choć takie piękne i pierwsze w nicości zniknęły,
Pierwsze złamały zasady i pierwsze na ziemię spadły,
Pierwsze szukały prawdy i pierwsze prawdę ukradły.
Zostały im tylko wspomnienia i ziemia obrzydła,
Zostały im tylko marzenia zostały pieśni i słowa,
Została im w ciszy z samymi sobą rozmowa.
By Stiil Angel

Miecz Upadłych Varleina
Awatar użytkownika
Jasmira
Szukający drogi
Posty: 35
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Anioł
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Jasmira »

Jego słowa raniły ją, chociaż nie było tego widać. Jedynie jej oczy zdradziły ból, lecz dobrze skryty, głęboko na dnie źrenic. Wstała gwałtownie i cofnęła się od niego, jakby z odrazą. Jej wargi wykrzywił grymas rozczarowania i gniewu. Wyglądała jak anioł z urażoną dumą. Czuła, że podeptał jej serce i napluł na nie, ale on mógł w tym widzieć tylko oburzenie na zuchwałość Upadłego. Oczy miała chmurne, włosy spadały jej na czoło, skrzydła rozchyliły się mocniej, by sprawić groźniejsze wrażenie.
- Więc gardzisz wszelką Łaską Nieba! Jesteś tak szczęśliwy i idealny, że niczego ci nie trzeba? Rozumiem - wycedziła przez zaciśnięte zęby.
Najbardziej złościł ją fakt, że to prawda. Nie była mu potrzebna. Jeśli nie chciał Zbawienia, nie musiało zależeć mu na niczym i na nikim. Pożałowała mocno wcześniejszej szczerości. Dlaczego łudziłam się nadzieją, że taki zarozumialec zechce mi pomagać, doceni to, że się go podziwia, ucieszy się z tego, że ktoś jest mu życzliwy? Ma to w nosie!
- Sądzisz, że zależy mi na tym, byś był dobry?! Mylisz się... - urwała w ostatniej chwili, bo już nabierała powietrza, by wyrzucić z siebie "Kocham cię takiego, jaki jesteś!" - Dla mnie nie musisz być dobry. Nie obchodzi mnie ilość zła, jaką w sobie nosisz... Zresztą, ty myślisz, że go nie doświadczyłam. Tu także się mylisz. Przebolałam i przepłakałam wiele twoich cierpień, być może przeżywając je jeszcze bardziej niż ty.
Nerwowo zagarnęła palcami włosy z czoła i odrzuciła do tyłu głowy. Ciemne fale malowniczo spłynęły na jej ramiona.
- Przywykłeś, że wszystko wiesz? No to odwykniesz, bo nie zamierzam ci nic mówić, skoro wszystko masz w dupie! Pójdziesz ze mną na tę pielgrzymkę, czy tego chcesz, czy nie. Próbuj zmusić któregoś z aniołów, by mi w tym przeszkodzili, a zabiję ich jednego po drugim! Aż zdany będziesz tylko na mnie. Zanim wyzdrowiejesz, znajdę sposób by cię spętać.
Podeszła do stołu i wzięła w ręce kiść winogron. Opanowała się i perfekcyjnym aktorskim tonem, wyrażającym gościnność, spytała:
- Nie jesteś głodny?
Awatar użytkownika
Varlein
Szukający Snów
Posty: 168
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Upadły Anioł
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Varlein »

Nie był zadowolony, w końcu udało mu się doprowadzić ją do utraty opanowania, chociaż częściowej. Jednak wiedział, że pokazuje mu to co chce, nic ponad to. Widział, że te najważniejsze informacje zachowa dla siebie. "Niech będzie, jak chce" - skwitował, już nie przejmując się.

- Nie uważasz, że jesteś zbyt zarozumiała? Cierpieć bardziej niż ja z powodu mojego bólu? Nie rozśmieszaj mnie, Aniołku. Pycha, jakbyś zapomniała, też jest grzechem, i o ile się nie mylę, głównym grzechem - powiedział nonszalancko, nie wyrażając żadnych uczuć, no może oprócz sarkastycznego uśmieszku i kpiny w jego oczach.
- Przywykłem, że wiem dużo, na pewno więcej niż ty. Nie musisz mi nic mówić, ale w takim razie możesz już opuścić ten zamek - powiedział.
- Nie obchodzi mnie, co zrobisz twoim ludziom, ale grubo się mylisz, że jakimś cudem zmusisz mnie do towarzyszenia ci w tej pielgrzymce. Nie jestem bezbronny. Ponadto Najwyższemu na pewno się nie spodoba, że z własnych pobudek zabiłaś inne anioły - ciągnął dalej. Po czym przywołał swoją magię i wokół swojego łóżka stworzył barierę z magii mocy, umacniając ją korzystając z magii energii. Na koniec wplótł w nią elementy magii chaosu, aby niwelowała, a przynajmniej mocno utrudniała, próby zniesienia bariery. Było to trudne, gdyż magia chaosu przy jej wplataniu mogła zniszczyć barierę, ale był na tyle doświadczony, że mu się udało. Bariera zamigotała ukrywając to co było w niej, a po chwili stała na powrót się przeźroczysta.
- Pójdę tam gdzie chcę i tam gdzie mnie mój chaos poprowadzi - powiedział szyderczo.
- Jak już mówiłem, nie potrzebuję cię. Obejdę się bez jedzenia i wody przez sporo czasu. Może przedłuży to moją pełną rekonwalescencję, ale ty mnie przed niczym nie powstrzymasz - powiedział.
- A te winogrona możesz sobie w rzyć włożyć - dodał. - Ale skoro jesteś tak miła, to może włożysz je także tym swoim aniołom? Sądzę, że nie będą mieli nic przeciwko temu, podobasz im się na tyle, że taka dewiacja nie zrobi na nich wrażenia - powiedział przymilnym tonem.
Anioły pierwsze upadły,pierwsze z nieba runęły
Choć takie piękne i pierwsze w nicości zniknęły,
Pierwsze złamały zasady i pierwsze na ziemię spadły,
Pierwsze szukały prawdy i pierwsze prawdę ukradły.
Zostały im tylko wspomnienia i ziemia obrzydła,
Zostały im tylko marzenia zostały pieśni i słowa,
Została im w ciszy z samymi sobą rozmowa.
By Stiil Angel

Miecz Upadłych Varleina
Awatar użytkownika
Jasmira
Szukający drogi
Posty: 35
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Anioł
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Jasmira »

Wszystko się zawaliło - myślała zrozpaczona. Zdradziła mu zbyt wiele, a to nic nie dało. Uznała, że przede wszystkim zraził go cel podróży. Jest zbyt dumny, by przyznać, że potrzebuje przebaczenia. Jest zbyt dumny, by cokolwiek robić w imię Istoty wyższej od siebie. A na koniec jeszcze próbowała mu grozić, nie posiadając mocy, by ową groźbę spełnić.
Gdyby nie jej dar opanowania, zapewne wybuchnęłaby płaczem.

Ostatnie jego słowa dotknęły ją szczególnie, w inny sposób niż poprzednie. Jak mógł insynuować, że mogłaby robić jakąkolwiek przyjemność innym aniołom?! Jak mógł myśleć, że obchodzi ją, czy komukolwiek się podoba?!
Cisnęła kiścią winogron w sferę magii otaczającą łóżko i wykrzyknęła głosem przepełnionym goryczą:
- Mam ochotę ci powiedzieć, że jesteś obrzydliwy! Arogancki, bezduszny, nieczuły, samolubny i beznadziejnie pusty w środku! Ale wiem, że taki nie jesteś... - głos jej się załamał i z gniewnego stał się pełny żalu i bólu. - Jesteś przekorny i dumny. Nie potrafisz zaakceptować myśli, że twoja obecna sytuacja nie jest najlepsza i nie stać cię na odwagę by zrobić cokolwiek aby ją zmienić. Łatwiej ci wmawiać sobie, że wszystko jest w porządku, a ty podobasz się sobie i nie potrzebujesz się zmieniać. Ale dobrze wiesz, że ktoś kto się nie rozwija, nie doskonali i nie staje lepszym, jest niewiele warty. Ty kochasz się doskonalić... ty uwielbiasz dowiadywać się, uczyć, rozwijać. I nie jest ci tak cudownie z hańbą i odrazą, którą wzbudzasz w większości podobnych sobie istot. Odtrącasz kogoś, komu na tobie zależy... bo jesteś zbyt zarozumiały, by przyjąć pomoc.
Patrzyła na niego z bezradnym wyrzutem, czując jak oczy podchodzą jej szczypiącymi łzami.

- Tak... odgrodź się i zagłodź, bo to takie okropne, że mogłabym znów cię dotknąć, okazując trochę troski... - ostatnie słowa były zmienione przez ledwo hamowany płacz. - Nie zamierzam cię już do niczego zmuszać. Rób co chcesz.
Nie dała mu dojść do słowa, a gdy skończyła, nie czekała na odpowiedz. Cokolwiek by mówił, i tak go nie słuchała. Ból i rozpacz ogłuszyły ją i niemal pozbawiły zmysłów. Pchnęła drzwi, wychodząc w pośpiechu z pokoju.

Wieczorem inny anioł przyniósł mu kolację. Było to całkiem przyzwoite jedzenie, do którego ponownie dostał wino. Postawiono mu tacę w zasięgu ramienia koło łóżka, po czym anioł szybko i bez słowa się oddalił. I tak to się powtarzało przez kolejne dni, podczas których Varlein czuł się coraz lepiej. Jasmira się nie pojawiała, a inni aniołowie przynosili mu tylko to co niezbędne. Gdy zaglądał do ich umysłów, czuł niechęć i złość. Obwiniali go o śmierć współbraci, nienawidzili za to, że muszą tu tkwić i mu usługiwać. Ich myśli o anielicy były różnorodne. Jedni mieli do niej żal. Inni jej współczuli i uważali za naiwną i łatwowierną. Ale najciekawszą rzecz odkrył, gdy wniknął w myśli pewnego kruczoczarnego anioła o wyjątkowo nienawistnych, szarych oczach. Anioł ów planował go zabić, z bardzo konkretnego powodu. Był zakochany w Jasmirze i święcie przekonany, że ukochana darzy uczuciem swojego więźnia.
Awatar użytkownika
Varlein
Szukający Snów
Posty: 168
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Upadły Anioł
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Varlein »

Patrzył z satysfakcją na swoje dzieło, czyli Jasmirę doprowadzoną na skraj samokontroli. Oczywiście był dumny tylko z tego, że udało mu się to z tak opanowaną istotą. "Ależ jestem zły, aż do szpiku kości" - pomyślał cierpko, ale zaraz się rozchmurzył. Nie obchodziło go, w jakich kategoriach moralnych zostają oceniane jego uczynki. "A ponoć samorealizacja jest taka dobra i pozytywna" - pomyślał.

- Może nie wpadłaś na to, że się rozwijam, ale nie w takim kierunku, jaki ci pasuje - wtrącił do jej monologu.
- Podobne mnie istoty są jeszcze gorsze ode mnie. Zapomniałaś kim jestem, choć tyle razy już to mówiłem? - dodał z kpiną w głosie, nic nie robiąc sobie z jej emocjonalnej postawy.
- Tak, oczywiście troski, ponieważ zmuszanie kogoś do zrobienia czegoś wbrew jego woli to najwyższa oznaka troski - wytknął jej. I tutaj zdał sobie sprawę, że jednak jest dumny, może aż nazbyt. Zorientował się, że zareagował tak, a nie inaczej, gdyż zagroziła mu zmuszeniem, podeptaniem jego wolnej woli. "A jeszcze nie tak dawno mówiła, że każdy powinien wypełniać własną wolę, ale chyba zapomniała dodać, że o ile ona nie kłoci się z jej własną. Anioły i kobiety mają pierwszeństwo" - pomyślał filozoficznie.

Mimo to nie zniósł swojej bariery, nie czuł się na tyle silny i bezpieczny, aby to zrobić. A już zwłaszcza, że kilku aniołów kręci się w pobliżu z nie najlepszym zdaniem o nim. Lepiej, żeby myśleli o nim źle, niż wcale. Niech zapamiętają go najgorzej, może w przyszłości żaden Anioł nie zaszczyci go swoją obecnością i próbą nawrócenia w jakikolwiek sposób.

Przez następne dni nie był niepokojony przez Jasmirę, co było mu nawet na rękę. Z nudów zaczął przeglądać umysły usługujących mu Aniołów. O mało nie zniszczył jedynej szansy na zabawę będąc przykutym do łóżka w wyludnionych rejonach. A otóż, jeden z nich miał zamiar na poważnie doprowadzić do jego śmierci. A powód nie tyle co go rozbawił, co zaintrygował. "Jak ten dureń mógł pomyśleć, że się we mnie zakochała?" - pomyślał zdumiony, ale nigdy nie mógł zrozumieć toku myślenia istot o mocno ograniczonym rozumie. Miał zamiar zabić go na miejscu, na szczęście zdał sobie sprawę, że może się nieźle zabawić kosztem tego głupca.
Swój plan opracował w czasie jednej nocy. Natomiast nazajutrz wprowadził go w życie. Gdy tylko kozioł ofiarny przybył do pomieszczenia które zajmował, za pomocą emocji bardziej wzmocnił nienawiść do swojej osoby i miłość do Anielicy. Teraz na pewno się nie zawaha przed próbą zabicia Varleina. Ponadto namieszał tak w jego umyśle, aby upierał się, by to on przynosił mu jedzenie. Ponadto do zamachu użył trucizny podanej do jedzenia w konkretnym dniu przy obiedzie. Drugiemu aniołowi znowu polecił, aby wyręczył go w tym.

Jak oczekiwał, jego plan powiódł się, jednak sam udawał zdumionego, że tym razem posiłek podaje mu inny Anioł. Polecił, aby Anioł spróbował zatrutego posiłku, tłumacząc się, że woli się upewnić.
Już po chwili nieszczęśnik padł na ziemię w drgawkach, a z ust zaczęła mu sączyć się piana. "Może jeszcze przeżyje" - pomyślał. Jednak najpierw w jego umyśle zatuszował swoją jakąkolwiek ingerencję. To samo uczynił w stosunku do swojego nienawistnego kolegi, na którego zużył dużo więcej energii, gdyż tamten był w innej części zamku, a mury nie straciły całych swych antymagicznych właściwości.
Podniósł raban, a gdy tylko pierwsze anioły przybyły, zaczął z nich szydzić i oskarżać o próbę skrytobójstwa.
- Takie święte to wy nie jesteście, czyż nie? - pytał z krzywym uśmieszkiem, samemu w głębi duszy żywiąc nadzieję, że nieszczęśnik przeżyje. Jego szanse były spore, skoro udzielono mu fachowej pomocy.
- Żałośni jesteście - powiedział tylko.
Anioły pierwsze upadły,pierwsze z nieba runęły
Choć takie piękne i pierwsze w nicości zniknęły,
Pierwsze złamały zasady i pierwsze na ziemię spadły,
Pierwsze szukały prawdy i pierwsze prawdę ukradły.
Zostały im tylko wspomnienia i ziemia obrzydła,
Zostały im tylko marzenia zostały pieśni i słowa,
Została im w ciszy z samymi sobą rozmowa.
By Stiil Angel

Miecz Upadłych Varleina
Awatar użytkownika
Jasmira
Szukający drogi
Posty: 35
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Anioł
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Jasmira »

Przybyła, jak tylko się dowiedziała co się stało. Była przerażona, że doszło do czegoś podobnego. Nigdy by się nie spodziewała po podwładnych tak rażącego złamania poleceń. Owszem, zdawała sobie sprawę, że są niezadowoleni, ale coś takiego? Wolała nawet nie myśleć co by się stało, gdyby zamach się udał. Zajęła się interwencją. Rozkazała udzielić choremu pomocy i zabrać go do innego pokoju. Następnie tonem nie znoszącym sprzeciwu i niezwykle ostrym zarządziła zebranie oddziału. Słów Upadłego w ogóle nie raczyła skomentować. Miał rację, a ona ani myślała mu jej przyznawać. Ważne było tylko to, że nic mu się nie stało. Był już bezpieczny, a ona musiała się zająć wyciągnięciem konsekwencji.
Wezwała wszystkich do sali w innej części zamku, po czym wyszła jako ostatnia, nie dając Varleinowi żadnej satysfakcji z obserwowania zebrania. Przejrzała umysły aniołów i nakazała się przyznać winnemu. Przyznał się i wyznał powód. Była wstrząśnięta, oburzona, zakłopotana... Wydaliła go z oddziału, traktując sprawę czysto służbowo. Następnie poinformowała całą resztę, że zwalnia sama siebie ze służby, a ich ze wszelkich obowiązków. Zwolniła oddział do domów, po czym wróciła do pokoju Varleina.
Popatrzyła na niego smutno, a jednak z pewną ulgą.
- Dobrze, że nic ci nie jest. Przepraszam, że nie dopilnowałam twojego bezpieczeństwa. Nie przewidziałam motywów, które weszły w grę. Wybacz. Naprawiłam swój błąd. Wszyscy aniołowie odeszli. Zostałam sama, by pomóc ci odzyskać siły. Potem pójdziesz dokąd zechcesz.
Nie mogła długo na niego patrzeć, bo tęsknota i czułość zaciskały na jej sercu bolesne obręcze. Odwróciła się, ale zanim opuściła pokój zapytała jeszcze:
- Zaraz przyniosę ci dobrą porcję. Potrzebujesz czegoś jeszcze?
Awatar użytkownika
Varlein
Szukający Snów
Posty: 168
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Upadły Anioł
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Varlein »

Zastanawiał się czy słusznie postąpił, gdy już Anioły udały się na zebranie w sprawie nieudanego zabójstwa. "Mogłem go inaczej wykorzystać?" - spytał sam siebie, ale nic oprócz bardziej brutalnych sposobów nie przychodziło mu do głowy. A w nich przeważnie ginęła jedna lub dwie istoty. A on, jeśli nie musiał, nie miał zamiaru pozbawiać życia więcej aniołów, przynajmniej tych, które nie planują jego zabójstwa. Mimo, że dobrze się bawił, tym razem nie miał zamiaru mieszać w głowach tych aniołów, ich niechęć męczyła go, przynajmniej szczera osobista nienawiść tego jednego była czymś orzeźwiającym. A teraz gdyby wszedł ich głowy pewnie każdy żałował, że zamach się nie udał. Nawet ta cała Jasmira, która określił jako niezłą manipulatorkę.

- Z powodu pewnego swojego daru powinnaś to przewidzieć. Chyba, że myślałaś, że tylko na mnie to zadziała - powiedział to z ironicznym uśmieszkiem, który mówił, że taka sytuacja nie jest możliwa.
- Nie musisz kłopotać swojej dobrej główki takim złym diabłem jak ja i do razu odejść - dodał zaraz, chociaż wątpił, aby ten Anioł na to przystał.
- Tak, nowego ciała, ponieważ to nie będzie już tak sprawne. Ale z tych bardziej przyziemnych spraw, poprosiłbym wina - poprosił trochę milszym tonem.
- Nie kłopocz się znalezieniem dobrego. Mam ochotę na najgorszego samogona. Może po nim przestanę myśleć... na jakiś czas - dokończył, po czym zapatrzył się w pustkę. Tak, jego umysł i analizowanie wszystkiego, poznawanie motywów, przewidywanie skutków, czasem jego samego męczyło, a raczej drażniło. Czasem się zastanawiał po co ma myśleć, skoro z nikim się nie podzieli swoimi przypuszczeniami, czy nikt ich nie skrytykuje? Całe szczęście, że przyzwyczaił się do samotności, teraz dobrze ją znosi.
Aby odciągnąć swoje myśli od tych nieprzyjemnych tematów, zastanowił się nad stanem swojego ciała. Wypróbował pogruchotane skrzydło i ucieszył się stwierdzając, że jest tylko zesztywniałe od unieruchomienia przez dłuższy okres. Z resztą było trochę gorzej, ale tylko nieznacznie. Obrażenia powyżej szyi całkowicie się zaleczyły. Żebra tez wydawały się porządnie zrosnąć, a jego całe ciało przestało być fioletowe od sińców. Gdzieniegdzie dostrzegł jeszcze zabarwienia, ale wszystko wracało do normy. Najbardziej martwił go fakt, że jego ręce i nogi już nie będą takie sprawne. Co prawda będzie mógł latać, więc nogi tak bardzo potrzebne mu nie będą, ale bez całkowicie sprawnych dłoni praca przy książkach wydłuży się. A pewnie przy zmianach pogody nieźle będzie go rwać w boku.
"Chyba trzeba będzie się rozglądnąć za nowym ciałem, ale to nie będzie proste" - pomyślał. Po pierwsze, jeszcze nie poznał takiego zaklęcia, które przeniosłoby jego cały umysł w nowe ciało. Do tego istota musiałaby się zgodzić na zamianę lub oddanie ciała, gdyż w innym wypadku będzie to strasznie trudne do przeprowadzenia.
- Przyszłość zapowiada się w samych ciepłych kolorach - powiedział pod nosem i westchnął. Powinien zacząć myśleć nad pracą jakiegoś bibliotekarza w dużym mieście. "Może stabilizacja nie jest taka zła?" - zastanowił się i przyznał rację, przynajmniej nie będzie musiał martwić się o pogruchotanie do końca tego ciała.
Anioły pierwsze upadły,pierwsze z nieba runęły
Choć takie piękne i pierwsze w nicości zniknęły,
Pierwsze złamały zasady i pierwsze na ziemię spadły,
Pierwsze szukały prawdy i pierwsze prawdę ukradły.
Zostały im tylko wspomnienia i ziemia obrzydła,
Zostały im tylko marzenia zostały pieśni i słowa,
Została im w ciszy z samymi sobą rozmowa.
By Stiil Angel

Miecz Upadłych Varleina
Awatar użytkownika
Jasmira
Szukający drogi
Posty: 35
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Anioł
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Jasmira »

Jasmira nie była nigdy świadoma swoich darów. Wiedziała co prawda, że jest odporna na pewne rodzaje magii, ale zauważyła to poprzez obserwację i doświadczenia. Jej opanowanie i zdolność ukrywania emocji uważała za swoją wrodzoną, naturalną cechę, a o tym, że jest w szczególny sposób pociągająca dla mężczyzn, nie wiedziała wcale. Powód był jeden. Od dziecka była zakochana w kimś dla siebie nieosiągalnym i innych aniołów po prostu nie zauważała, albo nie postrzegała pod tym kątem. Wobec żadnego nie próbowała być uwodzicielska, więc nie znała własnych możliwości.
- Nie wiem, o czym mówisz - odparła na jego pierwsze słowa zupełnie bezbarwnym, cichym tonem.
- Nie jesteś diabłem. Jesteś moim bratem.
Te słowa zabrzmiały szczerze i ciepło, chociaż były wypełnione troską i żalem. Powiedziała to taki pewnym, spokojnym głosem jak najoczywistszą rzecz na świecie. Było jasne, że anielica naprawdę traktuje go jak kogoś bliskiego.
Kiedy poprosił o nowe ciało, przyjrzała mu się ponownie z tym samym nieśmiałym zachwytem, jakim patrzyła na niego w celi, wyznając prawdziwe motywy porwania.
- Twoje ciało zawsze było i będzie doskonałe... - powiedziała prawie szeptem. Nalała mu wina od razu, bo karafka stała w kredensie. Podeszła do łóżka niepewnie, bojąc się wyciągnąć dłoń z kielichem w stronę magicznej bariery.
- Jakie to myśli potrzebujesz zagłuszyć winem?
Awatar użytkownika
Varlein
Szukający Snów
Posty: 168
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Upadły Anioł
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Varlein »

"Powiedziała, że nie wie o czym mówię? Kłamstwo czy niewiedza?" - zastanawiał się. Jeśli niewiedza, to istota rzucająca tak silne zaklęcia musiała być bardzo potężna. Zaklęcia nie były na nią narzucone, ale jakby stały się jej naturalnymi darami. A to oznaczało potęgę rzucającego, żeby ofiara nie poczuła żadnych zmian. W innym wypadku zaklęcia musiały być rzucone, gdy ta jeszcze była mała i nic nie rozumiała. Przerwał te rozmyślania, gdyż zorientował się, że Jasmira nie wyszła z pokoju, niestety umknęło mu zdanie kiedy nazwała go bratem.

Uniósł jedną brew na jej cichy komplement dotyczący jego ciała. Miał potwierdzenie swoich domysłów, że jego wygląd zewnętrzny podoba się Anielicy. Jego próżność została czule połechtana, ale nie wiedział co z tym faktem mógłby zrobić. Wykorzystać do zaspokajania potrzeb jego ciała jej nawet nie zamierzał. Z prostych dwóch powodów, nie dałby rady, teraz była silniejsza fizycznie od niego. Po drugie, do niedawna kobiety pozostawały mu obojętne, nie odbył stosunku z żadną, a jego popęd seksualny był niewielki. Zresztą, o ile zniszczenie jej umysłu mógł sobie wybaczyć, to zgwałcenie jej nie byłoby czymś łatwostrawnym dla jego sumienia.

- Och, zbyt wiele ich jest. Aktualnie zagłuszę te związane z tobą, do reszty już się przyzwyczaiłem - powiedział i machnął ręką, a jego bariera się rozpadła. Z wdzięcznością przyjął od niej kielich, a gdy ich palce się dotknęły, przeszył go miły dreszcz, więc czym prędzej cofnął rękę z kieliszkiem. Miał ochotę szpetnie zakląć. Zdążył zapomnieć, że bariera dawała mu tez ochronę przed jej darem. Przestał się pilnować i znowu miał ochotę znowu ją pod byle pretekstem dotknąć. Uznał, że walczenie z tym jest męczące, więc zaakceptował to, że go pociąga. O wiele łatwiej mu się od razu oddychało. Pociągnął mały łyk wina i uśmiechnął się zadowolony. Cieszył się jak dziecko dostające nową zabawkę. Potrafił docenić dobry trunek.
- Nie lubisz wina? - zapytał ją ze zdziwieniem, nie rozumiał jak ktokolwiek mógł nie lubić tego nektaru. Jednak wiedział, że istnieli szaleńcy, którzy nie cierpieli tego napitku. Zakładał, że z takimi nigdy by się nie dogadał. Tym razem wzruszył ramionami.
- Ja mam zamiar się upić, skoro nie muszę się pilnować przed twoimi kolegami po fachu. Przynajmniej przyjemniej będzie mi się spało z rozluźnionym ciałem - powiedział i popatrzył na boki.
- Do tego załatwiłaś mi łoże, które spokojnie pomieści dwójkę Aniołów - powiedział niby niewinnie, ale uważnie obserwował reakcję Jasmiry. Nie bawił się jej kosztem, raczej chciał się ostatecznie upewnić co do swoich przypuszczań.
- Faktycznie zajęłaś się mną troskliwie niczym żona - dodał wdzięcznym tonem. "Może nie jest taka zła, jak się zdaje ?" - zastanowił się.
Anioły pierwsze upadły,pierwsze z nieba runęły
Choć takie piękne i pierwsze w nicości zniknęły,
Pierwsze złamały zasady i pierwsze na ziemię spadły,
Pierwsze szukały prawdy i pierwsze prawdę ukradły.
Zostały im tylko wspomnienia i ziemia obrzydła,
Zostały im tylko marzenia zostały pieśni i słowa,
Została im w ciszy z samymi sobą rozmowa.
By Stiil Angel

Miecz Upadłych Varleina
Awatar użytkownika
Jasmira
Szukający drogi
Posty: 35
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Anioł
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Jasmira »

Gdyby go dotąd nie znała, uważałaby go na pewno za pyszałka, aroganta i bezdusznika. Znała go jednak zanim się taki stał. A potem przez długie lata była świadkiem jak się zmieniał. Rozumiała dlaczego. Rozumiała go, akceptowała i kochała mimo tych wad, które się w nim uwydatniły pod wpływem życiowych doświadczeń. Tylko jego rzeczywista obecność była dla niej czymś nowym, wzruszającym, czymś z czym nie potrafiła sobie poradzić. Muśnięcie jego palców także w niej wzbudziło dreszcz przyjemności. Wzbudziło znów silny głód jego dotyku. Z trudem przywróciła swój umysł do przytomności.
- Lubię wino. Lubię jego smak i zapach, a nie to by się nim odurzać.
Słowa o podwójnym łożu nie rozpaliły jej, bo Jasmira nabrała już głębokiego przeświadczenia, że Upadły jej nie znosi i jeśli mówi coś takiego, to tylko z przekory lub by z niej zadrwić. Porównanie jej do żony tylko potwierdziło jej przypuszczenia.
- Skoro jesteś taki zadowolony z komfortu przebywania ze mną sam na sam i troskliwej opieki jaką nad tobą roztaczam, to cóż może zaprzątać ci myśli w związku ze mną? Przecież już nic nie powinno cię martwić. Zaniechałam wszelkich prób narzucania ci mojej woli i przekonań. Pomogę ci wyzdrowieć i umożliwię obranie drogi, która sam sobie wybierzesz. Ahhh tak... - jej ton był kpiący, a oczy anielicy wbijały się w niego, zmrużone, przenikliwie i zaczepn.e - Wciąż nie jesteś pewien DLACZEGO? Dlaczego tropiłam cię i uwięziłam bez rozkazu... dlaczego chciałam umożliwić ci odkupienie win... dlaczego teraz cię uwalniam i pomagam w czym zechcesz... Nie wiesz tego prawda? Nie lubisz czegoś nie wiedzieć.
Wyprostowała się, unosząc brodę dumnie i spoglądając na niego z litością.
- Odpowiedź jest tak prosta i już dawno została ci wyjawiona... ale ty nie jesteś zdolny jej pojąć. Istoty pozbawione uczuć, zapatrzone jedynie w siebie, nie potrafią ani sobie tego wyobrazić, ani w to uwierzyć. Współczuję ci twojej ślepoty, Upadły. Twojego emocjonalnego kalectwa.
Znów w jej tonie zabrzmiała gorzka nuta.
Zamierzała wyjść po jedzenie dla niego. Nie ciekawiła jej zbytnio jego odpowiedź. Była pewna, że nie usłyszy nic nowego. Zbyt dobrze go znała. Jego serce było jak kamień, a jego oczy jak zawiązane przepaską. Jego uszy były głuche na jej żal, smutek, czułość. Jego zmysły ignorowały jej pieszczoty. Nie poskutkowała niewola i oszustwa. Nie poskutkowała szczerość i okazywanie troski. Była przekonana, że nijak nie zdołała się do niego zbliżyć. Wciąż była mu obojętna. To było nawet gorsze, niż gdyby jej nienawidził. Przynajmniej wówczas by jej szukał, poznawał, ścigał dla zemsty. Pozostawała jej tylko jedna, ostatnia droga. Wyznać mu powód. Ale gdyby to nic nie dało, nie byłoby już dla niej nadziei. Bała się tego przeraźliwie. Gdyby wyznała mu miłość, a on nią wzgardził... nie potrafiłaby z tym dłużej żyć. Jej umysł błądził w ciemnościach, szukając jakiejś innej ścieżki. Niedostrzeżonej dotąd możliwości zbliżenia się do Upadłego.
Zablokowany

Wróć do „Góry Druidów”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość