ValladonPrzygoda - "Kto jest wszystkiemu winny?"

Wielki rozległe miasto, skupisko ludzi, jak i innych ras. To miejsce odwiedza wiele istot, istot niebezpiecznych, magicznych ale także przyjaznych. Znajdziesz tu towary z całego świata, skarby i tajemnicze artefakty. Jeśli czegoś potrzebujesz znajdziesz to tutaj
Awatar użytkownika
Margaret
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 67
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Margaret »

Oparła się jedną dłonią o swą laskę magiczną, patrząc na trójkę osób, które aktualnie się jej przyglądały. Mimowolnie przeczesała włosy w oczekiwaniu iż dosięgnie jej jakaś ciekawa informacja na swój temat. I doczekała się. Myśl potępionej wywołała u dziewczyny uśmiech. Ociepliła go w geście powitania całej trójki w milczeniu słuchała, co mówią. W międzyczasie usiadła między dwójką mężczyzn.
- Ciekawa z was gromadka. - Powiedziała spokojnie, jak gdyby nigdy nic. Lecz kiedy skończyli mówić, nie odezwała się. Dopiero po chwili otworzyła usta.
- Panowie wybierają się do straży, a panienka do domu publicznego? - spytała dopiero po chwili, układając rozmowę w głowie, co było całkiem logiczne według niej. Przez chwilę przeszła jej myśl, że może to pójść całkowicie odwrotnie. Założyła sobie nogę na nogę, zaś laskę oparła o swoje prawe ramię, a ręce ułożyła luźno na udach w oczekiwaniu co zajdzie dalej. Jeżeli nie spotka ją tutaj nic ciekawego, zapewne opuści to miejsce.
Awatar użytkownika
Ventarion
Błądzący na granicy światów
Posty: 24
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Panterołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Ventarion »

Wypowiedź elfa była racjonalna. Cały sposób w jaki przemawiał wydawał się panterołakowi logiczny i uporządkowany. Nagle dziwna kobieta wybuchła śmiechem. Śmiech był nawet dziwniejszy niż ona sama. Mówiła tak, jakby cała pozostała trójka była owadami, które można bez problemu zgnieść. Ventarion nie uważał się za potężnego. Ba, wiedział że w starciu z magią nie miał zbyt wielkich szans. Może w przypadku zwykłych śmiertelników był potężny jednak magia go przerastała. Rządziła tym światem, zaś każdy kto nie potrafił nią władać był mniej lub bardziej, ale jednak wciąż zwykłym szarym "człowiekiem". Jednak nie uważał, by jakiś bardzo potężny czarodziej bawił się w uprzykrzanie życia mieszkańcom miasta. Brzmiało to bez sensu. A z pierwszym lepszym magiem powinni dać sobie radę. Postanowił zabrać głos.

- Masz rację najlepiej będzie jeśli wyruszymy do dowódcy straży rano. Mógłbym postawić Gryfa, że w obecnej sytuacji będzie na nogach już bardzo wczesną porą. Proponowałbym jednak wyruszyć niedługo po świcie. - Popatrzyli nań zdziwieni, więc szybko się wytłumaczył.
- Kiedy dzieje się coś niewytłumaczalnego, mieszkańcy chcą się dowiedzieć jak najwięcej. Aby to zrobić udają się do władz i żołnierzy w tym i strażników miejskich. Ich siedziby są potem dosłownie oblegane, co może utrudnić dostanie się do nich. Osobiście nie mam problemów z wczesnym wstawaniem, ale jeśli wam to przeszkadza, to oczywiście możemy wyruszyć później i znaleźć inne rozwiązanie. - Dał im chwilę na przemyślenie mych słów, upił łyk wina, po czym popatrzył na elfa i kontynuował:
- Ustaliliśmy, że my dwaj idziemy na pewno. W tej sytuacji chciałbym zapytać, czy któraś z pań zamierza nam towarzyszyć? Zawsze to raźniej w większej grupie, a okazja by pomóc wieśniakom, a przy okazji dobrze się zabawić nie trafia się często. Co powiecie?
Na tym świecie ostatnio za mało ludzi, którzy chcą pomóc innym, nawet za pieniądze.
Awatar użytkownika
Grimber
Błądzący na granicy światów
Posty: 11
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Grimber »

-Ventarionie, przedstawiony plan, jeżeli chodzi o mnie, wygląda naprawdę dobrze. Jeżeli któraś z pań chce to zapraszam, natomiast my dwaj pójdziemy na pewno. Jeszcze zostało nam trochę czasu, dlatego myślę, że spokojnie możemy spędzić parę godzin tu, lub śpiąc w pokojach. O ile w tej karczmie, przy takiej ilości kupców znajdzie się wolne posłanie. Ja jako dziecko natury przywykłem do snu na jawie, nie wiem natomiast czy i wy macie zamiar odpuścić noc. Ventarionie, skusisz się na jeszcze dzban wina? Może drogie panie też skosztują, zdecydowanie nie ma w nim za wiele wody. Zostało mi jeszcze parę gryfów, a ekwipunek mam zakupiony już wcześniej, poza tym raczej pozostaniemy w mieście, do czasu wyjaśnienia sprawy.

Kończąc swoją wypowiedź, elf uważnie obserwował pozostała trojkę. O ile stwierdził, że całym sercem pragnie nie mieć kontaktu z wyzywającą kobietą, o tyle ta druga wydawała się dobrym kandydatem na kompana podróży, i nie ukrywajmy, podobała mu się. Mniejsza o to czuł, że była magiem ceniącym dobro i życie. Postanowił wybadać jej intencje i poznać lepiej Ventariona. Wyczuł w nim człowieka natury, a w kobiecie magię życia, ale ciągle nie był pewny, musiał dokładnie to wszystko sprawdzić...
Awatar użytkownika
Shakirkhe
Szukający drogi
Posty: 34
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa:
Profesje:

Post autor: Shakirkhe »

- Istna z drużyna marzeń. – Odpowiedziała ironicznie wróżka czarodziejce. – „Też umiem czytać w myślach, lepiej niech podsłuchiwani żyją w błogiej nieświadomości” – dodała, używając znanej tylko sobie i rozmówczyni mowie umysłu. Jednak dalej nie pozwoliła grzebać sobie w głowie.
        Khe słuchając wypowiedzi panterołaka rozjarzała się po izbie. Ściany przybrały złotorumianego koloru, a pomieszczenie wypełnił odór mocnego alkoholu i ludzkich spoconych męskich ciał, wśród mieszanki woni potraw, zauważalnie czuło się w zapach ciężkiej łatwopalnej substancji, którą wykorzystywano w lampach jakie rozjaśniały przestrzeń w izbie. Większość ludzi przyszło się nażreć, napić i napatrzeć na pachnice wiśnią i agrestem kurtyzany, które od dłuższego czasu szukały okazji do zarobku.
- Noun! – wysyczała wściekle do nikogo – Nastał wieczór, śmiecie przyszły nażereć się do koryta, a na zewnątrz zrobiło się niebezpiecznie. Noun! Za bardzo zasiedziałam się w karczmie i minęła okazja na dzisiejsze dojście cało do burdelu. Nie chcę być jutrzejszym tematem do plotek. - zsunęła się lekko z krzesła i założyła ręce, ukrywając tym samym dekolt. Minę miała wyraźnie naburmuszoną.

        Po dłuższej chwili Khe zamknęła oczy, nabrała powietrza i po pięciu sekundach głośnio je wypuściła.
- Kelnerka! – przywołała wyniośle blondyneczkę – Dwa dzbany wina i cztery kielichy! bo przyjaciel elf dostał kubek, a my goście ze strefy ciut wyżej.
- Ale my...
- Pani, zwracaj się do mnie Pani! – Shakirkhe wyciągnęła na stół pierścień z rubinem – Bierz i nie męcz moich przyjaciół o pieniądze! Wszystko, włącznie z noclegiem na mój koszt. Jak nie macie kielichów, to idź i je kup.
-Są na-na zapleczu, za-zaraz przyniosę... O-o pani. – powiedziała służebnie kelnerka, zaraz zgarniając ze stołu pierścień.
- Ze służbą trzeba krótko – zwróciła się do towarzyszy, kiedy kelnerka odeszła. – Drodzy mili, jednak postanowiłam zabawić z wami dłużej. Mnie zwą Shakirkhe Fenifen, pochodzę z dość daleka, a do miasta ściągnęły mnie te wszystkie dziwne rzeczy, które się dzieją. Tylko ciekawość trzyma mnie w mieście.
Awatar użytkownika
Margaret
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 67
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Margaret »

- Ja mogłabym wam pomóc, o ile objedzie się bez bólu i cierpienia. W dodatku byłabym bardziej przekonująca niż wasza dwójka.
Wiedziała co mówim zwłaszcza jeżeli chodzi o mężczyzn i ich tok myślenia. Na słowa potępionej dziewczyna uśmiechnęła się delikatnie kącikiem ust, następnie widząc spojrzenie elfa jej uśmiech nieco się powiększył.
- Moja mantykora raczej nie będzie współpracować, ale powinien nam pomóc w razie potrzeby. Przespanie się to dość dobre wyjście, zwłaszcza, że do mojego miejsca zamieszkania leciałabym z ćwierć nocy - dodała po chwili z lekkim uśmiechem na ustach.
Kiedy tylko potępiona zamówiła wino i je dostała, posłała kobiecie ciepły uśmiech lekko kiwając głową. Dostrzegła u nieznajomej rumieniec, który nagle znikł bez śladu. Wzięła do ręki puchar z winem i upiła mały łyk alkoholu.
- Co konkretnie chcecie załatwić u strażników miejskich? - spytała po chwili. Kiedy odsunęła puchar oblizała delikatnie usta czując wino na swych ustach. Zaciekawiona wyczekiwała odpowiedzi.
Awatar użytkownika
Ventarion
Błądzący na granicy światów
Posty: 24
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Panterołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Ventarion »

- Konkretnie zamierzamy zaoferować straży swoją pomoc. Wszyscy już, z resztą słusznie zauważyli, że sami sobie nie poradzą.

Ventarion poczuł ponowne drganie naszyjnika. Denerwowało go to. Wiedział, że ktoś używa magii i choć mógł się domyślać, to tak naprawdę nie wiedział kto. Nie mógł też nic z tym zrobić. Pili coraz więcej wina i szczerze mówiąc nie przeszkadzało mu to. Miał właśnie ponownie zapytać nowo przybyłą o imię, ale uprzedziła go i przedstawiła się jako Margaret. Kiedy zrobiło się jeszcze później rzekł:
- Skoro już wszyscy się znamy i mamy plany co do jutrzejszego poranka, to nie pozostaje mi nic innego jak pożegnać się i pójść spać. Wolę jednak sen na wolnym powietrzu, więc jeśli nie macie nic przeciwko, to właśnie tam się udam. - Wstał po czym zwrócił się do elfa. - Skoro zamierzasz tu siedzieć całą noc to przyjdę o świcie i wtedy wyruszymy.

Ventarion wyszedł na dwór i ruszył w stronę bramy. O tej porze były już zamknięte, ale to nie była przeszkoda. Wspiął się na mury, a następnie zszedł po drugiej stronie. Dotarł do lasu, po czym znalazłszy odpowiednie drzewo, wspiął się na nie i zasnął.

Obudził się na dwie godziny przed świtem. Zostawił śpiącą wróżkę na drzewie, po czym zeskoczył z niego już jako pantera. Przez jakąś godzinę tropił zwierzę podobne do dzikiego wieprza, po czym zabił je i posilił się. Następnie wrócił na drzewo, zmienił się w człowieka i zabrał wróżkę ze sobą. kiedy dotarł do bramy już świtało, więc była ona otwarta. Connie siedziała mu na ramieniu i przedstawiali razem naprawdę ciekawy widok. Kiedy wszedł do karczmy zobaczył znajomego karła siedzącego przy barze i jego oczy zabłysły złotem. Następnie odwrócił się w stronę ich wczorajszego stolika. Elf siedział przy jakiś księgach. Obok niego siedziała Margaret. Podszedł do nich i usiadł na krześle. Dziwna kobieta najwyraźniej zniknęła.
- Naprawdę siedziałeś tu całą noc? Ciekawa sztuka, zapewne bardzo przydatna. Skoro mamy komplet to chyba możemy ruszać.
Wstali więc od stołu i wyruszyli uliczkami Valladonu w kierunku biura komendanta straży.
Ostatnio edytowane przez Ventarion 10 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
Awatar użytkownika
Grimber
Błądzący na granicy światów
Posty: 11
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Grimber »

Grimber po zniknięciu wszystkich wrócił do swej księgi. Wyszukiwał zaklęcia, które mogły by być mu przydatne. Uznał że nigdy nic nie wiadomo i hojnie zaopatrzył się w te leczące, ale nie zapomniał też o minimalnej ofensywie. Wspominał wieczór i nowo poznanych. Zastanawiał się, co przyniesie poranek i czy faktycznie wizyta u straży przyniesie im jakiś pożytek. Jego rozmyślania przerwało pojawienie się po raz kolejny złodziejaszka. Tym razem chciał zakraść się na górę, zapewne do pokojów by odciążyć śpiących klientów karczmy. Elf syknął i wycelował kosturem w jego kierunku.
Karzeł momentalnie oddalił się od schodów i usiadł w kącie, obrzucając maga nienawistnym spojrzeniem.
- Masz pecha, złodziejaszku, dzisiejszej nocy nit nie straci tu sakiewki. Próbuj szczęścia na zewnątrz i nie rzucaj się lepiej w oczy.. - rzucił w jego kierunku i wrócił do lektury.
Ponownie od księgi oderwało go przybycie czarodziejki. Elf wstał na jej widok i powitał kobietę, a następnie razem usiedli przy stole. Zawołał karczmarza i zamówił śniadanie dla trzech osób. Ufał że Ventarion zjawi się za moment i nie mylił się. Po przywitaniu i zjedzeniu śniadania, raźno wyszli na zewnątrz i ruszyli do głównej strażnicy. Po drodze, przechodząc przez targ, oglądał z ciekawością towary na stoiskach, ale przezwyciężył pokusę zostania tam na dłużej i nie zatrzymywał się by nie spowalniać pozostałych. Po kilkudziesięciu minutach dotarli do celu. Przywitały ich surowe wrota z żelaza i drewna oraz mało przyjemny odźwierny, zbierający broń od wszystkich wchodzących cywilów.
- Margaret, czas na ciebie. Porozmawiaj z nim, może wpuści nas z ekwipunkiem. Żal było by mi zostawiać tu kostur, a wam pewnie waszą broń - szepnął do czarodziejki.
Awatar użytkownika
Margaret
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 67
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Margaret »

Dziewczyna nie piła za wiele, nie przepadała za alkoholem tak, jak nowo poznani jej towarzysze. Co prawda przesiedziała z nimi wieczór delektując się pucharem wina jak i ich towarzystwem. Dzięki takiemu miłemu wieczorowi jej sen był spokojny i miły.

Wstała rano, a przynajmniej o takiej porze, by być wyspaną. Zeszła na dół ubrana w swój poprzedni strój, po czym przywitała się z elfem. Zjadła śniadanie delektując się każdym kęsem i nie spiesząc się za bardzo. Wiedziała, że wyruszą we trójkę. Jedyne co ją zdziwiło, to fakt, iż piekielnej z rana nie widziała. Widząc panterołaka uśmiechnęła się do niego na powitanie. Nie przemówiła za wiele z poranka, myślała czy przydadzą się jej jakieś zaklęcia lecznicze czy też czysto defensywne. W głowie ułożyła dość krótkie zaklęcia, które prawdopodobnie będą jej potrzebne.
Poszła za dwójką towarzyszy w stronę straży miejskiej, trzymając swoją laskę na plecach by nie przeszkadzała jej podczas chodzenia co było według niej bardzo dobrym pomysłem. Idąc wzdłuż targu dostrzegła kilka ciekawych warzyw, które mogła by zrobić na swój obiad bądź późną kolacje w zależności, kiedy wrócą od straży. Kiedy byli na miejscu swój wzrok skierowała na elfa, który stwierdził, iż ona ma zacząć rozmowę z strażnikiem. Prawdą było że obiecywała swą pomoc, ale kto wie co z tego wyjdzie? Mam nadzieję, że nic nie zepsuję -przeszło jej przez myśl. Następnie swoje nogi skierowała ku strażnikowi. Kiedy była blisko, uśmiechnęła się ciepło do mężczyzny, trzymając jedną rękę na swoim biodrze. Stanęła w lekkim rozkroku, dając wyraz temu, że stoi twardo na ziemi.
- Witaj strażniku. - W tym momencie delikatnie dygnęła pochylając się do przodu i ukazując swoje piersi. Dobrze, że była niższa, wszystko było widoczne jak na dłoni. Po chwili wyprostowała się, kontynuując "dywersję".
- Ja wraz z moimi towarzyszami chcielibyśmy zaoferować wam swoją pomoc. Co o tym pan strażnik myśli ?
Awatar użytkownika
Shakirkhe
Szukający drogi
Posty: 34
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa:
Profesje:

Post autor: Shakirkhe »

        Odźwierny strażnik uśmiechną się lubieżnie, nie odrywając oczu od piersi zgrabnej czarodziejki. Nie śpieszył się z odpowiedzią. Najpierw rozebrał czarodziejkę w myślach i oczyma wyobraźni wypieścił całe ciało. Po chwili obrączka na jego palcu zaczęła uwierać, a strażnik skrzywił twarz. Pomyślał o swojej żonie, choć mniej urodziwa, to nie mógłby bez niej, żyć, ale nie potrafił jej okłamywać. Zdrada nie wchodziła w grę.
- Dobrze, że za marzenia nie zabijają – powiedział wolno, nadal wbijając oczy w dekolt. – Możecie wejść, każda para cycków przyda się do pomocy. - Strażnik nie poczuł, jak mu się język zaplątał.

        Wewnątrz, za stołem siedział dowódca straży. Wysoki o atletycznej budowie ciała, jego twarz była szorstka i grubo ciosana, wraz z grubym nosem, sprawiała, że jego twarz mówiła; jestem wielki i niebezpieczny, a ty kurduplu, zejdź mi z drogi. W grubych palcach trzymał jasny papier zgięty w trzech równych odstępach. Czytał go z wielkim skupieniem. Przewał, gdy zobaczył gości.
- Obcy, w mieście nieprzychylnie się patrzy na obcych. – powiedział męskim głosem nieznoszącym sprzeciwu. - Mówcie, czego chcecie, byleby to nie było coś błahego. Mamy teraz same problemy.
        Włożył list pod spód księgi znajdującej się na stole. Sam poprawił się na krześle. Wtedy, zabujały się dwie obrączki, zawieszone na złotym łańcuszku wokół jego szyi.
- Słucham.
Awatar użytkownika
Ventarion
Błądzący na granicy światów
Posty: 24
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Panterołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Ventarion »

Ventarion mało nie umarł z nudów. Odźwierny zdawał się przyglądać krągłościom ich towarzyszki w nieskończoność, a przecież to zwykły strażnik. W końcu jednak wpuścił ich do środka. Przechodząc obok strażnika uśmiechnął się ironicznie. Weszli do budynku. Był on w środku znacznie obszerniejszy niż wydawałoby się z zewnątrz. Jednak po raz kolejny panterołak miał okazję się przekonać, jak bardzo ludzkie budowle różnią się od tych elfickich. Po chwili dotarli do biura komendanta.

Tak, wystrój biura wyraźnie dawał do zrozumienia, że tu urzęduje najważniejszy strażnik. Próbował sprawić wrażenie, że jest im niechętny. Ven natomiast odniósł wrażenie, że dałby się pociąć za jakąkolwiek pomoc. Ogólnie cała postać kapitana miała robić wrażenie, że nikogo się nie boi i nikim nie przejmuje. Ventarion milczał, bo już wcześniej ustalili, że to Margaret będzie mówić. Wpatrywał się jednak uporczywie w strażnika stojącego za krzesłem komendanta, który przyglądał się mu czujnym wzrokiem. Chciał sprawdzić kto pierwszy odwróci spojrzenie.
Awatar użytkownika
Margaret
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 67
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Margaret »

Dziewczyna stała z jedną ręką opartą o swoje biodro. Mimo iż nie zrobiła nic specjalnego, strażnik na jej widok zaczął się ślinić i przepuścił całą trójkę bez żadnych zastrzeżeń. Słysząc tekst o marzeniach zachichotała cicho, zawsze bawiły ją takie teksty mężczyzn, a nigdy jakoś się jej to specjalnie nie znudziło. Pokręciła głową rozbawiona słysząc słowa mężczyzny. Jak dzieci, doprawdy przeszło jej przez głowę.
Szła pierwsza z dumna z wypiętą piersią, a za nią podążali dwaj mężczyźni. Nie wiedziała czemu, ale jakimś cudem stała się liderką. Zaś ona niby miała wszystko mówić, chociaż jej krągłości na pewno się przydadzą tym razem. Dwójka za jej plecami jedynie słuchali i patrzeli na to co się działo dookoła.
Kiedy weszła do środka dostrzegła postawnego mężczyznę siedzącego za swym siedziskiem. Wyczuła u niego aurę pewności siebie i dostojności, ale...to nadal facet. Uśmiech nie zniknął jej z twarzy. Możliwe jest iż jej "sztuczka" z biustem nie wypali, aczkolwiek warto spróbować.
Podeszła bliżej po czym dygnęła jak wcześniej, ukazując swe jakże piękne i jędrne piersi w objęciach sukni. Zrobiła to nieco w krótszym czasie, ale w sposób bardziej atrakcyjny dla męskiego oka. Wyprostowała się po chwili.
- Ja wraz z moimi towarzyszami chcę zaoferować swoją pomoc. Mam nadzieję iż nasza współpraca będzie owocna. - Po tych słowach uśmiechnęła się kładąc lewą rękę na swoim biodrze, zaś przeciwną nogę wystawiła w uwodzicielski sposób.

Ciąg dalszy: Margaret
Zablokowany

Wróć do „Valladon”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 4 gości