Valladon[Okolice Valladonu] Skarb Norberta

Wielki rozległe miasto, skupisko ludzi, jak i innych ras. To miejsce odwiedza wiele istot, istot niebezpiecznych, magicznych ale także przyjaznych. Znajdziesz tu towary z całego świata, skarby i tajemnicze artefakty. Jeśli czegoś potrzebujesz znajdziesz to tutaj
Awatar użytkownika
Burkhan
Szukający drogi
Posty: 31
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Minotaur
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Burkhan »

Pochwycił mięsiwo i zjadł spokojnie. Mimo, że jest Naturianinem, nie miał nic przeciwko jedzeniu mięsa. Kawał był na prawdę smaczny, zapewne dlatego, że świeżutki.
- A ja myślę, że moja nauka strzelania z łuku nie byłaby taka zła. Łuk jest celniejszy od kuszy. A poza tym, chciałbym móc działać także na odległość, bo na starość mógłbym nie dać sobie rady w walce wręcz z jakimś przeciwnikiem. - rzekł minotaur. - Dobra, czas się zwijać. Mamy do znalezienia grupę rabusiów.
Podniósł się szybko i pozbierał wszystkie swoje rzeczy. Następnie związał je w pakuneczek i schował do plecaka. Podniósł swój topór i nowe drzewce. Zastanawiał się przez dłuższą chwilę, czy powinien je zakładać. Nie. To kiepski pomysł zważywszy na to, że drzewce powinno się odpowiednio zaimpregnować. Zajmie się tym jak znajdzie kuźnię, a przede wszystkim, kiedy wykona zadanie swoje i te, które powierzył mu Likaar.
Awatar użytkownika
Rosh
Szukający drogi
Posty: 36
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Człowiek-Łowca Nagród
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Rosh »

- Rób co chcesz, przyjacielu.
Gdy zjadł wszystko, wstał prędko, po czym zaczął zbierać wszystkie swoje rzeczy. Łuk założył na plecy, a miecz przypiął do pasa. Następnie zgasił ognisko wilgotna ziemią i energicznym obtupywaniem syczących, zwęglonych gałęzi. Chyba wszystko gotowe. W takim razie czas ruszać w drogę.
- To chodźmy, Burkhanie.
Szedł ze swoim towarzyszem na wschód w tą samą stronę co pojechała karawana. Po kilku minutach marszu Rosh zauważył wielki dym unoszący się w powietrzu.
- O ku**a, widzisz to?
Zaczął biec w tamtą stronę. W czasie biegu wyciągnął miecz, na wszelki wypadek. Okazało się, że bandyci napadli na karawanę, która jechała wcześniej. Wszyscy leżeli martwi, a wozy były już puste. Szukał żywej osoby wśród trupów. W pewnej chwili zauważył kobietę, która trzymała się za ranę na brzuchu i jęczała w agonii. Podbiegł do niej i od razu przeszedł do rzeczy.
- Kto na was napad? – powiedział Rosh.
- Ba… baaa… bandyci. Jeden z nich strzelał ogniem. – Po tych słowach skonała.
Rosh bardzo się zdziwił i zaczął układać myśli.
- Miałeś rację przyjacielu, używają magii. A ten Norbert coś knuje.
Awatar użytkownika
Burkhan
Szukający drogi
Posty: 31
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Minotaur
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Burkhan »

Oblicze tak wielkiego żniwa śmierci zrobiło na Burkhanie niemiłe wrażenie. Mimo, że zabijał, był naturianinem, a takie obrazy napawały go smutkiem. On zabijał jednostki, niekiedy grupy ale nigdy nie odważyłby się na taką rzeź, jak tutaj. Walczył przede wszystkim w obronie własnej. Ogień... amulet... Norbert... banda... karawana... Wszystko spajało się w nawet logiczną całość, wszystko było ze sobą powiązane.
- Wiesz co, Rosh? Wszystko tutaj to jedna wielka pułapka. Amulet jest magiczny. Norbert nas okłamał i obiecał nienaturalnie dużą sumę. Wiesz dlaczego? Jesteśmy celem, my obaj. Norbert przewodzi tej grupie lub jest łącznikiem i on albo jego przywódca ma amulet. Ktoś go najął by nas pozabijać. To najemny morderca z całą bandą.
Nie było innej możliwości. Norbert musiał mieć zasłoniętą twarz i ciało by się nie poparzyć podczas używania amuletu. Dlatego nie było nic po nim widać. Sam też był przywódcą grupy bądź łącznikiem do przywódcy, który przyjmuje zlecenia i wytycza ofiarom zadania, które kończą się dla nich śmiercią jak życzy sobie zleceniodawca. To właśnie wydedukował Burkhan. Ciekawe tylko, czy trafnie to zrobił...
Awatar użytkownika
Rosh
Szukający drogi
Posty: 36
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Człowiek-Łowca Nagród
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Rosh »

- W tym się zgodzę, lecz musimy dokończyć zadanie. W końcu nie będziemy kogoś oskarżać, nie mając dowodów.
Stał ciągle z mieczem w dłoni. Rozglądał się po okolicy, lecz widział tylko dym, ogień i trupy. Nagle Rosh usłyszał trzask łamiącej się gałązki. Odwrócił się w tamtą stronę i zobaczył dzieciaka chowającego się w krzakach. O proszę mamy jednego bandytę.
W jednej chwili schował miecz i wyciągnął łuk, po czym strzelił. Specjalnie jednak nie trafił, wiedział bowiem, że gnojek zacznie uciekać i wskaże tym samym drogę do ich obozu. I stało się tak, jak Rosh przewidywał. Nieznajomy zaczął prędko uciekać, a Rosh krzyknął do towarzysza.
- Szybko, za nim! On wskaże nam drogę.
Biegł kilka metrów od bandyty, by tamten myślał, że ucieknie. Biegli przez las, a za chwile przez jakieś małe bagno. No i się dowiemy wszystkiego.
Awatar użytkownika
Burkhan
Szukający drogi
Posty: 31
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Minotaur
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Burkhan »

Bez słowa ruszył za Roshem. Tempo biegu dwojga ludzi było zaledwie truchtem minotaura.
Dobiegli do bagna, gdzie Burkhan przystanął. Sprawdził, czy się nie zapadnie. Bagno zachlupotało, a dno ustępowało z każdą próbą przeniesienia całego ciężaru na nogę.
Nic z tego. Utonie jak wkroczy dalej.
- Dalej biegnij sam! Dogonię was jakoś! - krzyknął do przyjaciela, będącego już w sporej od niego odległości. Naturianin natomiast rozejrzał się badawczo. Nie było to jakiś pokaźnych rozmiarów bagno, więc spokojnie mógł je obejść, co zajęłoby mu około godziny. Tak też zrobił. Po znalezieniu charakterystycznego punktu po drugiej stronie, a mianowicie uschłego drzewa ruszył w drogę okrążającą moczary. Potykał się co jakiś czas na miękkim gruncie, który kopytnym nie za bardzo odpowiada. Trwał jednak w wędrówce, która okazać się miała dłuższą niż mu się zdawało. Doszedł w końcu na miejsce. Zajęło mu to jakieś dwie i pół godziny - zgodnie z planem. Nie widział żadnych tropów. Zaczęło się ściemniać.
- Rosh! - krzyknął nie wiedząc po co. Skoro gonił tamtego łebka to był już daleko stąd. Postanowił, że zaczeka na towarzysza jakiś czas. Tak też zrobił. Przeczekał całą noc bez znaku życia ze strony człowieka. Minotaur chciał iśc dalej ale po trzystu metrach znów stanął przed bagnem. Tym razem dużo dużo większym. Nie. Nie obejdzie go tak szybko jak jego poprzednika. Zajęłoby mu to parę dni. Zrobił to, co mógł zrobić: zrezygnował. Wyszedł z lasu i udał się w swoją stronę zawiedziony całą tą sprawą. Nie miał ochoty na nic. Opuścił krainę.


Dalsze losy postaci: http://granica-pbf.pl/viewtopic.php?f=1 ... 568#p47568
Zablokowany

Wróć do „Valladon”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości