Valladon[Karczma "Biały kot"] Przyjacielskie spotkanie

Wielki rozległe miasto, skupisko ludzi, jak i innych ras. To miejsce odwiedza wiele istot, istot niebezpiecznych, magicznych ale także przyjaznych. Znajdziesz tu towary z całego świata, skarby i tajemnicze artefakty. Jeśli czegoś potrzebujesz znajdziesz to tutaj
Awatar użytkownika
Markus
Błądzący na granicy światów
Posty: 15
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Anioł Ducha
Profesje:

[Karczma "Biały kot"] Przyjacielskie spotkanie

Post autor: Markus »

Drewniany kij uderzał z łoskotem o ziemię. Każde jej kolejne uderzenie, zbliżało Markus do jego celu. Mężczyzna uśmiechał się delikatnie pod nosem, a słońce świecące nad nim, przyjemnie grzało go w twarz. Z każdym krokiem, osób idących w tym samym kierunku co on przybywało, zaś gwar i hałas przed nim narastał. Miasto same w sobie lubił, przynosiło ze sobą tysiące dźwięków, zapachów, zdarzeń. Gorzej bywało z samymi mieszkańcami, nie wszyscy wiedzieli jak zachować się, kiedy spotykali Markusa na swojej drodze. Pojawiał się tu zwykle, kiedy zabrakło mu rzadkich ziół, opatrunków czy eliksirów, jakich sam nie był wstanie zrobić. Dziś jednak podjął tą wędrówkę z zupełnie innego, niż zwykle powodu. Oto bowiem miał spotkać się z ważną dla siebie osobą w jeden z miejskich karczm.

Badał więc kijem teren przed sobą i posuwał się powoli do przodu. Nie szedł szybko z jeszcze jednego powodu, co i rusz ktoś wpadał na niego, uderzając go ramieniem, czy prawie przewracając. Spora większość ludzi go przepraszała, pomagając wstać, ale samo to zdarzenie było nie przyjemne. Mężczyzna szedł więc zupełnym poboczem drogi słuchając stukotu kopyt końskich, gwaru rozmów ludzkich, jęku kół wozu od ciężaru zapakowanych dóbr, śmiechów dzieci, pobrzdąkiwań kolczug strażników. Wszytko tutaj miało swoje miejsce i miasto świetnie co dzień tętniło życiem. Okruch szedł tuż przy jego nodze, rozglądając się czujnie.

Właśnie do nosa anioła dotarł zapach świeżo upieczonego chleba, musiał zatem być blisko miejsca spotkania. Skręcił w jeszcze większą ulicę, wysadzaną kamiennym brukiem, laska uderzyła głucho o nie wydając zupełnie inny dźwięk. Minął go sprzedawca kóz jak się domyślił, po woni tego człeka sądząc. Niedaleko z prawej strony jakaś kobieta zachwalała ryby, krzycząc że lepszych w Valladon nie ma. Dalej dwaj kupcy kłócili się krzycząc na siebie, co skończyło się szarpaniną i monetami jakie rozsypały się po bruku. Duże i małe monety, tańczyły na bruku pobrzękując i uciekając właścicielowi. Zresztą zaraz ciche tupoty małych nóżek uświadomiły anioła że mali złodzieje nie śpią. Mężczyzna skręcił w prawo, ruszając jedną z bocznych ulic. Tutaj głównie docierały do jego uchu, gwary roześmianych głosów, zapach piwa lub pieczeni, który co i rusz unosił się z mijanych karczm. Na tej ulicy gospód było co nie miara, ale też podróżnych, obłąkanych dziwaków, pobożnych kapłanów, sympatycznych bardów, jak również poczciwych kupców. Cała jednak ta różnorodność przybywających osób, stanowiła najciekawszą cechę miasta.
Wreszcie Okruch zatrzymał się informując swojego pana, że doszli już na miejsce. Mężczyzna poprawił swój ciemny płaszcz, o grubej, sztywnej tkaninie w dotyku i skierował swojego kroki w stronę budynku. Nigdy nie wiedział jak wygląda ta karczma, wszyscy jednak opowiadali o niej jako o dużym budynku, z bielonymi ścianami, oraz drewnianym szkieletem. Zwano to podobno murem szachulcowym, chodź aniołowi niewiele to mówiło. Budynek z opisu pewnej kobiety miał piętro, na którym znajdowały się izby dla gości, zaś z tyłu dobudowana stała część stajenna. Była to jedna z porządniejszych w jej opisie gospód, dlatego gospodarz zadbał o dwóch najemników ,którzy stali przed wejściem gotowi do reakcji. Nie czynili jednak nikomu krzywdy, no chyba że ktoś pragnął podpalić budynek lub wszczynać bójki.

Markus podszedł do drzwi, wyciągnął dłoń dotykając zimnej klamki oraz pchnął je do przodu. Zawiało jadłem, piwem i zapachem drewna w kominku. Usłyszał niemożliwy gwar rozmów, trzaskania kielichami, jęku krzeseł, śmiechu, syku ognia, śmiechu jakiejś kobiety, szelestu sukien zapewne dziewek usługujących gościom. Jedne z kroków zbliżyły się wyraźnie i mężczyzna usłyszał łagodny głos Elin, najstarszej z córek z gospodarza.
- Panie Markus, miło znów pana widzieć - poczuł jak spokojnie chwyta go za ramię.
- Witaj Elin - odpowiedział prosto - czy mogłabyś...
- Zaprowadzę pana - odpowiedziała krótko. Ruszyła między stolikami prowadząc go najkrótszą i najbezpieczniejszą drogą. Okruch szedł za nimi pośpiesznie, co dało się słyszeć po uderzeniach jego łap o drewno. Elin zaprowadziła go prawie na koniec izby, blisko szynku za którym zwykle siedziała jej matka nalewając piwo z beczek, oraz wydając jedzenie córką.
- Czy coś przynieść? - zapytała prostując się i stając obok anioła. Znali go tu, dlatego też wiedzieli jak zareagować. Markus nie czuł zakłopotania z powodu pomocy, to było nawet miłe.
- Nie, niczego mi nie trzeba - powiedział w odpowiedzi na jej pytanie. Poczuł jak pies kładzie się pyskiem na jego nogi, znikając w części pod stołem. Długi włochaty ogon oraz tył zwierzęcia zapewne wystawał nadal spod stołu.
- Dobrze, przyjdę potem - dodała dziewczyna i odeszła. Markus oparł się o ścianę za nim i siedział spokojnie czekając na przybycie przyjaciółki. Jego kij, jak go nazywał, stał oparty o ścianę, koło siebie. Wsłuchiwał się w cichą muzykę stanowiącą tło do całego tego zgiełku jaki panował.
Awatar użytkownika
Aruviel
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 121
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Anioł Ducha
Profesje: Uzdrowiciel , Mag , Wojownik
Kontakt:

Post autor: Aruviel »

Przez pierwsze dni przemieszczała się latając. Ignis zaklęta w pierścieniu była przy niej cały czas. Aru straciła wiele energii na zaklęcie, by móc podróżować w ten sposób przez długi czas. Lądowała na ziemi tylko kiedy tego potrzebowała. Było jej niezwykle śpieszno. Każdy dzień przybliżał ją do Valladonu, ale bała się, że nie zdąży. Na samym początku podróży straciła dwa dni. Gdzieś przed Smoczą Przełęczą, zaczęło padać. Ogromna ulewa nie ustawała ani na chwilę. Padało w nocy i w dzień, dopiero po dwóch nieprzespanych nocach, kiedy świt budził do życia świat, razem z nim wstało też słońce. Kolejne pół dnia straciła na doprowadzeniu się do porządku i polowaniu. Musiała coś zjeść. Potem ruszyła w dalszą drogę. Jednak po paru dniach poczuła, że nie da rady dłużej lecieć. Była zmęczona i choć była odporna na większość ludzkich chorób, to tym razem wydawało jej się, że coś jej dolega. Dwa dni w deszczu mocno ją wyczerpały. lot także. Postanowiła podróżować lądem. Przywołała Ignis i kolejne dni spędziła na jej grzbiecie.

Kiedy dotarła do Valladonu była skrajnie wyczerpana, choć jej regeneracja zwykle przebiegała bardzo szybko tym razem jednak działo się coś złego. Przekraczając bramy miasta nie wyglądała jak anielica. Tylko jej skrzydła mogły o tym świadczyć. Znów straciła wiele energii by ukryć Ignis. To sprawiło, że czuła się tylko gorzej. Idąc przez główną ulicę wyglądała koszmarnie. Jej białe buty były ubłocone, sukienka podarta i brudna. Delikatna tkanina poszarpała się i na brzegach spódnicy i na rękawach, wcześniej biały materiał, teraz bardziej przypominał szary i znoszony. W innych wypadkach Aur znalazła by po prostu strumień, umyła się, wyprała ubrania i pozszywała je używając magii istnienia. Niestety nie miała już tyle mocy by to zrobić.

Przeszła przez miasto szukając karczmy do której miała się udać. Zeszła z głównej ulicy i poczłapała z wolna w stronę, która wydawała jej się słuszna. W końcu dotarła przed drzwi karczmy. Gdy weszła do środka zobaczyła, że spora część gości gapi się na nią z dezaprobatą, jakby chcieli powiedzieć "Skrzydła ma, ale wygląda ja dziewka z ulicy". Idąc przez główną salę gospody Aru czuła na sobie nieprzyjazny wzrok gości. Spojrzała po sali i wtem zobaczyła przyjaciela. Westchnęła, czując ulgę, jakby zeszło z niej całe napięcie ostatnich dni. Mocno skuliła skrzydła by móc swobodnie przecisnąć się przez stolikami. Dotarła do stołu przy którym siedział czarnowłosy anioł. Na jej ustach mimowolnie zagościł uśmiech. Usiadła na krześle obok przyjaciela.
- Witaj - powiedziała pogodnie, choć jej głos był zachrypnięty i niesłuchanie zmęczony. Aruviel chwyciła swojego nowego towarzysza za rękę, wiedząc, że jest nie widomy i jego oczy stanowią jedynie dłonie.
Awatar użytkownika
Markus
Błądzący na granicy światów
Posty: 15
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Anioł Ducha
Profesje:

Post autor: Markus »

Markus drgnął, kiedy anielica dotknęła jego dłoni. Odwrócił głowę w stronę, z której jak mu się wydawało usłyszał kroki. Znał jednak bardzo dobrze ten głos, wszędzie by go rozpoznał. Lepiej chwycił dłoń towarzyszki i przesunął po niej palcami, na ramię, potem na szyję i policzek.
- Aruviel – powiedział cicho jej imię.
- Miło cię słyszeć – dodał po chwili. Cofnął dłoń kładąc znów na jej dłoni.
- Słyszę zmęczenie w twoim głosie, aż z tak daleka przybyłaś? - zapytał nie wiedząc skąd zmierzała.
- Czuję jednak, że to nie tylko zmęczenie. Pozwolisz - na jego usta spłynął przyjemny ciepły uśmiech. Markus lubił leczyć, pomagać, być pożyteczny i potrzebny. W końcu taki był sens jego istnienia, by leczyć.
Przez jego dłoń przepłynęło ciepło, otaczając Aruviel. Markus nie wiedział skąd przybyła, ani co jej się przydarzyło. Czuł jednak zmęczenie i wyczerpanie jej ciała. Widział że podróż tutaj był dla niej ciężka. A ponieważ dane mu było leczyć też anioły, postanowił to uczynić. Ciepło przesuwało się od dłoni anielicy, na ramiona po czym, rozchodziło się przyjemnie falami po całym ciele.
- Coś się stało? - dopytywał Markus.
Po chwili ciepło, jak się pojawiło tak zniknęło. Mężczyzna co prawda nie puścił dłoni Aruviel. Chciał koniecznie dowiedzieć się co takiego się stało. Może jego przyjaciółkę coś goniło, podążając jej śladem? Okruch położył swój wielki łeb na drobnych stopach anielicy, głęboko wzdychając. Teraz wystawał już połową ciała spod stolika, ale nie przeszkadzało mu to najwyraźniej.
Awatar użytkownika
Aruviel
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 121
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Anioł Ducha
Profesje: Uzdrowiciel , Mag , Wojownik
Kontakt:

Post autor: Aruviel »

Markus był uroczym człowiekiem. Aru polubiła go od razu, tego samego dnia w którym się spotkali. Bardzo jej na nim zależało. Nie miała na świecie drugiego takiego przyjaciela. Był jej najlepszym kompanem. Mimo zmęczenia cały czas się uśmiechała. Miło było go w końcu zobaczyć. Kiedy położył swoją dłoń na jej policzku przytuliła się do niej. Wiedział kim jest, kiedy usłyszał jej głos, jednak najwyraźniej chciał się upewnić, czy to aby na pewno ona. Kiedy położył już swoją dłoń na jej, Aru ścisnęła mocno jego rękę.Poczuła nagle silne zaklęcie anioła, które wysyłał właśnie do niej.
- Markus, nie musisz - powiedziała delikatnie, ale jej twarz nadal zdobił prześliczny uśmiech.
- Wiele się wydarzyło - ton jej głosu wyraźnie się zmienił. Był teraz poważniejszy, jeszcze bardziej zmęczony i smutny.
- Muszę Ci opowiedzieć o tym wszystkim, ale obawiam się, że w obecnym stanie, nie dam rady.
- Jestem... brudna, wyczerpana i chora. Nie mogę nawet używać moich zaklęć. Muszę... - nagle urwała. W jednej chwili świat zaczął się jej rozmywać. Odchyliła się do tyłu, opierając o krzesło i tym samym puszczając dłoń anioła. Świat rozmył się, kolory zaczęły zlewać się w jedno, a potem tracić barwy, najpierw były szare, potem ciemnogranatowe, a potem była już tylko ciemność.

Aru opadła bezwładnie najpierw na oparcie krzesła, a potem zsunęła się z niego na podłogę razem z krzesłem. W sali rozległ się huk. Goście nieco umilkli i spojrzeli w stronę z której dobiegł ich hałas. Nieprzytomna Aruviel leżała na podłodze karczmy, zupełnie nie świadoma tego co działo się w okół niej.
Karczmarka widząc co się stało, krzyknęła głośno by przywołać swojego męża z kuchni. Zza kontuaru wybiegła też córka karczmarki i od razu znalazła się przy anielicy.
- Panie - odezwała się do Markusa, kiedy już klęczała przy omdlałej skrzydlatej istocie - Twoja towarzyszka... ona... zemdlała.
Skrzydło Aru leżało na brudnej podłodze karczmy nienaturalnej pozycji. Jej brudne podarte ubranie potęgowały tylko widok zupełnie bezradnej istoty.
Awatar użytkownika
Markus
Błądzący na granicy światów
Posty: 15
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Anioł Ducha
Profesje:

Post autor: Markus »

Markus oderwał się z miejsca słysząc jak kobieta upada. Coś było nie tak, Aruviel powinna być uleczona, a nie mdleć. Być może jednak była tak wycieńczona, że jedynie sen i odpoczynek mógł to zmienić. Mężczyzna ukląkł obok niej dotykając jej szyi i twarzy. Miała powolny, leniwy puls. Karczmarka która podbiegła jako pierwsza, stanęła teraz za aniołem.
- Będę potrzebował pomocy - powiedział Markus nie odrywając się od swojego zajęcia. Aruviel musiałaby naprawdę wyczerpana, a to co chciała mu rzec było zapewne istotnie ważne.
- Czy macie wolny pokój? - zapytał po chwili. Nie chciał wlec przyjaciółki, aż za miasto, do swojego domu. Z drugiej strony, tam było znacznie spokojniej i ciszej. Magia jaką rzucił na dom choć nie wyczuwalna przyśpieszała powrót do zdrowia każdego chorego.
- Tak, panie - powiedziała kobieta, domyślając się, co uzdrowiciel zamierza. uczynić - mój mąż panu pomoże.
Faktycznie silny, karczmarz podszedł do anielicy i delikatnie podniósł ją z podłogi. Wszyscy troje wdrapali się po schodach na półpiętro, gdzie znajdował się wolny pokój. Tuż za ludźmi do pokoju wbiegł cicho Okruch kręcąc się przy swoim panu.
- Prosiłbym jeszcze o pomoc przy myciu... - powiedział po chwili Markus dotykając dłoni karczmarki. Oczywiście to ona pomogła mu wejść po schodach, aż tutaj inaczej zajęłoby mu to wiele czasu. Kobieta jako mądra osoba w mig pojęła o czym mówi uzdrowiciel. Kiwnęła na męża i obydwoje wyszli. Aruviel została delikatnie położona na środku prostego, skromnego łóżka. Markus stał chwilę zastanawiając się co zrobić. Z tego wszystkiego zupełnie zapomniał chwycić w swoją dłoń swoją drewnianą laskę. Musiał więc radzić sobie sam z poruszaniem się. Pamiętał jedynie, że na prawo od niego stało łoże, zaś z naprzeciwka wiał lekki, chłodny wiatr. Pierwsze kroki skierował w stronę prawą, szedł uważnie, nieśpiesznie. Podłoga skrzypiała cicho, pod każdym krokiem. W końcu dotknął golenią o twardą strukturę, zaś po dotknięciu okazało się to łóżko. Przysiadł zatem na jego brzegu, ściągając swoją torbę z lekami prze głowę. Wyszukał gdzie leżała anielica, poprawił ją na łóżku by było jej wygodnie i jeszcze raz zaczął dokładnie szukać poważniejszych ran. Jej skrzydło nie prawidłowo zginało się, co mogło oznaczać poważne złamanie. Niedługo potem pojawiła się znów karczmarka z miską wody, oraz długą suknią nocną.
Przy jej pomocy obydwoje obmyli anielicę z brudu, dokładnie opatrzyli rany, a złamane skrzydło zostało obandażowane i usztywnione. Przy pomocy magii Markus sprowadził głęboki sen na przyjaciółkę.
- Dziękuję ci pani - zwrócił się do karczmarki - niech Najwyższy obdarzy cię łaską za twe dobro.
Położył dłoń na czole rozmówczyni, czyniąc znak błogosławieństwa. Nie wiedział jaką miała minę, ale biła od niej radość.
- Pójdę już panie - ciszę rozciął głos karczmarki. Po chwili jej kroki oddaliły się od Markusa. Mężczyzna przykrył jeszcze Aruviel, lekkim kocem, po czym usiadł na krześle niedaleko od łóżka. Pies kręcił się po pokoju dosyć długo, w końcu skulił się i zasnął przy drzwiach.
Ostatnio edytowane przez Darshes 10 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
Powód: ort
Awatar użytkownika
Aruviel
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 121
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Anioł Ducha
Profesje: Uzdrowiciel , Mag , Wojownik
Kontakt:

Post autor: Aruviel »

Nim anielica dotarła do miasta miała już pewne podejrzenia odnośnie tego co się z nią dzieje, jednak nie zdążyła powiedzieć o tym przyjacielowi. Nie była pewna, tym bardziej więc chciała podzielić się swoimi podejrzeniami. Niestety to musiało jeszcze zaczekać...
Był wieczór. Aru nie miała pojęcia jak późny, kiedy uchyliła powieki zauważyła tylko, że w pokoju panuje mrok. Równie dobrze mogła już nastać noc. Chwilę trwało nim doszła do siebie. Kilka minut leżała bez ruchu wpatrując się w czarny sufit. Czuła, że zaschło jej w gardle, a warki całe ma spierzchnięte i popękane. Przejechała po nich językiem chcąc je zwilżyć. Cała była obolała i zmęczona. Westchnęła cichutko. Domyśliła się, co się stało. Pamiętała jak świat rozmył się, zawirował i zniknął. Musiała zemdleć. A to tylko utwierdziło ją w przekonaniu, że coś złego krąży wokół niej.
Spróbowała się podnieść i nagle poczuła przeszywający ból w skrzydle. Znała to uczucie, już kiedyś było złamane. Ale... jakim cudem? Przecież rany na niej goiły się bardzo szybko. Nie ważne...
Spojrzała po pokoju i wstrzymała oddech z przerażenia. W półmroku, dostrzegła postać siedzącą na krześle. W kilka sekund później dotarło do niej, że nie ma się czego bać. Oczy dostrzegły dokładny zarys postaci. Ulżyło jej. Uświadomiła sobie, że dla przyjaciele nie ma różnicy między dniem a nocą, że on nie pali świec, że ciemność panuje nad nim we wszystkich porach dnia.
Musiał spać, inaczej usłyszałby jak podnosi się na łożu, ja szeleści pościel, jak pióra na jej skrzydłach ocierają się o posłanie. Z trudem przechyliła się przez brzeg drewnianego łoża, ale udało się. Wyciągnęła dłoń w stronę siedzącej na krześle postaci. Anioł miał dłonie położone na kolanach. Delikatnie dotknęła jego ręki, przejeżdżając smukłymi palcami po wierzchu jego dłoni.
Awatar użytkownika
Markus
Błądzący na granicy światów
Posty: 15
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Anioł Ducha
Profesje:

Post autor: Markus »

Markus rzadko kiedy śnił. Nie wiedział do końca dlaczego, ale tak jak dzień jego przepełniony był ciemnością, tak samo było ze snem. Zdarzały się jednak noce inne niż wszystkie, gdzie w jego snach pojawiały się bezkształtne światła, postacie o których nic nie wiedział, miejsca gdzie nie był. Podejrzewał że wiele z tego zostało mu z poprzedniego życia. Życia którego nie pamiętał. Inne zaś mogły być koszmarami jakie zabrał od spotkanych ludzi. Przez ciemność jaka go otulała, budziła i kładła spać, Markus nie bał się. od momentu swojego odrodzenia, zapomniał co to za uczucie. Dzisiaj jego umysł jakby próbował sobie coś przypomnieć, pokazywał mu rozmazane dziwne światła i postacie. Kiedy nagle poczuł znajomy, delikatny dotyk. Chwilę trwało min uświadomił sobie, że dotyk jest realny, że pochodzi z poza świata snów. Uniósł głowę, otwierając oczy.
- Aruviel? - zapytał. Chwytając jednocześnie dłoń przyjaciółki.
- Nie wstawaj. Połóż się, musisz wypocząć - dodał zatroskany. Nie próbował zepchnąć ją na łóżko, bo mógł uczynić jej krzywdę. Dlatego wstał, nadal trzymając ją za dłoń. Miał nadzieje, że po prostu go posłucha.
- Masz zimną dłoń - zauważył chowając jej rękę w swoje.
- Jak się czujesz? Zemdlałaś, nie dobrze. Moja magia powinna cię leczyć, nie zaś powodować twoje zemdlenie - wymamrotał cicho, obrażony sam na siebie, że leczenie anielicy skończyło się inaczej niż planował.
- Może ci coś przynieść? - zapytał jeszcze, gotowy iść do kuchni po ciepły posiłek.
Awatar użytkownika
Aruviel
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 121
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Anioł Ducha
Profesje: Uzdrowiciel , Mag , Wojownik
Kontakt:

Post autor: Aruviel »

- Nie wstaje - odparła - chciałam tylko sprawdzić, czy jesteś prawdziwy. I jesteś - uśmiechnęła się pod nosem.
- Jestem obolała i czuje, że mam złamane skrzydło. Chciałabym wiedzieć co się ze mną dzieje.
- Niczego mi nie trzeba, nigdzie nie idź, proszę. Jest środek nocy, chyba... Usiądź - przesunęła się na posłaniu, robiąc mu miejsce. W tej chwili, stał nad nią, a to nie było komfortowe dla żadnego z nich - usiądź tutaj, koło mnie - poklepała miejsce na posłaniu obok siebie. Oczywiście wiedziała, że nie widzi, ale to był odruch.
- Spałeś? - zapytała z troską w głosie.
Ostatnio edytowane przez Darshes 10 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
Powód: ort
Awatar użytkownika
Markus
Błądzący na granicy światów
Posty: 15
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Anioł Ducha
Profesje:

Post autor: Markus »

- Ja? Ja jestem zawsze prawdziwy - uśmiechnął się pod nosem rozbawiony.
- Tak, jutro zajmę się jeszcze raz tym skrzydłem. Nie wziąłem ze sobą wszystkiego co potrzebuję - powiedział powoli - nie chciałem cię nie przytomną wlec do mnie, do domu. Ale jak będziesz miała wystarczająco siły to tam właśnie się przeniesiemy. Ale na razie to odpada, nie chcę cię męczyć.
Usiadł koło niej, nieco zbyt blisko niż planował. Ale Markus nie przejmował się tym zbytnio. Trochę poprawił się, by siedzieć wygodnie i znów chwycił dłoń anielicy. Delikatnie zaczął pocierać wierzch jej ręki, by ją rozgrzać.
- Jak to nie wiesz co się dzieje? - zapytał po chwili.
- Zamiast leczyć, moja magia ci zaszkodziła. Masz siły by powiedzieć ci, co ci się przytrafiło? Czy odłożymy to na jutro?
- Musiałem przysnąć. Usiadłem na krześle, kiedy cię tu mąż gospodyni przeniósł. A potem... potem jakoś zasnąłem, nawet nie wiem kiedy.
Awatar użytkownika
Aruviel
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 121
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Anioł Ducha
Profesje: Uzdrowiciel , Mag , Wojownik
Kontakt:

Post autor: Aruviel »

- Nie wiedziałam czy mi się nie śnisz - uśmiechnęła się raz jeszcze. Oparła się plecami o kąt, w miejsce gdzie zbiegały się ze sobą dwie ściany pokoju. Jedno skrzydło oparła o ścianę, a drugie, złamane o wezgłowie łóżka i poduszki. Obok niej usiadł Markus. Był blisko, także stykali się ramionami. Aru uniosła złamane skrzydło i rozłożyła je powyżej niego na poduszkach tak by mógł się oprzeć.
- Nie, to nie tak, nie zaszkodziłeś mi. Myślę, że coś mi jest... - skuliła dłoń chowając ją pod jego.
- Myślę, że rzucono na mnie jakieś zaklęcie, że przez to nie regeneruję się tak jak powinna. Ledwo tu dotarłam, w pewnym momencie sądziłam, że nie dam rady. Nie mogę latać, każde zaklęcie mnie wyczerpuje. Cudem udało mi się zakląć Ignis.
- Byłam w Ostatnim Bastionie i to musiało się stać tam... Tam ktoś musiał rzucić na mnie urok. Nie potrafię tego inaczej wytłumaczyć.
Awatar użytkownika
Markus
Błądzący na granicy światów
Posty: 15
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Anioł Ducha
Profesje:

Post autor: Markus »

Oparł się o poduszki tuż obok niej, czując swoje ramię przy jej. Lubił tak siedzieć, wiedział gdzie jest i kiedy się porusza. Pies obudzony ze snu, podbiegł do łóżka kładąc na jego brzegu swoją potężną głowę. Zapiszczał cicho, jakby czekając na pozwolenie wdrapania się na łoże. Machał silnie ogonem, co było słyszane poprzez tępe uderzanie o podłogę.
- Byłaś w Ostatnim Bastionie? - Markus zmarszczył brwi zupełnie nie spodziewając się takiej odpowiedzi przyjaciółki. patrzył teraz przed siebie, z lekko przechyloną głowę nasłuchując głosu anielicy. Zastygł, jakby myśląc nad tym co powiedziała. Zignorował psa, co nigdy mu się nie zdarzało. Uzdrowiciel, kochał swoje zwierzaki, przyrodę jaka go otaczała i nigdy nie pozostawał głuchy na jej prośby. Tym razem, słowa Aruviel tak go zaskoczyły, że zupełnie zignorował Okrucha.
- Dlaczego właśnie tam zaprowadziły cię twoje drogi? - zapytał po chwili - to nie jest dobre miejsce. Cóż takiego zmusiło cię by tam podążać?
- Jeśli ktoś rzucił na ciebie zaklęcie, musiał mieć powód - zauważył po chwili - wiesz kto to mógł być?
- Myślę, że w mych księgach odszukamy rozwiązanie tego problemu - jego głos zmienił się na ciepły i troskliwy. Delikatnie ścisnął mocniej dłoń, dodając jej otuchę.
Awatar użytkownika
Aruviel
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 121
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Anioł Ducha
Profesje: Uzdrowiciel , Mag , Wojownik
Kontakt:

Post autor: Aruviel »

- Sądziłam, że kogoś tam spotkam - odparła - chciałam kogoś spotkać...- odparła tajemniczo.
- Tymczasem ledwo wkroczyłam do miasta, już musiałam z niego uciekać - zaczęła. Wyraźnie chciała mu wyjaśnić co się stało.Kiedy anioł myślał, ona poklepała posłanie pozwalając psu wskoczyć i położyć się w ich nogach.

- Nie zaklęłam Ignis. Kiedy tylko przekroczyłyśmy bramy miasta ona zaczęła być nie spokojna, ciągnęła mnie w inną stronę. Zaczęła się szarpać. Nigdy się tak nie zachowywała, nie słuchała mnie. Zaciągnęła mnie, pod dziwny, cyrkowy namiot. Byłam zmuszona wejść do środka. Igni mi się wyrwała, była wściekła. Wbiegła na arenę i zaczęła ryczeć wściekle. Sądziłam, że chce zrobić krzywdę dziewczynie na arenie, ale nie. Dostrzegłam, że między widzami przechadza się inna lwica, magiczny byt stworzony z ognia. Nie wiedziałam co robić. Dziewczyna z areny uciekła za kulisy, a Igni pobiegła za nią. Musiałam podążyć za nimi. Rozwarłam kotarę prowadzącą na zaplecze cyrku. Złapałam Igni, ale ona zaczęła na mnie warczeć. A to co działo się za kulisami.

- Dziewczyna z areny próbowała ratować półżywa syrenę, ale zaatakowali je jacyś mężczyźni, a potem... dziewczyna rzuciłam w nich kulami ognia i podpaliła cały cyrk. Ludzie na trybunach zaczęli uciekać. Namiot wypełnił się dymem. Chyba po raz pierwszy byłam tak zdezorientowana. Ignis nie chciała iść, nie atakowała, ani nie uciekała. Chciałam pomóc tamtym dziewczyną, ale nagle przybiegła jakaś kobieta i pomogła im wyjść, nie wiedziałam co mam robić. Naprawdę chciałam im pomóc, ale... ale uciekłam. Ignis w końcu ocknęła się o obie uciekłyśmy - westchnęła smutno, jakby czuła się winna, że nie pomogła tamtym kobietą.

- Kilka dni wcześniej wysłałam od Ciebie list, z prośbą o spotkanie. Miałam wyruszyć, ale - westchnęła raz jeszcze - pomyślałam, że skoro jestem tak blisko miasta... potem pożałowałam.
- Zaraz po pożarze ruszyłam w stronę Andurii. Rzuciłam zaklęcie na kotkę i postanowiłam przebyć drogę lotem. Niestety udało mi się tak przetrwać kilka dni, potem mocno osłabłam. Postanowiłam jechać na Ignis, ale zaczęło padać. Dwa dni spędziłyśmy w lesie, w ulewie, nie znalazłam żadnego schronienie. Dotarłam tu na grzbiecie Ignis, ale im bliżej byłyśmy tym byłam słabsza.
- Zaklęcie mógł rzucić ktoś z Bastionu. W cyrku było mnóstwo magów, mogła to być nawet ta dziewczyna, ale...
- Boję się Markus, bardzo się boję, że to moja wina, że to co się ze mnę dzieje to kara, kara od Pana, za to, że nie pomogłam tamtym ludziom, tylko uciekła - mocno ścisnęła jego rękę, w jej głosie słychać było wyrzuty sumienia i strach.
Awatar użytkownika
Markus
Błądzący na granicy światów
Posty: 15
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Anioł Ducha
Profesje:

Post autor: Markus »

Markus słuchał uważnie, słowa anielicy niosły ze sobą nieciekawą opowieść. Nie poruszał się, ale anielica mogła się domyśleć, skupia się nad jej historią. Ostatni Bastion dla uzdrowiciela nie był dobrym miejscem, wręcz niebezpiecznym, którego unikałby gdyby tylko mógł. Pies wskoczył na znak dany od Aruviel i położył tak by ogrzać nogi swojego pana i jego towarzyszki. jego gęste, futro była zadbane, czyste i niezwykle przyjemne w dotyku.
- Wątpię by to była kara Najwyższego - powiedział cicho i spokojnie Markus.
- To sprawiedliwy Bóg ale nie okrutny. Szybciej spodziewałbym się zaklęcia rzucone przez któregoś z magów w cyrku. Nie bój się Aruviel, jesteś teraz pod moją ochroną, a ja dopełnię wszelkich starań by uzdrowić ciebie. Wypoczniesz, zbierzesz siły i rozwiążemy twój problem. Magia mojego domu cię na pewno uleczy.
Markus otoczył anielicę ramieniem, by ukoić jej strach.
- Gdzie właściwie teraz jest Ignis? - zapytał po chwili.
- I z kim miałaś się spotkać? Kogo chciałaś spotkać? - zapytał, bo to nadal pozostawało dla niego nie jasne.
Awatar użytkownika
Aruviel
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 121
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Anioł Ducha
Profesje: Uzdrowiciel , Mag , Wojownik
Kontakt:

Post autor: Aruviel »

Aru przytuliła się do przyjaciela. Nie miała bliższej sobie osoby, byli jak rodzina, zawsze mogli na siebie liczyć, choć czasami nie słyszeli się długie miesiące. Markus był kimś, kto świetnie nadawał się do długich rozmów, o wszystkim i o niczym. Mówili o naturze świata, rozmawiali o Planach Niebiańskich, o przyrodzie, o zwierzętach, o leczeniu, o ludziach, o filozofii. O całym świecie, najmniej jednak rozmawiali o sobie, o swoich uczuciach.
- To ty jesteś pod moją... - powiedziała cicho - jestem opiekunem i mam chronić Ciebie - wyznała.
- Nie wiem dlaczego, dostałam tylko polecenie, bez wyjaśnień, dlatego wysłałam list. Jestem tu by Cię chronić. W rozkazie nie było żadnych wytłumaczeń, byłeś tylko Ty, stąd prośba o spotkanie.
- Nie wiem czy coś Ci grozi, ale ten rozkaz na pewno ma jakiś cel. Musimy się tylko dowiedzieć jaki.
- A Igni... Igni zaklęłam w pierścieniu, mówiłam Ci.
Na pytanie o to z kim miała się spotkać nie odpowiedziała, ominęła je, jakby nie chciała odpowiedzieć...
Awatar użytkownika
Markus
Błądzący na granicy światów
Posty: 15
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Anioł Ducha
Profesje:

Post autor: Markus »

- Cóż mogłoby mi grozić? - zapytał powoli.
- Nie wadzę nikomu, siedzę sobie spokojnie na końcu mojego małego świata, nie jestem nikim groźnym, ani znanym. Po cóż ktoś miałby czynić krzywdę zwykłemu uzdrowicielowi? - zapytał.
- Wiesz Aruviel nie narzekam na obrońcę - uśmiechnął się pod nosem wypowiadając te słowa - rzekłbym, nawet całkiem miły jest. A w wiosce powiedzieli mi kiedyś, że i ładny.
- Wracając jednak do listu i twoich obaw. Nie wiem kto miałby interes w krzywdzeniu mnie. Może Najwyższy pragnie, byś miast podróżować po Alaranii spoczęła w jednym miejscu? - zastanawiał się mężczyzna. Prośba od Bogów, była nader dziwna.
- Widocznie muszą mieć w tym jakiś cel - dodał po chwili - nic nie dzieje się bez przyczyny.
- Igni.. no tak mówiłaś mi. Choć musi być jej nie wygodnie, w tej formie podróżować. Mam wrażenie jednak, że unikasz odpowiedzenia mi na pytanie, kogo szukałaś? Czy to aż taka tajemnica? Możesz powiedzieć mi wszystko - pogładził ją po włosach troskliwie.
Awatar użytkownika
Aruviel
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 121
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Anioł Ducha
Profesje: Uzdrowiciel , Mag , Wojownik
Kontakt:

Post autor: Aruviel »

- Jesteśmy aniołami Markus, to wystarczy. Jest mnóstwo Piekielnych, którzy mogli by nam grozić, w tym Tobie. Mamy wielu wrogów. Nie wiem, czy chodzi o groźbę, być może to, że mentorzy mnie tu przysłali ma inny powód. Mam nadzieje, że szybko go odnajdziemy. Wspólnie. Do tego czasu nie zamierzam Cię odstępować na krok - powiedziała poważnie, choć gdy usłyszała, że jej towarzystwo jest mu miłe, również się uśmiechnęła.
- Nie wiedziałam, że ludzie z wioski tak o mnie mówią - zaśmiała się cicho i wdzięcznie.
- Poza tym, wiesz jak wyglądam, dotykałeś mojej twarzy - stwierdziła z uśmiechem.
- Wiesz, nie sądzę by Pan chciał bym spoczęła w jednym miejscu, myślę, że to wszystko prowadzi nas oboje gdzieś dalej, gdzieś poza w Twój dom, poza wioskę, może nawet poza tą równinę. Zobaczymy.
- Nie martw się o Igni, jest jej dobrze, jej jaźń zaklęta w pierścieniu cały czas czuwa. Już za nią tęsknię i chciałabym ją przywołać, ale póki jesteśmy tutaj, nie mogę.
- Jesteś zmęczony? - zapytała.
Zablokowany

Wróć do „Valladon”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 9 gości